Adres:
Zorganizowana nastolatka
Autorka: Carolina
Szcześniak
Tematyka: Lifestyle
Oceniająca:
Skoiastel
Szata
przyjazna, czytelna. Nic nie przeszkadza, nic nie jest poupychane na siłę.
Kolorystyka przyjemna dla oka, czcionka również. Co więc nie gra? Brak
justowania tekstu. Zdarzają się wyjustowane akapity, ale jest ich tyle co kot
napłakał. A powinny być wszystkie.
Również
Spis
blog wydaje się być wyrównany do lewej, kiedy wszystkie inne bannery w
prawej kolumnie są wyśrodkowane. Swoją drogą wykorzystujesz tam dywizy zamiast
myślników, co razi w oczy bardziej wprawionego literata.
Trochę
o poprawności w zakładce O blogu:
Lubię
myśleć o celach jako o marzeniach, które zostały określone. – Jak o marzeniach tudzież jako marzeniach.
Spodziewałam
się, że to właśnie w tym miejscu znajdę jakąś formę archiwizacji postów. Nie ma
takowej na głównej – ani archiwum, ani szeroka lista czy inny spis.
Najwyraźniej jedynym rozwiązaniem umożliwiającym zapoznanie się z każdym postem
jest przejście na stronę główną i zjechanie suwakiem na sam dół strony, po
drodze klikając jeszcze w ikonę STARSZE
WPISY. To naprawdę słabe rozwiązanie – masz już na tyle opublikowanych
notek, by zacząć je jakoś segregować i umieścić na jednej podstronie bądź
właśnie w archiwum czy szerokiej liście dostępnej w prawej kolumnie. Osobiście
posiłkowałam się opcją starszy/nowszy
post, ale to rozwiązanie dobre dla oceniających, a nie czytelników, którzy
nie muszą przecież sprawdzać każdej notki, lecz jedynie te, które ich
interesują. Do tego przydałyby się akurat etykiety.
Przypadkowo
zauważyłam, że z takowych korzystasz. No i fajnie – czytelnik zainteresowany
tylko jedną kategorią postów (np. planner, zarządzanie) mógłby wybrać kilka o
tej tematyce i zapoznać się jedynie z nimi. Problem jednak pojawia się w
momencie, gdy etykiety dostępne są tylko pod postami, a nie da się ich wybrać z
listy gdzieś na stronie głównej, na przykład w kolumnie. Skąd więc mam
wiedzieć, o jakiej tematyce publikujesz posty, skoro dowiedzieć się tego mogę
jedynie… czytając je? Jak mam znaleźć jakiś post po etykiecie, skoro żeby
znaleźć etykietę, muszę – paradoksalnie – znaleźć wpierw oznaczony nią post? Jest
to niewątpliwie problem natury logistycznej. Dość niezręcznie, kiedy rozmawiamy o blogu, który nazywa się Zorganizowana nastolatka, prawda?
Okej,
ogólne wrażenie mamy za sobą. Zacznijmy od pierwszego wpisu:
ORGANIZER-PODSTAWA
PLANOWANIA
Widzisz,
w tytule wykorzystałaś dywiz i słusznie nie postawiłaś przy nim spacji (ani
przed, ani po). Jednak niesłusznie wybrałaś go, zamiast myślnika (–). Dywiz to
inaczej łącznik i jego funkcją jest (jak sama nazwa wskazuje) łączenie wyrazów,
np.: biało-czerwony albo Kędzierzyn-Koźle, lub jeszcze Kowalska-Nowak. A
myślnik? Myślnik lubi oddychać z dwóch stron i stosuje się go właśnie w takich
przypadkach, jaki masz w tytule: organizer
– podstawa planowania. Albo: Rano
pijał herbatę, wieczorem – mleko. Lub jeszcze: Kto pyta – nie błądzi. Widzisz różnicę? Dywiz łączy, myślnik wyodrębnia wtrącenia, służy do zapisu
dialogów, oddziela wyrazy o przeciwnych znaczeniach, wydziela niektóre
fragmenty zdania i w końcu zastępuje
często słowo „być” lub inny czasownik bądź wskaźnik (np. to): organizer jest podstawą planowania/organizer to podstawa planowania.
Pierwszy
wpis, jestem już w trakcie czytania i… łapię się za głowę. Dziewczyno, jak ty
krzyczysz! Wiem, że niektóre zdania mają zachęcić i podkreślić wartość
wyrażanych słów, budzą też pewnie podjaranie ekscytację, ale nie
przesadzaj. Do tej pory zauważyłam:
1.
Aż szesnaście wykrzykników!
2.
Kilka powtórzeń czasownika „być”, np.:
Planner
jest czarno-biały, za wyjątkiem
kolorowych okładek do wyboru, minimalistyczny, a jego wypełnianie jest prawdziwą przyjemnością.
3.
Sześciokrotne „znajdziecie” w jednej części o blogu Design your life.
Na
przestrzeni całej notki mylisz też osoby. Raz zwracasz się do drugiej, liczby
pojedynczej, a innym razem do drugiej, ale w liczbie mnogiej:
Niezależnie
od powodu, organizer to coś, co musisz mieć, nawet jeżeli do tej pory wydawał
Ci się niepotrzebny! (…) Specjalnie dla Was zebrałam kilka interesujących
propozycji i mam ogromną nadzieję, że przypadną Wam one do gustu!
Sama
nie wiem, dlaczego. – Przecinek zbędny. Nie stawia się go, kiedy
na końcu zdań pojawiają się zaimki względne (np.: „co”, „dlaczego”, jak”,
„jaki”, itp.).
Istnieje
szansa, że chodzi o poczucie estetyki-organizery
niemal zawsze wykonane są starannie – i znów, brak myślnika i
spacji. Już teraz widzę, że popełniasz ten błąd praktycznie w każdym zdaniu, w
którym powinnaś użyć myślnika. Przestaję zwracać na to uwagę – przejrzyj całość
i popraw we własnym zakresie.
