Ocena bloga: nie tak miało być
Autor: Lamia
Tematyka: ff Harry Potter – czasy po wojnie
Oceniająca: Forfeit
Jak pewnie zauważyłaś, zazwyczaj nie bawię
się w opisywanie wyglądu bloga i wnikanie szczegółowo w zakładki. Szczególnie,
że inne opowiadanie na tym blogu było już oceniane przez Dafne, która trochę na
ten temat się rozpisała. Jednak gdy widzę nieporządek – wspominam o tym w
ocenie.
Blog wygląda schludnie, szablon jest
minimalistyczny i podoba mi się, lecz zapchana kolumna po prawej strasznie
irytuje. Napis na samej górze masz długi i słabo czytelny. Skoro masz tyle
buttonów reklamujących inne blogi, może wrzucisz je do oddzielnej zakładki?
Wiesz, takie ustawianie linków na głównej sprawdza się, gdy jest ich mało, a
nie wtedy, kiedy ciągną się w nieskończoność. Statystyki bym się pozbyła, tak
jak archiwum – masz dużo wygodniejszy w obsłudze spis treści, który
wystarcza. A tak swoją drogą, chyba lepiej wyglądałby w menu na górze niż w
bocznej kolumnie.
Właśnie zauważyłam, że w zakładce polecam
masz linki do stron, których buttony widnieją na głównej. Po co się powtarzać?
Fajnie, że dbasz o młodszych czytelników i
przed wejściem na bloga jest ostrzeżenie o zawartości.
Więcej uwag nie mam, przejdźmy zatem do prologu.
W związku z nieobecnością Harry'ego, całe
zainteresowanie magicznego świata skupiło się na Hermionie Granger i Ronaldzie
Weasleyu – najlepszych przyjaciołach Wybrańca.
A nie powinno przypadkiem skupić się na…
właśnie tej nieobecności?
Hermiona miała dość pytań i wywiadów już
po pierwszym dniu, natomiast Ron był w swoim żywiole. Nareszcie
błyszczał i był w centrum zainteresowania. Chętnie pozował do zdjęć i
udzielał obszernych wyjaśnień dotyczących śmierci Voldemorta, podkreślając na
każdym kroku swój wkład, zasługi i zaangażowanie w sprawę. Postronnemu
obserwatorowi mogło się wydawać, że to nie Harry Potter zabił Voldemorta, a
Ronald Weasley.
To prawda, że Ron miał fioła na punkcie
swojej sławy, ale wątpię, by przyćmiła ona lojalność względem Harry’ego. W
końcu nawet, gdy Ronowi odbijało przez popularność, reflektował się. Potter
zniknął, a on przejmuje się wywiadami? To trochę do niego niepodobne.
Były momenty, kiedy Hermiona była tak tym wszystkim zniesmaczona, że miała ochotę uciec gdzieś daleko. Już wiedziała, że uczucie, które zrodziło się między nią a Ronem nie miało szansy przetrwać. Nie potrafiła stać obok niego, szczerzyć się w błysku fleszy i zabiegać o sławę.
Pięknie. Jak wyżej – Harry’ego nie ma, a
Hermiona myśli o jej związku z Ronem i tym, jak ją irytuje.
Przecinek po Ronem.
W sumie to dość typowe zagranie – zaraz po
wojnie Hermiona twierdzi, że „to nie to” i jednak nie kocha
Rona. Zaraz pewnie znajdzie swoją jedyną miłość i pokłóci się z przyjacielem,
który będzie rozpaczał, bo Granger go odrzuciła.
Trochę bolało, kiedy mówiła mu, że
nie wyobraża sobie ich wspólnej przyszłości, w głębi duszy myśląc, iż Ron
będzie jednak o nich walczyć. Nie walczył. Teraz miał całkiem inne priorytety i
dość szybko w blasku jego sławy zaczęła grzać się Lavender Brown, której jak
najbardziej to odpowiadało. Znów zabolało. Hermiona uznała w końcu, że
to dobrze, iż ich związek nie zdążył przekształcić się w coś głębszego, bo
wtedy bolałoby jeszcze bardziej.
Czyli chciała, ale nie chciała?
Powiedziała chłopakowi, że go nie chce i ich związek nie ma szans. Ale tak
naprawdę, chciała, żeby o nich walczył. Zacznijmy od tego, że Hermiona raczej
wyjaśniłaby problem, byłaby zdecydowana, a nie wystawiała biednego chłopaka na
próbę. Kolejna rzecz, Ron strasznie się wszystkim przejmuje. Napisałaś, że
teraz był w blasku sławy, ale to chyba nie powód, by ot tak zaprzepaścić
przyjaźń (a może i miłość) osoby, którą zna wiele lat i dla której się tak
poświęcał.
Plus kanonicznie Lavander zginęła podczas
bitwy.
Był dziwnie zamyślony, zamknięty w sobie i
nawet Ginny nie była w stanie sprawić, żeby wyszedł ze swojej skorupy.
Zamknął się w swoim domu na Grimmauld Place i podobnie jak Hermiona
unikał tematu wojny.
Podobnie jak Hermiona uznałabym jako
wtrącenie.
Powiedział wtedy Hermionie, że zaczyna
pracę aurora i jest to na tyle niebezpieczne zajęcie, że nie powinien się
nikim wiązać.
Z nikim.
Dlaczego właśnie teraz, kiedy jest już po
wszystkim, nie chcesz zacząć normalnie żyć, założyć rodzinę, którą zawsze
tak bardzo pragnąłeś mieć?
Założyć rodziny, którą.
Śmierciożercy wciąż są na wolności
i jeszcze wiele czasu upłynie zanim uporamy się z nimi wszystkimi. Jak
widzisz czasy wciąż są niebezpieczne.
Przecinek przed zanim i po widzisz.
Czy znacz słowo „ubarwianie”?
Znasz.
– Pytałam, gdzie byłeś...
– W Ministerstwie – rzucił krótko.
– Tak długo?
– Wyjaśnienia, zeznania, takie tam rutynowe czynności – zbagatelizował sprawę.
– W Ministerstwie – rzucił krótko.
– Tak długo?
– Wyjaśnienia, zeznania, takie tam rutynowe czynności – zbagatelizował sprawę.
Tylko nie mów, że Hermiona uwierzy w to,
że przez parę dni i nocy siedział w Ministerstwie, o czym nikogo nie
poinformował.
– Nie mówiłeś, co było we wspomnieniach
Snape'a, które dał ci przed śmiercią – zapytała nieoczekiwanie Hermiona,
a Harry momentalnie zesztywniał.
Zapytała? To było raczej stwierdzenie.
Zresztą nie widzę znaku zapytania.
Bill i Fleur przyjęli ją z otwartymi
ramionami i obiecali pomoc w rozpoczęciu nowego życia we Francji.
