Adres bloga: Straznicy sekretow
Autor: Princess Kopcia
Tematyka: ff Harry Potter
Oceniający: Ayame
PIERWSZE WRAŻENIE
Zacznę
od adresu – Strażnicy Sekretów. Brzmi zachęcająco. Kim są Strażnicy i czyich
sekretów mają pilnować? Co to będą za tajemnice i jak to wpłynie na bieg
wydarzeń?
Jednak
moją uwagę przykuwa inna kwestia. Skoro adres to właśnie Strażnicy Sekretów, to dlaczego na belce widzimy Strażnicy lepszego jutra.? Po pierwsze –
po tytule kropki nie stawiamy, a po drugie i ważniejsze – bądź konsekwentna.
Bohaterowie są w końcu strażnikami sekretów czy lepszego jutra? Wyraźnie nie
jest to podtytuł, prędzej drugi tytuł, co według mnie nie wchodzi w grę.
Proponuję więc, żebyś zdecydowała się na jeden z dwóch, a na belce ustawiła
jakiś cytat adekwatny do pisanej historii. Sądzę, że takie rozwiązanie
wyglądałoby dużo bardziej estetycznie i zachęcająco.
Przechodząc
do wyglądu bloga, szata graficzna utrzymana jest w ciemnej kolorystyce
zdecydowanie miłej dla oka, które musi przez dłuższy czas skoncentrować się na
tekście. Jednakże motyw szablonu jest dość oklepany – ładne dziewczę, uroczy
chłopiec, idol nastolatek – Jorge Blanco z serialu Violetta – i zegary. Zegary! Czy one są na każdym szablonie? Nic
nowego, nic zaskakującego. A połączenie nieznanej lub mało znanej dziewczyny z
kimś sławnym nasuwa mi myśl o romansach z rodzaju „gwiazdy i fani”, na pewno
nie o opowiadaniu fantasy, że o potterowskim fan fiction nie wspomnę.
Wybierając szatę graficzną dla swojej strony, powinnaś wziąć pod uwagę nie
tylko jego kolorystykę, ale również dopasowanie do treści pisanej przez ciebie
historii. Tutaj ci nie wyszło.
A co
się dzieje w kolumnach? Wszystko, całkowity chaos, bałagan. Skoro jest menu, w
którym umieściłaś m.in. przekierowanie do strony głównej, bohaterów, zakładkę o
sobie, spis treści, podstronę z linkami i miejsce na spam, to dlaczego w
kolumnach pojawiają się ponownie te same elementy? Wraz z „followersami”…
umieszczonymi dwukrotnie, mimo że nikogo tam nie ma. Dużo lepszym pomysłem
byłoby ograniczenie się do schludnego, okrojonego menu i jednej ramki z
obserwatorami. W języku polskim, jeśli w nim właśnie utrzymujesz całą stronę.
TREŚĆ
00. Prolog
Jeden gest może zmienić przyszłość. Na
lepszą, lub gorszą, to już zależy od niego.
Od
kogo/czego? Gestu? Świata? Człowieka?
Tak, zmienię świat. I to na lepsze.
Kiedyś, gdy byłam małą dziewczynką, myślałam, że cały świat jest usłany różami.
Nie myliłam się, bo tak jest.
Jednak pamiętajmy, że róże wcale nie są
takie wspaniałe, gdyż posiadają kolce.
Najpierw
piszesz o tym, że chcesz zmienić świat. W tym samym akapicie wspominasz
dzieciństwo, w czasie którego sądziłaś, że świat jest usłany różami i
dochodzisz do wniosku, że nie było to myślenie błędne. Opinię tę rozwijasz w
kolejnym akapicie. Nie sądzisz, że lepiej byłoby ten następny akapit rozpocząć
wspomnieniem myśli małej dziewczynki i wtedy rozwinąć to w tej samej części
tekstu?
Jednak ból wynagradza cel.
Czy
to nie cel, a właściwie jego osiągnięcie, wynagradza ból?
Patrzy się na mnie z wyczekującym
spojrzeniem.
Wpychanie
wszędzie „się” nie jest dobrym nawykiem, bo sprawia, że zdanie brzmi po prostu
fatalnie – to raz. Dwa – skoro patrzy, to chyba oczywiste, że spojrzeniem, a
nie… dotknięciem, powiedzmy.
Mogłabyś
napisać, że spojrzał wyczekująco, zamiast nadmiernie komplikować prostą
obserwację.
Prolog
jest bardzo krótki, wypadałoby bardziej go rozwinąć – doszlifować refleksje
bohaterki, dodać przynajmniej drobne opisy otoczenia, w którym znajdowała się w
chwili kreowania tych myśli. Napisać o jej odczuciach, spostrzeżeniach,
ponaglającym ją chłopcu, o tym, co dzieje się wokół niej. Miałaś duże pole do
popisu, a ostatecznie wyszło raczej ubogo. Przekazałaś tylko to, co koniecznie
chciałaś i absolutnie nic ponad to. W dodatku bez ubrania tego w ciekawsze
słowa. Próbowałaś zachęcić do dalszego czytania, a wyszło płasko, bezbarwnie,
zbyt powierzchownie, bym rzeczywiście odczuła zaciekawienie zawartością fiolki
i ostateczną decyzją dziewczyny.
01. Nowy rozdział w życiu
Skoro
w tytule mamy numerację, to po jakie licho pod nim znowu wstawiasz „Rozdział
1”? Raz w zupełności wystarczy.
Tylko nieliczni, nawet w taką pogodę,
byli zadowoleni i potrafili odnaleźć trochę koloru.
W
czym potrafili odnaleźć trochę tego koloru? I jakiego, skoro już o jednym mowa?
