Dziś jest dla
nas szczególny dzień – 6. urodziny ocenialni literackiej Wspólnymi
Siłami!
Spodziewaliście
się, że zostaniemy z Wami na tak długo? Skład się zmieniał, poczucie humoru
również, a my wciąż utrzymujemy się na powierzchni, podsuwając Wam nie zawsze
chciane gify, spamując kotkami na Instagramie i zalewając łzami wzruszenia…
tymi poniżej.
Na przestrzeni
sześciu lat zmieniła się nie tylko blogosfera, ale również my same – jako
blogerki, jako autorki, w końcu również jako oceniające. Sześć lat to ogrom
czasu, który – mamy nadzieję – wykorzystałyśmy najlepiej, jak umiałyśmy,
zapewniając Wam nie tylko opinię na temat Waszej twórczości, ale także solidną
porcję wiedzy zaserwowaną ze szczyptą humoru. My same jako oceniające dzięki
współpracy z Wami mogłyśmy poznać wspaniałych twórców i nietuzinkowe (choć nie
zawsze oszlifowane) historie, a także rozwinąć skrzydła, poznać swoje
możliwości, przesuwać własne granice. Niezmiennie mobilizujecie nas do
zdobywania wiedzy; to dzięki Wam działamy od tylu lat!
Dziękujemy. ♡
Jak co roku przygotowałyśmy dla Was garść danych statystycznych i tradycyjnie to od nich zaczniemy:
W ubiegłym roku...
✔ opublikowałyśmy
28 ocen. Tu by się pewnie wypadało przyznać, o ile to ocen mniej niż poprzednio, ale owiejmy tajemnicą ten nieprzyjemny fakt, że… no właśnie, jest mniej, a nie więcej – jak zakładałyśmy.
✖ Niestety nie udało nam się osiągnąć naszego zeszłorocznego urodzinowego celu, czyli łącznie 240 ocen.
Oceniłyśmy:
[6] wybitnych:
0 tekstów (╯︵╰,)
[5] bardzo
dobrych: 2 teksty
[4] dobrych: 1
tekst
[3]
przeciętnych: 8 tekstów
[2] słabych: 3
teksty
[1] fatalnych: 2 teksty
[–] bez noty
oceniłyśmy w tym roku 11 tworów literackich, z czego 8 tekstów do naprawy
zupełnie od podstaw, a pozostałe niedopracowane, ale niezłe, acz niepodlegające
ocenie końcowej przez obszerny materiał, którego nie doczytałyśmy do
końca.
Przy czym
zależy nam, by w przyszłości uniknąć sytuacji takich jak te, kiedy to
poświęcałyśmy zbyt dużo czasu na przyswojenie niebotycznie obszernych tekstów –
wszystko tylko po to, by wystawić notę końcową. Z tego względu niektóre
oceny zajmowały nam znacznie więcej czasu, choć tak naprawdę z każdym kolejnym
rozdziałem omawiałyśmy coraz mniej aspektów pracy autora, wyciągając jedynie
kolejne przykłady niedociągnięć, które zdążyłyśmy wcześniej omówić… jakieś
naście razy, mimo że często już po kilku rozdziałach byłyśmy w stanie określić,
na jakim poziomie jest tekst pod względem narracji, fabuły, poprawności
językowej i tak dalej.
Do rzeczy. Postanowiłyśmy, że od teraz noty będziemy wystawiać nawet tekstom
niedokończonym. Niektóre z Waszych prac naprawdę na to zasługują!
Jednocześnie nie możemy sobie pozwolić, by Wasze teksty wisiały nam w kolejkach
nieraz po pół roku (i dłużej), bo ktoś zgłosił ponad 200-stronicowy materiał, w
którym na przestrzeni tych kilkudziesięciu lub wręcz kilkuset stron nie widać
progresu. Oczywiście, jeśli tekst okaże się ledwo first-draftem, którego autor
jest dopiero na początku swojej drogi lub jest wyjątkowo młody – nadal będziemy
brać to pod uwagę, nie wystawiając tych not. Z drugiej strony chcemy też móc
nazwać po imieniu teksty już na pierwszy rzut oka słabe. Postanowiłyśmy zacząć
ufać swojemu wyczuciu, zdrowemu rozsądkowi i częściej wstawiać konkretne oceny.
Wtedy również system etykiet będzie funkcjonował sprawniej.
✖ Skoia również nie dała rady przeskoczyć swojego założonego progu 20 ocen rocznie, ale głównie dlatego, że ma za sobą kilka doświadczeń i zleceń redakcyjno-korektorskich, dzięki którym jej przyszłe oceny będą jeszcze lepsze!
✏ Nadal jednak
Skoia utrzymała tytuł Przodowniczki Pracy, oceniwszy 13 tekstów.
Przy okazji
wciąż podtrzymuje tradycję publikowania co najmniej jednej oceny w
miesiącu; trwa to już 63 miesiące, czyli ponad 5 lat. Od początku
naszej działalności oceniła równo 100 tekstów!
✏ Drugie miejsce
w tym roku należy ex equo do Forfeit i Deneve – z wynikiem 5 ocen;
✏ Na trzecim
miejscu plasuje się Ayame i jej 4 oceny;
✏ Elektrownia i
Fenoloftaleina opublikowały po 3 oceny;
✏ LegasowK
opublikowała 2 oceny (jednak zważywszy, że dołączyła niedawno, jej świetne tempo pracy jest godne podziwu. Oby się nie wypaliło!);
✏ Hachi
opublikowała 1 ocenę.
Swoją przygodę
z ocenianiem postanowiły zakończyć w tym roku Deneve, Dafne i Hachi. Cieszymy
się i jesteśmy wdzięczne za dotychczasowy wkład dziewczyn w naszą działalność.
Dafne – za to, że byłaś z nami od początku działalności WS, Deneve – za
fantastyczną atmosferę nie tylko na docsach i wkład w życie grupy, a Hachi –
nie tylko za oceny, ale i wysokopoziomowe bety. Jednocześnie życzymy Wam samych
sukcesów na tle nie tylko literackim oraz liczymy, że jeszcze się spotkamy! ❤
Tu także zapraszamy wszystkich do nowo powstałej grupy na FB, której jedną ze współtwórczyń
jest właśnie Deneve: [Jak będzie w szufladzie? – sekcja prozatorska].
Znajdziecie tam nie tylko njusy literackie, nowinki o konkursach i masę
przydatnych informacji o pisaniu, ale także gros świetnych ludzi zaangażowanych
w różne literackie projekty.
✖ W tym roku 6
twórców nie odpisało na swoje ocenki (nie, nie liczymy
najnowszej, c’mon…!).
Wychodząc
naprzeciw Waszym oczekiwaniom, postanowiłyśmy wreszcie wprowadzić tagi
dotyczące narracji, abyście bez trudu mogli znaleźć tylko te interesujące Was
wpisy (podział na: pierwszoosobowe, trzecioosobowe,
wszystkowiedzący, pov).
Także w tym
roku do Encyklopedii trafiły trzy nowe poradniki:
☛ ANTAGONISTA – jak go lubić i szanować?
☛ Zadbajmy o sceny walki (i nie tylko te)
☛ Słowniczek terminów literackich 2.0
Nie możemy
niestety zapewnić, że kolejne wpisy pojawią się już wkrótce. Skoia ma kilka
rozgrzebanych artów o narracji, w którą postanowiła się porządnie zagłębić.
Sprawdźcie zapowiedzi w zakładce Encyklopedia i śledźcie nas na bieżąco.
I to by było na
tyle jeśli chodzi o wstęp i tę nietuzinkową dla WS sytuację, kiedy to wpis
zaczynamy od podsumowania. Teraz czas na część
artystyczną-łamane-przez-rozrywkową – o tym, jak ekipa WS spogląda krytycznym,
acz przymrużonym okiem na własną twórczość z przeszłości.
ANALIZA [KLIKNIJ, BY SIĘ TELEPORTOWAĆ]
Mamy nadzieję, że nasza wesoła twórczość przypadła Wam do gustu. My wciąż wygrzebujemy się z tej kupki wstydu, więc dajcie nam chwilę. Tymczasem zapraszamy na, jak co roku, kilka screenów, które wkrótce trafią do „Wspominek”:
W tym roku także postanowiłyśmy wyróżnić autorów najlepiej ocenionych tekstów:
Sayuri Shirai, za tekst „Sachiko czy Sayuri?” (bardzo dobry: 5-)
LegasowK, za
tekst „Kroniki podziemia” Tom 1 (bardzo dobry: 5-)
w bardzo krótkim czasie poprawione z noty (słaby: 2)
oraz
Beatrice, za tekst „Pokuta Malfoyów” (dobry: 4)
Prosimy o nadesłanie nam wiadomości prywatnej z danymi teleadresowymi, abyśmy mogły wysłać Wam nagrody. :) W tym roku są to pełne dumy kubełki z edycji limitowanej (każdy z inną dedykacją) oraz dodatkowe gadżety.
Niektóre z nas
również mają takie kubełki, czujcie się więc zaproszone do naszej WS-owej
rodzinki!
Zresztą
wszystkim Wam, nie tylko nagrodzonym, ale i stałym odwiedzającym, ocenionym
twórcom, jak i tym, którzy wciąż czekają w kolejkach, także byłym oceniającym i
wszystkim, którzy nas wspierają i czekają na nowe treści – serdecznie
dziękujemy! Gdyby nie Wy, nie byłybyśmy dzisiaj w tym miejscu.
Tytuł: Urodzinowa analiza naszych starych opek
Autorki: Ayame, Fenoloftaleina, Forfeit, LegasowK, Skoiastel
Oceniają: Elektrownia, Forfeit, LegasowK, Skoiastel
Fragment opowiadania od LegasowK, 2006
uniwersum: Naruto Shippuuden
A teraz coś o
sobie....
Właśnie tak
rozpoczynać powinien się każdy dobry ficzek.
Tak, to ja. A właściwie Karis Domazuki.
Pochodzę z
Wioski Liścia i chwilowo mam 15 lat. Mój ojciec, Shodaime, zginął na jednej z
misji, pięć lat temu. Matki nie znałam. Umarła, rodząc mnie, potwora, który ma
w sobie demona.
To tak jak ja
po kebsie z ostrym sosem.
I to ten sos
przemawia przeze mnie co rano, gdy powtarzam sobie historię mojego życia.
Jestem jak Katniss Everdeen.
Dzień jak co
dzień, przejdźmy dalej.
Dwa i pół roku temu Tsunade (…) opowiadała mi dużo o byłych członkach jej grupy, czyli teamu 7. Pierwszy z nich, to Naruto Uzumaki, który również trenuje, ale z Jirayą. Ponoć jest wesoły, wybuchowy i irytujący. Drugi, to Sasuke Uchiha. Odszedł do Orochimaru – kolejnego, tym razem złego sannina, by zdobyć moc i zabić brata, Itachiego. Ten chłopak jest podobno nieziemsko przystojny i romantyczny...
