[93] ocena bloga: skajus.blogspot.com


Adres: Skajus
Autor: OjtamOjtam
Tematyka: medycyna, muzyka
Oceniająca: Skoiastel



Pegaz jaki jest – każdy widzi. Ma niebieskie futerko i gra na saksofonie. Dawka abstrakcji nie zaszkodzi, na dodatek abstrakcji tak uroczej; nie znam osoby, która wszem i wobec stwierdziłaby odważnie na forum, że nie lubi przecudacznych parzystokopytnych. W każdym razie ja tą sympatią do pegazów i jednorożców jak najbardziej grzeszę i jeszcze mocniej cieszę się, że twój blog znalazł się w mojej kolejce.
Blog schludny. Czytelny i tak naprawdę tylko dwa elementy designerskie psują mi zabawę. Po pierwsze – justuj tekst. Nieważne, czy posty piszesz bezpośrednio na Bloggerze, czy kopiujesz je z Worda, Dokumentu Google lub skądkolwiek inąd. W większości edytorów istnieje taka oto opcja i bardzo proszę, byś korzystał z jej dobrodziejstwa za każdym razem:
Wyrówna ci to tekst, nada mu przejrzystości i ucieszy oczy.
Po drugie – dość dużo elementów znajduje się na stronie głównej i nie wiem, gdzie mam zawiesić wzrok na dłużej. Na głównej publikujesz trzy wpisy, ale odstęp między nimi a ramką po prawej sprawia, że czuję się strasznie przytłoczona. Kończy się to tak, że „popularne” zmieniam na „tagi”. Bez tego w ogóle nie rozpoczynam czytania. Być może byłoby inaczej, gdybyś owe „popularne” pozostawił jedynie przy tytułach, a niekoniecznie rozwijał treść.
Gadżet „o mnie” wydaje mi się zbędny. Łatwo do niego trafić, klikając w odnośnik do autora posta pod każdym wpisem, ale muzyk, grafoman i student medycyny – o tym już masz informacje w podstronie o blogu, więc to takie trochę – moim zdaniem – zapychanie głównej.

Zacznę sobie od zakładek i poprawności w nich:

O BLOGU
Świetny wpis, który tłumaczy w przystępny i humorystyczny sposób koncepcję bloga. Spełnił zadanie nazywanych tak podstron. W końcu „O blogu” musi być o... blogu. Czego chcieć więcej?

O ile dobrze pamiętam [przecinek tudzież myślnik] to była psychologia.
Koniec końców, [przecinek zbędny] właśnie tak się stało (...).
Od czasu naszego spotkania, [przecinek zbędny] ciągle się zastanawiam (...).
(...) małego niebieskiego gadającego konika – osobiście oddzieliłabym te cechy przecinkami: KLIK.

50 SHADES OF SKY
Komiksy. Niektóre zabawne, inne mniej, jeszcze inne – wcale. Ale mamy gusta i guściki, natomiast sam zamysł jest fantastyczny. Różnie bywa natomiast z wykonaniem obrazków, bo niektóre są czytelne. Inne mniej, a jeszcze inne – nie bardzo. Trudno czasem rozkodować twój charakter pisma.

Nie ma co biadolić, zabieram się za treść właściwą. W archiwum bloga wiszą odnośniki do postów. Do każdego z nich zajrzę i o każdym też coś postaram się sklecić.


1. NIE WYPADA BYĆ PEGAZEM
Tę notkę czytałam już wcześniej – link do niej znajduje się w podstronie „O blogu”. Dla mnie to dalsza część wprowadzenia, które stanowiła tamta zakładka, i muszę napisać, że bardzo przyjemnie obcuje mi się ze Skajem. Biedny ten Pegaz, a jego historia wygląda trochę jak tanie zamierzenie scenarzysty „Mam Talent” – przedstawiłeś kilka smutnych faktów i od razu jakoś człowiek bardziej utożsamił się i polubił bohatera. Życzę mu powodzenia w spełnieniu marzeń i czekam na wpisy o bardziej konkretnej tematyce – ten warto potraktować z przymrużeniem oka, nie warto natomiast go omijać, jeżeli ktoś będzie chciał zapoznać się z blogiem.

