[125] ocena bloga: dzieci-dzikiego-swiata.blogspot.com

Autorka: Rilnen
Tematyka: fanfiction/crossover
Oceniająca: Fenoloftaleina



WSTĘP
Witaj. Na samym początku warto, byś przypomniała sobie, jak oceniam. Przecinki, które należy dopisać, zaznaczałam w ten sposób: (,). Natomiast pogrubienie ich oznacza, że są zbędne, ale to na wszelki wypadek dopisywałam w komentarzu obok. Nie bawię się w punkty, a ocenę wystawiam w oparciu o ogólne wrażenie. Nie jestem betą, więc nie wypisywałam Ci wszystkich błędów. Twoje opowiadanie to crossover, ale, jeśli chodzi o kwestie związane z kanonem, skupiłam się przede wszystkim na Teen Wolf.

PIERWSZE WRAŻENIE
Adres jest łatwy do zapamiętywania i co nieco mówi już, czego możemy się spodziewać. To dobrze. Poszczególne słowa są oddzielone dywizami, za co masz kolejny plus. Nie rozumiem, dlaczego tytuł na belce (jak się później okazuje, nie tylko) napisałaś po angielsku. Automatycznie włączający się podkład? Kiepski pomysł. Wytrąca z rytmu, irytuje. Rozumiem zamysł i wiem po zgłoszeniu, że muzyka jest ważnym elementem całości, ale myślę, że lepiej niczego nie narzucać. Jak czytelnik się zaintryguje, sam włączy proponowany kawałek. Odstrasza niewyjustowany wszędzie tekst, ale przynajmniej pomyślałaś o akapitach. Nie mam nic więcej do powiedzenia.

SZATA GRAFICZNA
Szablon prezentuje się bardzo dobrze. Pozostaje mieć nadzieję, że oddaje klimat historii, czego jeszcze nie mogę sprawdzić. Wszystko jest czytelne (dzięki Bogu, że czcionka na czarnym tle nie ma zbyt jasnego koloru, bo przynajmniej nie katuje oczu), przejrzyste. Nagłówek mi się podoba, co mnie nie dziwi, bo niezwykle doceniam prace Jill z Zaczarowanych Szablonów i uważam, że ta część szaty graficznej to jej najmocniejsza strona. Mamy dość wyświechtane zdjęcie Stilesa, ale grzechem byłoby się nie zgodzić, że pasuje na okładkę, oraz znane fanom ujęcie Lydii z drugiego sezonu. W tle widać Eichen House, co z pewnością nadaje całości odpowiedniego klimatu. Nie mogę także nie wspomnieć o ujęciu Martin z niezwykle ważnej sceny w Oak Creek. I said i’m fine przypomina równie istotny fragment rozmowy Stilesa z Marin Morrell. Jako miłośnik serialu Teen Wolf czuję się usatysfakcjonowana. Grunt to dobre pierwsze wrażenie!
Przejdźmy do bocznej kolumny.

– Jasne, że jestem tu z twojego powodu, – Rilnen dobyła miecza – ale tylko po to (,) by cię brutalnie zamordować! W tego typu przypadkach na końcu wypowiedzi nie stawiamy przecinka. Mogę cię za to pochwalić za dobór smacznego fragmentu opowiadania.

Podoba mi się, jak opisałaś siebie. W trzeciej osobie, z dystansem i nienachalnie. Za to nie rozumiem, po co Ci tak widoczny gadżet związany ze statystyką. Myślę, że to nie to, co najbardziej interesuje czytelnika ani coś, czym można się chwalić na dzień dobry. Nie mam więcej zastrzeżeń i komentarzy, bo nie ma przepychu, a linki działają.
Pod polem tekstowym umieściłaś kolejne gadżety. Obraz przy Grupa Pisania Kreatywnego się nie wczytuje, ale mimo to przekierowuje na odpowiednią stronę.

(...) Chciałbym, żeby za moimi też stała, najlepiej, wilczyca, a nie własny ojciec, wrzeszczący średnio co pięć minut, że zima idzie." Podoba mi się styl, w jakim to zdanie jest napisane. Kolejny dobry fragment. Jednak szastasz przecinkami, robiąc niepotrzebne wtrącenia. To teoretycznie nie jest błąd, ale utrudnia płynność czytania. Kropka na końcu zdania powinna znaleźć się za cudzysłowem.

Szykuje się crossover-mieszanka wybuchowa. Mam nadzieję, że nie przekombinujesz, bo zapowiada się obiecująco.


ZAKŁADKI
Spis treści
Wszystko jest równiutkie, uporządkowane i odpowiednio podlinkowane. Mam nadzieję, że już w poszczególnych rozdziałach zalinkowałaś kawałki muzyczne, a nie tylko podałaś tytuły, co zmniejsza szansę na to, że czytelnik się z nimi zapozna.

Kartoteka policyjna "Killersów"
To nie jest poprawny polski cudzysłów. Powinien on wyglądać tak: „ (skrót klawiszowy: ALT+0132) i ” (ALT+0148). Warto zapamiętać. Popełniasz ten błąd nagminnie, już nie będę tego wypominać.

Forma zakładki? Jak najbardziej na plus. Już wiem, skąd wdzięczna nazwa kartoteka. Jednak mam wrażenie, że poszłaś na łatwiznę, podając szczegółowe informacje w jednym miejscu, jakbyś spodziewała się, że ktoś zapomni. Nie rozumiem także, dlaczego alfa umieściłaś między dwoma „(...)’? Skąd pomysł na zapisanie zeznań po angielsku? Tak ni z gruszki, ni z pietruszki, nawet przy angielskim tytule, bo reszta po polsku. Nie mieszaj tak, trochę konsekwencji. Nie zakładaj też z automatu, że każdy zna ten język. Słowa nie są trudne, konstrukcje wręcz banalne, ale tak się po prostu nie robi.

My sister is the moon. We're looking for the truth. – Chodzi tylko o bycie wilkołakiem czy nawiązujesz do buddystów i ważnego dla wielu przemienionych the sun, the moon and the truth? Ma to związek z rodziną Hale’ów, Liamem i problemem z kontrolą?

Urząd Pocztowy Beacon Hills
Wszystkie sprawy do autorki i spam proszę zapisywać tutaj (.)


TREŚĆ
Szalejesz z czcionką. Zmienia się rodzaj, wielkość. Wypadałoby to ujednolicić. Zmieniłabym odcień czerwonego, którym zapisujesz kolejne wstawki. Ten jest zbyt jaskrawy, tym bardziej na czarnym tle, aż razi. Triskeliony oddzielające sceny nadają się idealnie – tylko dlaczego są aż takie duże? Na Twoim miejscu zmniejszyłabym je co najmniej o połowę. Zbyt rzucają się w oczy i nie prezentują się szczególnie estetycznie.

Chapter I: I Can't Stand The Rain So I Live Right Next Door Too Hell
Mile widzieć tutaj wyjustowany tekst. Okazuje się, że w kolejnych na ogół też się o to postarałaś. Popraw więc zakładki i te kilka nieogarniętych postów, skoro wiesz, o co chodzi. Nadal nie widzę sensu w angielskich wstawkach, ale już więcej o tym nie wspomnę, bo po co się powtarzać. Wiem, że to fragmenty piosenek, jednak myślę, że nie straciłyby na tłumaczeniu. Szkoda też, że nie ma u Ciebie ani jednego polskiego utworu, a przecież i nasi artyści grają mocniejsze kawałki.
Rozumiem, że kursywą zapisałaś wspomnienie? Czy chodzi tylko o fragment niezwiązany bezpośrednio z dalszą akcją? Trudno powiedzieć, bo oszczędziłaś nam dat. Muszę przyznać, że umiesz zaintrygować na wstępie. To się chwali.
Bardzo dobrze zaczynasz. Wiesz, kiedy powtórzenia konstrukcji nadają klimatu, ale jeszcze nie są przesadzone i irytujące. Złoty środek – świetnie, że go odnalazłaś. Wciąż mnożysz przecinki. Masz skłonność do niepotrzebnych wtrąceń. Nie rzuca się to tak bardzo w oczy, nie utrudnia czytania, bo jednak nie stawiasz przecinków byle jak, ale na dłuższą metę może nie być tak kolorowo.

Obok niego znajdował się właz z otwartymi na oścież, drewnianymi podwójnymi drzwiami. – To w końcu jak? Po dorodnym pniu spodziewałam się opisu Nemetonu, ale ten fragment się kłóci. Potem sugerujesz, że dziewczyna znajduje się w rezerwacie. Więc jednak Nemeton? Chodzi Ci o pomieszczenie z 3a, gdzie bohaterom zaczął obsuwać się sufit? Jeśli tak, to zostaje właz. Wciąż nie wiem, o co Ci dokładnie chodzi.

Normalnie burzę uznałabym za banał, sztuczne bawienie się w literaturę grozy, ale skoro chodzi o Nemeton, trafiłaś w dziesiątkę. Piątka za odrobioną pracę domową. Reaserch to podstawa.
Cieszę się, że nie uciekasz w ekspozycję, nie idziesz na łatwiznę. Nie piszesz sucho, że dziewczyna się boi, tylko opisujesz, że trzęsły jej się dłonie. Nie musiałaś nawet dodawać, że ze strachu. Czytelnik sam by wywnioskował i byłoby jeszcze lepiej.
Dobrze oddajesz zaciekawienie bohaterki. Także wspominanie siostry i sztuczki chłopaka wypada wiarygodnie, naturalnie. Pokazujesz emocje Rilnen, tak samo jej sposób radzenia sobie z drżeniem rąk, a nie niepotrzebnie wszystko tłumaczysz jak krowie na rowie. Brawo za zbudowanie napięcia. Czasem trudno o to, gdy czytelnik nie związał się jeszcze emocjonalnie z postacią. Fragment jest krótki, a Twój styl pisania na razie stosunkowo obszerny, jednak czułam dreszcz na plecach jak bohaterka, miałam wrażenie, że coś złego może się wydarzyć. Krótkie, ale trafne porównania okazały się strzałem w dziesiątkę.

Ivcia…? – Mocno spolszczone. Jak powinnaś, nie uciekasz w angielski. Jak to zdrobnienie brzmiałoby w amerykańskim uniwersum?

Ze schodów ciągle lała się woda, oblewając nogi dziewczynki wartkim strumieniem. – To istotne, więc powinnaś wcześniej wspomnieć o rzekomo ciągle lejącej się wodzie, a także o odczuciach bohaterki. Dziewczynka czuła zimno? Miała dziurawe buty? Poziom wody w pewnym momencie stał się tak wysoki, że spowalniał poruszanie się? Rilnen zastanawiała się, czy się nie cofnąć i nie zamknąć włazu, drzwi czy co to tam jest, jednak zbyt się bała utknięcia?

Trzymasz poziom. Rilnen się boi i ja to czuję. Po prostu kupuję, jak leci. Pamiętasz, że bohaterka ma osiem lat i to jej pierwsze doświadczenie tego typu. Jednocześnie się nie zagalopowujesz, nie dodajesz przesadnego dramatyzmu. Jesteś wiarygodna w tym, co robisz. Oby tak dalej. Już mnie zaciekawiłaś. Co stało się biednej Ivrel i jak to wpłynie na naszą główną bohaterkę?


Zaraz, zaraz… Rilnen jest w końcu siedmiolatką czy ośmiolatką? Na początku piszesz o pamiętnej nocy, gdy dziewczynka jako ośmiolatka wyszła z domu, więc dlaczego potem opisujesz siedmiolatkę?

Upadła na kolana, dysząc ciężko, choć wzrok wciąż miała utkwiony w sparaliżowanej strachem siostrze. – Zamieniłabym na zwykłe a. Choć byłoby bardziej na miejscu przy schyleniu głowy czy innej czynności kojarzącej się z odwróceniem wzroku.

Ułożyła jej głowę na swoich kolanach, ratując przed utonięciem, ale (,) nie potrafiąc się powstrzymać, wybuchła niekontrolowanym płaczem. – W tym przypadku raczej utopieniem. Nieco dezorientujące. Woda najpierw lała się strumieniami po schodach. Potem określiłaś podłogę jako mokrą (Ivrel na nią runęła, co kojarzy się z czymś głośnym, z bezpośrednim kontaktem) zamiast wspomnieć o niepokojącym poziomie wody. Brakuje mi też jakiejś myśli dziewczynki, bo napisałaś tylko o racjonalnym podejściu. Przydałaby się jakaś wcześniejsza myśl o konsekwencjach, w ogóle pierwszy strach przez prawdopodobieństwo utopienia, skojarzenie.

Myślałam, że to koniec emocjonalnych przeżyć (których nie brakowało!), a tu jeszcze twist na koniec. Czy obie siostry zginęły? A może oprawca coś od nich chciał i je gdzieś wyniósł? Poza tym myślę, że nie tylko łkanie małej zagłuszyłoby jego kroki. Pamiętaj o ulewie, burzy, tej rzekomo lejącej się wodzie. Tyle czynników, tyle czynników, nie ograniczaj się.
Wspomnienie nie jest wprawdzie idealnie opisane, ale to naprawdę drobne potknięcia, które łatwo zlikwidować, więc mój entuzjazm na razie nie stygnie. And we shall be together na końcu zabrzmiało genialnie!
Nie wydaje mi się, by Scott po przemianie czuł potrzebę zabrania kija bejsbolowego. Potem niby piszesz o odruchu, który nie zniknął przy nadnaturalnych zdolnościach, ale wciąż mam mieszane uczucia. Z drugiej strony, scena jest niezwykle rozczulająca, gdyż przypomina tę z pierwszego odcinka, którą kocha każdy fan Scilesa. Rozumiem celowość zabiegu, jednak element z kijem wciąż uważam za nielogiczny.

CO TY (,) DO CHOLERY (,) ROBISZ?!

Przez moment obaj patrzeli na bejsbol, który McCall wciąż trzymał uniesiony, po czym wybuchli śmiechem. – Pilnuj narratora, nie może ot tak wylatywać ze slangiem.

– Nie, Stiles, nie chce już szukać ciał… Chcę. I tak, scena ewidentnie rozczulająca.

– Derek założył tu alarm, od kiedy tajemnica Nemetonu wyszła na jaw. – Która? Znów mówimy o 3a i perypetiach z Jennifer?

– Jakbyś choć tyknął… – zaczął Stiles, ale Derek nawet na niego nie popatrzył (,) tylko wysiadł z samochodu i uścisnął dłoń szeryfa. – Dlaczego a nie go w odniesieniu do jeepa?

Gdy zawył alarm (,) patrol pojechał sprawdzić, czy to przypadkiem nie jakieś zwierzę, ale gdy przyjechali na miejsce, drzwi były wywarzone. Wyważone.

– Kate nie chodziła w szpilkach… – zauważył Hale (,) wpatrując się w dziurę.

To nie wygląda (,) jakby ktoś go tu rozrzucił.

– To nie jest wilkołak… – Scott wymienił spojrzenie z Derekiem i obaj wypadli przed dom (,) rozglądając się wokół, wytężając swój supernaturany słuch. Wypadli jest za bardzo kolokwialnie.

Górski pył… – szepnął. – Myślę, że chodziło Ci o górski popiół.

Dobrze znane fanom istoty nadprzyrodzone nazywasz Beserkerami, co mnie dziwi, bo spotkałam się ewentualnie z nazwą Berserk, a w serialu z pewnością było Berskerker (z mitologii nordyckiej, o czym możesz poczytać tutaj). Nie ma mowy o literówce, bo za każdym razem omijasz to r. Swoją drogą, ciekawe, co ich przywiało do Beacon Hills. Jednak Kate ma coś z tym wszystkim wspólnego? Jestem nieco zdezorientowana, ponieważ nie wiem, po którym sezonie dzieje się akcja.

Wstrzymał oddech i zacisnął powieki (,) czekając na cios, ale nic takiego się nie wydarzyło.

Poczuł tylko, jak ktoś napiera na niego całym ciałem i popycha z powrotem na ziemię. Uderzył plecami o twarde korzenie, a ktoś spadł na niego.

Nie mógł zobaczyć jej twarzy, gdyż zakrywała biała maska, ale krótka, obcisła sukienka sugerowała, że jest to kobieta. – Na dodatek: szkoda że nie opisałaś dokładniej owej maski.

Zamaskowana wojowniczka była niesamowicie zwinna, bo żaden z ataków potwora nie był w stanie jej dosięgnąć. – Hej, już tak ładnie było z brakiem ekspozycji. Żaden z  ataków potwora nie był w stanie jej dosięgnąć. Dlaczego? – pomyśli czytelnik. – Pewnie dlatego że była niesamowicie zwinna!

Ciemnogranatowy wilk? Czyżby Talia Hale? To byłoby ciekawe.

Derek przekroczył martwe ciało i przeszedł parę metrów (,) wpatrując się w miejsce, gdzie zniknęła wojowniczka i wilk.
– Stary, wszystko w porządku? – Zapytał Scott, widząc, że z jego przyjacielem jest coś nie tak.
– Taa… – Stiles przetarł twarz dłonią. – Zniknęła wojowniczka z wilkiem albo zniknęli wojowniczka i wilk. Zapytał małą, bo odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi. Gdyby nie odpowiedź, myślałabym, że pytanie było skierowane do Dereka (nawet mimo tego stary). Coś nie tak? To znaczy? Co zaniepokoiło McCalla? Wyjątkowe milczenie Stilinskiego, zamyślenie? Czy może ma to związek z kolejnymi słowami chłopaka: Po raz kolejny ktoś musiał ratować mi życie?

– Wyczuwasz coś? – Zapytał Scott Dereka, ale standardowo nie dostał odpowiedzi, gdyż zawsze, kiedy Hale się zastanawiał, milczał jak grób, jakby myślenie i mówienie równocześnie było ponad jego możliwości. – Małą: zapytał. Niepotrzebne dopowiedzenie.