Nieziemsko
przystojny i romantyczny zdrajca, który wybił cały swój klan. Ale co tam!
Łobuz kocha
najbardziej.
No to już wiem
w kim podkochiwała się Sakura i pozostałe dziewczyny z wioski.
Aaa… czyli to
Sasuke był tym przystojnym i romantycznym? Myślałam, że Itaś.
>Sasuke
>romantyczny
Wybierz
jedno.
Ja bym
osobiście brała Itasia <ślini się>.
Jak już
wcześniej wspominałam jestem Jinchuuriki. Mam w sobie Bijuu Nakromantę, czyli
wielkiego czarnego kota o dwóch ogonach.
Bijuu
Narkomankę?
A może to Nekromantka?
Jeszcze do
końca nie opanowałam jego mocy, ale idzie mi coraz lepiej! Zawarłam
również pakt z wilkami i mogę przywołać kilka. Znaczy się, mój limit
wilków z watahy to około czterdzieści tysięcy osobników (…).
Gdzie są tak
ogromne watahy? Tu jest literówka – zbędne „tysięcy”.
Czy tworzenie
Mary Sue jest nadal w modzie? Bierę!
Idealna
partnerka dla Naruto. Każdy pies miałby swojego Pana i może wreszcie
stworzyliby prawdziwą policję w Wiosce Liścia.
(…) lecz tylko
jeden z nich jest moim przyjacielem. Wabi się Serwer. Steruje on całym
stadem jako wilk alfa.
Serwer
steruje, Mary Sue grasuje.
A do tego
jest informatykiem.
Szkoda tylko,
że na kradzionych kodach.
A i jeszcze najważniejsze. Tsunade postanowiła stworzyć nową drużynę, w której skład będą wchodzić Sakura, ja i jeszcze pan Uzumaki, którego poznam w najbliższym czasie.
Sakura nie
zasłużyła na miano pani.
Skoro ma
Nekromantę, to może Czwarty Hokage zmartwychwstał? Dajcie jej czas…
Naszym
sen-sei będzie Kakahi Hatake. Ten sam który szkolił niegdyś team 7. No to
zaczynamy zabawę...
Ja tam
zaczęłam bawić się znacznie szybciej.
Kakahi to od
khaki? To stąd kolor kamizelek ANBU!
Fragment od Skoiastel (lat 13 i pół), 2006
uniwersum: Tomb Raider (AoD)
Lara wylegiwała
się spokojnie na kanapie w salonie. Zdrzemnęła się chyba, ale szybko wstała na
nogi ziewając. Bo niby co innego miała robić niż ziewać? Przecież dobrze jej się żyło.
Miała przyjaciół, dobry humor, dużo kasy, była wyspana, nic jej więcej nie było potrzeba,
oglądała sobie rzeczy o grobowcach na youtube, kotek siedział jej na kolanach,
zero potrzeb, zero estrogenu, nie musiała z nikim walczyć, bo nie miała o co.
Miała hajsy, jedzenie i bezpieczeństwo. Pozdrawia.
Być wyspanym
to najważniejsze życiowe osiągnięcie. Ja to rozumiem.
Nie mogę analizować, mam
spanko.
(…) Bo po co były jej przygody? Było fajnie tak sobie leżeć i ziewać i to się liczyło.
Alister znowu w
piwnicy robił jakieś porządki, Zip był u siebie, pracował przy laptopie… jasne,
pracował. Albo grał w jakąś grę, jakąś samochodówkę. Za to Winston polazł na
miasto. Podobno po zakupy. A Kurtis? Właśnie - Kurtis. Zamieszkał u niej
niedawno. Ale teraz coraz częściej nie było go w domu.
Na pewno
przeszukałaś wszystkie osiemdziesiąt pokoi…?
A co ona
hotel jakiś prowadziła?
To jest o
tyle zabawne, że jakoś w 2005 roku w opku wymyśliłam sobie „tak o”, że Croft
Manor liczy aż tyle pokoi. I nagle część polskich autorów o TR w tamtym czasie
to łyknęła i potem wszyscy tak pisali. XD *ociera łezkę wzruszenia*
I tak Sko
została mentorem Croftowych opek na świecie! Może i Ty wydasz książkę w stylu
„After”?
Coraz rzadziej
rozmawiał z Larą. Coraz częściej mijają się bez wymiany żadnego słowa. A
wczoraj wrócił do domu, gdy ona już spała.
Wiedziała o
tym, bo się jej przyśniło.
A poszła spać bardzo późno. Można powiedzieć że czekała na niego. A on się nie zjawiał.
A i tak było
fajnie.
Fajnie, bo
można pospać na kanapie i jest tyyyle przygód!
Nie
zapominajmy o ziewaniu!
Z rozmyślań
wyrwał Larę głos jej lokaja.
- Panienka już
wstała? Byłem na mieście
Na dziewkach
i cieście.
A ja zawsze
zastanawiałam się, do czego służy lokaj… Nigdy bym nie zgadła!
- No i co?
- Panienka
chciała, bym wypożyczył kiedyś jakieś ciekawe książki do poczytania… i filmy
DVD.
- Tak. Byłeś w
bibliotece?
- I w
wypożyczalni filmów. – przytaknął Winston
Rozmowa na
poziomie. Widać, że to inteligencja, a nie jakieś podrabiańce.
A wypożyczył
słownik interpunkcyjny? Bo te dywizy kłują w oczy.
Jakoś do pierwszego
roku działania WS mi nie przeszkadzały. xD
- Co masz?
- Z filmów to
„Kod da Vinci” a z książek, to trzy książki przygodowo-sensacyjne z kolekcji
„Porachunki z Przygodą” autorstwa polaka Krzysztofa Petka. W Innych krajach
zdobyły one wielkie uznanie.
Polak Autor wielkim Autorem był.
Polak, który został Autorem. He-he.
Prawdziwi
filmowi koneserzy.
- W krajach? Na
przykład w jakich INNYCH krajach?
- W Polsce. W
Niemczech, w Jugosławii.
Azerbejdżan,
Kazachstan, Gwatemala, te sprawy.
- Interesujące
– szepnęła sarkastycznie Lara. Po co jej były książki tego typu? Książki, które
zrobiły furorę w Polsce i Jugosławii nie były nic praktycznie warte.
Sarkazm,
Wielkie Ego, Ksenofobia! Z waszych połączonych mocy powstałam ja: Panienka Lara
Croft.
Ojoj, ktoś tu
był chyba niezbyt lubiany w towarzystwie…
A może
dlatego taka bystra, bo ktoś ją za słabo zdzielił przez łeb?
Książki wzięte
z Ameryki, Włoszech to są książki dobre. Ale przemilczała ten fakt, by nie
denerwować staruszka.
Tak naprawdę,
to brakło jej argumentów w dyskusji.
Jeszcze się
kompleksów nabawi i nie będzie chciał nigdzie już iść…
- Dobrze
dziękuję.
Zamknie się w
chłodni sobie.
Na jego
miejscu, to ja bym zamknęła jej drzwi na twarzy.
- Nie ma za co… - Winston oddalił się rozradowany, że zrobił przyjemność Larze. Oczywiście ta, nie miała zamiaru zaglądać do żadnej z tych książek. Może film obejrzy.
Dobry, bo hamerykański!
Obejrzała z
Zipem. Alister nie miał zamiaru tracić czas na jakieś filmy. Wolał robić
porządek w swojej biblioteczce.
Film nie był
zbytnio ciekawy dla Zipa. Zip wrócił do swoich wyścigów. Mijając Larę na
schodach powiedział tylko coś w stylu:
- Mam zamiar teraz
przejechać się ferrari - Mrugnął porozumiewawczo.
Ale
mainstreamowo… Zaskoczyłby laskę, gdyby przejechali się maluchem!
Będzie ciężko. W jednym z opek koleżanki Kurtis pojechał po Larę własnym… pociągiem.
Lara
odpowiedziała mu zwykle swoim stonowanym słowem.
- Interesujące
– a tak naprawdę to nie.
Analizę,
widzę, rozpoczęłam już w czasie pisania.
Lara się nie
cacka, Lara masakruje.
Mi
musk.
Tak naprawdę
myślała wciąż o Kurtisie. Co się z nim dzieje? Póki Zip nie oddalił się jeszcze
zapytała: – Kurtis wrócił na noc?
- Nie wiem.
Spałem.
- Acha.
Interesujące.
– A tak
naprawdę to nie.
Lara naprawdę
nie wiedziała co ma robić. Nie chciało jej się pływać, głodna nie była,
zresztą, że napchała się na filmie popcornu, który przygotował Winston.
Jak to? Mogła
spać i ziewać. Na zmianę.
- No dobra. Niech
już będą te książki. – Lara miała świadomość, że cały dzień się leniła i
obijała.
Czyli robiła
to, co zazwyczaj. W sumie to twierdziła, że nie potrzebuje zabawy, więc po co w
ogóle te książki, film i popcorn? Powinna patrzeć, jak trawa rośnie.
***
Lara Odłożyła
książkę. Uśmiechnęła się do swoich myśli gdy usłyszała pisk opon. A że,
znajdowała się w salonie na parterze, szybko więc znalazła się przy drzwiach.
Otworzyła je na oścież i zobaczyła Kurtisa.
- Kurtis,
nareszcie! Długo cię nie było, a już się bałam. - Ten jak zwykle z grzywką na
oczach powiedział:
- cześć. Nic nie widzę. Nie miałaś o co się bać.
Zawiesiła mu
ręce na szyję a on odsunął Larę od siebie. Bo jej nie widział. Ta oczywiście zdziwiła się.
Przytuliła się do niego znowu. Oczywiście wciąż stali na dworze. Ale Kurtis
widocznie nie miał do niej nerwów. Odepchnął ją tak usilnie (znaczy silnie?), że Lara wylądowała na ścianie.
Znaczy potknęła się, odbiła się od niego i uderzyła wręcz w nią. A potem
przewróciła się znów. Na ziemię. Zawiodło ją zachowanie Kurtisa.
Zamiotał nią
szatan!
Mnie zawiodła
Lara. Powinna była go uderzyć. Przecież każda lala tak robi po tym, jak sama
rzuciła sobą niczym workiem z mąką na przystojnego typa.
- Kurtis co się
z tobą dzieje! – Krzyknęła Lara podnosząc się z ziemi.
- Wchodź do
domu, bo zimno – odpowiedział Kurtis.
Ach ta
angielska pogoda.
I angielski
gentelman...
Lara oczywiści
skorzystała z propozycji. A potem poszła za nim do jego pokoju.
A gdyby
wcześniej chciał skorzystać z łazienki…?
