Autorka: Aliona Tillia
Tematyka: fantasy
Ocenia: Ayame
No dobrze, czas zabrać się do pracy.
Przyznam, że trochę to odwlekałam zarówno przez ogrom spraw w życiu osobistym,
jak i przez ogrom tekstu do oceny. Zebrałam się jednak na odwagę z nadzieją, że
w końcu trafi się opowiadanie, które uzyska notę wyższą od przeciętnego. To
jak, próbujemy?
Pierwsze wrażenie
Szata graficzna nie zachwyca.
Prawdopodobnie dlatego że… jej nie ma. Umówmy się – obrazek w tle, w dodatku
kafelkujący się po pomniejszeniu i niedopasowany przy innych skalach, szablonu
nie czyni. Całość wygląda mniej więcej tak, jakbyście jakiś czas temu
przeniosły się na szybko z Onetu i wciąż nie zdążyły zadomowić na Blogspocie na
tyle, by na jednej z szabloniarni znaleźć coś dla siebie.
Wiele z nich wciąż przyjmuje zamówienia,
znajdzie się też parę szablonów, które ujednolicą ogólny wygląd strony, a w
których można stosować wymienne obrazy stanowiące główny motyw. Ponadto można
skontaktować się z autorem szablonu i dopytać o wprowadzenie ewentualnych zmian
w celu dostosowania do opowiadania.
Czcionka jest czytelna, ale po pierwsze –
tylko na chwilę, a po drugie – to nie wyczyn przy trzaśnięciu potencjalnego
czytelnika białym tłem prosto w oczy. Po jakimś czasie jest to naprawdę bardzo
męczące – co kilka rozdziałów musiałam robić sobie przerwę, bo rozmazane
literki zaczynały mi tańczyć przed oczami. Bynajmniej czytania nie ułatwia
również brak wcięć akapitowych i niewyjustowany tekst, o którym trąbimy na
każdym kroku…
Gadżety w prawej kolumnie są zwieńczeniem
absurdu, choć może nie widać tego na pierwszy rzut oka. Po kolei:
Szukaj na tym blogu – po co? Macie gadżety, podstrony, jakiś spis treści, treść na stronie
głównej. Budowa bloga nie jest na tyle złożona, by potrzebna była wyszukiwarka.
O mnie – a przecież autorki są
dwie! Przy czym ramka mieści tylko jedną.
Tom I i Tom II – czyli
onetowski spis treści. Tu się nie czepiam, bo faktycznie jest wygodny. Tylko w
takim razie po jakie licho niżej jest Archiwum bloga? Żeby czytelnik na
stronie z opowiadaniem przypadkiem nie przegapił treści?
Obserwatorzy – super! Uwielbiam ten gadżet, serio. Ma tylko jeden minus – jest mało
estetyczny. Dlaczego więc upychać go w połowie kolumny, jeśli można gdzieś na
dole, gdzie nie będzie tak raził, a pozostanie dostępny dla zainteresowanych?
Wierzcie mi, jak chcę coś obserwować, to znajdę ten gadżet nawet w okolicach
dziewiątego kręgu piekielnego.
Odnośniki – do Facebooka, do Wattpada, do
szeregu katalogów i nie tylko. Potrzebne, praktyczne, choć w mało estetycznej
formie. Czemu nie na podstronie? Macie przecież górne menu.
Skontaktuj się ze mną! – chętnie, ale czemu przez podejrzaną rameczkę, która wysyła wiadomości
Merlin raczy wiedzieć, dokąd? Nie lepiej przez komentarze? Albo jakąś
podstronę, jeśli już chcecie to jakoś oddzielać? Ten formularz wisi sobie tak
ni w pięć, ni w dziesięć. Dokładnie jak cała reszta gadżetów. Zatem może w
jakiś sposób się wpasował.
Proponuję, żebyście naprawdę znalazły
dobrą, prostą szatę graficzną. Nie musi być przepełniona stockami, wirującym
menu w kuleczkach, gwiazdeczkach czy innych kafelkach. Ma przede wszystkim
służyć Wam i czytelnikom oraz nie powodować chęci natychmiastowego opuszczenia
strony. Można to naprawdę świetnie zorganizować, ale niestety, tu organizacji
zabrakło.
Ostatecznie całość prezentuje się,
jakbyście na szybciutko skleciły byle co, byle technicznie dało się przeczytać.
Chyba jednak nie o to chodziło?
Podstrony
Wiele ich nie ma, a jak już są, to… Dobra,
do rzeczy.
Spis rozdziałów – yaaay, trzeci spis treści! Do trzech różnych opowiadań? Nie, to wciąż to
samo! Macie onetowską szeroką listę, archiwum i spis treści. Proszę,
zdecydujcie się na jedną z tych trzech opcji. Jako czytelnik mogę Wam zdradzić,
że preferuję osobną podstronę oraz na końcu rozdziału link do kolejnego
(ewentualnie również poprzedniego). To naprawdę ułatwia czytanie.
Bohaterowie – zapierałam się rękami i nogami przed tym, w moim wyobrażeniu, wyrazem
porażki autora i uważaniem czytelników za idiotów. W Waszym przypadku ma ona
swoje zalety. Jednak o ile jakiś spis postaci po kilku rozdziałach okazuje
się całkiem przydatny, o tyle wciąż nie rozumiem, po jaki kij upychacie tam
kolor oczu. Czy on jakoś definiuje bohatera? Noszą te tęczówki jak kapelusze?
Nie? Szkoda. A skoro upieracie się, by wypisywać tam kolor oczu, to dlaczego
nie zaliczycie go do rubryczki wygląd? Wzrost, waga… ani
to potrzebne, ani sensowne. A charakter to już uwłaczanie inteligencji
odbiorcy tekstu.
O autorkach – w budowie.
Krótka historia powstania “Braci” – macie plusa za tę zakładkę. Przeczytałam z ciekawością. Poprawcie tylko
cudzysłów – Wasz obecny to cudzysłów amerykański, w Polsce stosujemy polski
cudzysłów apostrofowy. Czyli Krótka historia powstania „Braci”.
To co, lecimy do treści?
Treść i poprawność
Na wstępie ustalmy zasady, dobrze? Jak
wiecie, w Waszym wykonaniu tekstu jest naprawdę dużo. Zgłosiłyście się jednak
do oceny, nie do bety (o czym sama staram się pamiętać, a mam tendencję do
zapominania o tej różnicy). Dlatego o ile pierwsze pięć rozdziałów oraz prolog
sprawdzę bardzo dokładnie, wypisując wszystkie znalezione błędy, o tyle na
podstawie pozostałych stworzę dla Was podsumowanie językowe, które możecie
uznać za ściągę, nad czym powinnyście jeszcze popracować. Błędy powielają się
do końca tomu pierwszego, więc sprawdzanie kolejnych rozdziałów nie wniosłoby
niczego nowego lub istotnego do oceny.
Podsumowanie fabularne
Świat przedstawiony w Waszym opowiadaniu
podzielić można na część fantastyczną i zarchaizowaną klasyczną. Trzeba Wam
przyznać, że całkiem nieźle radzicie sobie z łączeniem elementów obu tych
światów. Wprawdzie terminologia i autentyczność niektórych pomysłów nie jest na
najwyższym poziomie, kilka razy również wytknęłam Wam błędy logiczne,
ostatecznie jednak jest to jeden z solidniejszych punktów Waszego opowiadania.
Niektóre rozwiązania, prowadzące do kolejnych scen akcji, wyciągane są zupełnie
bezzasadnie. Często to, co sobie wymyśliłyście, wcale nie jest
najlogiczniejszym wnioskiem, jakie mógłby wysnuć bohater na podstawie
posiadanych przez niego elementów układanki.
Momentami gubicie się również w opisach.
Skupiacie się na detalach, które dla fabuły nie mają żadnego znaczenia. W
przypadku opisywania pomieszczeń warto przedstawić czytelnikowi dwa lub trzy elementy
charakterystyczne, resztę opierając na subiektywnych odczuciach zmysłowych
bohatera. Dla kawiarni będą to więc okrągłe stoliki z orzechowego drewna,
wielkie lustro w pozłacanej ramie wiszące na ścianie za ladą i okno wychodzące
na ruchliwą ulicę w centrum miasta. Dorzućmy do tego refleksy popołudniowego
słońca i zapach pierniczków unoszący się w powietrzu.
Uważam, że daje nam to zdecydowanie więcej
niż dokładny opis stolików (na każdym stał bowiem serwetnik z papierowymi
serwetkami w fioletowe kwiatki), kanap (w ich rogach piętrzyły się fioletowe i
niebieskie poduszki ze sztruksu), ścian (boazeria i żółta farba), lady
(lśniąca, tylko pod odpowiednim kątem można było dostrzec okrągłe ślady
pozostawione przez niezliczone szklanki i kubki) itp. itd.
Przez to, że wszystko rozwlekacie, na ile
się tylko da i w dodatku umieszczacie w zdaniach wielokrotnie złożonych,
wynudziłam się śmiertelnie i już po dwóch rozdziałach miałam serdecznie po
dziurki w nosie Waszej twórczości. Całość toczy się dokładnie tym samym tempem,
nie ma szybszej akcji poprzetykanej wolniejszymi momentami wypoczynku. Wszystko
zostało wrzucone do kielicha blendera, zmiksowane i podane jako jednolita masa.
Braki w autentyczności nie dotyczą jednak
wyłącznie Waszych opisów, ale również reakcji bohaterów, które są albo
nieadekwatne do sytuacji, albo przerysowane. Pierwszym z brzegu przykładem jest
pojawienie się Jonatana w królestwie. Nikt go wcześniej nie widział, nikt o nim
nie słyszał, nikt go nie zna, nikt nie wie, kim jest… ale jakimś cudem nikt z
mieszkańców nie jest podejrzliwy, że tajemniczy, dziwnie ubrany jegomość biega
sobie tu i ówdzie, wąchając kwiatki na pobliskim targowisku. W tym całym
absurdzie tylko jeden Cerendil zachował zdrowy rozsądek, nawet jeśli sam
bohater kosmicznie przejaskrawiony, momentami wpadając w tony godne burzliwych
nastolatków.
Skoro już do bohaterów zbaczamy, to nie da
się nie zauważyć, jak irytująca jest postać Jonatana. Człowiek (elf), który
potrafi wszystko, z najgorszych opresji wyjdzie bez szwanku, a przy tym zarzuci
loczkiem i puści oczko do fanek.