Bill i Fleur mieszkali w Muszelce, a ona
mieściła się w Anglii, w hrabstwie Kornwalia, a nie we Francji.
Rozdział 1
Sprawdziła chyba wszystkie gabinety
stomatologiczne w całej Australii, wszystkich ludzi o nazwisku Wilkins, zarówno
tych żywych, a także tych, którzy odeszli i nic.
Podkreślona część to dopowiedzenie, więc
powinien stać przed nim przecinek.
Tracąc kolejno bliskie jej osoby, traciła
jednocześnie sens życia. A teraz na dodatek nie miała się nawet gdzie podziać.
Myślę, że ani Harry z Grimmauld Place, ani
Molly z Nory by Hermiony nie wyrzucili – wręcz przeciwnie.
Kamienne ściany budynku, porośnięte
winoroślą (...).
Przy tym fragmencie zabrakło wcięcia
akapitowego. Przecinek wygląda na zbędny.
(...) ubraną w tradycyjny strój pokojówki,
na który składały się; skromna czarna suknia z białym kołnierzykiem
(...).
Dwukropek zamiast średnika.
Pierwszą rzeczą, jaka przykuła uwagę
Hermiony po wejściu do pokoju, w którym rezydowała właścicielka, były
regały pełne książek, zasłaniające niemalże całe ściany. Patrzyła na nie
oczarowana, wiedziała bowiem, że takiej kolekcji mogłaby pozazdrościć niejedna
biblioteka. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na wielkie biurko, stojące
w głębi przy oknie, na którym również leżały stosy książek i
rolek pergaminu, zza których wystawał czubek głowy przyprószonej
siwizną.
Przecinki przed zasłaniające i stojące
są zbędne.
Świadczyła o tym pajęczyna zmarszczek,
która pokrywała jej twarz oraz niemalże białe włosy.
Pajęczyna zmarszczek pokrywała twarz i
włosy?
Żeby pozbyć się tej sprzeczności, polecam
przecinek przed oraz.
– Wiem co nieco o pani, panno
Granger. Śledziłam losy wojny, która szczęśliwie nas ominęła. Znam pani zasługi
i wydaje mi się, że jest pani osobą godną zaufania. W każdym razie bardziej
godną, niż jakieś dziesięć osób, które zgłosiły się tutaj przez panią –
staruszka przewróciła oczami. – Co prawda brałam po [pod] uwagę kogoś
starszego, ale... myślę, że mogłabym dać ci szansę.
– Czy dobrze rozumiem, że dostałam pracę?
– Dobrze rozumiesz, drogie dziecko – skinęła pani Becker.
– Czy dobrze rozumiem, że dostałam pracę?
– Dobrze rozumiesz, drogie dziecko – skinęła pani Becker.
– Chciałabym się jeszcze dowiedzieć na
czym ta praca będzie dokładnie polegać?
Więc… Hermiona dostała pracę, bo staruszka
czytała o niej w gazetach? Przecież pani Becker nawet o nic jej nie zapytała,
żadnych danych, niczego. Nie wspominając o tym, że Hermiona została przyjęta do
pracy, a nawet nie wiedziała, na czym ta praca będzie polegać.
Trochę dziwnie to wygląda, gdy Morwenna
raz mówi pani, raz panno, a raz ci.
Zbędny przecinek po godną. Brak
przecinka po dowiedzieć.
Masz błędy zapis dialogu w podkreślonej
wypowiedzi. Po panią kropka, a staruszka wielką literą.
– Nie, moja droga, nie będziesz musiała –
uśmiechnęła się stara czarownica.
Kropka po musiała, a uśmiechnęła
wielką literą.
– Dobrze. Śniadanie jest o dziewiątej
(...).
Od tego momentu aż do ostatniej linijki
nie masz wcięć akapitowych.
Rozdział 2
Znajdował się na parterze budynku
podobnie, jak pokój pani Becker.
Przecinek przed podobnie zamiast
po.
Pokręciła głowa dziewczyna.
Głową.
Jeden z nich, to przeuroczy stary
czarodziej, Richard Woolford. Mieszka tu już od trzech lat i raczej nie ma z
nim problemów, no chyba, że akurat ma swoje... gorsze dni.
Po nazwisku wnioskuję, że ten pan jest
wilkołakiem, prawda?
W konstrukcji chyba że nie stawiamy
przecinka. Klik.
Zbędny przecinek po nich. Brakujący
przed stary, a przed nazwiskiem lepiej wyglądałby myślnik.
Nigdy nie wychodzi ze swojego pokoju
i z nikim nie rozmawia. Posiłki są mu dostarczane pod drzwi pokoju i sam
je stamtąd zabiera.
Wiadomo, że te drzwi są od pokoju. To
logiczne, więc możesz się pozbyć powtórzenia, wyrzucając zbędne słowo.
Dalej, pani Becker przekazała Hermionie
dokładne instrukcje, jak przydzielać pokoje nowo przybyłym gościom, jak
reagować w przypadku sporów, jak prowadzić księgi rachunkowe, gdzie
robić zakupy, i przypomniała jej, że powinna zachowywać dyskrecję i nie wdawać
się w dyskusje z Muriel, która nade wszystko lubiła plotki.
Pierwsze jak wystarczy, reszta jest
zbędna.
Wydawało mi się, że Muriel jest osobą
poważną i oddającą się swojej pracy, a nie plotkującą za plecami.
Podobało jej się tutaj, ale mimo wszystko
czuła się obco. Pomimo tego, że pani Becker sprawiała wrażenie osoby konkretnej
i wymagającej, wydała się Hermionie bardzo sympatyczna.
Pokazałaś to sceną, czytelnik to odczuł.
Nie ma raczej sensu się powtarzać, to się nazywa ekspozycja.
Postanowiła, że jutro rano, zanim jeszcze zacznie
pracę pójdzie na spacer.
Oddziel czasowniki przecinkiem.
Chciała zobaczyć morze i klify, które
pamiętała, jak przez mgłę.
Zbędny przecinek przed jak, bo po
nim nie ma czasownika.
Wiatr rozwiewał długą szatę tajemniczej
osoby, sprawiając, iż wyglądała ona, jak wielki ptak z rozpostartymi
skrzydłami.
Jak wyżej.
Mam nadzieję, że wiesz jak to zrobić?
Tu zaś odwrotnie niż wyżej. Przed jak
brakuje przecinka.
Dodam tylko, że gdy pani Becker po raz
pierwszy wspomniała o tajemniczym gościu hotelu, od razu się domyśliłam, że to
Snape, choć do tej pory nigdzie tego nie potwierdziłaś. Z jednej strony można
było łatwo spostrzec, co chciałaś ukryć, z drugiej zaś całkiem nieźle Ci to
wyszło. Mam mieszane uczucia.