Miała 11 lat i nazywała się Avalun. Dominika Avalun. Imię jej było
Polskie, gdyż jej matka kochała ten kraj całym sercem. Jego historię,
kulturę... Miała niemal na jego punkcie fioła!
Leżała w dość... nietypowej pozycji.
Kto?
Dominika czy jej matka?
Co
więcej, zauważyłam, że zamiast wcięć akapitowych wstawiasz spacje. O tym napiszę
później. A tymczasem – liczby w tekście zapisujemy słownie (jedenaście,
czternaście, trzydzieści).
Niski wzrost i bardzo niska waga, która
wzięła się z nie wiadomo czego, bowiem panna Dominika Avalun potrafiła zjeść
cały sernik, dwa słoiki masła orzechowego i nie przytyć nawet grama! To się
nazywa metabolizm
Skoro
informację podsumowujesz stwierdzeniem, że to metabolizm, to dlaczego wcześniej
piszesz, że jej niska waga „wzięła się z nie wiadomo czego”?
A
teraz wyjdzie ze mnie studentka uczelni medycznej – metabolizm ma każdy. U
jednych jest on szybszy, u innych nieco wolniejszy, ale występuje u wszystkich
i sam fakt jego posiadania w żaden sposób nie wyjaśnia tego, że nasza bohaterka
obżera się produktami bogatymi w cukry proste i w znaczący sposób nie przybiera
na wadze.
Wspomnę
przy okazji, że zapomniałaś zakończyć zdanie – ani nie ma kropki, ani
wykrzyknika… Tak sobie wisi w eterze, czekając, aż się nim zajmiesz i wreszcie
zakończysz.
Ambitna, lecz kierowała się wartościami.
Tu z
kolei sugerujesz, że mimo ambicji, kierowała się wartościami… Jakimi
wartościami? I przede wszystkim – skoro podkreślasz odstępstwo od normy,
wstawiając „lecz”, to czy wiesz, że sugerujesz przez to, jakoby ludzie ambitni
się nimi nie kierowali?
Uważaj
na formę słów, której używasz, bo ona również przekazuje myśl. Tutaj mogłaś po
prostu pominąć to nietrafione „lecz” i dopełnić informacją, które wartości masz
na myśli.
Przewodnicząca szkoły i klasy, wzór do
naśladowania i takie inne rzeczy, które
nie były dla niej ważne. To były tylko nieistotne fakty, które w żaden sposób nie zmieniały jej
charakteru i poglądu na sprawy.
Serio?
Nieistotne fakty? Ot, tytuły i zaszczyty, które gdzieś tam się napatoczyły.
Trochę zawadzają, ale och, da się znieść, więc czemu nie. Wzór do naśladowania?
No tak, kogo to obchodzi…
Opisujesz
postać w samych superlatywach, z góry wykładając czytelnikowi cechy, które jej
nadajesz, nie popierając tego żadnymi faktami lub wydarzeniami z życia postaci.
Chodzący
ideał – bardzo irytujący, jeśli mam być szczera – a takowe przecież nie
istnieją. Zobaczymy więc, co z tego wyniknie.
Znajdowała się tam już cała rodzinka:
jej siostra Weronika, mały braciszek Toby. Imię
brata wybrał tata, gdy matka malca chciała dać mu imię Krzyś. Było to imię
nie do wypowiedzenia i udawało się to tylko jej, więc nie miała wyboru i
musiała przystać na Tobym.
Powtórzenia.
Czytam
i załamuję ręce. Weronika, Dominika… i Toby. Skoro już wykorzystujesz polskie
imiona, to tego się trzymaj! Mieszasz, a argumentacja jest po prostu nie do
przyjęcia – bo kto ma problem z powiedzeniem „Krzyś”? A nawet jeśli jakimś
cudem ktoś sobie z tym nie radzi, to czy na Krzysztofie kończą się imiona
męskie w języku polskim?
Matka
mogła dać mu jakoś na imię, nie samo
imię.
Powtarzał, że nigdy nie powinna
rezygnować z marzeń i dążyć do spełnienia ich.
Logika
zdania zawiodła. Wynika z niego, że nasza postać nigdy nie powinna dążyć do
spełniania marzeń. A co ciekawsze, mogłaś to pominąć, bo skoro nie ma
rezygnować, to oczywiste jest, że powinna starać się je zrealizować, prawda?
Jeśli
jednak chcesz zachować obie części zdania, wystarczy wymienić „i” na „a”
poprzedzone przecinkiem lub jedynie zastąpić nim błędnie zastosowany spójnik.
Mówił też, że zawsze należy robić to, co
podpowiada serce, nawet jeśli mózg uważa, że chrzani głupoty. Za to go kochała. Wierzy w nią i
jej ufa. Czasami popełnia błędy, lecz potrafi się do nich przyznać.
Twierdzi, że każdy ma prawo do popełniania głupot.
To
miłe, że jej własny mózg ma do niej takie zaufanie i potrafi przyznać się do
błędów.
W
tej części pomieszałaś nie tylko mózg z ojcem bohaterki, ale również czasy.
Mówił, kochała, wierzy, ufa, twierdzi.
-Mam wszytko, mamo. Naprawdę, niczego
nie zapomniałam. Możemy już jechać?
-Tak, już jedziemy - powiedziała
spokojnie głowa rodziny.
Archetypową
głową rodziny jest ojciec. Wyjątkiem jest sytuacja, kiedy matka tę głowę
rodziny zastępuje, mamy do czynienia z rodziną niepełną. Dominice odpowiedziała
matka, a jak wynika z kontekstu, nie jest to przykład matki samotnie
wychowującej.
Jeśli
ten błąd wynika z próby znalezienia synonimu, by uniknąć powtórzenia,
wystarczyło zerknąć do słownika wyrazów bliskoznacznych.