– Ręce za głowy! – Rozkazał Parrish (,) nie rozpoznając ich za pierwszym razem. – Jak wyżej: rozkazał.

– Co teraz robimy? – Zapytał Scott patrząc na Stilesa jak zwykle, oczekując (,) by przyjaciel wymyśli jakiś plan, bo on sam był w tym beznadziejny.  Och, wcześniej było dobrze, więc co się stało? Gdy dopowiedzenie za myślnikiem dotyczy bezpośrednio wypowiedzi, zaczynamy je małą literą: zapytał. Wcześniej także nie podawałaś niczego na sucho.

Zawsze tak robił, kiedy usilnie próbował połączyć incydent z przypadkiem. – Niech po prostu to robi. Nie wmawiaj niczego czytelnikowi.

McCall bardziej stwierdził fakt, niż zapytał, bo jego najlepszy kumpel milczał całą drogę i marszczył jedynie brwi (,) nie odrywając wzrok od jezdni. – Widzę, że interpunkcja przy imiesłowach to nie Twoja najmocniejsza strona. Wrócimy do tego później.

Podążali za Derekiem aż do jego kamienicy. Jak cienie weszli za nim na najwyższe piętro, gdzie znajdowało się jego mieszkanie. Narastająca cisza tylko podsycała napiętą atmosferę, ale dopiero, kiedy Hale zapalił światło, spojrzał na chłopców (,) unosząc brwi.

Stiles prowadził. Nadal nie będziesz się odzywał? – Między tymi zdaniami brakuje myślnika.

Wilkołaki wymienili spojrzenia (,) całkowicie nie rozumiejąc, o co chodzi.

Spodziewałam się czegoś z matką Hale’a, a tu mamy Claudię! Niezłe zaskoczenie, ale jak najbardziej pozytywne. Na dodatek wyjaśniło się dziwne zachowanie Stilesa.

Czasami się zastanawiała, jakie było jej pierwsze wspomnienie i jedyne, co przychodziło jej na myśl, to ogień.

Płomienie bardzo często nawiedzały w snach. Paranoja doprowadziła do takiego stanu, że strach zamienił się w fascynację i stała się specjalistką od ognia. Wiedziała o nim wszystko i nic nie mogło zaskoczyć. Na przekór, to niebieski płomień stał się jej symbolem. Teraz też uciekała przed ogniem, ale wrodzone nadnaturalne umiejętności pozwalały jej na wyrównany wyścig. Z uśmiechem na ustach biegła przez coraz to bardziej pochłaniany przez ognistą pożogę las, który wydawał jej się znajomy, choć nigdy w nim nie była. Za kolejnym zakrętem ujrzała rozwidlenie i z nadzieją skierowała tam kroki, kiedy głuche łupnięcie zmusiło do otwarcia oczu. Oddychała szybko i dopiero po kilku chwilach zorientowała się, że znowu nawiedziła senna mara. – Ach, te zaimki… Sam fragment mnie zaciekawił. Pożary i rodzina Hale’ów to niepokojąco silne połączenie, jeszcze ta Kate i Berserkerowie…

Nie spodziewałam się tak szybko powrotu naszych sióstr. Jednak przeżyły i chyba mają się całkiem nieźle. Czyżby Ivrel po prostu przemieniła się wtedy w wilkołaka? Czerwone oczy… stała się alfą? Zabiła kogoś czy podzieliła los Scotta?


Ze stoickim spokojem zrobiła sobie kawę i usiadła przy stole, patrząc (,) jak młoda usiłuje wepchnąć jakieś kartki do torby.

Jeśli zamierzasz naśladować twoją ukochaną Nanę, to pamiętaj, że twoja ukochana Nana została wywalona ze szkoła (i) oskarżona o prostytucję. Szkoły.

Wychowywała siostrę od dziesięciu lat, od kiedy ich rodzice jednego dnia wyszli z domu i zniknęli, jakby zapadli się pod ziemię. Policja już dawno przestała interesować się ich sprawą i dziewczyny były zdane na siebie, choć wcale im to nie przeszkadzało. – Skoro wychowuje siostrę od dziesięciu lat, to sama w jakim jest wieku? Ot tak sobie razem mieszkają?

Same próbowały rozwiązać zagadkę i tydzień temu wróciły do Beacon Hills w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące je pytania (,) niewyjaśnione sprawy, które sprowadziły je z powrotem do tego tajemniczego miasteczka.

Wiarygodnie wypada relacja sióstr. Nie wybielasz żadnej z dziewczyn, nie wykorzystujesz przesadnej ilości klisz. Dziwne wydarzenia z Beacon Hills? Och, Rilnen, trochę tego było. Zatuszowane zaginięcie? Chodzi o scenę z początku rozdziału?

Jak gdyby od niechcenia Iv zgarnęła , ale tylko zgniotła w ręce, zamierzając przyjrzeć się jej później.

Camaro i skórzana kurtka? To na pewno Derek. Propozycja podwózki raczej nie jest w jego stylu, ale może chodzi o coś związanego z nadprzyrodzonym światem.

W ułamku sekundy jej oczy znalazły się niebezpiecznie blisko tajemniczych oczu i w normalnej sytuacji już zaczęłaby się bronić, ale coś jej podpowiadało, że nie ma się czego bać. Może to był ten jego uśmiech, który powodował, że momentalnie uginały się pod nią nogi.

Czarne Camaro odjechało z piskiem opon, a siatka, w której były jajka (,) ponownie upadła na ziemię.

Fabuła i styl pisania? Wciąż miodzio. Opisy to Twoja bardzo mocna strona. Czytam je z ogromną przyjemnością. Różnie jednak bywa z interpunkcją w zdaniach złożonych i ekspozycją. Powtórzeń jest stosunkowo mało, co najwyżej zaimków, ale to chyba stały element bagażu młodego pisarza.


Chapter 2: What Is And What Should Never Be
Rozdział jest prawie o połowę krótszy niż poprzedni. Tylko pierwszy był taki długi czy nie starałaś się o zbliżoną ilość słów w każdym?

Uważał go za upierdliwy, bo gdy tylko wpuszczał świeże powietrze do płuc, miał wrażenie, że nozdrza płoną mu żywym ogniem.

Grimmjow Jaegerjaquez (tylko weź to zapamiętaj) wydaje się bardzo interesującą postacią już na wstępie, jego brat także. Katana? Postać ma jakiś związek z kitsune? Inna oceniająca znająca Bleach zwróciła uwagę na kilka rzeczy:
  • Gościu nie żyje (ma, umm…. czarną dziurę wielkości grejpfruta na brzuchu?),
  • Jest stworzeniem zrodzonym z dusz umarłych, o ludzkim kształcie i żyje w królestwie ciemności (Hueco Mundo),
  • To członek elitarnej armii tego królestwa.
Z opowiadania nic podobnego nie wynika.

Pojawienie się Kate było do przewidzenia, jednak intryguje kolejne tajemnicze pomieszczenie w podziemiach, a także wyjątkowo szybka śmierć Argent. Nie powiem, że mi jej żal.

Wszystko byłoby w porządku, bo obok jej splecionych dłoni był kubek z kawą, obiad przyszykowany do podgrzania stał na piecu, ale starsza siostra była daleka od zwyczajności. Była blada jak ściana, a włosy sterczały jej w różne strony, jakby co chwilę wplatała w nie palce.

Przez moment Ivrel milczała jak zaklęta, a kiedy uniosła głowę, jej oczy błyszczały karmazynem. – Tego jeszcze nie grali. Żadnych karmazynowych ślepi u jakiegokolwiek wilkołaka.

Akcja śmiało rusza do przodu, dopiero co doszło do zabójstwa, a tu już aresztowanie. Zakładka z kartoteką wyraźnie na rzeczy. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała do niej zaglądać, bo wszystko zostanie przystępnie przedstawione w tekście. Szkoda, że tak sucho  wyjaśniłaś, że przyjacielem z prologu był Derek. Wciąż nie rozumiem, jakim cudem beta mogła kogoś przemienić. Liczę na wyjaśnienie, bo widzę, że to nie przeoczenie, ale celowy zabieg, jednak nie wydaje mi się logiczne, by Hale, wychowywany w wilkołaczej rodzinie i w pełni świadomy istnienia nadprzyrodzonego świata, nie wiedział, że tylko alfa może gryźć i tworzyć wilkołaki. Tak samo ze sztuczkami pokazywanymi przyjaciółce. Derek nigdy nie był typem od popisywania się, za to z pewnością miał tyle oleju w głowie, by zwykłym ludziom nie pokazywać swoich zdolności, bo od dzieciaka żył w strachu przed łowcami czającymi się wszędzie.
Dlaczego Rilnen śniły się akurat czerwone ślepia? W prologu było dziwnie napisane o napastniku. Dziewczyna nie miała (chyba) styczności z alfą, a przynajmniej jeszcze o tym nie wspomniałaś.

Jedyne, za co siostry Christensen były wdzięczne tym wydarzeniom (,) to za fakt, iż dzięki niemu zbliżyły się do siebie i nauczyły współpracować jak żadne inne rodzeństwo. – Nie mów, pokazuj. Dalsze streszczenie losów dziewczyn także nie było najlepszym pomysłem.

Zawsze dziwiła się bohaterom horrorów, którzy (,) wchodząc do pustych pomieszczeń (,) tak wołali, jakby myśleli, że napastnik im odpowie. – Lepiej: wołali tak.

Stiles szybkim krokiem dotarł do gabinetu szeryfa, gdzie jego ojciec przerzucał jakieś papiery z jednego końca biurka na drugi, a jego mina nie wróżyła nic dobrego.

Stilinski przyniósł ojcu chińszczyznę z pudełeczka? Może przesadzam, czepiając się, ale przypomnij sobie, ile razy Stiles próbował przekonać szeryfa do zdrowego jedzenia, dbania o siebie. Tanie, szybkie jedzenie? Nope.

Widzisz dziewczynę? – W dopełniaczu zawsze: tę. Kupiłam tę lalkę. Poszła na spacer z tą lalką.

Niepokojąco dużo sugestywnych scen Stilesa oraz Rilnen. Mam nadzieję, że nie zechcesz ich od czapy połączyć, tru loff, kto się czubi, ten się lubi, tylko co najwyżej rozsądnie poprowadzisz wątek miłosny.

Dziewczyna wstała z pryczy, wzięła z jego ręki fiolkę i przez dłuższą chwilę obracała w palcach, przyglądając się jej uważnie, po czym spojrzała na chłopaka zdegustowana i odrzuciła mu fiolkę, którą ledwo zdołał złapać.

Stiles, co ty (,) do cholery (,) robisz?

Wpadła do mieszkania jak burza, trzasnęła drzwiami i dopiero kiedy zobaczyła wściekłą siostrę (,) odzyskała zdolność racjonalnego myślenia, a nawet lekko się przeraziła. – Hej, nie idź na łatwiznę, pokazuj rzekomą wściekłość Ivrel.

Claudia Stilinski mistrzynią? Dawną nauczycielką? Czego? Ciekawe, ciekawe. Rilnen może się niemiło zaskoczyć.

Rozpozna ? Ucieszy się na jej widok, czy każe odejść do diabła? (...) Ściskało jej żołądek, kiedy uniosła dłoń, ale zapukała odważnie w drewniane drzwi. Przez parę minut nikt jej nie odpowiadał, ale widziała, że w środku pali się światło, więc postanowiła zapukać ponownie. – Zbędny pierwszy przecinek. Poza tym tu ładnie pokazałaś emocje dziewczyny. To lepsze od mówienia o nich, prawda?

Spojrzała w oczy szeryfa, ale na dźwięk imienia jego żony, ciepłe światło zgasło. – Bez drugiego przecinka.

Do jadalni wpadł syn szeryfa, ale zatrzymał się w progu (,) utkwiwszy spojrzenie w Rilnen.

Wielokrotnie używasz podobnych konstrukcji (np. z ale).
Technikalia technikaliami – mimo kilku szablonowych rozwiązań i ekspozycji fabuła wciąż mnie pozytywnie zaskakuje. Trochę razi, że Rilnen musiała być od razu ulubioną uczennicą, bo nie warto bawić się w panią perfekcyjną i najważniejszą, ale końcówką z perfumami się zrehabilitowałaś. Chyba już wiemy, kim był wilk (ale od razu taka transformacja? to nie takie łatwe) i dziewczyna od Berserkera.


Chapter 3: We Might As Well Be Strangers
Znowu powracamy do koloru oczu. Dlaczego te Ivrel są czerwone jak u alfy? Dopiero teraz zwróciłam na to uwagę, więc przejrzałam jeszcze dwa pierwsze rozdziały, ale nie znalazłam żadnego wyjaśnienia.

Komórka młodej nie odpowiadała, choć Ivrel dzwoniła pięćdziesiąt siedem razy. – Nie zapędziłaś się czasem? Nawet nic się jeszcze nie stało, by się tak porządnie zmartwiła.

Po pierwsze zaginięcie przyjmują po dwudziestu czterech godzinach, a po drugie Ril jest notowana, więc jej zniknięcie pewnie nie za bardzo przejęłoby funkcjonariuszy. – Ale z niepełnoletnią byłoby trochę inaczej, co?

Wszystko przez tajemnicze, trudne do wyjaśnienia wypadki, jakie miały miejsce w mieścinie, w wyniku których nauczyciele zmieniali się tam jak w kalejdoskopie. – Czy ja wiem? Nauczyciele? Harris, Blake, Westover, Morell po prostu odeszła… i to tyle, bo akcja dzieje się (jak wnioskuje) przed sezonem szóstym, więc nie wliczamy Douglasa. Jak w kalejdoskopie zmieniali się raczej wszelacy pracownicy posterunku. Nie wspominając o tym, że szkoła od pewnego czasu nie ma nocnego stróża, bo nikt nie był taki głupi, by się zgodzić.

Lubiła mawiać, że wykorzystując swoje ponadnaturalne zdolności, rozwija jedynie talent dany jej przez Boga, a przecież Pan nie lubi, by marnowano jego dary. – Lepiej: nadnaturalne. Wielką: Jego.

Udała się wprost pod gabinetu trenera Finstocka, który nie tylko opiekował się graczami Lacrosse i uczył ekonomii, ale także zajmował się rekrutacją nowych nauczycieli. – Z jakiej racji?

Usłyszała po zapukaniu w drzwi, więc weszła i nadal się uśmiechając, usiadła przed biurkiem zaskoczonego trenera, który patrzył na Ivrel (,) marszcząc brwi. – Wiadomo w co.

Iv wyszczerzyła rząd błyszczących zębów, starając się schować kły i wstała, by uściskać dłoń trenera. Ach (,) ci trrrenerzy… – Przecież się nie przemieniła, więc jakie kły?

Ta rozmowa pseudokwalifykacyjna była dla mnie… żenująca. Naprawdę Ivrel jest dorosłą i to wykształconą kobietą, a na rozmowie o pracę tak się prezentuje? Cała scena mnie nieco zdezorientowała. Atak dzikiego zwierzęcia? Co Ivrel ma z tym wspólnego? Zabrzmiało, jakby sama do tego doprowadziła. Do tego zrobiłaś z Finstocka idiotę. To nie facet, któremu miękną nogi na widok odsłoniętego dekoltu. Raczej typ nie wiedzący, co wtedy zrobić albo zszokowany. W fandomie niemal uważa się go za aseksualnego. Poważnie, ta teoria się przyjęła. Potem to już w ogóle cyrk na kółkach. Laska pyta, jaką dostaje klasę, Bobby wskazuje jakąś tam, ona tam idzie już uczyć jak gdyby nigdy nic? Mówi, że chce prowadzić kółko fotograficzne, coś jeszcze, więc okej, niech ma, załatwione od ręki?


Wykorzystując wyostrzony zmysł węchu, zauważyła, że jedna dwójka – dziewczyna pochodzenia azjatyckiego i ciemnowłosy chłopak – emanują bardzo silnym zapachem nadnaturalnych zdolności. – Sądzisz, że gdyby coś takiego istniało, przez te wszystkie sezony Scott i reszta nie wykorzystaliby tego, tylko szukali jakichś sposobów na wykrycie innego wilkołaka czy czegoś podobnego? Pamiętasz drugi sezon i McCalla wręcz dotykającego nosem Isaaca, by go obwąchać?

Młoda Christensen wcale nie zaginęła. Dowiedziawszy się o śmierci swojej mentorki, przez pół nocy… – Nie, streszczenia nie są dobrym pomysłem.


Christensen westchnęła i nie widząc żadnej innej opcji, złapała się oparcia siedzenia i spróbowała wstać, ale gdy dotknęła ramienia dziewczyny, natychmiast usiadła z powrotem i (,) zanim się zastanowiła (,) z jej ust wyrwało się stwierdzenie (...).

– Czy ty masz jakieś nadnaturalne moce? – zapytała rudowłosa, patrząc na Rilnen i przekrzywiając głowę. – Nie rób półgłówka także z Lydii, która jest taktykiem, a nie od razu wyskakuje z tak odważnym pytaniem.

Ruda nie czekała na odpowiedź (,) tylko machnęła ręką, po czym złapała Rilnen za nadgarstek i pomogła jej podnieść się na nogi. Ciągnąc za sobą, wyprowadziła na zewnątrz.

– Moja najlepsza przyjaciółka też kiedyś była nowa.
– Co się z nią stało?
– Zginęła. – Ruda posłała Ril smutny uśmiech i otwarła drzwi łazienki. – Idziemy?