O przypadku Mary Sue dla naszej
encyklopedii pisała Dhaumaire: Piękna, mądra i silna – Mary Sue. Mary ma jednak swój męski odpowiednik – Gary’ego. Właśnie
tę rolę spełnia nasz główny bohater rozmawiający ze zwierzakami portowymi,
preferujący dietę roślinną, obyty, oczytany, świetny w walce bronią białą,
posługujący się magią, świetnie zbudowany, o nienagannych manierach godnych
królewskiego pałacu w więcej niż jednym królestwie, wybawiający staruszki z
opresji i okoliczną ludność od katastrofy. Ach, i nie zapomnijmy o bohaterskich
czynach w obronie rodziny królewskiej.
O kreacji postaci pisała Mrs. Mayhem, możecie
więc zerknąć do artykułu, na pewno wyniesiecie z niego coś dla siebie: Kreowanie bohaterów.
Niestety, ta piękna fasada skrywa zupełną
pustkę, która szybko wyszła w dialogach. Momentami miałam wrażenie, że to w
ogóle nie są rozmowy. Bohaterowie wypowiadali się obok siebie, zamiast do
siebie. Ich kwestie wielokrotnie mijały się z tymi należącymi do ich
przedmówców. Wyglądało to więc tak, że każdy ma swoje do powiedzenia i nie
zważa na rozmówcę, upychając jak najwięcej treści do jednej wypowiedzi. Po
jakie licho? A gdyby tak zastosować zasadę mniej znaczy więcej?
Ostatnie, czego mi zabrakło, to
personalizacja wypowiedzi i dostosowanie jej do rzeczywistego poziomu wiedzy
oraz zasobów słownictwa. Prosty mieszkaniec królestwa wysławiał się identycznie
jak książęta. Jonatan nie miał żadnych naleciałości językowych ze swojego
elfickiego świata, tymczasem na pewno jakieś rozbieżności musiały powstać,
skoro obie ziemie dzielił ocean.
Ba! Gdzie podziały się jakiekolwiek
zwroty, wstawki lub sformułowania charakterystyczne właśnie dla tego jednego
bohatera? Ile razy zdarza się, że trafiacie na kogoś, kto notorycznie dodaje prawda?
lub nie? po każdej swojej wypowiedzi? Ile razy ktoś nagminnie stosuje
ten sam błąd językowy, np. w każdym bądź razie? A ile razy ktoś ma wadę
wymowy lub po prostu stale przekręca ten sam wyraz? Może warto się zastanowić,
jak to przedstawić czytelnikowi, by całość nabrała tej autentyczności, o której
stale powtarzam?
Bardziej szczegółowo
Prolog
O prologu za wiele powiedzieć się nie da.
Jest wprowadzeniem do fabuły. Wyraźnie chciałyście przedstawić czytelnikowi
część uniwersum, które tworzycie, ale w moim odczuciu wyszło bardzo chaotycznie
i niespójnie. Tu i ówdzie rzucałyście szczątkowe informacje. Wprawdzie funkcją
prologu nie jest objaśnianie świata przedstawionego, ale skoro już się
decydujecie na używanie go jako wprowadzenia do opowiadania, to dobrze by było
wiedzieć, jak to chcecie przedstawić. Piszecie z punktu widzenia wygnanego
bohatera, więc warto spersonalizować tekst, pisząc o jego odczuciach,
obserwacjach. Tymczasem większość scen zdaje się nie mieć na niego większego
wpływu. Gdzieś zadrżą mu ręce, gdzieś szybciej zabije serce, ale wciąż nie
odbija się to na jego obserwacjach, wciąż piszecie dokładnie w ten sam sposób,
jak w momencie, gdy bohater jest względnie spokojny. Postarajcie się wczuć w
jego sytuację, zrozumieć postępowanie, niech choć dla was będzie jak żywy.
Inaczej dla czytelnika nie ma szans taki być.
Inną kwestią jest forma opisywania
postaci. Macie tendencję do używania licznych określeń do jednego
bohatera – niewysoki mężczyzna, elf – co wprowadza zamęt. Po
kilku akapitach trudno się zorientować, o kim w danej chwili piszecie. Co
więcej, takie natrętne używanie masy określeń dokładnie tak samo kiepsko
świadczy o waszym warsztacie, jak wieczne używanie koloru włosów i oczu jako
głównej cechy charakteryzującej postać.
Nieuważny obserwator mógłby tego
nie dostrzec tak od razu. (...) Wprawne oko mogło dostrzec
(...). – Powtórzenia.
Wprawne oko mogło dostrzec, jak blade
refleksy na pniach drzew z każdą chwilą bledły (...). – To były blade czy dopiero bladły? Powtórzenie, błąd logiczny i błąd
ortograficzny.
(...) a wszystkie cienie zaczęły
przybierać upiorny wygląd. Powoli zaczęły odzywać się nocne ptaki. – Powtórzenie.
Dwóch strażników zabezpieczyło je ciężką
belką, odgradzając mieszkańców, znajdujących się wewnątrz, od niebezpieczeństw
lasu. – Za dużo tu tych przecinków, trudno przez nie
wyłowić sens zdania. Dwóch strażników zabezpieczyło je ciężką belką,
odgradzając mieszkańców od niebezpieczeństw lasu. To, że są wewnątrz jest
jakby logiczne, nie musicie tego opisywać, a poprawiona wersja wygląda dużo
schludniej.
Niewysoki mężczyzna się odwrócił.
Doszedł do tarasu, z którego rozciągał się przepiękny widok na ogromne
wnętrze budowli, która mieściła w sobie mieszkańców całego królestwa.
Pałac wyglądał jak ogromna
jaskinia, której sklepienie podtrzymywały filary pokryte roślinami. – W pierwszym zdaniu zawiódł szyk. W drugim natomiast można wprowadzić
drobne poprawki, dzięki którym całość zabrzmi bardziej płynnie. A jeśli chcemy
uniknąć powtórzeń, możemy zapisać to tak: Niewysoki mężczyzna odwrócił się i
doszedł do tarasu, z którego rozciągał się przepiękny widok na okazałe wnętrze
budowli mieszczącej w sobie wszystkich mieszkańców królestwa. Pałac
wyglądał jak ogromna jaskinia, której sklepienie podtrzymywały filary pokryte
roślinami.
Z powodu później pory miejsce to
było puste. – Literówka. Późnej.
Niestety[,] wszelkie
próby zbliżenia się do ich członków czy zdobycia zaufania, kończyły się
fiaskiem. – Zabrakło przecinka.
Udał się do swojego ulubionego miejsca,
którym był punkt obserwacyjny, znany tylko jemu. – Punkt obserwacyjny był jego ulubionym miejscem? Nie jakaś kawiarenka,
polana, własne łóżko? Czy nie lepiej napisać, że Udał się do swojego
ulubionego punktu obserwacyjnego, znanego tylko jemu? – Jego ulokowanie
było wprost idealne – ukryte w cieniu, lecz z niego rozpościerał się widok na
wiele ważnych punktów w pałacu. – Powtórzenie. Poza tym ponownie
zawiódł szyk zdania. (...) rozpościerał się z niego widok na wiele ważnych
miejsc w pałacu.
Elf oparł się przedramionami o skałę przed sobą i wsłuchał w odgłosy leśnego
miasta. Większość elfów już poszła spać (...). – Powtórzenie.
Jonatan zamyślił się, przywołując w głowie
obraz mężczyzny, który był uznawany za absolutny wzór przez tamtą grupę.
Nawet, mimo że już go nie było, potrafił nadal wpływać na innych.
Cóż, nic dziwnego. Nie ma wielu osób, które posiadają taką charyzmę, jak
on. Chyba tylko władca go w tym przewyższał. – Brakuje
sprecyzowania, o którą grupę chodzi. Bohater wspomina, że coś przemyka cieniem
wraz ze szczurami, później coś o konspiracji niezadowolonych z władzy
jednostek, dalej mamy jakieś poboczne fragmenty i nagle tamtą grupę.
Kilkukrotna zmiana podmiotu wprowadza solidny zamęt.
Drugiego błędu nie będę nawet komentować,
jest dość jasny.
Co do trzeciego, to skoro już tego
mężczyzny nie ma, na pewno nie użyjemy sformułowania sugerującego, że jednak
gdzieś tam jest, tylko chwilowo nieobecny. No i macie słabość do zaimka który.
Wprowadzając te uwagi w życie, otrzymujemy coś takiego:
Jonatan zamyślił się, przywołując w głowie
obraz mężczyzny uznawanego za wzór przez grupę będącą przedmiotem jego
rozważań. Mimo że już go nie było, wciąż miał wpływ na innych. Cóż, nic
dziwnego. Nie ma wielu osób o takiej charyzmie jak jego. Chyba tylko władca go w
tym przewyższał. Lepiej?
Jonatan zszedł szybko niżej i najciszej
jak mógł, dogonił tamtego elfa, po czym zaczął się skradać, wpasowując w
cienie. – Wpasowując w cienie? Zabrzmiało,
jakby kładł się na ziemi i próbował dopasować do kształtu akurat napotkanego
cienia (kalambury dla elfów?). Może korzystając z cienia?
Mógł w końcu udowodnić swoją wartość i
odzyskać, jak sądził, utracone wcześniej zaufanie. – Po co to jak sądził? Podważacie myśli bohatera, przez co tekst
traci emocje, nie jest autentyczny. Prawdopodobnie postać jest poruszona i
pobudzona, chce złapać potencjalnego napastnika, uchronić swego władcę i
odzyskać jego zaufanie! Kurka, okażcie to! Zdenerwowanie, podniecenie to
również konkretne reakcje organizmu. W wykonaniu autora będą to natomiast
krótsze zdania, mniej refleksji i dużo odczuć.
Zaplótł ręce w mocnym uścisku wokół szyi
przeciwnika i zaciągnął do zagłębienia skrytego w cieniu, aby nikt idący
korytarzem nie mógł ich dostrzec. Chciał ogłuszyć i zabrać go w jakieś inne
miejsce, aby wyciągnąć z niego parę informacji, lecz nagle w głuchej
ciszy zdało się słyszeć kroki. – Powtórzenia. Podkreślona część jest
zbędna – to logiczne, że chodzi o kogoś, kto będzie znajdował się w pobliżu, a
nie trzy komnaty dalej.
W pewnym momencie jednak osoba ta
przystanęła, jakby się nad czymś zastanawiając, po czym szybko wróciła[,] skąd przyszła. – Brakuje przecinka.
Patrzył na elfa zdziwionym wzrokiem,
domagając się wyjaśnień. – Wzrok nie może być zdziwiony, ale może
wyrażać zdziwienie jego posiadacza. Zdziwiony patrzył na elfa, domagając się
wyjaśnień.
Teraz udamy się do Władcy. – Raz zapisujecie wielką, raz małą literą. Zdecydujcie się na jedną formę.