– Pani Becker... dzisiaj w nocy widziałam,
jak ktoś wchodzi na teren posiadłości. Miałam dziwne wrażenie...
– Nie przejmuj się, drogie dziecko. Mamy tutaj gościa, który urządza sobie spacery tylko nocą.
– Ten spod trzynastki? – zapytała niepewnie.
– Tak – skinęła Morwenna i dziwnie posmutniała.
– Nie przejmuj się, drogie dziecko. Mamy tutaj gościa, który urządza sobie spacery tylko nocą.
– Ten spod trzynastki? – zapytała niepewnie.
– Tak – skinęła Morwenna i dziwnie posmutniała.
A pan wilkołak nie robił sobie spacerów
nocą? W pierwszej chwili myślałam, że to o nim wspomni pani Becker. Z drugiej
strony mogła od razu podrzucić Hermionie pomysł spaceru późnym wieczorem, skoro
i tak poprosiła ją o poznanie się z nowym gościem. I ten tekst pani Becker, że „ma przeczucie, że
Hermiona dotrze to tajemniczego gościa” brzmi nieco banalnie i
zakrawa o imperatyw opkowy.
Zamknęła oczy i czuła jak wiatr targa
jej włosy i suknię. Przez chwilę poczuła się wolna, przez chwilę nie
miała zmartwień i była małą siedmioletnią dziewczynką, o dziwnych,
niepokojących zdolnościach, dla której magia, to były wróżki z bajek ze swoimi
różdżkami i zaklęciami (...).
Powtórzenie i zbędny przecinek po magia.
Między czuła a jak brakuje przecinka.
Wiedziała, że nigdy tego nie zapomni. –
Czas wracać – pomyślała.
Wypowiedź powinnaś przenieść do kolejnej
linijki, a skoro jest to myśl, myślnik przed jest zbędny.
Dochodząc do bramy dostrzegła znajomą
postać. Nie, to niemożliwe – przemknęło jej przez myśl. – To przecież nie może
być on!
Dość banalne i skrótowe zakończenie. Wydaje mi się, że chciałaś przyspieszyć akcję i jak najszybciej wpleść to zdanie w tekst. Wyszło niezgrabnie i niepłynnie. Opisujesz spacer Hermiony, jej myśli, zahaczasz o temat wojny i nagle ni stąd, ni zowąd wyskakujesz z zacytowanym wyżej zdaniem.
Dość banalne i skrótowe zakończenie. Wydaje mi się, że chciałaś przyspieszyć akcję i jak najszybciej wpleść to zdanie w tekst. Wyszło niezgrabnie i niepłynnie. Opisujesz spacer Hermiony, jej myśli, zahaczasz o temat wojny i nagle ni stąd, ni zowąd wyskakujesz z zacytowanym wyżej zdaniem.
Przecinek po bramy.
Rozdział 3
Na końcu rozdziału masz dość duży odstęp,
polecam go usunąć.
Edit: Przy każdym kolejnym rozdziale
pojawia się ten odstęp. Wygląda dość nieestetycznie.
Jej irytacja zaczęła sięgać zenitu, kiedy
słuchała jak Harry mówi zagadkami.
Przecinek przed jak.
Temat Snape'a–śmierciożercy tyle
razy przerabiali z Harrym, Ronem i innymi, iż uznała, że jest już wyczerpany.
Powinien być dywiz zamiast myślnika.
Widziała jego śmierć i jego oczy gdy
umierał.
Przecinek przed gdy.
Skoro widziała jego oczy, gdy umierał, to
logiczne, że widziała też jego śmierć.
Harry nigdy nie powiedział nikomu, co było
we wspomnieniach, które Snape mu dał przed śmiercią i mogła się tylko domyślać,
że to był taki jego rachunek sumienia i przyznanie się do winy.
Wydawało jej się to pokręcone i
chore.
– Wiem, że to może wydawać ci się dziwne.
– Wiem, że to może wydawać ci się dziwne.
Po co się powtarzasz?
Hermiona podsłuchiwała rozmowę i głos był
dla niej dziwnie znajomy. Myślę, że spędziła ze Snape’em tyle lat, iż po tak
długiej wymianie zdań raczej rozpoznałaby jego głos.
Rozdział 4
Do działania, dodatkowo mobilizowało ją
to, że Harry i pani Becker, sami popychali ją w tym kierunku.
Zbędne przecinki po działania i Becker.
Wiązała ich przysięga... Wieczysta
przysięga.
Nazwa własna, więc oba człony wielką
literą.
Nigdy wcześniej Hermiona nie słyszała
żadnych dźwięków, dobiegających z góry, i dopiero gdy usłyszała tę
rozmowę, uświadomiła sobie, że pokój numer trzynaście znajduje się bezpośrednio
nad nią.
Znów usłyszała kroki i skrzypienie drzwi. Wychodził. Widocznie uznał, że na rozładowanie napięcia, najlepszy będzie spacer.
Hermiona momentalnie zerwała się z łóżka, narzuciła na siebie bluzę z kapturem i również wyszła z pokoju. Usłyszała kroki w holu i dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Mężczyzna wyszedł.
Znów usłyszała kroki i skrzypienie drzwi. Wychodził. Widocznie uznał, że na rozładowanie napięcia, najlepszy będzie spacer.
Hermiona momentalnie zerwała się z łóżka, narzuciła na siebie bluzę z kapturem i również wyszła z pokoju. Usłyszała kroki w holu i dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Mężczyzna wyszedł.
Zbędny przecinek po napięcia, dźwięków oraz
góry. Brakujący przed gdy.
Najpierw napisałaś, że wychodził, a po
jakimś czasie, że wyszedł. To dość logiczne, więc zbędne. Nie musisz wspominać
dwa razy o tym samym – czytelnik się domyśli, że skoro ktoś wychodził, to
wyszedł.
Starała się podejść, jak najbliżej,
zachowując przy tym absolutną ciszę.
Zbędny przecinek przed jak.
Od razu jednak uznała tę myśl za
niedorzeczną, gdyż właściciel tamtego nosa, nie żył już od ponad roku.
Zbędny przecinek po nosa.
Mężczyzna, stojący obok,wydawał się obcy,
a fakt był taki, że on ją znał.
Brak spacji plus stojący obok nie
musi być wtrąceniem – źle to brzmi.
Było jej to nawet na rękę,
chociaż wciąż nie była pewna, czego może się spodziewać po wrogo, bądź
co bądź nastawionej osobie.
Podkreślona część będzie wtrąceniem, wiec
oddzielamy przecinkami z obu stron. I powinna wystąpić przed wrogo.
Wrogu zamiast wrogo.
Miał świadomość tego, że pomimo iż
skrupulatnie zadbał o to, by nikt nie dowiedział się o jego istnieniu, to
jednak wciąż żył i taka sytuacja mogła się zdarzyć.
