Przede wszystkim zastanówmy się, czy wygląd bohatera musi być opisany w tekście.
Tak naprawdę co autor, to opinia. Przykładowo, Elmore Leonard – amerykański powieściopisarz i scenarzysta – radził, by nie zagłębiać się w temat jakoś szczególnie:
Unikaj szczegółowych opisów postaci. Wiesz, jak wygląda Amerykanin i jego towarzyszka z powieści „Wzgórza jak białe słonie” Ernesta Hemingwaya? – „Zdjęła kapelusz i położyła go na stole” to jedyne odniesienie do wyglądu w całym opowiadaniu, a mimo to widzimy parę i znamy bohaterów.
[źródło: TUTAJ]
Przykład z kapeluszem wydaje się jednak dość skrajny, szczególnie niedoświadczonym autorom-amatorom, którzy bardzo dobrze znają każdy szczegół wyglądu swoich bohaterów i najzwyczajniej w świecie czują potrzebę podzielenia się swoją wizją. Tacy autorzy często wpadają w pułapkę, dobierając postaciom różne ubrania co scenę i przedstawiając, co kto w której chwili nosi. Te stroje się zmieniają, każdy ma inny kolor, materiał, krój. To już jest jednak kolejna skrajność – zbędny przesadyzm.
Najczęściej autorzy w opowiadaniu wieloscenowym, w którym zmienia się miejsce akcji, ograniczają się do określeń typu: wychodząc, wziął kurtkę. Czytelnik po czymś takim może stwierdzić, że na dworze jest dość chłodno, może to już późny wieczór albo pada lub zanosi się na deszcz, jeśli kurtka ma kaptur. Jeżeli motywujesz opisywanie, co bohater ma na sobie, ot, zwykłym: bo chcę, by czytelnik to wiedział, chociaż nic z tego nie wynika, bo jestem autorem, no to… okej, faktycznie, masz takie prawo. Ale czy coś z tego wynika? Zastanów się, czy nie zapychasz tekstu zbędnymi informacjami, na złość babci odmrażając sobie uszy. Czytelnik przyzwyczajony jest do tego, że szuka w treści znaczeń, potrafi przypisać je praktycznie... wszystkiemu.
CZY WYGLĄD MA ZNACZENIE FABULARNE?
Nie chodzi już tylko o wygląd; wokół pytania o znaczenie kręci się sens wszystkiego, co pojawia się na stronach powieści. [Niech więc pytanie o znaczenie fabularne stanie się twoją pisarską mantrą].
Tak. Wygląd powinien się z czymś wiązać, z czegoś wynikać, coś wnosić.
Wygląd może też, a nawet powinien, oddawać charakter postaci. Johnny Depp jako romantyczny Don Juan DeMarco chodził w zwiewnej, białej koszuli, odsłaniającej pod wpływem wiatru pierś, a jako Jack Sparrow – no, wiadomo, jak się nosił. Ubiór może też wskazywać takie cechy jak stan majątkowy, pochodzenie, elementy charakteru. Pedanta poznamy po wypastowanych butach, a niechluja po kilku plamach na spodniach, którymi w ogóle się nie przejmuje.
Zastanów się też, czy piszesz poważny tekst poruszający wyobraźnię odbiorcy, czy jednak wolisz grać w The Sims: Moda z H&M. Bohaterka idzie do sklepu? A więc ubiera dżinsy, bluzę, bierze reklamówkę, maluje usta pomadką ochronną. Idzie z psem – ubiera legginsy, stare buty, bluzkę po domu. A gdy idzie na imprezę? Robi letki makijaż, zakłada pstrokatą spódniczkę, różową bluzkę, na to białą koszulę, ma też białe Conversy, pierścionki, kolczyki, broszki i w końcu jaką ma fryzurę…?
No właśnie. WŁOSY. To one, zaraz przy oczach są wśród autorów-amatorów wyznacznikiem fajności i charakterystyczności. Dlaczego? Skąd wzięła się ta maniera, którą należy jak najszybciej wyplenić? Nie mam pojęcia; przecież ludzie nie składają się tylko z włosów i oczu. Te pierwsze, wraz z postawą [sposobem bycia] i ubraniem, widać przynajmniej na pierwszy rzut oka, natomiast oczy – dopiero przy wyraźnym zbliżeniu i przypatrzeniu się. Nikt raczej nie ma w swoich lornetki.
Co więcej: nawet jeśli znamy kogoś dłuższy czas, nie zawsze wiemy, jakiego koloru są jego oczy. To nie jest coś, co zapamiętujemy, więc dlaczego ma stanowić cechę charakterystyczną postaci? Dlaczego właśnie o tym warto napisać?
*wskaż niepasujący element* [tak, to oryginalny Kamień Filozoficzny]
Oczywiście, dobrze jest wiedzieć, że ktoś ma włosy ciemne, ktoś blond, a ktoś inny jest łysy. Są to jednak wzmianki, które powinny dookreślić postać raz na jakiś czas i nie rzucając się w oczy, a nie być podstawą istnienia tej postaci w tekście. Potem dochodzi do absurdalnych momentów, gdy autor zaczyna wskazywać swoich bohaterów właśnie po tych cechach:
– Kocham cię – powiedziała brązowowłosa.