Elf skinął głową i puścił mężczyzn przodem, cały czas będąc w pogotowiu, aby
użyć miecza. – Ale który? Nigdzie nie jest napisane,
jakiej rasy byli dotychczasowi bohaterowie. Równie dobrze wszyscy mogli być
elfami, a w tej sytuacji nie wiem, którego w danej chwili macie na myśli.
Teraz nie wiedzieli, co mają o tym
wszystkim myśleć, ponieważ ten wyglądał[,] jak winny prowadzony przed sąd.
– Zbędny przecinek.
Peveldar odwrócił się i spojrzał na
Jonatana zatroskanym spojrzeniem. – Nie, spojrzenie również nie może być
zatroskane.
Zawsze wiedziałem, że jest coś z tobą nie
tak. – Pilnujcie szyku. Zawsze wiedziałem, że coś jest z tobą nie tak.
Rozświetlono ją mnóstwem świec, które rzucały
migotliwe cienie na chropowate ściany. – Świece rzucające
cienie? Chyba nie taka jest ich rola?
W pomieszczeniu można było poczuć
wręcz namacalne napięcie. Nie było tam wielu osób. – Powtórzenie.
Przy jednej ze ścian stał dowódca
wywiadu, którego twarz, jak zwykle, nie zdradzała żadnych emocji, a przy
drugiej Peveldar, który wyglądał na wstrząśniętego.
Jonatan uklęknął, spuszczając wzrok. Na
wprost niego stał Władca, który przez okno wpatrywał się w ciemną
noc. (...) Powoli odwrócił się, a jego lodowate spojrzenie utkwiło w
Jonatanie na kilka sekund, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność. –
Powtórzenia.
(...) podszedł kilka kroków w kierunku
klęczącego elfa.
– Czy to ty zabiłeś tamtego elfa? – I więcej powtórzeń.
Po plecach spłynęła mu kropla
zimnego potu. Przełknął ślinę, czując, jak zasycha mu w gardle. – Jeszcze więcej powtórzeń.
Rozdział 1
W rozdziale bardzo powoli rozwija się
akcja opowiadania. Wprowadzacie nowych bohaterów, w tym Cerendila.
Zaskakuje mnie, że, mimo iż pochodzi z
rodziny królewskiej, nikt na targowisku go nie rozpoznał. Nikomu nawet do głowy
nie przyszło, że nie jest zwykłym mieszkańcem królestwa. A straż pałacowa? Nikt
nie chroni księcia? Nawet kraina mlekiem i miodem płynąca ma swoich rabusiów,
złoczyńców czy innego Robin Hooda, a jednak księcia nikt nie pilnuje.
Więcej absurdów pojawia się, gdy na scenę
wkracza Jonatan. W niemal każdym opisywanym przez Was momencie wyglądało mi to
na kolejną baśń Disneya. Ot, Kopciuszek, Śnieżka lub inna księżniczka radośnie
ćwierkająca z bezdomnymi stworzeniami, ale w wersji męskiej.
Wydaje mi się, że w ogóle nie
zastanowiłyście się nad kreacją tego bohatera. W pewnym momencie zaczęłam
wypisywać, jaki jest wspaniały: ma doskonały słuch, jest ponadprzeciętnie
spostrzegawczy, kwiatki i kotki to miłości jego życia, że już nie wspomnę o
tych dreszczach zachwytu na widok blasku słońca o jego zachodzie. Na tę chwilę
wygląda na to, że wykreowałyście męski odpowiednik Mary Sue – jedynej,
najdoskonalszej i absolutnie nieomylnej.
Wspomniałam już coś o kotach. Moje
wątpliwości budzi również imię, jakie nadałyście kotce, z którą Jonatan
rozmawiał w porcie. Catharina? Czy jej imię nie powinno być bardziej… kocie?
Język ludzki (czy jakikolwiek, jakim Jonatan się posługuje) i zwierzęcy z
pewnością w jakimś stopniu się różnią. Mogłybyście wspomnieć, że bohater ma
problem z brzmieniem oryginalnego imienia swojej rozmówczyni i dlatego
proponuje własną, zbliżoną formę – Catharina. (Nie, dowcip z wetknięciem
angielskiego cat do imienia kota nie poprawia sytuacji).
Nikt nigdzie o nim nie słyszał, nikt nie znał akcentu podobnego do jego wymowy, a strój, który nosił,
wydawał się nie pochodzić z żadnej bardziej lub mniej znanej krainy tego
świata. Podobno przemierzał wioski i miasteczka w nikomu nieznanym celu. – Skoro nikt o nim nie słyszał, to skąd wiadomo, że przemierzał te wioski
i miasteczka? Dodatkowo zakręciłyście się z podmiotem i obecnie wychodzi na to,
że to strój je przemierzał, nie Jonatan.
Chodziły słuchy o oddziałach złożonych z potworów…
Czy tajemniczy wędrowiec mógł być
szpiegiem z Północnego Królestwa? W końcu chodził wszędzie, podpytywał… – Powtórzenie.
Odrzucił na plecy długi, czarny warkocz i[,] zmieniając się w niewielkiego niebieskiego smoka, wyleciał przez
taras.
Arlekin wrócił wieczorem i zaraz zaczął
relacjonować wszystko Cerendilowi. – Powtórzenie i brak przecinka.
Życie zwykłych ludzi było bardziej
autentyczne, nie było w nim tej dworskiej gry pozorów. – Powtórzenie.
Odkąd przybył do tego kraju[,] miał wrażenie, że nieustannie ktoś go śledzi, a teraz uczucie to
znacznie się nasiliło. – Brak przecinka.
Zaczął obserwować pływające nieopodal
drobne rybki: – na końcu zdania powinna być kropka, nie
dwukropek. Nie ma on żadnej funkcji wobec dalej znajdującego się dialogu.
Odwracając wzrok, ujrzał kota, biało–rudego
portowego wyjadacza ryb, młodego i wyraźnie pragnącego uwagi. – Tu akurat powinien być dywiz, nie półpauza.
Miał dużo szacunku do każdego żywego
stworzenia i szanował ich wolę i prywatność. – Powtórzenie. Wystarczy pierwsze i zastąpić przecinkiem albo oraz.
Jeśli zaś chodzi o podkreślenie, to piszecie o szacunku do każdego żywego
stworzenia (liczba pojedyncza), czego następstwem powinno być jego,
nie ich.
Zdanie zakończone było uśmiechem z
kategorii „rozbrajających” i uniesieniem lewej brwi, sugerującym
rozmówcy zainteresowanie rozwinięciem opowieści. – Uniesienie prawej brwi oznaczałoby pewnie Chcę więcej piwa, ale nie
mam forsy, mam jakieś szanse? Precyzowanie mimiki nie ma w tym miejscu
większego znaczenia. Wystarczyłoby po prostu uniesieniem brwi. Dodanie
informacji, o której brwi mowa, miałoby sens w przypadku, gdy opisujecie
obserwacje jednego z bohaterów przez innego bohatera i stanowi to spostrzeżenie
jakiegoś zwyczaju, elementu charakterystycznego.
Gospodarz mówił dalej, na co Jonatan w
równych odstępach czasu reagował uśmiechami, pomrukami lub wyrazami
zdziwienia. – Ale na pewno? Z zegarkiem w dłoni? Za
3 sekundy muszę się uśmiechnąć! 3, 2, 1… firmowy uśmiech nr 3!
Macie spory problem z interpunkcją, budowa
zdań również kuleje. Gdy już wyeliminujecie podstawowe błędy, łatwiej będzie
zadbać o stylistykę.
Rozdział 2
Młody chłopak poświęcił go w całości na
zwiedzanie miasta, obserwację i naukę topografii okolic pałacu oraz krótką
wycieczkę poza stolicę z grupą młodzieży w podobnym mu wieku – oczywiście tylko
z wyglądu. – Skoro jest to takie oczywiste, to
dlaczego piszecie o nim młody chłopak? Jak dowiadujemy się później,
wcale taki młody nie jest. Wprowadzacie czytelnika w błąd i w dodatku nie
jesteście w tym konsekwentne.
Poza tym, bez pychy, ale wątpił, czy ktoś
dałby radę go tu pokonać. – Budowa zdania sugeruje, że kluczową
kwestią w pojedynku jest miejsce. A prawdopodobnie chodziło jednak o
umiejętności otaczających go ludzi? W tej sytuacji proponuję: Poza tym, bez
pychy, ale wątpił, czy ktoś spośród zebranych dałby radę go pokonać.
Wygodnie oparty o chłodne kamienie Jonatan
spokojnie wpatrywał się w niebo, oczekując pojawienia się wyczekiwanej przez
wszystkich rodziny królewskiej. – Po pierwsze przedobrzyłyście w tym
zdaniu z epitetami. Po drugie: chcecie mi powiedzieć, że rodzina królewska
miała objawić się zebranym na niebie? Albo więc usunięcie część z wpatrywaniem
się w niebo, albo jedną z tych rzeczy umieścicie w osobnym zdaniu.
Przykład:
Jonatan, wygodnie oparty o chłodne
kamienie, oczekiwał przybycia rodziny królewskiej.
Wygodnie oparty o chłodne kamienie,
Joanatan czekał na pojawienie się rodziny królewskiej.
Tego dnia nikt go nie niepokoił, co
pozwoliło mu wysnuć podejrzenia, iż śledzący go wcześniej ludzie byli z pałacu. – Co ma jedno do drugiego? Śledzący go ludzie mogli już zdobyć potrzebne
im informacje lub zniechęcić się ich brakiem. Mogli też być cywilami, którzy na
czas festiwalu zaniechali dalszego śledzenia go, bo… są cywilami i chcą
zobaczyć rodzinę królewską. Jest masa innych przypuszczeń, jakie można wysnuć z
tego, że tymczasowo nie jest śledzony. Zresztą idea śledzenia polega na tym, iż
osoba śledzona nie wie, że jest obserwowana. A gdyby tak mieć szalony plan, w
którym Jonatan nie wie wszystkiego?
Był tam oczywiście król wyglądający
najdostojniej z nich wszystkich, ubrany w purpurę oraz książęta: najstarszy
Craon, Rillan, Soren oraz młodszy od Cerendila Naomir. – Z Craona zrobiono dopasowane spodnie, Rillan i Soren zostali przerobieni
na zdobny płaszcz, zaś z Naomira stworzyli dodatki podkreślające dostojność
Jaśnie Pana. Mam nadzieję, że widzicie błąd?
Zostali powitani przez tłumy oklaskami i przyjaznym
okrzykiem. – Jednym, zbiorowym? Naturalniej zabrzmi, gdy
napiszecie, że rozległo się kilka okrzyków od co bardziej gorliwych
wielbicieli.
