Autorka: Rilnen
Tematyka: fanfiction/crossover
Oceniająca: Fenoloftaleina
WSTĘP
Witaj. Na samym początku warto, byś
przypomniała sobie, jak oceniam. Przecinki, które należy dopisać, zaznaczałam w
ten sposób: (,). Natomiast pogrubienie ich oznacza, że są zbędne, ale to na
wszelki wypadek dopisywałam w komentarzu obok. Nie bawię się w punkty, a ocenę
wystawiam w oparciu o ogólne wrażenie. Nie jestem betą, więc nie wypisywałam Ci
wszystkich błędów. Twoje opowiadanie to crossover, ale, jeśli chodzi o kwestie
związane z kanonem, skupiłam się przede wszystkim na Teen Wolf.
PIERWSZE WRAŻENIE
Adres jest łatwy do zapamiętywania i
co nieco mówi już, czego możemy się spodziewać. To dobrze. Poszczególne słowa
są oddzielone dywizami, za co masz kolejny plus. Nie rozumiem, dlaczego tytuł
na belce (jak się później okazuje, nie tylko) napisałaś po angielsku.
Automatycznie włączający się podkład? Kiepski pomysł. Wytrąca z rytmu, irytuje.
Rozumiem zamysł i wiem po zgłoszeniu, że muzyka jest ważnym elementem całości,
ale myślę, że lepiej niczego nie narzucać. Jak czytelnik się zaintryguje, sam
włączy proponowany kawałek. Odstrasza niewyjustowany wszędzie tekst, ale
przynajmniej pomyślałaś o akapitach. Nie mam nic więcej do powiedzenia.
SZATA GRAFICZNA
Szablon prezentuje się bardzo
dobrze. Pozostaje mieć nadzieję, że oddaje klimat historii, czego jeszcze nie
mogę sprawdzić. Wszystko jest czytelne (dzięki Bogu, że czcionka na czarnym tle
nie ma zbyt jasnego koloru, bo przynajmniej nie katuje oczu), przejrzyste.
Nagłówek mi się podoba, co mnie nie dziwi, bo niezwykle doceniam prace Jill z
Zaczarowanych Szablonów i uważam, że ta część szaty graficznej to jej
najmocniejsza strona. Mamy dość wyświechtane zdjęcie Stilesa, ale grzechem
byłoby się nie zgodzić, że pasuje na okładkę, oraz znane fanom ujęcie Lydii z
drugiego sezonu. W tle widać Eichen House, co z pewnością nadaje całości
odpowiedniego klimatu. Nie mogę także nie wspomnieć o ujęciu Martin z niezwykle
ważnej sceny w Oak Creek. I said i’m fine przypomina równie istotny
fragment rozmowy Stilesa z Marin Morrell. Jako miłośnik serialu Teen Wolf czuję
się usatysfakcjonowana. Grunt to dobre pierwsze wrażenie!
Przejdźmy do bocznej kolumny.
– Jasne, że jestem tu z twojego
powodu, – Rilnen dobyła miecza – ale tylko po to (,) by cię
brutalnie zamordować! – W tego typu przypadkach na końcu wypowiedzi nie
stawiamy przecinka. Mogę cię za to pochwalić za dobór smacznego fragmentu
opowiadania.
Podoba mi się, jak opisałaś siebie.
W trzeciej osobie, z dystansem i nienachalnie. Za to nie rozumiem, po co Ci tak
widoczny gadżet związany ze statystyką. Myślę, że to nie to, co najbardziej
interesuje czytelnika ani coś, czym można się chwalić na dzień dobry. Nie mam
więcej zastrzeżeń i komentarzy, bo nie ma przepychu, a linki działają.
Pod polem tekstowym umieściłaś
kolejne gadżety. Obraz przy Grupa Pisania Kreatywnego się nie wczytuje,
ale mimo to przekierowuje na odpowiednią stronę.
(...) Chciałbym, żeby za moimi
też stała, najlepiej, wilczyca, a nie własny ojciec, wrzeszczący średnio co
pięć minut, że zima idzie." – Podoba mi się styl, w
jakim to zdanie jest napisane. Kolejny dobry fragment. Jednak szastasz
przecinkami, robiąc niepotrzebne wtrącenia. To teoretycznie nie jest błąd, ale
utrudnia płynność czytania. Kropka na końcu zdania powinna znaleźć się za
cudzysłowem.
Szykuje się crossover-mieszanka
wybuchowa. Mam nadzieję, że nie przekombinujesz, bo zapowiada się obiecująco.
ZAKŁADKI
Spis treści
Wszystko jest równiutkie,
uporządkowane i odpowiednio podlinkowane. Mam nadzieję, że już w poszczególnych
rozdziałach zalinkowałaś kawałki muzyczne, a nie tylko podałaś tytuły, co
zmniejsza szansę na to, że czytelnik się z nimi zapozna.
Kartoteka policyjna
"Killersów"
To nie jest poprawny polski
cudzysłów. Powinien on wyglądać tak: „ (skrót klawiszowy: ALT+0132) i ”
(ALT+0148). Warto zapamiętać. Popełniasz ten błąd nagminnie, już nie będę tego
wypominać.
Forma zakładki? Jak najbardziej na
plus. Już wiem, skąd wdzięczna nazwa kartoteka. Jednak mam wrażenie, że
poszłaś na łatwiznę, podając szczegółowe informacje w jednym miejscu, jakbyś
spodziewała się, że ktoś zapomni. Nie rozumiem także, dlaczego alfa umieściłaś
między dwoma „(...)’‘? Skąd pomysł na zapisanie zeznań po angielsku? Tak
ni z gruszki, ni z pietruszki, nawet przy angielskim tytule, bo reszta po
polsku. Nie mieszaj tak, trochę konsekwencji. Nie zakładaj też z automatu, że
każdy zna ten język. Słowa nie są trudne, konstrukcje wręcz banalne, ale tak
się po prostu nie robi.
My sister is the moon. We're looking for the truth. – Chodzi tylko
o bycie wilkołakiem czy nawiązujesz do buddystów i ważnego dla wielu
przemienionych the sun, the moon and the truth? Ma to związek z rodziną
Hale’ów, Liamem i problemem z kontrolą?
Urząd Pocztowy Beacon Hills
Wszystkie sprawy do autorki i spam
proszę zapisywać tutaj (.)
TREŚĆ
Szalejesz z czcionką. Zmienia się
rodzaj, wielkość. Wypadałoby to ujednolicić. Zmieniłabym odcień czerwonego,
którym zapisujesz kolejne wstawki. Ten jest zbyt jaskrawy, tym bardziej na
czarnym tle, aż razi. Triskeliony oddzielające sceny nadają się idealnie –
tylko dlaczego są aż takie duże? Na Twoim miejscu zmniejszyłabym je co najmniej
o połowę. Zbyt rzucają się w oczy i nie prezentują się szczególnie estetycznie.
Chapter I: I Can't Stand The Rain So I Live Right Next Door Too Hell
Mile widzieć tutaj wyjustowany
tekst. Okazuje się, że w kolejnych na ogół też się o to postarałaś. Popraw więc
zakładki i te kilka nieogarniętych postów, skoro wiesz, o co chodzi. Nadal nie
widzę sensu w angielskich wstawkach, ale już więcej o tym nie wspomnę, bo po co
się powtarzać. Wiem, że to fragmenty piosenek, jednak myślę, że nie straciłyby
na tłumaczeniu. Szkoda też, że nie ma u Ciebie ani jednego polskiego utworu, a
przecież i nasi artyści grają mocniejsze kawałki.
Rozumiem, że kursywą zapisałaś
wspomnienie? Czy chodzi tylko o fragment niezwiązany bezpośrednio z dalszą
akcją? Trudno powiedzieć, bo oszczędziłaś nam dat. Muszę przyznać, że umiesz
zaintrygować na wstępie. To się chwali.
Bardzo dobrze zaczynasz. Wiesz,
kiedy powtórzenia konstrukcji nadają klimatu, ale jeszcze nie są przesadzone i
irytujące. Złoty środek – świetnie, że go odnalazłaś. Wciąż mnożysz przecinki.
Masz skłonność do niepotrzebnych wtrąceń. Nie rzuca się to tak bardzo w oczy,
nie utrudnia czytania, bo jednak nie stawiasz przecinków byle jak, ale na
dłuższą metę może nie być tak kolorowo.
Obok niego znajdował się właz
z otwartymi na oścież, drewnianymi podwójnymi drzwiami. – To w końcu
jak? Po dorodnym pniu spodziewałam się opisu Nemetonu, ale ten fragment się
kłóci. Potem sugerujesz, że dziewczyna znajduje się w rezerwacie. Więc jednak
Nemeton? Chodzi Ci o pomieszczenie z 3a, gdzie bohaterom zaczął obsuwać
się sufit? Jeśli tak, to zostaje właz. Wciąż nie wiem, o co Ci dokładnie
chodzi.
Normalnie burzę uznałabym za banał,
sztuczne bawienie się w literaturę grozy, ale skoro chodzi o Nemeton, trafiłaś
w dziesiątkę. Piątka za odrobioną pracę domową. Reaserch to podstawa.
Cieszę się, że nie uciekasz w
ekspozycję, nie idziesz na łatwiznę. Nie piszesz sucho, że dziewczyna się boi,
tylko opisujesz, że trzęsły jej się dłonie. Nie musiałaś nawet dodawać, że ze
strachu. Czytelnik sam by wywnioskował i byłoby jeszcze lepiej.
Dobrze oddajesz zaciekawienie
bohaterki. Także wspominanie siostry i sztuczki chłopaka wypada
wiarygodnie, naturalnie. Pokazujesz emocje Rilnen, tak samo jej sposób radzenia
sobie z drżeniem rąk, a nie niepotrzebnie wszystko tłumaczysz jak krowie na
rowie. Brawo za zbudowanie napięcia. Czasem trudno o to, gdy czytelnik nie związał
się jeszcze emocjonalnie z postacią. Fragment jest krótki, a Twój styl pisania
na razie stosunkowo obszerny, jednak czułam dreszcz na plecach jak bohaterka,
miałam wrażenie, że coś złego może się wydarzyć. Krótkie, ale trafne porównania
okazały się strzałem w dziesiątkę.
Ivcia…? – Mocno
spolszczone. Jak powinnaś, nie uciekasz w angielski. Jak to zdrobnienie
brzmiałoby w amerykańskim uniwersum?
Ze schodów ciągle lała się woda,
oblewając nogi dziewczynki wartkim strumieniem. – To istotne,
więc powinnaś wcześniej wspomnieć o rzekomo ciągle lejącej się wodzie, a także
o odczuciach bohaterki. Dziewczynka czuła zimno? Miała dziurawe buty? Poziom
wody w pewnym momencie stał się tak wysoki, że spowalniał poruszanie się?
Rilnen zastanawiała się, czy się nie cofnąć i nie zamknąć włazu, drzwi czy co
to tam jest, jednak zbyt się bała utknięcia?
Trzymasz poziom. Rilnen się boi i ja
to czuję. Po prostu kupuję, jak leci. Pamiętasz, że bohaterka ma osiem lat i to
jej pierwsze doświadczenie tego typu. Jednocześnie się nie zagalopowujesz, nie
dodajesz przesadnego dramatyzmu. Jesteś wiarygodna w tym, co robisz. Oby tak
dalej. Już mnie zaciekawiłaś. Co stało się biednej Ivrel i jak to wpłynie na
naszą główną bohaterkę?
Zaraz, zaraz… Rilnen jest w końcu
siedmiolatką czy ośmiolatką? Na początku piszesz o pamiętnej nocy, gdy
dziewczynka jako ośmiolatka wyszła z domu, więc dlaczego potem opisujesz
siedmiolatkę?
Upadła na kolana, dysząc ciężko, choć
wzrok wciąż miała utkwiony w sparaliżowanej strachem siostrze. – Zamieniłabym
na zwykłe a. Choć byłoby bardziej na miejscu przy schyleniu głowy
czy innej czynności kojarzącej się z odwróceniem wzroku.
Ułożyła jej głowę na swoich
kolanach, ratując przed utonięciem, ale (,) nie potrafiąc
się powstrzymać, wybuchła niekontrolowanym płaczem. – W tym przypadku
raczej utopieniem. Nieco dezorientujące. Woda najpierw lała się strumieniami po
schodach. Potem określiłaś podłogę jako mokrą (Ivrel na nią runęła, co kojarzy
się z czymś głośnym, z bezpośrednim kontaktem) zamiast wspomnieć o niepokojącym
poziomie wody. Brakuje mi też jakiejś myśli dziewczynki, bo napisałaś tylko o
racjonalnym podejściu. Przydałaby się jakaś wcześniejsza myśl o konsekwencjach,
w ogóle pierwszy strach przez prawdopodobieństwo utopienia, skojarzenie.
Myślałam, że to koniec emocjonalnych
przeżyć (których nie brakowało!), a tu jeszcze twist na koniec. Czy obie
siostry zginęły? A może oprawca coś od nich chciał i je gdzieś wyniósł? Poza
tym myślę, że nie tylko łkanie małej zagłuszyłoby jego kroki. Pamiętaj o
ulewie, burzy, tej rzekomo lejącej się wodzie. Tyle czynników, tyle czynników,
nie ograniczaj się.
Wspomnienie nie jest wprawdzie
idealnie opisane, ale to naprawdę drobne potknięcia, które łatwo zlikwidować, więc
mój entuzjazm na razie nie stygnie. And we shall be together na końcu
zabrzmiało genialnie!
Nie wydaje mi się, by Scott po
przemianie czuł potrzebę zabrania kija bejsbolowego. Potem niby piszesz o
odruchu, który nie zniknął przy nadnaturalnych zdolnościach, ale wciąż mam
mieszane uczucia. Z drugiej strony, scena jest niezwykle rozczulająca, gdyż
przypomina tę z pierwszego odcinka, którą kocha każdy fan Scilesa. Rozumiem
celowość zabiegu, jednak element z kijem wciąż uważam za nielogiczny.
CO TY (,) DO
CHOLERY (,) ROBISZ?!
Przez moment obaj patrzeli na
bejsbol, który McCall wciąż trzymał uniesiony, po czym wybuchli śmiechem. – Pilnuj
narratora, nie może ot tak wylatywać ze slangiem.
– Nie, Stiles, nie chce już
szukać ciał… – Chcę. I tak, scena ewidentnie
rozczulająca.
– Derek założył tu alarm, od kiedy tajemnica
Nemetonu wyszła na jaw. – Która? Znów mówimy o 3a i
perypetiach z Jennifer?
– Jakbyś ją choć tyknął… –
zaczął Stiles, ale Derek nawet na niego nie popatrzył (,) tylko
wysiadł z samochodu i uścisnął dłoń szeryfa. – Dlaczego ją a nie go
w odniesieniu do jeepa?
Gdy zawył alarm (,) patrol
pojechał sprawdzić, czy to przypadkiem nie jakieś zwierzę, ale gdy przyjechali
na miejsce, drzwi były wywarzone. – Wyważone.
– Kate nie chodziła w szpilkach… –
zauważył Hale (,) wpatrując się w dziurę.
To nie wygląda (,) jakby
ktoś go tu rozrzucił.
– To nie jest wilkołak… – Scott
wymienił spojrzenie z Derekiem i obaj wypadli przed dom (,) rozglądając
się wokół, wytężając swój supernaturany słuch. – Wypadli jest za
bardzo kolokwialnie.
– Górski pył… – szepnął. – Myślę, że
chodziło Ci o górski popiół.
Dobrze znane fanom istoty
nadprzyrodzone nazywasz Beserkerami, co mnie dziwi, bo spotkałam się
ewentualnie z nazwą Berserk, a w serialu z pewnością było Berskerker (z
mitologii nordyckiej, o czym możesz poczytać tutaj). Nie ma mowy
o literówce, bo za każdym razem omijasz to r. Swoją drogą, ciekawe, co
ich przywiało do Beacon Hills. Jednak Kate ma coś z tym wszystkim wspólnego?
Jestem nieco zdezorientowana, ponieważ nie wiem, po którym sezonie dzieje się
akcja.
Wstrzymał oddech i zacisnął powieki (,) czekając
na cios, ale nic takiego się nie wydarzyło.
Poczuł tylko, jak ktoś napiera
na niego całym ciałem i popycha z powrotem na ziemię. Uderzył plecami o twarde
korzenie, a ktoś spadł na niego.
Nie mógł zobaczyć jej twarzy,
gdyż zakrywała ją biała maska, ale krótka, obcisła sukienka sugerowała,
że jest to kobieta. – Na dodatek: szkoda że nie opisałaś
dokładniej owej maski.
Zamaskowana wojowniczka była
niesamowicie zwinna, bo żaden z ataków potwora nie był w stanie jej
dosięgnąć. – Hej, już tak ładnie było z brakiem
ekspozycji. Żaden z ataków potwora nie był w stanie jej dosięgnąć. Dlaczego?
– pomyśli czytelnik. – Pewnie dlatego że była niesamowicie zwinna!
Ciemnogranatowy wilk? Czyżby Talia
Hale? To byłoby ciekawe.
Derek przekroczył martwe ciało i
przeszedł parę metrów (,) wpatrując się w miejsce,
gdzie zniknęła wojowniczka i wilk.
– Stary, wszystko w porządku? – Zapytał
Scott, widząc, że z jego przyjacielem jest coś nie tak.
– Taa… – Stiles przetarł twarz
dłonią. – Zniknęła wojowniczka z wilkiem albo zniknęli wojowniczka i wilk.
Zapytał małą, bo odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi. Gdyby nie
odpowiedź, myślałabym, że pytanie było skierowane do Dereka (nawet mimo tego stary).
Coś nie tak? To znaczy? Co zaniepokoiło McCalla? Wyjątkowe milczenie
Stilinskiego, zamyślenie? Czy może ma to związek z kolejnymi słowami chłopaka: Po
raz kolejny ktoś musiał ratować mi życie?
– Wyczuwasz coś? – Zapytał
Scott Dereka, ale standardowo nie dostał odpowiedzi, gdyż zawsze, kiedy Hale
się zastanawiał, milczał jak grób, jakby myślenie i mówienie równocześnie było
ponad jego możliwości. – Małą: zapytał. Niepotrzebne
dopowiedzenie.
– Ręce za głowy! – Rozkazał
Parrish (,) nie rozpoznając ich za pierwszym
razem. – Jak wyżej: rozkazał.