One wyszły z klatki merdając ogonami i
usiadły naprzeciwko niej.
Mam
dwa psy. Trzymam je w klatce, kiedy zostają same w domu i naprawdę nie potrafię
sobie wyobrazić, jak miałyby wyglądać w takowej dwa bernardyny… Czy miałaś na
myśli kojec? Coś w rodzaju wydzielonej części ogródka? Bo jeśli tak, to zdanie
na to nie wskazuje, a jego forma pozostawia wiele do życzenia – „One wyszły (…)
i usiadły naprzeciwko niej”. Psy/zwierzaki wyszły. Usiadły naprzeciwko
dziewczyny. Unikaj powielania form: ona, on, one, oni, jego, jej, jemu etc. w
tym samym zdaniu lub w zdaniach sąsiadujących.
Po chwili jednak zaczęła je tarmosić,
drapać i żartować z nimi jak to miała w zwyczaju.
Jak
się żartuje z psami? Myślę, że wolałyby zjeść sucharka, niż go usłyszeć…
Weszła do pociągu i od razu ogarnęła ją
euforia.
Euforia
to bardzo intensywne uczucie, a ty go nadużywasz. Odczuła euforię, bo weszła do
pociągu? Równie dobrze mogłaby wpaść w furię, widząc na talerzu nielubianą
brukselkę. Zastanów się – czy jeśli coś cię cieszy lub sprawia ci przyjemność,
to od razu odczuwasz euforię?
Zadowolona usadowiła się w przedziale i
sięgnęła po książkę. Po chwili nie istniało nic, tylko książka i historia jej
bohaterów
Właśnie
czytała epilog, gdy ktoś otworzył jej przedział.
Dopiero
usiadła i zaczęła czytać, a już jest w epilogu? Jeśli chcesz się tego trzymać,
mogłabyś zaznaczyć, że kontynuowała książkę, którą już wcześniej czytała.
Otwiera
się drzwi przedziału, nie sam przedział.
I
znowu zjadłaś zakończenie zdania. Za „bohaterów”.
Eva Lim była bardzo wysoką blondynką o
jasnych i miłych oczach koloru siwego.
Oczy
nie są siwe – są szare. Siwe mogą być włosy.
Powoli opuściła ręce i położyła ją na
swojej rudej czuprynie.
Najpierw
nałożyła Tiarę, a dopiero później opuściła ręce. W odwrotnej kolejności nie
jest to możliwe.
Nie
uważasz, że wprowadziłaś za dużo postaci jednocześnie? Mamy Dominikę, Weronikę,
ich młodszego braciszka – Toby’ego, matkę Monicę, bezimiennego ojca, Evę,
Bethany, Isabelle, Meredith. Gdzieś po drodze przewija się jeszcze kilku
chłopców, Neville w Hogwarcie… a to wszystko zlewa się w jedną, najczęściej
blondwłosą całość. Może lepiej by to wyszło, gdybyś postaci wprowadzała powoli
i na nieco dłużej, aby czytelnik mógł je poznać? Żebyś ty sama mogła je poznać.
W mgnieniu oka przewija nam się ich cały tabun, a różnią się chyba tylko
imieniem i płcią.
Pomyśl,
nadaj im charakter. Zwróć uwagę na ludzi, którzy cię otaczają – jedni mają
charakterystyczne nawyki, inni ulubione powiedzonka, wstawki, sposoby wyrażania
się. Każdy ma też swój styl. Możesz wzorować się na osobach, które dobrze znasz
i są ci bliskie, co powinno ułatwić pisanie.
Nasza
idealna, piękna, inteligentna, zdolna, ambitna, pomocna, wspaniałomyślna,
kochająca, a przy tym skromna Dominika wsiadła do przedziału i przeczytała całą
książkę (mimo że pociąg jeszcze nawet nie ruszył), czekając na zbawienie w
postaci nowych znajomych. I bam! Mamy uroczą grupkę dziewcząt, które
„przyjaźnią się” z ciemnowłosą Isabelle, choć wszystko wskazuje na to, że
dopiero ją poznały. Bo przecież Meredith, Bethany i Eva są na drugim roku, a
Dominika i Isabelle na pierwszym, zgadza się?
Jak
wspomniałam – mieszasz czasy, przeskakując z teraźniejszego do przeszłego. To
samo zdarza ci się robić z narracją, gdy przechodzi z trzecioosobowej do
pierwszoosobowej i nagle znów wracasz do początkowej wersji.
Wprowadzaną
postać określasz, jakbyś pisała policyjny rysopis. Podajesz cechy charakteru, a
czytelnik ma ci uwierzyć na słowo, że tak właśnie jest. Nie popierasz tego w
żaden sposób, nie pozwalasz na wyciągnięcie własnych wniosków.
Jestem
bardzo ciekawa, w jaki sposób rozwiniesz dotychczasowe wątki. Z
niecierpliwością zabieram się więc za kolejne rozdziały, licząc na znalezienie
odpowiedzi.
02. Furia bliźniaczek, czyli o tym, że
nie ocenia się po pozorach
Usiadła obok Mer i na przeciwko jakiegoś
chłopaka, który również się do niej ciepło uśmiechnął. Był przystojny.
Skoro
Dominika była przydzielana pierwsza, a on już siedział przy stole, zajmując
miejsce obok tych przeznaczonych dla pierwszaków, to wnioskuję, że mógł mieć
dwanaście lat. O dwunastoletnich chłopcach nie mówi się chyba, że są
przystojni? A może po prostu jestem już za stara…
Ava klaskała bez opamiętania.
