[209] ocena tekstu: Siewca



Tytuł: Siewca 
Autor: Fizyk111 
Gatunek: science fiction 
Ocenia: Deneve

Dzień dobry, cześć, czołem. To będzie chyba najszybsza, a zarazem najkrótsza ocena w dziejach WS, ponieważ tekst źródłowy liczy sobie jakieś trzy strony, nie zdążył jeszcze nawet zawisnąć w poczekalni, a ja mam akurat czas, żeby usiąść i się za to zabrać.

Poprawność 

Jeśli chodzi o poprawność: jest w porządku. Nie bardzo rozumiem, po co między niektórymi akapitami dałeś odstępy. Nie wygląda na to, byś oddzielał w ten sposób różne sceny, do tego używasz asterysków. 


Treść 

Z krótkimi utworami jest taki problem, że na niewielkiej przestrzeni trzeba jakoś porwać czytelnika. Moim zdaniem Ty tego nie robisz. Nieczęsto czytam twórczość z gatunku science fiction, ale zdecydowanie nie jest mi obcy. Jaki problem mam z tym tekstem? Nie chodzi mi nawet o nagromadzenie nazw, gdy mówisz o Siewcy, bo to nie problem. Ale temu opowiadaniu brakuje duszy. Jest napisane poprawnie, tematyka ma potencjał, ale na tym kończą się plusy. 

Temat wydaje mi się szalenie ciekawy, wszczepienie świadomości do komputera czy właściwie sieci to coś, o czym zarówno literatura, jak i kinematografia oraz nauka nie przestają marzyć, tylko że… wszystko w Twoim tekście jest takie suche, bez uczuć. Miałeś ogromne pole do popisu, żeby pokazać przerażenie Jana, którego świadomość znalazła się w maszynie. Niepewność i stres powoli zmieniające się w zaciekawienie, gdy odkrywa kolejne możliwości, jakie daje skopiowanie świadomości do superkomputera, możliwość obliczenia wszystkiego, wpływu na inne urządzenia i tak dalej. 

Ty to wszystko streszczasz w ledwie kilku zdaniach. Dokładniej mówiąc, działasz wbrew zasadzie show, don’t tell. Piszesz bowiem czytelnikowi, że dziwne to było uczucie, że pojawiła się panika… kiedy to aż prosi się o nieco zabawy z tekstem oraz rozwinięcie. Na przykład w tę stronę: mimo tej paniki ciało nie reaguje. Bo, będąc świadomością w supermaszynie, nie można przecież mieć przyspieszonego tętna czy oddechu, a mięśnie nie skurczą się boleśnie. Ale za to jest ogromny potencjał na rozpisanie gonitwy myśli, szukania rozwiązań… Tak, żeby Twój czytelnik przejął się razem z bohaterem. Żeby pomyślał sobie: sytuacja jest poważna. 

Oczywiście w krótkim tekście, który miałby trafić do antologii, robi się to kosztem rozszerzenia treści. Jeśli ogranicza Cię limit znaków, być może trzeba będzie ciąć, żeby zamieścić w tekście coś innego. 

Biorąc pod uwagę to, że tekst jest naprawdę poprawnie napisany, ale jednocześnie krótki i nie bardzo jest się nad czym rozpisywać, trudno mi powiedzieć coś więcej. Jest okej, ale nie porywa. Brakuje mu tego „czegoś”, co sprawia, że zastanawiasz się nad tym, co było dalej, analizujesz różne możliwości zakończenia historii, dopowiadasz sobie, co by było gdyby… 

Tymczasem jedyne, co mogłoby zakrawać o emocje i uczucia, to dwa fragmenty z poniższego cytatu. 

Zobaczyłem siebie i profesora tak, jakbym oglądał nasze odbicie w bardzo przyciemnionym lustrze. Dziwne to było uczucie, patrzeć na swoje lustrzane odbicie, które wyciąga z kieszeni chusteczkę i wyciera czoło, podczas gdy ja nic takiego nie robiłem.
Brak czucia, brak jakiegokolwiek sygnału ze strony ciała, był najbardziej przerażającą częścią mojego istnienia. W zakamarkach świadomości pulsowała myśl, że jestem sparaliżowany, że nie będę chodził, że nie będę mógł niczego dotknąć. Wywoływała napady trudnej do opanowania paniki. Jakby tego było mało, świadomość podpowiadała, że nie będę również jadł, pił, smakował potraw, że nie będę mógł nawet mrugać.

I to tyle. Niby wydaje się to logiczne, ale… właśnie za dużo tu tej logiki, za mało towarzyszących uczuć. Bo przecież można się zgodzić, że świadomość z pewnością buntowała się, szukając jakichś punktów odniesienia do znanej wcześniej rzeczywistości: zmysłów, możliwości poruszania się. Ale gdzie tu miejsce na jakieś związane z tym przemyślenia? 

Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać o bohaterach. No, po prostu są, wyrzucają kilka kwestii, to tyle. I tego chyba brakuje mi najbardziej. Ich emocji, uczuć, może strachu Jana przed podłączeniem, bardziej obrazowego przerażenia już po, gdy zdaje sobie sprawę, że niczego nie czuje, końcowej ekscytacji, gdy rozumie, jak wiele możliwości jest teraz w jego zasięgu. Bo w tej chwili nie potrafię utożsamić się z bohaterem, wczuć się w jego położenie, współczuć mu, żałować go lub mu zazdrościć: nie wywołuje we mnie zupełnie żadnych emocji, a to chyba najgorsze, co może przytrafić się twórczości. 

Sam tekst, mimo że porusza ciekawy temat, w zasadzie nie zaskakuje ani formą, ani zakończeniem. Generalnie można by powiedzieć, że nie do końca spodziewałam się tego, że świadomość Jana będzie ledwie jego kopią, bardziej stawiałam na to, że to on zostanie przeniesiony do komputera już na zawsze, ale nadal nie jest to coś, co sprawiłoby, że za jakiś czas wróciłabym do tego opowiadania. Raczej, już po przeczytaniu, szybko o nim zapomnę. 

Podsumowując: brakuje mi tu żywych bohaterów, którzy zatrzymaliby mnie przy tym tekście na dłużej, skoro raczej nie ma co liczyć na zaskakujące zakończenie (temat przelewania ludzkiego umysłu do sieci był poruszany już wiele razy i może się wydawać oklepany, dlatego bohaterowie mogliby trochę to nadrobić). Jest poprawnie, ale bez szału. 

W sumie oceniam na przeciętny


1 komentarz:

  1. Bardzo dziękuję za tak szybką recenzję.
    Muszę przeczytać Twoją ocenę na spokojnie.Tak na gorąco, to właśnie takiego spojrzenia było mi trzeba. Wrócę jutro i odniosę się do Twoich uwag.
    Raz jeszcze wielkie dzięki.

    OdpowiedzUsuń