– Co teraz robimy? – Zapytał Scott
patrząc na Stilesa jak zwykle, oczekując (,) by przyjaciel wymyśli jakiś
plan, bo on sam był w tym beznadziejny. Och, wcześniej było dobrze,
więc co się stało? Gdy dopowiedzenie za myślnikiem dotyczy bezpośrednio
wypowiedzi, zaczynamy je małą literą: zapytał. Wcześniej także nie
podawałaś niczego na sucho.
Zawsze tak robił, kiedy usilnie
próbował połączyć incydent z przypadkiem. – Niech po prostu to robi. Nie
wmawiaj niczego czytelnikowi.
McCall bardziej stwierdził fakt, niż
zapytał, bo jego najlepszy kumpel milczał całą drogę i marszczył jedynie brwi (,) nie
odrywając wzrok od jezdni. – Widzę, że interpunkcja przy imiesłowach to nie
Twoja najmocniejsza strona. Wrócimy do tego później.
Podążali za Derekiem aż do jego
kamienicy. Jak cienie weszli za nim na najwyższe piętro, gdzie
znajdowało się jego mieszkanie. Narastająca cisza tylko podsycała
napiętą atmosferę, ale dopiero, kiedy Hale zapalił światło, spojrzał na
chłopców (,) unosząc brwi.
Stiles prowadził. Nadal nie będziesz
się odzywał? – Między tymi zdaniami brakuje myślnika.
Wilkołaki wymienili spojrzenia (,) całkowicie
nie rozumiejąc, o co chodzi.
Spodziewałam się czegoś z matką
Hale’a, a tu mamy Claudię! Niezłe zaskoczenie, ale jak najbardziej pozytywne.
Na dodatek wyjaśniło się dziwne zachowanie Stilesa.
Czasami się zastanawiała, jakie było
jej pierwsze wspomnienie i jedyne, co przychodziło jej na myśl,
to ogień.
Płomienie bardzo często nawiedzały ją
w snach. Paranoja doprowadziła ją do takiego stanu, że strach zamienił
się w fascynację i stała się specjalistką od ognia. Wiedziała o nim wszystko i
nic nie mogło ją zaskoczyć. Na przekór, to niebieski płomień stał się jej
symbolem. Teraz też uciekała przed ogniem, ale wrodzone nadnaturalne
umiejętności pozwalały jej na wyrównany wyścig. Z uśmiechem na ustach
biegła przez coraz to bardziej pochłaniany przez ognistą pożogę las, który
wydawał jej się znajomy, choć nigdy w nim nie była. Za kolejnym zakrętem
ujrzała rozwidlenie i z nadzieją skierowała tam kroki, kiedy głuche łupnięcie
zmusiło ją do otwarcia oczu. Oddychała szybko i dopiero po kilku chwilach
zorientowała się, że znowu nawiedziła ją senna mara. – Ach, te
zaimki… Sam fragment mnie zaciekawił. Pożary i rodzina Hale’ów to niepokojąco
silne połączenie, jeszcze ta Kate i Berserkerowie…
Nie spodziewałam się tak szybko
powrotu naszych sióstr. Jednak przeżyły i chyba mają się całkiem nieźle. Czyżby
Ivrel po prostu przemieniła się wtedy w wilkołaka? Czerwone oczy… stała się
alfą? Zabiła kogoś czy podzieliła los Scotta?
Ze stoickim spokojem zrobiła sobie
kawę i usiadła przy stole, patrząc (,) jak młoda usiłuje wepchnąć
jakieś kartki do torby.
Jeśli zamierzasz naśladować twoją
ukochaną Nanę, to pamiętaj, że twoja ukochana Nana została wywalona ze szkoła
(i) oskarżona o prostytucję. – Szkoły.
Wychowywała siostrę od dziesięciu
lat, od kiedy ich rodzice jednego dnia wyszli z domu i zniknęli, jakby
zapadli się pod ziemię. Policja już dawno przestała interesować się ich
sprawą i dziewczyny były zdane na siebie, choć wcale im to nie przeszkadzało. – Skoro
wychowuje siostrę od dziesięciu lat, to sama w jakim jest wieku? Ot tak sobie
razem mieszkają?
Same próbowały rozwiązać zagadkę i
tydzień temu wróciły do Beacon Hills w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące
je pytania (,) niewyjaśnione sprawy, które
sprowadziły je z powrotem do tego tajemniczego miasteczka.
Wiarygodnie wypada relacja sióstr.
Nie wybielasz żadnej z dziewczyn, nie wykorzystujesz przesadnej ilości klisz.
Dziwne wydarzenia z Beacon Hills? Och, Rilnen, trochę tego było. Zatuszowane
zaginięcie? Chodzi o scenę z początku rozdziału?
Jak gdyby od niechcenia Iv zgarnęła ją,
ale tylko zgniotła ją w ręce, zamierzając przyjrzeć się jej
później.
Camaro i skórzana kurtka? To na
pewno Derek. Propozycja podwózki raczej nie jest w jego stylu, ale może chodzi
o coś związanego z nadprzyrodzonym światem.
W ułamku sekundy jej oczy
znalazły się niebezpiecznie blisko tajemniczych oczu i w normalnej sytuacji już
zaczęłaby się bronić, ale coś jej podpowiadało, że nie ma się czego bać.
Może to był ten jego uśmiech, który powodował, że momentalnie uginały się pod nią
nogi.
Czarne Camaro odjechało z piskiem
opon, a siatka, w której były jajka (,) ponownie upadła na ziemię.
Fabuła i styl pisania? Wciąż
miodzio. Opisy to Twoja bardzo mocna strona. Czytam je z ogromną przyjemnością.
Różnie jednak bywa z interpunkcją w zdaniach złożonych i ekspozycją. Powtórzeń
jest stosunkowo mało, co najwyżej zaimków, ale to chyba stały element bagażu
młodego pisarza.
Chapter 2: What Is And What Should Never Be
Rozdział jest prawie o połowę
krótszy niż poprzedni. Tylko pierwszy był taki długi czy nie starałaś się o
zbliżoną ilość słów w każdym?
Uważał go za upierdliwy, bo gdy
tylko wpuszczał świeże powietrze do płuc, miał wrażenie, że nozdrza płoną mu
żywym ogniem.
Grimmjow Jaegerjaquez (tylko weź to
zapamiętaj) wydaje się bardzo interesującą postacią już na wstępie, jego brat
także. Katana? Postać ma jakiś związek z kitsune? Inna oceniająca znająca Bleach
zwróciła uwagę na kilka rzeczy:
- Gościu nie żyje (ma, umm…. czarną dziurę wielkości grejpfruta na brzuchu?),
- Jest stworzeniem zrodzonym z dusz umarłych, o ludzkim kształcie i żyje w królestwie ciemności (Hueco Mundo),
- To członek elitarnej armii tego królestwa.
Z opowiadania nic podobnego nie
wynika.
Pojawienie się Kate było do
przewidzenia, jednak intryguje kolejne tajemnicze pomieszczenie w podziemiach,
a także wyjątkowo szybka śmierć Argent. Nie powiem, że mi jej żal.
Wszystko byłoby w porządku,
bo obok jej splecionych dłoni był kubek z kawą, obiad przyszykowany do
podgrzania stał na piecu, ale starsza siostra była daleka od
zwyczajności. Była blada jak ściana, a włosy sterczały jej w różne
strony, jakby co chwilę wplatała w nie palce.
Przez moment Ivrel milczała jak
zaklęta, a kiedy uniosła głowę, jej oczy błyszczały karmazynem. – Tego jeszcze
nie grali. Żadnych karmazynowych ślepi u jakiegokolwiek wilkołaka.
Akcja śmiało rusza do przodu,
dopiero co doszło do zabójstwa, a tu już aresztowanie. Zakładka z kartoteką
wyraźnie na rzeczy. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała do niej zaglądać,
bo wszystko zostanie przystępnie przedstawione w tekście. Szkoda, że tak sucho
wyjaśniłaś, że przyjacielem z prologu był Derek. Wciąż nie rozumiem,
jakim cudem beta mogła kogoś przemienić. Liczę na wyjaśnienie, bo widzę, że to
nie przeoczenie, ale celowy zabieg, jednak nie wydaje mi się logiczne, by Hale,
wychowywany w wilkołaczej rodzinie i w pełni świadomy istnienia
nadprzyrodzonego świata, nie wiedział, że tylko alfa może gryźć i tworzyć
wilkołaki. Tak samo ze sztuczkami pokazywanymi przyjaciółce. Derek nigdy nie
był typem od popisywania się, za to z pewnością miał tyle oleju w głowie, by
zwykłym ludziom nie pokazywać swoich zdolności, bo od dzieciaka żył w strachu
przed łowcami czającymi się wszędzie.
Dlaczego Rilnen śniły się akurat
czerwone ślepia? W prologu było dziwnie napisane o napastniku. Dziewczyna nie
miała (chyba) styczności z alfą, a przynajmniej jeszcze o tym nie wspomniałaś.
Jedyne, za co siostry Christensen
były wdzięczne tym wydarzeniom (,) to za fakt, iż dzięki niemu
zbliżyły się do siebie i nauczyły współpracować jak żadne inne rodzeństwo. –
Nie mów, pokazuj. Dalsze streszczenie losów dziewczyn także nie było najlepszym
pomysłem.
Zawsze dziwiła się bohaterom
horrorów, którzy (,) wchodząc do pustych pomieszczeń (,)
tak wołali, jakby myśleli, że napastnik im odpowie. –
Lepiej: wołali tak.
Stiles szybkim krokiem dotarł do
gabinetu szeryfa, gdzie jego ojciec przerzucał jakieś papiery z jednego
końca biurka na drugi, a jego mina nie wróżyła nic dobrego.
Stilinski przyniósł ojcu
chińszczyznę z pudełeczka? Może przesadzam, czepiając się, ale przypomnij
sobie, ile razy Stiles próbował przekonać szeryfa do zdrowego jedzenia, dbania
o siebie. Tanie, szybkie jedzenie? Nope.
Widzisz tą dziewczynę? – W dopełniaczu
zawsze: tę. Kupiłam tę lalkę. Poszła na spacer z tą lalką.
Niepokojąco dużo sugestywnych scen
Stilesa oraz Rilnen. Mam nadzieję, że nie zechcesz ich od czapy połączyć, tru
loff, kto się czubi, ten się lubi, tylko co najwyżej rozsądnie poprowadzisz
wątek miłosny.
Dziewczyna wstała z pryczy, wzięła z
jego ręki fiolkę i przez dłuższą chwilę obracała ją w palcach,
przyglądając się jej uważnie, po czym spojrzała na chłopaka zdegustowana
i odrzuciła mu fiolkę, którą ledwo zdołał złapać.
Stiles, co ty (,) do
cholery (,) robisz?
Wpadła do mieszkania jak burza,
trzasnęła drzwiami i dopiero kiedy zobaczyła wściekłą siostrę (,)
odzyskała zdolność racjonalnego myślenia, a nawet lekko się przeraziła. –
Hej, nie idź na łatwiznę, pokazuj rzekomą wściekłość Ivrel.
Claudia Stilinski mistrzynią? Dawną
nauczycielką? Czego? Ciekawe, ciekawe. Rilnen może się niemiło zaskoczyć.
Rozpozna ją? Ucieszy się na
jej widok, czy każe odejść do diabła? (...) Ściskało
jej żołądek, kiedy uniosła dłoń, ale zapukała odważnie w drewniane
drzwi. Przez parę minut nikt jej nie odpowiadał, ale widziała, że
w środku pali się światło, więc postanowiła zapukać ponownie. – Zbędny pierwszy przecinek. Poza
tym tu ładnie pokazałaś emocje dziewczyny. To lepsze od mówienia o nich,
prawda?
Spojrzała w oczy szeryfa, ale na
dźwięk imienia jego żony, ciepłe światło zgasło. – Bez
drugiego przecinka.
Do jadalni wpadł syn szeryfa, ale
zatrzymał się w progu (,) utkwiwszy spojrzenie w
Rilnen.
Wielokrotnie używasz podobnych
konstrukcji (np. z ale).
Technikalia technikaliami – mimo
kilku szablonowych rozwiązań i ekspozycji fabuła wciąż mnie pozytywnie
zaskakuje. Trochę razi, że Rilnen musiała być od razu ulubioną uczennicą, bo
nie warto bawić się w panią perfekcyjną i najważniejszą, ale końcówką z
perfumami się zrehabilitowałaś. Chyba już wiemy, kim był wilk (ale od razu taka
transformacja? to nie takie łatwe) i dziewczyna od Berserkera.
Chapter 3: We Might As Well Be Strangers
Znowu powracamy do koloru oczu.
Dlaczego te Ivrel są czerwone jak u alfy? Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę,
więc przejrzałam jeszcze dwa pierwsze rozdziały, ale nie znalazłam żadnego
wyjaśnienia.
Komórka młodej nie odpowiadała, choć
Ivrel dzwoniła pięćdziesiąt siedem razy. – Nie
zapędziłaś się czasem? Nawet nic się jeszcze nie stało, by się tak
porządnie zmartwiła.
Po pierwsze zaginięcie przyjmują po
dwudziestu czterech godzinach, a po drugie Ril jest notowana, więc jej
zniknięcie pewnie nie za bardzo przejęłoby funkcjonariuszy. – Ale z
niepełnoletnią byłoby trochę inaczej, co?
Wszystko przez tajemnicze, trudne do
wyjaśnienia wypadki, jakie miały miejsce w mieścinie, w wyniku których
nauczyciele zmieniali się tam jak w kalejdoskopie. – Czy ja wiem?
Nauczyciele? Harris, Blake, Westover, Morell po prostu odeszła… i to tyle, bo
akcja dzieje się (jak wnioskuje) przed sezonem szóstym, więc nie wliczamy
Douglasa. Jak w kalejdoskopie zmieniali się raczej wszelacy pracownicy
posterunku. Nie wspominając o tym, że szkoła od pewnego czasu nie ma nocnego
stróża, bo nikt nie był taki głupi, by się zgodzić.
Lubiła mawiać, że wykorzystując
swoje ponadnaturalne zdolności, rozwija jedynie talent dany jej przez
Boga, a przecież Pan nie lubi, by marnowano jego dary. – Lepiej: nadnaturalne.
Wielką: Jego.
Udała się wprost pod gabinetu
trenera Finstocka, który nie tylko opiekował się graczami Lacrosse i uczył
ekonomii, ale także zajmował się rekrutacją nowych nauczycieli. – Z jakiej
racji?
Usłyszała po zapukaniu w drzwi,
więc weszła i nadal się uśmiechając, usiadła przed biurkiem zaskoczonego
trenera, który patrzył na Ivrel (,) marszcząc brwi. – Wiadomo
w co.
Iv wyszczerzyła rząd błyszczących
zębów, starając się schować kły i wstała, by uściskać dłoń trenera. Ach (,) ci
trrrenerzy… – Przecież się nie przemieniła, więc jakie kły?
Ta rozmowa pseudokwalifykacyjna
była dla mnie… żenująca. Naprawdę Ivrel jest dorosłą i to wykształconą kobietą,
a na rozmowie o pracę tak się prezentuje? Cała scena mnie nieco
zdezorientowała. Atak dzikiego zwierzęcia? Co Ivrel ma z tym wspólnego?
Zabrzmiało, jakby sama do tego doprowadziła. Do tego zrobiłaś z Finstocka
idiotę. To nie facet, któremu miękną nogi na widok odsłoniętego dekoltu. Raczej
typ nie wiedzący, co wtedy zrobić albo zszokowany. W fandomie niemal uważa się go
za aseksualnego. Poważnie, ta teoria się przyjęła. Potem to już w ogóle cyrk
na kółkach. Laska pyta, jaką dostaje klasę, Bobby wskazuje jakąś tam, ona tam
idzie już uczyć jak gdyby nigdy nic? Mówi, że chce prowadzić kółko
fotograficzne, coś jeszcze, więc okej, niech ma, załatwione od ręki?
Wykorzystując wyostrzony zmysł
węchu, zauważyła, że jedna dwójka – dziewczyna pochodzenia azjatyckiego i
ciemnowłosy chłopak – emanują bardzo silnym zapachem nadnaturalnych
zdolności. – Sądzisz, że gdyby coś takiego istniało,
przez te wszystkie sezony Scott i reszta nie wykorzystaliby tego, tylko szukali
jakichś sposobów na wykrycie innego wilkołaka czy czegoś podobnego? Pamiętasz
drugi sezon i McCalla wręcz dotykającego nosem Isaaca, by go obwąchać?
Młoda Christensen wcale nie
zaginęła. Dowiedziawszy się o śmierci swojej mentorki, przez pół nocy… – Nie,
streszczenia nie są dobrym pomysłem.
Christensen westchnęła i nie
widząc żadnej innej opcji, złapała się oparcia siedzenia i spróbowała
wstać, ale gdy dotknęła ramienia dziewczyny, natychmiast usiadła z powrotem i
(,) zanim się zastanowiła (,) z
jej ust wyrwało się stwierdzenie (...).
– Czy ty masz jakieś nadnaturalne
moce? – zapytała rudowłosa, patrząc na Rilnen i przekrzywiając głowę. – Nie rób
półgłówka także z Lydii, która jest taktykiem, a nie od razu wyskakuje z tak
odważnym pytaniem.
Ruda nie czekała na odpowiedź (,) tylko
machnęła ręką, po czym złapała Rilnen za nadgarstek i pomogła jej
podnieść się na nogi. Ciągnąc ją za sobą, wyprowadziła ją na
zewnątrz.
– Moja najlepsza przyjaciółka też
kiedyś była nowa.
– Co się z nią stało?
– Zginęła. – Ruda posłała Ril smutny
uśmiech i otwarła drzwi łazienki. – Idziemy?
– Co tu… do diabła… robisz?
– Uczę. Powinnam chyba zapytać, co
ty robiłaś takiego ważnego poprzedniej nocy, że nie wróciłaś na noc do domu! –
W miarę wypowiadanych słów głos Ivrel zamieniał się w krzyk. – Wstaję rano,
łóżko puste, auta nie ma, ciebie nie ma! Poczekaj, aż wrócimy do domu, urządzę
ci takie piekło, jakiego jeszcze nie widziałaś! – Poczuła satysfakcję, kiedy
oczy jej siostry zajęły się przerażeniem, ale chwilę później Rilnen pociągnęła
ją za rękę, wyprowadzając z sali.