Podwójna spacja pomiędzy że i pomimo.
Odwrócił się tak gwałtownie, że Hermiona
niemalże na niego wpadła. Złapał ją za przód bluzy i brutalnie podciągnął w
górę.
Wątpię, by ten człowiek, który zawsze
zachowywał zimną krew nawet przed samym Voldemortem, zareagował aż tak
gwałtownie.
Dlaczego chronił Śmierciożercę,
zabójcę Dumbledore'a, a w dodatku człowieka, który przez całe życie go
nienawidził?
Śmierciożercę zapisujemy małą literą.
Hermiona wróciła do siebie i postanowiła,
że (...).
Od tego momentu do końca rozdziału nie
masz wcięć akapitowych.
Tak się zastanawiam, skoro Snape urządzał
sobie przechadzki nocą, a zawsze odbierał każdy posiłek w ciągu dnia, to kiedy
spał? Lub dlaczego tak mało?
Jakim więc cudem, po tym wszystkim co pan
zrobił, siedzi sobie tutaj spokojnie, zamiast gnić w Azkabanie?
Przecinek przed co.
Nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi, nie
wiem dlaczego Harry i pani Becker starają się pana chronić (...).
Przecinek przed dlaczego.
(...) a Hermiona zauważyła, że na jego
twarzy pojawił się ledwie widoczny złośliwy uśmieszek.
Przecinek po widoczny.
Wcześniej, mimo wszytko
odpowie mi pan na kilka pytań.
Podkreślona część to wtrącenie, wiec
oddzielamy przecinkami z obu stron.
Wszystko.
Przyznam szczerze, że końcówka rozdziału
mnie zaskoczyła. Nawet bardzo. Pomysł świetny, tylko nazwiska się nie zgadzają.
Bo widzisz, jeśli Morwenna to babka od strony matki, to powinna nosić nazwisko
Prince (ewentualnie może używać swojego panieńskiego – w takim razie zwracam
honor). Jeśli od strony ojca, jest mugolką z nazwiskiem Snape (jednak wątpię,
bo przecież miała coś wspólnego z magią, prawda?). Dobrze by też było, gdyby
Hermiona zauważyła podczas ich pierwszego spotkania jakąś wspólną cechę. To by
naprowadzało czytelnika.
Rozdział 5
Morwenna podniosła wzrok znad dokumentów,
które właśnie przeglądała i spojrzała z niedowierzaniem na Hermionę.
Przecinek po przeglądała – wtrącenie.
Nie chciała podporządkować się naszej
woli, odrzucając kolejne kandydatury i odtrącając chętnych do jej ręki.
Miała wszystko, ale wolała to odrzucić i związać się z tym potwornym
człowiekiem, Tobiaszem Snape'em.
(...) a kiedy zażądała swojego posagu
wyrzucił ją za drzwi.
Przecinek po posagu – dwa czasowniki.
Początkowo również nie chciałam jej znać,
ale kiedy emocje nieco już opadły uznałam, że to przecież moja córka (...).
Przecinek po opadły - dwa
czasowniki.
Eileen stała sztywno i tajemniczo się
uśmiechała, od czasu do czasu, odrzucając na plecy długie czarne włosy.
Zbędny przecinek przed odrzucając.
Miała wielkie czarne oczy, takie
same jak jej syn, i to właśnie te oczy były takie niesamowite.
Wielkie brzydko brzmi w tym zdaniu.
Pożegnała się ze mną ozięble i
powiedziała, żebym nigdy więcej tam nie wracała. Powiedziała, że
skoro dla swoich rodziców jest martwa, to my dla niej również przestaliśmy
istnieć.
Ale dlaczego? Przecież tam nie trafia się
ot tak sobie?
Czemu drugie zdanie jest pytaniem?
Hermiona powinna to stwierdzić.
Nigdy – odpowiedział i patrząc na mnie z
pogardą dodał, że bardzo się pomylił co do mnie i swojego dziadka.
Przecinki przed patrząc i dodał.
Wróciłam pod zmienionym nazwiskiem i
zaszyłam się na tym odludziu.
Brawo, jednak wszystko przemyślałaś!
Nie musiałam długo czekać, bo wkrótce na
świat czarodziejów, jak grom z jasnego nieba spadła wiadomości,
iż Voldemort został pokonany.
Podkreślona cześć to wtrącenie. Wiadomość.
Czy to nie dziwne, że staruszka, która
żyła podczas obu wojen, nie bała się ot tak wypowiedzieć imienia Voldemorta?
Powinna chociaż z przyzwyczajenia mówić o nim inaczej, bo kto ją nauczył, że
nie należy się bać wypowiadać Lord Voldemort? Przecież Harry raczej tak
często Morwenny nie odwiedzał, a nawyki dość ciężko zmienić.
Harry Potter, sam o tym nie wiedząc
stał się sławny.
Podkreślona cześć to wtrącenie.
Mnie również zaintrygował ten chłopiec i
od tego czasu śledziłam jego losy, stąd też, kiedy zjawiłaś się u mnie
wiedziałam kim jesteś.
Przecinek przed kim i po mnie
– dwa czasowniki.
Rozdział 6
W całym rozdziale szóstym nie masz
akapitów.
Przez jeden swój błąd mogłem stracić
życie, a wtedy nie wykonałbym swojego zadania i wszystko poszłoby na
marne. Czarny Pan dość szczodrze obdarzał nas wszystkich torturami, co
byłem w stanie znieść, jednakże jedynym człowiekiem, który przeżył Avadę był
Potter.
Swojego jest zbędne, bo to logiczne. Przecinek po
Avadę.
To, w co kiedyś wierzyłem straciło swój
sens, a to co dawniej sprawiało mi przyjemność, teraz budziło jedynie wstręt i
obrzydzenie.
Przecinek po wierzyłem i przed co.
Pamiętam, gdy Voldemort kazał mnie
i Lucjuszowi odnaleźć i sprowadzić tych dwoje.
Mi.
Mężczyzna był martwy, lecz kobieta
wciąż żyła, choć nie powinna. Jad Nagini był tak silny, że w ciągu kilku
minut jej ofiara była martwa. Serce kobiety biło jeszcze
pół godziny i choć starałem się z całych sił, nie udało się jej
uratować. Co takiego miała w sobie ta kobieta, że jej organizm
opierał się tak długo?
Kiedy wydała ostatnie tchnienie wziąłem
próbki jej krwi, po czym machnąłem różdżką (...).
Przecinek po tchnienie.
To własnie dzięki działaniu tego
czynnika, kobieta tak długo pozostała przy życiu.
Właśnie. Pozostawała.
Zbędny przecinek przed kobieta.
Zaryzykowałem i zacząłem go przyjmować
regularnie. Teraz w starciu z Nagini miałem jakieś szanse.