Lara chyba
lubi być pomiatana, mogliby pobawić się w łazience!
- Chciałam
pogadać – powiedziała delikatnie, spokojnie. Usiadła koło niego, przez chwile
patrzyli sobie w oczy. Lara obserwowała go chwilę, a potem odezwała się wciąż
spokojnym tonem:
– Uspokój
się.
- Kurtis. Ja
wiem, że ty nigdy się tak nie zachowy… - ale nie dokończyła. Nie mogła.
- Chciałbym po
prostu zostać sam. Muszę trochę nad tym wszystkim pomyśleć.
- Ty chyba cały
czas jesteś sam i chyba cały czas
myślisz. Wyjeżdżasz, nic nie mówisz. Co się dzieje – zapytała, a raczej
próbowała zapytać Lara, bo przecież nie mogła wypowiadać słów.
- Nic,
naprawdę. Po prostu chciałbym pobyć trochę na osobności. - Lara nie miała siły.
Dopiero miała taki dobry humor. Dopiero co oglądała film, czytała ciekawe
książki, a ten jeden typek chciał jej zepsuć cały dzień?
Ale to ty za
nim łazisz…!
To taka gra
wstępna.
Problem był w
tym, że ona kochała tego typka… niestety.
Niestety –
dla Kurtisa.
I dla
czytelników.
***
Lara potulnie
wyszła z pokoju jej chłopaka. Ale stojąc na schodach nagle doszło do niej
zachowanie Kurtisa.
Lara, jesteś
pewna, że typ wie o waszym, ekhem, związku?
Może tylko
wynajmuje jeden z pokoi.
- Co on sobie
wyobraża? To jest chyba mój dom, nie? – powiedziała do siebie.
Każ mu się
wynieść. Tak, to na pewno pomoże w umacnianiu waszej relacji.
Lara zauważyła,
jak bardzo zmieniła się od spotkania z Kurtisem. Przecież dawniej była wręcz
feministką! Zawsze nie brała na poważnie facetów. Działała solo. Lubiła mocne akcje (spanko na
kanapie w ciągu dnia), a innych miała gdzieś. Co się nią dzieje? Dotarła do niej prawda.
Lara z super ostrożnej i drastycznej pani archeolog zmieniła się w
zakochaną i zmartwioną, miłą dziewczynę.
Jak w „Porach
roku” Vivaldiego…
Postanowiła
zapanować nad tym.
Pójść na górę
i wyrzucić Kurtisa przez okno.
I odkryć
prawdę… bo Kurtisowi musiało się coś stać. Tak przynajmniej myślała Lara.
Przeszedł na
ciemną stronę mocy. Zaczął niszczyć anteny 5G.
To dlatego z
kuchni zniknęła folia aluminiowa.
W sumie… oryginalnie to on trafił do sekty jakichś popapranych mnichów. XD
- W sumie
uderzył mnie – Lara mówiła wciąż do siebie.
Nie, Laro,
odsunął Cię. Nawet z liścia Ci nie dał, choć za swoje pyskówki zasłużyłaś.
Doceń.
Wiedziała, że
to nie prawda. Duża jest różnica między uderzeniem, a odepchnięciem i jej
potknięciem się o własne nogi.
No tak, ale
zwalmy na niego. A potem się dziwią, że mężczyźni na słowo feministka reagują
bełtem.
Ale ten ruch
bolał tak, jakby Kurtis ją… chociażby postrzelił.
– Czy powinnam
mu wybaczyć? – zapytała samą siebie.
Czy jeżeli
powiem, że nie, to opko się skończy?
Bo kto inny
może znać odpowiedz na to pytanie?
Winston.
Winston zbliżył
się do Lary od tyłu. Poklepał ją po plecach i rzekł:
– Idź na górę
i wyrzuć Kurtisa przez okno.
- Widziałem
motor w garażu. Kurtis jest w domu?
- Tak –
odpowiedziała Lara nie patrząc na lokaja. Przyłożyła rozpalony policzek do
chłodnej szyby. Na dworze zaczęło padać. Lara zdenerwowała się… było jej
duszno.
- Zawołam go na
obiad… - stwierdził staruszek – KURTIS, OBIAAAD!
- Nie. Ja to
zrobię – Lara wydała się zdecydowana. – KURTIS, OBIAAAAAD!! –
przekrzyczała Winstona.
Odeszła od
szyby i przetarła oczy rękawem. Nie chciała by Kurtis, a tym bardziej Winston
widział jej łzy. W głowie plotła się tylko jedna myśl „on mnie uderzył”. I
wcale nie chodziło o to, ze Trent ją odepchnął, ale czemu się do niej nie
odzywa?
Jak to tak?
To bed boj jednak niefajny?
Ale on ją
UDERZYŁ! Szkoda, że kwiatkiem, nie doniczką.
Poszła. Stojąc
przed drzwiami Kurtisa odetchnęła trzy razy i jeszcze raz przetarła oczy. Nie
pukała.
Dom wciąż
należał do niej.
A to przecież
jej chłopak. A przynajmniej ona tak twierdzi.
- Kurtis,
musimy porozmawiać – odparła pewnie stojąc w drzwiach.
Ale Kurtisa nie
było w środku.
Był w piwnicy
i nagrywał filmiki na YouTube o piciu wody, by zapobiegać pewnym
wirusom.
Albo robił te
nieprzystojne męskie rzeczy, które normalnie by robił w pokoju, ale Lara ma w
zwyczaju nie pukać.
KONIEC
ROZDZIAŁU 9
Fragment opowiadania autorskiego
Fenoloftaleina, marzec 2013
Po około 4
godzinach jazdy dojechali na miejsce . Najpierw wszyscy poszli do hotelu by
zostawić tam swoje rzeczy w pokojach . Katie była jednak nie w 4 lecz w 6
osobowym pokoju z Niki , Lily , Emily , Ellie i Jessicą . Łóżka były
piętrowe . Katie miała je na spółkę z Niki . Ona spała na górze a Niki na dole
. Wszyscy losowali numerki pokoi i dziewczyny wylosowały pokój nr. 1 . Chłopaki
czyli Miki , Nicholas , William i Max wylosowali numerek 2 naprzeciwko
dziewczyn . Wszyscy byli zadowoleni z tego powodu.
Zgłaszam brak
spacji przed ostatnią kropką. Spacjo, jesteś u pani.
Miki i Niki.
Ach ta różnorodność.
Komora
maszyny losującej jest pusta, wylosujemy dziś… dużo numerków! Następuje
zwolnienie blokady.
Potrzebuję
więcej bohaterów, bo mało coś.
-Fajnie .
Akurat naprzeciwko najładniejszych dziewczyn w szkole . - powiedział Miki i
wybuchnął śmiechem
-My nie możemy
tego samego om was powiedzieć . - powiedziała Katie dowcipnie.
Nie jesteś
najładniejszą dziewczyną, Miki. Przykro mi.
Oj, oj, Katie, jaka Ty dowciapna!
-Akurat . Ma
się ten urok . - powiedział Miki
-Chyba urok
,który wszystkich odstrasza . -powiedziała Katie - Dziewczyny chodźcie
rozpakować się noi obejrzeć nasze pokoje . Niki pamiętaj ja śpię na
górze.-krzyknęła (…).
Po króciutkiej
rozmowie z Mikiem dziewczyny weszły do pokoju . W pokoju były 3 piętrowe łóżka
, drzwi do łazienki a w niej prysznic i inne rzeczy , mały telewizor plazmowy ,
stolik i krzesło.
Mały
telewizor również znajdował się w łazience.
Na prawdziwej
zielonej szkole już by dawno nie było tego telewizora.
Skoro Croft
Manor mogło mieć osiemdziesiąt pokoi…
-Wow .
-powiedziała Lily oczami robiegając się po pokoju
– Chodź,
wyniesiemy stolik z łazienki – odpowiedziała jej Jess.
A potem pozbieramy
oczy, bo coś się rozbiegły.
- Nie jest to
może 6 gwiazdkowy hotel ale mi pasuje . -powiedziała uradowana Ellie
Ma plazmę w
pokoju i jeszcze narzeka…
Brakuje
korkociągu.
-A komu by się
nie podobało . -powiedziała Niki i legła się na swoim łóżku
Larze.
- O pamiętałaś
kto gdzie śpi . -powiedziała Katie do Niki
- Jak zawsze .
Ja i tak wolę spać na dole bo w nocy lunatykuje i raczej bym nie trafiła na
drabinkę . - powiedziała Niki żartobliwie ale była to prawda.
- Ja tam idę
spać . -powiedziała ziewając Jessica , która właśnie wchodziła drabinką na
swoje łóżko.
Bidulkę
zmęczyło przemeblowanie.
Bez gry w
butelkę? Jestem zawiedziona…
A gdzie
rytuał przebierania się w różową piżamkę i mycia ząbków przed snem?
Wszyscy byli
bardzo zadowoleni ze swojego pokoju . Dziewczyny położyły się na moment na
łóżku by odpocząć trochę po podróży . Nikt nie gadał była zupełna cisza aż tu
nagle rozległ się dźwięk pukania do drzwi . Katie szybko wstała i otworzyła
.
Dlaczego
akurat Katie, która spała na górze, musiała zejść, żeby otworzyć drzwi?
Wstała
szybko. Z piętrowego łóżka. Mhm.
A może
zwyczajnie spadła na twarz, tylko wstyd się jej przyznać?
Za drzwiami
nikogo nie było .
Za to Samara
wychodzi z telewizora. Trzeba było iść do łazienki.
Katie
rozglądając się wokoło czy nikogo nie ma chciała już zamykać drzwi ale uwagę
jej przykuła karteczka leżąca na wycieraczce . Zaciekawiona Katie i za razem
zdziwiona szybko podniosła kartkę na ,której było napisane
"Dla tej
do ,której od dawna bije me serce i jej koleżanek z pokoju".
Od razu
domyśliła się ,że karteczkę napisał Miki . Wiedziała to z dwóch powodów . Po
pierwsze tylko ona ma chłopaka a po drugie ten styl pisania .
Niechlujny i
z błędami interpunkcyjnymi.
Czy Miki,
który jest chłopakiem Katie, podrywa jej koleżanki?
Ale czemu
Miki? Ma wielkie uszy i spodnie na szelkach?
Katie weszła do
pokoju zapatrzona w karteczkę.
-Kto to był ?
Zostawił kartkę ? - spytała Niki
Nie, chociaż
Katie trzyma kartkę w ręku. Jak mogłaś pomyśleć, że to kartka, Niki?