Obok
każdego organizera znajdziecie również szczególnie proponowane przeze mnie
strony, język, w którym planner został napisany [przecinek]
oraz moją opinię. – Podkreślona część
to wtrącenie. Oddziela się je przecinkami z dwóch stron.
Mam
wrażenie, że główny motyw kolorystyczny tego plannera jest dość…mdły? –
Brak spacji po wielokropku.
Mam
na ymśli wszystkie plannery miesięczne (…) – myśli.
(…)
są dobrze rozplanowane i umożliwiają zaplanowanie celów (…) – rozplanowane i zaplanowane obok siebie brzmi słabo.
Zresztą,
zobaczcie sami. – Przecinek zbędny.
Okej,
to jeszcze coś o samej treści. Na początku wydawało mi się, że zachwalasz
ogólne posiadanie plannera czy tam organizera – jak zwał, tak zwał – i
planowanie dni codziennych czy ważniejszych momentów życia, ale potem skupiłaś się
na blogach pozwalającym korzystać z ogranizerów właśnie blogerom. Można
udostępnić plannery na swoich stronach lub też wydrukować. Przy jednym podałaś
nawet, że koszt druku całości wyniesie około… trzynaście złotych. I wtedy
pomyślałam sobie: hmm… dawno temu takie coś nazywało się kalendarz.
Kupowało się go za grosze w formie niewielkiej książeczki, która mieściła się w
torebce. I spodziewałam się, że gdzieś na końcu przeczytam pewnie, że i
takie najprostsze planowanie nie jest złe, że nie potrzebujemy do tego
komputera czy drukarki, przecież to właśnie o to chodzi – prowadzenie rozpiski,
która pomaga w życiu. Można by też pewnie zrobić taki planer samodzielnie. Ale
nic takiego nigdzie nie padło, a szkoda.
Po
wstępie po cichu liczyłam, że skupisz się na plusach i minusach samego
planowania, ale post okazał się reklamą kilku portali udostępniających
plannery, a ja nadal nie widzę u siebie potrzeby korzystania z takowych. I
właściwie z całości pamiętam tyle, że w pierwszym zdaniu napisałaś, iż to
uzależnia. Szczerze? Nie wiem, czy taki wstęp mnie zachęca. Po tylu
wykrzyknikach i zdaniach kipiących emocjonalnością boję się, że po rozpoczęciu
korzystania z organizera nie mogłabym się już bez niego obejść i zaraz by się
okazało, że planuję każde pół godziny życia. To jednak chyba nie dla mnie.
Na
moje oko urwałaś też zakończenie: wpis skończyłaś zaraz po ostatniej propozycji
do pobrania; napisałaś dwa zdania, że masz nadzieję, iż notka jest interesująca.
Kurczę, dla mnie to trochę… mało. Po propozycjach plannerów sądziłam, że
napiszesz właśnie jeszcze kilka słów tak zupełnie ogólnych i neutralnych, może
z mniejszą dozą emocji. No cóż. Jako zupełnie przypadkowy, postronny czytelnik
poczułam się trochę zbyt przytłoczona. A że jestem też osobą, na którą
absolutnie nie działają rozkazy (na słowo „musieć” skierowane w moją stronę
reaguję zdaniem: muszę, to kiedyś umrzeć,
a póki co płacić podatki), więc i zdanie: Niezależnie od powodu, organizer to coś, co musisz mieć (…) wcale
nie zrobiło na mnie pozytywnego wrażenia.
APLIKACJE,
KTÓRE POPRAWIĄ TWOJĄ PRODUKTYWNOŚĆ
Nie powiem,
żeby ta pierwsza aplikacja – Sleep Better – mnie nie zainteresowała. Pomogły w
tym na pewno screeny. Nie będę się rozdrabniać, ale poniekąd zadziałało i
pewnie nawet ją sprawdzę. Podobają mi się twoje opisy, które już nie zmuszają
do niczego ani nie zachwalają ponad miarę. Wyszło naturalnie, pełna profeska.
Od
niedawna aplikacja wiele opcji dostępnych jest jedynie w wersji premium. –
Coś niedobrego stało się w tym zdaniu.
Świetnie
rozpoczęłaś wstęp do opisu aplikacji Pocket. Każda nastolatka, która go
przeczyta, pewnie przytaknie, wiedząc, o co chodzi. Nie zadziałał tu jednak
screenshot:
Uwaga:
Nigdy
[mała litera] nie włączaj dźwięku w tej aplikacji. Ciarki przechodzą po
plecach.
Działanie tej aplikacji jest jeszcze prostsze niż w przypadku Pocket. W zasadzie, [przecinek zbędny] uruchamiasz ją jedynie raz.
Działanie tej aplikacji jest jeszcze prostsze niż w przypadku Pocket. W zasadzie, [przecinek zbędny] uruchamiasz ją jedynie raz.
SKUTECZNY
SPOSÓB, KTÓRY POZWOLI CI CZYTAĆ 2 RAZY SZYBCIEJ
Aż
jestem ciekawa… Nie ma co, chwytliwy tytuł.
Opisany
sposób jest naprawdę interesujący – chociaż nie mam problemu ani ze
znalezieniem wolnego czasu na czytanie, ani z samym czytaniem, to pewnie z ludzkiej
ciekawości przerobię sobie jakiegoś kolosa w stylu Gry o Tron. Bo czemu nie?
A
teraz trochę o poprawności:
Ile
razy zdarzyło Ci się nie przeczytać wspaniałej powieści, [przecinek
zbędny] tylko dlatego, że zabrakło Ci na
nią czasu? – „Tylko dlatego” nie może wisieć sobie bezpańsko w eterze; musi
należeć do jednej albo drugiej części zdania. Podobna sprawa ma się w
przykładzie niżej, z „zwłaszcza”:
Wydzielenie
czasu na czytanie może być trudne, zwłaszcza, [przecinek
zbędny] że w większości przypadków nie
jesteśmy w stanie przewidzieć, ile nam ono zajmie.