– Co tu… do diabła… robisz?
– Uczę. Powinnam chyba zapytać, co ty robiłaś takiego ważnego poprzedniej nocy, że nie wróciłaś na noc do domu! – W miarę wypowiadanych słów głos Ivrel zamieniał się w krzyk. – Wstaję rano, łóżko puste, auta nie ma, ciebie nie ma! Poczekaj, aż wrócimy do domu, urządzę ci takie piekło, jakiego jeszcze nie widziałaś! – Poczuła satysfakcję, kiedy oczy jej siostry zajęły się przerażeniem, ale chwilę później Rilnen pociągnęła ją za rękę, wyprowadzając z sali.
– Co ty wyprawiasz?! – Klasa ma niezłe przedstawienie do oglądania. Taa, Ivrel wychodzi na bardzo odpowiedzialną, by prawić morały…

Nie wiem, co się stało. Między tym rozdziałem a poprzednimi jest ogromna przepaść. Mamy zignorowanie charakterów kanonicznych postaci, słaby reaserch, klisze. Wątek pracy w kilka sekund zabił już zupełnie rozdział (jeszcze to napomknięcie po lekcjach wpadła do dyrektora, podpisała umowę i papatki). Jeszcze lecimy w Mary Sue – oczywiście uczniowie już uwielbiają Ivrel, aż pilnie słuchają wykładu i zostają na przerwie.

Na moment zapadła cisza, po czym Ivrel usiadła za biurkiem, nie okazując Ril żadnego współczucia, bo dobrze wiedziała, że młoda tego nie potrzebuje. Ale my nie wiemy. I z pewnością nie chcemy się tego tak dowiadywać.

Na moment zapadła cisza, po czym Ivrel usiadła za biurkiem, nie okazując Ril żadnego współczucia, bo dobrze wiedziała, że młoda tego nie potrzebuje.
– A tak z innej beczki… Zaprzyjaźniłaś się już z kimś oprócz tej rudej? – No tak, troskliwa starsza siostra wrażliwością nie grzeszy.

Przez wydarzenia dzisiejszego dnia Ivrel całkiem zapomniała o poznanym niedawno przystojnym Dereku, który prawdopodobnie był jej starym znajomym. Tym razem nie ogarnęło ją przerażenie, wręcz przeciwnie, poczuła wszechogarniając złość, wymieszaną z ciekawością. – Jak to prawdopodobnie? Wszechogarniającą. Co to za niepokojący zjazd z pokazywania uczuć na ich wymienianie?

Derek uśmiechnął się uprzejmie i Iv z satysfakcją zauważyła, że mężczyźnie trudno utrzymać wzrok na poziomie jej oczu. – Serio, on też? Hale kopie panienkom tyłki i po wiadomych przeżyciach z Kate ma uraz do kobiet, boi się kontaktu.

– Ja naprawdę nie wiem (,) o co ci chodzi.

Przybrała postać wilkołaka, dziurawiąc pazurami kurtkę Dereka. – Najpierw się przemieniła, potem miała pazurki, co? Więc przykładowo: Przybrała postać wilkołaka, po czym podziurawiła pazurami kurtkę Dereka.

Nie dała zaskoczonemu do granic możliwości mężczyźnie szans na jakąkolwiek reakcję. – Nie rób z silnego, doświadczonego wilkołaka ostatniej sieroty.

Czy to możliwe, że ten Derek, to nie był TEN Derek? – Bez ostatniego przecinka.

Od lat nawiedzały w koszmarach, nie było innej opcji. Ale dlaczego on jej nie pamiętał?

Ufała mu, pozwoliła się przemienić… – Nie mogła pozwolić, bo to nie było planowane.

Chciał wszystko opowiedzieć Scottowi, ale zmuszony był zaczekać z nowościami aż do popołudniowego treningu, gdyż przez cały dzień jego dziewczyna łaziła za nim jak cień.            Gdyby mogła, weszłaby za nim pewnie i do kibla. – Uroczo. Wyczuwam: Stiles i Rilnen to tru loff, więc trzeba wykopać Malię! Nie obędzie się bez amputacji charakteru… No weź, Tate to najbardziej niezależna postać serialu, która nie lata za lubym, tylko za jeleniami w lesie.

Dopiero, kiedy znaleźli się w męskiej szatni, mógł być pewien, że nie zostanie podsłuchany, bo Malia poszła do domu, uczyć się na czekający ich jutro sprawdzian z matematyki. – Bez ostatniego przecinka.

Nie mógł już dłużej wytrzymać i wybuchnął śmiechem, ale widząc minę przyjaciela (,) zamilkł.  

Stiles kiwnął głową w stronę trybun, gdzie ich nowa koleżanka siedziała z nosem w książce obok Lydii, obserwującej trening. – Ostatni przecinek zbędny.

Nie mam nic więcej do powiedzenia, bo uwagi zapisywałam na bieżąco. Pozostaje mi tylko nadzieja, że jakoś poukładasz to wszystko – zrobił się niezły bałagan, ale część nielogiczności można jeszcze naprawić, bo już sama nie wiem, co jest zamierzone, a co jest zwykłą głupotą.


Chapter 4: Crash Course In Polite Conversation                                                                          
Rozdział jest niewyjustowany. Zaskakujesz też kolejnym rodzajem czcionki.

W końcu całe życie był przygotowywany do jednej roli, mianowicie od początku zaplanowane było, że on i jego brat zostaną łowcami potworów – ludzi z ponadnaturalnymi zdolnościami. Ich rodzice, uchodźcy z różnych krajów, Japonii i Hiszpanii, zwyczajnie w świecie nie mieli pieniędzy na wychowanie synów, dlatego musieli zdecydować się na bardzo bolesny dla nich krok. – Jeśli w kilku akapitach przedstawisz całą historię człowieka, to myślisz, że ona do kogoś trafi? Wywoła jakiekolwiek głębsze emocje?

Aby zapewnić potomkom jakąkolwiek namiastkę przyszłości, sprzedali ich jednej z najniebezpieczniejszych rodzin łowców rządzących w Meksyku, Calaverasom. – Wracamy do wątku Kate? Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Obaj zostali poddani szkoleniu, a jedyną samodzielną decyzją, jaką mogli podjąć (,) był wybór rodzaju broni, jaką w przyszłości będą toczyć walki. – Zamiast jaką powinnaś napisać którą. Była to konkretna decyzja: wybór broni, a nie decyzja jakaś, o jakichś cechach. To nie zawsze synonimy.

Grimmjow od zawsze pasjonował się bronią białą i postanowił walczyć kataną (...). – W Bleachu wszyscy mieli katany.

Muszę podpisywać się w tej cholernej księdze gości, czy wpuścisz mnie za mój uśmiech? – Bez przecinka.

Starsza natomiast miała na oko dwadzieścia lat, ale Youichi wiedział, że ma dwadzieścia pięć, a odmładza ją wilkołacza moc. – Szokujące odmłodzenie. I równie szokujące działanie wilkołaczej mocy.


Czekam na wyjaśnienie, dlaczego łowców (?) aż tak bardzo interesują te dwie dziewczyny, które jeszcze (o ile mi wiadomo) nic złego nie zrobiły. Wybacz, jeżeli coś źle interpretuję przez nieznajomość dwóch z kanonów (podobno nie była potrzebna).

Stiles mruknął niezadowolony, kiedy bardzo irytujący dzwonek wyrwał go ze snu. Nie pamiętał, kiedy ostatnio porządnie się wyspał, bo wciąż zajmowały go kłopoty supernaturalnego światka, jaki istniał równolegle do jego, nastoletniego świata. – Jak kilka linijek wyżej: który.

Naprawdę, sam się sobie dziwił, dlaczego jeszcze parę miesięcy temu przejmował się tym, że Derek Hale może zginąć. – Więc wydarzenia dzieją się po czwartym sezonie?

Śmiertelnie poważny ton głosu Dereka świadczył o tym, że Hale miał jakiś śmiertelnie poważny problem i tylko dlatego Stilinski w ciągu kilku minut był w stanie ogarnąć się życiowo, wsiąść do jeepa i o godzinie szóstej piętnaście wspiąć się po cholernie wysokich schodach na poddasze kamienicy Hale’a.

Jednocześnie Ril rzuciła się (,) zasłaniając siostrę, a Hiruma wycelował w nie…

Dwie sceny wcześniej brat planował zmusić Hirumę do powrotu do szkoły, a tu już gościu jest nowym uczniem? Jak można pomylić aparat z bronią? Ivrel zachowuje się gorzej od przedszkolaka, choć podobno uczy w szkole, co, widzę po komentarzach, niektórych śmieszy, ale mnie znów wprawia w zażenowanie.


Starała się brzmieć, jakby panowała nad sytuacją, ale nie wiedzieć czemu, obecność tego chłopaka wywoływała u niej dziwne uczucie w żołądku, który podskoczył, kiedy Stiles pochylił się lekko, przybliżając twarz do jej karku. – I co tam podskoczyło?


Na początku myślałem, że naprawdę jesteś byłą uczennicą mojej mamy, ale jak to zwykł mówić mój tata, jeden to wypadek, dwa to przypadek, a trzy to już wzór. – Aż żal nie dokończyć powiedzenia szeryfa. Zwłaszcza że aluzja do aresztowania sprawdziłaby się idealnie, oddała charakter Stilesa.

Spojrzała przez jego ramię i pomachała dziewczynie, stojącej parę metrów dalej i dosłownie miażdżącej ich wzrokiem. – Bez przecinka.

Przez pięć dni udawało mi się go unikać. – Zupełnie straciłam poczucie czasu, bo nie informujesz nas o takich sprawach na bieżąco.

Rilnen wyjrzała przez drzwi sali i poczuła dziwną satysfakcję (,) widząc jak Stiles i jego dziewczyna wyraźnie się o coś kłócą i wcale nie czułaby wyrzutów sumienia, jeśli chodziłoby o nią. – Pilnuj czasu. Przeszły i kropka, konsekwentnie.

I co to (,) do cholery (,) było wcześniej, hm?

Tym razem mam mieszane uczucia. Piszesz bardzo nierówno, potrafisz zaskoczyć mnie zarówno pozytywnie jak i negatywnie. Pula śmierci? Kto jest za nią odpowiedzialny (po słowach Stilesa wnioskuje, że to nowa a nie ta znana fanom serialu)? Co robi tam Rilnen? Przecież nie jest żadną istotą nadprzyrodzoną (o ile nam wiadomo). I czego 60 oraz 57? Wciąż nie wiem. Tysięcy? Jak milionów, to niezła baja, skoro Scott był wart 25. Chyba że nowy twórca miał jeszcze więcej gotówki na zbyciu, ale i tak lol. Nieźle przedstawia się wątek braci (którym nadałaś imiona nie do spamiętania, jednak dzięki temu jest szansa na rozwinięcie historii uchodźców), mimo że popełniasz standardowe błędy:
  1. streszczasz sucho ich wcześniejsze losy,
  2. tworzysz, a raczej próbujesz stworzyć relację za pomocą ekspozycji (nie mów, pokazuj!),
  3. tłumaczysz jak krowie na rowie intencje bohaterów, ich cele, podejście do konkretnych spraw.
Podoba mi się, że dokądś zmierzasz, masz plan. Nie ma nic nie wnoszących scen-zapychaczy, tylko każda scena ma znaczenie. Jest wątek główny i poboczne, na drugim planie także siostrzana więź, z którą różnie bywa, czy szkolna rzeczywistość. Musisz jednak popracować nad formą. Potencjalny wątek miłosny raczej irytuje, bo nie dość, że krzywdzisz kanoniczne postacie, to jeszcze obierasz najbardziej banalne rozwiązania.


Chapter 5: The Killing Moon
Rozdział niewyjustowany.
Czemu Rilnen tak często przebywa z Lydią? Te pięć dni (rzekome) i już psiapsiółki? Martin też olewa Malię, bo tak, trzeba spiknąć Christensen ze Stilesem? Kurde no, nasza banshee jest pomocna, wyczuwa związek Rilnen z nadprzyrodzonymi istotami, ale bez przesady, wypada niewiarygodnie.

Dlatego że to wyrażenie nierozdzielane przecinkiem.

I ja już dłużej nie wytrzymam, muszę zapytać: Lydia, dlaczego wtedy w autobusie zapytałaś mnie (,) czy mam jakieś nadnaturalne moce?

Cześć, jestem Rilnen, ku zdziwieniu ludności, jestem człowiekiem, tylko odrobinę wyczulonym na supernaturalne aury. Odrobinę nie jest dobrym określeniem w stosunku do czegoś… nieistniejącego.

Wtedy jeszcze nie mogły wiedzieć, że to zdarzenie na zawsze odmieni ich życie, więc teraz zachowywały się jak wcześniej, jakby nic się nie stało.


Widząc u przyjaciółki nadchodzący atak paniki, Rilnen objęła ją ramieniem i posadziła na łóżku. – Pozwalasz, by to słowo traciło znaczenie.

A co ty (,) kurrrwa, telefon zaufania?!

Bardzo nie lubiła mieć związanych włosów, wydawało jej się, że wyglądała zbyt formalnie, a tym razem zależało jej na natychmiastowym uzyskaniu przewagi, w końcu była alfą. – Wciąż czekam na wyjaśnienia.

Nie szukaj na siłę zamienników czerwonego koloru oczu wilkołaków. Wcześniej karmazyn, teraz szkarłat... To zupełnie inne odcienie.

Jednak w porę się ogarnęła, bo w życiu nie wybaczyłaby sobie, gdyby uległa urokowi dwudziestoparoletniego wilkołaka, na którego leci prawie połowa żeńskiej populacji Beacon Hills.

 + czas

Chciała, by się wystraszył, albo chociaż poczuł respekt. – Bez drugiego przecinka.

Przecież ona już nie jest tą głupią dziewczynką, która wierzyła w bajki i magię. – Czas, czas.

Gdy czytam o szkolnych czasach Dereka i Ivrel, zadaję sobie pytanie: czy pamiętasz o Paige? Dziewczyna to bardzo istotna cegiełka dla kreacji Hale’a, bez niej byłby zupełnie innym człowiekiem, jak bez Kate.

– Podejrzewamy, że ta, czwarta już, pula śmierci jest opłacana z pozostałych pieniędzy, które zostały skradziony ze skarbca mojej rodziny… Skradzione.

Ostatnim razem przed łowcami supernaturalnych kreatur uciekły z siostrą aż do Polski, gdzie mieszkały parę lat, a tym razem Ivrel nie miała zamiaru uciekać. – Jakakolwiek argumentacja? Przydałaby się.

Z przyjemnością zmierzy się z wszystkimi bardziej lub mniej profesjonalnymi zabójcami, czyhającymi na jej życie. – Bez ostatniego przecinka.

Z ogromną satysfakcją obserwowała jego twarz przybierającą wyraz grumphy cata. Grumpy Cata.

Parrish pojechał sprawdzić imprezę u Lydii Martin, i akurat przekazano mu tę informację przez krótkofalówkę. – Bez przecinka.

Wcale nie była osobą nadpobudliwą, która nie potrafiła usiedzieć w miejscu pięciu minut, nie. – Pozwól innym wnioskować. Co się dzieje? Gdzie to podejście z pierwszych postów?

 – KURWA MAĆ, ZABIJĘ JĄ!
– O czym ty mówisz…?
– TO BYŁA MOJA SIOSTRA (,) KURWA MAĆ! JEDŹ ZA NIĄ, DO CHOLERY! – Nie wiadomo, kto to powiedział, bo nie raczyłaś nas poinformować. Linijkę wyżej piszesz, że Hale skręcił, więc automatycznie podpięłabym pod niego pierwszą wypowiedź. To byłoby jednak nielogiczne, bo dowiadujemy się, że ową siostrą oczywiście jest Rilnen. Nie wprowadzaj zamieszania, pilnuj dialogu.
W następnym fragmencie znów mieszasz czasy. Wiem, o co chodzi, że piszesz o sprawach niezmiennych, ale skoro zdecydowałaś się na przeszły, nie wyskakuj ni stąd, ni zowąd z takimi wstawkami.

Można się z kimś założyć, że da się radę zaśpiewać „Zostawcie Titanica” z głową w koszu na śmieci. – Tak, poinformowałaś już, że dziewczyny mieszkały w Polsce (a czemu je tam wywiało wciąż nie wiadomo…), ale co to za skojarzenie, gdy Rilnen myśli o tym, co ewentualnie mógłby ktoś zrobić na amerykańskiej imprezie?

Żadnych itd., itp. – skrótom w opowiadaniu mówimy nie.

Ale nie, Rilnen miała inne zajęcie, do którego została przymuszona więc raczej nie miała innego wyjścia, jeśli chciała zyskać trochę czasu przed nieuniknionym spotkaniem z „Naturalną Ekspresją Przesłuchania” jak nazwała Stilinskiego, który kręcił się między ludźmi, gotując się do ataku, ale to nie miało nastąpić prędko, gdyż Lydia wpadła na genialny pomysł, by Rilnen, jako że jest nowa, poznała wszystkich znajomych Lydii, czyli całe liceum. – Tak długie zdanie wypadałoby poszatkować, bo od nadmiaru może człowieka głowa rozboleć. Rilnen powinna tak a nie inaczej Stilesa nazwać kilka razy, a nie znów sucho wszystko tłumaczysz, pozwalając czytelnikowi wyłączyć myślenie. Odkąd Martin związała się ze stadem Scotta, przestała udawać głupią paniusię, której zależy na popularności i, co widzimy coraz bardziej z sezonu na sezon, odcięła się praktycznie od większości osób, więc taki tabun znajomych to przeszłość. No i, halo, liceum w Beacon Hills należy do całkiem sporych.
Znów niepokojące wydaje się to, co robisz z kolejną relacją. Kogo tym razem mam na myśli? Zobacz, Stiles łazi jak głupi za Rilnen, co, owszem, byłoby prawdopodobne, bo Stilinski ma fioła na punkcie rozwiązywania zagadek, ale gdyby robił to razem ze Scottem. Nie twierdzę, że chłopcy wszystko robią razem, ale to akurat istotny problem, nie sądzisz? A McCall ma w nosie przyjaciela wyczuwającego perfumy zmarłej matki, bo chodzi z Kirą, no a to co robi Stiles z Christensen, aż trudno skomentować. Jakaś selekcja naturalna się tu dzieje. Wylatują postacie nie tyle nie mające znaczenia dla fabuły, co mogące zaburzyć wątek miłosny. Tak schematycznie rozpisane podchody trudno tym nawet nazwać.