Teraz? Przecież piszesz w czasie
przeszłym. Proponuję: od tamtego momentu.
Chciałem, żeby po mojej śmierci dowiedział
się prawdy o mnie, o swojej matce, o tym co mną kierowało.
Przecinek po tym.
Potter też mnie odwiedza od czasu
do czasu i liczy na to, że jednak zmięknę i pozwolę mu pokazać innym
moje wspomnienia.
Odwiedzał. Liczył.
Zła, które wyrządziłem nie są w
stanie przyćmić moje późniejsze czyny.
Podkreślona część to wtrącenie.
Polecam zmianę konstrukcji na: Moje
późniejsze czyny nie są w stanie przyćmić zła, które wyrządziłem.
Całość myśli Snape’a jest ładnie uporządkowana,
pięknie opowiada o przeszłości, tylko… po co? Jaki to ma cel? Jak to wpływa na
fabułę? Co spowodowało te myśli? Zauważ, że zaczynasz rozdział zapiskami
Severusa i ciągniesz je przez pół notki. Tylko że czytelnik nie ma pojęcia
dlaczego. Co wpłynęło na to, że Snape sam sobie opowiada, jak to było kiedyś?
To dziwne – bohater tłumaczy to, co przeżył i co od dawna wie.
Gdybyś przedstawiła to jako scenę, byłoby lepiej. Miałabyś motyw. Mogłaś o tym
wszystkim napisać później – w wyniku dialogu z Granger. Ponieważ w
tym momencie mam fragment wyjęty z całego opowiadania, zupełnie niepasujący,
występujący nielogicznie. Bo ja czytam myśli Snape’a, zakładam, że w tym
momencie właśnie sam sobie tłumaczy to, co zaszło. Jakby był chory psychicznie.
Nie wiemy też, dlaczego przez tyle lat wybrał akurat ten dzień, aby spisać
swoje przeżycia. To wygląda na imperatyw opkowy. LINK
Przemyśl, czy jest sens wstawiania tu tego
całego fragmentu. Zdecydowanie czytelnik wolałby dowiedzieć się o losach
Severusa z jakiejś sceny, rozmowy, za to w tym momencie podałaś całe
streszczenie na tacy. A szkoda, bo to materiał na dobry wątek.
Wydoroślała trochę, od czasu, kiedy
widział ją ostatni raz, ale pomimo swojej osławionej inteligencji, zachowywała
się, jak dziecko, które za wszelką cenę chce dostać, to czego chce.
Pierwszy przecinek zbędny, ten po się
i inteligencji również. Ostatni powinien być po to, a nie przed.
Po tym co zobaczysz, nigdy więcej tu nie
wrócisz, a ja pewnie wyląduję w Azkabanie.
Przecinek po tym.
Skoro oni uznali, że Azkaban, to nie jest
miejsce dla pana, to ja również nie zrobię nic, żeby pan tam trafił.
Zbędny przecinek po Azkaban.
Przez chwilę stał i patrzył w dal,
napawając się widokiem bezkresnego morza, i wciągając głęboko powietrze do
płuc.
Przecinek po morza zbędny.
(...) wydaje mi się, że nie będzie w
stanie przejść do porządku dziennego, nad tym, co zobaczy.
Zbędny przecinek przed nad.
Chciała prawdy, więc ją pozna. Jeżeli to
jej nie zniechęci, być może kiedyś dowie się wszystkiego.
Czyli… Severus nie chce jej powiedzieć,
obiecuje, że powie, ale daje złe wspomnienia, a na koniec twierdzi, że w sumie
to może jednak Granger kiedyś się wszystkiego dowie? Nie sądzisz, że to bez
sensu?
Więc już rozumiem dlaczego cię nie zjadł
(...).
Przecinek po rozumiem.
Nie rozumiem, dlaczego na czas wspomnień
zmieniłaś czas narracji na teraźniejszy.
„Gdzie jest ta wasza szlamowata córka
Granger?"
Przecinek przed nazwiskiem.
Widać, że robi co może, ale ona i tak
umiera.
Przecinek przed co.
Czuła, jak ciało dziewczyny drży,
kiedy ta zanosiła się płaczem.
Drżało.
Tak się zastanawiam, skąd matka Hermiony
miała w sobie tę odporność na jad? Była mugolką. Mam nadzieję, że gdzieś to
wyjaśnisz.
Rozdział 7
Pierwsza scena ma akapity, a w kolejnych,
aż do końca rozdziału, brak wcięć.
Przecież Czarny Pan kazał Nagini ją zabić,
wiedząc, że nie wydobędzie od niej żadnych informacji, a jej były
nauczyciel mimo wszystko starał się utrzymać ją przy życiu. Czy doszedł do
wniosku, że żywa pani Granger byłaby dobrą kartą przetargową w
rozgrywce z Potterem, czy może motywy jego działania były zupełnie inne?
Hermiona zastanawiała się nad tym i doszła do wniosku, że to właśnie był
przebłysk tego „czegoś", co sprawiło, że Harry, Morwenna i Shacklebolt,
stanęli za nim murem.
Ostatni przecinek zbędny.
W głębi duszy pragnęła zemsty i chciała
widzieć go martwego, ale nie chciała być odpowiedzialna za jego śmierć.
W dole, pośród postrzępionych skał
Hermiona dojrzała czarną plamę. Całkowicie ją zamurowało. (...) Patrzyła
z niedowierzaniem i przerażeniem na nienaturalnie poskręcane ciało, od
czasu do czasu zalewane przez wzburzoną wodę.
Tę plamę zamurowało?
Mam taki fragment, a potem próbujesz mi
wmówić, że w sumie to ten facet przeżył? No tak, poskręcane ciało, plama,
przecież to normalne…
Jego klatka piersiowa nieznacznie się
unosiła przy każdym oddechu, ale był nieprzytomny i nie reagował.
Przed chwilą ruszał ręką i unosił głowę…
(...) a ona starała się go uspokoić,
przemawiając cichym opanowanym głosem:
Przecinek po cichym.
Morwenna pozbyła się jego mokrych ubrań, i
żeby nie gorszyć swojej młodej pracownicy, na wysokości bioder wnuka, położyła
ręcznik.
Zbędne przecinki po: ubrań,
wnuka.
Przydałoby się Szkiele-Wzro i
Eliksir Wzmacniający.
Przecież Szkiele-Wzro odtwarza całą kość,
nie pomaga na złamania. A poszkodowanemu nikt kości nie usunął, on został
poturbowany.
Skąd Morwenna znała się na uleczaniu
ludzi? Przecież pochodziła z bogatego rodu, a tam raczej nie uczą takich
rzeczy. Z tekstu wynika, że potrafi więcej niż Hermiona, a więc w szkole
staruszki tego na pewno nie nauczono.