– Wiem – odpowiedział ciemnooki.
NIE JESTEM, BY TYLKO WYGLĄDAĆ
Mitem jest też, zresztą krzywdzącym i niesprawiedliwym, że główne postaci muszą być perfekcyjnie ładne. Kobiety piękne, a mężczyźni – przystojni. Perfekcja jest nudna. Postaci nie są od tego, by podziwiać ich wygląd czy cnoty, nawet tego nie żądają. Gdyby żyły, chciałyby być przede wszystkim zrozumiane w świecie. Oczywiście wiele zależy od charakteru – są postaci, które będą przykładały większą lub mniejszą wagę do swojego wyglądu, ale dopóki jest to część charakteru, a nie odautorska potrzeba pisania o elementach nieistotnych, wszystko będzie w porządku.
Wzorując się na tym, co napisał James Hilton w książce Tajemnice warsztatu pisarstwa odsłaniają: Ernest Hemingway, John Steinbeck, Kurt Vonnegut i inni, głównych bohaterów powieści można podzielić na:
- nijakich
- tylko miłych vel sympatycznych
- intrygujących
Z czego ci pierwsi w ogóle nie powinni istnieć, ci drudzy są do zniesienia, a dopiero trzeci tworzą świetne historie. Przy czym w przytoczonej wyżej książce można też przeczytać, że bohater intrygujący to ten, który działa. Który ma hart ducha, cel, jakiś talent, system wartości, prowokuje sytuacje, ma wady i zalety. W tych wszystkich cechach… nie ma cech dotyczących wyglądu.
Elementy wyglądu zawsze traktuje się jako dodatek, coś, co może istnieć, ale wcale nie musi. Dr. House jest na tyle ciekawą postacią, że gdyby nie nosił najek do marynarki, nikt by nawet na to nie zwrócił uwagi. Na tej samej zasadzie Indiana Jones bez kapelusza byłby nadal ciekawy, ale odebranie mu go [i bata jednocześnie] odbiera też część jego wyjątkowości na tle innych archeologów popkultury. Czy gdyby jednak Indiana nie miał tego kapelusza od samego początku, ktoś uznałby go za bohatera nijakiego lub tylko miłego i nic więcej? Na pewno nie.
Przy okazji, elementy wyglądu to detale skupiające uwagę czytelnika i zostające w pamięci na dłużej, z głównym bohaterem najczęściej do samego końca. To dlatego nie warto mieszać i zmieniać tych elementów co scenę.
Zacznijmy tu od truizmu – czytelnik ma wyobraźnię. Ta pracuje cały czas, w trakcie czytania nie zatrzymuje się, więc nawet jeżeli ty nie napiszesz, że bohater ma dżinsy i adidasy, czytelnik nie wyobrazi sobie, że bohater wyszedł z domu w stroju Adama. Zbyt dokładne opisy mogą zostać zwyczajnie w świecie zignorowane, a w najgorszym wypadku zaczną irytować na tyle, że czytelnik odpuści. Nikt nie lubi, podczas czytania, nie mieć przestrzeni dla swoich domysłów i dopowiedzeń. Odbiorca w świecie stuprocentowo twoim będzie chciał mieć wolną rękę i czuć, że sam może oceniać, czy bohater mu się podoba, czy uznaje go za atrakcyjnego. Dlatego też w opowiadaniach pisanych narracją trzecioosobową narratora wszystkowiedzącego nie ocenia się swoich postaci pod tym względem:
Ania była piękną kobietą o rudych włosach, z masą piegów i uroczymi dołeczkami, które ukazywały się światu tylko, gdy się uśmiechała.
Okej, ehe, mhm, ale… może ja tak zwyczajnie… nie gustuję w rudych? Mam do tego prawo, prawda? Opisz postać, ale pozwól wnioski o niej wyciągać czytelnikowi. To jego brocha, nie twoja. Ewentualnie wnioski te mogą pojawić się w tekście (a nawet powinny!) w przypadku narracji pierwszoosobowej lub trzecioosobowej personalnej. Bohater ma prawo do oceny innych, na tej podstawie czytelnik będzie wyciągał wnioski o relacjach łączących postaci.
A JEŻELI TAK, TO KIEDY?
Najlepiej na początku. Opis dotyczący wyglądu powinien znajdować się wtedy, gdy wprowadzamy postać, aby czytelnik mógł ją sobie wyobrazić tak, jak chcesz, już od pierwszej chwili. Potem kolejne charakterystyczne i przypisane bohaterowi elementy [takie jak właśnie kapelusz czy buty] mogą co jakiś czas wracać. Jeżeli jednak pierwszy opis pojawi się za późno, czytelnik może już wcześniej wykreować o bohaterze swoje własne wyobrażenie, a gdy dotrze do opisu, większa szansa na zgrzyt niż akuratny traf. Czytelnik nie siedzi w twojej głowie, więc nie wszystko wyobrazi sobie tak, jak chcesz, tym bardziej gdy poskąpisz opisu. Jeżeli chcesz, by taki się pojawił, umieść go więc w sensownym miejscu.