-Nie wiem od
kogo to bo kartka leżała na wycieraczce ,ale to na pewno do Mikiego, bo piszę
"Dla tej do ,której od dawna bije me serce i jej koleżanek z pokoju"
. -powiedziała Katie
-To dalej
czytaj co napisał . -powiedziała zaciekawiona dziwnym faktem Emily
-Piszę "Zapraszam cztery dziewczyny z pokoju numer 1 na małą imprezkę w pokoju nr.2 . Będzie to takie krótkie Pidżama Party tylko nie w pidżamach.
Jak nie w
piżamach, to nie piżama party, no chłopie…
Będzie
butelka!
Ale w ogóle jakie to jest okropnie smnutne; przecież dziewczyn w pokoju było 6… Co z tymi dwiema? D:
(…) Ellie na
kartce napisała "Oczywiście ,że przyjdziemy . Miki masz pozdrowionka wiesz
od kogo " . Ellie gdy napisała otworzyła drzwi i położyła kartkę na wycieraczkę
. Potem zadzwoniła do drzwi i szybko wróciła do pokoju .
Zadzwoniła
dzwonkiem? W drzwi hotelowego pokoju?
Może zębami o
framugę – z podniecenia?
Czemu oni
piszą kartki, mieszkając metr od siebie? Mogą porozmawiać...
Oj, ty to w ogóle
nie jesteś romantyczna.
Dziewczyny od
chłopaków wróciły bardzo późno gdy była już w hotelu cisza nocna .
O 22:01.
Nie wierzę,
że ominęłyby Dobranockę. A jak leciała Myszka Miki?
Od razu gdy wróciły wykąpały się i poszły spać . Lily , Emily ,Jessica i Ellie zasnęły szybko ale Katie i Niki nie mogły zasnąć. Było im smutno z powodu wykluczenia społecznego.
Gadały ze sobą gdy
nagle usłyszały jakiś dźwięk . Nie wiedziały co to jest . Usłyszały jakby
głośny płacz dziecka . (…)
A jednak
laleczka Chucky…
Dziewczyny
przestraszyły się gdy usłyszały ,że ktoś puka do drzwi . Za drzwiami stali
chłopaki . Miki i Nich byli bardzo przerażeni płaczem .
-Słyszycie cały
czas jakiś płacz? -spytał zdenerwowany Miki
-Tak . Jest on
tak głośny ale mimo to nikt więcej w hotelu się nie obudził . -powiedziała
Katie
-Dziwne .
Próbowałam obudzić pozostałe dziewczyny ale ona nie dają znaku życia .
-powiedziała Niki przestraszona i próbując obudzić , którąś z nich.
-To podejrzane
– odparł ze
spokojem, patrząc na martwe koleżanki. – Skąd dochodzi ten dźwięk ? -powiedział
Nicholas rozglądając się po pokoju.
-Wydaje mi się
,że to dochodzi zza okna . Na dworze jakby . -powiedziała Niki
spoglądając na okno
-Musimy tam iść
. -powiedział śmiały, zgrabny, powabny, przystojny i najodważniejszy z wszystkich Miki.
I totalnie
nikt nie przejął się potencjalną śmiercią czterech koleżanek…
Za dużo ich
było, duchy zredukowały liczbę.
Musi być tyle
samo chłopców, co dziewczynek.
-Musimy . Choć
to nie brzmi normalnie ,że po północy mamy iść na dwór bo słyszymy
płacz.-powiedziała Katie popierając zdanie Mika
Nie no,
luzik. To całkowicie normalne zachowanie.
-Wszystko ok
oprócz jednego. - powiedział Mik -Jest cisza nocna . Po godzinie 22.00 drzwi
otwierają się tylko od środka . Jak wyjdziemy to już nie wejdziemy dopiero rano
.
Bo to wcale
nie tak, że jedna osoba nie mogła zostać przy drzwiach, żeby później wpuścić
resztę.
Wszystkie
straszne horrory klasy B uczą, by nigdy, ale to nigdy się nie rozdzielać.
-I tak musimy
iść . Ten płacz i wrzaski . -powiedziała Katie (nawet ciężko dopisać coś w trakcie
przez tę interpunkcję!)
-Wiem . -powiedział Nich.
-Może dojdziemy
skąd ten płacz . A jak nie to trudno prześpimy się w autobusie bo stoi
otwarty.-powiedziała Niki rozglądając się przez okno .
A może by
tak… zadzwonić po policję? pogotowie? Nie, zły pomysł?
Dawno bym dzwoniła po egzorcystę.
Dopiero
zdałam sobie sprawę, że to jest opko o dzieciach na wycieczce szkolnej, ale nikt wpadł na to, by powiadomić dorosłego opiekuna.
Po uzgodnieniu
paru szczegółów poszli w kierunek rynku . Po drodze spotkali pewnego
staruszka . Postanowili go spytać w jakim mieście się znajdują . Ale staruszek
ubrany jak inni czyli na czarno i ponuro ,również był nie miły i tylko ich
skrzyczał klnąc .
„Jak ja nie cierpię tych okropnych Smerfów! Kurwa”.
Coraz bardziej
nie podobało im się tutaj . Tęsknili za domem, zmarłymi koleżankami i jak najszybciej chcieli wrócić do
swej rodziny . Smutnej Katie nawet Miki nie mógł tym razem poprawić humoru , a
Nichowi nie chciało się nawet podrywać Niki.. Miki próbował pocieszyć
wszystkich krzycząc "Hello ! Najważniejsze ,że to my żyjemy !" ale bezskutecznie
.
Jak Nichowi
nie chce się podrywać, to już naprawdę musi być kiepsko.
-Gorzej może
być zawsze . Ale lepiej też więc idziemy do tego sklepu . Kupimy sobie
takie ciuchy jak mają inni by się nie wyróżniać. Mama dała mi pięćdziesiąt złotych
kieszonkowego. (…)
(…) w
dodatku oni patrzą na nas jakbyśmy byli z innego świata . -powiedziała Katie
-Bo my jesteśmy
z innego świata . -powiedział Nicholas – z fanfiku do Kinga.
Wszyscy poszli
do najbliższego sklepu z ubraniami , który był na rynku . Na szybie zamiast
napisów Przecena lub -50% wisiały tabliczki z napisami +50% . Dzieci
przyglądały się tabliczkom z niedowierzaniem . Teraz mieli już pewność ,że
znajdują się w innym świecie.
Ktoś się
walnął przy pisaniu, a te już, że innym świecie… Chyba pod Warszawą nie
były.
Gdy weszli do
sklepu zamiast miłego powitania "Dzień Dobry! " usłyszały tylko srogi
krzyk:
-Zamykać drzwi
bo zimno leci !
To już wiemy,
gdzie Kurtisa wywiało!
Niki podeszła
do wieszaków z bluzkami . Wisiały tam wyłącznie czarne bluzki a większość ich
była z ćwiekami .Po chwili poszukiwać Niki wybrała sobie bluzkę . Poszła do
przymierzalni by się przebrać i zobaczyć czy dobry rozmiar no i jak w niej
wygląda . W tej przymierzalni.
Przepraszam, powinno być: przymierzalni .
-Nikt nie wie
gdzie jesteśmy . -powiedział Miki do Katie
-Wiem . Na
pewno nie jest to normalny świat . -odpowiedziała Katie i spojrzała Mikiemu
prosto w oczu z niewinnością w błyszczących oczach
To Praga
Północ. Z pewnością.
A może to Wrzeszcz, albo jeszcze gorzej… Zgierz!
-To nie
sprawiedliwe . (…)
Chcieli gadać
dalej gdy usłyszeli przeraźliwy krzyk Nicha .
Czyli Wrzeszcz.
Nie
wiedzieli gdzie on jest więc szybko pobiegli go szukać . Znaleźli go przed
drzwiami sklepu leżącego na ziemi .
W sensie, że
sklep leżał na ziemi?
Oczy miał wielkie
jakby był przerażony .
No co wy,
wydaje wam się.
Ledwo połykał
ślinę . Niki też pobiegła do nich gdy usłyszała krzyk .
-Nich . Co się
stało ? -spytała go delikatnie Niki
Dobrze, że
delikatnie, bo by mu kuku zrobiła.
Złe słowo
może boleć przez całe życie.
Nich nie mówił
nic tylko wskazał ręką gdzieś w oddal . Wszyscy od razu tam spojrzeli .
Początkowo zdawało im się ,że to tylko czwórka dzieci ale po krótkim
przyglądaniu się oniemieli z wrażenia . Byli to oni . Czwórka dzieci wyglądała
identycznie jak oni tyko była ubrana na czarno , cały czas krzyczeli na siebie
nawzajem i śmiali się szyderczo.
-Tu są
podobizny ludzi z naszego świata . Widziałem też moją matkę . Nie poznała mnie
wcale tylko skrzyczała ,że stałem jej na drodze . -wyjąkał z trudem
Nicholas
Skoro jest tu
jego sobowtór i jego matka, to skoro matka rozpoznaje tego sobowtóra, a Nicha
nie… Pogubiłam się.
Bo wiesz, tamci są na czarno, czyli kamuflaż doskonały.
Gdy tak
rozmawiali zauważył ich policjant . Policjant również jak i reszta nie był
dobry i zachowanie dzieci było dla niego dziwne i nie podobało mu się .
Postanowił trafić Nicha strzałą z nabojem usypiającym by zabrać go na komendę i
przesłuchać .Już chciał strzelać gdy w ostatniej chwili przeszkodził mu pewien
chłopak.
-Na ziemię ! -
krzyknął nieznajomy chłopak powalając policjanta na ziemię
-Katie jako
pierwsza usłyszała krzyk i powaliła Mika a potem resztę na ziemię . Strzała zamiast
w Nicholasa trafiła na ziemię w pień drzewa – powiedział narrator.
-To znowu ty !
Justin! Jak się matka dowie to pożałujesz . -powiedział wnerwiony
policjant
-Nie obchodzi
mnie już jej zdanie . Nienawidzę jej co chyba każdy wie . -powiedział Justin
lekceważąco
*sprawdza rok
publikacji* Och, a więc to jest TEN Justin!
-Kto widział
żeby syn Królowej tak się zachowywał . -powiedział policjant i odszedł
To dobry
policjant. Prawie tak kompetentny jak u nas.
Justin? Synem
Królowej…?!
Królowej Madonny. Albo Cher.
Katie , Miki , Nich i Niki wstali z ziemi . Popatrzyli na Justina ze wdzięcznością w oczach .
-Dziękuje .
Uratowałeś mnie. Kim jesteś ? -spytał wdzięczny za uratowanie Nich
-Wiem ,że
zdziwiliście się ,że jestem dobry jak nikt inny w tym mieście . Kim jestem ?
Jestem synem najbardziej złej osoby jaką znam czyli Królowej tego świata .
Nienawidzę wszystkich po tej stronie a oni mnie .-powiedział Justin
Nienawiść
jest zła, więc łap czarne spodnie.