Król był dobrym i
sprawiedliwym władcą. Nic więc dziwnego, że był kochany przez
swoich poddanych. Książęta byli równie rozsądnymi osobami, więc
tłum cieszył się z dobrego losu i z radością wiwatował.
Król był dobrym mówcą. – Powtórzenia.
Po drodze z radością omawiali[,] jakie atrakcje można zobaczyć w tym roku. –
Zabrakło przecinka.
Śledził jego ruchy, próbując dowiedzieć
się z nich czegoś więcej. Umie walczyć, zwinny, intrygujący – takie sprawiał
wrażenie. – I te wszystkie wnioski wysnuł z obserwacji? Z ruchów
może ewentualnie wywnioskowałby zwinność, ale najpewniej nie zdolność do walki.
I w jaki sposób Jonatan uznał go za intrygującego, jedynie go obserwując? Na
podstawie tego, że stał i wyglądał podczas przemowy swego ojca? To jeden z
bardzo wielu naciąganych elementów, które z Jonatana powoli tworzą Gary’ego
Sue, postać absolutnie idealną, której szlachetność i całą resztę superlatyw
prezentuje się na każdym kroku.
Wstał więc i[,] uważając, żeby nie zbudzić śpiącej na jego rękach
kotki, podszedł w jej stronę. – Brakuje oddzielenia wtrącenia przecinkiem.
– Robi się coraz ciekawiej – pomyślał. – Mam zastrzeżenia do waszej formy zapisu myśli. Zupełnie zlewa się to ze
zwykłymi dialogami oraz momentami, w których bohaterowie rozmawiają
telepatycznie ze swoimi smokami. W tym przypadku jednak nie jest to rozmowa,
więc zastosowanie zapisu odpowiadającemu dialogowi jest niepoprawne. Kursywa
jest tu jak najbardziej zalecana, by wyodrębnić myśl z reszty tekstu, ale cała
reszta powinna pozostać bez zmian.
Nie odwrócił głowy w tamtą stronę i dzięki
temu udało mu się na chwilę spotkać wzrokiem wzrok rozmówcy, gdy ten
rzucił szybkie i ukradkowe spojrzenie w jego kierunku. – Teoretycznie nie jest to błąd, ale brzmi naprawdę koszmarnie. Czy to wzrokiem
według Was jest konieczne? W końcu najpewniej nie napotkał tegoż wzroku
chociażby nowo zdobytym tulipanem zatkniętym za pas. Chyba że z roślinami też
rozmawia i jednak…
– Lubię się wyróżniać. – Jonatan zaśmiał
się wesoło. – A ciekawość nie jest zła. Wiedzę należy pogłębiać w każdym
możliwym temacie. Miło mi, że zwróciłem uwagę. Skoro już tak rozmawiamy, to
mógłbym zapytać o pana imię? Pewnie je znam, ale chciałbym się upewnić. – Odnoszę wrażenie, że większość dialogów w ogóle nie trzyma się kupy. To
brzmi, jakby każde zdanie było wyrwane z innego fragmentu. Wypowiedź powinna
tworzyć spójną całość, łączyć się. Odstępstwa mogłyby być charakterystyczne dla
danej postaci, ale jeśli piszecie tak wypowiedzi wszystkich, to przestaję się
łudzić.
Catharina dostrzegła mysz i skulona
czekała, aż ofiara znajdzie się w zasięgu skoku. – Przyczajony kot się nie kuli. Kulić się może, gdy śpi. Ewentualnie – gdy
bardzo się czegoś boi. Polujący kot układa się płasko, równolegle do podłoża i
powoli skrada.
Racja, ja również uwielbiam przebywać w takich
miejscach i brać udział w takich wydarzeniach. – Powtórzenie.
Skąd pan pochodzi? – zapytał Cerendil,
jednocześnie pozwalając sobie na niezauważalny uśmieszek (...). – Albo się nie uśmiecha i wtedy rzeczywiście nie da się tego uśmiechu
zauważyć, albo się uśmiecha i uśmiech ten jest delikatny lub ledwo zauważalny.
Jak coś jest, to jest.
Niestety[,] zmuszony
był poruszać się w miarę wolno, tak, aby nie wzbudzać podejrzeń. – Zabrakło
przecinka.
Nawet prawie nie usłyszał nawoływań
Naomira, który pytał go[,] czy zostanie na puszczaniu
lampionów. – Brak przecinka.
Naomir spojrzał na niego zmartwionym
wzrokiem, ale nie powiedział nic. – Wzrok to wzrok. To
zmysł. Nie posiada własnych emocji. To spojrzenie może wskazywać na zmartwienie
właściciela. W przytoczonym fragmencie zawiódł też szyk końcówki: (...) ale
nic nie powiedział.
Cerendil odezwał się najciszej i
najspokojniej[,] jak tylko mógł. – Zabrakło
przecinka.
Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, nie
potrafił już dłużej wstrzymywać złości i z całej siły cisnął stojący na biurku
wazon na podłogę. – Ale co ten wazon robił na biurku? W
pałacu pewnie mają dość duże komnaty dla książąt, więc z pewnością znajdzie się
miejsce na jakiś stolik, by wazon nie zawadzał w miejscu pracy, z którym
kojarzy się biurko, prawda?
Jonatan spokojnie, nie spiesząc się,
wrócił do swojego mieszkania. – Skoro się nie spieszył, to pewnie
wracał spokojnie. Użycie obu określeń nie ma sensu. Możecie je zastąpić
epitetem niespiesznie. Jonatan niespiesznie wrócił do swojego
mieszkania.
Gospodarz wyszedł, ale interesu pilnowała
jego matka, stara[,] lecz wciąż żwawa kobieta. –
Ponownie zawiódł zapis. Czy nie lepiej wyglądałoby tak: Gospodarz wyszedł,
ale interesu pilnowała jego matka – stara, lecz wciąż żwawa kobieta.
Muszę wywietrzyć, co za szpieg je kiełbasę
przed zadaniem? – Od co powinno być nowe zdanie. Muszę
wywietrzyć. Co za szpieg je kiełbasę przed zadaniem?
Jonatan westchnął, zrobił Catharinie
posłanie ze swego płaszcza na krześle[,] a sam usiadł na poduszce pod
ścianą. – Zabrakło przecinka.
Jak na razie sprawdziłam tylko dwa
rozdziały i prolog, a czuję się wymęczona, jakbym przebrnęła przez co najmniej
dziesięć razy tyle. Robicie całą masę błahych błędów, które można wyeliminować,
sprawdzając tekst przed publikacją. Jest kilka metod na samodzielne
wprowadzanie poprawek, ale ich najważniejszą zasadą jest: zacząć sprawdzać.
Interpunkcja to jedno, ale ogromnym problemem, przez który czytanie kolejnych
rozdziałów to istna katorga, jest budowa zdań. Prawdopodobnie piszecie tak, jak
wypowiadacie się na co dzień, ale forma pisana zwraca większą uwagę na
kolejność wyrazów w zdaniu i zmianę znaczenia przy drobnych poprawkach.
Rozdział 3
Uśmiechnął się pod nosem, gdy patrząc na
wspaniały widok roztaczający się z okna jego komnaty[,] planował swoje następne kroki. – Zabrakło
przecinka.
Teraz, mogąc przemyśleć całą sytuację z
poprzedniej nocy na spokojnie, zauważył, że w rzeczywistości nie była to
tak wielka porażka. – Nieprawidłowy szyk. Gdyby na
spokojnie wstawić przed przemyśleć, miałoby to więcej sensu.
Zachodzące słońce malowało wysokie mury i
baszty na czerwono[,] czyniąc budowlę niezwykle
imponującą. – Zabrakło przecinka.
Mężczyźni weszli na klasztorny teren niezatrzymywani
przez nikogo i witani krótkimi ukłonami – Cerendil był tam częstym
gościem, zwłaszcza, że jego rok starszy mieszkający tutaj brat był jedną
z najbliższych mu osób. – Tutaj mamy problemy z szykiem oraz powtórzenia.
W pierwszym przypadku sugeruję umieszczenie niezatrzymani przez nikogo
zaraz przed weszli. Oczywiście wprowadzenie poprawki wymusi również
stworzenie alternatywnej wersji zdania. Proponuję jego rozbicie, na przykład w
ten sposób: Mężczyźni, niezatrzymani przez nikogo, weszli na klasztorny
teren. Jako że Cerendil często gościł w jego murach, a jego brat, mieszkający
tutaj, był jedną z najbliższych mu osób, od wejścia witano ich krótkimi
ukłonami.
Minęli katedrę, która była słynna
na cały kraj ze swojego piękna, niesamowicie wysokiego sklepienia i ogromnych
witraży. (...) Dostęp do jej zbiorów był niezwykle trudny, lecz Cerendil
nie musiał się przejmować takimi sprawami.
Wnętrze biblioteki oświetlone było
dużą ilością świec. (...) Był to rosły mężczyzna, który wydawał się być
bardziej stworzony do wywijania ciężkim mieczem niż do pokornych modłów. – Powtórzenia. Mnóstwo, to tylko niewielki fragment Waszego tekstu. Niby
pierdoła, ale przez takie właśnie drobnostki tracicie na płynności, a co za tym
idzie, treść jest dużo mniej atrakcyjna dla czytelnika.
– Wiem. Wiem też, że interesujesz się
różnymi kulturami i raczej nie będzie to dla ciebie wielkim wyzwaniem. –
odpowiedział i, widząc uśmiech Filona, zaczął opowiadać wszystko, czego zdołał
się dowiedzieć o Jonatanie. – W takich przypadkach nie stawiamy
kropki na zakończenie wypowiedzi. Kropkę stawiamy wtedy, gdy część następująca
po półpauzie nie jest naturalnym dopełnieniem wypowiedzi, a czymś zupełnie
nowym, na przykład czynnością wykonywaną przez postać, niemającą nic wspólnego
z wypowiadaną kwestią. Dlatego wszystkie odpowiedział, wymamrotał,
wykrzyknął zapisujemy po półpauzie małą literą, zaś przed półpauzą nie
kończymy wypowiedzi kropką.
Gdy tylko szary świt zamienił się w poranne słońce[,] młody elf ruszył w miasto. – Zabrakło przecinka.
Swoją drogą zabrzmiało to, jakby miał ubrać białe kozaczki, zarzucić grzywką,
poprawić mini i ruszyć na łowy.