– Co ty wyprawiasz?! – Klasa ma
niezłe przedstawienie do oglądania. Taa, Ivrel wychodzi na bardzo
odpowiedzialną, by prawić morały…
Nie wiem, co się stało. Między tym
rozdziałem a poprzednimi jest ogromna przepaść. Mamy zignorowanie charakterów
kanonicznych postaci, słaby reaserch, klisze. Wątek pracy w kilka sekund zabił
już zupełnie rozdział (jeszcze to napomknięcie po lekcjach wpadła do
dyrektora, podpisała umowę i papatki). Jeszcze lecimy w Mary Sue –
oczywiście uczniowie już uwielbiają Ivrel, aż pilnie słuchają wykładu i zostają
na przerwie.
Na moment zapadła cisza, po czym
Ivrel usiadła za biurkiem, nie okazując Ril żadnego współczucia, bo dobrze
wiedziała, że młoda tego nie potrzebuje. – Ale my nie wiemy. I z pewnością
nie chcemy się tego tak dowiadywać.
Na moment zapadła cisza, po czym Ivrel
usiadła za biurkiem, nie okazując Ril żadnego współczucia, bo dobrze wiedziała,
że młoda tego nie potrzebuje.
– A tak z innej beczki…
Zaprzyjaźniłaś się już z kimś oprócz tej rudej? – No tak,
troskliwa starsza siostra wrażliwością nie grzeszy.
Przez wydarzenia dzisiejszego dnia
Ivrel całkiem zapomniała o poznanym niedawno przystojnym Dereku, który prawdopodobnie
był jej starym znajomym. Tym razem nie ogarnęło ją przerażenie, wręcz
przeciwnie, poczuła wszechogarniając złość, wymieszaną z ciekawością. – Jak to
prawdopodobnie? Wszechogarniającą. Co to za niepokojący zjazd z
pokazywania uczuć na ich wymienianie?
Derek uśmiechnął się uprzejmie i Iv
z satysfakcją zauważyła, że mężczyźnie trudno utrzymać wzrok na poziomie jej
oczu. – Serio, on też? Hale kopie panienkom
tyłki i po wiadomych przeżyciach z Kate ma uraz do kobiet, boi się kontaktu.
– Ja naprawdę nie wiem (,) o co ci
chodzi.
Przybrała postać wilkołaka,
dziurawiąc pazurami kurtkę Dereka. – Najpierw się przemieniła, potem
miała pazurki, co? Więc przykładowo: Przybrała postać wilkołaka, po czym
podziurawiła pazurami kurtkę Dereka.
Nie dała zaskoczonemu do granic
możliwości mężczyźnie szans na jakąkolwiek reakcję. – Nie rób z
silnego, doświadczonego wilkołaka ostatniej sieroty.
Czy to możliwe, że ten Derek,
to nie był TEN Derek? – Bez ostatniego przecinka.
Od lat nawiedzały ją w
koszmarach, nie było innej opcji. Ale dlaczego on jej nie pamiętał?
Ufała mu, pozwoliła się
przemienić… – Nie mogła pozwolić, bo to nie było
planowane.
Chciał wszystko opowiedzieć
Scottowi, ale zmuszony był zaczekać z nowościami aż do popołudniowego treningu,
gdyż przez cały dzień jego dziewczyna łaziła za nim jak cień.
Gdyby mogła,
weszłaby za nim pewnie i do kibla. – Uroczo. Wyczuwam: Stiles i Rilnen
to tru loff, więc trzeba wykopać Malię! Nie obędzie się bez amputacji
charakteru… No weź, Tate to najbardziej niezależna postać serialu, która nie
lata za lubym, tylko za jeleniami w lesie.
Dopiero, kiedy znaleźli się w
męskiej szatni, mógł być pewien, że nie zostanie podsłuchany, bo Malia poszła
do domu, uczyć się na czekający ich jutro
sprawdzian z matematyki. – Bez ostatniego przecinka.
Nie mógł już dłużej wytrzymać i
wybuchnął śmiechem, ale widząc minę przyjaciela (,) zamilkł.
Stiles kiwnął głową w stronę trybun,
gdzie ich nowa koleżanka siedziała z nosem w książce obok Lydii,
obserwującej trening. – Ostatni przecinek zbędny.
Nie mam nic więcej do powiedzenia,
bo uwagi zapisywałam na bieżąco. Pozostaje mi tylko nadzieja, że jakoś
poukładasz to wszystko – zrobił się niezły bałagan, ale część nielogiczności
można jeszcze naprawić, bo już sama nie wiem, co jest zamierzone, a co jest
zwykłą głupotą.
Chapter 4: Crash Course In Polite Conversation
Rozdział jest niewyjustowany. Zaskakujesz
też kolejnym rodzajem czcionki.
W końcu całe życie był przygotowywany
do jednej roli, mianowicie od początku zaplanowane było, że on i jego
brat zostaną łowcami potworów – ludzi z ponadnaturalnymi zdolnościami. Ich
rodzice, uchodźcy z różnych krajów, Japonii i Hiszpanii, zwyczajnie w świecie
nie mieli pieniędzy na wychowanie synów, dlatego musieli zdecydować się na
bardzo bolesny dla nich krok. – Jeśli w kilku akapitach
przedstawisz całą historię człowieka, to myślisz, że ona do kogoś trafi? Wywoła
jakiekolwiek głębsze emocje?
Aby zapewnić potomkom jakąkolwiek
namiastkę przyszłości, sprzedali ich jednej z najniebezpieczniejszych rodzin
łowców rządzących w Meksyku, Calaverasom. – Wracamy do wątku Kate? Zobaczymy,
co z tego wyjdzie.
Obaj zostali poddani szkoleniu, a
jedyną samodzielną decyzją, jaką mogli podjąć (,) był wybór
rodzaju broni, jaką w przyszłości będą toczyć walki. – Zamiast jaką
powinnaś napisać którą. Była to konkretna decyzja: wybór broni, a
nie decyzja jakaś, o jakichś cechach. To nie zawsze synonimy.
Grimmjow od zawsze pasjonował się
bronią białą i postanowił walczyć kataną (...). – W Bleachu
wszyscy mieli katany.
Muszę podpisywać się w tej cholernej
księdze gości, czy wpuścisz mnie za mój uśmiech? – Bez
przecinka.
Starsza natomiast miała na oko
dwadzieścia lat, ale Youichi wiedział, że ma dwadzieścia pięć, a odmładza ją
wilkołacza moc. – Szokujące odmłodzenie. I równie
szokujące działanie wilkołaczej mocy.
Czekam na wyjaśnienie, dlaczego
łowców (?) aż tak bardzo interesują te dwie dziewczyny, które jeszcze (o ile mi
wiadomo) nic złego nie zrobiły. Wybacz, jeżeli coś źle interpretuję przez
nieznajomość dwóch z kanonów (podobno nie była potrzebna).
Stiles mruknął niezadowolony, kiedy
bardzo irytujący dzwonek wyrwał go ze snu. Nie pamiętał, kiedy ostatnio
porządnie się wyspał, bo wciąż zajmowały go kłopoty supernaturalnego światka, jaki
istniał równolegle do jego, nastoletniego świata. – Jak kilka
linijek wyżej: który.
Naprawdę, sam się sobie dziwił,
dlaczego jeszcze parę miesięcy temu przejmował się tym, że Derek Hale może
zginąć. – Więc wydarzenia dzieją się po czwartym
sezonie?
Śmiertelnie poważny ton
głosu Dereka świadczył o tym, że Hale miał jakiś śmiertelnie poważny
problem i tylko dlatego Stilinski w ciągu kilku minut był w stanie ogarnąć się
życiowo, wsiąść do jeepa i o godzinie szóstej piętnaście wspiąć się po
cholernie wysokich schodach na poddasze kamienicy Hale’a.
Jednocześnie Ril rzuciła się (,) zasłaniając
siostrę, a Hiruma wycelował w nie…
Dwie sceny wcześniej brat planował
zmusić Hirumę do powrotu do szkoły, a tu już gościu jest nowym uczniem? Jak
można pomylić aparat z bronią? Ivrel zachowuje się gorzej od przedszkolaka,
choć podobno uczy w szkole, co, widzę po komentarzach, niektórych
śmieszy, ale mnie znów wprawia w zażenowanie.
Starała się brzmieć, jakby panowała
nad sytuacją, ale nie wiedzieć czemu, obecność tego chłopaka wywoływała u
niej dziwne uczucie w żołądku, który podskoczył, kiedy Stiles pochylił się
lekko, przybliżając twarz do jej karku. – I co tam podskoczyło?
Na początku myślałem, że naprawdę
jesteś byłą uczennicą mojej mamy, ale jak to zwykł mówić mój tata, jeden to
wypadek, dwa to przypadek, a trzy to już wzór. – Aż żal nie
dokończyć powiedzenia szeryfa. Zwłaszcza że aluzja do aresztowania sprawdziłaby
się idealnie, oddała charakter Stilesa.
Spojrzała przez jego ramię i
pomachała dziewczynie, stojącej parę metrów dalej i dosłownie miażdżącej
ich wzrokiem. – Bez przecinka.
Przez pięć dni udawało mi się go
unikać. – Zupełnie straciłam poczucie czasu, bo
nie informujesz nas o takich sprawach na bieżąco.
Rilnen wyjrzała przez drzwi sali i
poczuła dziwną satysfakcję (,) widząc jak Stiles i jego
dziewczyna wyraźnie się o coś kłócą i wcale nie czułaby wyrzutów sumienia,
jeśli chodziłoby o nią. – Pilnuj czasu. Przeszły i kropka, konsekwentnie.
I co to (,) do
cholery (,) było wcześniej, hm?
Tym razem mam mieszane uczucia.
Piszesz bardzo nierówno, potrafisz zaskoczyć mnie zarówno pozytywnie jak i
negatywnie. Pula śmierci? Kto jest za nią odpowiedzialny (po słowach Stilesa
wnioskuje, że to nowa a nie ta znana fanom serialu)? Co robi tam Rilnen?
Przecież nie jest żadną istotą nadprzyrodzoną (o ile nam wiadomo). I czego 60
oraz 57? Wciąż nie wiem. Tysięcy? Jak milionów, to niezła baja, skoro Scott był
wart 25. Chyba że nowy twórca miał jeszcze więcej gotówki na zbyciu, ale i tak
lol. Nieźle przedstawia się wątek braci (którym nadałaś imiona nie do
spamiętania, jednak dzięki temu jest szansa na rozwinięcie historii uchodźców),
mimo że popełniasz standardowe błędy:
- streszczasz sucho ich
wcześniejsze losy,
- tworzysz, a raczej
próbujesz stworzyć relację za pomocą ekspozycji (nie mów, pokazuj!),
- tłumaczysz jak krowie
na rowie intencje bohaterów, ich cele, podejście do konkretnych spraw.
Podoba mi się, że dokądś zmierzasz,
masz plan. Nie ma nic nie wnoszących scen-zapychaczy, tylko każda scena ma znaczenie.
Jest wątek główny i poboczne, na drugim planie także siostrzana więź, z którą
różnie bywa, czy szkolna rzeczywistość. Musisz jednak popracować nad formą.
Potencjalny wątek miłosny raczej irytuje, bo nie dość, że krzywdzisz kanoniczne
postacie, to jeszcze obierasz najbardziej banalne rozwiązania.
Chapter 5: The Killing Moon
Rozdział niewyjustowany.
Czemu Rilnen tak często przebywa z
Lydią? Te pięć dni (rzekome) i już psiapsiółki? Martin też olewa Malię, bo tak,
trzeba spiknąć Christensen ze Stilesem? Kurde no, nasza banshee jest pomocna,
wyczuwa związek Rilnen z nadprzyrodzonymi istotami, ale bez przesady, wypada
niewiarygodnie.
Dlatego że to wyrażenie
nierozdzielane przecinkiem.
I ja już dłużej nie wytrzymam, muszę
zapytać: Lydia, dlaczego wtedy w autobusie zapytałaś mnie (,) czy mam
jakieś nadnaturalne moce?
Cześć, jestem Rilnen, ku zdziwieniu
ludności, jestem człowiekiem, tylko odrobinę wyczulonym na supernaturalne aury.
– Odrobinę nie jest dobrym określeniem w stosunku do czegoś…
nieistniejącego.
Wtedy jeszcze nie mogły wiedzieć, że
to zdarzenie na zawsze odmieni ich życie, więc teraz zachowywały się jak
wcześniej, jakby nic się nie stało.
Widząc u przyjaciółki
nadchodzący atak paniki, Rilnen objęła ją ramieniem i posadziła na łóżku. – Pozwalasz, by
to słowo traciło znaczenie.
A co ty (,) kurrrwa,
telefon zaufania?!
Bardzo nie lubiła mieć związanych
włosów, wydawało jej się, że wyglądała zbyt formalnie, a tym razem zależało jej
na natychmiastowym uzyskaniu przewagi, w końcu była alfą. – Wciąż czekam
na wyjaśnienia.
Nie szukaj na siłę zamienników
czerwonego koloru oczu wilkołaków. Wcześniej karmazyn, teraz szkarłat... To
zupełnie inne odcienie.
Jednak w porę się ogarnęła, bo w
życiu nie wybaczyłaby sobie, gdyby uległa urokowi dwudziestoparoletniego
wilkołaka, na którego leci prawie połowa żeńskiej populacji Beacon Hills.
+ czas
Chciała, by się wystraszył,
albo chociaż poczuł respekt. – Bez drugiego przecinka.
Przecież ona już nie jest tą
głupią dziewczynką, która wierzyła w bajki i magię. – Czas, czas.
Gdy czytam o szkolnych czasach
Dereka i Ivrel, zadaję sobie pytanie: czy pamiętasz o Paige? Dziewczyna
to bardzo istotna cegiełka dla kreacji Hale’a, bez niej byłby zupełnie innym
człowiekiem, jak bez Kate.
– Podejrzewamy, że ta, czwarta już,
pula śmierci jest opłacana z pozostałych pieniędzy, które zostały skradziony
ze skarbca mojej rodziny… – Skradzione.
Ostatnim razem przed łowcami
supernaturalnych kreatur uciekły z siostrą aż do Polski, gdzie mieszkały parę
lat, a tym razem Ivrel nie miała zamiaru uciekać. – Jakakolwiek
argumentacja? Przydałaby się.
Z przyjemnością zmierzy się z
wszystkimi bardziej lub mniej profesjonalnymi zabójcami, czyhającymi na
jej życie. – Bez ostatniego przecinka.
Z ogromną satysfakcją obserwowała
jego twarz przybierającą wyraz grumphy cata. – Grumpy
Cata.
Parrish pojechał sprawdzić imprezę u
Lydii Martin, i akurat przekazano mu tę informację przez krótkofalówkę. – Bez
przecinka.
Wcale nie była osobą nadpobudliwą,
która nie potrafiła usiedzieć w miejscu pięciu minut, nie. – Pozwól innym
wnioskować. Co się dzieje? Gdzie to podejście z pierwszych postów?
– KURWA MAĆ, ZABIJĘ JĄ!
– O czym ty mówisz…?
– TO BYŁA MOJA SIOSTRA (,) KURWA
MAĆ! JEDŹ ZA NIĄ, DO CHOLERY! – Nie wiadomo, kto to powiedział, bo nie
raczyłaś nas poinformować. Linijkę wyżej piszesz, że Hale skręcił, więc
automatycznie podpięłabym pod niego pierwszą wypowiedź. To byłoby jednak
nielogiczne, bo dowiadujemy się, że ową siostrą oczywiście jest Rilnen. Nie
wprowadzaj zamieszania, pilnuj dialogu.
W następnym fragmencie znów mieszasz
czasy. Wiem, o co chodzi, że piszesz o sprawach niezmiennych, ale skoro
zdecydowałaś się na przeszły, nie wyskakuj ni stąd, ni zowąd z takimi
wstawkami.
Można się z kimś założyć, że da się
radę zaśpiewać „Zostawcie Titanica” z głową w koszu na śmieci. – Tak,
poinformowałaś już, że dziewczyny mieszkały w Polsce (a czemu je tam
wywiało wciąż nie wiadomo…), ale co to za skojarzenie, gdy Rilnen myśli o tym,
co ewentualnie mógłby ktoś zrobić na amerykańskiej imprezie?
Żadnych itd., itp. –
skrótom w opowiadaniu mówimy nie.
Ale nie, Rilnen miała inne zajęcie,
do którego została przymuszona więc raczej nie miała innego wyjścia,
jeśli chciała zyskać trochę czasu przed nieuniknionym spotkaniem z „Naturalną
Ekspresją Przesłuchania” jak nazwała Stilinskiego, który kręcił się między
ludźmi, gotując się do ataku, ale to nie miało nastąpić prędko, gdyż
Lydia wpadła na genialny pomysł, by Rilnen, jako że jest nowa, poznała
wszystkich znajomych Lydii, czyli całe liceum. – Tak długie
zdanie wypadałoby poszatkować, bo od nadmiaru może człowieka głowa rozboleć.
Rilnen powinna tak a nie inaczej Stilesa nazwać kilka razy, a nie znów sucho
wszystko tłumaczysz, pozwalając czytelnikowi wyłączyć myślenie. Odkąd Martin
związała się ze stadem Scotta, przestała udawać głupią paniusię, której zależy
na popularności i, co widzimy coraz bardziej z sezonu na sezon, odcięła się
praktycznie od większości osób, więc taki tabun znajomych to przeszłość. No i,
halo, liceum w Beacon Hills należy do całkiem sporych.
Znów niepokojące wydaje się to, co
robisz z kolejną relacją. Kogo tym razem mam na myśli? Zobacz, Stiles łazi jak
głupi za Rilnen, co, owszem, byłoby prawdopodobne, bo Stilinski ma fioła na
punkcie rozwiązywania zagadek, ale gdyby robił to razem ze Scottem. Nie
twierdzę, że chłopcy wszystko robią razem, ale to akurat istotny problem, nie
sądzisz? A McCall ma w nosie przyjaciela wyczuwającego perfumy zmarłej matki,
bo chodzi z Kirą, no a to co robi Stiles z Christensen, aż trudno skomentować. Jakaś
selekcja naturalna się tu dzieje. Wylatują postacie nie tyle nie mające
znaczenia dla fabuły, co mogące zaburzyć wątek miłosny. Tak schematycznie
rozpisane podchody trudno tym nawet nazwać.