To, co najbardziej uderzyło mnie w tym
rozdziale, to fakt, że Snape skoczył. Czy on naprawdę upadł na głowę? Przecież
to nie jest ten sam bohater, którego znamy. Może i cała sytuacja oddziaływała
na niego negatywnie, może miał dość. Jednak Hermiona nie powiedziała mu tego,
co chciał, a mimo wszystko zrobił to. Mógł tak postąpić mnóstwo razy, ale
wypadło na dzisiejszy dzień. Znów czuję, jakby zadziałał tutaj imperatyw.
Akurat dzisiaj, akurat teraz poczuł, że powinien skoczyć. A przecież warunkiem
była aprobata Hermiony. Tylko że warunek nie został spełniony. Dlaczego więc?
Trochę mi się to gryzie. Ja wiem, że Granger zostawiła go w niepewności, jednak
Severus-samobójca do mnie nie trafia.
Rozdział 8
Jedyną Lily, która przyszła jej w tym
momencie na myśl, to była mama Harry'ego.
Zbędne to.
To byłą zwykła ciekawość.
Była.
To co przeczytała było bardzo osobiste, i
w tym momencie powinna odłożyć pergamin, ale chęć dowiedzenia się czegoś więcej
o swoim profesorze, i być może znalezienia odpowiedzi na dręczące ją pytania
była silniejsza.
Przecinek po: to, przeczytała.
Zbędne przed jednym i drugim i.
Odkrycie, którego dokonała mocno nią
wstrząsnęło.
Przecinek po dokonała.
Musiał wykonywać rozkazy i być
brutalny i bezwzględny, aby udowodnić Voldemortowi swoją lojalność.
List, czy też raczej pamiętnik wiele
wyjaśniał, a jednocześnie zawierał wiele nowych tajemnic.
Podkreślona część to wtrącenie.
(...) nie były w stanie sprawić, by
całkowicie przestała czuć obrzydzenie, po tym, co zobaczyła w jego
wspomnieniach.
Zbędny przecinek przed po.
Tak wysłałam mu sowę, mamy się spotkać w
Dziurawym Kotle (...).
Przecinek po tak.
Hermiona poczłapała do łazienki, i
ziewając spojrzała w lustro.
Przecinki przed i po ziewając;
przed i zbędny.
(...) natomiast tą całą Granger
(...).
Tę. Klik.
– Severus! Wstawaj, śniadanie! – Niezbyt
delikatnie potrząsnęła ramieniem wnuka. – Obudź się!
Mam rozumieć, ze starsza kobieta dość
mocno szarpała facetem, który jeszcze parę godzin temu spadł z klifu i o mało
nie zginął. Nie no, fajnie. I nie, dalsze wytłumaczenie, że eliksiry już
zadziałały, nie jest usprawiedliwieniem. Złamanie można wyleczyć machnięciem
różdżki, ale nawet w takim wypadku pani Pomfrey kazała leżeć w Skrzydle
Szpitalnym jeszcze przez trzy dni. Organizm jest osłabiony.
Popatrzył nieprzytomnym wzrokiem na
Morwennę, i chwilę później zorientował się, że w pokoju jest ktoś jeszcze.
Zbędny przecinek przed i. Klik.
Jak ty w ogóle wyglądasz?!
Że też ja wcześniej tego nie zauważyłam. Oczywiście widziałam, że
jesteś chudy, ale nie, że wyglądasz jak chodzący szkielet!
Nawet nie wiedział gdzie była jego
różdżka.
Przecinek po wiedział.
Nie był pewien, czy to perspektywa
wysłuchiwania dalszych tyrad babci, czy też uczucie głodu, skłoniło go do tego,
żeby jednak zjeść śniadanie.
Zbędny przecinek po głodu.
Posłał jedynie babce pogardliwe
spojrzenie, po czy położył się na boku, plecami do niej, jakby chciał
dać do zrozumienia, że ma ją gdzieś.
Po czym.
Jednak scena z zapiskami Snape’a się na
coś przydała. Choć w tym momencie myślę, że mogła to przedstawić trochę
inaczej. Fragmenty tekstu wyglądałyby lepiej teraz, gdy Hermiona chwyciła
kartki i je przeczytała. Nie musiałaś przedstawiać tego przy Snape’ie.
Szczególnie, że cała narracja jest prowadzona ze strony Granger.
Rozdział 9
Za dobrze cię znam, i wiem, że jeśli
pojawia się jakaś tajemnica, to nie spoczniesz dopóki nie dowiesz się prawdy.
Zbędny przecinek przed i, brakujący
przed dopóki.
– Wiem, przysięga wieczysta.
Nazwa własna.
(...) ale wiedziałam, że nie znam
jeszcze całej prawdy. Nie wiedziałam tego wszystkiego (...).
– Twoim rodzice nie żyją? – zapytała
wstrząśnięty Harry.
Twoi, zapytał.
Wojna, to ofiary, wszyscy o tym dobrze
wiemy.
Zbędny przecinek po wojna.
Gdyby nie on, nie siedzielibyśmy sobie
teraz tutaj, i nie popijalibyśmy soku z dyni.
Zbędny przecinek przed i.
Wydaje mi się, że w rozmowie z Hemrioną
Harry za bardzo czci Severusa. Przecież to nie prawda, że gdyby nie on, to
wojnę na pewno by przegrali. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy bohaterów,
ale nie jest to niemożliwe. Potter chyba zapomina, ile sam zrobił dla
magicznego świata i zdaje się przypisywać do Seva wszystkie zasługi. Nie
idealizuj Snape’a.
Aportowała się przed bramą pensjonatu
i szybko ruszyła w kierunku budynku.
Bramę, bo tam się pojawiła.
Przypomniała sobie, jak złapał ją za rękę
i myślał, że widzi mamę Harry'ego. Widziała wtedy w jego oczach
coś tak intensywnego i głębokiego, co dopiero teraz potrafiła zinterpretować.
Wyciągnęła z kieszeni zmiętą kopertę i
przeczytała po raz kolejny, to co było napisane na schowanym wewnątrz kawałku
pergaminu.
Przecinek po to, a nie przed.
Rozdział był zaskakujący, ale równocześnie
przyjemny, wciągający… i niebanalny. Muszę przyznać, że ten epilog mnie
poruszył. I bardzo mi się spodobał.
PODSUMOWANIE:
Nie będzie długie, gdyż tekstu też jest
malutko. Jednak zakończyłaś tę historię, więc przedstawię Ci, jak ją widzę jako
całość.
Zacznijmy od poprawności. Widać, ze
dbasz o wygląd swojego tekstu i starasz się, by było w nim jak najmniej błędów.