Dominika
Avalun, tak? Rozumiem, że skrócenie nazwiska brzmi w tym przypadku lepiej, niż
gdybyś to samo zrobiła z imieniem, a przy okazji stanowi ułatwienie dla osób
anglojęzycznych, ale czy to zdrobnienie nie powinno wyjść od jednego z
bohaterów? W momencie, gdy narzuca to narrator, nie jest to czymś naturalnym i
z pewnością nie robi dobrego wrażenia. A wystarczyłoby wspomnieć coś przy
okazji poznania dziewczyn w przedziale pociągu do Hogwartu.
Po chwili jednak melodia się urwała, a
tamte chwile, które Dominika
spędziła z ojcem gdzieś się ulotniły, razem z nutami, które jeszcze przed chwilą zdobiły dormitorium (…)
Jeśli
ktoś śpiewa, to widzisz nuty unoszące się w powietrzu? Coś takiego może
występować w kreskówce, ale w innych miejscach raczej się z tym nie spotkamy.
Zaoferowała się, że przez pewien czas
będzie pomagać im odnajdywać poszczególne sale i pokaże im miejsca które warto
znać, takie jak kuchnia czy pokoje wspólne innych domów.
Przecinek
przed „które”.
Kuchnia
i pokoje wspólne innych domów nie były ogólnodostępne dla wszystkich uczniów. O
ile chęć wskazania pokoi wspólnych może faktycznie wynikać z tego, że nasza
grupka jest wielodomowa, o tyle lokalizację kuchni znali bardzo nieliczni w
czasach Harry’ego. Nie sądzę, by po wojnie stało się to informacją powszechną.
Zachwycała się tym widokiem jeszcze dwie
minuty (…)
Z
zegarkiem w dłoni? Czy jeśli przyglądasz się rano pogodzie za oknem lub
czemukolwiek, co się tam akurat znajduje, to jesteś w pełni świadoma, ile czasu
to zajmuje?
Gdy razem z Mer i Bellą jadły śniadanie,
profesor Nevile rozdał im plany
lekcji.
Po
pierwsze – Neville. Po drugie – dla jedenastolatek jest to raczej profesor
Longbottom. Po trzecie – po wojnie objął stanowisko Pomony Sprout jako
nauczycielki zielarstwa. Nie ma nic o jego opiece nad którymkolwiek z domów
Hogwartu, ale jeśli do tego by doszło, najprawdopodobniej zająłby się
Gryffindorem, a nie Ravenclawem.
Nauczyciel zaklęć, Pan poprosił
ochotnika by zaprezentował zaklęcie lewitacji.
Pan?
Jak Piotruś Pan? Chyba nie rozumiem tego żartu.
Współczuję osobie odpowiedzialnej za
sprzątanie naszego peronu (…)
Chłopcy
specjalnie narobili bałaganu w klasie podczas lekcji zaklęć. Skąd wziął się tam
peron?
Nie licząc tych okropnych bliźniaczek,
Iana, Mika, Leona i Lucasa i was nikogo tu nie znam.
Po
dwóch dniach to chyba jednak nie jest taki zły wynik, jak można przypuszczać po
wypowiedzi naszej bohaterki? Przecież nie pozna od razu wszystkich mieszkańców
zamku, a obecna grupka może spokojnie uchodzić za liczną.
Czy
sytuacja naprawdę wymaga dokładnego wyliczenia wszystkich poznanych osób? Nikt
przecież nie pytał, kogo dokładnie już zna, a takie bezpodstawne produkowanie
się na pewno nie wygląda naturalnie. Czy tak właśnie robisz w rzeczywistości,
czy raczej znajdujesz jakiś punkt wspólny grupy osób/rzeczy, by skrócić listę?
Chodzi o inicjacje. Jeśli chcesz się z nami przyjaźnić, musimy ci zaufać.
Będziemy zadawać pytania, ty będziesz odpowiadać. Jeśli uznamy, że się
nadajesz, powiesz nam swój sekret. Potem poddana będziesz próbie. Jeśli ją
przejdziesz, oficjalnie zostaniesz naszą przyjaciółką i to ty poznasz nasze
sekrety - wytłumaczyła Eva podekscytowana.
Inicjację.
Chyba że jest ich kilka?
Ach,
więc o to chodzi ze strażnikami sekretów! No dobra, a gdzie strażnicy lepszego
jutra?
Jedna
zagadka rozwiązana, ale wciąż mam wątpliwości w pewnej kwestii – skąd u
Dominiki takie wahania nastroju? W jednej chwili ogarnia ją euforia, w drugiej
melancholia. Innym razem wspomina miłą chwilę, gdy wraz z rodzicami wybierała
odpowiednią sowę i dostrzegła czarnopiórą Noc, a w drugiej zirytowana spogląda
na zegarek. Nadal nie rozwiązało się również, jakim cudem Isabelle jest już po
inicjacji i przyjaźni się z pozostałymi dziewczynami, choć jest na pierwszym
roku wraz z Avalun, a reszta – na drugim.
03. Czas, ból i cierpienie
Moment.
Chwilę temu zakończyliśmy drugi rozdział na rozpoczęciu inicjacji, w trzecim
wstawiasz fragment z ostateczną decyzją Dominiki, a w kolejnym akapicie mamy
opis poranka. Czy coś tu się zgubiło? Gdzie ta inicjacja, gdzie sekrety?
Pani Fleur natychmiast powiedziała im,
co mają robić. Chłopcy mierzyli jej tętno, zaś Dominika miała podać lekarstwa.
Żadna
pielęgniarka nie zda się na dziecko ani w przypadku wykonywania pomiaru, ani
tym bardziej podawaniu lekarstw! I skąd właściwie jedenastoletni chłopcy mieliby
wiedzieć, jak ten pomiar wykonać? Możesz mi wierzyć – połowa osób dorosłych nie
ma o tym pojęcia. Zanim by im to wyjaśniła, dawno zrobiłaby to sama.