Stilinskiemu oczywiście nie przyszło do głowy, żeby przeprosić za to, że o mały włos nie doprowadził jej do zawału i uszkodzenia czaszki. Zamiast tego ściągnął jej słuchawki i wyrzucił z siebie pytanie niemal z wyrzutem, zupełnie jakby Rilnen długo ukrywała przed nim odpowiedź (...). – Nie buduj charakteru postaci za pomocą nawijania o niej w tekście jak najęta. To, że większość osób czytających opowiadanie, zna kanon, od niczego Cię nie zwalnia. Kreacja postaci jest absolutną podstawą. Bez bohaterów nawet najlepszy tekst nie ma racji bytu. Nie mów nam, co zawsze, oczywiście robi taki Stilinski. Jeśli Stiles jest Stilesem, sam się obroni.

Alice wyśpiewywał właśnie „Your mouth, so hot…” a Ril skarciła się w duchu, że przywiązuje tak dużą wagę do tekstów piosenek. – Jak wyżej.


– O czym ty mówisz…? Masz na myśli Malię? Ona nie może się upić… – Zniżył głos, gdy spojrzał w kierunku wskazywanym przez Rilnen, gdzie jego dziewczyna, chwiejąc się niebezpiecznie, siedziała na stole i od dłuższego czasu ciągnęła prosto z rurki przyczepionej do beczki piwa. – Ma… Malia?! – Stiles zeskoczył z podestu i w ostatnim momencie złapał pijaną dziewczynę, gdy ta w końcu zsunęła się nieprzytomna ze stołu. – Kij z tym, że kolejny raz wyżywasz się na Malii… ważniejsze, że wilkołaki (kojotołaki także) nie są w stanie się upić. Pamiętasz pierwszy sezon i Scilesa rozmawiającego o kobietach? Biedny Scott nie mógł się nawet upić, by mu ulżyło.. Wprawdzie w czwartym sezonie na szkolnej dyskotece zachowywali się jak pod wpływem, ale to przez zupełnie inne środki, które łowcy dodali do ponczu itp.
Edit po siódmym rozdziale: piszesz tam o wilkołakach niemogących się upijać, tu też rzuciłaś ona nie może się upić, ale potem z tryliard razy określasz Malię jako pijaną.


Znowu udało jej się uniknąć niezręcznej rozmowy, podczas której musiałaby wracać do przeszłości, którą niekoniecznie chce pamiętać. – Pilnuj czasu. Nie możesz tym bardziej mieszać ich w jednym zdaniu.

Wyczuwała skumulowaną aurę nadnaturalnych kreatur Beacon Hills, a to rozsadzało jej czaszkę, aż w końcu jej zdesperowani rodzice umieściliw Eichen House, gdzie przez pół roku starali się wyplenić jej z głowy historię o tym, że jej siostra raz w miesiącu staje się krwiożerczym potworem, choć sama Ivrel wierzyła w każdą opowieść siostry. – Już sama nie wiem, czy to wina słabego researchu, czy tego, że chciałaś nadać kolejnej postaci wyjątkowości. Mnie tam zalatuje raczej banshee.

Kilkunastu psychologów próbowało nawiązać jakikolwiek logiczny kontakt z siedmioletnią Rilnen, ale sukces odniosła dopiero Claudia Stilinski, która od razu uwierzyła dziewczynce, wyciągnęła ją z domu wariatów i nauczyła podstaw likantropii oraz namówiła na zostanie emisariuszem siostry, choć nie zdążyła przekazać całej swojej wiedzy. – Jak Eichen House, to psychiatrów. Kilkunastu? Czy oni nie mają ważniejszych pacjentów (takich z jednym okiem, wzniecających ogień, co demolują piwnice), że latają za dziewczynką mającą halucynacje? Wciąż nie wiem, kim tu jest Claudia. W zasadzie, dlaczego nikt z Eichen House, czyli, halo, szpitala psychiatrycznego między innymi dla istot nadprzyrodzonych, miał niby nie uwierzyć w wilkołaki? Jeśli jakimś cudem ktoś był nieświadomy, dlaczego nie skierowano jej do kogoś poinformowanego? Rilnen emisariuszem? Taka osoba od czapy, tylko ucząca się czegoś tam od kogoś? Żaden druid, ktoś doświadczony? W ogóle kim jest Ivrel, że nie szuka stada, tylko sama ma emisariusza? Jakieś dziwne wyróżnienie i jednocześnie głupota?

Teraz Christensen obawiała się, że taki napływ informacji o zmarłej matce może lekko podłamać chłopaka, choć nie sprawiał wrażenia, by cokolwiek miało go zaskoczyć. – Jak to? Zrobiłaś z Claudii eksperta od świata istot nadprzyrodzonych.

 – Zabieraj (,) kurwa mać (,) tę rękę albo będziesz miał połamane żebra.

Ciąg dalszy zabawy w kotka i myszkę. Kto się czubi, ten się lubi. Wyjątkowo bezmyślnie usuwasz potencjalne przeszkody. Rozumiem, chcesz połączyć Stilesa z Rilnen i to nie jest złe samo w sobie. Natomiast bardzo złe jest robienie zazdrosnej idiotki z Malii oraz ignoranta ze Scotta. Gdyby się zastanowić nad wątkiem Dereka i Ivrel, można dojść do podobnych wniosków. Breaden mogła zagrażać tej dwójce? Napomknijmy raz, że znalazła pracę, zostawiła partnera i po kłopocie, lecimy z nowym tru loffem. Nie zbudujesz tak wiarygodnych związków. Nie można wymazać sztucznego wstępu. Na razie nie widzę nic, co mogłoby mnie przyciągnąć do którejkolwiek pary, bo wykorzystujesz kliszę za kliszą, myśląc, że wystarczy dodanie postaci ciętego języka i dramatycznej przeszłości. Nie chodźmy na skróty. Schematy nie są słabe same w sobie… tylko trzeba pamiętać o granicach. Opowiadanie, które zaczęło się, według mnie, świetnie, przeistoczyło się w coś, czego już nie czytam z przyjemnością. Może dalej będzie lepiej i udowodnisz, że masz coś do powiedzenia, a nie tylko powtarzać coś, co doświadczony czytelnik słyszał już sto razy.

 – Zabieraj kurwa mać tę rękę albo będziesz miał połamane żebra. – Mruknęła Rilnen przez zaciśnięte zęby (,) korzystając z nieuwagi policjantów. – Gdy dopowiedzenie za myślnikiem, dotyczy bezpośrednio wypowiedzi, bez kropki i dalej od małej litery: mruknęła (...).

Panterołak? Może być ciekawie. Liczę też, że potem napomkniesz więcej o wymyślonym gatunku, a nie uznasz, że znajomość jaguarołaka wystarczy, bo to coś podobnego. Inicjatywa jest mile widziana. Nowe istoty nadprzyrodzone? Dlaczego nie. Nikt nie każe się ściśle trzymać kanonu, nie dodawać nic do siebie. Fanfiction rządzi się swoimi prawami. Nie amputuj więcej charakterów i nie wywalaj ot tak ważnych postaci, a będzie dobrze. Wprawdzie na tę scenę wrócił Scott… ale, powiem szczerze, jest totalnie bezpłciowy.

Mimo, iż bardzo dobrze władała mieczem i niesamowicie gibko poruszała się na szpilkach, jej ciosy nie były w stanie dosięgnąć pantery, która nadal ryczała wściekle i próbowała drasnąć długimi pazurami przeciwnika. – Bez pierwszego przecinka. Już nie łapię, kto ostatnio był wilkiem, a kto zamaskowaną dziewczyną, a Ty znów się bawisz w ideały. Rilnen zniknęła, bo się przebierała?

Wymiana ciosów trwała dłuższą chwilę, kiedy niespodziewanie kreatura zmieniła obiekt ataku i rzuciła się w stronę szeryfa, który stał najbliżej (.)
– TATO! – wrzasnął Stiles, rzucił się przed ojca i zacisnął powieki, oczekując uderzenia, ale nic takiego się nie stało, więc poderwał głowę (,) szukając wzrokiem kobiety. – Suche streszczenie. Zero dynamiki, emocji.

Siła uderzenia przekręciła jej głowę w dół, ale panterołak zamachnął się ponownie (,) trafiając ją w drugi policzek. Czarny kaptur spadł z jej głowy, a blask księżyca oświetlił jej twarz. – Dlaczego jest tam ale? Moim zdaniem nie pasuje. Po przekręceniu głowy panterołak miał jak najbardziej okazję znów zadać cios. Znów mieszasz czasy. Najpierw się zamachnął, a potem trafił.

Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie kocha Jeffa Davisa za wprowadzanie babek kopiących tyłki, ale takie akcje sióstr Christensen nie wypadają wiarygodnie. Może któraś wreszcie zrobi coś źle, przewróci się, pomyli? Niby panterołak uciekł, ale i tak dziewczyny wyszły na bohaterki. Przy okazji skrzywdziłaś Scotta, który jako Prawdziwy Alfa chroniący Beacon Hills… patrzył na wszystko z boku.

Trwały w uścisku (,) dopóki nie rozległo się wycie syren karetek, a szeryf podszedł do nich nieśmiało.

Co to za dziwni lekarze w karetce, że pacjentkę odprowadza wilk, liże po twarzy, a oni nic? Bo Ivrel się nie transportowała. Chyba że poza czasem antenowym. No ale i tak zostały jej czerwone ślepia, by mogła jak najgroźniej patrzeć na swojego tru loffa.
Liczę, że odnalezienie ciała Kate popchnie akcję w dobrym kierunku.


Chapter 6: Sympathy For The Devil
Choć budynek zakładu dla obłąkanych został niedawno odnowiony i wyglądał jak przytulne sanatorium, to właśnie ten uroczy wystrój sprawiał przerażające wrażenie. – Nie wiem, czy nawet w innym wymiarze w Eichen House mogłoby być przytulnie.

Niewysoka brunetka o czekoladowych oczach poprawiła skórzaną kurtkę i z westchnieniem rezygnacji przeszła przez oszklone drzwi o białej futrynie (,) zadając sobie w myślach pytanie (...). – Są lepsze sposoby na zasugerowanie, z jaką postacią mamy do czynienia niż kolejne wpychanie na siłę koloru oczu.

Podeszła do recepcji, gdzie została zmierzona spojrzeniem pełnym pogardy przez recepcjonistkę w podeszłym wieku, której wygląd budził grozę. – Jak mam to sobie wyobrazić? Samemu dopowiedzieć coś budzącego grozę? Reakcję Claudii również?

Nie rozumiem, co się dzieje. Claudia jest psychologiem Martin? Claudia, która już sama powinna chorować na demencję? Zachowuje się dziwnie, a nie jak miła, uczynna kobieta sprzed choroby. Swoją drogą, w Eichen to Lorraine wiercili w głowie, a nie przysyłali psychologów… w najlepszym wypadku zwariowanych psychiatrów wierzących w metody à la Valack. Cieszę się, że nie wybrałaś Polski tak od czapy i zdecydowałaś się umieścić w opowiadaniu wyjaśnienie, jednak rzekoma wizja kraju druidów wciąż otwiera więcej furtek, niż zamyka. Nareszcie ktokolwiek chociaż zaczyna zadawać pytania. Claudia ma fałszywy identyfikator? Nie jest więc psychologiem, tylko też kimś w rodzaju emisariusza?

Chcą ją odizolować od świata, chcą się przekonać (,) na ile jest silna. – Dlatego wyjątkowa Ivrel podczas pojedynków zamienia się w heroskę?

– Więc… pani profesor też ma mały problem z… futerkiem? – pierwszy odezwał się jak zwykle, Stiles, który nigdy nie potrafił długo trzymać myśli w głowie. – Mniej gadania, więcej konkretów, przykładów.


Okej, fajnie, wasze przed-małżeńskie porachunki możecie załatwić później. Przedmałżeńskie.

– Trzy dni? – Dziewczyna prychnęła pogardliwie. – A co zdążyłeś zrobić w ciągu tych siedemdziesięciu dwóch godzin, co? Stracić dziewictwo? – zaśmiała się ze swojego żartu, ale widząc lekko przerażoną minę Stilesa, zmrużyła oczy. – Uuu… Chyba bingo.  – Nope. Stiles i Malia skończyli wtedy na grze wstępnej. Potwierdzono, że Stiles stracił dziewictwo między trzecim a czwartym sezonem.

Ale wiedz, że ja tam spędziłam sześć miesięcy i gdyby nie twoja mama, siedziałabym tam do dzisiaj, więc ty i twoja mała "przygoda”, możecie się schować. – Lol? Mała przygoda? Chyba liczy się też, jakie to były dni, co? Nogitsune przejmujący ciało Stilesa? Oliver chcący wywiercić dziurę w głowie Malii? Samobójstwo sąsiada?


Uśmiechnęła się jeszcze szerzej (,) widząc szok na twarzy chłopaka. – Ups, ja tego szoku jakoś nie mogę zobaczyć.

Wyciągnęła mnie z Eichen House (,) zanim psychopatyczny doktor Granz i jego piesek Brunski zdołali odseparować mnie od świata.

Jakimś cudem zdołała wyperswadować moim rodzicom, że jestem w pełni normalna, a gdy znów zobaczyłam się z Ivrel, ona potrafiła już doskonale panować nad wilkołaczymi mocami. – Chyba napisałaś coś zupełnie odwrotnego, niż chciałaś. Raczej: przekonać moich rodziców.

Trochę się wyjaśniło. Znamy już pochodzenie Claudii i wiemy, że czerwone oczy Ivrel to nie pomyłka, ale coś znaczącego. Tylko zainteresowanie wszystkich siostrami, ślepia, forma wilka… nie za dużo tych znaczących elementów?

– U naszego kuzyna w Chorzowie – dokończyła Rilnen (,) kładąc nacisk na ostatnie słowo.

Ivrel zachowuje się gorzej od tych, których nazywa dzieciaczkami. To już nie rozemocjonowanie, ale problemy ze sobą. Za dużo się nazbierało dziwacznych scen z jej ekscesami. Zagalopowałaś się. Wątpię, że chciałaś stworzyć krzywdzącą innych, rozhisteryzowaną bohaterkę. Traumatyczna przeszłość? To nie usprawiedliwienie na wszystko. Dziewczyna jedzie po Dereku, który, klasycznie, nie jest Derekiem i jak cała reszta myśli tylko o ciele Christensen. Chyba z powrotem zamienił się w szczeniaczka.

Po tym zdaniu zapadła głucha cisza, trwająca równą minutę i w ciągu której Rilnen, Scott i Stiles wymienili zdziwione spojrzenia, po czym zaczęli spoglądać to na Dereka, który założył ręce na piersi i uśmiechał się triumfalnie, a to na Ivrel, która uniosła brwi, po czym wybuchła przerażającym śmiechem.

 – I dlatego miałaś na sobie tak cholernie seksowny koronkowy stanik?  – Za nic w świecie nie mogę wyobrazić sobie kanonicznego Dereka w takim wydaniu. Nie pasuje, nie pasuje.


Ty sobie z góry zaplanowałaś, że go zaciągniesz do łó… – Nie było dane jej dokończyć, gdyż Ivrel doskoczyła do niej i zatkała jej usta dłonią, nie omieszkując przy okazji kopnąć w łydkę.

Po wejściu Breaden wnioskuję, że dziewczyny są jednak warte miliony, a nie tysiące. No to dopiero zaczyna się bajeczka w wybrańców.

Wilczyca uniosła uzbrojoną w pazury dłoń, ale nie zdążyła zadać ciosu, bo doskoczył do niej Derek i złapał za uniesiony nadgarstek, wykręcając jej rękę do tyłu.

Hale przeleciał przez pokój jak szmaciana lalka i walnął całym ciężarem w biurko, rozwalając go na drzazgi. – Proponuję uderzył jako niekolokwialny zamiennik. Je. I jak na drzazgi?

Ogarnięta wściekłością wilczyca nie zauważyła, że Breaden straciła przytomność, dopóki jej siostra nie złapała za ręce i ściągnęła z najemniczki. – Drugie: jej.

Derek choć raz przypominał gościa z mózgiem. Już myślałam, że zachowa się w stosunku do Breaden podobnie do reszty, a ja się załamię i przekreślę tę postać. Siostry Christensen bawią się w sumienia innych, a to one zachowują się jak niegodne zaufania. Nie wspomnę już o Ivrel i jej tekście z czarną suką. To już nie cięty język...

– Aaaale ja wracam do Lidzi – odpowiedziała Ril (,) przekrzywiając głowę i rzucając Iv znaczące spojrzenie. – Mocno spolszczone. Nawet w ustach Rilnen źle brzmi.

Pilnuj podmiotów. Nie każ się domyśleć. Póki nie wspomniałaś o kilku osobach, myślałam, że tylko Stiles wyszedł z młodą Christensen. Tyle się dzieje, a Scott wciąż pozostaje wygodnie niewidzialny.

Skąd masz książkę?! – Tę.

(...) obrócił księgę do góry nogami (,) ukazując tylną okładkę (...).

Sporo nastolatków było już nieźle wstawionych, ale na całe szczęście obawy Rilnen się nie sprawdziły – mikser i płyty były w nienaruszonym stanie, a za muzycznymi sterami stał ten uroczy dziesiątoklasista, który uprzednio potknął się o kable z głośnika.

Liam dołącza do postaci, które zyskały zupełnie inny charakter. Bliżej mu już do Corey’a.

– To idź, załatw mi dobrego drinka, a ja ci opowiem coś ciekawego (.) – puściła Liamowi perskie oko i włożyła pod igłę swoją ulubioną płytę zespołu My Chemical Romance. – Wielką: Puściła (...).