Stilinskiemu oczywiście nie przyszło
do głowy, żeby ją przeprosić za to, że o mały włos nie doprowadził
jej do zawału i uszkodzenia czaszki. Zamiast tego ściągnął jej
słuchawki i wyrzucił z siebie pytanie niemal z wyrzutem, zupełnie jakby Rilnen
długo ukrywała przed nim odpowiedź (...). – Nie buduj charakteru
postaci za pomocą nawijania o niej w tekście jak najęta. To, że większość osób
czytających opowiadanie, zna kanon, od niczego Cię nie zwalnia. Kreacja postaci
jest absolutną podstawą. Bez bohaterów nawet najlepszy tekst nie ma racji bytu.
Nie mów nam, co zawsze, oczywiście robi taki Stilinski. Jeśli Stiles jest
Stilesem, sam się obroni.
Alice wyśpiewywał właśnie „Your
mouth, so hot…” a Ril skarciła się w duchu, że przywiązuje tak dużą wagę do
tekstów piosenek. – Jak wyżej.
– O czym ty mówisz…? Masz na myśli
Malię? Ona nie może się upić… – Zniżył głos, gdy spojrzał w kierunku
wskazywanym przez Rilnen, gdzie jego dziewczyna, chwiejąc się niebezpiecznie,
siedziała na stole i od dłuższego czasu ciągnęła prosto z rurki przyczepionej
do beczki piwa. – Ma… Malia?! – Stiles zeskoczył z podestu i w ostatnim
momencie złapał pijaną dziewczynę, gdy ta w końcu zsunęła się nieprzytomna ze
stołu. – Kij z tym, że kolejny raz wyżywasz się
na Malii… ważniejsze, że wilkołaki (kojotołaki także) nie są w stanie się upić.
Pamiętasz pierwszy sezon i Scilesa rozmawiającego o kobietach? Biedny Scott nie
mógł się nawet upić, by mu ulżyło.. Wprawdzie w czwartym sezonie na szkolnej
dyskotece zachowywali się jak pod wpływem, ale to przez zupełnie inne środki,
które łowcy dodali do ponczu itp.
Edit po siódmym rozdziale: piszesz
tam o wilkołakach niemogących się upijać, tu też rzuciłaś ona nie może się
upić, ale potem z tryliard razy określasz Malię jako pijaną.
Znowu udało jej się uniknąć
niezręcznej rozmowy, podczas której musiałaby wracać do przeszłości, którą
niekoniecznie chce pamiętać. – Pilnuj czasu. Nie możesz tym
bardziej mieszać ich w jednym zdaniu.
Wyczuwała skumulowaną aurę
nadnaturalnych kreatur Beacon Hills, a to rozsadzało jej czaszkę, aż w
końcu jej zdesperowani rodzice umieścili ją w Eichen House, gdzie
przez pół roku starali się wyplenić jej z głowy historię o tym, że jej
siostra raz w miesiącu staje się krwiożerczym potworem, choć sama Ivrel
wierzyła w każdą opowieść siostry. – Już sama nie wiem, czy to wina
słabego researchu, czy tego, że chciałaś nadać kolejnej postaci wyjątkowości.
Mnie tam zalatuje raczej banshee.
Kilkunastu psychologów
próbowało nawiązać jakikolwiek logiczny kontakt z siedmioletnią Rilnen, ale
sukces odniosła dopiero Claudia Stilinski, która od razu uwierzyła dziewczynce,
wyciągnęła ją z domu wariatów i nauczyła podstaw likantropii oraz namówiła na
zostanie emisariuszem siostry, choć nie zdążyła przekazać całej swojej wiedzy. – Jak Eichen
House, to psychiatrów. Kilkunastu? Czy oni nie mają ważniejszych pacjentów
(takich z jednym okiem, wzniecających ogień, co demolują piwnice), że latają za
dziewczynką mającą halucynacje? Wciąż nie wiem, kim tu jest Claudia. W
zasadzie, dlaczego nikt z Eichen House, czyli, halo, szpitala psychiatrycznego
między innymi dla istot nadprzyrodzonych, miał niby nie uwierzyć w wilkołaki?
Jeśli jakimś cudem ktoś był nieświadomy, dlaczego nie skierowano jej do kogoś
poinformowanego? Rilnen emisariuszem? Taka osoba od czapy, tylko ucząca się
czegoś tam od kogoś? Żaden druid, ktoś doświadczony? W ogóle kim jest Ivrel, że
nie szuka stada, tylko sama ma emisariusza? Jakieś dziwne wyróżnienie i jednocześnie
głupota?
Teraz Christensen obawiała się, że
taki napływ informacji o zmarłej matce może lekko podłamać chłopaka, choć nie
sprawiał wrażenia, by cokolwiek miało go zaskoczyć. – Jak to?
Zrobiłaś z Claudii eksperta od świata istot nadprzyrodzonych.
– Zabieraj (,) kurwa mać (,) tę rękę
albo będziesz miał połamane żebra.
Ciąg dalszy zabawy w kotka i myszkę.
Kto się czubi, ten się lubi. Wyjątkowo bezmyślnie usuwasz potencjalne
przeszkody. Rozumiem, chcesz połączyć Stilesa z Rilnen i to nie jest złe samo w
sobie. Natomiast bardzo złe jest robienie zazdrosnej idiotki z Malii oraz
ignoranta ze Scotta. Gdyby się zastanowić nad wątkiem Dereka i Ivrel, można
dojść do podobnych wniosków. Breaden mogła zagrażać tej dwójce? Napomknijmy
raz, że znalazła pracę, zostawiła partnera i po kłopocie, lecimy z nowym tru
loffem. Nie zbudujesz tak wiarygodnych związków. Nie można wymazać
sztucznego wstępu. Na razie nie widzę nic, co mogłoby mnie przyciągnąć do
którejkolwiek pary, bo wykorzystujesz kliszę za kliszą, myśląc, że wystarczy
dodanie postaci ciętego języka i dramatycznej przeszłości. Nie chodźmy na
skróty. Schematy nie są słabe same w sobie… tylko trzeba pamiętać o granicach.
Opowiadanie, które zaczęło się, według mnie, świetnie, przeistoczyło się w coś,
czego już nie czytam z przyjemnością. Może dalej będzie lepiej i udowodnisz, że
masz coś do powiedzenia, a nie tylko powtarzać coś, co doświadczony czytelnik
słyszał już sto razy.
– Zabieraj kurwa mać tę rękę albo będziesz
miał połamane żebra. – Mruknęła Rilnen przez zaciśnięte zęby (,) korzystając
z nieuwagi policjantów. – Gdy dopowiedzenie za myślnikiem, dotyczy
bezpośrednio wypowiedzi, bez kropki i dalej od małej litery: mruknęła (...).
Panterołak? Może być ciekawie. Liczę
też, że potem napomkniesz więcej o wymyślonym gatunku, a nie uznasz, że
znajomość jaguarołaka wystarczy, bo to coś podobnego. Inicjatywa jest mile
widziana. Nowe istoty nadprzyrodzone? Dlaczego nie. Nikt nie każe się ściśle
trzymać kanonu, nie dodawać nic do siebie. Fanfiction rządzi się swoimi
prawami. Nie amputuj więcej charakterów i nie wywalaj ot tak ważnych postaci, a
będzie dobrze. Wprawdzie na tę scenę wrócił Scott… ale, powiem szczerze, jest
totalnie bezpłciowy.
Mimo, iż bardzo dobrze
władała mieczem i niesamowicie gibko poruszała się na szpilkach, jej ciosy nie
były w stanie dosięgnąć pantery, która nadal ryczała wściekle i próbowała
drasnąć długimi pazurami przeciwnika. – Bez pierwszego przecinka. Już nie
łapię, kto ostatnio był wilkiem, a kto zamaskowaną dziewczyną, a Ty znów się
bawisz w ideały. Rilnen zniknęła, bo się przebierała?
Wymiana ciosów trwała dłuższą chwilę, kiedy
niespodziewanie kreatura zmieniła obiekt ataku i rzuciła się w stronę
szeryfa, który stał najbliżej (.)
– TATO! – wrzasnął Stiles, rzucił
się przed ojca i zacisnął powieki, oczekując uderzenia, ale nic takiego się
nie stało, więc poderwał głowę (,) szukając wzrokiem kobiety. –
Suche streszczenie. Zero dynamiki, emocji.
Siła uderzenia przekręciła jej głowę
w dół, ale panterołak zamachnął się ponownie (,) trafiając
ją w drugi policzek. Czarny kaptur spadł z jej głowy, a blask
księżyca oświetlił jej twarz. – Dlaczego jest tam ale? Moim
zdaniem nie pasuje. Po przekręceniu głowy panterołak miał jak najbardziej
okazję znów zadać cios. Znów mieszasz czasy. Najpierw się zamachnął, a potem
trafił.
Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto
nie kocha Jeffa Davisa za wprowadzanie babek kopiących tyłki, ale takie akcje
sióstr Christensen nie wypadają wiarygodnie. Może któraś wreszcie zrobi coś
źle, przewróci się, pomyli? Niby panterołak uciekł, ale i tak dziewczyny wyszły
na bohaterki. Przy okazji skrzywdziłaś Scotta, który jako Prawdziwy Alfa
chroniący Beacon Hills… patrzył na wszystko z boku.
Trwały w uścisku (,) dopóki
nie rozległo się wycie syren karetek, a szeryf podszedł do nich nieśmiało.
Co to za dziwni lekarze w karetce,
że pacjentkę odprowadza wilk, liże po twarzy, a oni nic? Bo Ivrel się nie
transportowała. Chyba że poza czasem antenowym. No ale i tak zostały jej
czerwone ślepia, by mogła jak najgroźniej patrzeć na swojego tru loffa.
Liczę, że odnalezienie ciała Kate
popchnie akcję w dobrym kierunku.
Chapter 6: Sympathy For The Devil
Choć budynek zakładu dla obłąkanych
został niedawno odnowiony i wyglądał jak przytulne sanatorium, to właśnie ten
uroczy wystrój sprawiał przerażające wrażenie. – Nie wiem, czy
nawet w innym wymiarze w Eichen House mogłoby być przytulnie.
Niewysoka brunetka o czekoladowych
oczach poprawiła skórzaną kurtkę i z westchnieniem rezygnacji przeszła przez
oszklone drzwi o białej futrynie (,) zadając sobie w myślach
pytanie (...). – Są lepsze sposoby na zasugerowanie, z jaką postacią mamy
do czynienia niż kolejne wpychanie na siłę koloru oczu.
Podeszła do recepcji, gdzie została
zmierzona spojrzeniem pełnym pogardy przez recepcjonistkę w podeszłym wieku, której
wygląd budził grozę. – Jak mam to sobie wyobrazić? Samemu
dopowiedzieć coś budzącego grozę? Reakcję Claudii również?
Nie rozumiem, co się dzieje. Claudia
jest psychologiem Martin? Claudia, która już sama powinna chorować na
demencję? Zachowuje się dziwnie, a nie jak miła, uczynna kobieta sprzed
choroby. Swoją drogą, w Eichen to Lorraine wiercili w głowie, a nie
przysyłali psychologów… w najlepszym wypadku zwariowanych psychiatrów
wierzących w metody à la Valack. Cieszę się, że nie wybrałaś Polski tak od
czapy i zdecydowałaś się umieścić w opowiadaniu wyjaśnienie, jednak rzekoma
wizja kraju druidów wciąż otwiera więcej furtek, niż zamyka. Nareszcie
ktokolwiek chociaż zaczyna zadawać pytania. Claudia ma fałszywy identyfikator?
Nie jest więc psychologiem, tylko też kimś w rodzaju emisariusza?
Chcą ją odizolować od świata, chcą
się przekonać (,) na ile jest silna. – Dlatego
wyjątkowa Ivrel podczas pojedynków zamienia się w heroskę?
– Więc… pani profesor też ma mały
problem z… futerkiem? – pierwszy odezwał się jak zwykle, Stiles, który
nigdy nie potrafił długo trzymać myśli w głowie. – Mniej gadania,
więcej konkretów, przykładów.
Okej, fajnie, wasze przed-małżeńskie
porachunki możecie załatwić później. – Przedmałżeńskie.
– Trzy dni? – Dziewczyna prychnęła
pogardliwie. – A co zdążyłeś zrobić w ciągu tych siedemdziesięciu dwóch godzin,
co? Stracić dziewictwo? – zaśmiała się ze swojego żartu, ale widząc lekko
przerażoną minę Stilesa, zmrużyła oczy. – Uuu… Chyba bingo. – Nope. Stiles
i Malia skończyli wtedy na grze wstępnej. Potwierdzono, że Stiles stracił
dziewictwo między trzecim a czwartym sezonem.
Ale wiedz, że ja tam spędziłam sześć
miesięcy i gdyby nie twoja mama, siedziałabym tam do dzisiaj, więc ty i twoja
mała "przygoda”, możecie się schować. – Lol? Mała przygoda? Chyba liczy
się też, jakie to były dni, co? Nogitsune przejmujący ciało Stilesa? Oliver
chcący wywiercić dziurę w głowie Malii? Samobójstwo sąsiada?
Uśmiechnęła się jeszcze szerzej (,) widząc
szok na twarzy chłopaka. – Ups, ja tego szoku jakoś nie mogę zobaczyć.
Wyciągnęła mnie z Eichen
House (,) zanim psychopatyczny doktor Granz i
jego piesek Brunski zdołali odseparować mnie od świata.
Jakimś cudem zdołała wyperswadować
moim rodzicom, że jestem w pełni normalna, a gdy znów zobaczyłam się z
Ivrel, ona potrafiła już doskonale panować nad wilkołaczymi mocami. – Chyba
napisałaś coś zupełnie odwrotnego, niż chciałaś. Raczej: przekonać moich
rodziców.
Trochę się wyjaśniło. Znamy już
pochodzenie Claudii i wiemy, że czerwone oczy Ivrel to nie pomyłka, ale coś
znaczącego. Tylko zainteresowanie wszystkich siostrami, ślepia, forma wilka…
nie za dużo tych znaczących elementów?
– U naszego kuzyna w Chorzowie –
dokończyła Rilnen (,) kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Ivrel zachowuje się gorzej od tych,
których nazywa dzieciaczkami. To już nie rozemocjonowanie, ale problemy
ze sobą. Za dużo się nazbierało dziwacznych scen z jej ekscesami. Zagalopowałaś
się. Wątpię, że chciałaś stworzyć krzywdzącą innych, rozhisteryzowaną
bohaterkę. Traumatyczna przeszłość? To nie usprawiedliwienie na wszystko.
Dziewczyna jedzie po Dereku, który, klasycznie, nie jest Derekiem i jak cała
reszta myśli tylko o ciele Christensen. Chyba z powrotem zamienił się w
szczeniaczka.
Po tym zdaniu zapadła głucha cisza,
trwająca równą minutę i w ciągu której Rilnen, Scott i Stiles wymienili
zdziwione spojrzenia, po czym zaczęli spoglądać to na Dereka, który
założył ręce na piersi i uśmiechał się triumfalnie, a to na Ivrel, która
uniosła brwi, po czym wybuchła przerażającym śmiechem.
– I dlatego miałaś na sobie tak cholernie
seksowny koronkowy stanik? – Za nic w świecie nie mogę
wyobrazić sobie kanonicznego Dereka w takim wydaniu. Nie pasuje, nie pasuje.
Ty sobie z góry zaplanowałaś, że go
zaciągniesz do łó… – Nie było dane jej dokończyć, gdyż Ivrel doskoczyła
do niej i zatkała jej usta dłonią, nie omieszkując przy okazji
kopnąć ją w łydkę.
Po wejściu Breaden wnioskuję, że
dziewczyny są jednak warte miliony, a nie tysiące. No to dopiero zaczyna się
bajeczka w wybrańców.
Wilczyca uniosła uzbrojoną w pazury
dłoń, ale nie zdążyła zadać ciosu, bo doskoczył do niej Derek i złapał ją
za uniesiony nadgarstek, wykręcając jej rękę do tyłu.
Hale przeleciał przez pokój jak
szmaciana lalka i walnął całym ciężarem w biurko, rozwalając go na
drzazgi. – Proponuję uderzył jako
niekolokwialny zamiennik. Je. I jak na drzazgi?
Ogarnięta wściekłością wilczyca nie
zauważyła, że Breaden straciła przytomność, dopóki jej siostra nie
złapała ją za ręce i ściągnęła z najemniczki. – Drugie: jej.
Derek choć raz przypominał gościa z
mózgiem. Już myślałam, że zachowa się w stosunku do Breaden podobnie do
reszty, a ja się załamię i przekreślę tę postać. Siostry Christensen
bawią się w sumienia innych, a to one zachowują się jak niegodne zaufania. Nie
wspomnę już o Ivrel i jej tekście z czarną suką. To już nie cięty
język...
– Aaaale ja wracam do Lidzi –
odpowiedziała Ril (,) przekrzywiając głowę i rzucając Iv
znaczące spojrzenie. – Mocno spolszczone. Nawet w ustach Rilnen źle brzmi.
Pilnuj podmiotów. Nie każ się
domyśleć. Póki nie wspomniałaś o kilku osobach, myślałam, że tylko Stiles
wyszedł z młodą Christensen. Tyle się dzieje, a Scott wciąż pozostaje wygodnie
niewidzialny.
Skąd masz tą książkę?! – Tę.
(...) obrócił księgę do góry
nogami (,) ukazując tylną okładkę (...).
Sporo nastolatków było już
nieźle wstawionych, ale na całe szczęście obawy Rilnen się nie sprawdziły –
mikser i płyty były w nienaruszonym stanie, a za muzycznymi sterami stał
ten uroczy dziesiątoklasista, który uprzednio potknął się o kable z głośnika.
Liam dołącza do postaci, które
zyskały zupełnie inny charakter. Bliżej mu już do Corey’a.
– To idź, załatw mi dobrego drinka,
a ja ci opowiem coś ciekawego (.) – puściła Liamowi perskie oko
i włożyła pod igłę swoją ulubioną płytę zespołu My Chemical Romance. –
Wielką: Puściła (...).
Zawsze, gdy się nad czymś
zastanawiała, wsłuchiwała się w głos Gerarda Waya, swojego muzycznego mentora.