Dawno , dawno temu (– to tytuł serialu z 2011 opowiadający bardzo podobną historię. Pszypadeq?) na świat przyszły dwie bliźniaczki. Były one córkami Królowej . Po nagłej śmierci królowej któraś powinna odziedziczyć tron . Urodziły się jednocześnie, nie – jedna po drugiej, dlatego matka zmarła, a dziedziczenie nie jest oczywiste. Nie miał kto podjąć tej decyzji i bliźniaczki się pokłóciły. Jedna z nich przejęła pod władzę Lewą Stronę Świata a druga Prawą . Lewa jest zła a Prawa dobra .
To prawie tak jak z fabryką Twixów…
Aby przedostać
się z jednej strony na drugą trzeba mieć magiczny klucz do wrót. I jeszcze
każdy ma swojego odpowiednika po drugiej stronie . Wyglądają identycznie
tylko inny strój , makijaż itd.
Acha, czyli
jak pomaluję się na czarno, to muszę iść do złego świata?
Ale jak będziesz miała na sobie białe spodnie splamione posoką dziewic i szczeniaczków, to pójdziesz do dobrego!
I jak ktoś tu
dobry to tam zły itd.
Czyli w sumie
to dobrze, że w normalnym świecie obrzucałeś jajkami dom sąsiadów…?
-Czyli w naszym
świecie ty będziesz zły ?-spytała niepewna czy dobrze zrozumiała Niki
-Tak .
-odpowiedział Justin -Na to by wychodziło
„Jak wybielić przestępcę i zrobić z niego bożyszcze nastolatek w opku dla młodzieży. Tom pierwszy”
-Nie chcę
swojego odpowiednika tutaj spotkać . -powiedział Miki -Musi być bardzo zły
-Tak jak ty
tutaj . -powiedziała Katie żartobliwie i przysunęła się do Mikiego
Po czym Miki
rzucił w nią skarpetkami, przeklął i uciekł.
Zgredek jest
wolny.
-To teraz
musimy was stąd wydostać . -powiedział Justin ze smutkiem
-Mówiłeś coś
,że trzeba znaleźć jakiś klucz , który otworzy wrota czy coś takiego .
-powiedziała Niki
-Tak ale klucz
można tylko wymienić . Trzeba zebrać 10 kluczy , które wymieni się u wróżki
wrót na jeden , który otworzy wrota (…). Musimy iść do wróżki po wskazówki na
pierwszy klucz . -powiedział Justin.
To brzmi jak Dragon
Ball.
Szli tak już 30
minut . Katie szła za rękę z Mikiem na tyle a reszta w przodzie . Niki była
bardzo oczarowana Justinem co nie podobało się Nichowi . Czuł ,że ona coś czuję
do Justina a nim się tylko bawiła i jest jej obojętny .
Po prostu nie
był nienawistnym adonisem, synem królowej z innego świata. Każda by się zakochała.
Niki ciągle
gadała z Justinem i wypytywała go o różne rzeczy a Nich szedł koło nich smutny
ze złamanym sercem .
-Popatrz jak
Niki traktuje Nicha . -powiedział smutno Miki
– Nie trzyma go za rękę i gada z kimś innym? Masz rację, skandal. Lara również jest oburzona.
- teraz gada sobie w najlepsze z Justinem a nawet flirtuje a Nich idzie sam smutny . -powiedziała Katie wstydząc się za Niki
-Ktoś musi mu w
końcu powiedzieć ,że ona go nie kocha . Ciągle łudzi się ,że to ma jakiś sens
-powiedział Miki patrząc na Nicholasa
-Porozmawiam z
Niki i spróbuje przemówić jej do rozumu . -powiedziała Katie i popatrzyła
Mikiemu prosto w oczy ze słowem w myślach "Kocham Cię !".
Awwww!
Fragment opowiadania Forfeit, 2012 (13-14 lat)
(Fred-Hermione-Draco)
Obudziłem się i
spojrzałem na śpiącą obok Alison Silver. Noc jak noc, zawsze kończyła się tak
samo.
Wschodem.
Tym razem z
jedną z najładniejszych dziewczyn w Hogwarcie, która niestety była strasznie
tępa i słaba w łóżku. Można ją wykreślić z listy.
Tylko dlaczego
tak jest? Ciągle zadaję sobie to jedno pytanie. Dlaczego każda jest taka sama?
Każda leci na mój wygląd i kasę? Dlaczego znajomość z każdą kończy się w łóżku?
Zawsze może
się kończyć w wannie. Trochę różnorodności, kaman…
Do tej pory w
sumie mi to pasowało. Zdobywałem je wszystkie po kolei. Nie miałem z tym
żadnych problemów, a po upojnej nocy zostawiałem je same, zanim się obudziły.
Uciekał z
pokoju i już nigdy nie wracał.
I reszta uczniów z twojej sypialni i dormitorium nie miała z tym problmeów, yup?
Potem pisały do
mnie, płakały, chodziły za mną, ale ja byłem dla nich zimny jak lód.
Cóż za
oryginalne porównanie!
Nie zwracałem
na nic uwagi. Zaliczałem i zostawiałem. Ale teraz…
Drogi
Draconie, największy przystojniaku Hogwartu, szanowny alvaro – termin badań na
HIV został już ustalony.
Zabrałem swoje
rzeczy, wyszedłem przed dom dziewczyny i ruszyłem w stronę Malfoy Manor, które
znajdowało się około trzy kilometry stąd.
Bo rezydencja
Malfoyów brzmi passé.
O! Ciekawe, czy będzie miało osiemdziesiąt pokoi!
Jakie to
irytujące! Nadal nie mogę się teleportować! Minąłem już sklep pani Telly, gdy
nagle...
- Witaj Draco -
usłyszałem damski głos. Spojrzałem w bok i ujrzałem...
- Co?! Ale jak,
jakim cudem?
- Oh, Draco,
Draco. Jak ty wyrosłeś! Jesteś taki przystojny…
Prawie tak
jak Sasuke.
Sasuke był
aseksualny, Draco nadrabia za ich dwoje.
- Ciociu Irmo,
to na prawdę ty?!
– Nie,
naniby.
- Tak, chłopcze. Chodź ze mną, wszystko ci wytłumaczę.
Opowie mu, skąd się biorą dzieci, zanim będzie za późno.
- Ale... ty
umarłaś ponad cztery lata temu!
Oj, to trochę
przypał.
Binns na
pewno powiedział jej, jak się lata.
Fragment blogowego pamiętniczka Ayame, 2014
Podniosła wzrok znad parującego kubka truskawkowej herbaty (jego herbaty), zerkając leniwie na ekran urządzenia, które cicho pracowało od samego rana.
Na respirator.
Co znaczy ta płaska linia? Czy to źle?
Zaraz jednak odwróciła spojrzenie, wmawiając sobie, że wcale nie czuje tego palącego zawodu i zażenowania własną słabością. Prychnęła pod nosem i upiła kolejny łyk gorącego płynu (jego płynu), który parzył jej język.
Która to już herbata tego dnia?
Ile już razy robiłam przez nią siku?
Ten zawód, to z powodu jego śmierci. Ah, te wymowne respiratory.
„Doprawdy, słońce, jesteś żałosna. Popatrz na siebie. Siedzisz przed tym laptopem od rana i właściwie nic nie robisz, wmawiając sobie, że jesteś zajęta blogami, a tak naprawdę wciąż na niego czekasz. I po co to wszystko? Po co cała maskarada? Zależy ci. Nie okłamuj samej siebie. Nie wychodzi ci to najlepiej”.
Ale katalog blogów to sam się nie poprowadzi…
Ja też czasem siedzę cały dzień, czekając na tego jedynego… kuriera.
Parsknęła śmiechem i wróciła do przerwanej lektury, starając się skupić na tekście wzrok, który w dalszym ciągu wbrew jej woli sprawdzał stan powiadomień na karcie portalu społecznościowego.
Zgłoszone opko było tak słabe, że wszystko – byle nie czytać.
Sprawdzała, czy przyszły już eurogąbki na Naszej Klasie.
Mała, purpurowa kulka przypominająca pufka pigmejskiego wskoczyła na łóżko i przyjrzała jej się uważnie.
Ayame – Fanka Pottera w każdym aspekcie życia.
Pokręciła przez chwilę różowym noskiem, (…)
Ale zaraz stał się czarny jak smoła, a kulka odwinęła się, ukazując jeża.
(…) a gdy jej małe, paciorkowate oczka rozświetliły te psotne iskierki, które przeklinała każdego dnia, rozsiadła się na jej poduszce. JEJ poduszce! Och, na litość boską!
Wszędzie będą igły!
- Złaź natychmiast - syknęła cicho, starając się, by przypadkiem nikt z domowników jej nie usłyszał. Zwierzątko jednak, nic nie robiąc sobie ze spojrzenia, od którego każde inne żyjątko padłoby trupem, ułożyło się wygodniej.
- Świetnie. Po prostu wspaniale! Nie dość, że wywracasz moje życie do góry nogami, bawisz się uczuciami, jakby to były cholerne Simsy, to jeszcze kradniesz moją poduszkę!
Co…?
Jest taka jedna książka, gdzie typ zaklęty w jeża umawia się z księżniczką…
Czy bohaterka jest w związku z potterowskim pufkiem?
W obliczu tego pairing Neji-Hina nie zaboli już aż tak.
- No i co narobiłeś? - spytała z lekkim wyrzutem. Zwierzątko przysunęło się do niej nieco, wtulając w dłoń spoczywającą na kocu. Podniosła rękę, głaszcząc puchatą kulkę. Pod palcami wyczuła coś twardszego. Zerknęła na stworzenie, a po chwili dostrzegła cienką obróżkę zagubioną w miękkim futerku.
A to tylko obróżka… Odetchnęłam z ulgą.
Myślałam, że kleszcz.
Fragment rozdziału czwartego
nadal: (Fred-Hermione-Draco) od Forfeit
Następnego dnia
siedziałam na eliksirach
Nie bolało?
Trochę
bulgotały.
Wciąż zerkałam
w stronę blondyna. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że on też się na mnie
patrzy. Kilka razy złapaliśmy się wzrokiem, ciągle czułam jego spojrzenie na
sobie. Może to z przemęczenia? Tak. Na pewno się nie wyspałam po wczorajszym
wałęsaniu po zamku.
Skończyłam swój eliksir i zaniosłam próbkę Snape'owi, żeby ocenił. Dostałam P, chociaż eliksir był idealny.
Typowe przemyślenia typowych autorów po typowej ocence.
Posprzątałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Ruszyłam na błonia.
Słońce wciąż przyjemnie świeciło i było ciepło. Rozsiadłam się pod jednym z
drzew i zaczęłam czytać książkę z historii magii.
- No nie!
Pierwszy dzień szkoły, a ty już się uczysz! - spojrzałam na znajomą twarz. Nie
mogłam pohamować uśmiechu.