Zawsze, gdy się nad czymś zastanawiała, wsłuchiwała się w głos Gerarda Waya, swojego muzycznego mentora. – Wcześniej (i, jak się okazuje, także później) tego nie robiła. Nie możesz ot tak coś dodawać, jak Ci jest w danej chwili potrzebne. Jeśli Rilnen interesuje się czymś tak naprawdę, to o tym często myśli, co trzeba pokazywać także w scenach a nie raz w narracji.

Najważniejszą sprawą było zaufanie. Kto był jej sprzymierzeńcem?

A może mały Liam, którego twarz była tak niewinna, że nie można było mu nie zaufać? – I nie przesadzaj z tym małym. To pierwszak z problemami z agresją, nie pięciolatek.

Jaki ma cel? – Nie mieszaj czasów.

Uśmiechnęła się szeroko na widok Liama, ściskającego w dłoniach dwa niebieskie kubki. – Bez przecinka.


Chapter 7: You Have To Be Joking (Autopsy Of The Devil's Brain)
Może zauważyłaś, że już nie wypisuję Ci wszystkich błędów związanych z mieszaniem czasów, bo jest ich… zbyt wiele. Gdy się jakieś napatoczą w zdaniu, które przytaczam, po prostu je podkreślam. Wystarczy, że zrozumiesz, dlaczego nie należy wtrącać teraźniejszego, a dalej będziesz znajdować podobne przypadki automatycznie.

Stała nad łóżkiem Rilnen, ściskając w dłoniach swój nieśmiertelny kubek z Dragon Balla, który parował, dodając twarzy kobiety, demonicznego wyrazu. – Bez ostatniego przecinka.

Tak po prawdzie, to młoda gdzieś tam po cichu cieszyła się, że jej siostra jest taka, a nie inna, bo gdyby jej nieletnia córka wróciła z imprezy narąbana w trzy dupy i nie pamiętała, co wyprawiała po pijaku, to uziemiłaby ją na co najmniej kilka lat. – Wychodzę z założenia, że czytelnik ma mózg i nie lubi, gdy się do niego mówi, jakby było inaczej.

Konsekwencji brak nawet Twojemu narratorowi. Na początku wypowiadał się chłodno, zwyczajnie, po prostu w pełni obiektywnie, ale i do jego kwestii zaczęłaś dodawać kolokwializmy. Tak ni z gruchy, ni z pietruchy. Powinnaś na początku ustalić jego charakter i stale trzymać się danej stylizacji.

– Już nie zadajesz pytań? – zapytała Ivrel, patrząc z politowaniem, jak Rila zwleka się z łóżka i powłócząc nogami (,) zbiera swoje ciuchy.

Dopiero chłodny strumień wody z prysznica obudził jej mózg i odzyskała zdolność logicznego myślenia. Ból głowy już jej nie dręczył i wreszcie mogła cofnąć się do poprzedniej nocy i spróbować przypomnieć sobie, co takiego zrobiła, co zasługiwało na uwagę jej siostry. Wracając się pamięcią do imprezy, ostatnim, co potrafiła sobie przypomnieć, był kolorowy kubeczek z drinkiem, który przyniósł jej Liam. – Zbędne się po wracając.

Oczywiście miała przebłyski zdarzeń, które miały miejsce potem, bo przecież nie miała aż tak słabej głowy, żeby padać po jednym drinku, ale jednego była pewna – że już nigdy w życiu nie spojrzy na alkohol.

Zastanawiało , dlaczego Iv pytała o jej nową kojocią przyjaciółkę, bo (,) choćby bardzo chciała, nie potrafiła skojarzyć, kim owa dziewczyna była. Jej supernaturalny radar mówił, że spośród nowych znajomych zdecydowana większość nie była normalnymi ludźmi.

Chłopak i tak już sporo wiedział, bo w końcu to jego matka uratowała Rilnen życie, więc na szczęście dla dziewczyny, nie kręcił się koło niej aż tak upierdliwie, a jednak wystarczająco naruszał jej przestrzeń osobistą, żeby w blondynce narastała ochota, aby przyjebać mu krzesłem. Na samą myśl o nim czuła dziwny ucisk w żołądku, tylko nie była pewna, czemu właściwie robi jej się niedobrze. Aż tak brzydki to on znowu nie był.


– Kurde – mruknęła, kiedy za mocno ścisnęła butelkę i szampon wylał się jej pod nogi. Nałożyła szampon na włosy i kiedy biała piana zaczęła zwiększać swoją objętość, strumień wody z prysznica nagle przestał lecieć. Zdziwiona dziewczyna kilka razy przekręciła oba kurki, ale woda za nic nie chciała z powrotem lecieć.

Tak jak dzień wcześniej Ivrel śmieszyły wyrwane z kontekstu pytania młodej, tak teraz już zaczęły pomału irytować. Nie chciała, żeby jej dobry humor się zepsuł i już miała zdzielić Ril w tył głowy, kiedy blondynka zatrzymała się nagle, a Iv wyczuła od niej czysty gniew. Tylko że my nic nie czujemy, gdy tylko rzucasz określeniami. Hasło czysty gniew i załatwione?

– Siedziałem między wami w jeepie i prawie zagłaskałyście mnie na śmierć, twierdząc, że jestem przeuroczym wilczkiem..(.)

Streszczasz rzekomo najważniejsze wydarzenia, bez żadnego wytłumaczenia piszesz, że Ivrel zatrzymała się dłużej na znanym nam nazwisku. Najlepsze, czyli choć trochę sensowne, dzieje się poza kadrem.

Nie uznawała programów nauczania narzuconych przez ministerstwo, twierdząc, że ich system jest gówniany i w sylabusie zawarła dzieła, które w jej mniemaniu mają aspiracje do wychowania młodzieży tak niedorozwiniętej literacko, jak uczniowie liceum Beacon. – Bez ostatniego przecinka. Co najważniejsze, to nie działa tak, że Ivrel zostaje zatrudniona i uczy dzieciaków, czego tylko chce. Mitologia? Subtelne…

(...) Youichi? – zwróciła się do bezczelnie szczerzącego usta w szerokim uśmiechu blondyna, który rozsiadł się na krześle i założył ręce na ramiona. Szczerzącego usta w szerokim uśmiechu to pleonazm. Co w tym bezczelnego? Bo z powodów znanych tylko jej upatrzyła sobie jakiegoś chłoptasia? Może skojarzyła nazwisko, czytała coś, nie wiem
(te sis wszystko wiedzą, bo tak)...? Nie możesz tego wyciąć przy narratorze wszechwiedzącym.

Nie trzeba było posiadać magicznych zdolności, żeby poznać, iż ten chłopak musiał urodzić się na dnie samego piekła. – A czytelnik jest kim, że trzeba mu tym rzucić w twarz, by ogarnął? Jednak najwyraźniej nie zasłużył na jakikolwiek opis godny wysłannika z czeluści piekielnych.


Może trochę bardziej przypakowany, niż przeciętny uczeń, ale winą za to można było obarczyć lacrosse i trenera Finstocka. – Bez pierwszego przecinka.

Przecież, jeśli alfa spotyka alfę, wszechświat nie może istnieć dalej, nie ponosząc żadnych konsekwencji tego spotkania. Teraz jedno miasteczko mogło okazać się za małe dla nich dwojga. – Taki trochę pseudodramatyzm. I, lol, Beacon Hills gościło Stado Alf.


Nie był brzydki, ale nie był też jakoś specjalnie w jej typie. Miała ochotę kazać mu wstać, żeby sprawdzić, czy chociaż jest od niej wyższy. No i to ciągle był dzieciak.

Już otworzyła usta, by znów zabrać w klasie głos, gdy drzwi otwarły się i wszedł przez nie dyrektor z bardzo poważną miną, bardzo poważnie poprawiając okulary zjeżdżające z nosa, co zawsze oznaczało bardzo poważną sprawę. – Od kiedy dyrektorką nie jest pani Martin?

Przepraszam, że przeszkadzam (,) pani Christensen…

Co jakieś dzikie wnioski z Polski mają wspólnego z dyrektorem, że przerywa on lekcje, by osobiście przekazać nauczycielce coś związanego z jej siostrą?

Otwarła laptopa i zajęła się czymś, co najwidoczniej było ważniejsze od prowadzenia lekcji. Tylko raz musiała uspokoić grupę, by było cicho, jak makiem zasiał.

Nie każ się domyślać, kto rozmawia z Ivrel, bo tu każdy za nią lata. Czytelnicy piszą zarówno o Scottcie, jak i Hirumie. Ja sama nie mam pojęcia, o którego chodzi.

Niemal wciągnął przy tym na biurko, jedną ręką dobierając się do jej piersi.

Rozerwała na nim koszulę, czując na sobie jego demoniczny wzrok.

– Tak tylko się upewniam, czy nie będziesz mi jutro dzwonić z płaczem… – zakpił, a Iv syknęła, ściągając z niego spodnie ostrzej, niż zamierzała.


Na widok Ivrel trener Finstock oderwał wzrok od stopera i uśmiechnął się, jakby zobaczył anioła.
– Pani Ivrelka! Cóż za niespodzianka! Czy coś się stało, pomóc pani w czymś? – Wracamy do Bobby’ego nie-Bobby’ego. Kto jeszcze dołączy do bandy szalejącej za Christensen?

Zostało ci jeszcze 160 godzin prac społecznych, a dyrektor ustalił, że do końca roku szkolnego będziesz musiała uczęszczać na jedno zajęcie pozalekcyjne. – Liczebniki słownie.

Trener wcisnął zaskoczonej Rilnen kartkę w dłonie, a kiedyrozłożyła i zapoznała się z jej treścią, jej twarz zmieniła kolor z bladej na czerwoną ze złości.

Mogę wykonywać pracę salowej w szpitalu, czemu nie, super praca, ale za żadne skarby nie zostanę cheerleaderką! – Nikt nic o cheerleaderkach w Beacon Hills nie słyszał, więc mam nadzieję, że zaznaczysz, że to nowy pomysł lub powrót do tradycji sprzed lat.


Chapter 8: It's All Right Ma (I'm Only Bleeding)
Dobrze zrobiłaś, udostępniając choć fragment przemyśleń Claudii. Potrzebne było coś takiego jak przedstawienie jej wyrzutów sumienia, przemyśleń w ostatnich dniach świadomości. Jednak do samego opisu śmierci mam spore zastrzeżenia. Nie jestem pewna Twojego reaserchu, ale nie mogę Cię też z czystym sumieniem nie upomnieć. Zdaję sobie sprawę, że pisałaś ten rozdział przed emisją 6x08 Teen Wolf, w którym to szeryf dokładniej opowiada o momencie odejścia Claudii. Fani posądzali wręcz twórców o błąd, wiedząc z wcześniejszych odcinków, że Stilinski odeszła przy Stilesie, gdy jej mąż był przy rannej kobiecie. Jednak chodziło o dobór słów. Claudia wtedy odeszła, czyli przestała być sobą na zawsze. Natomiast u Ciebie ma jakiś przebłysk normalności. Nie dość, że nie żegna się z synem, to jeszcze przejmuje się czymś prawdopodobnie związanym z siostrami Christensen. To nie złe samo w sobie, póki nie przesadzasz. Nie robisz z wątku dwóch dziewczyn katastrofy narodowej, priorytetu. Rozumiesz, o co chodzi? Beacon Hills przeszło wiele, więc takie wyróżnienia nie wydają mi się logiczne. Tylko gloryfikujesz swoje bohaterki. Za to sam Stiles nie powinien się bać? Po tych wszystkich wyzwiskach?
Kolejny raz sucho uzasadniasz, dlaczego bohaterka zachowuje się tak a nie inaczej i co ją zmieniło. Wiem, że to łatwiejsze, krótsze, otwiera drogę do nowych wątków, jednak nie jest dobrym rozwiązaniem. Uwierzyłabyś w czyjąś zmianę po przeczytaniu beznamiętnego życiorysu czy obserwacji? Stawiasz przede wszystkim na fabułę tu-i-teraz czy zależy Ci też na nie bezpłciowych postaciach? Takich z krwi i kości? Nadużywasz wszelkich zawsze, nigdy, ale bez pokrycia. Dostajemy tylko puste słowa.

Brakowało jej adrenaliny, poczucia siły i kontroli nad swoim życiem. – Złe określenie przy tych krwawych jatkach. Poza tym… skoro Rilnen ma w siebie wątpić, pozwól jej popełniać błędy (nie tylko robić głupoty, które usprawiedliwi traumą), przegrywać.

Wprawdzie bohaterowie często wpadają w szpitalu na Melissę, ale celowo, wiedząc, że jest ona wtajemniczona. Za to tutaj znów mamy zbieg okoliczności i rozmowę akurat ze znajomą postacią, choć w tak dużym szpitalu pracuje masa pielęgniarek. Dalej kolejne cuda z odnalezieniem odpowiedniej teczki (chociaż starej), bezproblemowym zapoznaniem się z aktami. Czy Rilnen kiedyś podwinie się noga? Coś okaże się trudne? Bo na razie dużo gadania o przeciwnościach, a mało samych przeciwności. Potem pojawiło się światełko w tunelu. Dziewczyna nie była przestraszona tylko według Twojego opisu, ale jej działania rzeczywiście na to wskazywały. Nie musiałaś dodawać, że Christensen ogarnęła panika, bo gorączkowe oglądanie sufitu i powtarzanie o mój Boże mówiło samo za siebie.

Przy ich nazwiskach znajdowały się także ceny wystawione na liście śmierci, odpowiednio pięćdziesiąt siedem milionów pięćset dwadzieścia tysięcy i sześćdziesiąt milionów. – Potrzebujesz czegoś naprawdę mocnego, by to uzasadnić.


Rilnen określa siebie jako normalną w całej tej bandzie, a wcześniej rozpisywałaś się także o jej wyjątkowości? Groteskowa cena za nią w Puli Śmierci nie pozostawia złudzeń.

Gdzieś tam w środku czuł jakieś połączenie z nią. Może dlatego, że też była normalnym człowiekiem wrzuconym w supernaturalny świat, a może przez to, że znała jego ukochaną mamę i wiedziała o niej więcej niż on sam. Dziwił się, że tak szybko jej uwierzył we wszystko, co opowiadała. Nigdy nie ufał osobom, które nagle pojawiały się w jego otoczeniu, z doświadczenia wiedział, że nie wolno wierzyć nowo zapoznanym osobom. Matt, bliźniacy Ethan i Aiden, czy nawet Jordan Parrish, którego supernaturanej tożsamości dalej nie byli pewni. Choć starszej z sióstr Christensen Stilinski w ogóle nie dawał wiary. Kobieta była niepoczytalna, a do tego kiedyś kumplowała się z Hale’am, co skreślało ją już na starcie w kwestii ufności. Za to Rilnen była zupełnie inna. Całkowicie niewinna osoba wrzucona bardzo wcześnie w sam środek supernaturalnego świata. – Dlaczego wymienił bliźniaków? Nie rozumiem też, dlaczego odniosłaś wrażenie (widocznie), że Stiles nie ufa Parrishowi. Mnie się wydawało, że był jednym z tych najbardziej po stronie zastępcy szeryfa. Wątek miłosny dalej rozwija się sztampowo.

– Co robisz ? – zapytał spokojnie, ale dziewczyna i tak podskoczyła ze strachu. – Kolejny przykład zbędnego dopowiedzenia.

Co to za nagłe pojawienie się magicznego klucza? Wcześniej o nim nie wspominałaś, a teraz Rilnen go wyjęła, bo był potrzebny i tyle?

Mały pokoik, przez którego okno wpadały promienie wieczornego słońca (,) był utrzymany w kolorach ciepłego brązu. Wszystko było tu drewniane, wliczając w to dwie komody, kilka półek na ścianach, niski stolik i stojak na książkę. Drewniana była także skrzypiąca podłoga i podwójne okiennice. Z sufitu zwieszały się pęczki zasuszonych kwiatów, półki zawalone były fiolkami z szarym, fioletowym i żółtym proszkiem, który prawdopodobnie był różnoraką odmianą tojadu. Były też fiolki z jarzębiną i jemioła pod każdą postacią. Po podłodze walały się zwoje pergaminu i podniszczone zeszyty. Smuga słonecznego światła padała na stojak, gdzie leżała otwarta po środku księga, wyglądająca jak dzieło z trzynastego wieku, grube, oprawione w skórę, z pożółkłymi stronami zapisanymi ręcznie. Rilnen podeszła do stojaka i zaczęła wertować księgę. – Ten opis wydaje się banalny. Po prostu wymieniasz wszystko po kolei. Niby każdy element drewniany, a potem drewniana była także? Dlaczego akurat z trzynastego wieku? Użycie pokoik już sugeruje, że pomieszczenie jest małe.

– I tak do końca nie wiem, czy jesteśmy parą, czy nie.
– Dlaczego? – To wyznanie zdziwiło Rilnen, która cały czas myślała, że Stiles i Malia są dobrze dogadującą się parą.
– Nigdy nie wyznaliśmy sobie, że… tak oficjalnie… – Jak na akcję po czwartym (może trochę w trakcie) sezonie… nieporozumienie.

Gdy Rilnen otwarła drzwi gabinetu (,) oboje natychmiast ucichli, patrząc na dziewczynę zdziwionym wzrokiem. – Jak już: patrząc ze zdziwieniem na dziewczynę.

Liczę, że wyjaśni się wątek z polonistką. Wydaje mi się, że wcześniej dałaś za dużo sugestii w narracji co do winy Ivrel, przez co stało się to nie tyle zaskakujące, co dezorientujące.


Chapter 9: [What Do You Go Home To]
– CHRYSTE PANIE, CO ZNOWU?! – Ivrel sięgnęła po wibrujący na blacie telefon i odebrała go, nawet nie wychodząc z klasy. – Czego?! Panie dyrektorze – dodała, jakby utytułowanie rozmówcy miało zneutralizować jej opryskliwość. – Że co? Jakie pomoce naukowe? I ja mam się tym zająć? Przecież to na pewno waży tonę! Dzwoni pan w tej sprawie do kobiety?! Humor humorem, ale ona jest nauczycielką.