Póki co miał jeden cel – znaleźć sobie w mieście
stały kąt, nierzucający się w oczy i dający niewielki zarobek[,] dzięki któremu mógł zachować pozory. – Zabrakło
przecinka. Podkreśliłam póki co, ponieważ jego stosowanie jest
niezalecane. Nie pasuje do języka literackiego, a jedynym zasadnym w tej
sytuacji wyjątkiem byłoby użycie w dialogu, jako forma mowy potocznej. Na SJP
PWN znajdziecie szczegółowe informacje (link). Synonimy:
dotąd, dotychczas, do tej pory.
Nie miała ona żadnej rodziny[,] a obecność ciepłego, grzecznego i
uprzejmego młodzieńca podnosiła ją na duchu. – Zabrakło przecinka.
Przed obiadem Jonatan udał się do gospody,
zapłacił za pobyt i zapewniwszy właściciela o częstych wizytach, gdyż ten
wyglądał na załamanego utratą chętnego słuchacza, przeniósł się wraz z Cathariną
nad wybrzeże. – Tak długie, wielokrotnie złożone zdania
zniechęcają czytelników i zaburzają płynność. Tempo tekstu, w tym akcji,
nadajemy poprzez długość zdań. W tym przypadku spokojnie można je podzielić.
Zobaczcie, czy tak nie wygląda lepiej? Przed obiadem Jonatan udał się do
gospody i zapłacił za pobyt. Zapewniwszy właściciela, wyraźnie załamanego
utratą chętnego słuchacza, o częstych wizytach, przeniósł się wraz z Cathariną
nad wybrzeże. Oczywiście można ten fragment zbudować również na kilka innych
sposobów, warto poeksperymentować.
Nabrał powietrza w płuca, wdychając jeszcze
raz znany mu zapach. – Raczej jeszcze raz wdychając, bo
przypuszczam, że to nie zapach jest mu jeszcze raz znany, prawda? Mam
też ładniejszą alternatywę dla tego zdania: Nabrał powietrza w płuca, raz
jeszcze wdychając znany mu zapach.
– To żywioł. Na to nic nie poradzisz –
odpowiedział Arlekin[,] siadając w fotelu i zakładając nogę
na nogę. – Zabrakło przecinka.
Cerendil spojrzał w stronę ciepłego
kominka, jeszcze raz pomyślał o sytuacji w porcie i o wszystkich rybakach,
którzy teraz pewnie gorączkowo próbowali zabezpieczyć swój dobytek i[,] wzruszając ramionami[,] wrócił myślami do innej
istotnej sprawy. – W tym przypadku wzruszając ramionami traktujemy
jako wtrącenie, a takowe oddzielamy obustronnie przecinkami.
Miał kilka punktów zaczepienia, od których chciał zacząć – chciał
spróbować poszukać czegoś w jakichś zakazanych staroelfickich traktatach, bo mieli
kilka hipotez, na podstawie których mogli podejrzewać, że może
być elfem. – Powtórzenia.
Laphis, korzystając z ciemności i
wzburzenia wody[,] osiadł głęboko przy dnie, gdzie,
bezpieczny, meldował Jonatanowi na bieżąco o zmianach w kierunku prądów. –
Podkreśliłam część, która w tym zdaniu stanowi wtrącenie. Jak już pisałam,
wtrącenie obustronnie wydzielamy za pomocą przecinków. Gdyby była to równoważna
część zdania, pierwszy przecinek byłby zbędny.
Poza tym to zdanie również jest za długie.
Podzieliłabym je. Laphis, korzystając z ciemności i wzburzenia wody, bezpiecznie
osiadł głęboko przy dnie. Na bieżąco meldował Jonatanowi o zmianach w kierunku
prądów. Jeśli jednak upieracie się przy Waszej formie, musicie zmienić
gdzie na skąd.
Upewnił się ostatni raz, że Synthia i
Catharina są bezpieczne i wraz z grupą ochotników zajął miejsce w starej
baszcie niedaleko brzegu, skąd, osłonięci, mogli śledzić[,] co dzieje się na wybrzeżu. – Zabrakło przecinka.
A morze rozszalało się na
dobre. – Rozpoczynanie zdania spójnikiem nie zawsze jest
błędem, nie zmienia to jednak faktu, że taki zapis wygląda nieelegancko. A
można zastąpić ładniejszym tymczasem.
W tym samym momencie jakieś 200 mil
od brzegu ukazał się czarny kształt, miotany falami, co chwilę niknący i
ponownie pojawiający się w zasięgu wzroku. – Liczby zapisujemy
słownie.
Nie damy rady ewakuować wszystkich domów –
będziemy mieli kogo opłakiwać. – W sensie, te domy będą opłakiwać, tak?
Co tam mieszkańcy…
Statek musiał zerwać się z kotwicy lub
przegrać walkę z szalejącym na otwartym morzy żywiołem. – Literówka.
Wtedy jest szansa, że zatoną[,] zanim dotrą do brzegu. – Zabrakło przecinka.
Dwóch odczepiło ciężką konstrukcję od
brzegu[,] a pozostali[,] zdzierając do krwi ręce i
obijając co chwilę o metalową konstrukcję, uruchomili mechanizm ciągnący
statek. – Zabrakło przecinków.
Przez chwilę statek odchylał się na bok,
po czym, przy akompaniamencie huku porównywalnym do grzmotu, zderzył z
barką. – Sądzę, że tu powinno być porównywalnego,
ponieważ dotyczy to huku, a nie akompaniamentu.
Zdarte ręce bolały bardzo, ale
udało im się. – Raczej bardzo bolały.
Rozdział 4
Wszystko wyglądało bardzo
chaotycznie, ale w rzeczywistości przebiegało bardzo sprawnie, ponieważ
było nadzorowane przez księcia Rillana, drugiego w kolejności do tronu, który
czuł się osobiście odpowiedzialny za sprawy wewnętrzne państwa, a zwłaszcza
jego gospodarkę. – Ponownie zbyt długie zdanie, ale przede
wszystkim problemem jest powtórzenie.
Cerendil na szczęście nie musiał brać
udziału w tym zamieszaniu – miał własne zmartwienia. Musiał jakoś
poradzić sobie z ogromem nadciągających informacji. – Powtórzenie.
Opowiadano o mężczyźnie, który ryzykując
życiem ocalił pół nabrzeża i, przedzierając się przez morskie bałwany, ratował
staruszki i dziewice oraz sam, w pojedynkę ocalił życie wszystkim[,] spychając ogromną barkę w wodę i ratując ludzi przed
statkiem mającym rozbić się w porcie. – Zabrakło przecinka.
– Chciałem ci osobiście podziękować za
pomoc mieszkańcom. Doceniam to i jestem wdzięczny. Nie zdarza się
często, aby przybysz tak bardzo zaangażował się w życie miasta. –
odrzekł Rillan[,] na koniec lekko skłaniając głowę w
uprzejmym geście podziękowania. – Na początek to, o czym już
wspomniałam. Na końcu wypowiedzi nie stawiamy kropki, jeśli część po półpauzie
jest dopełnieniem dialogu, co w tym przypadku gwarantuje nam słowo odrzekł.
Podkreślone kwestie to nadmierna ekspozycja. Piszecie coś, co czytelnik
powinien zinterpretować sam, na przykład poprzez postawę rozmówcy. Mowa
niewerbalna to 90% ogólnego przekazu, dlatego tak ważne jest jej opisanie.
Podanie wniosków na tacy to złe rozwiązanie cechujące autorów o niewyrobionym
warsztacie. Na koniec: zabrakło przecinka.
Jonatan odruchowo odepchnął go i skulił
się z bólu. Czując, jak rany na jego rękach ponownie się otwierają. – Jak to jest, że piszecie łącznie zdania, które spokojnie można
podzielić, ale dzielicie te, które podzielone być nie powinny? Jeśli wziąć pod
uwagę znaczenie tekstu i jego dynamikę, sugerowałabym taki zapis: Jonatan
odepchnął go odruchowo. Skulił się z bólu, czując, jak rany na jego rękach
ponownie się otwierają.
W takim razie, skoro chwilowo nie masz
żadnych zajęć, chciałbym zaprosić cię na dwór. Proszę, nie odmawiaj mi
tego. Chciałbym się jakoś odwdzięczyć za uratowanie mi życia. – Powtórzenie. Zamiast jednego chciałbym, możecie użyć pragnę.
Skoro taka jest wola księcia, to
będzie to dla mnie zaszczyt. – Powtórzenie, tymczasem pierwsze to
jest zbędne.
Jednak Rillan wydawał się człowiekiem roztropnym i nawet okazał mu szacunek, co
zdarzało się tylko wśród najlepszych dostojników – niewielu umiało pochylić
głowę przed kimś z ludu. Jednak Jonatan miał kolejne zmartwienie – teraz
dodatkowo mogły pójść pogłoski, jakoby uratował samego księcia. – Powtórzenie.
Zamierzał jak najszybciej skończyć
wszystkie zadania, żeby mieć czas odpowiednio zaplanować dzisiejszy
wieczór. Postanowił również uprzedzić o wszystkim Cerendila, żeby ten
nie robił mu potem niepotrzebnych wyrzutów. – Powtórzenie.
Chwytał się każdej roboty[,] jednocześnie pozostając na uboczu, myślami był jednak zupełnie gdzie
indziej. – Zabrakło przecinka.
Kilkanaście scenariuszy przeleciało przez
jego głowę, zarówno prawdopodobne jak i zupełnie fantazyjne. – Błędna forma – prawdopodobnych i fantazyjnych
[scenariuszy].
Nie mógł być niczego pewien, lecz był
dobrej myśli. – Powtórzenie.
Dziecko biegało po hallu[,] udając, że trzymana przez nie figurka lata i wykonuje różne
akrobacje. – Zabrakło przecinka.
Jonatan z uśmiechem śledził jej ruchy[,] uważając, żeby żaden z podopiecznych nie wyszedł na ulicę, na której
prace rozpoczął wspomniany przez księcia oddział wojskowy. – Zabrakło
przecinka.
Jedynie bolały[,] a rany okazały się głębsze[,] niż mu się wydawało. –
Zabrakło przecinków.
Po skończonym zabiegu ubrał się do końca,
rozczesał wilgotne włosy, które już schły na ciepłym powietrzu[,] układając się w coś między falami a lokami[,]
i założył pod koszulę nieodłączny amulet. – Zabrakło przecinków. Ostatni z
tych wstawionych przeze mnie może budzić wątpliwości, dlatego od razu
wyjaśniam, że które już schły na ciepłym powietrzu, układając się w coś
między falami a lokami uznałam tu za wtrącenie.
Obserwując uważnie rozmaite osoby z
półświatka miejskiego[,] stwierdził, że wielu
prostych ludzi chodzi tu uzbrojonych. – Zabrakło przecinka.
Catharina siedziała na łóżku[,] obserwując przygotowania chłopaka. – Zabrakło przecinka.