- Tylko czytam.
A to różnica.
Tylko czyta,
ale nic nie zapamiętuje.
- Dla mnie to
jest to samo, dlatego
tylko oglądam obrazki - Fred uśmiechnął się. - Mogę się dosiąść?
- Oczywiście.
Więc jak to jest być na ósmym roku?
- Tak samo jak na siódmym, tyle że
na ósmym. W klasie jest
dwadzieścia osób. Na czwartym piętrze mamy pokój wspólny, z którego przechodzi
się do sypialni - każdy ma swoją. W środku jest jak we wszystkich dormitoriach,
tylko że jest jedno łóżko i więcej wolnego miejsca. Ogólnie dzisiaj mieliśmy
lekcje wstępne obrony, zaklęć i eliksirów. Mamy mało zajęć, ale dużo musimy się
uczyć i ćwiczyć.
- Więc weź się
lepiej do roboty, bo potem nie nadążysz za materiałem. Popatrz, to jest literka „A”…
- Hahaha, już
ci mówiłem, że nie jestem tu dla nauki. Ja tam wolę odpoczywać. Nie rozumiem
jak można się uczyć. Wolę być bezdomnym. Chodź! - Chłopak wyrwał mi z ręki książkę, odrzucił na bok, pomógł mi
wstać i trzymając za rękę pociągnął za sobą. Biegliśmy wzdłuż linii brzegu
jeziora jedną nogą
po wodzie, drugą po trawie, aż zniknęliśmy za wieloma krzewami i drzewami na swego rodzaju polanie.
(…) Zatrzymaliśmy się i położyliśmy na trawie obok siebie.
- Skąd
wytrzasnąłeś to miejsce? - zapytałam.
Ukradł.
- Kiedyś
przypadkiem tu przybiegłem, gdy uciekałem przed Filchem.
- Tu jest świetnie! Nikt nie rozprasza, łatwo można się skryć, jest cisza i spokój, rosną kwiaty, ładnie pachnie. Powietrze jest świeże i można godzinami leżeć i patrzeć w chmury.
Na obrazkach – w książce do bioli.
- Wiem. Dlatego
cię tu zabrałem - posłał mi cudowny uśmiech.
Przez jakieś
trzy godziny leżeliśmy i patrzyliśmy się w kształty na niebie. Rozmawialiśmy,
śmialiśmy się do łez, podziwialiśmy piękno otaczającego nas świata. Nagle zegar
na szczycie jednej z wież wybił dziewiętnastą.
Mówiłam!
No to
faktycznie się napodziwiali, patrząc w niebo.
Nigdy nie
zrozumiecie piękna Cumulonimbusów i Altostratusów.
- O rany!
Jestem spóźniony na trening quidditcha!
- To chodźmy!
Mogę iść z tobą?
- Jasne - po
pięciu minutach byliśmy na boisku.
- Ja idę na
trybuny.
Na pewno
zobaczę coś po ciemku, gdy zaraz zajdzie słońce.
- Ok, ja lecę
się przebrać - powiedział Fred i wkrótce pojawił się już na boisku.
Podszedł do
Angeliny i rozmawiał z nią, lecz nic nie słyszałam.
„Przepraszam za spóźnienie, Hermiona uczyła mnie czytać…”
Na początku
była trochę zła, lecz po chwili spojrzała w moją stronę, uśmiechnęła się tylko
i zaczęła dalej prowadzić eliminacje do drużyny.
- To teraz czas
na obrońcę. Ustawcie się! - kandydaci po kolei wykonywali ćwiczenia. Godzinę
potem pojawiły się wyniki - obrońcą został Ron!
Też zawsze
trudno było mi w to uwierzyć.
Jak się
naćpał, to mu wychodziło…
Przecie to było placebo.
Pogratulowałam
mu, po czym stwierdziłam, że pora wracać, bo zaczęło się robić chłodno.
- Fred! Ja już idę, jest zimno, zobaczymy się potem w Pokoju Wspólnym Gryfonów? - krzyknęłam do niego gdy przelatywał na miotle obok mnie. Moje długie, kasztanowe włosy romantycznie wpadły mi do ust.
- Jasne, jeśli
uda mi się zakończyć trening przed ranem - uśmiechnął się.
Trzeba było
jakoś wytłumaczyć Ronowi zasady.
A to ciężkie, gdy jeden analfabeta uczy drugiego.
Pomachałam mu
na pożegnanie i ruszyłam z stronę zamku. Szłam ścieżką wydeptaną w trawie, gdy
usłyszałam czyjś głos.
- Granger? To
ty?
- Czego chcesz ode mnie Malfoy? - zapytałam. O jedno z drzew opierał się Draco. Tlenione, lśniące blond włosy opadały mu na czoło. Ręce miał skrzyżowane na piersiach a na twarzy zawadiacki uśmiech. Przystojny jak zwykle.
- Spokojnie,
chciałem tylko pogadać.
Czyżby
kolejny numerek na liście?
- O czym? -
byłam opanowana. Nie dam się zwieść jego sztuczkom.
- Ogólnie. Słyszałem, że dajesz korki z
czytania…
- Jaja sobie ze
mnie robisz Malfoy?!
- Nie. Mówię
serio. Przecież nie mógłbym sobie robić jaj ze szlamy. Przejdziemy się? - bardzo zdziwiło mnie zachowanie chłopaka. O co mogło
mu chodzić? Zawsze zimny jak lód i bezlitosny.
Nienawidzący takich, jak ja.
Potrafiących
czytać.
- Przestań. To
kolejny żart?
- Nie. Mówię
poważnie. Oj chodź - zbliżył się do mnie. Czułam zapach jego drogich perfum z Biedronki. Złapał mnie za rękę i pociągnął
alejką. Trochę mu się opierałam, ale po chwili uległam.
Jak każda
Hermiona z bloga, w którego adresie jest „hermiona-draco”.
Z jednej
strony dziwiło mnie jego zachowanie i czułam że to jakiś żart. Z drugiej jednak
pojawiła się ciekawość i uczucie bliskości omdlenia. Jednak. Chciałam go lepiej poznać, był taki
tajemniczy i skryty w sobie, i dopiero potem zemdleć.
Jak każdy
Draco z bloga, w którego adresie jest „hermiona-draco”.
Jednak to
drugie wygrało.
- Więc.. jak
leci? - bardziej banalnego pytania nie mógł wymyślić.
A autorka
tekstu – fabuły.
Miałam
trzynaście lat. A i tak wystawiłam ci tróję za opko o Larci.
<patrzy, jak Sko chowa się pod kamień>
Na ocenę odpisałam dopiero po roku, jak zebrałam się w sobie. Widzicie, autorzy? NIGDY nie jest za późno.
- Jak na razie
chyba dobrze. A u ciebie?
- U mnie też -
nastała krótka cisza, którą przerwałam.
Awkward…
Rozmowa jak pomiędzy ciocią a nastolatkiem.
- Dlaczego
chciałeś się ze mną przejść?
- Żeby cię
lepiej poznać. Słyszałem, że Voldi powróci, więc już zaczynam zbierać o was informacje.
- Czemu? Co się
stało z tą nienawiścią do szlam? - zapytałam chyba trochę za ostro.
– Polubiłem
je na potrzeby tego opka.
– Skończyły
mi się czysto- i półkrwi czarownice, a lista się sama nie zapełni.
- Bo jesteś
ładna, zgrabna, mądra, odpowiedzialna i zaradna. Często też zarozumiała, ale da
się znieść. Po prostu jesteś inna niż wszystkie. Tak mi się wydaje.
Jesteś jak…
jak… dziewczyna z siódmego roku na ósmym roku!
- Yyy...
dziękuję? – bardziej zapytałam, niż stwierdziłam. Byłam w szoku. Nie wiem, czy
on udawał, ale podobało mi się to.
Widzisz, Ron,
jakie to było proste…
Nawet Fred załapał.
- Usiądziemy? -
zapytał. Umiejscowiliśmy się pod jednym z drzew. Zaszliśmy chyba daleko, bo
było tu mnóstwo krzewów, dębów i sosen, które przysłaniały zamek.
Wtedy jeszcze
nie wiedziałam, że dęby i sosny się średnio lubią.
- Muszę
niedługo wracać - powiedziałam.
- Czemu?
- Robi się
późno i zimno a umówiłam się z Fredem…
- Z Weasley'em?
Olej go. Chyba że wolisz z nim spędzać czas...
– Szczerze
mówiąc, tak.
W jego oczach
ujrzałam smutek. W co on do cholery gra?!
- Obiecałam
mu...
- Chodzisz z
nim? - to pytanie mnie zaskoczyło.
– Tak, na
błonia i treningi.
- Nie.
- Kochasz go?
- Nie...
- To po co
pójdziesz?
– Lubię z nim
leżeć na trawie i oglądać Altocumulusy.
- No bo mówiłam
mu, że będę go edukować, a to mój przyjaciel... więc zrobię to za darmo.
- Nie wolisz
zostać tu z kimś więcej, niż przyjacielem?
- Ok, ale ty płacisz.
- Jak to kimś
więcej? - zapytałam. Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej. Pocałował mnie. Wyciągnął grzebień i Wczesał dłoń w moje włosy. Bez
chwili namysłu oddałam pocałunek, który z lekkiego z czasem przerodził się w
namiętny i zachłanny. Czemu to robiłam? Nie wiem. Może to moja głupia miłość do
niego?
Miłość po
jednej rozmowie. xD
Może brak
bliskości drugiej osoby? Może imperatyw narracyjny? Nie mam pojęcia. W tej chwili myślałam tylko o tym, jak Draco niebiańsko
całuje.
Ale z kolejną
bazą wstrzymajcie się do wyników badań.
Fragment opowiadania LegasowK, 2012uniwersum: Percy Jackson
Gdy znalazłam
się zaledwie dwa metry przed chłopakiem, wycelowałam w niego swoim mieczem i
pchnęłam. Niebieskooki w ostatniej chwili odskoczył w tył. W przeciwnym wypadku
miałby teraz przebitą na wylot głowę.
Biedny Draco.
Oh, wait…
Ten fragment
brzmiałby bardzo dziwnie, gdyby był pisany z perspektywy Percy’ego.
- Kto cię
przysłał? - syknął, próbując opanować drżenie głosu. Patrzył na mnie z przerażeniem,
jakby analizował, kto mógł się targnąć na jego życie. A ja nawet go nie
znałam!
A czy to ważne?!
Tak tylko chciałam przebić mu głowę „mieczem”.
Tak się
właśnie zaczynają prawdziwe przyjaźnie. Nie? Jak to?
Przysłał mnie Piwnooki i jego żona, Fioletowowłosa.