Lepiej nie tworzyć niedopowiedzeń, niż je potem korygować.
NO I W KOŃCU: JAK?
Wszystko, jak zwykle, zależy od narracji. Na przykład w pierwszoosobowej w opisie pojawią się cechy, na które uwagę zwróci sam bohater. Wiadomo, każdemu podoba się coś innego i każdy uważa coś innego za ważne. Ktoś troskliwy dostrzeże niezdrowo wystające obojczyki, ktoś zauroczony: atrakcyjne wcięcie w talii. Jeśli chodzi o ogólne zasady przyjęte dla każdego typu narracji, dobrze jest przede wszystkim unikać opisów przypominających wykreślankę z checklisty: włosy? Są. Oczy? Takie. Strój? Nosiła to i tamto... Nie. Znacznie lepszy efekt wywołają w czytelniku opisy wplecione w tekst jakby nienachalnie, skrzętnie ukryte. One tam są, ale nie rzucają się w oczy. Pisze o tym Den w innym artykule (plastyczne opisy postaci dla narracji typu deep POV), jednak zawarte tam uwagi warto wykorzystać również przy innych typach narracji.
Umieszczenie pełnego akapitu dotyczącego postaci niech pozostanie rozwiązaniem w szczególnych wypadkach, na przykład gdy główny bohater spotyka kogoś po raz pierwszy. I niech dotyczy tylko innych ważnych fabularnie postaci. Bohaterowie dalszoplanowi nie potrzebuję charakterystyki. Przeznacz swoją wenę na coś bardziej pożytecznego.
Osobiście uważam, że wygląd bohatera jest ważny i chciałabym wiedzieć jak on wygląda, choć minimalnie znać jego cechy charakterystyczne. To dodaje uroku i pozwala rozwijać wyobraźnię u czytelnika.
OdpowiedzUsuńJedyne, co mi się nie podoba, to właśnie stwierdzenie przez narratora, czy dany bohater jest przystojny, czy nie. Takie narzucanie czytelnikowi zdania, wręcz wmówienie mu, że ktoś jest ładny i koniec, kropka! Sama w swoich tekstach przy opisie osoby staram się unikać takich określeń, chyba że są myślą/odczuciami bohatera. Skoia może mnie kiedyś rąbnie, jeśli znajdzie takiego potworka w moim tekście (o ile już tego nie zrobiłam i tego nie pamiętam).
Challenge accepted!
UsuńA wiesz, że wrócę do niego już w przyszłym tygodniu i zamierzam w końcu skończyć? :)
O kurczaczki. To ja się boję, bo ze strony na stronę jest tam coraz gorzej. XD Ale może opierdziel mi się przyda i mnie zmotywuje, ha ha.
UsuńSzkoda, że nie przeczytałam tego 10 lat temu. Unikałam imion jak ognia, jak to określiła jedna oceniająca. Brr
OdpowiedzUsuńCiekawe. Zgadzam się z tym absolutnie. Taka ciekawostka: ostatnio na jednej z wattpadowych grup recenzenckich padło stwierdzenie od jednej z recenzentek, że opisów w narracji pierwszoosobowej powinno być porównywalnie tyle ile, opisów w trzecioosobowej, lecz zrobionych w inny sposób. Osobiście uważam, to za błędne stwierdzenie, gdyż pierwszą rzeczą jest to, że nigdy nie możemy określić jaka ilość opisów jest wystarczająco dobra :D
OdpowiedzUsuńzgadzam się w zupełności. Poza tym w narracji pierwszoosobowej lub personalnej opisów będzie tyle, na ile postać będzie skupiała się na otoczeniu. Znam zarówno świetne teksty, w których opisy wręcz wylewają się – ale jako że są stylizowane i przeplecione subiektywnymi odczuciami postaci, nie męczą – oraz teksty, w których opisów miejsc czy wyglądu postaci jest tyle, co kot napłakał (ale akcja pełna napięcia i emocje wychodzące od postaci, które przeżywają to, co się dzieje, sprawiają, że nie czuję, by jakiekolwiek opisy były mi potrzebne). Wszystko zależy od sytuacji i nie da się takich tekstów zmierzyć jedną miarą. :D
UsuńSkoiastel, czy można napisać do Ciebie wiadomość na e-mail?
UsuńMożna, jak najbardziej.
UsuńPewnie cię nie zaskoczę: skoiastel@gmail.com ;)
Na Whattpadzie to widywałam lepsze "opisy" postaci - ubioru konkretnie. Wyglądały tak mniej więcej:
OdpowiedzUsuńUbrałam się i wyglądałam tak:
(i tutaj wklejone zdjęcie z internetu Marysi Sójki w najlepszej stylówie).
Są też djęcia pojedynczych elementów garderoby, ze szczególnym upodobaniem do butów - koniecznie firmowych.