Koniec
z zakładaniem, że tydzień wystarczy lub ,,uwinę się w weekend”, co często
kończy się gorzkim rozczarowanie. – Rozczarowaniem. Plus
niepoprawny cudzysłów.
Gwarantuję Ci, że z wykorzystaniem tego sposobu nie straszna Ci będzie żadna
lektura, zaoszczędzisz mnóstwo czasu i zapamiętasz więcej treści. (…) Mam
nadzieję, że ta technika oszczędzi
Wam wielu problemów! Wypróbujcie ją już dzisiaj, a gwarantuję Wam, że nigdy
więcej nie wrócicie do tradycyjnego czytania (chyba że traficie na tak cudowną powieść, że będziecie chcieli delektować się każdym słowem…♥). –
Powtórzenia. Mylisz też znów osoby: raz do „Ty”, raz do: „Wy”.
POMOTODO-RECENZJA
APLIKACJI
Nie
używam aplikacji do planowania. (...) Nie oznacza to jednak, że nie
eksperymentowałam. Uwielbiam testować aplikacje, to moja pasja! (...) Nie
zmienia to faktu, że aplikacji do planowania nie pobieram, bo nie mam
cierpliwości do notowania w tej sposób. – To się… wyklucza. Nie
używasz aplikacji, ale eksperymentujesz z nimi, po czym usuwasz je? Okej – ma
to sens. Lecz skoro nie pobierasz aplikacji, to jak eksperymentujesz? To
ostatnie zdanie wprawia w konsternację.
Odpowiedź
jest równie prosta [przecinek] co liczenie pochodnej funkcji stałej.
-możliwości
dodania swojego dziennego plannera zajęć, tak, aby aplikacja mogła wyliczyć,
ile sesji produktywności jesteśmy w stanie wykonać dziennie (…) –
„tak” nie może wisieć w zdaniu zupełnie osamotnione; musi należeć do albo
pierwszej części, albo drugiej.
Dodatkowo
zaczynasz wymienianie od dywizów.
Czego
brakuje w tej aplikacji?
(…)
-dodać system punktowy (…).
LEPIEJ:
Czego
brakuje w tej aplikacji?
(…)
–
Systemu punktowego (…).
Zdziwiła
mnie ocena końcowa. Piszesz, że aplikacja posiada funkcje, które nie czynią ją
lepszą od podstawowego minutnika, a mimo to dajesz jej w końcowym podsumowaniu
4 na 5 (przy czym zaczynasz wpis, że „czwórki” mają aplikacje, które
uwielbiasz, stosujesz i mocno polecasz). Nie za wysoko?
A
tak poza tym, to naprawdę przyjemna recenzja.
JAK
MIEĆ WIĘCEJ CZASU? CZĘŚĆ PIERWSZA
Czasami
dziwię się, że wypisywanie takich oczywistości ma jakąś wartość, ale potem
przypominam sobie, że przecież istnieją różni ludzie i: oni nie są tobą, Skoia. A więc tak: post jak najbardziej
merytoryczny, sensowny i wartościowy. Mam do niego kilka zastrzeżeń, ale
generalnie podoba mi się koncepcja: opisujesz plastyczne przykłady, operujesz
przystępnym językiem i, co najważniejsze, nie nudzisz, piszesz lekko.
Potem
powrót do domu, krótkie podejście do komputera, [przecinek
zbędny] w celach relaksacyjnych, maraton
z odświeżania Facebooka, jeden, dwa, trzy odcinki ulubionego serialu.
(…)
po czym kładzie się zmęczony i wymawia te magiczne słowa, które towarzyszą
ludzkości od lat:
Jak
to możliwe, że ten dzień tak szybko się skończył? Dlaczego nigdy nie mam na nic
czasu?
Kurczę,
spodziewałam się raczej zwykłego, powtarzanego przez ludzkość jak mantra:
Nie
mam czasu.
Ty
to trochę pokomplikowałaś, ale i tak ładny wstęp. Złapałaś mnie na tę wędkę.
Jako
dorosła musisz chodzić do pracy i sprzątać, gotować, opiekować się, być może,
dziećmi, ponad to potrzebujesz czasu rozwój, samorealizację, naukę języków,
chwile z przyjaciółmi i rodziną. – Czasami zdarza się, że
zdanie wymaga wielu przecinków, które pełnią różne funkcje. U ciebie wydzielają
wtrącenia i oddzielają wymieniane elementy. Tworzą więc różnej długości pauzy
oddechowe, mimo że używasz jednego i tego samego znaku. Może trochę… namieszaj?
Częściej w takich przypadkach korzystaj z, przykładowo, myślników? Sugestia:
Jako
dorosła musisz chodzić do pracy i sprzątać, gotować, opiekować się – być może –
dziećmi, ponad to potrzebujesz czasu rozwój (…). Nie
wygląda to nieco schludniej na przestrzeni całego, oprzecinkowanego zdania?
Sugeruję
również linki (te w postach, np. ten do FB) ustawiać tak, by otwierały się w
nowych oknach. Warto mieć dwie strony otwarte, by kontynuować wpis i
jednocześnie przejść tam, gdzie nas kierujesz w połowie notki.
(…)
dlaczego nie mogłabyś w tym czasie poćwiczyć recytowanie wiersza na konkurs bądź lekcję polskiego? –
Nie mogłabyś poćwiczyć recytowania.
(…)
siada do komputera [przecinek] aby pogadać ze znajomymi przez Skype. – Wydaje mi się, że
komunikator nie ma w tym momencie znaczenia. Czasem wciskasz w zdania
niepotrzebne zapychacze, konkrety, kiedy w ogóle takie informacje nie mają
wpływu na treść.
Tak
długo sen sprawia, że Sonia jest niewypoczęta i rozespana. –
Tak długi.
Wkrótce
napiszę post o tym, w jaki sposób zaplanować weekend lub inne wolne [przecinek]
aby spędzić ten czas efektywnie (…).