W odpowiedzi
wybuchnęłam głośnym, mało przyjemnym śmiechem. Czy tak trudno było zrozumieć,
iż nie chciałam tu być? Miałam nadzieję na to, że zamorduję tego chłopaka i
zostanę stąd przegnana. Wtedy będę mogła wrócić do domu. Ta myśl naprawdę mnie
radowała.
Plan 10/10.
Szkoda, że nie zakładał więzienia.
Ponownie
wystrzeliłam w jego kierunku i tym razem udało mi się przebić jego ramię.
Wyobrażam
sobie jej pozycję, pochylona jak strzała, ręce wzdłuż ciała, biegnie, głową
przebija ramię.
Chłopak
ponownie przede mną uciekł, przytykając dłoń do krwawiącej rany. Syknął coś pod
nosem, a potem podniósł na mnie głowę. Tym razem na jego twarzy widniał wyraz
zacięcia. Przez kilka sekund patrzyłam jak z jego ramienia wypływa szkarłatna
krew, jednakże niedługo potem nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Chłopak
stracił dużo krwi i zemdlał. Jak śmiał!!
Woda z jeziora,
w której staliśmy po kolana, zaczęła łamać prawa fizyki i delikatną stróżką
wspinać się po ciele chłopaka prosto do rany. Musiałam
kilkakrotnie zamrugać oczami z niedowierzania, gdyż rana zadana moim mieczem moją głową zagoiła się w ciągu kilku sekund.
Jak to możliwe? Takiej rany nie dałoby się wyleczyć za pomocą zwykłej wody z
jeziora. Zaczęłam analizować moją sytuację i na myśl cisnęło mi się tylko jedno
rozwiązanie.
- Jesteś synem
Posejdona – szepnęłam zupełnie skołowana.
Niebieskooki
kiwnął głową. O kurwa.
Nie zauważyłam
tego. (…)
Widziała, że
kiwnął, ale tego nie zauważyła. Rozdwojenie jaźni?
Kiwnął tak
szybko, że aż coś chrupnęło mu w karku.
To był jego kręgosłup moralny.
- Skoro nie
wiedziałaś, kto jest moim ojcem, to dlaczego chciałaś mnie zabić? - zapytał,
wbijając we mnie groźny wzrok. Musiałam przyznać, że miał naprawdę ładne oczy.
Chciała mu
wydłubać oczy i zawiesić sobie na łańcuszku.
Cały był taki ładny, że tylko zabić i pomnik postawić.
- A czy to
ważne? - prychnęłam, przewracając teatralnie oczami.
Nie, bo
jesteśmy w fanfiku do Percy’ego Jacksona z 2012. Handluj z tym.
Potem wyjdzie, że są rodzeństwem.
Fragment opowiadania Ayame (2017)uniwersum potterowskie
Ściany wyłożone
tapetą koloru gorącej czekolady (...)
A jaki to
byłby kolor zimnej czekolady?
(...) kryły się
w mroku pokoju, jedynie miejscami oświetlone przez małe, proste lampy wiszące
między magicznymi krajobrazami w ramach z jasnego drewna i niewielkimi regałami
wypełnionymi książkami zbieranymi przez pokolenia rodziny Silverstone. Całość
dopełniał wypłowiały dywan z motywem pnącego bluszczu – symbolem tejże rodziny
– którego matka nie chciała się pozbyć, twierdząc, że to ważny element historii
przodków. W końcu sprowadzony przez jakiegoś pra-pra-pra-dziadka z jednej z
wypraw do… Cholera, a kogo to obchodzi.
No właśnie.
Podniosła wzrok
na niewielki kominek, w którym płonął ogień, nadając migotliwego blasku
wszystkiemu w swoim otoczeniu. Nawet wypłowiały dywan błyszczał niczym brokat. Miała wrażenie, że ciepło wydostające się z
kamiennego kominka wysyłane jest w jakieś odległe miejsce, do którego nie miała
dostępu.
Ciepło jest
wysyłane do kotłowni. Logiczne.
Aby mieć do
niej dostęp, potrzebowała dziesięciu kluczy, które mogła wymienić za właściwy
klucz tylko u Stróżki-Zębuszki.
Wyciągnęła więc
różdżkę z tylnej kieszeni jeansów – Podpalisz sobie kiedyś tyłek,
żartowała zwykle Melanie (…).
Raczej się
nią dziubniesz Sama-Wiesz-Gdzie.
(…) i machnęła
nią krótko, zwiększając intensywność płomieni, które jednak nie był w stanie
jej ogrzać. Chłód, który odczuwała, nie był efektem temperatury pokoju.
Ochładzały ją
lód w sercu i kryształowe łzy.
Spojrzeniem wróciła do woluminu trzymanego w dłoniach i
westchnęła. Zamknęła książkę, odkładając ją na pobliski stolik i podniosła się
z zajmowanego dotąd fotela.
– Przecież i tak nie jesteś w stanie czytać.
W sensie, że
nie umiesz czytać jak Fred?
Podeszła do wysokiego okna. (…) Wraz z nadchodzącą nocą wyczuwalnie zbliżała się zima, długimi mackami przywiewając mroźne powietrze, od którego marniała większość roślin jednorocznych, a liście zaczynały opadać z drzew.
To na pewno
ciągle jeszcze opko Ayi, a nie For?
To pewnie
liście lipy lub topoli.
Zachmurzone
niebo nie pozwalało dostrzec tego, co się za nimi kryło, a niewielki ogród
otaczający dom zasiedliły długie cienie, w których, jak wierzyła w
dzieciństwie, kryły się liczne potwory.
Ja kiedyś
wierzyłam, że w toalecie mieszka Bobek z Muminków. Miałam wtedy pięć
lat.
Nigdy nie
bałam się Buki. Czy jestem nienormalna?
Miałabyś
szansę przeżyć w opku Fen.
– Panienka
wybaczy, ale pani prosi, by panienka zeszła do salonu –– pisnęła skrzatka.
Catha oderwała wzrok od widoku rozciągającego się za oknem i odwróciła się do
stworzenia. Długie uszy lekko zaginały się na końcach, jakby nie mogły dłużej
walczyć z grawitacją.
Spokojnie,
pewnego dnia wszystkie tego doświadczymy…
Wielkie, niebieskie oczy wpatrywały się w nią, dłonie pocierały jeden z rogów prostej, butelkowozielonej sukienki służącej przestępującej z nogi na nogę w oczekiwaniu na decyzję. // Droga minęła aż nazbyt szybko i nim się obejrzała, stała już przed dużymi drzwiami z jasnego drewna, dokładnie tego samego, z którego wykonano ramy obrazów.
A mówią, że
Krukoni czują tylko nieskończoną miłość do książek.
I efekty
grawitacji, ale to przychodzi z wiekiem.
Wytarła spocone dłonie o szatę i nacisnęła klamkę, czując jej chłód. Weszła do pomieszczenia. (…) Portrety przedstawiające przodków zniknęły bez śladu. Został po nich tylko blady cień na ścianach. Zniknął również wiekowy żyrandol zdobiony drobnymi listkami bluszczu utkanego przez złoto i magię. Długi stół zastąpiono jego mniejszym odpowiednikiem, na którego końcu znajdowało się wysokie krzesło utkane przez brąz i żelazo, wyglądające, jak wyrwane z zupełnie innej bajki niż reszta pomieszczenia.
Krzesło było
zajęte. Nie siedział przy nim gospodarz domu, bynajmniej. Mężczyzna w niczym
nie przypominał jej ojca – zamiast mahoniowych kędziorków z pojedynczymi,
siwymi pasmami, zobaczyła długie, prawie białe włosy. Zamiast ciepłych, piwnych
oczu – tęczówki barwy stali nie mające w sobie ani krzty ciepła. Lucjusz
Malfoy. Co…
Nie. To był
Targaryen.
Lub
Thranduil.
–– Cathrino. ––
Dopiero teraz pod jedną ze ścian dostrzegła swoich rodziców. (…)
Widzisz, For, nie musiałam stawiać u siebie myślników w dialogach, Aya nadrabiała jeszcze za mnie.
–– Pan Malfoy
był uprzejmy pomóc nam w… pewnych kłopotach –– zaczęła tłumaczyć matka, lecz
przerwała, widząc, że Lucjusz wstaje z zajmowanego dotąd miejsca.
–– Pozwólcie,
że ja wyjaśnię sytuację pannie Silverstone. (…) –– Twoja rodzina popadła w
problemy natury finansowej. Jako że jestem człowiekiem, który szanuje stare
rody, zgodziłem się pomóc twemu ojcu. Oczywiście, nic za darmo. –– Śmiech
poniósł się po sali, a serce Cathy zamarło w oczekiwaniu na dalsze słowa.
Dlatego odbieram wam ten oto złoty żyrandol.
–– Mianowicie
Czarny Pan nie będzie tolerował żadnych szlamowatych powiązań, jeśli rozumiesz,
co mam na myśli –– rzekł z udawaną troską.
Draco!
Draaaco! Zostaw Hermionę w tym lesie, ale już!
Machnął różdżką na drzwi za jej plecami, które otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
–– Draconie,
wprowadź naszego gościa. –– Polecenie zabrzmiało głucho w jej uszach. Serce
zabiło mocniej, gdy odwróciła się w kierunku dźwięku szamotaniny, by zaraz
ruszyć galopem.
Boże, nie,
błagam. To tylko koszmar. Koszmar. To nie może...
Z podłogi
właśnie podnosił się pchnięty przez młodego Malfoya chłopak. Najpierw
dostrzegła zieloną bluzę z rozdartą kieszenią. Staroświecki zegarek z pękniętą
szybką. Szare tęczówki. Te tęczówki…
„Jego” tęczówki…? Tego od „jego” herbaty…?
Adam.
–– Czas zająć
się tym problematycznym szczegółem.
Ale problematycznych szczegółów okrąglutkiej narracji tego tekstu jest trochę więcej niż jeden…
Miniaturka Forfeit (2014),
uniwersum Naruto, NejiHina
Neji od
początku wiedział, że to zły pomysł.
Incest to
ogólnie zły pomysł.
Były właśnie
dziewiętnaste urodziny Kiby, który postanowił zorganizować imprezę jedynie dla
mężczyzn. Część jego koleżanek obraziła się, lecz obiecał im w bliskiej
przyszłości wspólny wypad do kina. (…)
A tu przyszła
pandemia i kina zamknęli. The end.
- Wszystkiego
najlepszego, Kiba, Wybaczcie spóźnienie, składałem raport Tsunade. Widzę, że zaczęliście
beze mnie - powiedział, siadając obok Saia, który postawił przed nim szklankę z
trunkiem. Chłopak zdziwił się i spojrzał pytająco na kolegę.
- Karny, to w
ramach spóźnienia. - Brunet uśmiechnął się serdecznie, a szatyn miał wielką
ochotę go udusić.
Nie żeby
większość chłopców nie miała czarnych lub brązowych włosów...