– Wcześniej (i, jak się okazuje, także później) tego nie robiła. Nie możesz
ot tak coś dodawać, jak Ci jest w danej chwili potrzebne. Jeśli Rilnen interesuje
się czymś tak naprawdę, to o tym często myśli, co trzeba pokazywać także w
scenach a nie raz w narracji.
Najważniejszą sprawą było
zaufanie. Kto był jej sprzymierzeńcem?
A może mały Liam, którego twarz była
tak niewinna, że nie można było mu nie zaufać? – I nie
przesadzaj z tym małym. To pierwszak z problemami z agresją, nie pięciolatek.
Jaki ma cel? – Nie mieszaj
czasów.
Uśmiechnęła się szeroko na widok
Liama, ściskającego w dłoniach dwa niebieskie kubki. – Bez
przecinka.
Chapter 7: You Have To Be Joking (Autopsy Of The Devil's Brain)
Może zauważyłaś, że już nie wypisuję
Ci wszystkich błędów związanych z mieszaniem czasów, bo jest ich… zbyt wiele.
Gdy się jakieś napatoczą w zdaniu, które przytaczam, po prostu je podkreślam.
Wystarczy, że zrozumiesz, dlaczego nie należy wtrącać teraźniejszego, a dalej
będziesz znajdować podobne przypadki automatycznie.
Stała nad łóżkiem Rilnen, ściskając
w dłoniach swój nieśmiertelny kubek z Dragon Balla, który parował, dodając
twarzy kobiety, demonicznego wyrazu. – Bez ostatniego przecinka.
Tak po prawdzie, to młoda gdzieś tam
po cichu cieszyła się, że jej siostra jest taka, a nie inna, bo gdyby
jej nieletnia córka wróciła z imprezy narąbana w trzy dupy i nie pamiętała, co
wyprawiała po pijaku, to uziemiłaby ją na co najmniej kilka lat. – Wychodzę z założenia,
że czytelnik ma mózg i nie lubi, gdy się do niego mówi, jakby było inaczej.
Konsekwencji brak nawet Twojemu
narratorowi. Na początku wypowiadał się chłodno, zwyczajnie, po prostu w pełni
obiektywnie, ale i do jego kwestii zaczęłaś dodawać kolokwializmy. Tak ni z
gruchy, ni z pietruchy. Powinnaś na początku ustalić jego charakter i
stale trzymać się danej stylizacji.
– Już nie zadajesz pytań? – zapytała
Ivrel, patrząc z politowaniem, jak Rila zwleka się z łóżka i powłócząc
nogami (,) zbiera swoje ciuchy.
Dopiero chłodny strumień wody z
prysznica obudził jej mózg i odzyskała zdolność logicznego myślenia. Ból
głowy już jej nie dręczył i wreszcie mogła cofnąć się do poprzedniej
nocy i spróbować przypomnieć sobie, co takiego zrobiła, co
zasługiwało na uwagę jej siostry. Wracając się pamięcią do
imprezy, ostatnim, co potrafiła sobie przypomnieć, był kolorowy
kubeczek z drinkiem, który przyniósł jej Liam. – Zbędne się po
wracając.
Oczywiście miała przebłyski
zdarzeń, które miały miejsce potem, bo przecież nie miała aż tak
słabej głowy, żeby padać po jednym drinku, ale jednego była pewna – że już
nigdy w życiu nie spojrzy na alkohol.
Zastanawiało ją, dlaczego Iv
pytała o jej nową kojocią przyjaciółkę, bo (,) choćby
bardzo chciała, nie potrafiła skojarzyć, kim owa dziewczyna była. Jej
supernaturalny radar mówił, że spośród nowych znajomych zdecydowana
większość nie była normalnymi ludźmi.
Chłopak i tak już sporo wiedział, bo
w końcu to jego matka uratowała Rilnen życie, więc na szczęście dla dziewczyny,
nie kręcił się koło niej aż tak upierdliwie, a jednak wystarczająco naruszał
jej przestrzeń osobistą, żeby w blondynce narastała ochota, aby przyjebać mu
krzesłem. Na samą myśl o nim czuła dziwny ucisk w żołądku, tylko nie była
pewna, czemu właściwie robi jej się niedobrze. Aż tak brzydki to on
znowu nie był.
– Kurde – mruknęła, kiedy za mocno
ścisnęła butelkę i szampon wylał się jej pod nogi. Nałożyła szampon
na włosy i kiedy biała piana zaczęła zwiększać swoją objętość, strumień wody
z prysznica nagle przestał lecieć. Zdziwiona dziewczyna kilka razy
przekręciła oba kurki, ale woda za nic nie chciała z powrotem lecieć.
Tak jak dzień wcześniej Ivrel
śmieszyły wyrwane z kontekstu pytania młodej, tak teraz już zaczęły ją
pomału irytować. Nie chciała, żeby jej dobry humor się zepsuł i już
miała zdzielić Ril w tył głowy, kiedy blondynka zatrzymała się nagle, a Iv
wyczuła od niej czysty gniew. – Tylko że my nic nie
czujemy, gdy tylko rzucasz określeniami. Hasło czysty gniew i
załatwione?
– Siedziałem między wami w jeepie i
prawie zagłaskałyście mnie na śmierć, twierdząc, że jestem przeuroczym
wilczkiem..(.)
Streszczasz rzekomo najważniejsze
wydarzenia, bez żadnego wytłumaczenia piszesz, że Ivrel zatrzymała się dłużej
na znanym nam nazwisku. Najlepsze, czyli choć trochę sensowne, dzieje się poza
kadrem.
Nie uznawała programów nauczania
narzuconych przez ministerstwo, twierdząc, że ich system jest gówniany i
w sylabusie zawarła dzieła, które w jej mniemaniu mają aspiracje do
wychowania młodzieży tak niedorozwiniętej literacko, jak uczniowie
liceum Beacon. – Bez ostatniego przecinka. Co
najważniejsze, to nie działa tak, że Ivrel zostaje zatrudniona i uczy
dzieciaków, czego tylko chce. Mitologia? Subtelne…
(...) Youichi? – zwróciła się do
bezczelnie szczerzącego usta w szerokim uśmiechu blondyna, który
rozsiadł się na krześle i założył ręce na ramiona. – Szczerzącego usta w
szerokim uśmiechu to pleonazm. Co w tym bezczelnego? Bo z powodów znanych
tylko jej upatrzyła sobie jakiegoś chłoptasia? Może skojarzyła nazwisko,
czytała coś, nie wiem
(te sis wszystko wiedzą, bo tak)...?
Nie możesz tego wyciąć przy narratorze wszechwiedzącym.
Nie trzeba było posiadać magicznych
zdolności, żeby poznać, iż ten chłopak musiał urodzić się na dnie samego
piekła. – A czytelnik jest kim, że trzeba mu tym
rzucić w twarz, by ogarnął? Jednak najwyraźniej nie zasłużył na jakikolwiek
opis godny wysłannika z czeluści piekielnych.
Może trochę bardziej przypakowany,
niż przeciętny uczeń, ale winą za to można było obarczyć lacrosse i trenera
Finstocka. – Bez pierwszego przecinka.
Przecież, jeśli alfa spotyka alfę,
wszechświat nie może istnieć dalej, nie ponosząc żadnych konsekwencji tego
spotkania. Teraz jedno miasteczko mogło okazać się za małe dla nich dwojga. – Taki trochę
pseudodramatyzm. I, lol, Beacon Hills gościło Stado Alf.
Nie był brzydki, ale nie był
też jakoś specjalnie w jej typie. Miała ochotę kazać mu wstać, żeby
sprawdzić, czy chociaż jest od niej wyższy. No i to ciągle był
dzieciak.
Już otworzyła usta, by znów zabrać w
klasie głos, gdy drzwi otwarły się i wszedł przez nie dyrektor z bardzo poważną
miną, bardzo poważnie poprawiając okulary zjeżdżające z nosa, co zawsze oznaczało
bardzo poważną sprawę. – Od kiedy dyrektorką nie jest pani
Martin?
Przepraszam, że przeszkadzam (,) pani
Christensen…
Co jakieś dzikie wnioski z Polski
mają wspólnego z dyrektorem, że przerywa on lekcje, by osobiście przekazać
nauczycielce coś związanego z jej siostrą?
Otwarła laptopa i zajęła się czymś,
co najwidoczniej było ważniejsze od prowadzenia lekcji. Tylko raz
musiała uspokoić grupę, by było cicho, jak makiem zasiał.
Nie każ się domyślać, kto rozmawia z
Ivrel, bo tu każdy za nią lata. Czytelnicy piszą zarówno o Scottcie, jak i
Hirumie. Ja sama nie mam pojęcia, o którego chodzi.
Niemal wciągnął ją przy tym
na biurko, jedną ręką dobierając się do jej piersi.
Rozerwała na nim koszulę,
czując na sobie jego demoniczny wzrok.
– Tak tylko się upewniam, czy nie
będziesz mi jutro dzwonić z płaczem… – zakpił, a Iv syknęła, ściągając z niego
spodnie ostrzej, niż zamierzała.
Na widok Ivrel trener Finstock
oderwał wzrok od stopera i uśmiechnął się, jakby zobaczył anioła.
– Pani Ivrelka! Cóż za
niespodzianka! Czy coś się stało, pomóc pani w czymś? – Wracamy do
Bobby’ego nie-Bobby’ego. Kto jeszcze dołączy do bandy szalejącej za
Christensen?
Zostało ci jeszcze 160 godzin
prac społecznych, a dyrektor ustalił, że do końca roku szkolnego będziesz
musiała uczęszczać na jedno zajęcie pozalekcyjne. – Liczebniki
słownie.
Trener wcisnął zaskoczonej Rilnen
kartkę w dłonie, a kiedy ją rozłożyła i zapoznała się z jej treścią,
jej twarz zmieniła kolor z bladej na czerwoną ze złości.
Mogę wykonywać pracę salowej w
szpitalu, czemu nie, super praca, ale za żadne skarby nie zostanę
cheerleaderką! – Nikt nic o cheerleaderkach w Beacon
Hills nie słyszał, więc mam nadzieję, że zaznaczysz, że to nowy pomysł lub
powrót do tradycji sprzed lat.
Chapter 8: It's All Right Ma (I'm Only Bleeding)
Dobrze zrobiłaś, udostępniając choć
fragment przemyśleń Claudii. Potrzebne było coś takiego jak przedstawienie jej
wyrzutów sumienia, przemyśleń w ostatnich dniach świadomości. Jednak do samego
opisu śmierci mam spore zastrzeżenia. Nie jestem pewna Twojego reaserchu, ale
nie mogę Cię też z czystym sumieniem nie upomnieć. Zdaję sobie sprawę, że
pisałaś ten rozdział przed emisją 6x08 Teen Wolf, w którym to szeryf
dokładniej opowiada o momencie odejścia Claudii. Fani posądzali wręcz
twórców o błąd, wiedząc z wcześniejszych odcinków, że Stilinski odeszła przy
Stilesie, gdy jej mąż był przy rannej kobiecie. Jednak chodziło o dobór słów.
Claudia wtedy odeszła, czyli przestała być sobą na zawsze. Natomiast u
Ciebie ma jakiś przebłysk normalności. Nie dość, że nie żegna się z synem, to
jeszcze przejmuje się czymś prawdopodobnie związanym z siostrami Christensen.
To nie złe samo w sobie, póki nie przesadzasz. Nie robisz z wątku dwóch
dziewczyn katastrofy narodowej, priorytetu. Rozumiesz, o co chodzi? Beacon
Hills przeszło wiele, więc takie wyróżnienia nie wydają mi się logiczne. Tylko
gloryfikujesz swoje bohaterki. Za to sam Stiles nie powinien się bać? Po tych
wszystkich wyzwiskach?
Kolejny raz sucho uzasadniasz,
dlaczego bohaterka zachowuje się tak a nie inaczej i co ją zmieniło. Wiem, że
to łatwiejsze, krótsze, otwiera drogę do nowych wątków, jednak nie jest dobrym
rozwiązaniem. Uwierzyłabyś w czyjąś zmianę po przeczytaniu beznamiętnego
życiorysu czy obserwacji? Stawiasz przede wszystkim na fabułę tu-i-teraz czy
zależy Ci też na nie bezpłciowych postaciach? Takich z krwi i kości? Nadużywasz
wszelkich zawsze, nigdy, ale bez pokrycia. Dostajemy tylko puste
słowa.
Brakowało jej adrenaliny,
poczucia siły i kontroli nad swoim życiem. – Złe określenie przy tych krwawych
jatkach. Poza tym… skoro Rilnen ma w siebie wątpić, pozwól jej popełniać błędy
(nie tylko robić głupoty, które usprawiedliwi traumą), przegrywać.
Wprawdzie bohaterowie często wpadają
w szpitalu na Melissę, ale celowo, wiedząc, że jest ona wtajemniczona. Za to
tutaj znów mamy zbieg okoliczności i rozmowę akurat ze znajomą postacią, choć w
tak dużym szpitalu pracuje masa pielęgniarek. Dalej kolejne cuda z
odnalezieniem odpowiedniej teczki (chociaż starej), bezproblemowym zapoznaniem
się z aktami. Czy Rilnen kiedyś podwinie się noga? Coś okaże się trudne? Bo na
razie dużo gadania o przeciwnościach, a mało samych przeciwności. Potem
pojawiło się światełko w tunelu. Dziewczyna nie była przestraszona tylko według
Twojego opisu, ale jej działania rzeczywiście na to wskazywały. Nie musiałaś
dodawać, że Christensen ogarnęła panika, bo gorączkowe oglądanie sufitu i
powtarzanie o mój Boże mówiło samo za siebie.
Przy ich nazwiskach znajdowały się
także ceny wystawione na liście śmierci, odpowiednio pięćdziesiąt siedem
milionów pięćset dwadzieścia tysięcy i sześćdziesiąt milionów. – Potrzebujesz
czegoś naprawdę mocnego, by to uzasadnić.
Rilnen określa siebie jako normalną
w całej tej bandzie, a wcześniej rozpisywałaś się także o jej wyjątkowości?
Groteskowa cena za nią w Puli Śmierci nie pozostawia złudzeń.
Gdzieś tam w środku czuł jakieś
połączenie z nią. Może dlatego, że też była normalnym człowiekiem wrzuconym w
supernaturalny świat, a może przez to, że znała jego ukochaną mamę i wiedziała
o niej więcej niż on sam. Dziwił się, że tak szybko jej uwierzył we wszystko,
co opowiadała. Nigdy nie ufał osobom, które nagle pojawiały się w jego
otoczeniu, z doświadczenia wiedział, że nie wolno wierzyć nowo zapoznanym
osobom. Matt, bliźniacy Ethan i Aiden, czy nawet Jordan Parrish, którego
supernaturanej tożsamości dalej nie byli pewni. Choć starszej z sióstr
Christensen Stilinski w ogóle nie dawał wiary. Kobieta była niepoczytalna, a do
tego kiedyś kumplowała się z Hale’am, co skreślało ją już na starcie w kwestii
ufności. Za to Rilnen była zupełnie inna. Całkowicie niewinna osoba wrzucona
bardzo wcześnie w sam środek supernaturalnego świata. – Dlaczego
wymienił bliźniaków? Nie rozumiem też, dlaczego odniosłaś wrażenie (widocznie),
że Stiles nie ufa Parrishowi. Mnie się wydawało, że był jednym z tych
najbardziej po stronie zastępcy szeryfa. Wątek miłosny dalej rozwija się
sztampowo.
– Co robisz ? – zapytał spokojnie,
ale dziewczyna i tak podskoczyła ze strachu. – Kolejny
przykład zbędnego dopowiedzenia.
Co to za nagłe pojawienie się
magicznego klucza? Wcześniej o nim nie wspominałaś, a teraz Rilnen go wyjęła,
bo był potrzebny i tyle?
Mały pokoik, przez którego
okno wpadały promienie wieczornego słońca (,) był utrzymany w
kolorach ciepłego brązu. Wszystko było tu drewniane, wliczając w
to dwie komody, kilka półek na ścianach, niski stolik i stojak na książkę. Drewniana
była także skrzypiąca podłoga i podwójne okiennice. Z sufitu zwieszały
się pęczki zasuszonych kwiatów, półki zawalone były fiolkami z
szarym, fioletowym i żółtym proszkiem, który prawdopodobnie był różnoraką
odmianą tojadu. Były też fiolki z jarzębiną i jemioła pod każdą
postacią. Po podłodze walały się zwoje pergaminu i podniszczone zeszyty. Smuga
słonecznego światła padała na stojak, gdzie leżała otwarta po środku księga,
wyglądająca jak dzieło z trzynastego wieku, grube, oprawione w skórę, z
pożółkłymi stronami zapisanymi ręcznie. Rilnen podeszła do stojaka i zaczęła
wertować księgę. – Ten opis wydaje się banalny. Po prostu wymieniasz
wszystko po kolei. Niby każdy element drewniany, a potem drewniana była
także? Dlaczego akurat z trzynastego wieku? Użycie pokoik już
sugeruje, że pomieszczenie jest małe.
– I tak do końca nie wiem, czy
jesteśmy parą, czy nie.
– Dlaczego? – To wyznanie zdziwiło
Rilnen, która cały czas myślała, że Stiles i Malia są dobrze dogadującą się
parą.
– Nigdy nie wyznaliśmy sobie, że…
tak oficjalnie… – Jak na akcję po czwartym (może trochę w
trakcie) sezonie… nieporozumienie.
Gdy Rilnen otwarła drzwi gabinetu (,) oboje
natychmiast ucichli, patrząc na dziewczynę zdziwionym wzrokiem. –
Jak już: patrząc ze zdziwieniem na dziewczynę.
Liczę, że wyjaśni się wątek z
polonistką. Wydaje mi się, że wcześniej dałaś za dużo sugestii w narracji co
do winy Ivrel, przez co stało się to nie tyle zaskakujące, co dezorientujące.
Chapter 9: [What Do You Go Home To]
– CHRYSTE PANIE, CO ZNOWU?! – Ivrel
sięgnęła po wibrujący na blacie telefon i odebrała go, nawet nie wychodząc z
klasy. – Czego?! Panie dyrektorze – dodała, jakby utytułowanie rozmówcy miało
zneutralizować jej opryskliwość. – Że co? Jakie pomoce naukowe? I ja mam się
tym zająć? Przecież to na pewno waży tonę! Dzwoni pan w tej sprawie do kobiety?! – Humor
humorem, ale ona jest nauczycielką.