Stanu życia Mer nic nie zagrażał, dlatego uczniowie mogli się
nią spokojnie zająć.
Literówka
– zagrażało.
Nie,
nie mogli.
W
tym rozdziale błędów jest mniej i mam nadzieję, że ta tendencja się utrzyma.
Powoli rozkręcasz akcję i chyba za bardzo na tym właśnie się skupiłaś – nie ma
zbyt wielu opisów, co czują główni bohaterowie. W końcu niosą swoją zakrwawioną
koleżankę do skrzydła szpitalnego! A jedyne, co czują, to irytacja wywołana
natrętnymi pytaniami dochodzącymi z korytarzowych obrazów.
Ponadto
zgubiłaś wątek inicjacji – w jednej chwili była, w drugiej już jej nie było – i
wprowadziłaś kompletny absurd, kiedy to jedenastolatkowie stali się wzorowymi
pielęgniarkami.
04. Poczucie winny jest dobre,
ale nie przesadzajmy!
I
oto właśnie mamy błąd w tytule rozdziału.
Obudził ją blask słońca, który wydobywał
się tuż zza okna.
Nie
mogę sobie tego wyobrazić. Blask słońca wydobywa się z tejże właśnie gwiazdy,
nie zza okna. Światło słoneczne może przedostać się przez szyby odsłoniętego
okna.
Ostre światło podrażniło niebieskie oczy
i przez to rudowłosa się obudziła .
Są
ludzie, którzy śpią z otwartymi oczami, ale nic o tym nie wspominasz w
przypadku Dominiki, więc jej oczy były zamknięte, a co za tym idzie – światło
nie mogło ich podrażnić.
Nie
stawiamy spacji przed znakami przestankowymi.
Cały czas spędzała w skrzydle
szpitalnym, przestała być prymusem, trochę schudła i zbladła, a jej włosy
wyglądały jak siano. Była zaniedbana, nie miała apetytu i chęci do życia.
Jedyną rzecz, którą wykonywała z radością to pomoc pielęgniarce. (…) Karała się
w sposób nieoczywisty; nie okaleczała się, tylko zaniedbywała i głodziła. Jej
ubrania były wygniecione, włosy nieułożone. Wyglądała jak śmierć.
Uczennica
schudła, zbladła, wygląda na zaniedbaną, skrajnie zestresowaną, a pielęgniarka
niczego nie zauważyła, mimo że ta dzień w dzień odwiedzała skrzydło szpitalne i
wyręczała ją w obowiązkach?
Plus
za to, że bohaterka w końcu ma jakieś uczucia oraz nie jest tak wyidealizowana.
I wracamy do strażników, tak?
05. Życia nie da się oszukać, ono zawsze
znajdzie sposób.
-UWOLNIJ MOC! UWOLNIJ DUCHA! - ktoś
krzyknął, lecz Dominika nie potrafiła zlokalizować.
Kogo/czego
nie potrafiła zlokalizować? Źródła głosu? Może po prostu wystarczyłoby napisać,
że nie potrafiła go zlokalizować?
Podsumowanie
Pomysł
z pewnością należy do jednych z ciekawszych, choć nasuwa się tu podobieństwo do
sytuacji z kilku innych książek. Nie jestem całkiem pewna, jaki był faktycznie
pomysł na fabułę, bo kolejne wydarzenia przekazujesz bardzo chaotycznie. Raz
jesteśmy z główną bohaterką w jednym pomieszczeniu, by za chwilę być w innym.
Czytelnik nie powinien być zmuszony do domyślania się, że postać wybiegła z
pomieszczenia, zbiegła po schodach czy wyskoczyła z okna, prawda? Co więcej, ta
chaotyczność widoczna jest nie tylko w relacjach z kolejnych scen. Jak już
pisałam pod pierwszymi rozdziałami – powinnaś bardziej skupić się na cechach
charakterystycznych dla danej postaci, kiedy ją opisujesz. Jakie są typowe dla
niej zachowania, co zrobiłaby w takiej czy innej sytuacji, co by pomyślała?
W
kolejnych publikacjach widzę postęp, zaczynasz pisać o odczuciach i
obserwacjach. Cieszę się, obyś utrzymała tę tendencję i rozwijała warsztat.
Popracuj
jednak nad dialogami. Wciąż są suche, czasem pomieszane – nowa wypowiedź
kolejnej osoby nie rozpoczyna się od nowej linijki, a tuż za słowami kończącymi
poprzednie wyrażenie.
Spójność
również pozostawia wiele do życzenia. Niektóre zdania wyglądają na całkowicie
wyrwane z kontekstu, a inne są zbyt proste, jakby niepełne. Wystarczyłoby,
żebyś połączyła niektóre elementy, używała więcej spójników (ale prawidłowo!) i
starała się znaleźć część wspólną, żeby utrzymać sens.
Czasem
też bardzo trudno zorientować się, o kim w danym momencie piszesz. Podkreśliłam
to kilkoma przykładami wyłowionymi z tekstu.
Rozdziały
były bardzo krótkie, chaotyczne, o większości wydarzeń czytało się na zasadzie „co
autorka miała na myśli”. Skakanie z wydarzenia na wydarzenie, z postaci na
postać, mieszanie czasów i narrator wtrącający informacje z zamysłem
„czytelniku, uwierz mi na słowo, żadnych dowodów nie będzie”. I o tym wszystkim
już pisałam powyżej. Nie widzę sensu w przekopiowaniu tego tutaj, a nie mogę
skupić się na szczegółach, których nie jestem pewna. Nie mam już dostępu do
bloga. Nie chcę też rzucać uwagami, co do których nie mam 100% pewności i nie
jestem w stanie poprzeć ich czymś konkretnym w razie pretensji o bezzasadność
mojej opinii. Ogólniki muszą więc tym razem wystarczyć.