Nie, nie potrzebuje pomocy trenera Finstocka, dam sobie radę! Potrzebuję.

Nie wiem, co zrobiłaś z Liamem i dlaczego. Nie rozumiem tego zupełnie. Był z niego taki szczeniaczek, młody Scott, ale bez przesady. Co to za jąkanie, ciągłe aluzje, że jest słodki i malutki? Zachowuje się zupełnie inaczej niż w serialu i tak też inni go odbierają.
Nie wierzę w to, za co się wcześniej chwaliłam. Ekspozycja ekspozycję pogania. Dużo gadania, mało konkretów. Interpunkcja tylko leży i kwiczy. Co chwilę mamy także inny czas. Gdybym wypisywała Ci wszystkie błędy, ocenka urosłaby do niebotycznych rozmiarów.

Wtedy nie korzystałabyś ze szkolnego wi-fi i google maps. Wi-Fi. Google Maps.

– No dobrrra – zgodziła się wreszcie wilczyca, zaciskając usta tak mocno, jakby przyznanie się do tego, że ma kiepską orientację w terenie, było niezwykle wstydliwe i bolesne.  – Kolejny książkowy przykład psującego wszystko tłumaczenia.

Cała rozmowa Lydii i Ivrel jest żenująca, bo – mimo wieku Christensen i jej podejścia do uczniów – powinny zachowywać się właśnie jak nauczycielka i uczennica, a nie dwie kumpelki. Supernaturalny świat nie ma nic do rzeczy (patrz: wątki z Deatonem, mamą Lydii i tak dalej).

– POWIEDZ MI, ŻE TO NIE BYŁA ŻADNA Z TWOICH BANSHEE WIZJI! SŁYSZYSZ?! LYDIA! ZACZEKAJ! – Co ma zwiastowanie śmierci do bycia nową panią Hale?

Złotowłosa zebrała go z podłogi, wciąż nie odrywając wzroku od ekranu telefonu. – Lydia z pewnością nie ma złotych włosów. Poza tym określanie postaci kolorem włosów jest słabe. Na ogół świadczy o brakach w warsztacie autora, który na siłę szuka synonimów.

Wzbudzasz trochę zainteresowania wśród plebsu swoją nadludzką siłą.


Wszystko nie byłoby aż tak złe, gdybyś nie krzywdziła kanonicznych postaci. Skoro zdecydowałaś się na crossover między innymi Teen Wolf, nie możesz kompletnie zmieniać charakterów bohaterom. Zwłaszcza że powoli zaczynają się zlewać w jedno. Wszyscy mają cięte języki, gardzą tymi i tymi osobami i uważają się za lepszych. Polecam artykuł.

Równie dobrze mogłabym się przespacerować z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem: „Jęstę wilkołakię.– Kropka za cudzysłowem. Lol. Przed chwilą Ivrel wydała z siebie wybitnie wilkołaczy dźwięk, by odstraszyć jakiegoś chłopaczka, a bardziej przejmuje się noszeniem podejrzanie ciężkiego pakunku?

Nie były to najbardziej szczere (...). – Przed tym akapitem nie masz wcięcia.

I może udałoby jej się na powrót skupić na prowadzeniu pojazdu, gdyby tuż  obok pyska Hale’a nie zobaczyła tej czarnej, wrednej mordy łowczyni, która próbowała ją zabić, a którą on wziął w obronę. – Po tuż masz podwójną spację.

Malia jest ostatnią osobą, która by odpuściła. Chociażby w sezonie czwartym rzucała się nawet na o wiele silniejszych przeciwników.

– Ja wiem, że Malia to pinda, ale nie musiałaś od razu próbować jej rozjeżdżać! – Tym zdaniem to już mnie zabiłaś. Może to jeszcze nie ten moment, gdy Lydia i Malia są jak najlepsze przyjaciółki, ale z pewnością nie są jakoś wrogo nastawione i chronią siebie nawzajem między innymi ze względu na Stilesa.

Też nie jest najbystrzejszy, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie czy raczej międzywilcze, ale nie jest z niego taka pospolita menda, jak z kojotów. – Bez ostatniego przecinka. R.I.P. Lydia.

– Nie, po prostu… Nie lubię jak ktoś gnębi moich przyjaciół. Nawet jeśli to tylko Stiles.
– Ta mała kojocia cipa dręczy Stilinskiego? Tego Stilinskiego, który ma plecy u wilkołaków? Który podoba się mojej głupiej, małej siostrze? – zdziwiła się, wypuszczając dym przez zęby. – To już nawet nie jest zabawne. Czysty gwałt na kanonie. Wszyscy nienawidzą Malii, bo tak wygodniej, a na dodatek Stiles w ogóle nie obchodzi Lydii, by jeszcze bardziej pchnąć go i Rilnen w ramiona.

– Kojoty – wysyczała Iv. – Nie wolno ufać kojotom. To takie podróby. Wydaje im się, że powinno im skapnąć coś z naszej wilczej szlachetności i stają się chytre i mściwe. Bardziej mściwe, niż ja – dodała, marszcząc brwi i ruchem głowy wskazując chevroleta, jakby to była przysłowiowa pestka.
– Nawet tobie ufam bardziej niż jej – stwierdziła Lydia, a widząc zmieniającą się minę Ivrel, szybko dodała: – No bo znamy się tak krótko.
– Ta, ssspoko… Powinnam wiedzieć coś jeszcze? Oprócz tego, że jest śmierdzącym kojotem?
Usta Lydii zmieniły się w cienką kreseczkę.
– Definitywnie jest po prostu kimś, kto powinien mieć u ciebie przechlapane. – Uśmiechnęła się, zatajając przed Ivrel prawdziwe nazwisko Mailii. – Już dawno chciałam wyciągnąć Stilesa z jej szponów. – Mogłabym wkleić całą rozmowę jako jedno wielkie nieporozumienie. Bez przecinka przed niż.

Nikt Ci nie każe iść z duchem serialu łeb w łeb, ale nie możesz wszystkiego podporządkowywać pod swoje opowiadanie. Chcesz połączyć Stilesa i Rilnen? W porządku, masz prawo. Nie trzeba od razu sprawiać, by wszyscy znienawidzili Malię. Lubisz Lydię i uważasz, że pasuje ona na przyjaciółkę siostr Christensen? Dlaczego nie, ale niech nie będzie jak ich trzecia siostra po kilku dniach. To, co w kanonie było niemal najważniejsze, czyli cała idea lojalnego stada, poszło w niepamięć. Każdy dba tylko o siebie i swojego tru loffa, a to wszystko w zabawnym tonie.

– Ty idź lepiej się zbadaj na syfilis, bo nie wiesz, co ta twoja czarnulka przywlokła, skoro szlaja się niewiadomo gdzie! – Śmieszne. Bardzo.

Nie będę grzebać ci w tym pełnym pcheł łbie. – Żeby pokazać mu jego wspomnienia, musiałaby tylko wbić pazury w kark.

Ivrel ukradła Derekowi samochód i prawie potrąciła Malię, a na komisariacie mają wielką rozkminę, kto jest winien. Aż nie wiem, jak to skomentować. Wszyscy kłócą się jak dzieciaki, bo kto się czubi, ten się lubi.

– Moja siostra i poszkodowany załatwią tę sprawę polubownie. – Rilnen zwróciła się do szeryfa z uśmiechem, nie przejmując się morderczym spojrzeniem czerwonych oczu. Złapała siostrę za nadgarstek i skinąwszy na Stilesa, opuściła komisariat, w pośpiechu ciągnąc za sobą warczącą Ivrel. – Co tam z Malią, która zgłosiła to, że Christensen ją prawie przejechała.

Jak o wątku sióstr Christensen nie mam pojęcia, co mogłabym powiedzieć dobrego, to z braćmi jest jeszcze całkiem nieźle. Wiesz, co w ich relacji najbardziej mi się podoba? Jej niejednoznaczność.
Robienie wadery? Nie wiem jak z pozostałymi kanonami, ale w Teen Wolf nie ma takich zabaw. Nie rozumiem też, jak Grimmjow miałby zdobyć dzięki temu pozycję alfy?

– Szukam zemsty. – Wesoły ton Granza przyprawiał o dreszcze. – Zabiłem druidkę, ale i tak przeszkodziła mi w planach. Muszę dopaść jej uczennicę. – I znów cały świat kręci się wokół naszych siostrzyczek. Akurat po tylu latach, akurat oczywiście ulubioną uczennicę Rilnen. Poważnie? Mści się na Claudii i nie zabije jej syna, męża, tylko uczennicę (nieszczególnie ogarniętą)? Łał.

Widzę po komentarzach, że czytelnicy lubią Ivrel mimo jej niepedagogicznego podejścia i chcieliby taką babkę za nauczycielkę. Tyle że już przekroczyłaś granicę i nie ma humoru (nawet trudno podejść do tego z dystansem), ale żenua. Christensen powinna zostać wyrzucona, bo zachowuje się gorzej od dzieciaków (których ma uczyć i w jakimś stopniu wychowywać). Wyzywa licealistów i co chwilę wychodzi z klasy podczas lekcji, używa laptopa w celach prywatnych, w ogóle lata po całej szkole. Farsa to już przyjęcie jej, a im dalej w las, tym więcej drzew.


Chapter 10: For Tonight You Only Here To Know
Rozdział zaczynasz od kolejnej serii jak zawsze, jak zwykle, nigdy bez pokrycia. Potem dochodzą jeszcze rzekome przyzwyczajenia czy neologizm trenera (bardzo, bardzo spolszczone zdrobnienie?).

Rilnen ściszyła muzykę, która dudniła w samochodzie przez całą drogę z komisariatu do jej domu. Była wściekła, w głowie miała tylko twarz wkurzonej siostry, która z pewnością za jej odważne „wystąpienie” skróci o głowę.

Szczera ciekawość przemawiała przez spojrzenie Stilinskiego, – kropka na końcu.

Miło, że pamiętałaś o pasji Dereka z czasów liceum. Scena meczu koszykówki była może krótka i trochę zbyt kojarząca się z tą wspomnianą w trzecim sezonie, ale wciąż bardzo przyjemna.

– Nowiutka konsola leży u mnie w pokoju i aż błaga, żebym ci skopał tyłek w Mortala. – Derek jest wyjątkowo anty, jeśli chodzi o technologię.

Samotna matka Talia starała się utrzymać porządek między trójką swoich dzieci (...). – Nope. Nie mamy danych ojca, ale Derek, Laura i Cora wychowywali się w pełnej rodzinie.

Personalne odczucia? Dziwne określenie. Zwłaszcza w myślach nastolatki.

 – Uciekaj! – Odważył się podnieść głowę, błyskając żółtymi ślepiami. Jego twarz zaczęła pokrywać czarna sierść, a zęby przemieniły się w kły. – Po pierwsze, nie licząc ekstremalnych sytuacji, Derek nie miał problemów z kontrolą, a tu ot tak w czasie gry zaczął się przemieniać? Po drugie, jaka czarna sierść? Już jako nastolatek miał się przemienić w wilka? Z pewnością nie. Taka transformacja to rzadkość (choć opanowała to i Talia), a Derek opanował ją dopiero pod koniec czwartego sezonu (czyli chyba krótko przed akcją Twojego opowiadania), więc taka retrospekcja jest dezorientująca.

– Koleś, to jest Beacon Hills. – Teksty à la Danny zawsze w cenie.

Wilkołaki prowadzone przez alfę, tak zwane bety, także posiadają zdolność do przemienienia człowieka w wilkołaka, co zdarza się raz na…”. – Mało wiarygodne i trochę od czapy, ale chwała Ci za umieszczenie tłumaczenia. I masz tu niepoprawny cudzysłów.

 – Co więcej, jeśli to ty mnie ugryziesz, nie ma ryzyka, żebym umarła. – No to każda beta ze stada by próbowała, a dopiero w ostateczności gryzienie przypadałoby alfie. Cały wątek jest także piekielnie ironiczny, gdy przypomnimy sobie Paige (o której nic nie wiadomo? nie istnieje w Twoim świecie czy o niej jeszcze nie wspomniano? jak to drugie, szkoda i głupio, bo tego nie można ot tak pominąć i dalej prowadzić charakter Dereka).

Cieszę się na wspomnienie o Peterze. Jest bez wątpienia postacią, która jednocześnie wprowadziłaby dużo mroku i humoru. Ciekawi mnie też, jakie Ivrel miała powody, by nigdy nie wspomnieć o nim Rilnen. Jednak skoro wciąż nie ma Hale’a (do którego pewnie zwróciliby się o pomoc), to jednak początek czwartego sezonu? Ale gryzie się z Pulą Śmierci, Breaden i wymazaniem pamięci Derekowi. Naprawdę żałuję, że nie podałaś informacji o czasie, bo można się pogubić.

Kiedy zwierzył się Peterowi z tego, że jego tajemnica wyszła na jaw, a Iv także chce zostać wilkołakiem, wujek zaskakująco się ucieszył i pochwalił pomysł dziewczyny. – Kiedy Peter się cieszy, wiedz, że będzie się działo. Jak usłyszałam o złotej radzie wujaszka, to aż mi się mordka uśmiechnęła. Już rozumiem skąd Nemeton.

Wątek miłosny Ivrel i Dereka ma okazję być mniej niedorzeczny niż historia Stilesa i Rilnen. Mimo że kanon leży i kwiczy, zdecydowałaś się na retrospekcje nie tylko wyjaśniające co nieco, ale i przedstawiające dogłębniej relacje tej dwójki. Jeśli dodamy żal po skutecznym ugryzieniu, wymazanie pamięci i powrót do Beacon Hills, może być całkiem ciekawie.

Zacisnęła powieki, kiedy jej żyły zapłonęły żywym ogniem. – Wkradło Ci się (?) przekreślenie.

Ten rozdział przypomniał mi, że potrafisz dobrze pisać. Wprawdzie nagromadziło się w nim sporo błędów technicznych (to jedno wielkie skupisko zaimków wszelkiej maści), ale znów udało Ci się mnie zaintrygować. Nie rzucało się tak w oczy zignorowanie kanonicznych bohaterów ani typowa dla początkujących pisarzy gloryfikacja głównych postaci. Wiarygodnie wypadła prośba Ivrel (skojarzyła mi się z wątkiem Jacksona), która, jako nastolatka, ma prawo popełniać błędy, chcieć więcej, być kimś, zazdrościć…

Moja krew zalała korzenie Nemetonu i dlatego wyczuwam supernaturalne kreatury w promieniu kilku kilometrów. – Kolejny ukłon za objaśnienie. Jednak wciąż uważam, że powinno pojawić się o wiele wcześniej (albo jakiś zarys, aluzja), więc nie cofam wcześniejszych opieprzów pod adresem jakże wyjątkowej Christensen. Samo wyjaśnienie jako wyjaśnienie brzmi całkiem nieźle, ale zaczyna się robić coraz mniej logiczne, gdy się pomyśli, ile przelano tam krwi… No i jak krew Rilnen miała dostać się aż do korzeni, skoro (jeśli dobrze zrozumiałam) dziewczynka była w tej podziemnej skrytce z 3b?

– Ja raz musiałem poświęcić życie Nemetonowi w zamian za tatę – wyznał Stiles, zgniatając w dłoniach pusty karton – potem sprowadzili mnie z powrotem i opętał mnie psychotyczny, zły lisi demon. – No to już na pewno po 3b. Zobacz, jakie to w zasadzie smutne, że się chwytam jak tratwy każdej wzmianki mogącej mnie łaskawie naprowadzić na czas akcji ff.


Chapter 11: Suddenly, Everything Has Changed
Dezorientujący opis zakupów. Derek rzekomo wybiera serki homogenizowane i to one lądują w koszyku, ale raz są jogurtami, a jeszcze innym – kefirem?

Zauważyła promocję na Żywce i natychmiast wrzuciła jeden czteropak do koszyka. – Żywiec może i jest w stanach, ale nie w pierwszym lepszym markecie. Raczej zamawia się przez internet albo jedzie do specjalnych alkoholowych, gdzie mają piwo z różnych innych zakątków świata, np. Kappys albo Curtis Liquors. I mają butelki, nie puszki. Sześciopak potrafi kosztować i z 50 dolarów, więc nie wiem, czy im się tak opłaca, skoro lokalne piwo mają za psie pieniądze.

– Bo jest nów, masz na sobie srebro, ale twoja urażona duma nie pozwala ci pokazać tego, że jesteś słaba. – Ale w naszym kanonie wpływ srebra na wilkołaki to mit. Wspomnieli o tym na przykład w 6x13, gdy bohaterów zdziwił początkujący łowca ze srebrną kulą.

Ależ triskelion nie jest symbolem Hale’ów. Derek wytatuował go sobie, by pamiętać o tym, że każda Alfa, Beta i Omega może zmienić swój status.

Ich rezydencja była ogromna i jedna osoba mniej czy więcej przy stole nie robiła różnicy. – Nope.

Wreszcie mogłabym być członkiem twojego stada i będąc omegą, wróciłabym jako beta… Czy nawet alfa! – Ostatnio u Ciebie coraz lepiej z tłumaczeniami, więc liczę na odpowiedź, dlaczego właśnie taka wróciła.

Opis napadu szału Ivrel nie byłby może taki zły, gdybyś… nie określała go tyle razy napadem szału. Czytam, więc widzę.

Już rozumiem, dlaczego zrobiłaś z Talii samotną matkę. Obstawia się, że ojciec Dereka i dziewczyn zginął w pożarze. Nie było to jednak dokładnie określone, tym razem nie zawalił research. Masz szansę na rozwinięcie ciekawego wątku i wykreowanie kanonicznej, ale nieznanej bliżej postaci. Fenriz Stark? Tylko skąd to nazwisko? Zobaczymy. Mam nadzieję.