Przepraszam
za poślizg z dodaniem tego wpisu,
ale jest, z tego co widzę, prawie
trzy razy dłuższy niż zwykle, zatem mam nadzieję, że mi wybaczycie 😉 Już wkrótce druga część tego wpisu, a w nim poznacie kolejne
filary (…). – Emotikon nie zastępuje kropki na końcu
zdania. Powinnaś wstawić ją przed nim. Dodatkowo powtórzenia oraz znów:
wieloprzecinkowe zdanie. Sugeruję: Przepraszam
za poślizg z dodaniem wpisu, ale jest – z tego co widzę – prawie trzy razy
dłuższy niż zwykle, zatem mam nadzieję, że mi wybaczycie.
(…)
po prostu wykonaj je najlepiej [przecinek] jak umiesz.
JAK
MIEĆ WIĘCEJ CZASU? CZĘŚĆ PIERWSZA
Już
w poprzednim wpisie zauważyłam, że nie stawiasz przecinka przed spójnikiem
„aby”. Myślałam, że to jakieś przeoczenie, lecz tutaj też się z tym spotykam, i
to ledwo po krótkim wstępie:
Jednak
to nie wystarczy [przecinek] aby zaoszczędzić Twój cenny czas. – Spójnik „aby” to spójnik
międzyzdaniowy, wprowadzający zdanie podrzędne celu (np.: coś zrobić, aby coś osiągnąć). Wymaga on postawienia przed nim
przecinka.
A
szybka praca, to efektywna praca. – Zdanie proste (zawiera
jeden czasownik), przecinek zbędny.
W
tym wpisie wykorzystałaś kilka emotikon. Jak już pisałam – znaki te nie
zastępują kropek (czy innych znaków interpunkcyjnych), których brakuje.
Kupione minuty przeznaczam na poranny trening, zjedzenie w spokoju ulubionego śniadania i wykonanie makijaż. – Makijażu.
Załóżmy,
że postanowisz napisać książkę. Boisz się jednak, że nie będziesz mieć kiedy
zasiąść do komputera. Rozwiązanie? Zamiast wstawać o 7:00, wstań o 6:30. Tylko
tyle, pół godziny. Wówczas od razu po przebudzeniu i porannej toalecie siadaj
do komputera i pisz. Przeznacz ten czas na Twoje marzenie. Jeżeli każdego dnia
spędzisz te 30 minut na pisaniu, długą powieść napiszesz w rok, a nieco krótszą
w sześć miesięcy 😉 –
mhm, jasne, żeby to było takie proste. I nie chodzi o to, że rada o
wcześniejszym wstawaniu jest zła (bo przecież nie jest), ale pomyśl sobie, że
napisanie książki wymaga jednak nieco więcej pracy niż… pół godziny dziennie,
codziennie przez rok. Do tego nie każdy będzie miał tzw. „wenę” (porę
największej produktywności literackiej) rankami; wielu pisarzy preferuje jednak
nocne posiedzenia przed monitorem. No i pisanie powieści nie kończy się na
pisaniu… powieści. Och, żeby to było takie proste! Zabrzmiało strasznie
bagatelnie. Po połowie roku pisania pół godziny dziennie – „bo mam marzenie” –
autorka wykluje co najwyżej jakiś mocno średniej jakości… first draft.
Przepraszam
za skrzywienie zawodowe, już wracam do tematu.
To
bardzo pomocne dla osób, które nie długo nie są w stanie ogarnąć się po
przebudzeniu. – Co?
,,TWÓJ”
CZAS
– już raz cię przyłapałam na niepoprawnym cudzysłowie, a teraz widzę go raz
jeszcze. Cóż to? Kolejna błędna maniera: dwa przecinki zamiast części
otwierającej?
Jeżeli
piszesz w Wordzie, to program sam wprowadza poprawne, polskie cudzysłowy:
„(…)”. Jeżeli nie, przydadzą się kody, które bardzo łatwo zapamiętać (naprawdę,
wykorzystywane stają się nawykiem – do tego stopnia, że nawet pisząc w Wordzie,
z przyzwyczajenia szybciej wklepię kod):
ALT+0132
i ALT+0148 (z włączoną klawiaturą numeryczną).
W
każdym razie, [przecinek zbędny] zastanów się, kiedy Ty masz ,,swój czas”. – O, i znów cudzysłów.
Na
pewno wiesz już, jak działa technika ABCDE, jeżeli jednak ominęłaś ten wpis, to
koniecznie go przeczytaj. – Przydałby się gdzieś link.
Z
reguły, kiedy zaczynasz pracę, masz najwięcej sił. –
Pierwszy przecinek zbędny, ponieważ „kiedy zaczynasz pracę” nie jest wtrąceniem
(„Z reguły masz najwięcej sił” – to nie jest istota zdania). „Z reguły” należy
bezpośrednio do części o zaczynaniu pracy.
W
ten sposób, owszem, perfekcyjnie wykonują zadania rangi C czy B, ale cóż z
tego, skoro zadania A są z reguły zrobione ,,na odwal” i pod wpływem presji czasu?
(o tej słynnej presji czasu, swoją drogą, na pewno jeszcze w przyszłości
opowiem) – cudzysłów, brak wielkiej litery w nawiasie, brak
kropki na końcu zdania.
Okej,
nie mam żadnych innych uwag odnośnie tego wpisu. Podoba mi się. A całkiem
szczerze? Po pierwszej notce na tym blogu sądziłam, że raczej będę się męczyć,
ale z każdym kolejnym postem coraz bardziej do siebie przekonujesz. Na dodatek
wskazujesz naprawdę przydatne wskazówki odnośnie pracy czy nauki – przyłapałam
się na tym, że większości nie stosuję, po czym nie zawsze jestem zadowolona z
efektów końcowych. Niby są to rzeczy dość proste, logiczne, które każdy
powinien po prostu wiedzieć lub mieć gdzieś w podświadomości, ale okazuje się,
że wcale nie. Wychodzi na to, że warto więc o tym pisać. I cieszę się, że to
robisz.