Nie, nie potrzebuje pomocy
trenera Finstocka, dam sobie radę! – Potrzebuję.
Nie wiem, co zrobiłaś z Liamem i
dlaczego. Nie rozumiem tego zupełnie. Był z niego taki szczeniaczek, młody
Scott, ale bez przesady. Co to za jąkanie, ciągłe aluzje, że jest słodki i malutki?
Zachowuje się zupełnie inaczej niż w serialu i tak też inni go odbierają.
Nie wierzę w to, za co się wcześniej
chwaliłam. Ekspozycja ekspozycję pogania. Dużo gadania, mało konkretów.
Interpunkcja tylko leży i kwiczy. Co chwilę mamy także inny czas. Gdybym
wypisywała Ci wszystkie błędy, ocenka urosłaby do niebotycznych rozmiarów.
Wtedy nie korzystałabyś ze szkolnego
wi-fi i google maps. – Wi-Fi. Google Maps.
– No dobrrra – zgodziła się wreszcie
wilczyca, zaciskając usta tak mocno, jakby przyznanie się do tego, że ma
kiepską orientację w terenie, było niezwykle wstydliwe i bolesne. – Kolejny
książkowy przykład psującego wszystko tłumaczenia.
Cała rozmowa Lydii i Ivrel jest
żenująca, bo – mimo wieku Christensen i jej podejścia do uczniów – powinny
zachowywać się właśnie jak nauczycielka i uczennica, a nie dwie kumpelki.
Supernaturalny świat nie ma nic do rzeczy (patrz: wątki z Deatonem, mamą Lydii
i tak dalej).
– POWIEDZ MI, ŻE TO NIE BYŁA ŻADNA Z
TWOICH BANSHEE WIZJI! SŁYSZYSZ?! LYDIA! ZACZEKAJ! – Co ma
zwiastowanie śmierci do bycia nową panią Hale?
Złotowłosa zebrała go z podłogi,
wciąż nie odrywając wzroku od ekranu telefonu. – Lydia z
pewnością nie ma złotych włosów. Poza tym określanie postaci kolorem włosów
jest słabe. Na ogół świadczy o brakach w warsztacie autora, który na siłę szuka
synonimów.
Wzbudzasz trochę zainteresowania
wśród plebsu swoją nadludzką siłą.
Wszystko nie byłoby aż tak złe,
gdybyś nie krzywdziła kanonicznych postaci. Skoro zdecydowałaś się na crossover
między innymi Teen Wolf, nie możesz kompletnie zmieniać charakterów
bohaterom. Zwłaszcza że powoli zaczynają się zlewać w jedno. Wszyscy mają cięte
języki, gardzą tymi i tymi osobami i uważają się za lepszych. Polecam artykuł.
Równie dobrze mogłabym się
przespacerować z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem: „Jęstę wilkołakię.”
– Kropka za cudzysłowem. Lol. Przed chwilą Ivrel wydała z siebie wybitnie
wilkołaczy dźwięk, by odstraszyć jakiegoś chłopaczka, a bardziej przejmuje
się noszeniem podejrzanie ciężkiego pakunku?
Nie były to najbardziej szczere (...). – Przed
tym akapitem nie masz wcięcia.
I może udałoby jej się na powrót
skupić na prowadzeniu pojazdu, gdyby tuż obok pyska Hale’a nie zobaczyła
tej czarnej, wrednej mordy łowczyni, która próbowała ją zabić, a którą
on wziął w obronę. – Po tuż masz podwójną
spację.
Malia jest ostatnią osobą, która by
odpuściła. Chociażby w sezonie czwartym rzucała się nawet na o wiele
silniejszych przeciwników.
– Ja wiem, że Malia to pinda, ale
nie musiałaś od razu próbować jej rozjeżdżać! – Tym zdaniem
to już mnie zabiłaś. Może to jeszcze nie ten moment, gdy Lydia i Malia są jak
najlepsze przyjaciółki, ale z pewnością nie są jakoś wrogo nastawione i chronią
siebie nawzajem między innymi ze względu na Stilesa.
Też nie jest najbystrzejszy,
jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie czy raczej międzywilcze, ale nie jest
z niego taka pospolita menda, jak z kojotów. – Bez
ostatniego przecinka. R.I.P. Lydia.
– Nie, po prostu… Nie lubię jak ktoś
gnębi moich przyjaciół. Nawet jeśli to tylko Stiles.
– Ta mała kojocia cipa dręczy
Stilinskiego? Tego Stilinskiego, który ma plecy u wilkołaków? Który podoba się
mojej głupiej, małej siostrze? – zdziwiła się, wypuszczając dym przez zęby. – To już nawet
nie jest zabawne. Czysty gwałt na kanonie. Wszyscy nienawidzą Malii, bo tak
wygodniej, a na dodatek Stiles w ogóle nie obchodzi Lydii, by jeszcze bardziej
pchnąć go i Rilnen w ramiona.
– Kojoty – wysyczała Iv. – Nie wolno
ufać kojotom. To takie podróby. Wydaje im się, że powinno im skapnąć coś z
naszej wilczej szlachetności i stają się chytre i mściwe. Bardziej mściwe,
niż ja – dodała, marszcząc brwi i ruchem głowy wskazując chevroleta, jakby to
była przysłowiowa pestka.
– Nawet tobie ufam bardziej niż jej
– stwierdziła Lydia, a widząc zmieniającą się minę Ivrel, szybko dodała: – No
bo znamy się tak krótko.
– Ta, ssspoko… Powinnam wiedzieć coś
jeszcze? Oprócz tego, że jest śmierdzącym kojotem?
Usta Lydii zmieniły się w cienką
kreseczkę.
– Definitywnie jest po prostu kimś,
kto powinien mieć u ciebie przechlapane. – Uśmiechnęła się, zatajając przed
Ivrel prawdziwe nazwisko Mailii. – Już dawno chciałam wyciągnąć Stilesa z jej
szponów. – Mogłabym wkleić całą rozmowę jako jedno
wielkie nieporozumienie. Bez przecinka przed niż.
Nikt Ci nie każe iść z duchem
serialu łeb w łeb, ale nie możesz wszystkiego podporządkowywać pod swoje
opowiadanie. Chcesz połączyć Stilesa i Rilnen? W porządku, masz prawo. Nie
trzeba od razu sprawiać, by wszyscy znienawidzili Malię. Lubisz Lydię i
uważasz, że pasuje ona na przyjaciółkę siostr Christensen? Dlaczego nie, ale
niech nie będzie jak ich trzecia siostra po kilku dniach. To, co w kanonie było
niemal najważniejsze, czyli cała idea lojalnego stada, poszło w niepamięć.
Każdy dba tylko o siebie i swojego tru loffa, a to wszystko w zabawnym
tonie.
– Ty idź lepiej się zbadaj na
syfilis, bo nie wiesz, co ta twoja czarnulka przywlokła, skoro szlaja się
niewiadomo gdzie! – Śmieszne. Bardzo.
Nie będę grzebać ci w tym pełnym
pcheł łbie. – Żeby pokazać mu jego wspomnienia,
musiałaby tylko wbić pazury w kark.
Ivrel ukradła Derekowi samochód i
prawie potrąciła Malię, a na komisariacie mają wielką rozkminę, kto jest
winien. Aż nie wiem, jak to skomentować. Wszyscy kłócą się jak dzieciaki, bo
kto się czubi, ten się lubi.
– Moja siostra i poszkodowany
załatwią tę sprawę polubownie. – Rilnen zwróciła się do szeryfa z uśmiechem,
nie przejmując się morderczym spojrzeniem czerwonych oczu. Złapała siostrę za
nadgarstek i skinąwszy na Stilesa, opuściła komisariat, w pośpiechu ciągnąc za
sobą warczącą Ivrel. – Co tam z Malią, która zgłosiła to,
że Christensen ją prawie przejechała.
Jak o wątku sióstr Christensen nie
mam pojęcia, co mogłabym powiedzieć dobrego, to z braćmi jest jeszcze całkiem
nieźle. Wiesz, co w ich relacji najbardziej mi się podoba? Jej niejednoznaczność.
Robienie wadery? Nie wiem jak z
pozostałymi kanonami, ale w Teen Wolf nie ma takich zabaw. Nie rozumiem
też, jak Grimmjow miałby zdobyć dzięki temu pozycję alfy?
– Szukam zemsty. – Wesoły ton Granza
przyprawiał o dreszcze. – Zabiłem druidkę, ale i tak przeszkodziła mi w
planach. Muszę dopaść jej uczennicę. – I znów cały świat kręci się wokół
naszych siostrzyczek. Akurat po tylu latach, akurat oczywiście ulubioną uczennicę
Rilnen. Poważnie? Mści się na Claudii i nie zabije jej syna, męża, tylko
uczennicę (nieszczególnie ogarniętą)? Łał.
Widzę po komentarzach, że czytelnicy
lubią Ivrel mimo jej niepedagogicznego podejścia i chcieliby taką babkę za
nauczycielkę. Tyle że już przekroczyłaś granicę i nie ma humoru (nawet trudno
podejść do tego z dystansem), ale żenua. Christensen powinna zostać wyrzucona,
bo zachowuje się gorzej od dzieciaków (których ma uczyć i w jakimś stopniu wychowywać).
Wyzywa licealistów i co chwilę wychodzi z klasy podczas lekcji, używa laptopa w
celach prywatnych, w ogóle lata po całej szkole. Farsa to już przyjęcie jej,
a im dalej w las, tym więcej drzew.
Chapter 10: For Tonight You Only Here To Know
Rozdział zaczynasz od kolejnej serii
jak zawsze, jak zwykle, nigdy bez pokrycia. Potem dochodzą jeszcze
rzekome przyzwyczajenia czy neologizm trenera (bardzo, bardzo spolszczone
zdrobnienie?).
Rilnen ściszyła muzykę, która
dudniła w samochodzie przez całą drogę z komisariatu do jej domu. Była
wściekła, w głowie miała tylko twarz wkurzonej siostry, która z
pewnością za jej odważne „wystąpienie” skróci ją o głowę.
Szczera ciekawość przemawiała przez
spojrzenie Stilinskiego, – kropka na końcu.
Miło, że pamiętałaś o pasji Dereka z
czasów liceum. Scena meczu koszykówki była może krótka i trochę zbyt kojarząca
się z tą wspomnianą w trzecim sezonie, ale wciąż bardzo przyjemna.
– Nowiutka konsola leży u mnie w
pokoju i aż błaga, żebym ci skopał tyłek w Mortala. – Derek jest
wyjątkowo anty, jeśli chodzi o technologię.
Samotna matka Talia starała się
utrzymać porządek między trójką swoich dzieci (...). – Nope.
Nie mamy danych ojca, ale Derek, Laura i Cora wychowywali się w pełnej
rodzinie.
Personalne odczucia? Dziwne
określenie. Zwłaszcza w myślach nastolatki.
– Uciekaj! – Odważył się podnieść głowę,
błyskając żółtymi ślepiami. Jego twarz zaczęła pokrywać czarna sierść, a zęby
przemieniły się w kły. – Po pierwsze, nie licząc
ekstremalnych sytuacji, Derek nie miał problemów z kontrolą, a tu ot tak w
czasie gry zaczął się przemieniać? Po drugie, jaka czarna sierść? Już jako
nastolatek miał się przemienić w wilka? Z pewnością nie. Taka transformacja to
rzadkość (choć opanowała to i Talia), a Derek opanował ją dopiero pod koniec
czwartego sezonu (czyli chyba krótko przed akcją Twojego opowiadania), więc
taka retrospekcja jest dezorientująca.
– Koleś, to jest Beacon Hills. – Teksty à la
Danny zawsze w cenie.
”Wilkołaki
prowadzone przez alfę, tak zwane bety, także posiadają zdolność do
przemienienia człowieka w wilkołaka, co zdarza się raz na…”. – Mało
wiarygodne i trochę od czapy, ale chwała Ci za umieszczenie tłumaczenia. I masz
tu niepoprawny cudzysłów.
– Co więcej, jeśli to ty mnie ugryziesz, nie
ma ryzyka, żebym umarła. – No to każda beta ze stada by
próbowała, a dopiero w ostateczności gryzienie przypadałoby alfie. Cały wątek
jest także piekielnie ironiczny, gdy przypomnimy sobie Paige (o której nic nie
wiadomo? nie istnieje w Twoim świecie czy o niej jeszcze nie wspomniano? jak to
drugie, szkoda i głupio, bo tego nie można ot tak pominąć i dalej prowadzić charakter
Dereka).
Cieszę się na wspomnienie o Peterze.
Jest bez wątpienia postacią, która jednocześnie wprowadziłaby dużo mroku i
humoru. Ciekawi mnie też, jakie Ivrel miała powody, by nigdy nie wspomnieć o
nim Rilnen. Jednak skoro wciąż nie ma Hale’a (do którego pewnie zwróciliby się
o pomoc), to jednak początek czwartego sezonu? Ale gryzie się z Pulą Śmierci,
Breaden i wymazaniem pamięci Derekowi. Naprawdę żałuję, że nie podałaś
informacji o czasie, bo można się pogubić.
Kiedy zwierzył się Peterowi z tego,
że jego tajemnica wyszła na jaw, a Iv także chce zostać wilkołakiem, wujek
zaskakująco się ucieszył i pochwalił pomysł dziewczyny. – Kiedy Peter
się cieszy, wiedz, że będzie się działo. Jak usłyszałam o złotej radzie
wujaszka, to aż mi się mordka uśmiechnęła. Już rozumiem skąd Nemeton.
Wątek miłosny Ivrel i Dereka ma
okazję być mniej niedorzeczny niż historia Stilesa i Rilnen. Mimo że kanon leży
i kwiczy, zdecydowałaś się na retrospekcje nie tylko wyjaśniające co nieco, ale
i przedstawiające dogłębniej relacje tej dwójki. Jeśli dodamy żal po skutecznym
ugryzieniu, wymazanie pamięci i powrót do Beacon Hills, może być całkiem
ciekawie.
Zacisnęła powieki, kiedy jej żyły
zapłonęły żywym ogniem. – Wkradło Ci się (?) przekreślenie.
Ten rozdział przypomniał mi, że
potrafisz dobrze pisać. Wprawdzie nagromadziło się w nim sporo błędów
technicznych (to jedno wielkie skupisko zaimków wszelkiej maści), ale znów
udało Ci się mnie zaintrygować. Nie rzucało się tak w oczy zignorowanie kanonicznych
bohaterów ani typowa dla początkujących pisarzy gloryfikacja głównych postaci.
Wiarygodnie wypadła prośba Ivrel (skojarzyła mi się z wątkiem Jacksona), która,
jako nastolatka, ma prawo popełniać błędy, chcieć więcej, być kimś, zazdrościć…
Moja krew zalała korzenie Nemetonu i
dlatego wyczuwam supernaturalne kreatury w promieniu kilku kilometrów. – Kolejny ukłon
za objaśnienie. Jednak wciąż uważam, że powinno pojawić się o wiele wcześniej
(albo jakiś zarys, aluzja), więc nie cofam wcześniejszych opieprzów pod
adresem jakże wyjątkowej Christensen. Samo wyjaśnienie jako wyjaśnienie brzmi
całkiem nieźle, ale zaczyna się robić coraz mniej logiczne, gdy się pomyśli,
ile przelano tam krwi… No i jak krew Rilnen miała dostać się aż do korzeni,
skoro (jeśli dobrze zrozumiałam) dziewczynka była w tej podziemnej skrytce z
3b?
– Ja raz musiałem poświęcić życie
Nemetonowi w zamian za tatę – wyznał Stiles, zgniatając w dłoniach pusty karton
– potem sprowadzili mnie z powrotem i opętał mnie psychotyczny, zły lisi demon.
– No to już na pewno po 3b. Zobacz, jakie to w zasadzie smutne, że się
chwytam jak tratwy każdej wzmianki mogącej mnie łaskawie naprowadzić na czas
akcji ff.
Chapter 11: Suddenly, Everything Has Changed
Dezorientujący opis zakupów. Derek rzekomo wybiera serki
homogenizowane i to one lądują w koszyku, ale raz są jogurtami, a jeszcze innym
– kefirem?
Zauważyła promocję na Żywce i
natychmiast wrzuciła jeden czteropak do koszyka. – Żywiec może i
jest w stanach, ale nie w pierwszym lepszym markecie. Raczej zamawia się przez
internet albo jedzie do specjalnych alkoholowych, gdzie mają piwo z różnych
innych zakątków świata, np. Kappys albo Curtis Liquors. I mają butelki, nie
puszki. Sześciopak potrafi kosztować i z 50 dolarów, więc nie wiem, czy im się tak
opłaca, skoro lokalne piwo mają za psie pieniądze.
– Bo jest nów, masz na sobie srebro,
ale twoja urażona duma nie pozwala ci pokazać tego, że jesteś słaba. – Ale w naszym
kanonie wpływ srebra na wilkołaki to mit. Wspomnieli o tym na przykład w 6x13,
gdy bohaterów zdziwił początkujący łowca ze srebrną kulą.
Ależ triskelion nie jest symbolem
Hale’ów. Derek wytatuował go sobie, by pamiętać o tym, że każda Alfa, Beta i
Omega może zmienić swój status.
Ich rezydencja była ogromna i
jedna osoba mniej czy więcej przy stole nie robiła różnicy. – Nope.
Wreszcie mogłabym być członkiem
twojego stada i będąc omegą, wróciłabym jako beta… Czy nawet alfa! – Ostatnio u Ciebie
coraz lepiej z tłumaczeniami, więc liczę na odpowiedź, dlaczego właśnie taka
wróciła.
Opis napadu szału Ivrel nie byłby
może taki zły, gdybyś… nie określała go tyle razy napadem szału. Czytam, więc
widzę.
Już rozumiem, dlaczego zrobiłaś z
Talii samotną matkę. Obstawia się, że ojciec Dereka i dziewczyn zginął w
pożarze. Nie było to jednak dokładnie określone, tym razem nie zawalił
research. Masz szansę na rozwinięcie ciekawego wątku i wykreowanie kanonicznej,
ale nieznanej bliżej postaci. Fenriz Stark? Tylko skąd to
nazwisko? Zobaczymy. Mam nadzieję.