Znasz zasady ortografii i interpunkcji, jednak wkradają ci się zbędne
przecinki, powtórzenia czy literówki. Pamiętaj, aby oddzielać dwa czasowniki
przecinkiem, przejrzyj zalinkowane wyżej strony i zapoznaj się z podanymi tam
zasadami. Nie wiesz, kiedy stawiać przecinek przed jak oraz i, a
kiedy nie. Często nie oddzielasz zdań, w których występują dwa czasowniki, a
także nie wiesz, kiedy powinnaś zastosować wtrącenie. Czasami jest to
frustrujące, bo zdania są naprawdę proste i obecność przecinka wydaje się
oczywista. Polecam ćwiczyć, szukać własnych błędów, poprosić kogoś o pomoc.
Przejrzyj rozdziały pod kątem wcięć
akapitowych, bo takowych gdzieniegdzie brakowało.
Narracja – niby jest trzecioosobowa
z perspektywy Hermiony, a jednak widzimy, co robi Snape, gdy jest sam. To
trochę słabe, bo na początku przecież narrator nie wie, kto mieszka pod
trzynastką w pensjonacie. Jak to jest więc z tym narratorem? Poznajemy myśli
Snape’a, to znaczy że jesteśmy w jego głowie, jednak wcześniej Hermiona nie
miała pojęcia, że na klifie stoi Severus. Musisz wybrać jeden rodzaj narracji w
Twoim opowiadaniu. Tak samo z tymi myślami Severusa. Gdybyś przykładowo
napisała, że gdy Hermiona wpadła do jego pokoju, pisał coś, po czym szybko
schował, a potem, kiedy Granger znajduje kartki, przytoczyła czytelnikowi to,
co opisałaś wcześniej, byłoby dużo lepiej. I zachowałabyś jedność narracyjną.
Bo skakanie z kwiatka na kwiatek, w dodatku tak niekonsekwentne jak w tym
opowiadaniu, nie wychodzi na dobre.
Bohaterowie
Podoba mi się Twoja wizja Hermiony.
Nie zmieniłaś jej. Nie maluje się, nie schodzi na śniadanie, nie plotkuje z
koleżankami, nie rozpacza z powodu nieszczęśliwej miłości, jak połowa Hermion w
fanfikach potterowskich. Uwzględniłaś coś tam o skrzatach domowych, jest coś o
nauce i zamiłowaniu do książek. Jednocześnie pokazujesz, że wojna ją trochę
zmieniła. Mimo wszystko Hermiona jest Hermioną i widać to w jej zachowaniu,
odzywaniu się i tak dalej. Ma zacięty charakter, dąży do perfekcji, ale też
współczuje i niesie pomoc, bez względu na wszystko. Stara się nie pielęgnować
urazy, zrozumieć drugiego człowieka. I to mi się bardzo podoba. Hermiona jest
Hermionowata, tylko trochę bardziej dorosła. Wciąż ma poczucie obowiązku i dba
o szczegóły. Widać również jej wścibskość, ciekawskość, dociekliwość i że lubi
wtykać nos w nie swoje sprawy. Cała Granger, tak trzymać.
Snape to chyba bohater, o którym najtrudniej
pisać. Rowling idealnie oddała jego charakter, jednak jest tak złożonym
człowiekiem, że ciężko odwzorować Snape’a Joaśki we własnym tworze. W Nie
tak miało być Snape jest bardziej mhroczny, niż w rzeczywistości
powinien być. Okej, ironia i zgorzknienie są uargumentowane samotnością, żalem,
bólem egzystencjalnym i te sprawy. Nawet odzywki Severusa są severusowe,
świetnie przedstawiasz ironię w jego wykonaniu, zamkniecie w sobie, niechęć
rozmowy z Granger. To do niego pasuje, tak. Ale jego brutalność i narwanie –
nie. Scena, gdzie główni bohaterowie się poszarpali, jest sceną przesadzoną,
jak już pisałam. Wydaje mi się, że Snape zareagowałby zupełnie inaczej. On krył
wszystko w sobie, zamiast się uzewnętrzniać. Nawet zdenerwowanie tego nie
usprawiedliwia. Robił gorsze rzeczy, a nie okazywał wtedy emocji.
Świetne jest w Twoim opowiadaniu to, że
nie opisujesz pożądania miedzy Severusem a Hermioną. Nie jest to miłość.
Opisujesz zrozumienie, wybaczenie, chęć przeżycia mimo zadanych ran. Podjęłaś
temat niebanalny w Sevmione, a także pamiętałaś, że Snape wszystko robił dla
Lily. I jego miłość nie wyparowała nagle, gdy zobaczył zgrabne ciało
inteligentnej nastolatki, jak w większości fików. Pod tym względem Twój Snape
pozostał Snape’em i to jest najfajniejsze. Zaimponowałaś mi tym, a całe
opowiadanie wiele zyskało.
Harry to postać ważna i na początku, i na
końcu. Rozmowa Hermiony z Potterem była obiecująca. Ta intryga, która ich
rozdzieliła, zapowiadała się naprawdę świetnie. Kłótnia, tajemnica,
zdeterminowana Granger… Nie zapomniałaś o Harrym, nie narzucałaś czytelnikowi
jego postaci, ale wykorzystałaś jej potencjał. I dzięki temu zakończenie było
zaskakujące i obiecujące.
Pani Becker, przemiła staruszka
skrywająca parę tajemnic. Niby zimna, surowa i ułożona, ale jednocześnie
ciepła, miła, kochająca. Moim zdaniem chyba najlepsza postać całego
opowiadania, a jej rola względem Severusa idealnie pasuje. Połączyłaś wszystkie
cechy w idealny sposób, jednocześnie argumentując takie, a nie inne zachowanie.
Zdecydowanie na plus.
Muriel to postać, którą rozwinęłaś najmniej, a
tak w sumie poświęciłaś jej tylko fragment na początku i pod koniec całości
również pojawiła się o niej jakaś mała wzmianka. Moim zdaniem trochę poskąpiłaś
tej postaci. Mogła być kimś naprawdę ważnym dla fabuły i fajnie przedstawionym.
Było wplątać ją w jakąś intrygę, przecież powinno być jej wszędzie pełno i
lubiła plotki. Mogłaś wykorzystać Muriel i stworzyć awanturę, mogła namieszać,
mogła okłamać, mogła zrobić jakiś szemrany interes. Tak ją widziałam już pod
koniec. A tak serio jej rola była dość ograniczona. A szkoda.
Opisy są dobre. Ukazujesz szczegółowo świat
przedstawiony, postacie, uczucia. Nie przesadzasz, nie zapychasz tekstu
zbędnymi informacjami, ale poruszasz wyobraźnię czytelnika. Ładnie operujesz
słowem, tylko te nieszczęsne powtórzenia wpływają na lekkość narracyjną. A
pióro masz lekkie, bardzo szybko czyta się Twój tekst i przyznam, że pomimo
tematyki Sevmione, za którą nie przepadam, tym razem czytanie sprawiło mi
przyjemność i aż szkoda, że masz tylko dziewięć krótkich notek. Potrafisz
zachować równowagę między opisami i dialogami, nie masz ścian tekstu, przez
które czytelnikowi ciężko przebrnąć, przeplatasz ze sobą opisy, akcję, rozmowy
– wszystko bardzo ładnie.