– Ładnie ci w skórze – Jej mruczenie
wyrażało aprobatę. – Ponownie ekspozycja, o której już
wspominałam. Nie piszcie, że mruczenie wyrażało aprobatę. Jeśli już
musicie podkreślić znaczenie mruczenia (choć nie wiem po co, sformułowanie ładnie
ci w skórze nie budzi przecież wątpliwości), zróbcie to subtelniej: zamruczała
z aprobatą. Pozostaje również kwestia zapisu wypowiedzi. W tej formie
postawiłabym kropkę po Ładnie ci w skórze, jednak po zmianie na zamruczała
z aprobatą kropka byłaby błędem.
– Miło mi[,] że ci się podoba[.] – Jonatan podrapał ją za uchem i pozwolił
wskoczyć sobie na ręce. – Zabrakło przecinka i kropki.
Pogarda –nigdy w życiu. – Zabrakło spacji.
– Jestem ciekawy, czy uda mi się
dowiedzieć, czy rzeczywiście biegają za mną ludzie z pałacu[.] – w zamyśleniu odłożył kotkę na łóżko, podał jej otrzymaną
dziś na wybrzeżu rybę i ruszył ku drzwiom. – Zabrakło kropki. Po półpauzie
zaś w tym przypadku obowiązkowa jest wielka litera, dlatego podkreśliłam w.
Mijając Synthię[,] musnął wargami jej policzek. – Zabrakło przecinka.
Skoro cię zaprosił[,] to raczej weźmie za ciebie odpowiedzialność. – Usuńcie to
i postawcie przecinek przed raczej.
Rillan poszedł załatwić jeszcze kilka
spraw przed spotkaniem z tajemniczym Jonatanem, który wyjątkowo go
zainteresował, a Cerendil[,] zatopiony w myślach[,] udał
się w kierunku klasztoru. – Uznałabym oddzieloną przeze mnie przecinkami
część za wtrącenie.
Filon wysłał mu wiadomość, że dowiedział
się[,] ile mógł i prosił o spotkanie. – Zabrakło przecinka.
– Ta informacja od księcia Rillana spadła
nam jak z nieba. – zauważył Arlekin. – Zbędna kropka.
– Racja. – odpowiedział książę[.] – Tak mało o nim wiemy, że wszystko jest cenne. – Znów
zawirowania z kropkami. Pierwszej być tam nie powinno, jednej zaś zabrakło po książę.
– I tak[,] i nie. –
odpowiedział poirytowany Filon. – Zabrakło przecinka tam, gdzie powtarza
się spójnik i, a kropki nie powinno tam być, co pewnie już wyłapujecie
po wymienionych powyżej przykładach.
I błagam cię, nie patrz na mnie[,] jakbym bajki opowiadał. – Zabrakło przecinka.
Daj mi znać[,] jakbyś znalazł coś jeszcze. – Zabrakło przecinka.
Wiedząc, że jest on gościem księcia
Rillana[,] powitał go uprzejmie i wpuścił przez bramę,
gdzie już czekała na niego służąca o ładnych[,] długich włosach barwy
dojrzałej pszenicy. – Zabrakło przecinków.
Rumieniąc się uroczo[,] poprowadziła go przez imponujące i zdobne korytarze pałacu w
kierunku sali, w której oczekiwał go książę. – Zabrakło przecinka.
Podążając za służącą[,] Jonatan dzielił uwagę na kontemplowanie wystroju i obserwację ruchów
dziewczyny. – Zabrakło przecinka.
Przyzwyczajony do widoku elfek[,] na co dzień urodę traktował jak miły dodatek do reszty osobowości.
– Zabrakło przecinka.
Raczej nie, ale trzymał się od niej w
bezpiecznej odległości i co jakiś czas odwzajemniał jej spojrzenie, uprzejmie
odpowiadając na urywki zdań[,] które zakłopotana wygłaszała
rumieniąc się z zawstydzenia. – Zabrakło przecinka.
W końcu dotarli do wielki,
drewnianych, rzeźbionych drzwi, które idący parę metrów przed nimi strażnik
pchnął przed nimi. – Dla odmiany: literówka. Wielkich.
Kątem oka Jonatan zauważył jakiś ruch w
bocznym korytarzu[,] ale zignorował go, zachowując
pozory ogromnego zainteresowania widokiem sali, która ukazała się za otwartymi
drzwiami. Służąca zaanonsowała jego przybycie[,] a Jonatan ukłonił się z
szacunkiem. – Zabrakło przecinków.
Książę docenił starania Jonatana, który
postarał się prezentować godnie na królewskim dworze i zauważył, że
przychodziło mu to wyjątkowo naturalnie, jakby często obcował z równie ważnymi
osobistościami. – Kto zauważył? Przez to, że budujecie
bezsensownie przydługie zdania i tłumaczycie każdy gest, nie da się zrozumieć,
co macie na myśli. Tymczasem może lepiej wyglądałby taki zapis: Książę
docenił starania Jonatana, najwyraźniej pragnącego godnie prezentować
się na królewskim dworze. Mimowolnie spostrzegł, że nieznajomemu przychodziło
to wyjątkowo naturalnie, jakby często obcował z równie ważnymi osobistościami.
Wciąż nie jest doskonale, ale jednak
czytelniej, prawda?
– Jeszcze raz dziękuję[,] książę[,] za uczyniony mi honor. Jestem pod ogromnym
wrażeniem wystroju zamku – wystrój jest niezwykle trafnie
skomponowany. – Zabrakło przecinków, którymi oddzielamy zwrot. W tym
przypadku jest on równocześnie wtrąceniem, dlatego oddzielamy go obustronnie.
Podkreślone elementy to powtórzenie. Wystarczy usunąć drugi z wyróżnionych
wyrazów – zdanie zachowa sens i pozbędziecie się błędu.
Cała postawą starał się wyrazić wdzięczność[,] ale i spokój. – Zabrakło przecinka.
Mimo, iż byłeś ranny[,] ocaliłeś mnie, księcia, którego
zupełnie nie znasz, choć wcale nie musiałeś i nikt by cię za nic nie winił.
– Pierwszy przecinek (ten pomiędzy podkreślonymi wyrazami) jest błędny –
sformułowanie mimo iż jest połączeniem wyrazowym, którego przecinkiem
nie rozdzielamy. Poza tym zabrakło przecinka przed ocaliłeś. W
odwróconej, skróconej formie brzmiałoby to w ten sposób: Ocaliłeś mnie, mimo
iż byłeś ranny. Teraz już wygląda to na oczywiste?
(...) choć wcale nie musiałeś i
nikt by cię za nic nie winił. Dlatego chciałbym ci się choć trochę
odwdzięczyć. Dobrze zauważyłem, prawda? Twoje rany bardzo ci dokuczają.
Pozwoliłem sobie sprowadzić jednego z naszych medyków. Nie mają sobie
równych. Mam nadzieję, że pozwolisz mi choć trochę spłacić mój
dług wobec ciebie i pozwolisz mu się obejrzeć? – Powtórzenia.
Cieszę się[,] że mogłem na coś się przydać. – Zabrakło przecinka.
Myśli Jonatana krążyły wokół innego tematu
– czy wystarczy[,] jak podwinie rękawy? Nie miał
ochoty stać roznegliżowany na środku pałacu, ale czasami trzeba grać takimi
kartami, jakie wydaje nam los. –Wolałbym nie podejrzewać[,] że ma
w tym jakiś inny cel[,] niż tylko zwyczajne odwdzięczenie się za pomoc.
– Zabrakło przecinków i jednej spacji.
Wszedł przez nie straszy mężczyzna,
ubrany w bladozielony stój[,] niosący pod pachą sporej wielkości
drewnianą skrzynkę, po czym skłonił się. – Literówka (starszy) i
brak przecinka. Swoją drogą przez ten brak przecinka wychodzi na to, że strój
niósł skrzynkę pod pachą. Gdzie można kupić coś takiego? Chętnie pozwolę moim
ubraniom nosić za mnie zakupy.
Jonatan zajął wskazane miejsce i zdjął z
siebie obcisłą[,] skurzaną
kurtkę, odkładając ją na kolana. – Podkreślona część jest zbędna, a w
zdaniu zabrakło przecinka. Dla odmiany mamy też coś, czego zupełnie się nie
spodziewałam... Ekhem. Skórzaną.
Spojrzał wyczekująco na lekarza i położył
rękę na okrytym płachtą stoliku, chroniącą go przed zabrudzeniem,. – Albo przecinek, albo kropka, dobra? W tym przypadku stawiajcie na
kropkę.
Jonatan rozluźnił mięśnie, przez co z
po jego dłoniach szybko zaczęły spływać czerwone stróżki. – Stróżki czego? Potu? A to zapewne pozostałość poprzedniej formy zdania?
Do usunięcia.
–Dobrze – pomyślał. – Zgubiłyście spację.
Myślami wędrował po zamku, zarys planu[,]
którego miał mniej więcej opracowany. – Po pierwsze: zabrakło przecinka. Po drugie: który, nie którego.
Po trzecie: tu chyba czegoś brakuje. Jakieś tworząc przed zarys?
Biblioteka miejska niewiele mu informacji
dostarczyła, oprócz historii oraz dokładnego spisu i
opisu wszystkich panujących władców. – Szyk. Biblioteka miejska dostarczyła
mu niewielu informacji (...).
Ręce są moją główną podporą, więc
chciałbym zachować ich sprawność. – A sądziłam, że nawet elfy chodzą na
nogach. Najwyraźniej Jonatan i pod tym względem musi być wyjątkowy – chodzi
więc na rękach.
Po wykonaniu opatrunku elf ubrał się
ponownie, podziękował za pomoc i ulgę w cierpieniu, po czym udał się za[,] przybyłą w międzyczasie[,] służącą do sali obok. –
Zabrakło przecinków.
Rozdział 5
Cerendil właśnie wrócił do pałacu i
zamierzał jak najszybciej udać się do wschodniego skrzydła, aby zająć się
swoimi sprawami, gdy powstrzymał go Arlekin[,] delikatnie
wpijając mu pazury w ramię. – Pierwsze zdanie i od razu błędne. Po
pierwsze: tradycyjnie jest zbyt długie. Od zamierzał zaczęłabym nowe
zdanie. Po drugie: zabrakło przecinka.
Czuję[,] że myślimy o tym
samym (...). – Zabrakło przecinka.
Smok zleciał z ramienia księcia i[,] przybierając ludzką formę[,] poszedł w kierunku, z którego
dochodziła ta przedziwna aura. – Zabrakło przecinków oddzielających
wtrącenie.