– Zamknęli go w Eichen, dlaczego go
szukasz? (...)
– Kiedy straciłem moce, to ona
nauczyła mnie, jak się obronić. – Czyli po 4. sezonie?
Chapter 12: Who Will Survive And What Will Be Left Of Them
Tym razem znów brakuje justowania.
Jesteś dorosłym wilkiem, a to, że
nadchodzi zima oznacza, że twój czas reprodukcji za chwilę się zacznie i musisz
zacząć myśleć nad założeniem własnego stada. – To wciąż Teem Wolf? Wątpię.
Wątki wilkołaków są z tego serialu, bo przejrzałam pozostałe kanony dla
orientacji.
– Posłuchaj. Nie mamy wpływu na to,
kogo kochamy, ale zapewniam cię, nie kochasz tej najemniczki.
Chociaż Derek nie od razu wystawia
ot tak Breaden. No ale z pewnością to zrobi, skoro wszyscy w opku śmieją się z czarnej
suki Ivrel.
Paige, Kate, najemniczka? – O, Paige
istniała. Nie widać.
Co tak wbijają te pazury w tym
rozdziale? Zapomnieli, że to niebezpieczne i jest praktycznie ostatecznością? Z
jednej strony dobrze, ponieważ nie robisz z Dereka i Ivrel tru loff od
pierwszego wejrzenia, bo wystarczy się nie lubić, aby się zakochać, ale
jednocześnie krzywdzisz pozostałe partnerki Hale’a, jakby nic dla niego nie
znaczyły.
Retrospekcje? Wszystko fajnie, lecz
wciąż bawimy się w panie wyjątkowe, które wszystkich obchodzą. Za dużo ich
wszędzie, za dużo mocy, siły, przeznaczeń…
Mimo swojego groźnego usposobienia,
gdzieś w głębi duszy Iv była łagodna, lubiła słodycze i nawet wykazywała
zdolności do przywiązywania się do ludzi.
Derek nie był ani rozmowny, ani
zabawny, a gdyby dementorzy istnieli naprawdę, przy nim by głodowali. – Klasyk. <3
Co tu dużo mówić, scena Stereka była
bardzo przyjemna i, o zgrozo, miła dla kanonu. Rzadko się zdarza.
Jeszcze przez moment Stiles (...). – Usunęło Ci
wcięcie akapitowe przed tym.
Ale komórka wilkołaka wibrowała w
plastikowym pudełku na portierni. Każdy odwiedzający Eichen House był
zobowiązany do opróżnienia kieszeni i pozostawienia w depozycie wszystkich
rzeczy, które mogłyby przysłużyć się pacjentom do popełnienia samobójstwa bądź
morderstwa (...). – Czuję się jak półgłówek,
gdy tłumaczysz takie rzeczy.
Mimo tego, że całość prezentuje się
poniżej średniej, zdarzają się naprawdę dobre sceny. Kolejną taką jest rozmowa
Dereka i Petera. Można nie amputować charakterów, ale i dodawać coś od siebie,
trochę mieszać? Można. Na tym polega fanfiction.
Zauważyłaś, że już praktycznie nie
wypisuję Ci błędów czysto technicznych? Na końcu ocenki czeka Cię ich
podsumowanie. Postaram się także podlinkować przydatne artykuły.
Chapter 13: The Quiet Things That No One Ever Knows
The sun, it rises slowly as you walk
Away from all the fears – Chyba
zawiodło formatowanie, bo wcześniej fragmenty piosenek znajdowały się po prawej
stronie, a na dodatek były powiększone i dawały ostrą czerwienią po oczach.
Jedyne, czego Rilnen nienawidziła w
swojej siostrze, to zdolność do wykrywania najmniejszego kłamstwa. – Standardowo.
Pozwól nam to zobaczyć. Zrozum, w ogóle nie potrafię się wgryźć w postacie
zbudowane na suchej ekspozycji i ostrych tekstach.
Scena Rilnen x lody była dziwna.
Najpierw w każdy możliwy sposób pokazujesz, jaka ona wyjątkowa, a teraz
dziewczyna czuje się za zwykła dla Stilesa? Wcześniej nie przejawiała
skłonności do podobnej samooceny. Brakuje Ci konsekwencji. Było wiele sytuacji,
w których powinno to wypłynąć (jak chociażby nowe otoczenie, powrót na stare
śmieci).
Niezależnie, jak nienaturalnie i
ultra-szybko znajomość Lydii i Rilnen przerodziła się w przyjaźń rodem z
Disneya, dobrze, że chociaż zaczynają się zachowywać jak bliskie sobie osoby.
Trafiłaś z rozmową od serca.
Rilcia, Rilka, Ril, Ivrelcia,
Ivrelka, Iv, Ivcia… ach, nie przesadzasz? Spróbowałabyś chociaż używać
angielskich zdrobnień, jak Rilie, Rily, Iv, Ivie.
And I won't let you choke
On the noose around your neck – Jak z
poprzednim fragmentem utworu.
Tylko jeszcze przepowiedni
brakowało. Wątek sam w sobie zły nie jest, ale kiedy to już kolejna
wykorzystana przez Ciebie klisza, robi się pod górkę. Jeśli skupić się na samej
treści, też rewelacji nie ma – banały, patos. nierówne wersy.
Wciąż jednak gdzieś (...). – Akapit
złożony z dwudziestu ośmiu linijek nie prezentuje się najlepiej.
Od zawsze uważała, że łowcy to
śmiecie, a najemnicy byli gorsi od śmieci, bo dla nich liczyły się tylko
pieniądze, stawiali forsę ponad życie ludzkie i supernaturalne. – Bez
generalizowania. To też nie tak, że wszyscy najemnicy zabijali kogo popadnie,
nie zważając na to, co zrobił.
– Kto pierwszy odda test, w nagrodę
dostanie tę paczkę skondensowanej chemii. Kto skończy, może iść do domu. – Nie
spodziewała się, że marna paczka żelek może spowodować taki wyścig szczurów.
Już na piętnaście minut przed końcem zajęć klasa była pusta, a Ivrel mogła iść
w spokoju do domu.
Nawet, kiedy już zdarzało jej się
przekręcić zamek, okazywało się, że Rilnen porozdawała klucze połowie swoich
znajomych, więc i to nie przeszkadzało szajce nabuzowanych nastolatków wciąż
wpadać do jej domu bez pytania i wypadać z niego, nawet nie zamknąwszy za sobą
drzwi. – Lol, przez całe opko nic takiego się nie
zdarzyło. W zasadzie to Rilnen kręciła się jedynie wokół Lydii i Stilesa,
wyzywała Malię i rozpływała się nad słodkością (?) Liama.
Gestykulowała żywo kubkiem, który na
szczęście już opróżniła, opowiadając o swojej ulubionej rasie ze świata
fantasy, a Stiles przyglądał się jej rosnącej fascynacji z cwanym uśmiechem. –
Gestykulowała, czyli wykonywała jakieś ruchy rękami, więc lepiej brzmiałoby, że
gestykulowała z kubkiem w dłoni.
Niesamowicie wkurzał go uśmiech
przyklejony do twarzy jego cholernego braciszka, który, zdaniem Grimmjowa, za
bardzo kręcił się wokół Ivrel Christensen. – Jakoś urwałaś ten wątek.
Nadal nie leży mi to oddawanie
części mocy alfy, bawienie się w tworzenie wadery, ale mam nadzieję, że wiesz,
co robisz.
Chapter 14: Between Rising Hell And Amazing Grace
Christensen już miała wejść do
klasy, kiedy Scott poruszył uszami. – Lol?
Z romansem nie-romansem Dereka i
Ivrel zaczynało być coraz lepiej, a tu takie… coś. Priorytetem całego Beacon
Hills jest to, by się ze sobą przespali. Nie dość, że za bardzo poszłaś w
stronę zwierzęcej natury wilkołaków (niesprawiedliwe, krzywdzące), zaczynasz tworzyć
coś, czego nie da się brać na poważnie. Może miało być lekko, humorystycznie,
ale tworek zmierza w stronę czegoś (przynajmniej według mnie) mocno żenującego.
Tylko w Beacon Hills High School tak
oryginalnie obchodzona halloween. – Taa, tylko… Wielką: Halloween.
You and I kept looking to transcend
The fact that I was breaking to your bend – Znów brak formatowania.
Tak naprawdę (...). –
Kolejny tak długi akapit, że widzi się tylko przytłaczającą ścianę tekstu.
Iv dziwiła się sobie samej, ale polubiła
tego ciekawskiego gówniarza i już oficjalnie podpisywała się pod zdaniem Lydii,
że kojocica biednego chłopaka po prostu wykorzystuje i na każdym kroku
stara mu się udowodnić, że to ona w tym związku jest alfą. – Kojotołak. Bo
takiego Dereka przecież nie nazwiesz wilkiem, prawda? Poza tym, możesz nie
lubić Malii i chcieć stworzyć nowy wątek miłosny, na którego drodze ona stoi,
ale to żadne usprawiedliwienie na takie dręczenie kanonu i biednej Tate...
Zdaniem Ivrel, kobieta powinna umieć
się bronić, ale nie powinna swojemu mężczyźnie odbierać posady lidera. A
przynajmniej myśli o tym, że nim jest. – Jeszcze seksizmu mi brakowało.
Serio, to zaczyna być opek o jaskiniowcach. Tylko samce, samice, popęd…
wilkołaki też krzywdzisz (zwłaszcza te ze sporym stażem, które już powinny
umieć się kontrolować).
– Znowu się upiła? – Ril zaciekawiona tym faktem
wskoczyła z powrotem na miejsce. – Jak to w ogóle możliwe…? – I dopiero
teraz zwracają na to uwagę?
Rilnen w jeden rozdział stała się
straszną beksą (jak to ujęły inne postacie). Wcześniej nie płakała w ogóle, a
nagle zaczęła wręcz histeryzować (co jej siostra, w przeciwieństwie do
czytelników czytających opko od początku, uważa za normę)?
Chapter 15: Don't Take Me For Granted
Tekst kolejny raz niewyjustowany.
Mogę to uznać tylko za ignorancję, skoro raz wszystko gra, a innym razi w oczy.
Nie każ się czytelnikom domyślać,
kto występuje w danej scenie. To dezorientujące, kiedy nie podajesz imienia i
trzeba czekać na wskazówkę tego dotyczącą, na przykład w tej sytuacji
towarzysza Ivrel.
Dzieciom wmawiało się, że w nocy po
rezerwacie grasują groźne wilki, ale nieświadomi dorośli nie spodziewali się,
ile jest prawdy w tych bajkach. – Mało logiczne, skoro w Kalifornii
nie ma wilków. Jakby nie było innych drapieżników, a rodzice brali dzieci za
kompletnych imbecyli. Rozumiem aluzję, ale nie wyszło Ci.
Rozmawianie w myślach? Bez sensu w
takim fanfiction. Skoro wprowadzasz tyle zmian, pomyśl nad autorskim
opowiadaniem.
Był natomiast człowiekiem o wielkiej
dumie i nie mógł sobie pozwolić, by pobiła go kobieta, nawet, jeśli była
zmiennokształtnym wilkiem, jak on. – Bez ostatnich przecinków. Halo,
Derek to jeden z najmniej seksistowskich bohaterów. U Ciebie? Wręcz przeciwnie.
No ale skoro nawet sama Ivrel się nie szanuje…
Wilkor? Poważnie? Co
to za określenie? Nie mamy do czynienia z odmianą Sapkowskiego wilka, ale
wilkołakiem.
Była zbyt inteligentna, żeby
wierzyć, że ośrodki dla psychicznie chorych pomagają ludziom wyjść z „choroby”.
– Ośmiolatka na medal. Rzeczywiście.
Mnożą się szkolne błędy. Nie
oszczędzasz zaimków, za to rzadko sięgasz po przecinki (a jak już, to często je
stawiasz tam, gdzie nie powinno ich być).
Nie pokazujesz nam Granza, tylko za
pomocą małej Rilnen próbujesz wmówić, że jest bardziej psychiczny od swojego
pacjenta. Nie masz na to… żadnych dowodów, poparcia? Dziewczynka przekonuje nas
o jego szaleństwie, nie podając żadnych argumentów? W narracji Granz jest
absolutnie suchy, a wypowiedzi lekarza równie nijakie. Mamy kolejną postać o
dziwnym spojrzeniu, co mówi bardzo niewiele, tylko potęguje wrażenie, że lubisz
zabezpieczać się kliszami. Bez wahania podpaliłaby cały ten ośrodek (,) uprzednio
zamykając Granza w pokoju bez klamek tak, by nie miał dokąd uciec. – Nie
widzisz, że takie wyznanie u ośmiolatki aż woła o więcej? Potem
psychiatra ni z gruchy, ni z pietruchy za niewykonanie polecenia chwyta
Christensen za gardło. Gdzie tu jakaś konsekwencja, logika?
Relację Rilnen i Ivrel budujesz na
tym, że gdy ktoś skrzywdzy jedną, druga go wyzywa i grozi śmiercią. I
tak w kółko, i w kółko. Rozmowy? Inny przejaw troski (no, może zamykanie
młodszej w pokoju)? Wszyscy mają cięte języki i najchętniej przez całe opko by
się bili.
– Na przykład to, że moja siostra wariuje i
traci kontrolę nad swoimi instynktami, albo, że Malia zyskała zdolność upijania
się. – Mało subtelne. Wcześniej nikt nie
uznawał tego za coś podejrzanego, tylko jakby było na porządku dziennym. Więcej
pokazuj. Już zgubiłam główny wątek. Coś zaczynasz, potem urywasz, rozpoczynasz
nowe, nie kończąc poprzedniego. Teraz Granz stanie się antagonistą?
– Panterołak, jak to nazwaliście, musiał być
jaguarołakiem, gdyż te nazwy są powszechnie mylone, bo dla tej odmiany nazwy
„pantera” i „jaguar” stosowane są zamiennie. – Powinnam cieszyć się z wyjaśnienia,
ale… serio? Pantera i jaguar to u Ciebie to samo i tyle?
Kiedy puścił jej prawą rękę,
zamachnęła się i celnie trafiła go w nos, zrzucając okulary. Fala krwi
zalała mu twarz, ale nie ruszył się z miejsca, tylko zaśmiał, plując
krwią, po czym uderzył Ril w twarz. – Wilkołaki nie są aż tak silne, by
od razu prysnęła fontanna krwi. Tego typu klisze są dopuszczalne w anime, gdzie
krew z nosa leci non stop, ale nie w literaturze.
Uwierzyłabym w to, że Malia
zostawiła Rilnen. Nawet z łatwością… ale gdyby nie obiecała Stilesowi, że
pomoże dziewczynie-członkini stada. Znów na jaw wychodzą Twoje preferencje.
Chapter 16: Touch Me, I'm Going To
Scream
Nie wiem, czy powinnam Cię chwalić,
że Stiles wreszcie zastanawia się, dlaczego bardziej dba o Rilnen niż o Malię,
bo to powinno mieć miejsce dawno, dawno temu, gdyż, umówmy się, Tate już nikogo
tu nie obchodzi. Liczą się tylko panny Christensen.
– Wyrażaj się, ty niereformowalna
gówniaro. Jak śmiałaś w ogóle wykręcić taki numer, mając już na głowie
kuratora! Staram się wychować cię na porządnych ludzi, a ty jak zwykle musisz
wszystko robić po swojemu. Cały czas tłumaczę ci, co jest dla ciebie dobre, a ty
masz to w dupie i robisz wszystko na odwrót! Ale teraz koniec, doigrałaś się,
nie licz na to, że wpłacę jakikolwiek pieniądz na twoją kaucję. – Przyganiał
kocioł garnkowi.
Możesz być alfą, ale nie powinnaś niedoceniać
rodzonych wilków. – Nie doceniać.
Zajrzała pod kierownicę i złapała za
dwa wystające kabelki. Nie miała nic do stracenia, jedynie mogła po prostu
zepsuć elektronikę w aucie, co było jej najmniejszym problemem. Gdy potarła
kable o siebie, wytworzyła tylko małe spięcie i posypały się iskierki, ale z
piątym razem silnik zamruczał i samochód cudem odpalił.
Po 1) tam jest więcej kabli i one
same od siebie nie wystają;
Po 2) trzeba je wyrwać i zdjąć
izolację;
Po 3) trzeba wiedzieć, które zewrzeć
ze sobą (czasem mogą to być nawet 3 kable, dwa od zapłonu i jeden od
rozrusznika, tylko dotknąć na czas startu);
Po 4) nie ryzykujesz uszkodzenia
elektroniki, ale i całej elektryki samochodu;
Po 5) metoda zadziała w starszych
modelach, ale i tak różni się w zależności od samochodu. W nowych wozach jest
praktycznie niemożliwa, bo nad samochodami prym wiodą czujniki prowadzące do
głównej elektroniki, do wbudowanego procesora, np. w BMW X5 można uruchomić
samochód po wbiciu kodu pin w telefonie. Nie te czasy, aby odpalać od kabelków
nowe fury, tym bardziej że akcja dzieje się w Stanach i wątpię, by tacy
super-über bohaterowie jeździli starym fordem.
A przecież sama chciała go
sprawdzić, chciała wiedzieć, jak silny się stał przez te lata, czy być może, w
wielkiej ostateczności, będzie nadawał się na jej przyszłego partnera, z którym
mogłaby kiedyś założyć watahę. – Tak, to już z pewnością nie Teen
Wolf. Pytanie dnia: po co więc ruszać kanon, skoro większość się zmienia
(łącznie z charakterami postaci i zasadami panującymi w świecie istot
nadprzyrodzonych)?
Nie chodziło tylko o przekazanie
mocy, bo gdyby połączyła swoje geny z jakimś silnym wilkołakiem, to ich dziecko
mogłoby przerosnąć mocą nawet samego Scotta McCalla (Iv miała szczerą
nadzieję, że jej dziecko przewyższy Scotta mocą, bo z inteligencją to chyba nie
będzie miało problemu), ale tak naprawdę, to na równi ze strachem przed
ujawnianiem miłości, u Ivrel był też strach przed tym, że nie pozostawi po
sobie żadnego śladu. – Zostawmy już ekspozycję w spokoju
(bo opek to miejscami jeden wielki zbiór ekspozycji). Aż nie wiem jak skomentować
pogrubiony fragment.