POPRAWNOŚĆ
00. Prolog
Wystarczy jedna mała łza, by wzruszyć kogoś, lecz wystarczy jedno słowo by kogoś zranić. Jeden gest może zmienić przyszłość. (…) Każdy człowiek może zmienić świat. (…) Może również sprawić, że świat będzie lepszy. To tylko zależy od
niego. A ty? Jak ty chcesz zmienić świat?
Powtórzenia.
W tekście jest ich całkiem sporo.
(…) lecz wystarczy jedno słowo by kogoś
zranić.
Zapomniałaś
o przecinku przed „by”.
W tym przypadku cel, to jutro.
Zbędny
przecinek. Przed „to” stawiamy go wtedy, gdy mamy do czynienia ze zdaniem
złożonym. Powyższe jest jednak przykładem zdania prostego.
Stoję w około ogniska (…)
„Wokół”
lub „wokoło”, ale nie „w około”. Wyjaśnij mi proszę – jak jedna osoba może stać
wokół czegoś? O ile to nie jest Naruto ze swoim słynnym kage bunshin no jutsu, nie widzę szans na taki zabieg.
Można stać w pobliżu ogniska. W zasięgu jego ciepła lub światła. Ale nie wokół, jeśli dotyczy to jednej osoby, a nie pewnej grupy.
01. Nowy rozdział w życiu
Imię jej było Polskie (…)
„Polskie”
to przymiotnik, a przymiotniki piszemy małą literą.
Dla mnie, był to widok niecodzienny (…)
Zbędny
przecinek, nie ma żadnego uzasadnienia, by go tu umieścić.
Niski wzrost i bardzo niska waga (…)
Widzisz
swój błąd, prawda?
Zawsze ją wspierał i był dla niej potporą.
Podporą!
-Poczekajcie, tylko pożegnam się z Nel i
Snapym - zawiadomiłam ich i wyszła
na podwórko.
Cały
czas piszesz w trzeciej osobie liczby pojedynczej, a tu nagle zmiana –
przechodzimy do pierwszej osoby tejże liczby. A dalej znów wracamy do ustawień
fabrycznych. Błąd występuje wielokrotnie, jak już wspomniałam wyżej.
W szybkim tępię (…)
Tępić
można insekty. Tu chodzi o tempo, jak sądzę?
Otworzyła ją i wypuściła swoje skarby w
postaci dwóch, wielkich Bernardynów.
Gdy
piszemy o rasach psów, zapisujemy je małą literą. Beagle, jamnik, spaniel. Tak
samo jak nazwy gatunkowe – papużka falista, świnka morska, chomik dżungarski,
traszka zwyczajna, wąż zbożowy…
-Nawet, jeśli moim wyborem będzie
chłopak z długimi włosami, kolczykiem w nosie i tatuażem na przedramieniu? -
na te pytanie roześmiał się serdecznie.
„Na
te pytanie roześmiał się serdecznie” – jest to osobne zdanie, a nie określenie
dopełniające wypowiedź, dlatego powinno być zapisane wielką literą. Co więcej –
wypowiedź należy do Dominiki, zaś reakcja do ojca, więc powinna być ona
zapisana od nowego wersu.
Jeśli
część po słowach postaci jest określeniem tychże słów – rzekła, spytał,
westchnęła, sarknęła, wymamrotał, powiedział – zapisujemy je małą literą. Jeśli
jednak dotyczy to czynności, które dzieją się równolegle – ktoś wstaje z
fotela, zamyka książkę, sięga po filiżankę herbaty, zamyka okno – stanowi to
osobne zdanie i powinno być zapisywane wielką literą.
Natomiast
w momencie, gdy reakcja lub jakikolwiek opis wypowiedzi nie należą do osoby,
której słowa właśnie zapisałaś, powinny rozpoczynać się one wers niżej.
Oczywiście córeczko.
Przed
zwrotami – córeczko, tato – stawiamy przecinek.
Pragnęła znaleźć przyjaźń nie tylko dla tego, że jest popularna czy ładna.
Nie dla tego, że (…)
Błąd
ortograficzny (dlatego) oraz interpunkcyjny („dlatego że” to wyrażenie, którego
poszczególnych części nie rozdzielamy przecinkiem).
Przyjaciela który będzie akceptował jej
zalety i wady (…)
Przecinek
przed „który”.
Miałam taką nadzieję, że kto się przyłączy.
Ktoś.
A no i jesteśmy z innych domów. Ja
jestem gryfonką, Bethany puchonką, a Mer krukonką - mówiła Eva.
Przecinek
po „a” na początku. Gryfonką, Puchonką, Krukonką – rozpoczynamy wielką literą.
Gdy profesor skończy mówić i kazał iść im do Wielkiej Sali (…)
Pomieszałaś
czasy zwykłą literówką.
Była to standardowa przemowa, że nie ważne (…)
„Nieważne”
piszemy razem.
Po pieśni, którą wyśpiewała tiara przydziału (…)
Tiara
Przydziału – wielkimi literami.
02. Furia bliźniaczek, czyli o tym, że
nie ocenia się po pozorach
Avalun siedziała jak wryta gdy usłyszała
werdykt.
Przecinek
przed „gdy”.
Usiadła obok Mer i na przeciwko jakiegoś chłopaka, który również się do niej ciepło
uśmiechnął.
Naprzeciwko.
Było jeszcze dwóch chłopców: Ian i
jakiś, który patrzył się na nią z pod
byka (…)
Spod.
Zachowywał się, jak by był obrażony na cały świat (…)
Jakby.
-Nie
prawda - mruknęła Bella.
Nieprawda.
-Mogła
byś powtórzyć?
Mogłabyś.
Chłopacy stwierdzili, że niczym się nie
interesuje, albo jest nieśmiała,
jednak mylili się.