(...) uparcie obstaje przy obecnej jego pisowni – ę.

"Sky" i "sky is the limit"
“(...)” – to jest cudzysłów angielski, na pewno nie stosuje się go w literaturze polskiej, a skoro tłumaczyłeś przed chwilą, że Skaj woli po polsku, to warto poznać poprawną formę polskiego cudzysłowu: „(...)”. Tak samo zapisujemy go przecież na papierze. Jeżeli tworzysz w Wordzie, to program sam naniesie poprawki, natomiast wszędzie indziej trzeba operować kodami. Z pomocą klawiatury numerycznej wybierz lewy ALT+0132 („) oraz ALT+0148 (”). Warto przyswoić i korzystać. Nie będę wypisywać w ocenie wszystkich takich potknięć.

Poza tym - spójrzmy prawdzie w oczy - mówimy i piszemy po polsku.
DYWIZ [-] (łącznik) łączy. Pomiędzy nim nie ma spacji, a więc wskazuje przedziały od-do oraz scala dwuczłonowe wyrazy takie jak biało-czerwony czy Kędzierzyn-Koźle. Łatwo go znaleźć na klawiaturze.
Natomiast MYŚLNIK może przybrać postać pauzy () [Alt+0151] albo półpauzy () [Alt+0150] [pamiętaj, by włączyć klawiaturę numeryczną!]. Obydwie formy mogą być wykorzystywane w każdym przykładzie, który wymaga spacji przed i po takiej dłuższej kresce.
Pauza najczęściej występuje w dialogach, więc skupmy się na półpauzie, która wskazuje definicję (reportaż  gatunek literacki z pogranicza publicystyki) i oddziela wtrącenia (w reportażach  będę podkreślać  należy zwracać szczególną uwagę na obiektywizm). Dywiz spotkałam też w innych twoich tekstach, a wcale nie pełnił wtedy funkcji typowej dla łącznika. Spróbuj zapamiętać różnicę.

(...) które nie wiedzieć czemu potrafią wznosić w powietrze tylko od wielkiego dzwonu  podkreślona część to wtrącenie. Oddziela się je od reszty zdania przecinkami bądź myślnikami. W dalszej części oceny będę po prostu je podkreślać, więc zapamiętaj tę zasadę.
(...) ale czaicie [przecinek] o co chodzi – zasada jest prosta: dwa czasowniki w zdaniu należy oddzielać od siebie.


2. CIĘŻAR ODPOWIEDZIALNOŚCI STUDENTA
Nie działa pierwszy obrazek.
Enjoy… – Bloga czytam ciągiem i po wcześniejszym wstępie, w którym napisałeś: spójrzmy prawdzie w oczy - mówimy i piszemy po polsku – to się po prostu gryzie. Nie chodzi o mój stosunek, bo sama lubię takie wstawki, wtrącenia, whatever. Bardziej o to, że na pierwszy rzut oka to się zwyczajnie wyklucza.

Dlaczego niektórzy ludzie nie widzą różnicy między studentem medycyny, a młodym lekarzem? – W konstrukcji (po)między X a Y nie stawia się przecinka.

(...) bo zobaczyła że noszę kitel. – A przed „że” obowiązkowo.
Chciałem wspomnieć o czymś [przecinek] co na razie mnie bawi (...). 
Niby oczywiste, ale jak widać nigdy nic nie wiadomo… – wtrącenie.
(...) uważać z pytaniem wujka google o takie rzeczy. – Wujka Google.
(...) najpierw uczysz się [przecinek] jak ludzki organizm jest zbudowany.