Oprócz legend, jakie (,) miała
nadzieję (,) będą o niej krążyć, to chciałaby, aby jej dzieci były
dumne z tego, że mają taką matkę. – Pokorna. Bardzo. No ale co się
dziwić, skoro tu każdy tylko lata koło Christesenów jak wokół bogiń.
Najpierw łyknęła dwie, ale kiedy
wzięła prysznic i nadal nie czuła nic poza lekkimi zawrotami głowy (,) wzięła
pozostałe trzy i położyła się w swoim pokoju. Nie bardzo obchodziło ją
to, że mogla zdecydowanie przesadzić i nawet jak na jej moc, to dawka
mogła być śmiertelna. – Podbijam: po co decydować się na fanfiction, skoro
ma się zamiar łamać wszelkie reguły?
Chwała Ci, że przedstawiasz początki
relacji Dereka i Ivrel, ale forma wciąż pozostawia wiele do życzenia. Obierasz
najłatwiejszą i najgorszą drogą, podając wszystko na sucho, co kto czuje i
dlaczego, czemu robi to i to.
Przed nim siedziała wilczyca, której
czarna sierść nawet w słabym czerwonawym świetle ciemni mieniła się kobaltowym
blaskiem. Oczy wilczycy świeciły najjaśniej ze wszystkich supernaturalnych
źrenic, jakie Derek miał okazję w życiu oglądać. To wszystko przewyższało
jego najśmielsze oczekiwania. Znał tylko jednego zmiennokształtnego
wilkołaka i była to jego matka, jedna z najsilniejszych alf, jakie
było mu dane poznać. A teraz patrzyły na niego oczy alfy, którą on sam
stworzył. To było dla niego niepojęte. Jakim cudem Ivrel w ogóle
zdołała się przemienić w wilkołaka po jego ugryzieniu i dlaczego była
alfą? – Wszystko tłumaczone zbyt późno, bo
tradycyjnie wcześniej nikt nie był niczym zdziwiony. Polecam tę stronę, by
rozróżniać znaczenie jaki i który, gdyż to nie zawsze synonimy,
które możesz sobie ot tak zamieniać.
Już zrozumiałby, jakby źrenice Iv
miały barwę chłodnej stali, barwę Omegi. – Wilkołaki w
tym uniwersum mogą mieć tylko złote oczy (zwykły), błękitne (zabił niewinną
osobę) i czerwone (alfa).
Wilkołaki były silniejsze w grupie.
Samotny wilk nie przeżywa długo… – Zjadło Ci kursywę.
Chapter 17: Can’t Stop The Thing We’ve Started
Kolejny raz zmieniłaś wielkość
czcionki. Nie wyjustowałaś także tekstu.
Pomachała zmęczonemu policjantowi,
który chyba zasnął na biurku, gdyż znad raportów było widać tylko jego jasną
czuprynę. – Ale Jordan jest szatynem.
– Wilkołaki leczą się tylko wtedy, gdy są
przytomne. – A właśnie, że nie. Kojarzysz Isaaca,
który odleciał po porażeniu prądem? Po pobudce miał się całkiem nieźle.
Nie przestajesz uzasadniać zachowań
bohaterów poprzez dialogi. Non stop tylko przecież wiem, że to tylko
przykrywka, tak naprawdę chodzi ci czy przejrzałam cię i tym
podobne. Żadnego zastanawiania się, podejrzeń, wątpliwości.
– Lekarz prowadzący… ”Szayelapporo
Granz” – przeczytała banshee.
– Co to znaczy? – zapytał Stiles.
Jeszcze przez moment Rilnen
opanowywała gniew.
– To znaczy, że moja mistrzyni nie
umarła wskutek choroby – wyszeptała. – Ona została zamordowana.
– Co?! – Stiles aż podszedł do
stołu, by samemu obejrzeć dokumenty. – Okej, w to, że moja mama byłą druidką,
byłem w stanie uwierzyć, ale żeby ktoś ją zamordował, to już przesada…
– To…. niszczy sens całego wątku
Claudii. Nie umierała i się nie żegnała, tylko co, miała przeczucie jak w
filmie, że coś jej się stanie? Jest nawet nielogiczne. Stilinski już
praktycznie nie kontaktuje, za to rani wszystkich, ale ktoś, kto jej tak bardzo
nienawidzi, ją dobija?
Moim skromnym zdaniem, nierozważnym
krokiem byłoby uderzenie na Daraha bez przygotowania. – Daracha.
Dlaczego Alan mówi o Talii, jakby
nie dość, że jej nie kochał, to nawet nie zżył się z nią mimo bycia emisariuszem?
– Oho, już się zaczyna… – Stiles przewrócił
oczami, ale Deaton pozostawał niezrażony. – Oni kochają opowieści druidów (które
ciągle ratują im tyłki)! Tyle że ta Twoja znów była pretekstem do wzniesienia
na wyżyny postaci opka. Kolejny zbieg okoliczności? Przeznaczenie?
Może i Rilnen nikomu tego nie
mówiła, ale Iv była przekonana, że jej siostra strasznie tęskni za swoim
boiskiem, które często nazywała domem, gdzie mogła spokojnie wydrzeć mordę i
dać upust negatywnym emocjom. A tymczasem w Beacon Hills nie miała takiej
możliwości, chodziła niespokojna i co chwilę pakowała się w kłopoty, co martwiło
Iv, ale jako starsza siostra, nie mogła dać po sobie tego poznać. – Te
ekspozycje są wręcz męczące.
Chapter 18: My Attendance Is Bad But My Intentions Are Good
Wśród tych osób był też Stiles, a
Ivrel wyczuła to chyba instynktownie, bo odwróciła się i rzuciła kredą przed
siebie. Stilinski niczego nie zdążył zareagować i gdy usiadł prosto,
kreda trafiła go prosto w czoło.
– Za co?!
– Moja siostra nie jest okazem w
zoo. – Pogroziła jeszcze chłopakowi palcem i złapawszy drugi kawałek kredy (,) wróciła
do pisania. – Niczego nie zdążył zareagować? Lol, to przecież
lekcja, a Ivrel jako nauczycielka odwala kolejne głupoty przy wszystkich
uczniach?
(...) wystarczyło tylko na niego
spojrzeć, a już się wiedziało, że do normalnychnie należy. –
normalnych nie.
Wtrącenie ot tak w środek narracji
informacji o schadzkach Ivrel i Youichi’ego? Gdzie jakikolwiek opis sytuacji?
To wątek, który rozwijasz od dłuższego czasu, więc będzie prawdopodobnie ważny.
Ponadto potrafiła gadać o fotografii
godzinami, dlatego też zdecydowała się na prowadzenie kółka fotograficznego dla
tej „niepojętnej gówniarzerii”, jak zwykła nazywać swoich uczniów. – Nie
przypominam sobie ani jednej wypowiedzi o fotografii, ani użycia wspomnianego
wyrażenia.
Nauczycielka nie zgłasza od razu kradzieży,
tylko wykorzystuje okazję, by pobyć sama z kochasiem? A pozostali członkowie
kółka fotograficznego nie reagują? Dalszy cyrk z Derekiem wprawia mnie w
jeszcze większe zażenowanie (ile razy napisałam to w tej ocence…?).
Rilnen wrzasnęła na koleżanki, że to
nie jest nowy odcinek serialu „Rolnik szuka żony” i mają brać się za
rozgrzewkę. – Co to tu w ogóle robi?
Jedyny plus jej pracy była taki, że
już w pierwszym tygodniu wypracowała sobie respekt u współpracowników. Gdy
tylko któryś próbował nawiązywać z nią jakikolwiek kontakt, warczała pod nosem,
co wystarczało, by się od niej odczepili.
Całą winę za to zwalała na
przeprowadzkę do tego przeklętego miasta, bo w Polsce nie było denerwujących ją
wilkołaków z oczami o niezidentyfikowanym kolorze, którzy już swoją obecnością
przyprawiali ją o dreszcze. – Dlaczego nie? A Ivrel to już się
gubi w graniu niezależnej i nieustraszonej.
(...) ale także zapach, który niewiadomo
czemu, kojarzył jej się z potężną siłą i bezpieczeństwem. – Nie wiadomo.
Nie zauważyłam, by Ivrel stała się
bardziej zwierzęca, bo od początku zdarzają jej się napady złości, nie chowa
pazurów, świeci oczami na prawo i lewo.
Dziewczyna miała być tylko z młodszą
siostrą, gdyż ich rodzice zmarli/zginęli/po prostu szlag ich trafił dwa
tygodnie wcześniej. – Więcej takich tekstów, mniej
podawania, jaki to Grimmjow podobno nie jest. Dalej znów powracasz na zły tor,
rozpisując się o rzekomej dumie, której chłopak jeszcze nie pokazał.
Nawet nie mógł tego wyjaśnić z
Breaden, gdyż kobieta nadal leżała w szpitalu w śpiączce farmakologicznej, w
którą została wprowadzona po ataku Ivrel, gdyż rany, jakie zadała jej alfa (,) goiły
się zbyt paskudnie i były zbyt bolesne, by mogła pozostać świadoma. – Ale
się szybko dowiadujemy…
Chapter 19:Truth doesn't make a noise: I am not afraid
Kolejny raz głupi sen nawiedza
Stilesa… Kolejny raz, ciekawe… Cokolwiek tu się zdarzy chociażby dwukrotnie,
nim rzucisz podobnym tekstem? Dowiadujemy się także, że to Malia nie chce
rozmawiać ze Stilesem, a on się nie narzuca, bo nie chce jej ranić. Niby kiedy?
Całe opko lata za Rilnen. Na siłę usprawiedliwiasz idiotyzmy i agresję
bohaterów, bo niby każdy po prostu nie radzi sobie z cierpieniem.
Wrzuciła podręcznik do geometrii do
szafki z taką siłą, że grzbietem książka wgniotła tylną ściankę. – Co tu się
stało?
Mam wrażenie, że w ogóle nie
sprawdzałaś tego rozdziału. Co chwilę brakuje ę w wypowiedziach w 1.
osobie, cudzysłowów czy przecinków w banalnych miejscach.
Drużyna Beacon Hills nigdy nie miała
speakera (a w przeciwieństwie do cheerleaderek nikt nie traktuje tego jako coś
nowego).
Scott wydawał się być peny tego,
co mówi. – Pewny.
Jego dziewczyna nadal nie rozumiała,
że nie wszyscy ludzie potrafią się sami obronić (...). – Daj
spokój. Malia to podręcznikowy przykład babki: rzuca się samotnie na bandę
mięśniaków, gdy spróbują kogoś tknąć.
Chapter 20: Where Did You Sleep Last Night
Rozdział (części napisane i przez
Ciebie, i Wilczego) zawierają jak zwykle masę błędów interpunkcyjnych rażących
w oczy. Może się wydawać, że to tylko przecinki, ale ich złe umiejscowienie
potrafi naprawdę psuć lekturę. Tak samo powtórzenia.
– Cuchnie tutaj łowcami. – Że jak? To
zwykli ludzie. Ot tak Kowalski może postanowić zostać łowcą. Czym będzie
pachniał? Ivrel bawi się w takie skojarzenia, a od wejścia nie wyczuwa krwi?
Coś nie halo.
(...) zanim zdążyła zamachać krogulcami
mężczyźnie przed twarzą, on już się wyprostował. – To z
pewnością nie jest naturalny zamiennik.
Scena z Ivrel i Grimmjowem mogłaby
być nawet ciekawa, gdyby relacja niemal między wszystkimi postaciami nie
opierała się na pyskówkach.
Wgryzł się w jej obojczyk, pieszczotliwie
(...). – Biorąc pod uwagę, jaki gatunek reprezentuje (i w jakim jest
nastroju), musiałby się postarać, by nie odgryźć kawałka mięsa. Co w tym
pieszczotliwego? Oboje nie do końca panują nad przemianą, wyobraź to sobie.
Natomiast w rozmowie z Derekiem brakuje jakiejkolwiek wzmianki o tym, że Ivrel
również jest alfą.
Następnie obaj panowie zaczęli się mniej
więcej tłuc, porykując na siebie i okładając się dostępnymi pod łapami
przedmiotami typu biurowego. – To znaczy?
Przestali dopiero, kiedy ich własny
harmider zagłuszył trzask drzwi z łazienki, które zostały otworzone z takim
impetem, że na stałe pozostawiły na ścianie swój kształt.
Wkrótce potem cały budynek zmuszony
został do ewakuacji, kiedy zaczęły biegać po nim dwa wilki i jedna pantera,
próbując nawzajem się pozagryzać. – Niby jak? Czy to nagle narrator
zaczął żartować?
Co to w ogóle ma być? Za nocowanie u
Stilesa koza? Czy Ivrel wie, co znaczy być nauczycielką? I że nie powinna
mieszać tego z uczuciami do siostry?
Pod jednym względem szkoda, że to
ostatni rozdział – raczej nie dowiemy się, jakie talenty pisarskie mogłyby się
w klasie ujawnić. Temat ze zbawieniem świata jest całkiem ciekawy. Zwłaszcza,
że to Beacon Hills. Tylko mam jedno ale – ze słów Ivrel wywnioskowałam, że mają
pisać opowiadanie, a potem Rilnen odrywa się od eseju?
A może to miasto jest jakieś
przeklęte?! – Przyczynę odkryli dawno temu.
Jak to rodzice Liama się ciągle
kłócą? On dawno mieszka z matką i ojczymem. Jakieś dzikie, jednowątkowe podróże
w czasie? Research, research…
Już dawno zauważyła, że chłopakowi
coś dolega i bardzo się o niego martwiła. – W innym wymiarze?
Nie tylko wyróżniała się strojem, bo
nie zauważyła, żeby którykolwiek inny uczeń nosił bluzy ukochanego klubu
sportowego, ale także miała inne niż nastoletnie myślenie. – Włącz dowolny
odcinek i scenkę w szkole. Co drugi chłopak…
PODSUMOWANIE
STYL PISANIA
Zapowiadało się bardzo dobrze. Po
prologu byłam pewna, że utrzymasz wysoki poziom. Wiedziałaś, jaki powinien być
stosunek opisów do dialogów, by zachować napięcie, nie spowalniać akcji, ale i
pisać obrazowo. Potem to wszystko zaczęło się psuć. Coraz więcej wszelakich
błędów, masa ekspozycji, powtórzeń, bliźniaczych konstrukcji, wstawek z
kosmosu. Niemal każdy bohater wypowiada się tak samo (podstawa opka: cięty
język).
BOHATEROWIE
Rilnen i Ivrel to klasyczne
Merysujki. Każdy ich błąd usprawiedliwiałaś okropną ekspozycją. Za to postacie
kanoniczne zupełnie wyprałaś z charakterów. Zostawiłaś tylko te cechy, które Ci
pasowały. Klasycznie zignorowałaś Scotta, Lydię przedstawiłaś jak za czasów maskowania,
skupiłaś się jedynie na śmieszkowatości Stilesa, a o Malii oraz
Dereku to już szkoda więcej wspominać. Trener też został skrzywdzony.
UWAGI
Proponuję uważniej sprawdzać
rozdziały, czytać je na głos. Większość błędów to takie łatwe do wyłapania.
Tylko nad interpunkcją należałoby więcej popracować, reszta jest do wykonania
na już, jeśli Ci się zechce.
Pomyśl, jakie bohaterki chciałaś
stworzyć. Pewnie nie Mary Sue? Po co mieszać tyle uniwersum, by nie trzymać się
konsekwentnie żadnego, rozwijać tryliard własnych wątków? Powybierałaś sobie
kilka kanonicznych postaci, zupełnie je poodmieniałaś, by Christensen miały się
z kim kłócić i z kim romansować. Mogłaś odnieść wrażenie, że przez moją słabość
do Malii nieobiektywnie podchodzę do wątku miłosnego ze Stilesem i Rilnen. A to
nie chodzi o to, że sam pomysł na ich połączenie jest zły. Wcale nie, to
mogłoby mieć nawet ręce i nogi, bo ta dwójka pełni podobną rolę w Beacon Hills,
świetnie się rozumie (i nie rozumie innych), gdyby nie opierało się to na: zróbmy
z Malii pustą idiotkę, jakby cofnęła się do bycia kojotem. Niech nagle nie lubi
jej tak naprawdę ani Stiles, ani Malia, ani Scott.
Bohaterom wszystko przychodzi zbyt
łatwo. Ivrel z kosmosu dostaje pracę. Potem robi, co chce, zachowuje się jak
dzieciak, a nikt nie reaguje. Beacon Hills to Beacon Hills, ale trzeba znać
granicę.
Podchodzisz stereotypowo do
wilkołaków, kojotołaków, panterołaków. Miejscami zachowują się jak zwierzęta, a
są już przecież doświadczeni, mają kotwicę. Chwilami sprawiasz wrażenie, jakby
kręciły Cię gwałty, kobiety-przedmioty. Nie mogę zapomnieć heheszków z
nazywania Breaden czarną suką. Humor humorem, tylko momentami robiło się już
mocno niesmacznie.
NA KONIEC
Co tu dużo mówić, opowiadanie mnie
zawiodło. Początkowo było naprawdę bardzo dobre, intrygujące. Jednak namnożyły
się wątki, postacie, a kanony zaczęły się sypać. Zima nadchodzi? I co w związku
z tym? Tyle głupot, miłostek… i wątek główny rozwija się w ślimaczym tempie.
Bohaterowie nie tylko nie przypominają siebie, ale i zachowują się dziecinnie.
Zatrważająca ilość dialogów to kłótnie, krzyki, wyzwiska i seksualne aluzje.
Były też dobre momenty, nawet
później. Gdyby pozbyć się ekspozycji, od początku kreować Rilnen na fankę piłki
nożnej, uzasadnić jej pobyt w Polsce, mógłby to być ciekawy wątek (mimo
stereotypowego podejścia do kibiców). Zdarzały się całkiem niezłe żarty.
Potrafiłaś odpowiednio dynamicznie opisywać mecze. W jakimś stopniu udało Ci
się uchwycić specyficznego ducha Beacon Hills.
Na ten moment jest to tylko słaby.
Opowiadanie opiera się na postaciach, konsekwentnym prowadzeniu wątków. Powinno
się wnioskować, co bohater czuje, a nie czytać o tym elaboraty. Zapraszam TUTAJ.
Zachęcam do dyskusji. Za betę
dziękuję Skoiastel.
0 Comments:
Prześlij komentarz