W momencie, gdy była ona już naprawdę
silna[,] wyszedł zza rogu i zobaczył Jonatana, który[,]
prowadzony przez służącą[,] wchodził do komnaty należącej do księcia
Rillana. – Nigdy nie zgadniecie! Zabrakło przecinków.
Stół o ciekawym, nieregularnym, choć
bardzo praktycznym kształcie ustawiony był w rogu. Otoczony był
czymś na kształt krzeseł, tylko bardziej obitych. Większość ścian zastawiona była
wysokimi aż po sufit biblioteczkami pełnymi przeróżnych ksiąg. – Co rozumiecie przez ciekawy, nieregularny, choć praktyczny kształt?
To może oznaczać wszystko, tymczasem nie mamy żadnych konkretów. A gdyby tak do
czegoś tę formę porównać? Z czymś skojarzyć?
W tym fragmencie mierzymy się również z
powtórzeniem. Po tych wszystkich błędach interpunkcyjnych mam wręcz ochotę Wam
za to podziękować.
Podkreśliłam też słowo biblioteczkami,
ponieważ uważam, że biblioteczka to przede wszystkim zbiór regałów z książkami.
Jeśli więc jest kilka regałów, będziemy to nazywać biblioteczką. Jeśli są różne
biblioteczki, prawdopodobnie ulokowane zostaną w osobnych pomieszczeniach.
Błyski na chwilę objęły twarz
Jonatana. Po chwili chłopak dostrzegł księcia, obserwującego go z
miejsca przy parapecie wielkiego, wychodzącego na miasto okna. – Powtórzenie.
Przyznaję, iż czuję się znacznie lepiej. (...) Przyznam, iż nie spodziewałbym
się nigdy, że będzie mi pisane go odwiedzić (...). – Powtórzenie.
Zapraszam – powiedział[,] wskazując Jonatanowi miejsce za stołem i samemu siadając. Od razu
wokół nich zakręciła się służba[,] przynosząc różne wykwintne potrawy.
– Zabrakło przecinków.
Mistrzowie kuchni bardzo starali się, aby
uzyskać idealny smak, by cieszyć podniebienie oraz aby pięknie
wszystko przystroić, by radować oczy potrawami będącymi często istnymi
dziełami sztuki, które aż szkoda było kroić. – Powtórzenia.
– Proszę, częstuj się – powiedział książę[,] jednocześnie sięgając po wino, które właśnie zostało nalane przez
sługę. – Zabrakło przecinka.
– Usiądź – powiedział książę[,] nie wstając[,] i wskazał mu krzesło naprzeciwko sporego,
dębowego biurka zawalonego mnóstwem papierów. – Zabrakło przecinka. Tak, ja
również nie wiem, jak do tego doszło.
Pachną przepięknie[,] a wyglądają tak, że szkoda ich w ogóle tykać. Myślę, że
mógłbym się najeść[,] tylko na nie patrząc (...). – Podkreślone
słowo nie pasuje do całości. Piszecie opowiadanie fantasy, gdzie opisujecie
walki na miecze i wystrój zamków. Nie ma to wiele wspólnego ze współczesnością,
prawda? Zatem tykać może tam najwyżej zegar. Potrawy szkoda naruszać.
Przy okazji – zgadniecie, czego zabrakło?
Winogrona, jakieś 80 lat, i coś
jeszcze.... czyżby dzika róża? – Liczby zapisujemy słownie, a
wielokropek za pomocą kropek, tak, ale trzech. Więcej nie potrzebujecie,
zaufajcie mi.
Nie unikał mięsa – to, że go zazwyczaj nie
jadł[,] nie znaczyło, że nie mógł go jeść. – Wyjdę z siebie i stanę
obok. Zabrakło przecinka.
Cieszę się, że mogłem znaleźć podobnego
sobie konesera – powiedział książę[,] uśmiechając się. – Zabrakło
przecinka.
W mojej rodzinie każdemu posiłkowi
nadawano znaczenie, ponieważ w jego przyrządzenie włożono pracę i czas[,] a także swoje siły, dlatego były one momentami niezwykłymi. –
Zabrakło przecinka.
Rillan był zadowolony z tej
rozmowy. Była bardzo przyjemna, a jego rozmówca wyjątkowo
elokwentny. Książę poświęcał również uwagę zachowaniu rozmówcy, który był
bardzo uprzejmy, ale również czuł się dość swobodnie – było
to raczej niespotykane w relacjach zwykłych ludzi z kimś z królewskiego rodu.
(...) Dla niektórych pewnie byłby to fakt bez znaczenia, ale Rillan, jak
i wszyscy pozostali bracia, był wspaniałym wojownikiem. Ich
ojciec przykładał do tego ogromną wagę, co[,] jak widać, bardzo
się przydawało, ponieważ mógł rozpoznać kogoś równie dobrego w walce, tak jak
to było z Jonatanem. Sposób, w jaki teraz siedział, był
charakterystyczny dla tych, którzy posiadali duże wojskowe doświadczenie. –
Wspaniale. Więcej powtórzeń. I nawet brak jednego przecinka.
Jest często tu uprawiany, choć niezwykle trudno, żeby wzrósł, więc jest
szczególnie cenny. – Jest tu często uprawiany (...).
Jego gładkie, białe płatki symbolizują
wrażliwość i piękno, a czarne plamki stanowczość, choć niektórzy interpretują to,
jako okrucieństwo. – Nadprogramowy przecinek.
Ciekawa symbolika[,] prawda? – Zabrakło przecinka. Kurna, ostatnie trzy
przedstawione poprawki to trzy zdania z rzędu z rozdziału. Nie szalejecie za
bardzo?
Czy miałby książę coś przeciwko[,] gdybym przeszedł się po pokoju i obejrzał ten wspaniały zbiór
książek? – Zabrakło przecinka.
Mam nadzieję, że znajdziesz tu coś, co
może cię zainteresować – odpowiedział książę[,] patrząc na Jonatana z
sympatią. – Czy muszę to komentować?
Zobaczył jednego z ludzi pracujących dla
Cerendila jako szpieg i zaniepokoił się[,] wiedząc, że brat nie śmiałby
przerywać mu spotkania, gdyby nie chodziło o coś naprawdę ważnego. –
Zabrakło przecinka.
Książę szybko skinął głową i spiesząc się[,] wrócił do komnaty. – Zabrakło przecinka.
– Drogi Jonatanie, musisz mi
wybaczyć, ale z żalem muszę zakończyć nasz dzisiejszy miły wieczór.
Dziękuję, że zgodziłeś się ze mną spotkać[.] – Dostrzegając
przez okno jaśniejszą łunę na ciemnym niebie[,] dodał[:] – To
naprawdę bardzo poważna sprawa, południowe spichlerze stanęły w płomieniach.
– Oczywiście[,] książę. Dziękuję za wspaniały wieczór. – Przede wszystkim
brakuje całkiem pokaźnej liczby znaków. Poza tym mamy też powtórzenie. Czy coś
budzi Wasze wątpliwości? Kwestię Waszych najczęstszych błędów interpunkcyjnych
jeszcze omówię, jednak gdyby wciąż było coś niejasnego, dajcie znać.
Biegnąc w kierunku, z którego buchało
coraz większe gorąco, słyszał, jak Revan wykłóca zawraca i odjeżdża w
przeciwnym kierunku. – Podkreślone słowo nijak nie pasuje do
całości, przypuszczam więc, że to pozostałość po jakiejś poprawce. Do
usunięcia.
Jonatan skupił się i schował w mroku, w
którym nikt nie był w stanie go dotrzeć. – Przypadkiem nie dostrzec?
Po chwili w zaułku nie było już nikogo. – Po chwili w zaułku nikogo już nie było.
Gdy Jonatan opuścił komnatę[,] Rillan popędził w stronę sali obrad. – Zabrakło przecinka.
Przed samym wejściem do niej dostrzegł
czekającego na niego Cerendila, który stukał palcami o rękę w
zniecierpliwionym geście. – Prędzej zniecierpliwiony stukał palcami
o rękę lub stukał palcami o rękę w geście zniecierpliwienia.
Coś chciałeś mi przekazać. – zapytał
Rillan[,] nie bawiąc się w ukłony. – Zabrakło
przecinka.
Rillan skinął głową[,] zgadzając się z bratem, po czym obaj weszli do sali. – Zabrakło
przecinka.
Pożar szalał dalej. – Pożar dalej szalał lub Pożar wciąż szalał.
Nie wiedział już[,] czy robi dobrze, czy też źle. – Zabrakło przecinka. Jeśli czy
się powtarza, poprzedzamy je przecinkiem. Tak samo, jeśli wprowadza zdanie
podrzędne w przypadku zdania złożonego.
Podejrzewał, że z ustaleniem[,] kto go podłożył, może być problem – osoba ta ewidentnie zginęła w
płomieniach. – Zabrakło przecinka.
–Oj, pożałuję tego – przemknęło Jonatanowi przez myśl, gdy wysuwał się na
sekundę z ukrycia[,] a przez jego oczy przeleciał czarny
błysk. – Zabrakło spacji i przecinka.
Znikając wśród walących się ścian[,] Jonatan spojrzał ostatni raz za siebie[,] by zobaczyć, jak ulica
zaczyna płynąć rzeka, gasząca płomienie i osłaniająca jego ucieczkę zasłoną z
pary wodnej. – Zabrakło dwóch przecinków, poza tym literówka – powinno być ulicą.
Kotka położyła się na nim[,] a
Jonatan zapatrzył się w sufit, rozmyślając nad tym, co przyniosą najbliższe
dni. – Zabrakło przecinka.
Płomienie buchały na wiele metrów[,] łatwo zajmując drewniane fragmenty konstrukcji i trawiąc suche
zboże. – Zabrakło przecinka.
Cały przerażony wcześnie tłum
zaczął wiwatować, kobiety płakały z radości[,] zupełnie nie
wiedząc, co się stało i dziękując za ten dar od losu. – Literówka – powinno
być wcześniej. Poza tym zabrakło przecinka.
Woda zniknęła równie szybko[,] jak się pojawiła[,] odpływając do kanałów ściekowych. –
Zabrakło przecinków.
Zniknęła to czasownik dokonany,
czyli już tej wody nie było na ulicy, a imiesłów współczesny odpływając
sugeruje, że jednak odpływała cały czas. Dlatego: Woda znikała równie
szybko, odpływając (...) albo Woda zniknęła, odpłynąwszy (...).
Koniec sprawdzania błędów dla rozdziałów
0-5! Jestem z siebie dumna, ale mam niejasne wrażenie, że jeśli w końcu pójdę
spać, będzie mi się śniło jedno: ZABRAKŁO PRZECINKÓW.
— Nie wiem, co cię tu przywiodło: los,
przeznaczenie…
— Braki w przecinkach...