Większość studentów pierwszych lat może najwyżej sypnąć paroma ciekawostkami o ludzkim ciele, [przecinek zbędny] albo powiedzieć [przecinek] co to znaczy "splenomegalia." [kropka za cudzysłowem – tym polskim] Ktoś ciekawy? Tak myślałem.

Co do samej notki – mam wrażenie, że urwałeś ją za szybko. Oczekiwałam jeszcze czegoś tam na końcu, a tu JEB, z grubej rury – koniec. Sam pomysł na temat ciekawy, uwielbiam czytać o niuansach i zachowaniach klientów – jednych za bardzo internetowych, a innych – wcale. I jedni, i drudzy potrafią i rozbawić, i zirytować. W każdej branży można się natknąć na takie perełki, tematu więc nie da się wyczerpać do końca, sam wpis natomiast jest strasznie krótki. Ledwo się rozwinął, a już skończył. Może z czasem wpadną ci do głowy inne przypadki i wydłużysz listę?


3. DZIEŃ Z ŻYCIA PRAKTYKANTA
To że znalazłem się akurat na oddziale chorób wewnętrznych było zwykłym przypadkiem – podkreślona część to wtrącenie. Na tym etapie oceny powinieneś już wiedzieć, co z nim zrobić.

(...) miałem już dość traktowania mnie jak zło konieczne i gdy wreszcie znalazłem oddziałową, która miała mnie wziąć pod swoje skrzydła, miałem nadzieję, że już pójdzie z górki. – Pogrubiłam powtórzenia.

(...) nikt w szpitalu nie ma czasu na [+ „to” / zbędne „na”], żeby ciągle niańczyć średnio rozgarniętego studenciaka (niżej podpisanego).

Spróbowałem go raz przyłapać na korytarzu,[spacja]kiedy jeszcze mój umysł nie był w stanie do końca ogarnąć konceptu sekretarki.

Prawie biegnąc obok niego [przecinek] dowiedziałem się, że nie ma czasu, bo pacjent i "tak, oczywiście, proszę przyjść później." [kropka za cudzysłowem – ale poprawionym na polski] Spławił mnie  jakoś tak dziwnie, że nie tylko nie poczułem się rozczarowany, ale byłem mu jakoś dziwnie wdzięczny, że w ogóle raczył mnie zauważyć.
Biegnąc to imiesłów. Imiesłowy zakończone na -ąc, -łszy, -wszy są zawsze oddzielane przecinkami – nawet jeśli nie towarzyszą im żadne określenia.

"Kiedyś też tak będę potrafił spławiać ludzi."  KLIK. Przejrzyj pod tym względem całość.

Z reguły po to [przecinek] by się mnie pozbyć (...).

Rozumiem [przecinek] gdybym od razu pchał się do skalpeli czy odbierania porodów, ale kurcze, zwykłą igłą raczej ciężko człowieka zabić. – Kurczę to wtrącenie. Plus Ę na końcu.

Aż tak źle mi z oczu patrzy? – Trudno powiedzieć, nie widziawszy twoich oczu ;)

(...) może nie nauczyłem się tyle [przecinek] ile mogłem.

Na pewno też nie tyle [przecinek] ile niektórzy szczęściarze z mojego roku, którzy praktyki mieli na ciekawszych oddziałach, [przecinek zbędny] albo trafili na bardziej "opiekuńczych" [niepoprawny cudzysłów] opiekunów. – Niektórzy i którzy obok siebie źle brzmią.

A propos tych ostatnich – à propos.

Za krótko! Człowiek ledwo się wczuł, ledwo musnął temat, przeszedł z tobą tym korytarzem, spotkał ordynarnego ordynatora, a tu już? Tyle? No dobra, wiem, że przede mną jeszcze dużo materiału, ale jeśli ktoś czyta cię na bieżąco, to takie króciótkie wpisy – anegdotki – to troszkę mało. Tym bardziej żałuję, bo masz bardzo luźny styl, operujesz lekkim językiem młodzieżowym, ale nie prostackim. Świetnie się ciebie czyta, a ogarnięcie jednego posta to kwestia kilku minutek. Lekkość odbierają na pewno potknięcia interpunkcyjne, bo muszę je kopiować, wklejać i okraszać komentarzem, ale dla kogoś, kto ma je w nosie, na pewno taki blog to niezła gratka.
Końcowym zdaniem w cwany sposób zachęcasz do oczekiwania na następny wpis. Mnie porwało! Sprytne.