Świat przedstawiony to głównie posiadłość
pani Becker, którą stworzyłaś na potrzeby opowiadania. Myślę, że to całkiem
niezły pomysł i opis tego miejsca wyszedł ci dobrze. Z łatwością wyobraziłam
sobie wielki dom przy klifie, obszerny gabinet Morwenny, ciemny pokój pod
trzynastką oraz wielkie pomieszczenie ze stołem jadalnym, gdzie ucztowali
wszyscy goście. Jednak nawet gdy wspominałaś o jakiejś lokalizacji tylko przez
chwilę, na przykład dom Severusa, umiałaś wprowadzić klimat i tak operować
słowem, aby nie skupiać całej myśli czytelnika na nudnym opisie, lecz aby miał
obraz pomieszczenia. Brawo.
Całość jako historia w miarę wiarygodna,
jeśli wyrzucimy ostatni rozdział Insygniów z pamięci. Zadbałaś o wszystkie
szczegóły, które powinnaś uwzględnić, jak przykładowo związek z Ronem, Kingsley
jako minister czy też zaginięcie rodziców Hermiony. Ładnie połączyłaś
wydarzenia w logiczną całość i rzeczywiście to wszystko mogłoby się wydarzyć,
za co masz ogromnego plusa. Jestem zwolenniczką kanonu, a Ty ten kanon starałaś
się zachować i wyszło całkiem dobrze.
Zerknęłam do oceny Dafne, która miała na
warsztacie Twoje inne opowiadanie z tej samej domeny. Muszę pogratulować
progresu, jeśli chodzi o poprawność tekstu. Wyeliminowałaś sporo błędów, które
popełniałaś – brawo!
Czuję ogromną sympatię do tego
opowiadania. Krótki, konkretny tekst, nieprzesadzony, lekki, niepowielający
wielu schematów, nie skupiający się na tanim romansie, jak większość Sevmione.
Stworzyłaś coś naprawdę ładnego, co miło się czyta i wywołuje uśmiech na
twarzy.
Było trochę nieścisłości, jednak wypadłaś
całkiem nieźle. Myślę, że zasłużyłaś na cztery z minusem (eliminowanie
powtórzeń i przecinki musisz poćwiczyć!), jednak nie jestem pewna co do tej
oceny. Nie mam pojęcia, czy gdyby opowiadanie było dłuższe i bardziej
rozwinięte, nie popełniałabyś więcej błędów gramatycznych czy logicznych, czy
Twoi bohaterowie nie odstępowaliby bardziej od kanonu, a, co najważniejsze, czy
nie pogubiłabyś się w narracji. Jednak widząc, że zakończyłaś Nie tak miało
być, oraz ostatecznie sugerując się oceną Dafne, wydaje mi się, że
dopracowałaś to opowiadanie, starałaś się i sporo nauczyłaś. Gratuluję i życzę
dalszego rozwoju warsztatu pisarskiego!
Uwaga! Komputer mi umarł i klepię komentarz z telefonu (Nie kocham go). Będą błędy!
OdpowiedzUsuńNa wstępie chciałabym Ci bardzo podziękować za cierpliwość i czas poświęcony ocenie mojego tFora.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak ten tekst jest usiany powtórzeniami.:(((
Interpunkcja... niezły dramat, chociaż staram się jak mogę pracować nad tym. Sama zresztą zauważyłaś, że od ostatniej oceny jest nieco lepiej.
Śmiałam się szczerze od początku oceny, czytając Twoje domysły i teorie dotyczące fabuły i postaci, i wiedząc jak się mylisz. I to było super, bo chciałam zaskakiwać, i to co na początku wydawało się oczywiste, później takie już nie było.
Kolejna sprawa - kanon. Tak, czasem się mijamy.:)
Narracja - zgadza się, czasy mi się mieszają, ale w przypadku "pamiętnika Snape'a" sformuowanie "Potter też mnie odwiedza... Liczy.." w czasie teraxniejszym jest naturalne. Gdyby "odwiedzał", "liczył", to wynikałoby z tego, że już tego nie robi, a robi.
I jeszcze jedno "wroga zamiast wrogo", a właśnie że "wrogo", bo to była osoba wrogo nastawiona, więc jest ok.
Nie spodziewałam się, że tak pozytywnie odbierzesz to opowiadanie i tak wysoko je ocenisz. Wow! Twoje uwagi w podsumowaniu totalnie mnie zaskoczyły, bo nie sądziłam, że jest aż tak (jak dla mnie) dobrze i progres jest zauważalny. Najbardziej cieszę się z tego, że udało mi się dobrze wykreować postaci. Pewnie gdybym pisała dalej, to Muriel nieźle by namieszała. Z wilkolakiem nie trafiłaś, ale zdradzę ci, że imiona i nazwiska podtaci OC są zaczerpnięte z "Świnki Pepy".:D
Wydaje mi się, że temat Granger - Snape wyeksploatowalam już doszczętnie, i nie miałam siły i natchnienia żeby pisać dalej. Cieszę się, że zakończyłam w ten sposób i w takim momencie. Myślę, że już czas wykreować jakiś własny świat, a Twoje uwagi bardzo mi w tym pomogą. Jeszcze raz dzięki za ocenę i sorry za chaotyczny komentarz.
Pozdrawiam, Lamia.:)
Cieszę się, że mogłam pomóc! :)
UsuńRzeczywiście, elementy zaskoczenia Ci się udały. Przecinki są do wypracowania, ale wszystko z czasem.
Dziękuję za odzew, pozdrawiam. :)
Wait a minute, skąd ja to kojarzę? Poprawa oceny? O rany, jak miło! W końcu czuję się pożyteczna *_*
OdpowiedzUsuńTo inne opowiadanie na tej samej domenie, Dafni. :D
Usuń:(
UsuńZniszczyłaś mi marzenia.
Ale progres w poprawności jest tak czy inaczej! I szczególnie w i kreacji bohaterów, z tego, co mi się wydaje. :)
UsuńOj, taki rażący błąd w tytule :').
OdpowiedzUsuńDobrze, że tylko w ocenie, a nie w adresie bloga ;)
UsuńPrzyznam, że cała ocena była formatowana i publikowana na szybkiego, bo podczas prawie tygodnia nieobecności w domu znalazłam parę godzinek na betę i wrzucenie. :)
UsuńPoprawiłam błąd, dziękuję za zwrócenie uwagi. ;)