– Wszyscy
macie po butelce, a mnie dajesz tylko szklankę…?!
Odsunął od
siebie naczynie pewnym ruchem ręki.
- Wybaczcie, ale dzisiaj tylko piwo. Jestem trochę zmęczony, niedawno
wróciłem z misji.
Trzeba było
iść do kina z koleżankami Kiby.
Neji jest
prawdziwym Polakiem; wie, że się nie miesza i nie zagryza chlebem.
- Oj Neji, nie
daj się prosić! - krzyknął Kiba. - Za moje zdrowie!
Wszyscy unieśli
puste już butelki w górę, z zamiarem
wzniesienia toastu. Jonin poddał się.
Łatwo cię
przekonać, Neji.
Wystarczy być
autorką i bardzo czegoś chcieć.
Wypił szybko
trunek, odstawiając pustą szklankę, która zaraz została zastąpiona przez
piwo.
- A gdzie się
podziali Lee i Shino? - zapytał Naruto, któremu zaczynał plątać się język po
wypiciu trzeciego piwa.
- Wyruszyli na
misję razem z Kurenai. Co za pech. Chociaż i tak dobrze, że tylu nas się
zebrało na raz. Ostatnio życie ninja jest ciężkie - powiedział Shikamaru.
- Tak, masz
rację. Słyszeliście o misji Hinaty, Ino i Sakury? Wyruszają z samego rana i nie
będzie ich prawdopodobnie przez ponad miesiąc - odparł Sai.
Tournée z
Wioski Liścia do Cinema City.
(…) Wszyscy
byli już wstawieni i czuć było od nich alkohol, a od Nejiego i Shikamaru także
zapach papierosów. Oboje od czasu do czasu ulegali nałogowi. Nara zaczął palić
prawdopodobnie przez Asumę, Neji zaś podczas imprez lub ze zdenerwowania. Jego
kuzynka zawsze się go o to czepiała. Twierdziła, że niszczy sobie zdrowie, a
ninja powinien być w pełni sprawny. (…)
Hinacie „szczególnie” zależało na jego pełnej sprawności.
- (…) ciekawe
Naruto, czy byłbyś w stanie pójść do Sakury i zaprosić ją na randkę. - Blondyn
zesztywniał, słysząc słowa kolegi, z którego dopiero się wyśmiewał. Po chwili
jednak stanął na krześle i wydarł się na cały lokal.
- SAKURA! Mam
nadzieję, że się ze mną umówisz! - po czym zeskoczył, prawie się wywracając i
wyszedł z pubu. Neji użył Byakugana, aby go sprawdzić. Wrócił po około
dziesięciu minutach, trzymał się dłonią za czerwony policzek.
- Przywaliła
mi, bo wpadłem do jej pokoju, gdy się przebierała. Niefart.
W takim razie
Neji też sobie zasłużył.
Chłopcy
wybuchnęli śmiechem i żałowali, że nie mogli ujrzeć tej sceny tak, jak
Neji.
Zboczuchy.
Po chwili
Naruto powiedział:
- Sai, skoro
jesteś taki mądry, to sam się wykaż! Zaproś Ino do kina.
Mówiłam, że to dzieciaki nadal, nie faceci.
Chłopak patrzył
się na niego z niedowierzaniem, lecz postanowił przyjąć wyzwanie. Tak jak w
przypadku Naruto, Hyuuga postanowił go sprawdzać. Chłopak wrócił, a na jego
policzku widać było ślad czerwonej szminki.
- Co?! Jak ty
to zrobiłeś?! Czemu ty zawsze masz szczęście? - marudził Jinchuriki.
- Odmówiła.
Stwierdziła, że jutro wyrusza na ważną misję i nie chce żadnych spoilerów, nie będzie jej bardzo długo, lecz
po powrocie możemy się wybrać. Jednak w zamian za to dostałem buziaka!
- Tak, to był świetny widok. Ohyda - powiedział Neji, ukradkiem uśmiechając się na myśl o własnej siostrze ciotecznej.
Chłopcy
spojrzeli na niego, po czym uśmiechnęli się szeroko.
- Teraz twoja
kolej! - krzyknął Kiba. - Za to, że się spóźniłeś... masz pocałować kogoś, kogo
darzysz największym uczuciem.
- Chyba sobie
żartujecie - spoważniał. Był najmniej pijany z nich wszystkich, jednak nadal
przejawiał resztki zdrowego rozsądku.
Dlatego
podglądał Byakuganem przebierającą się Sakurę.
- Jeśli to
zrobisz, oddajemy ci wszystko, co dzisiaj wygraliśmy - powiedział
Shikamaru.
Ten alkohol,
który właśnie trawicie, także?
Będzie malowniczy hafcik.
Po wielu
namowach, chłopak zgodził się pod warunkiem, że nie będą go śledzić. Opuścił
pomieszczenie z zamyśloną miną.
- To jak,
idziemy pod dom TenTen? - wyszczerzył zęby Naruto. Wszyscy zgodnie przytaknęli
i wyszli po cichu z lokalu na TenTego.
~*~
Neji stał pod
wielką rezydencją. Blask księżyca rozświetlał budynek, ukazując jego piękno i
wdzięk.
Piękno i
wdzięk Nejiego, oczywiście.
Chłopak zrobił
kilka kroków, przeszedł przez furtkę, po czym ruszył w kierunku wielkiego
ogrodu. Wiedział, gdzie ją znajdzie. Zawsze spędzała tutaj wieczory, a on
zawsze obserwował ją przez okno. Czasem schodził na dół, siadał obok niej i
pytał co słychać. Byli przyjaciółmi (…)
I kuzynostwem, tak tylko przypomnę.
(…) mimo różnic, pochodzenia i tego, co przeszli.
Co w
rodzinie...
(…) Podszedł do niej od tyłu, jednak wyczuła jego
obecność.
- Neji? -
zdziwiła się.
- Zabrakło mu
słów, po prostu patrzył w jej piękne oczy (…).
- Jesteś
piękna, wiesz? I zawsze bałem się ci to powiedzieć.
W jednej chwili
wpił się w jej usta, przyciągając ją bliżej do siebie. Poczuł niesamowite
ciepło i dreszcze na całym ciele. Dziewczynę odurzył zapach papierosów i smak
alkoholu, lecz także poczuła, jak eksploduje w środku.
– Miałeś nie palić, Neji!
Trzeba było
jednak nie mieszać tej wódki z piwem…
Uważajcie, to tętniaczek mu pęka!
Zamknęła oczy i
oddała się przyjemności, która, tak szybko, jak się zaczęła, tak samo szybko
się skończyła.
Ledwo się od
niej odsunął, a schylił się i zwymiotował pod siebie.
Hinata
rozejrzała się, lecz nigdzie nie zauważyła Nejiego. Czy to był sen?
Koszmar, więc
może nie patrz w dół.
DE ĘD!
Człowiek wstaje po maratonie spanka, a tu reklama grupy na Facebooku. <3 Dziękuję. I wszystkiego najlepszego! :D Trochę żałuję (a tak naprawdę to nie), że po zmianie komputera nie mam już mojego tej takiej "najpierwszej" wersji opka. Matko bosko co to był za krindż...
OdpowiedzUsuńZawsze można je przeanalizować za rok :D
UsuńNo właśnie nie można, bo chyba jak się przesiadałam ze stacjonarnego na lapka, to to zło się nie zachowało. :(((( Nawet myślałam, czy by go Skoi nie podrzucić, ale chyba nigdzie nie zachował się nawet fragment.
UsuńNo wiesz co... Złote pierwowzory zawsze trzeba przenosić jako pierwsze i trzymać dla potomnych xD.
UsuńKiedy ja nie byłam w stanie tego krindżu znieść. xD To opko spotkał dokładnie taki los, jaki powinien. Czyli zostało ciśnięte w bezkresną otchłań. xD
UsuńW ogóle wow, 5 ocen... ale to tylko dlatego, że wszystkie teksty były bardzo krótkie!
OdpowiedzUsuńAleż bym sobie przeczytała tamte Łezki… ❤
UsuńEj, Kroniki siedmiu kondygnacji nie były chyba takie krótkie. A nawet jeśli, to było tam co robić. :D
Uwierz mi, nie przeczytałabyś. XD Jak jeszcze mieszkałam w Toruniu i raz odważyłam się otworzyć plik z tym crapem, to uciekłam z piskiem po 2 minutach, zakopałam się w koc i nie mogłam uwierzyć, że JA NAPRAWDĘ PISAŁAM COŚ TAKIEGO. xD
UsuńCzemu tu jest tylko osiem komentarzy, co to ma być w ogóle
OdpowiedzUsuńOoooo! Nie spodziewałam się tak ciekawego formatu na kolejne urodziny. I podziwiam za odwagę z pokazaniem pierwszych kroków opeczkowych. ;) To chyba dobry sposób na ocieplenie wizerunku oceniających. Wiecie, jesteście ludźmi z krwi i kości, których początki też były... eee... średnie. xD Każdy od czegoś zaczynał, co może pokaże osobom, które zgłaszają się po ocenę, że można się poprawić przy chęciach i pracy nad sobą. ^^
OdpowiedzUsuńZa wyróżnienie serdecznie dziękuję! ^^ Kubeczek na pewno się przyda, a szczegóły to chyba z Ayame omówię. Chyba, bo nie wiem, kto jest odpowiedzialny za zarządzanie dobrami ruchomymi WS. XD
Ojej, przyznam, że miałam ostatnio niezły młyn w pracy i powiadomienie o urodzinkach tylko mi tak mignęło na tablicy. Gdyby nie mail od For, pewnie całkiem bym to przegapiła :/
OdpowiedzUsuńGratuluję wytrwałości i osiągnięć :) Każdy od czegoś zaczynał, jak sobie przypomnę moje pierwsze potworki... Czasem żałuję, że straciłam je, gdy zdechł mój pierwszy komputer, bo byłoby zabawnie ;) (BTW, ktoś wie, jak przekonwertować stare pliki .wps z lat 2009-2010 do .docx WORD 2019? Bo właśnie zorientowałam się, że bezpowrotnie tracę kolejne historyczne opowiadania... :/)
Bardzo dziękuję za wyróżnienie. Kurczę, nie spodziewałabym się, że Pokuta na nie zasłuży, tym bardziej jest mi z tego powodu bardzo miło :)
Życzę Wam kolejnych sukcesów dziewczyny :* I następnych sześciu lat dobrej zabawy.
Wrzuć sobie w gógla "wps to doc" i praktycznie pierwszy link powinien zadziałać. :)
UsuńZ małym (ha-ha xD) opóźnieniem, ale dzięki!
UsuńSerdeczne gratulacje dla zwycięzców. :)
OdpowiedzUsuńO rety, 6 lat, jak to szybko minęło...