JAK
MIEĆ WIĘCEJ CZASU? CZĘŚĆ TRZECIA
Wow,
jestem w szoku, że coś jeszcze znalazłaś w temacie, bo wydawało mi się, że
wydoiłaś tę krowę do końca już przy części drugiej. No cóż, zaglądam z
niecierpliwością.
Zgadzam
się ze wszystkim, co napisałaś. Właściwie poza kilkoma znalezionymi
potknięciami nie mam nic do dodania. Czuję, że ta ocena nabierze niedługo
charakteru bety, bo zacznę sprawdzać
przecinki, a przestanę patrzeć na merytoryczną stronę tekstu. To właściwie nic
nie szkodzi, wiesz? Ba, nawet byłoby świetnie, bo jestem jedną z tych
oceniających, które raczej nie chwalą, nie rozczulają się też zbytnio nad tym,
co w porządku. A u ciebie większość jest bardzo „w porządku”.
To
już trzeci post w mini serii zarządzania czasem. – Miniserii.
Wówczas
spróbuj wygospodarować półtorej godziny [przecinek] a nawet trzy godziny (…).
Z
początku możesz mieć trudności z zaśnięciem o wybranej godzinie, zwłaszcza,
jeżeli dotychczas kładłaś się spać, kiedy Ci się podobało. –
„Zwłaszcza” jest bardzo osamotnione w tej formie. Usuń przecinek przed
„jeżeli”.
Czy
zajęcia, na które uczęszczasz, mają dla siebie miejsce w przyszłości? Jeżeli
nie, pozbądź się. – Pozbądź się ich. Inaczej nie wiadomo właściwie, czy mówisz o zajęciach,
miejscu czy przyszłości.
3
PROSTE RZECZY, KTÓRE BŁYSKAWICZNIE POPRAWIĄ TWÓJ WIZERUNEK!
Wszystkie
rady są fantastyczne! Niby proste, ale jednak nie do końca. Tak, wiem, już
pisałam coś z w tym stylu. W każdym razie od razu poczułam potrzebę
wyprostowania się na krześle w trakcie pisania. A więc działa.
Aby
rozjaśnić zęby [przecinek] należy zniwelować ubytki (…).
Ponad
to te zmiany dają natychmiastowy efekt. – Ponadto.
TE
WAKACJE…BĘDĄ INNE!
Brak
spacji po wielokropku.
W
tym poście mnożysz przecinki – zupełnie niepotrzebnie. Zauważyłam, że wstawiasz
je szczególnie przy wyrazach, które uznajesz za dopowiedzenia (albo wtrącenia),
ale dopowiedzeniami nie są. Przykłady?
Nareszcie,
[przecinek
zbędny] wakacje!
Tak
naprawdę, [przecinek zbędny] jedynym czynnikiem, który należy brać pod uwagę
przy decydowaniu o poświęceniu wakacji na naukę, jest Twoja chęć.
Tak
naprawdę, [przecinek zbędny] ciekawość
i potrzeba rozwoju to cechy naszego gatunku.
Wbrew
pozorom, nawet, [przecinek zbędny] jeżeli w tej chwili nie chcesz myśleć o nauce, prędzej czy później sama z siebie byś
się za nią zabrała. – Generalnie przed „wbrew pozorom” na
początku zdania też nie stawia się przecinka, ale podkreślona część zdania to
wtrącenie, które należy wydzielić od reszty.
W
zasadzie, [przecinek zbędny]
nic.
Przy
okazji, [przecinek zbędny]
masz książeczkę sanepidowską.
Zbieraj
doświadczenie zawodowe, [tu by dobrze wyglądał myślnik zamiast
przecinka] im więcej różnych zawodów i
profesji skubniesz [przecinek] tym
lepiej.
Swoją
drogą, [przecinek zbędny]
pamiętaj, aby nie pracować bez umowy i nigdy nie zgadzaj się na (zbyt) niską
stawkę.
Słoik
szybkich pomysłów-jak stworzyć+pomysły na zadania. – Och, brakuje mi powietrza! Panie doktorze,
daj mi spację! Duszę się, duszę!
Dobry
planner pomoże Ci uporządkować tą ogromną ilość wolnego czasu (…) –
tę ogromną ilość czasu. Z tą ogromną ilością czasu.
Brakuje
mi automatycznego otwierania nowych stron przy linkach z plannerami, a także
jakiegoś odnośnika do filmików na YouTube, o których piszesz. Szkoda, że nie
przytoczyłaś chociażby żadnego przykładu takiego vloggera o tym, jak dbać o
włosy, i wszystko zostawiasz w rękach czytelników.
(…)
krzyczenie:,,Go-towana kukurydza! Piwo!” (jeżeli kiedykolwiek byłaś nad
Bałtykiem, na pewno wiesz, że ten myślnik nie pojawił się tam bez powodu). –
Technicznie rzecz biorąc, to nie myślnik, ale dywiz. Brakuje ci też spacji po
dwukropku oraz prawidłowego cudzysłowu.
Dzień
1: Wydrukuj lub zapisz na komputerze najpyszniej wyglądających przepisów na
smoothie, jakie tylko zdołasz znaleźć. – Na moje oko brakło ci tu
jakiejś liczby: ileś najpyszniej wyglądających
przepisów. A jeżeli nie, to powinno być: wydrukuj (…) najpyszniej wyglądające przepisy.\Wysiądź, rozejrzyj się
po nowej okolicy [przecinek] nim
wrócisz do domu.
To
by było na tyle, jeżeli chodzi o betę. A co do treści? Nie zawiodłaś mnie po
raz kolejny. Chociaż nie wszystkie propozycje przypadły mi do gustu, to na pewno
są źródłem inspiracji same w sobie. A to już duży plus.