— Braki w przecinkach...
Podsumowanie błędów
No dobrze, jak widzicie, trochę nam się tu
nakrzaczyło.
Wśród Waszych błędów można znaleźć pełen
wachlarz: interpunkcyjne, stylistyczne, ortograficzne… Długo by wymieniać.
Wskażę więc, z czym według mnie macie największy problem i co możecie zrobić,
by to poprawić. Czeka Was wiele pracy, więc nie będę się w tej ocenie zagłębiać
w bardziej zaawansowane tematy, wymienię jedynie to, co przeszkadza Wam w
uzyskaniu przynajmniej poprawnego efektu. W końcu nie od razu Rzym zbudowano,
prawda?
Na pocieszenie dodam, że jestem niemal
pewna, iż zdecydowana większość wynika z tego, że przed publikacją nie
sprawdzacie tego, co już napisałyście. W kolejnych rozdziałach ilość błędów
nieco spadła, choć nie zabrakło malowniczych kwiatków tu i ówdzie. Wygląda więc
na to, że wiecie, na czym poprawność polega, ale z jakiegoś powodu jej nie
stosujecie.
Interpunkcja
Tu nic nowego nie wymyślę, musicie się po
prostu nauczyć, kiedy należy postawić przecinek w zdaniu.
Materiały do poprawy wszystkich Waszych
najczęstszych błędów w tym zakresie stworzyły Hiroki i Skoiastel, zapraszamy
więc do naszej encyklopedii. Dla ułatwienia podrzucam linki:
Ekspozycja
Pisałam już o niej przy okazji wskazywania
Wam błędów w wyszczególnionych rozdziałach, ale myślę, że przyda się krótkie
omówienie.
Ekspozycja to przede wszystkim błąd w
narracji. Polega on na tym, iż autor zna świat, który wykreował i stara się
przedstawić go czytelnikowi, jednakże robi to nieudolnie. Najczęściej można to
zauważyć podczas tłumaczenia przez narratora lub jednego z bohaterów elementów
teoretycznych kreowanego uniwersum, rządzących nim praw, zachowań postaci lub
ich motywacji.
Czytelnik jest odkrywcą. Chce poznać Wasz
świat, wysnuwając własne wnioski. Podsuwanie mu gotowych rozwiązań i
odautorskich wyjaśnień skrzętnie ukrytych pomiędzy kolejnymi akapitami jest tak
samo niewybaczalne, jak oglądanie z kimś filmu, który już się widziało i
jednoczesne tłumaczenie postępowania głównego bohatera. Powiedzcie, czy nie
rodzi się w Was wtedy chęć mordu?
Więcej na temat ekspozycji pisała
Dhaumaire, jej artykuł znajdziecie pod tym adresem.
Żeby Wam to lepiej zobrazować, ponownie
przytoczę jeden z omawianych wcześniej fragmentów.
– Chciałem ci osobiście podziękować za
pomoc mieszkańcom. Doceniam to i jestem wdzięczny. Nie zdarza się
często, aby przybysz tak bardzo zaangażował się w życie miasta – odrzekł
Rillan, na koniec lekko skłaniając głowę w uprzejmym
geście podziękowania.
[częściowo poprawiony fragment rozdziału
4.]
Rillan wyraźnie powiedział doceniam to.
Jest to jednoznaczne z wdzięcznością, nie wymaga dodatkowego podkreślenia.
Jeśli jednak zależy Wam na autentyczności zachowań, dodajcie jakiś gest,
mimikę. W końcu mógł otwartą dłoń położyć na sercu, dając znak, że jego słowa
są szczere. Dałoby to o wiele lepszy efekt.
Podobny, choć nieco inny, problem jest
przy drugim podkreśleniu. Część oznaczona stanowi tłumaczenie wykonanego gestu,
ale czy naprawdę uważacie, że czytelnik się nie zorientuje, iż pochylenie przed
kimś głowy oznacza uprzejmość, wdzięczność i szacunek? W końcu to bardzo
uniwersalny gest, praktykowany w wielu kulturach.
Zapis dialogów
W poprawkach powyżej na pewno znalazłyście
kilka przykładów, na których wyjaśniłam Wam, jakiego typu błędy popełniacie.
Szerzej pisała o tym Skoiastel, więc sądzę, że nie ma sensu się powtarzać,
wszystkie najważniejsze informacje znajdziecie w tym wpisie: Poprawny dialog.
Budowa stylistyczna zdań
Znów: problem ze stylistyką obejmuje
pokaźny procent wszystkich powyżej podanych błędów. I, niestety, w tej kwestii
nie widziałam żadnego postępu do końca pierwszego tomu. Zupełnie nie skupiacie
się na tym, co chcecie przekazać czytelnikowi i co w zdaniu jest najważniejsze.
Przez to wychodzą Wam absolutnie absurdalne kompozycje, które przy pierwszych
kilku rozdziałach mogą jeszcze bawić, jednak później przyprawiają o niesmak i
chęć rwania włosów z głowy.
Zwróćcie uwagę, jak Wasze zdanie brzmi.
Czy da się je napisać bardziej celnie? Czy oddaje to, co jest istotne w
opisywanej scenie? Czy jest zrozumiałe dla czytelnika? Czy nie hamuje płynności
tekstu, zmuszając do zatrzymania się i rozłożenia go na czynniki pierwsze?
A skoro już o budowie pojedynczych zdań
mowa, to…
Dynamika tekstu
Gdzieś kiedyś natknęłam się w odmętach
Facebooka na idealną grafikę, która świetnie zobrazuje Wam, co mam na myśli.
Wasze opowiadanie to idealne
odzwierciedlenie tekstu zaznaczonego na czerwono. Sęk w tym, że zamiast pięciu
wyrazów w zdaniu, Wy macie piętnaście i więcej. W dodatku z błędnym szykiem,
pomylonym podmiotem, źle zapisanym dialogiem i nieistniejącą interpunkcją.
Dynamika tekstu zależy od Was. Akcja
nabiera tempa? Niech zdania będą krótsze. Dzięki temu lepiej oddadzą klimat
sytuacji, czytelnik poczuje, że rzeczywiście coś się tam dzieje.
Jednak jeśli Wasza akcja będzie zapisana
rozwleczonymi zdaniami bogatymi w opisy roślinności wokół, zachodu słońca,
świetlistych refleksów we włosach Jonatana i innych bzdetów, które w danej
chwili nie mają żadnego znaczenia dla fabuły, to również dobrze możemy uznać,
że akcji tam wcale nie ma.
Wtedy zaś uzyskamy to, co prezentujecie.
Jeden ciąg zdarzeń, często ze sobą niepowiązanych i wszystkie w tym samym
tempie, zlewające się w brunatną smugę.
Ortografia i literówki
Czyli coś, dzięki czemu łatwo rozpoznać
stosunek autora/autorów do czytelnika/czytelników. Nie ma się co czarować –
współcześnie poprawność w tym zakresie nie jest wybitnym osiągnięciem, jeśli
piszemy na komputerze. Większość programów, w tym Blogger, ma bowiem opcję
automatycznego sprawdzania poprawności i szybciutko podkreśla błędy czerwoną
falą. Nie powiecie mi chyba, że można ją przeoczyć?
O czym więc może świadczyć taki błąd? Według
mnie wspaniale oddaje kompletny brak szacunku do odbiorcy. Jeszcze pal licho,
jeśli jest to literówka. Jasne, zdarza się! Ale błąd ortograficzny? Skurzany,
na litość Merlina?!
Zapis: dialog/myśl/telepatia
Pomijając już kwestię Waszego fatalnego
zapisu dialogów, o którym pisałam nieco wyżej, dodatkowe wątpliwości budzi w
Waszym przypadku odróżnienie klasycznej rozmowy werbalnej od rozmowy
telepatycznej oraz werbalizacji myśli bohatera. Tymczasem jest to prostsze, niż
się wydaje!
Rozmowa werbalna:
– Słuchaj… – zaczął książę. – Słyszałeś coś o człowieku imieniem Meren?
– Oczywiście – prychnął chłopak. – Masz mnie za idiotę?
– A za kogo miałby cię mieć? – mruknął Arlekin.
– Oczywiście – prychnął chłopak. – Masz mnie za idiotę?
– A za kogo miałby cię mieć? – mruknął Arlekin.
[fragment rozdziału 24.]
Rozmowa telepatyczna:
– Ta informacja od księcia Rillana spadła nam jak z nieba – zauważył
Arlekin.
– Racja – odpowiedział książę. – Tak mało o nim wiemy, że
wszystko jest cenne.
[poprawiony fragment rozdziału 4.]
Myśl:
Robi się coraz ciekawiej, pomyślał.
[poprawiony fragment rozdziału 2.]
Jak więc widzicie, rozmowa telepatyczna od
zwykłej różni się zastosowaniem kursywy w efekcie słów wypowiadanych przez
bohaterów. Myśl również odznaczamy kursywą od reszty tekstu, ale nie stosujemy
zapisu odpowiedniego dla dialogów (z użyciem pauz dialogowych). Od pozostałych
opcji różni się również tym, iż może występować w środku akapitu, nie trzeba
przenosić jej do nowego.
Skoro już o kursywie mowa, na koniec
drobnostka estetyczna, czyli…
Zaklęcia
One również powinny być zapisane kursywą.
Dokładnie tak samo, jak wstawki z języków obcych.
Podsumowanie ogólne
Nie będę ukrywać, że przed Wami jeszcze
wiele pracy. Myślę, że na początek powinnyście porządnie rozplanować sobie
fabułę i stworzyć mapę, na podstawie której określicie, w jaki sposób jedno
wydarzenie może wpływać na drugie. Błędy logiczne to coś, z czym nie da się
ruszyć dalej, nie da się tego przeskoczyć, wzruszając ramionami. Czasem kilka
prostych zdań, akapit w jednym rozdziale czy drugim zmienia naprawdę wiele.
Wasz pomysł ma potencjał, więc mam
nadzieję, że go nie zmarnujecie. Mimo wszystko widać, że pisanie sprawia Wam
przyjemność, a to jest w tym najważniejsze. Zapis, poprawność i inne detale,
choć razem składają się na bardzo ważną całość, nie są wcale tak istotne, jak
porządne zbudowanie podstawy fabularnej.
Sądzę, że jeśli zaczniecie od podstaw,
będzie Wam łatwiej, niż gdybyście miały zaczynać od poprawności i wałkować ją
kilka razy na rzecz wprowadzanych korekt w fabule.
Na tę chwilę muszę uznać, że opowiadanie
zasługuje na słaby (2).
Great and that i have a keen proposal: How Much For House Renovation Uk whole house renovation cost
OdpowiedzUsuń