Przed
„albo” stawiamy przecinek tylko wtedy, gdy powtarza się w zdaniu.
Przykład:
Kiedy chcę napić się herbaty, wybieram albo earl grey, albo miętę.
Biblioteczki były koloru siwego, jednak kanapy i fotele koloru niebieskiego, a na nich spoczywały srebrne poduszki. Dywan koloru siwego idealnie dopełniał
całość, a kominek nadawał ciepła pomieszczeniu.
Dwa
powtórzenia – „siwego” i „koloru”. Przy czym przypominam, że siwe są włosy.
Oczy, biblioteczka, dywan i cała reszta może być szara, srebrna, srebrzysta,
barwy stali, grafitu itd. Błąd powtarzasz wielokrotnie.
Zamiast
nadużywać słowa „kolor”, możesz wykorzystać takie synonimy, jak: barwa, odcień.
W salonie panował zazwyczaj taka woń dzięki świecom zapachowym, które
jej mama tak kochała.
Panowała.
Ta woń, a nie ten woń. Ale to i tak nieważne, bo muszę zwrócić na coś twoją
uwagę – woń nie panuje. Panować w pomieszczeniu może nastrój, natomiast woń
jest wyczuwalna.
Przekonana, że ma jeszcze trochę czasu,
Avalun usiadła przy stoliku i chwyciła pióro, oraz rolkę pergaminu.
Zbędny
przecinek.
-Co sądzisz o Qwiddichu?
Quidditchu!
Chodzi o inicjacje.
Inicjację.
03.
Czas, ból i cierpienie
Dłoń trzęsła się jej bardzo mocno, lecz ostatecznie udało jej się wlać napój do ust koleżanki.
Powtórzenie.
Czuła, że to nie ona każde nogom iść (…)
Każe.
04. Poczucie winny jest dobre,
ale nie przesadzajmy!
Winy.
Zaatakował ją puszek.
Jeśli
nie masz na myśli jakiegoś śmiercionośnego kurzu, a tego uroczego, trójgłowego
psa Hagrida, to jego imię zapisz wielką literą, proszę.
Dostała szoku i zaczęła mówić głupoty, co w jej
wypadku jest zrozumiałe.
Doznała
szoku.
Dominiko, Oliwio, Avalun!
To
imiona i nazwisko jednej osoby, a oddzielasz je przecinkami, jakby każde słowo
oznaczało kogoś innego.
05. Życia nie da się oszukać, ono zawsze
znajdzie sposób.
Jej bose nogi całe były w ranach.
Bose
są stopy, nie nogi.
Po
kute
przez krzaki i ostre kamienie krwawiły.
Pokłute.
Kuć można żelazo, zakłuć można się igłą, kolcem lub cierniem. I kamienie
przeważnie nie krwawią.
Zmień
szyk – „Jej bose stopy całe były w ranach, krwawiły pokłute przez krzaki i
ostre kamienie”.
(…)Pani Fleur zajmuje się mną wyśmienicie.
Należycie.
Właściwie. Odpowiednio. Wyśmienite jest ciasto.
Nie
potrzebne
było potęgowanie ilości poszkodowanych.
Niepotrzebne.
Użyła różnych odżywek na włosy (…)
Na
włosach lub do włosów.
Miała zapomnieć całe dzieciństwo, miała myśleć, że miała wypadek samochodowy (…)
Powtórzenia.
PODSUMOWANIE
Myślę,
że to odpowiedni moment. Pozwól więc, że wyjaśnię ci, iż dywiz (-) to naprawdę
nie jest cały zasób znaków specjalnych. Otwórz dowolną książkę, w której znajdziesz
dialog. W jaki sposób jest on zapisany?
Wypowiedź
powinnaś rozpoczynać pauzą dialogową (—). W pozostałych przypadkach przyda się
półpauza (–), która jest nieco krótsza od pauzy dialogowej. Natomiast
najkrótszy jest dywiz (łącznik). Jak druga nazwa wskazuje – służy on do
łączenia. Przykład: czarno-biały.
Nie
jest to jednak jedyny błąd popełniany przez ciebie przy zapisie dialogów.
-Nawet, jeśli moim wyborem będzie
chłopak z długimi włosami, kolczykiem w nosie i tatuażem na przedramieniu? -
na te pytanie roześmiał się serdecznie.
Na
samym początku, po dywizie, zamiast którego powinna być pauza dialogowa,
brakuje spacji. Wyraz przylega do znaku, a powinien być między nimi odstęp.
Masz
ogromne problemy z interpunkcją, ale przyznaję, że w ostatnich rozdziałach
chyba zaczęłaś łapać, o co w tym chodzi. Obyś więc znalazła motywację, by
poczytać trochę więcej o podstawach.
Dorzucić
do tego można twoje spore problemy z ortografią, powtórzeniami, literówkami i
błędami językowymi. Wydaje mi się, że większość mogłabyś spokojnie wyeliminować
sama, gdybyś uważniej sprawdzała swoje rozdziały. Mnie na początku pomagało
czytanie tekstu na głos – wtedy zauważysz, w którym miejscu automatycznie
robisz większą przerwę, w którym wprowadzasz nową myśl, a źle zbudowane zdania
będą brzmiały kulawo. Musisz po prostu kilka razy sprawdzić tekst, nim
postanowisz go opublikować. Literówki wskazują wyraźnie, że albo tego nie
robisz, albo za mało się koncentrujesz.
Zwracałam
ci już uwagę, że po tytułach nie stawiamy kropki, prawda? Przypominam tylko,
żebyś tego nie przeoczyła.