Świetnie,
że między informacjami na temat właściwej treści postu zdarza ci się przemycić
dodatkowe wskazówki czy uwagi, niemające generalnie związku, ale też nie
odbijających od tematu zbyt przesadnie. Jak chociażby fragmencik z odradzaniem pracowania
bez umowy czy za zbyt małą stawkę – w poście, który ma być o wakacjach, o
sposobach na efektywny odpoczynek, zwracasz też uwagę, by zmotywować
czytelniczki i obudzić w nich pewność siebie i asertywność – aby były odważne,
nie bały się stawiać na swoim czy mówić „nie”, gdy gra jest niewarta świeczki. To
się naprawdę ceni.
Moim
patentem-faworytem w tej notce jest słoik. I wcale nie szkodzi, że dawno po
wakacjach. Pomysł warto wykorzystać w każdej chwili jako lekarstwo na nudę.
Brawo za uniwersalizm.
NAJWIĘKSZY
MIT O MOTYWACJI
Hej,
ja naprawdę już nie wiem, co pisać! Obie ręce podnoszę, aby zobrazować, że
zgadzam się z każdym zdaniem tego posta – sama mam na koncie artykuł, w którym
(w kilku zdaniach) poruszam podobny temat, więc tym bardziej się rozumiemy.
Pamiętam, że pisałam wtedy o tym, że podobno dwadzieścia osiem dni wystarczy,
aby coś weszło w nawyk, stało się instynktownym nałogiem. Cytując (KLIK):
Należy przy tym pamiętać o organizacji
czasu i nietrwonieniu energii. Są tacy, którzy piszą wieczorami, oraz tacy,
którzy tworzą nad ranem. Odkryj, co cię doładowuje, motywuje do pracy, ale
przede wszystkim znajdź odpowiedni czas, wyrób rytm i wpadnij w rutynę. (…)
Najważniejszy jest trening samokontroli.
Utrwalaj w sobie nawyk robienia tego, co w danej chwili jest najistotniejsze.
Nie brzmi podobnie? Więc sama widzisz, że trafił swój na swego. I jak ja mam
cię niby niekomplementować?
Jedyne,
na co mogę zwrócić uwagę, to potknięcia typowo techniczne:
(…)
pójścia na randkę z wymarzonym
chłopakiem czy też pójścia na rower
(jeśli to lubimy, oczywiście).
(…)
praca, którą mamy do wykonania [przecinek] staje się banalnie prosta i przyjemna (…).
Motywację
można porównań [porównać] do wybuchu fajerwerków, [lepszy byłby myślnik jako wskaźnik niż przecinek] to eksplozja, która natychmiast podnosi
nasz zapał i entuzjazm, ale jest również…krótkotrwała. – Brak spacji po
wielokropku.
Owszem,
za chwilę może nastąpić kolejny
wybuch, być może cała kolejka, ale w
końcu nastąpi przerwa, a wówczas
ciemność będzie się wydawać jeszcze ciemniejsza i bardziej pusta.
Przeciwnie,
prędzej czy później odczujemy
bolesny skutek sprowadzenia na ziemię i stracimy
wszelką chęć do pracy. (...) Każdy
z nas prędzej czy później straci chęć do pracy, niezależnie czy
chodzi o przygotowanie do ważnego egzaminu, napisanie wymarzonej książki [przecinek]
czy też osiągnięcie mistrzostwa w grze na
instrumencie.
Ponad
to zna dokładnie swoją siostrę (…) – ponadto.
PODEJMIJ
WYZWANIE RAZEM ZE MNĄ!
Genialne!
Bardzo się cieszę, że zaczynasz stosować nie tylko – jak do tej pory – teorię,
ale również praktyczne działania, którymi w przyszłych notkach będziesz się
chwalić. Chociaż minęło sporo czasu, a post jest z końcówki lipca – trzymam
kciuki, by dobrze szło z twoimi zamierzeniami i zmieniały się one w realne
osiągnięcia.
Nauka
na przykładach jest o wiele bardziej efektywna od tej podanej wykonywanej
wyłącznie teoretycznie (…) – albo brakło ci przecinka przed „podanej”,
albo w ogóle mogłabyś usunąć to słowo.
W
MIĘDZY CZASIE: BARDZIEJ WYMAGAJĄCE SPOSOBY NA POPRAWĘ TWOJEGO WIZERUNKU
Międzyczasie.
Od
razu dodaj ogłoszenia, np. na olx (…). – Olx. Jest to poniekąd
nazwa własna.
(…)
a tymczasem za wszystkim tym skromnie stały…książki. –
Brak spacji. Przecież stawia się je po znakach interpunkcyjnych – robisz to
przy kropkach czy przecinkach, więc dlaczego akurat w takich przypadkach jesteś
na „nie”?
Nie
masz nic do stracenia [przecinek] a naprawdę wiele do zyskania.
Świetnie,
że bloga prowadzisz dla konkretnej „klienteli”, czyli do młodych dziewczyn. Być
może nie mają one pojęcia, jak ważne jest to, o czym wspominasz i żałuję,
śledząc twojego bloga oraz fanpejdż na FB, że masz tak małe zainteresowanie.
Być może to przez to od końcówki sierpnia nie pojawiła się żadna notka, chociaż
wcześniej publikowałaś nawet po kilka w jednym miesiącu. To trochę smutne.
Proszę, nie rezygnuj, bo treści, które przekazujesz właśnie w takich postach,
są ważne i na pewno potrzebne. Pewnie jest wiele miejsc w sieci, gdzie można
znaleźć podobne porady, jednak zapewne da się coś na to poradzić, aby blog ten
trafił do większej grupy odbiorców. Bo, czytając wpisy jak ten, wiem, że warto.
Jeżeli
autentycznie to, co napisałaś o swojej poprawności i intuicji pisania, jest
prawdą, to chapeau bas. Mam znajomych, którzy czytają multum książek i jasne,
że należą do osób w miarę poprawnych, ale ty niejednokrotnie zaskoczyłaś mnie
poprawnymi, złożonymi zdaniami, w których wszystkie przecinki stoją na swoim
miejscu, nie masz też większych problemów z innymi kwestiami technicznymi jak
składnia, szyk czy fleksja (no, może czasami).