4. DZIEŃ Z ŻYCIA PRAKTYKANTA #2 – TYPY PACJENTÓW
Ooo, są i gify. Super, bo lubię ten typ lolkontentu na blogach.
Przy ulubionych powiedzonkach popoprawiaj cudzysłowy.

Nigdy nie wiadomo [przecinek] czy trafi się na jego dobry humor (...).

(...) musi mu w tym pomóc naiwny [przecinek] młody praktykant.  Cechy będące przymiotnikami również oddziela się od siebie przecinkiem.

Pacjent, który nie kontaktuje, [przecinek zbędny] albo ledwo kontaktuje.

Pół biedy [przecinek] jak leży sobie spokojnie (...).

(...) wtedy najgorsze co może być to trochę zakłopotania i niepewności – wtrącenie.

Poczekać i spróbować zapytać się jeszcze raz [przecinek] tylko głośniej  tylko pełni tutaj funkcję przeciwstawną (jak np. ale, lecz), a przed takimi spójnikami stawia się przecinek.

Trzeba podawać mu pić [lepiej: picie lub dawać mu pić] przez słomkę, domyślać się [przecinek] co chce powiedzieć/przekazać [przecinek] bo z porozumiewaniem się ciężko, martwić się [przecinek] że maska do nebulizacji nie działa najlepiej w pozycji leżącej.

Tak mi do głowy przyszło, że właściwie nie każdy twój czytelnik musi wiedzieć, czym jest chociażby nebulizacja. Może niektóre trudniejsze wyrazy warto podlinkować? Zainteresowani od razu sprawdzą sobie pojęcie (ułatwisz im buszowanie po Google i oszczędzą dzięki temu czas), a ty unikniesz tłumaczenia w tekście tego, co dla ciebie logiczne, jednocześnie zaspakajając potrzeby czytelników, którym jakoś nie po drodze było na studia medyczne.

Cieszy mnie zakończenie i dopisek „żarty żartami”. Jasne, że fajnie się pośmiać z różnych pacjentów, ale miło jest, że pamiętasz w tym wszystkim, o co tak naprawdę chodzi. Pozostawiasz po sobie dobre wrażenie.




5. ROZMOWA ZE SMOKIEM #1
I co się stało ze starymi [przecinek] dobrymi bestiami, które machnięciem ogona [podwójna spacja] mogły zmieść z powierzchni ziemi pół wioski (...) – podwójne spacje łatwo wykluczyć z całego tekstu za jednym razem, wybierając CTRL+F i takowych spacji szukając. Cechy będące przymiotnikami równoważnymi oddzielamy od siebie przecinkiem.

Czy wszystko co ma się podobać dzisiejszej młodszej publiczności musi w mniejszym lub większym stopniu przypominać kota? – Podkreślone wtrącenie. Oddziel je przecinkiem z dwóch stron.

(...) pomiędzy stęknięciem, [przecinek zbędny] a płaczliwym protestem.

(...) jego wiedza o sztuce ograniczała się się zwykle do rozróżniania obrazów na takie, które mu się podobają i te brzydsze. – Zapomniałeś o przecinku z jednej strony wtrącenia.

(...) używał też różnych wariacji na temat słowa "ciekawe". – Przekształciłabym to zdanie. Używać różnych wariacji na temat słowa można zastąpić krótszym i sensowniejszym: używać synonimów. Tudzież, jeśli nie chcesz wykorzystywać tego pojęcia, mimo wszystko ułatw zrozumienie pokracznego sformułowania, np.: używał różnych wariacji słowa „ciekawe” (pamiętaj o cudzysłowie).