– Zamknęli go w Eichen, dlaczego go szukasz? (...)
Kiedy straciłem moce, to ona nauczyła mnie, jak się obronić. – Czyli po 4. sezonie?


Chapter 12: Who Will Survive And What Will Be Left Of Them
Tym razem znów brakuje justowania.

Jesteś dorosłym wilkiem, a to, że nadchodzi zima oznacza, że twój czas reprodukcji za chwilę się zacznie i musisz zacząć myśleć nad założeniem własnego stada. – To wciąż Teem Wolf? Wątpię. Wątki wilkołaków są z tego serialu, bo przejrzałam pozostałe kanony dla orientacji.

– Posłuchaj. Nie mamy wpływu na to, kogo kochamy, ale zapewniam cię, nie kochasz tej najemniczki.


Chociaż Derek nie od razu wystawia ot tak Breaden. No ale z pewnością to zrobi, skoro wszyscy w opku śmieją się z czarnej suki Ivrel.

Paige, Kate, najemniczka? – O, Paige istniała. Nie widać.

Co tak wbijają te pazury w tym rozdziale? Zapomnieli, że to niebezpieczne i jest praktycznie ostatecznością? Z jednej strony dobrze, ponieważ nie robisz z Dereka i Ivrel tru loff od pierwszego wejrzenia, bo wystarczy się nie lubić, aby się zakochać, ale jednocześnie krzywdzisz pozostałe partnerki Hale’a, jakby nic dla niego nie znaczyły.
Retrospekcje? Wszystko fajnie, lecz wciąż bawimy się w panie wyjątkowe, które wszystkich obchodzą. Za dużo ich wszędzie, za dużo mocy, siły, przeznaczeń…

Mimo swojego groźnego usposobienia, gdzieś w głębi duszy Iv była łagodna, lubiła słodycze i nawet wykazywała zdolności do przywiązywania się do ludzi.


Derek nie był ani rozmowny, ani zabawny, a gdyby dementorzy istnieli naprawdę, przy nim by głodowali. – Klasyk. <3

Co tu dużo mówić, scena Stereka była bardzo przyjemna i, o zgrozo, miła dla kanonu. Rzadko się zdarza.

Jeszcze przez moment Stiles (...). – Usunęło Ci wcięcie akapitowe przed tym.

Ale komórka wilkołaka wibrowała w plastikowym pudełku na portierni. Każdy odwiedzający Eichen House był zobowiązany do opróżnienia kieszeni i pozostawienia w depozycie wszystkich rzeczy, które mogłyby przysłużyć się pacjentom do popełnienia samobójstwa bądź morderstwa (...). – Czuję się jak półgłówek, gdy tłumaczysz takie rzeczy.

Mimo tego, że całość prezentuje się poniżej średniej, zdarzają się naprawdę dobre sceny. Kolejną taką jest rozmowa Dereka i Petera. Można nie amputować charakterów, ale i dodawać coś od siebie, trochę mieszać? Można. Na tym polega fanfiction.
Zauważyłaś, że już praktycznie nie wypisuję Ci błędów czysto technicznych? Na końcu ocenki czeka Cię ich podsumowanie. Postaram się także podlinkować przydatne artykuły.


Chapter 13: The Quiet Things That No One Ever Knows
The sun, it rises slowly as you walk
Away from all the fears – Chyba zawiodło formatowanie, bo wcześniej fragmenty piosenek znajdowały się po prawej stronie, a na dodatek były powiększone i dawały ostrą czerwienią po oczach.

Jedyne, czego Rilnen nienawidziła w swojej siostrze, to zdolność do wykrywania najmniejszego kłamstwa. – Standardowo. Pozwól nam to zobaczyć. Zrozum, w ogóle nie potrafię się wgryźć w postacie zbudowane na suchej ekspozycji i ostrych tekstach.

Scena Rilnen x lody była dziwna. Najpierw w każdy możliwy sposób pokazujesz, jaka ona wyjątkowa, a teraz dziewczyna czuje się za zwykła dla Stilesa? Wcześniej nie przejawiała skłonności do podobnej samooceny. Brakuje Ci konsekwencji. Było wiele sytuacji, w których powinno to wypłynąć (jak chociażby nowe otoczenie, powrót na stare śmieci).
Niezależnie, jak nienaturalnie i ultra-szybko znajomość Lydii i Rilnen przerodziła się w przyjaźń rodem z Disneya, dobrze, że chociaż zaczynają się zachowywać jak bliskie sobie osoby. Trafiłaś z rozmową od serca.
Rilcia, Rilka, Ril, Ivrelcia, Ivrelka, Iv, Ivcia… ach, nie przesadzasz? Spróbowałabyś chociaż używać angielskich zdrobnień, jak Rilie, Rily, Iv, Ivie.

And I won't let you choke
On the noose around your neck – Jak z poprzednim fragmentem utworu.

Tylko jeszcze przepowiedni brakowało. Wątek sam w sobie zły nie jest, ale kiedy to już kolejna wykorzystana przez Ciebie klisza, robi się pod górkę. Jeśli skupić się na samej treści, też rewelacji nie ma – banały, patos. nierówne wersy.

Wciąż jednak gdzieś (...). – Akapit złożony z dwudziestu ośmiu linijek nie prezentuje się najlepiej.

Od zawsze uważała, że łowcy to śmiecie, a najemnicy byli gorsi od śmieci, bo dla nich liczyły się tylko pieniądze, stawiali forsę ponad życie ludzkie i supernaturalne. – Bez generalizowania. To też nie tak, że wszyscy najemnicy zabijali kogo popadnie, nie zważając na to, co zrobił.

– Kto pierwszy odda test, w nagrodę dostanie tę paczkę skondensowanej chemii. Kto skończy, może iść do domu. – Nie spodziewała się, że marna paczka żelek może spowodować taki wyścig szczurów. Już na piętnaście minut przed końcem zajęć klasa była pusta, a Ivrel mogła iść w spokoju do domu.


Nawet, kiedy już zdarzało jej się przekręcić zamek, okazywało się, że Rilnen porozdawała klucze połowie swoich znajomych, więc i to nie przeszkadzało szajce nabuzowanych nastolatków wciąż wpadać do jej domu bez pytania i wypadać z niego, nawet nie zamknąwszy za sobą drzwi. – Lol, przez całe opko nic takiego się nie zdarzyło. W zasadzie to Rilnen kręciła się jedynie wokół Lydii i Stilesa, wyzywała Malię i rozpływała się nad słodkością (?) Liama.

Gestykulowała żywo kubkiem, który na szczęście już opróżniła, opowiadając o swojej ulubionej rasie ze świata fantasy, a Stiles przyglądał się jej rosnącej fascynacji z cwanym uśmiechem. – Gestykulowała, czyli wykonywała jakieś ruchy rękami, więc lepiej brzmiałoby, że gestykulowała z kubkiem w dłoni.

Niesamowicie wkurzał go uśmiech przyklejony do twarzy jego cholernego braciszka, który, zdaniem Grimmjowa, za bardzo kręcił się wokół Ivrel Christensen. – Jakoś urwałaś ten wątek.

Nadal nie leży mi to oddawanie części mocy alfy, bawienie się w tworzenie wadery, ale mam nadzieję, że wiesz, co robisz.


Chapter 14: Between Rising Hell And Amazing Grace
Christensen już miała wejść do klasy, kiedy Scott poruszył uszami. – Lol?

Z romansem nie-romansem Dereka i Ivrel zaczynało być coraz lepiej, a tu takie… coś. Priorytetem całego Beacon Hills jest to, by się ze sobą przespali. Nie dość, że za bardzo poszłaś w stronę zwierzęcej natury wilkołaków (niesprawiedliwe, krzywdzące), zaczynasz tworzyć coś, czego nie da się brać na poważnie. Może miało być lekko, humorystycznie, ale tworek zmierza w stronę czegoś (przynajmniej według mnie) mocno żenującego.

Tylko w Beacon Hills High School tak oryginalnie obchodzona halloween. – Taa, tylko… Wielką: Halloween.

You and I kept looking to transcend
The fact that I was breaking to your bend – Znów brak formatowania.

Tak naprawdę (...). – Kolejny tak długi akapit, że widzi się tylko przytłaczającą ścianę tekstu.

Iv dziwiła się sobie samej, ale polubiła tego ciekawskiego gówniarza i już oficjalnie podpisywała się pod zdaniem Lydii, że kojocica biednego chłopaka po prostu wykorzystuje i na każdym kroku stara mu się udowodnić, że to ona w tym związku jest alfą. – Kojotołak. Bo takiego Dereka przecież nie nazwiesz wilkiem, prawda? Poza tym, możesz nie lubić Malii i chcieć stworzyć nowy wątek miłosny, na którego drodze ona stoi, ale to żadne usprawiedliwienie na takie dręczenie kanonu i biednej Tate...


Zdaniem Ivrel, kobieta powinna umieć się bronić, ale nie powinna swojemu mężczyźnie odbierać posady lidera. A przynajmniej myśli o tym, że nim jest. – Jeszcze seksizmu mi brakowało. Serio, to zaczyna być opek o jaskiniowcach. Tylko samce, samice, popęd… wilkołaki też krzywdzisz (zwłaszcza te ze sporym stażem, które już powinny umieć się kontrolować).

 – Znowu się upiła? – Ril zaciekawiona tym faktem wskoczyła z powrotem na miejsce. – Jak to w ogóle możliwe…? – I dopiero teraz zwracają na to uwagę?

Rilnen w jeden rozdział stała się straszną beksą (jak to ujęły inne postacie). Wcześniej nie płakała w ogóle, a nagle zaczęła wręcz histeryzować (co jej siostra, w przeciwieństwie do czytelników czytających opko od początku, uważa za normę)?


Chapter 15: Don't Take Me For Granted
Tekst kolejny raz niewyjustowany. Mogę to uznać tylko za ignorancję, skoro raz wszystko gra, a innym razi w oczy.
Nie każ się czytelnikom domyślać, kto występuje w danej scenie. To dezorientujące, kiedy nie podajesz imienia i trzeba czekać na wskazówkę tego dotyczącą, na przykład w tej sytuacji towarzysza Ivrel.

Dzieciom wmawiało się, że w nocy po rezerwacie grasują groźne wilki, ale nieświadomi dorośli nie spodziewali się, ile jest prawdy w tych bajkach. – Mało logiczne, skoro w Kalifornii nie ma wilków. Jakby nie było innych drapieżników, a rodzice brali dzieci za kompletnych imbecyli. Rozumiem aluzję, ale nie wyszło Ci.

Rozmawianie w myślach? Bez sensu w takim fanfiction. Skoro wprowadzasz tyle zmian, pomyśl nad autorskim opowiadaniem.

Był natomiast człowiekiem o wielkiej dumie i nie mógł sobie pozwolić, by pobiła go kobieta, nawet, jeśli była zmiennokształtnym wilkiem, jak on. – Bez ostatnich przecinków. Halo, Derek to jeden z najmniej seksistowskich bohaterów. U Ciebie? Wręcz przeciwnie. No ale skoro nawet sama Ivrel się nie szanuje…

Wilkor? Poważnie? Co to za określenie? Nie mamy do czynienia z odmianą Sapkowskiego wilka, ale wilkołakiem.

Była zbyt inteligentna, żeby wierzyć, że ośrodki dla psychicznie chorych pomagają ludziom wyjść z „choroby”. – Ośmiolatka na medal. Rzeczywiście.

Mnożą się szkolne błędy. Nie oszczędzasz zaimków, za to rzadko sięgasz po przecinki (a jak już, to często je stawiasz tam, gdzie nie powinno ich być).

Nie pokazujesz nam Granza, tylko za pomocą małej Rilnen próbujesz wmówić, że jest bardziej psychiczny od swojego pacjenta. Nie masz na to… żadnych dowodów, poparcia? Dziewczynka przekonuje nas o jego szaleństwie, nie podając żadnych argumentów? W narracji Granz jest absolutnie suchy, a wypowiedzi lekarza równie nijakie. Mamy kolejną postać o dziwnym spojrzeniu, co mówi bardzo niewiele, tylko potęguje wrażenie, że lubisz zabezpieczać się kliszami. Bez wahania podpaliłaby cały ten ośrodek (,) uprzednio zamykając Granza w pokoju bez klamek tak, by nie miał dokąd uciec. – Nie widzisz, że takie wyznanie u ośmiolatki aż woła o więcej? Potem psychiatra ni z gruchy, ni z pietruchy za niewykonanie polecenia chwyta Christensen za gardło. Gdzie tu jakaś konsekwencja, logika?
Relację Rilnen i Ivrel budujesz na tym, że gdy ktoś skrzywdzy jedną, druga go wyzywa i grozi śmiercią. I tak w kółko, i w kółko. Rozmowy? Inny przejaw troski (no, może zamykanie młodszej w pokoju)? Wszyscy mają cięte języki i najchętniej przez całe opko by się bili.

 – Na przykład to, że moja siostra wariuje i traci kontrolę nad swoimi instynktami, albo, że Malia zyskała zdolność upijania się. – Mało subtelne. Wcześniej nikt nie uznawał tego za coś podejrzanego, tylko jakby było na porządku dziennym. Więcej pokazuj. Już zgubiłam główny wątek. Coś zaczynasz, potem urywasz, rozpoczynasz nowe, nie kończąc poprzedniego. Teraz Granz stanie się antagonistą?

 – Panterołak, jak to nazwaliście, musiał być jaguarołakiem, gdyż te nazwy są powszechnie mylone, bo dla tej odmiany nazwy „pantera” i „jaguar” stosowane są zamiennie. – Powinnam cieszyć się z wyjaśnienia, ale… serio? Pantera i jaguar to u Ciebie to samo i tyle?

Kiedy puścił jej prawą rękę, zamachnęła się i celnie trafiła go w nos, zrzucając okulary. Fala krwi zalała mu twarz, ale nie ruszył się z miejsca, tylko zaśmiał, plując krwią, po czym uderzył Ril w twarz. – Wilkołaki nie są aż tak silne, by od razu prysnęła fontanna krwi. Tego typu klisze są dopuszczalne w anime, gdzie krew z nosa leci non stop, ale nie w literaturze.

Uwierzyłabym w to, że Malia zostawiła Rilnen. Nawet z łatwością… ale gdyby nie obiecała Stilesowi, że pomoże dziewczynie-członkini stada. Znów na jaw wychodzą Twoje preferencje.


Chapter 16: Touch Me, I'm Going To Scream
Nie wiem, czy powinnam Cię chwalić, że Stiles wreszcie zastanawia się, dlaczego bardziej dba o Rilnen niż o Malię, bo to powinno mieć miejsce dawno, dawno temu, gdyż, umówmy się, Tate już nikogo tu nie obchodzi. Liczą się tylko panny Christensen.

– Wyrażaj się, ty niereformowalna gówniaro. Jak śmiałaś w ogóle wykręcić taki numer, mając już na głowie kuratora! Staram się wychować cię na porządnych ludzi, a ty jak zwykle musisz wszystko robić po swojemu. Cały czas tłumaczę ci, co jest dla ciebie dobre, a ty masz to w dupie i robisz wszystko na odwrót! Ale teraz koniec, doigrałaś się, nie licz na to, że wpłacę jakikolwiek pieniądz na twoją kaucję. – Przyganiał kocioł garnkowi.

Możesz być alfą, ale nie powinnaś niedoceniać rodzonych wilków. Nie doceniać.

Zajrzała pod kierownicę i złapała za dwa wystające kabelki. Nie miała nic do stracenia, jedynie mogła po prostu zepsuć elektronikę w aucie, co było jej najmniejszym problemem. Gdy potarła kable o siebie, wytworzyła tylko małe spięcie i posypały się iskierki, ale z piątym razem silnik zamruczał i samochód cudem odpalił.


Po 1) tam jest więcej kabli i one same od siebie nie wystają;
Po 2) trzeba je wyrwać i zdjąć izolację;
Po 3) trzeba wiedzieć, które zewrzeć ze sobą (czasem mogą to być nawet 3 kable, dwa od zapłonu i jeden od rozrusznika, tylko dotknąć na czas startu);
Po 4) nie ryzykujesz uszkodzenia elektroniki, ale i całej elektryki samochodu;
Po 5) metoda zadziała w starszych modelach, ale i tak różni się w zależności od samochodu. W nowych wozach jest praktycznie niemożliwa, bo nad samochodami prym wiodą czujniki prowadzące do głównej elektroniki, do wbudowanego procesora, np. w BMW X5 można uruchomić samochód po wbiciu kodu pin w telefonie. Nie te czasy, aby odpalać od kabelków nowe fury, tym bardziej że akcja dzieje się w Stanach i wątpię, by tacy super-über bohaterowie jeździli starym fordem.

A przecież sama chciała go sprawdzić, chciała wiedzieć, jak silny się stał przez te lata, czy być może, w wielkiej ostateczności, będzie nadawał się na jej przyszłego partnera, z którym mogłaby kiedyś założyć watahę. – Tak, to już z pewnością nie Teen Wolf. Pytanie dnia: po co więc ruszać kanon, skoro większość się zmienia (łącznie z charakterami postaci i zasadami panującymi w świecie istot nadprzyrodzonych)?

Nie chodziło tylko o przekazanie mocy, bo gdyby połączyła swoje geny z jakimś silnym wilkołakiem, to ich dziecko mogłoby przerosnąć mocą nawet samego Scotta McCalla (Iv miała szczerą nadzieję, że jej dziecko przewyższy Scotta mocą, bo z inteligencją to chyba nie będzie miało problemu), ale tak naprawdę, to na równi ze strachem przed ujawnianiem miłości, u Ivrel był też strach przed tym, że nie pozostawi po sobie żadnego śladu. – Zostawmy już ekspozycję w spokoju (bo opek to miejscami jeden wielki zbiór ekspozycji). Aż nie wiem jak skomentować pogrubiony fragment.