I na
koniec – obiecałam, że wrócę do twoich okropnych imitacji wcięć akapitowych. Na litość Merlina,
dlaczego zamiast nich wstawiasz spacje? I to pojedyncze! Jeszcze gdybyś
przynajmniej udawała, że używasz tabulatora, nie rzucałoby się to tak bardzo w
oczy. Rozumiem, że Blogspot nie ma tej funkcji (a w każdym razie u mnie ona nie
działa), ale w tej sytuacji pisz w Wordzie i nie grzesz więcej spacjowcięciami.
RAMKI
No
dobrze, wiem – mało kto zwraca na ten element uwagę, o ile po stronie można się
swobodnie poruszać i nie zginąć w czeluściach zbyt wielu gadżetów. Ale jeśli
coś prezentujemy i pragniemy zachęcić do częstszych odwiedzin, powinniśmy
zadbać, by całość do tego zachęcała, prawda?
Wcześniej
już pisałam o tym, że elementy strony rozstawione po kolumnach sprawiają złe
wrażenie – są powielone, raz w języku polskim, raz w języku angielskim etc.
Teraz więc skupię się na ich zawartości.
Jak
już wspomniałam, w ramkach na stronie głównej nie znajdziemy za wiele treści.
Również gadżet „Informacje” świeci pustkami. Dlaczego? Mogłabyś wstawić tam
datę założenia bloga, pierwszego rozdziału lub komentarza od czytelnika.
Poinformować o zawieszeniu strony, a później chociażby w kilku słowach o
tematyce twojego opowiadania. Zwłaszcza, że po żadnym z elementów (szata
graficzna, adres, belka) nie widać, że piszesz, wykorzystując uniwersum
stworzone przez Rowling.
Czas
zerknąć do zawartości podstron. Na pierwszy ogień idą „Postacie” i od razu
napiszę, że choć nie jestem zwolenniczką umieszczania takich zakładek, to u
ciebie widzę dla niej zastosowanie. Klikamy, do odważnych świat należy!
No
nie. Nie zrobiłaś tego. Wszystko, ale nie gify z celebrytami. I mam na to kilka
argumentów. Po pierwsze, pozwól czytelnikowi wyobrazić sobie kreowane przez
ciebie postacie. Wstawiając gotową grafikę, obrażasz siebie – bo pokazujesz, że
nie jesteś w stanie wystarczająco opisać postaci – oraz czytelnika –
sugerujesz, że nie ma dość wyobraźni, by poradzić sobie bez twojej pomocy. Po
drugie, przedstawione przez ciebie osoby mają bodajże od dziewiętnastu do
trzydziestu lat. A twoi bohaterowie uczą się na pierwszym i drugim roku w
Hogwarcie, w związku z czym mają jedenaście i dwanaście lat. Po trzecie, do
Bethany i Evy dałaś tę samą aktorkę.
Cytaty
pod nazwiskami miałyby sens, gdybyś uzupełniała je na podstawie opublikowanego
już tekstu. Ale tak nie jest.
Nie
sądzisz, że lepiej byłoby zostawić same personalia, dorzucając informacje, do
którego domu postaci należą i, ewentualnie, jak wyglądają?
Zostawię
już tę konkretną podstronę i przejdę do szczegółów o tobie, autorko.
Plus
za nieszablonowość. Zamiast od razu pisać o sobie, wstawiłaś najpierw
wypowiedzi przyjaciół, co jest jak najbardziej dobrym pomysłem. Jedynie
zawiodło wykonanie. Za dużo kolorów, zbyt jaskrawo.
W
dalszym tekście przewija się kilka błędów wszelkiej maści. Nie będę ich tu
wymieniać, bo na pewno znajdziesz je sama – są bardzo zbliżone do tych, które
wymieniałam już wcześniej.
Bardzo
cenię sobie rzetelny, prosty, schludny spis treści i choć osobiście wolę go
mieć na stronie głównej, by od razu po skończeniu jednego rozdziału, przejść do
kolejnego, nie mam nic przeciwko umieszczeniu go w ten sposób, który wybrałaś.
Mam
natomiast sporo przeciwko temu, że go zwyczajnie nie uzupełniasz. Wisi tam
tylko prolog, a gdybyś podlinkowała w tym miejscu pozostałe części opowiadania,
ilość tekstu na stronie głównej można by zminimalizować do jednego postu,
dzięki czemu całość prezentowałaby się znacznie lepiej niż w tej chwili.
Polecanych
i spamu nie będę sprawdzać – dobrze, że są.
Summa summarum,
nie mogę uznać, że ocena tego opowiadania była czymś łatwym i przyjemnym.
Odnoszę wrażenie, że sama nie do końca masz pomysł, jak to rozegrać i co
właściwie chcesz przez to osiągnąć. Postaci budujesz szablonowo i po tych
pięciu rozdziałach wciąż nie mogę napisać, że którąś z nich poznałam. Na całej
stronie panuje chaos – począwszy od układu ramek, przez podstrony, na treści z
licznymi błędami kończąc. To nie zachęca do dalszego czytania.
Zastanów
się – co chcesz przekazać czytelnikowi? Kim są twoje postacie i, przede
wszystkim, dlaczego takie są? Jak to stopniowo przekazywać w treści?
Niestety,
te wszystkie wady, niedociągnięcia i błędy ostatecznie skutkują oceną fatalną. Mam jednak nadzieję, że
się tym nie zrazisz, wyciągniesz wnioski i wrócisz z nowymi pomysłami.
Na
koniec mam dla ciebie kilka przydatnych linków. Korzystaj z nich mądrze i
powodzenia!
Lol, zabiłaś blożka!
OdpowiedzUsuńakapit =/= wcięcie akapitowe, tak tylko mi się rzuciło :)
Nie zabiłam, sam umarł!
UsuńBłąd poprawię, bo masz rację. Niepotrzebny skrót myślowy, ot co.