Współcześni artyści żeby tworzyć coś takiego potrzebowali według Skaja co najmniej tyle samo tupetu ile talentu (...) – podkreślone wtrącenie.
+ Szukaj czasowników, bo lubią się ukrywać i pozostawać niewyrażone. W przykładzie drugim czasownikiem jest: ile potrzebowali talentu – czasownik jest tam ukryty, domyślny.

Rezygnujemy z przecinka wszędzie tam, gdzie wyraz wprowadzający zdanie podrzędne występuje samotnie, np.: – „Nie wiem ile”, „Dociekałam dlaczego”, „Pokażę ci jak”. Wystarczy jednak tylko jedno dodatkowe słowo, by przecinek wrócił na swoje zwyczajowe miejsce: „Nie wiem, ile talentu”, „Dociekałam, dlaczego tak”, „Pokażę ci, jak napisać”.

Myślę, że na tym etapie mogę przestać kolorować czasowniki. Powinieneś załapać już, że oddziela się części zdania, w których występują, od siebie przecinkami lub spójnikami. Oczywiście nie wszystkie spójniki tego wymagają – mamy wyjątki, ale o tym niżej.
No cóż. Zrobię ci betę, gdyż baboli przesadnie dużo nie masz i wypisać wszystkie to nie jest jakiś większy problem. Chciałabym tylko, byś na przyszłość też coś z tych wskazówek odnośnie poprawności wyciągnął.

- No właśnie! - Skaj powoli zyskiwał pewność siebie – nie tak powoli, skoro wypowiedź temu wahał się, szukając odpowiednich słów, a teraz nagle podnosi głos.

Jest wobec ciebie protekcjonalny, a ty mu na to pozwalasz. Zachowujesz się przy nim jak zwierzę – jakoś nie bardzo mi ta wypowiedź pasuje do Skaja. Jest strasznie toporna, poważna, pegaz wykorzystał trudne słowo, a z wcześniejszych wypowiedzi mowy pozornie zależnej wynika zupełnie inna stylizacja językowa. Prostsza, bardziej delikatna, przedstawiająca niepewnego siebie bohatera. Wcześniejsza pozostawia sympatyczne odczucia i na pewno ma moralizatorskiego wydźwięku.

(...) czasem [przecinek] jak musiałem opiekować się jakimś młodszym dzieckiem...

(...) ale tak naprawdę chodziło o to, że wydawały się mu przerażająco... bezpośrednie. – Widzisz, Skaj nie przepada za bezpośredniością, a w wyżej cytowanej wypowiedzi (tej ze słowem „protekcjonalny”) właśnie taki się wydaje. Tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tamten cytat to nie wypowiedź Skaja.

Nie ważne [przecinek] kim jesteś. – Nieważne.

- Ten nihilizm to był tylko pic na wodę. Tak sobie tylko dłubałem w ziemi.
Może lepiej: kreśliłem.
Na końcu coś o dialogach.
Tutaj właśnie mamy przykład błędnie wykorzystanego dywizu. Wcześniej wspomniałam, a teraz tylko przypomnę, że rozwiązaniem na rozpoczęcie dialogu jest pauza: [Alt+0151] [—]. Lub półpauza: [Alt+0150] [–]. Dywiz nie wchodzi w grę.
Zapoznaj się, bardzo proszę, z zasadami, które obowiązują w zapisie dialogu, gdyż po tym wpisie widać, że nie masz o nich pojęcia  KLIK.
Szczerze powiedziawszy, nie przewidziałam, że będę cytować notkę naszej encyklopedii w przypadku twojego bloga, ale cieszy mnie, że bawisz się formą postów. Nie są to tylko luźne przemyślenia zapisane ciągiem. Różnorodność, którą dostrzegam, jest dużym plusem – nie sposób się znudzić.
Muszę też pogratulować pomysłowości – wywiad ze Szczerbatkiem? Och, uwielbiam to smoczysko i animację, z której pochodzi. Jego stylizacja przekonała mnie – brzmiał jak smok i przekazał wszystko dostojnie, a na końcu i tak okazał się Szczerbatkiem, który kreśli jakimś większym badylem w piachu. To ujmujący obraz. Może nie ma w tym, w przeciwieństwie do poprzednich wpisów, relacji z życia wziętej, ale to nie szkodzi. Czasem trzeba odpocząć, a twój blog taki odpoczynek oferuje. To smakowita odskocznia od szarej i nudnej rzeczywistości, która nas otacza.