Oprócz legend, jakie (,) miała nadzieję (,) będą o niej krążyć, to chciałaby, aby jej dzieci były dumne z tego, że mają taką matkę. – Pokorna. Bardzo. No ale co się dziwić, skoro tu każdy tylko lata koło Christesenów jak wokół bogiń.

Najpierw łyknęła dwie, ale kiedy wzięła prysznic i nadal nie czuła nic poza lekkimi zawrotami głowy (,) wzięła pozostałe trzy i położyła się w swoim pokoju. Nie bardzo obchodziło to, że mogla zdecydowanie przesadzić i nawet jak na jej moc, to dawka mogła być śmiertelna. – Podbijam: po co decydować się na fanfiction, skoro ma się zamiar łamać wszelkie reguły?

Chwała Ci, że przedstawiasz początki relacji Dereka i Ivrel, ale forma wciąż pozostawia wiele do życzenia. Obierasz najłatwiejszą i najgorszą drogą, podając wszystko na sucho, co kto czuje i dlaczego, czemu robi to i to.

Przed nim siedziała wilczyca, której czarna sierść nawet w słabym czerwonawym świetle ciemni mieniła się kobaltowym blaskiem. Oczy wilczycy świeciły najjaśniej ze wszystkich supernaturalnych źrenic, jakie Derek miał okazję w życiu oglądać. To wszystko przewyższało jego najśmielsze oczekiwania. Znał tylko jednego zmiennokształtnego wilkołaka i była to jego matka, jedna z najsilniejszych alf, jakie było mu dane poznać. A teraz patrzyły na niego oczy alfy, którą on sam stworzył. To było dla niego niepojęte. Jakim cudem Ivrel w ogóle zdołała się przemienić w wilkołaka po jego ugryzieniu i dlaczego była alfą? – Wszystko tłumaczone zbyt późno, bo tradycyjnie wcześniej nikt nie był niczym zdziwiony. Polecam stronę, by rozróżniać znaczenie jaki i który, gdyż to nie zawsze synonimy, które możesz sobie ot tak zamieniać.

Już zrozumiałby, jakby źrenice Iv miały barwę chłodnej stali, barwę Omegi. – Wilkołaki w tym uniwersum mogą mieć tylko złote oczy (zwykły), błękitne (zabił niewinną osobę) i czerwone (alfa).

Wilkołaki były silniejsze w grupie. Samotny wilk nie przeżywa długo… – Zjadło Ci kursywę.


Chapter 17: Can’t Stop The Thing We’ve Started
Kolejny raz zmieniłaś wielkość czcionki. Nie wyjustowałaś także tekstu.

Pomachała zmęczonemu policjantowi, który chyba zasnął na biurku, gdyż znad raportów było widać tylko jego jasną czuprynę. – Ale Jordan jest szatynem.

 – Wilkołaki leczą się tylko wtedy, gdy są przytomne. – A właśnie, że nie. Kojarzysz Isaaca, który odleciał po porażeniu prądem? Po pobudce miał się całkiem nieźle.

Nie przestajesz uzasadniać zachowań bohaterów poprzez dialogi. Non stop tylko przecież wiem, że to tylko przykrywka, tak naprawdę chodzi ci czy przejrzałam cię i tym podobne. Żadnego zastanawiania się, podejrzeń, wątpliwości.

– Lekarz prowadzący… ”Szayelapporo Granz” – przeczytała banshee.
– Co to znaczy? – zapytał Stiles.
Jeszcze przez moment Rilnen opanowywała gniew.
– To znaczy, że moja mistrzyni nie umarła wskutek choroby – wyszeptała. – Ona została zamordowana.
– Co?! – Stiles aż podszedł do stołu, by samemu obejrzeć dokumenty. – Okej, w to, że moja mama byłą druidką, byłem w stanie uwierzyć, ale żeby ktoś ją zamordował, to już przesada…
To…. niszczy sens całego wątku Claudii. Nie umierała i się nie żegnała, tylko co, miała przeczucie jak w filmie, że coś jej się stanie? Jest nawet nielogiczne. Stilinski już praktycznie nie kontaktuje, za to rani wszystkich, ale ktoś, kto jej tak bardzo nienawidzi, ją dobija?

Moim skromnym zdaniem, nierozważnym krokiem byłoby uderzenie na Daraha bez przygotowania. – Daracha.

Dlaczego Alan mówi o Talii, jakby nie dość, że jej nie kochał, to nawet nie zżył się z nią mimo bycia emisariuszem?

 – Oho, już się zaczyna… – Stiles przewrócił oczami, ale Deaton pozostawał niezrażony. – Oni kochają opowieści druidów (które ciągle ratują im tyłki)! Tyle że ta Twoja znów była pretekstem do wzniesienia na wyżyny postaci opka. Kolejny zbieg okoliczności? Przeznaczenie?

Może i Rilnen nikomu tego nie mówiła, ale Iv była przekonana, że jej siostra strasznie tęskni za swoim boiskiem, które często nazywała domem, gdzie mogła spokojnie wydrzeć mordę i dać upust negatywnym emocjom. A tymczasem w Beacon Hills nie miała takiej możliwości, chodziła niespokojna i co chwilę pakowała się w kłopoty, co martwiło Iv, ale jako starsza siostra, nie mogła dać po sobie tego poznać. – Te ekspozycje są wręcz męczące.


Chapter 18: My Attendance Is Bad But My Intentions Are Good
Wśród tych osób był też Stiles, a Ivrel wyczuła to chyba instynktownie, bo odwróciła się i rzuciła kredą przed siebie. Stilinski niczego nie zdążył zareagować i gdy usiadł prosto, kreda trafiła go prosto w czoło.
– Za co?!
– Moja siostra nie jest okazem w zoo. – Pogroziła jeszcze chłopakowi palcem i złapawszy drugi kawałek kredy (,) wróciła do pisania. Niczego nie zdążył zareagować? Lol, to przecież lekcja, a Ivrel jako nauczycielka odwala kolejne głupoty przy wszystkich uczniach?

(...) wystarczyło tylko na niego spojrzeć, a już się wiedziało, że do normalnychnie należy. normalnych nie.

Wtrącenie ot tak w środek narracji informacji o schadzkach Ivrel i Youichi’ego? Gdzie jakikolwiek opis sytuacji? To wątek, który rozwijasz od dłuższego czasu, więc będzie prawdopodobnie ważny.

Ponadto potrafiła gadać o fotografii godzinami, dlatego też zdecydowała się na prowadzenie kółka fotograficznego dla tej „niepojętnej gówniarzerii”, jak zwykła nazywać swoich uczniów. – Nie przypominam sobie ani jednej wypowiedzi o fotografii, ani użycia wspomnianego wyrażenia.

Nauczycielka nie zgłasza od razu kradzieży, tylko wykorzystuje okazję, by pobyć sama z kochasiem? A pozostali członkowie kółka fotograficznego nie reagują? Dalszy cyrk z Derekiem wprawia mnie w jeszcze większe zażenowanie (ile razy napisałam to w tej ocence…?).

Rilnen wrzasnęła na koleżanki, że to nie jest nowy odcinek serialu „Rolnik szuka żony” i mają brać się za rozgrzewkę. – Co to tu w ogóle robi?

Jedyny plus jej pracy była taki, że już w pierwszym tygodniu wypracowała sobie respekt u współpracowników. Gdy tylko któryś próbował nawiązywać z nią jakikolwiek kontakt, warczała pod nosem, co wystarczało, by się od niej odczepili.


Całą winę za to zwalała na przeprowadzkę do tego przeklętego miasta, bo w Polsce nie było denerwujących wilkołaków z oczami o niezidentyfikowanym kolorze, którzy już swoją obecnością przyprawiali o dreszcze. – Dlaczego nie? A Ivrel to już się gubi w graniu niezależnej i nieustraszonej.

(...) ale także zapach, który niewiadomo czemu, kojarzył jej się z potężną siłą i bezpieczeństwem. Nie wiadomo.

Nie zauważyłam, by Ivrel stała się bardziej zwierzęca, bo od początku zdarzają jej się napady złości, nie chowa pazurów, świeci oczami na prawo i lewo.

Dziewczyna miała być tylko z młodszą siostrą, gdyż ich rodzice zmarli/zginęli/po prostu szlag ich trafił dwa tygodnie wcześniej. – Więcej takich tekstów, mniej podawania, jaki to Grimmjow podobno nie jest. Dalej znów powracasz na zły tor, rozpisując się o rzekomej dumie, której chłopak jeszcze nie pokazał.

Nawet nie mógł tego wyjaśnić z Breaden, gdyż kobieta nadal leżała w szpitalu w śpiączce farmakologicznej, w którą została wprowadzona po ataku Ivrel, gdyż rany, jakie zadała jej alfa (,) goiły się zbyt paskudnie i były zbyt bolesne, by mogła pozostać świadoma. – Ale się szybko dowiadujemy…


Chapter 19:Truth doesn't make a noise: I am not afraid
Kolejny raz głupi sen nawiedza Stilesa… Kolejny raz, ciekawe… Cokolwiek tu się zdarzy chociażby dwukrotnie, nim rzucisz podobnym tekstem? Dowiadujemy się także, że to Malia nie chce rozmawiać ze Stilesem, a on się nie narzuca, bo nie chce jej ranić. Niby kiedy? Całe opko lata za Rilnen. Na siłę usprawiedliwiasz idiotyzmy i agresję bohaterów, bo niby każdy po prostu nie radzi sobie z cierpieniem.

Wrzuciła podręcznik do geometrii do szafki z taką siłą, że grzbietem książka wgniotła tylną ściankę. – Co tu się stało?

Mam wrażenie, że w ogóle nie sprawdzałaś tego rozdziału. Co chwilę brakuje ę w wypowiedziach w 1. osobie, cudzysłowów czy przecinków w banalnych miejscach.
Drużyna Beacon Hills nigdy nie miała speakera (a w przeciwieństwie do cheerleaderek nikt nie traktuje tego jako coś nowego).

Scott wydawał się być peny tego, co mówi. Pewny.

Jego dziewczyna nadal nie rozumiała, że nie wszyscy ludzie potrafią się sami obronić (...). – Daj spokój. Malia to podręcznikowy przykład babki: rzuca się samotnie na bandę mięśniaków, gdy spróbują kogoś tknąć.


Chapter 20: Where Did You Sleep Last Night
Rozdział (części napisane i przez Ciebie, i Wilczego) zawierają jak zwykle masę błędów interpunkcyjnych rażących w oczy. Może się wydawać, że to tylko przecinki, ale ich złe umiejscowienie potrafi naprawdę psuć lekturę. Tak samo powtórzenia.

– Cuchnie tutaj łowcami. – Że jak? To zwykli ludzie. Ot tak Kowalski może postanowić zostać łowcą. Czym będzie pachniał? Ivrel bawi się w takie skojarzenia, a od wejścia nie wyczuwa krwi? Coś nie halo.

(...) zanim zdążyła zamachać krogulcami mężczyźnie przed twarzą, on już się wyprostował. –  To z pewnością nie jest naturalny zamiennik.

Scena z Ivrel i Grimmjowem mogłaby być nawet ciekawa, gdyby relacja niemal między wszystkimi postaciami nie opierała się na pyskówkach.

Wgryzł się w jej obojczyk, pieszczotliwie (...). – Biorąc pod uwagę, jaki gatunek reprezentuje (i w jakim jest nastroju), musiałby się postarać, by nie odgryźć kawałka mięsa. Co w tym pieszczotliwego? Oboje nie do końca panują nad przemianą, wyobraź to sobie. Natomiast w rozmowie z Derekiem brakuje jakiejkolwiek wzmianki o tym, że Ivrel również jest alfą.

Następnie obaj panowie zaczęli się mniej więcej tłuc, porykując na siebie i okładając się dostępnymi pod łapami przedmiotami typu biurowego. – To znaczy?

Przestali dopiero, kiedy ich własny harmider zagłuszył trzask drzwi z łazienki, które zostały otworzone z takim impetem, że na stałe pozostawiły na ścianie swój kształt.


Wkrótce potem cały budynek zmuszony został do ewakuacji, kiedy zaczęły biegać po nim dwa wilki i jedna pantera, próbując nawzajem się pozagryzać. – Niby jak? Czy to nagle narrator zaczął żartować?

Co to w ogóle ma być? Za nocowanie u Stilesa koza? Czy Ivrel wie, co znaczy być nauczycielką? I że nie powinna mieszać tego z uczuciami do siostry?
Pod jednym względem szkoda, że to ostatni rozdział – raczej nie dowiemy się, jakie talenty pisarskie mogłyby się w klasie ujawnić. Temat ze zbawieniem świata jest całkiem ciekawy. Zwłaszcza, że to Beacon Hills. Tylko mam jedno ale – ze słów Ivrel wywnioskowałam, że mają pisać opowiadanie, a potem Rilnen odrywa się od eseju?

A może to miasto jest jakieś przeklęte?! – Przyczynę odkryli dawno temu.

Jak to rodzice Liama się ciągle kłócą? On dawno mieszka z matką i ojczymem. Jakieś dzikie, jednowątkowe podróże w czasie? Research, research…

Już dawno zauważyła, że chłopakowi coś dolega i bardzo się o niego martwiła. – W innym wymiarze?

Nie tylko wyróżniała się strojem, bo nie zauważyła, żeby którykolwiek inny uczeń nosił bluzy ukochanego klubu sportowego, ale także miała inne niż nastoletnie myślenie. – Włącz dowolny odcinek i scenkę w szkole. Co drugi chłopak…


PODSUMOWANIE
STYL PISANIA
Zapowiadało się bardzo dobrze. Po prologu byłam pewna, że utrzymasz wysoki poziom. Wiedziałaś, jaki powinien być stosunek opisów do dialogów, by zachować napięcie, nie spowalniać akcji, ale i pisać obrazowo. Potem to wszystko zaczęło się psuć. Coraz więcej wszelakich błędów, masa ekspozycji, powtórzeń, bliźniaczych konstrukcji, wstawek z kosmosu. Niemal każdy bohater wypowiada się tak samo (podstawa opka: cięty język).

BOHATEROWIE
Rilnen i Ivrel to klasyczne Merysujki. Każdy ich błąd usprawiedliwiałaś okropną ekspozycją. Za to postacie kanoniczne zupełnie wyprałaś z charakterów. Zostawiłaś tylko te cechy, które Ci pasowały. Klasycznie zignorowałaś Scotta, Lydię przedstawiłaś jak za czasów maskowania, skupiłaś się jedynie na śmieszkowatości Stilesa, a o Malii oraz Dereku to już szkoda więcej wspominać. Trener też został skrzywdzony.

UWAGI
Proponuję uważniej sprawdzać rozdziały, czytać je na głos. Większość błędów to takie łatwe do wyłapania. Tylko nad interpunkcją należałoby więcej popracować, reszta jest do wykonania na już, jeśli Ci się zechce.
Pomyśl, jakie bohaterki chciałaś stworzyć. Pewnie nie Mary Sue? Po co mieszać tyle uniwersum, by nie trzymać się konsekwentnie żadnego, rozwijać tryliard własnych wątków? Powybierałaś sobie kilka kanonicznych postaci, zupełnie je poodmieniałaś, by Christensen miały się z kim kłócić i z kim romansować. Mogłaś odnieść wrażenie, że przez moją słabość do Malii nieobiektywnie podchodzę do wątku miłosnego ze Stilesem i Rilnen. A to nie chodzi o to, że sam pomysł na ich połączenie jest zły. Wcale nie, to mogłoby mieć nawet ręce i nogi, bo ta dwójka pełni podobną rolę w Beacon Hills, świetnie się rozumie (i nie rozumie innych), gdyby nie opierało się to na: zróbmy z Malii pustą idiotkę, jakby cofnęła się do bycia kojotem. Niech nagle nie lubi jej tak naprawdę ani Stiles, ani Malia, ani Scott.
Bohaterom wszystko przychodzi zbyt łatwo. Ivrel z kosmosu dostaje pracę. Potem robi, co chce, zachowuje się jak dzieciak, a nikt nie reaguje. Beacon Hills to Beacon Hills, ale trzeba znać granicę.
Podchodzisz stereotypowo do wilkołaków, kojotołaków, panterołaków. Miejscami zachowują się jak zwierzęta, a są już przecież doświadczeni, mają kotwicę. Chwilami sprawiasz wrażenie, jakby kręciły Cię gwałty, kobiety-przedmioty. Nie mogę zapomnieć heheszków z nazywania Breaden czarną suką. Humor humorem, tylko momentami robiło się już mocno niesmacznie.

NA KONIEC
Co tu dużo mówić, opowiadanie mnie zawiodło. Początkowo było naprawdę bardzo dobre, intrygujące. Jednak namnożyły się wątki, postacie, a kanony zaczęły się sypać. Zima nadchodzi? I co w związku z tym? Tyle głupot, miłostek… i wątek główny rozwija się w ślimaczym tempie. Bohaterowie nie tylko nie przypominają siebie, ale i zachowują się dziecinnie. Zatrważająca ilość dialogów to kłótnie, krzyki, wyzwiska i seksualne aluzje.
Były też dobre momenty, nawet później. Gdyby pozbyć się ekspozycji, od początku kreować Rilnen na fankę piłki nożnej, uzasadnić jej pobyt w Polsce, mógłby to być ciekawy wątek (mimo stereotypowego podejścia do kibiców). Zdarzały się całkiem niezłe żarty. Potrafiłaś odpowiednio dynamicznie opisywać mecze. W jakimś stopniu udało Ci się uchwycić specyficznego ducha Beacon Hills.
Na ten moment jest to tylko słaby. Opowiadanie opiera się na postaciach, konsekwentnym prowadzeniu wątków. Powinno się wnioskować, co bohater czuje, a nie czytać o tym elaboraty. Zapraszam TUTAJ.




Zachęcam do dyskusji. Za betę dziękuję Skoiastel.

0 Comments:

Prześlij komentarz