I
chociaż fakt, że ocena w większej mierze wygląda jak beta, to warto zauważyć,
że twoje notki nie należą do najkrótszych. To, co „wyciągam”, to naprawdę
niewielki procent całości, a więc jesteś dość mocną zawodniczką, jeżeli chodzi
o poprawne pisanie. Widać, że wiele czytasz, ale jeżeli swoją wiedzę opierasz
tylko na tym, to naprawdę gratuluję intuicji gramatycznej.
PRAWDY
O MOTYWACJI, KTÓRYCH NIKT CI NIE POWIE
Porzuciłam
pomysł prowadzenia wyzwania na tym blogu. – No właśnie tego się obawiałam, a i
z powodem trafiłam. Może spróbuj dotrzeć do większego grona odbiorców. Mimo
wszystko trochę mi mało. Raz na jakiś czas odnośnik do YT czy przydatnych stron
– okej, ale niewiele tego. Jestem nadal ciekawa, co będzie się znajdować w
następnych notkach i z czystym sumieniem zacznę obserwować twojego bloga, ale
proszę o więcej. Może jakiś gif? Gdzieś jakiś mem? Fanpejdż na Facebooku to też
nie wszystko – spróbuj nawiązać współpracę z innymi blogami, podobnymi
tematycznie. Może zacznij jeździć na konwenty, prezentując swoje panele o
organizacji, bądź jeszcze bardziej poszerz działalność, recenzując – na
przykład – książki coachingowe. Warto też przygotować jakiś konkurs z
nagrodami, gdy trafi się nawet niewielka grupa czytelnicza. Niestety dziś, aby
być na topie, trzeba się umieć promować, a nawet sprzedać, ale co za tym idzie
– również w coś zainwestować.
Motywacja
przychodzi i odchodzi. Im szybciej zaakceptujesz ten fakt, tym lepsze efekty
osiągniesz. Jeśli połączysz jej spadki ze wzrostem dyscypliny, nigdy nie
staniesz w miejscu. – To zdanie jest jednym z ważniejszych,
które przeczytałam do tej pory, i mam nadzieję, że zapadnie mi w pamięć.
Cholerycy,
sangwinicy, flegmatycy i melancholicy-na pewno słyszałaś kiedyś o tych
określeniach. Nie będę rozwodzić się na temat charakterystyk każdego typu,
zamiast tego polecę Ci świetną książkę ,,Osobowość plus” Florence Littauer,
dzięki której dowiesz się, jakim jesteś typem (może mieszanym?) i jak
rozpoznawać typy innych ludzi. – A moim zdaniem to akurat
temat idealny na osobny, rozwinięty post. Jasne, możesz polecić książkę, którą
generalnie trudno dostać albo trzeba się nieco natrudzić, aby ją jakoś zdobyć
(albo znaleźć czas, aby przeczytać ją całą, kiedy blog taki rzeczowy, taki
poukładany, taki krótki w porównaniu do całego tomiszcza). Ale czy nie lepiej
by było – jeżeli ją masz – zacytować chociaż kawałek? Albo samej wytłumaczyć wspomniany podział? Nie
rozumiem tego pójścia na łatwiznę, do tej pory tak nie działałaś.
Jakby
nagle sama autorka straciła motywację, o której pisze.
Nie
twierdzę, że nie zdarzają się cholerycy, którzy nic nie robią
[przecinek] albo flegmatycy (…). – Podkreślona
część to wtrącenie, a to oddziela się przecinkami z dwóch stron.
Tak
jak już mówiłam, wiele zależy od
dyscypliny, którą sobie narzucamy. Nie zmienia to jednak faktu, że z reguły to
cholerycy mają przewagę w dziedzinie motywacji i nie mówię tego tylko dlatego (…).
BACK
TO SCHOOL #1: JAK PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO SZKOŁY?
Jeżeli
wolisz coś mniej ozdobnego [przecinek] a bardziej eleganckiego (…) – kiedy spójnik „a” występuje jako
synonim „ale”, to stawia się przed nim przecinek.
(…)
spróbuj uzupełnić największe braki w sklepach, które lubisz [przecinek] oraz w second-handach.
Pamiętaj,
że ubrania do szkoły powinny być przede wszystkim wygodne, stosowne oraz w
stonowanych kolorach. Jeśli chcecie poznać moje sposoby na stworzenie
praktycznej garderoby, która umożliwi Wam swobodne wybieranie ubrań każdego
ranka (…) – i znów zwracasz się w dwóch różnych formach, i to w
jednym akapicie! Dawno tego nie robiłaś. Nie tęskniłam.
Okej,
porady jak zwykle w porządku, ale planner jest już trochę… męczący. Za dużo o
nim, kiedy czyta się wszystkie posty naraz. Pewnie wtedy, gdy przerabia się
niektóre co kilka miesięcy, nie rzuca się to tak w oczy. Poznałam już twoją
miłość do plannera, wystarczy mi, naprawdę. :)
Trochę
mi szkoda – jak już pisałam – że nie ma więcej notek, a żadna nowa nie pojawiła
się od sierpnia. Podsumowanie będzie bardzo,
ale to bardzo krótkie, ponieważ na podstawie postów sama widzisz, nad czym jeszcze
warto popracować, a co jest twoją mocną stroną, którą możesz powalczyć o
czytelników. Zwykle w ocenach dłuższych tekstów literackich (tj. powieści czy
opowiadań) w podsumowaniu sumuje się wszystko: chwali bądź koryguje styl
autorski, opisuje się ogólne wrażenia po zakończeniu przygody i wystawia się
notę końcową – takie oceny mają też często od trzydziestu stron wzwyż. W
przypadku twojego bloga nie ma sensu pisać szerokiego podsumowania, ponieważ
wszystko, co miałam do powiedzenia, już zdążyłam napisać, a ocena ma stron
trzynaście.
Czego
mi najbardziej brakowało, technicznie?