6. PEGAZ NA MIKROBIOLOGII – CZYLI CZYM SIĘ RÓŻNI LEKARZ OD WIEDŹMINA
(...) z którymi prędzej czy później musi się zmierzyć każdy adept sztuki medycznej, praktykujący lekarz [przecinek] a także wiedźmin czy inny eksterminator.

No i masz taką uprząż [przecinek] co to ani sobie nie polatasz [przecinek] ani nawet porządnie skrzydeł nie rozprostujesz. – Nawet gdy piszesz o medycynie, nie zapominasz o wtrąceniach stricte Skajowych. Wszysko się ładnie ze sobą łączy. Doceniam ten zamysł.

Handlujcie z tym. – Wiem, że to spolszczenie „deal with it”, ale wydawało mi się to zawsze nieudolnym tłumaczeniem rodem z „Kwejka”. Brzmi okropnie, bo oryginał oznacza: „radź sobie z tym” czy „pogódź się z tym” – coś w tym stylu. Wychodzę z założenia, że nie wszystko da się przetłumaczyć dosłownie. Spróbuj chociażby z jakimś związkiem frazeologicznym albo utartym zwrotem. Dla przykładu: „to have a sweet tooth” – „mieć słodkiego zęba”? Hmm. No na pewno. Deal with it.

(...) po zajęciach z nim, musisz przez chwilę ochłonąć (...) – przecinek zbędny.

Wtedy jej towarzystwo Skaja na szczęście ominęło. – Zdanie brzmi strasznie kulawo. Lepiej: „na szczęście wtedy Skaja ominęło jej towarzystwo”.

(...) zdaje się wyrażać tylko pogardę dla bandy leserów i idiotów, którzy kiedyś - o zgrozo - będą leczyć ludzi. Kto wie, może kiedyś w jej oczach można było dostrzec iskrę pasji (...) – dywizy. Nie wymieniam wszystkich tych błędnych kresek, ale zrobiłam to przy okazji powtórzenia.

U niej, na przedostatnim przedmiocie teoretycznym na tych studiach, musisz stawić czoła prawdzie – poprawnie, ale moim zdaniem da się lepiej: na przedostatnim przedmiocie teoretycznym tych studiów. Tudzież w ogóle bez wspomnienia o studiach – każdy, kto czyta notkę od początku, wie, że o nie właśnie chodzi. Piszesz bardzo lekko, masz super przyciągający styl, ale da się czasem jeszcze płynniej, jeszcze lżej.

Kolejnym lekarzem, który nie potrafi prawidłowo opisać i przechować próbki kału (...) – zastanawiam się nad tym przykładem złego lekarza. Z jednej strony niepoprawne opisanie i przechowanie próbki kału nie wydaje się dla specjalisty czymś bardzo wymagającym. Z drugiej strony mamy Skaja, który w ostatnim akapicie chełpi się, że kiedyś zrobi sobie zdjęcie z tymi dobrze opisanymi próbkami i wyśle Buce. Wychodzi na to, że pegaz dość nisko mierzy. No i sam fakt, że wcześniej napisałeś, że szansa na zostanie lekarzem-ignorantem wynosi pięćdziesiąt procent – strasznie słabe rokowania! Chcesz przez to powidzieć, że część specjalistów nie potrafi nawet porządnie zająć się kupą pacjenta? No to już gówniana sprawa…