1. Justowania
tekstu;
2. Zdecydowania
o formie „osoby”, do której zwracasz się w postach;
3.
Przecinków przed „aby” oraz usunięcia zbędnych przecinków;
4.
Poprawnych cudzysłowów;
5.
Myślników zamiast dywizów i spacji przy nich;
6.
Spacji po wielokropkach;
7.
Kropek przed emotikonami;
8.
Czytania posta raz jeszcze przed publikacją – eliminacja niepoprawnej fleksji,
która zdarzała się w początkowych notkach (i eliminacja powtórzeń).
Czego
brakowało mi pod względem treści bloga?
1.
Urozmaicania postów różnymi grafikami (pomijając recenzje, gdzie spotykałam
chociażby screeny aplikacji);
2. Wspomnianego
posta o typach charakterów;
3.
Większej ilości postów – masz tak świetny styl i pomysły, że aż żal z tego
rezygnować.
Co
najbardziej mi się podobało?
1. Tematyka
bloga – szczególnie twoja pomysłowość i kreatywność;
2.
Lekkość stylistyczna;
3.
Poczucie humoru zawarte w notkach;
4.
Plastyczne opisy przykładów życiowych sytuacji, z którymi może mierzyć się „klientela”
bloga;
5.
Ogólna poprawność językowa.
Piszesz
poprawnie, klarownie. Potrafisz korzystać ze środków stylistycznych
rozwijających wypowiedzi. Poruszasz wyobraźnię czytelnika. Zmuszasz do
refleksji i zachęcasz do dzielenia się w komentarzach przemyśleniami, chociaż
to wychodziło różnorako. Czasem zauważałaś o braku zainteresowanych już na
początku notki i dodatkowo wspominałaś o chęci przeczytania komentarzy na końcu,
ale nie czułam, że robisz to, aby na siłę wyprosić o komentarz. Starałaś się zachęcać
do siebie i nie bardzo wiem, dlaczego ci się nie udało. Może po prostu nie
uderzyłaś w odpowiednie miejsca, nie zareklamowałaś się – trudno mi powiedzieć.
Ogólnie
tworzysz naprawdę świetne miejsce w sieci, w którym odnalazłam kilka wskazówek
dla siebie, co w ogóle mnie dziwi, bo dawno temu przestałam być „nastolatką” z
definicji (co nie znaczy, że wcale się tak nie czuję, yay!). Na początek
traktowałam blog jako dość… przewidywalny. Pisałaś o rzeczach, które dla mnie
bywały mocno logiczne, typowe, jestem też poniekąd obeznana w tematach, które
poruszałaś (widzisz sama, jak podobne zdania tworzyłyśmy o motywacji, przy czym
ja pod artykuł o motywacji w pisaniu) – tym bardziej na plus, że kilka twoich
pomysłów (szczególnie z dalszych notek) do mnie przemówiło, a nie machnęłam
ręką, że publikujesz same banały i truizmy. Bo tak nie jest. Dodatkowo opierasz
się często na bardzo prywatnych doświadczeniach, argumentując swoje stanowisko
w poruszanych kwestiach.
To
bardzo dobry blog i w dużej mierze dzięki samej tematyce, ale głównie dzięki
twojej lekkości przemawiania do dziewczyn i trafiania w ich różne gusta – bo
ludzie są różni, a ty nikogo nie faworyzujesz. Potrafiłaś w wielu przykładach
trafić do osób, np.: otwartych (publikujących masę pierdół na Facebooku) i
zamkniętych (dziewczyn, które raczej stronią od prac grupowych) – na dodatek
poruszane treści mają wartość uniwersalną, na przykład pomysły z posta o
wakacjach sprawdzą się równie dobrze przez cały rok.
Dodatkowo
nie lejesz wody. Nie wiem jak z oryginalnością, bo – szczerze – nie spędzam
czasu na blogach typowo lajfstajlowych,
ale dobrze się czułam, czytając twoje wpisy (no dobra! może poza pierwszym!!!).
Po pierwszej notce, która jako jedyna wydaje się mocno odstawać od reszty (na
minus), nie czułam się też już do niczego zmuszana – na szczęście, bo dość
mocno się tego obawiałam. Potem już tylko zachęcasz, motywujesz i podnosisz na
duchu.
Na
dzień dzisiejszy? Dobry. A to
dlatego, że wciąż mało mi postów, coraz mniej wyczuwam tu energii (zaczyna mi
nawet brakować kilku wykrzykników…), zaprzestałaś też regularnej publikacji. Na
dodatek nie urozmaicasz przesadnie postów, a tematów do poruszania jeszcze tak
dużo: coś o treningach (mówiłaś, że chodzisz na siłownię), może recenzje innych
apliklacji (podobno tak dużo ich już przetestowałaś), coś o muzyce do pracy
(muzyce, która mogłaby motywować), również grafik mi trochę mało (jak już
wspominałam: jakieś gify, memy, motywatory).
Próbuj
dalej, wyciśnij wszystkie tematy organizowania, planowania (no dobra, poza
organizerami, okej?) do końca, wydój je jak krowę. A potem wciśnij brutalnie
nowym czytelnikom, znajdź takich, do których trafisz i którzy będą doceniać
twoją pracę.
Bo
niewątpliwie jest co docenić.
Dziękuję bardzo za wytknięcie mi wszystkich tych błędów, na które nie zwróciłabym nigdy uwagi :) Dziś nie mam jeszcze dość czasu, aby przeczytać recenzję od A do Z, ale już teraz widzę, że zyskałam naprawdę wartościowy feedback. Wiem, że długo nic nie pisałam, ale zamierzam do tego wrócić, teraz, kiedy mój plan tygodnia nareszcie trochę się uspokoił. Jestem w trakcie tworzenia posta na temat tego, jak przygotuję się do matury. Dziękuję za czas poświęcony na napisanie tej recenzji.
OdpowiedzUsuńNie ma za co ;) cieszę się, że mogłam pomóc.
UsuńŻyczę powodzenia!