7. SEN
Mało tego - nie wiesz tak naprawdę [przecinek] co się w ogóle dzieje. – Myślnik zamiast dywizu.
To zdanie mi przeszkadza. Wcześniej następuje dokładny opis scenerii snu, a narrator zwraca się bezpośrednio do czytelnika, więc dobrze wiem, co się dzieje dookoła mnie. Spróbuj w inny sposób pokazać zmieszanie, konsternację. Polecam również skupić się na cechach fizycznych – drżące dłonie, przyspieszone bicie serca, nogi jak z waty, paraliż i tym podobne reakcje. Unikaj ogólników, kóre utrudniają wczucie się.

(...) charczącego w głośnikach w kącie. – Może lepiej: „z głośników w kącie”?

"Wiesz" - powiedział - "Gdyby to się działo naprawdę, poradziłbym sobie jakoś. Bo takie jest życie" - po czym zanim zdążyłem rzucić jakąś celną uwagą, jak to po paru głębszych włącza mu się "tryb filozofa", odbiło mu się tak głośno, że aż barman z drugiego końca sali popatrzył na nas z politowaniem.
Niepoprawne cudzysłowy.
Fragment strasznie chaotyczny. Najpierw wypowiada się Skajus, potem ty próbowałeś to jakoś skomentować, ale ostatecznie nie zdążyłeś. Z podkreślonego wtrącenia wynika, że to jemu włącza się tryb filozofa, lecz – szczerze powiedziawszy – bardziej ten komentarz pasowałby do fragmentu, że to ty nie zdążyłeś rzucić uwagą. „Jak to” świadczy o tym, że dalsza część zdania odnosi się do ciebie. W tym celu pierwsze „mu” zamieniłabym na „mi” i dodała kilka innych zmiennych. Wyglądałoby to tak:
Wiesz... – powiedział – gdyby to się działo naprawdę, poradziłbym sobie jakoś. Bo takie jest życie. – Zanim zdążyłem rzucić jakąś celną uwagą, jak to po paru głębszych włącza mi się „tryb filozofa”, odbiło mu się tak głośno, że aż barman z drugiego końca sali popatrzył na nas z politowaniem.

Życie jest życiem [przecinek] bo ma w zwyczaju stawiać nas przed trudnymi sytuacjami. – Brzmi strasznie... tanio. Czyli gdyby życie nie było życiem, to nie stawiałoby nas w trudnych sytuacjach? A czy to nie my przypadkiem kierujemy tymi przypadkami i tym życiem? Nie… Rozważać tego nie ma sensu, bo nie o to też chodzi w ocenie refleksji, ale całe zdanie wydaje mi się dość płytkie. Niewiele wniosło do całości. Całości, która sama w sobie (a właściwie tylko fragment spod obrazka) jest nieskładna, nie wiadomo, do czego w niej zmierzasz i do końca już miałam wrażenie, że to takie troszkę przemyślenia pod wpływem cydru, po kilku głębszych. Od „i co z tego” już kompletnie nie wiem, do czego zmierzałeś i jestem prawie pewna, że sam też nie wiedziałeś, nic też z tej notki nie wynikło. Najbardziej podobał mi się motyw snu przerwanego wizją naleśnikowego scenariusza i akapit ze sceną w barze, ale im dalej brnęłam w tekst, tym większym bełkotem wydawał mi się ciąg dalszy.



8. DZIEŃ Z ŻYCIA MUZYKA
Gdy 13. maja 2015 roku – bez kropki.

Nie zachwyciło mnie pierwsze zdjęcie. Przedstawia w bardzo słabej jakości różowy plecak i kawałek walizki. To właśnie o tej walizce była mowa w akapicie wyżej, jednak ujęcie jest zrobione z lotu ptaka, więc właściwie nie widać, jak faktycznie jest duża.

Próba zostawienia u nich instrumentu w [zbędne] kończy się zwykle pytaniami o zawartość walizki.

Najgorszym faux pas jakie można w tym momencie popełnić jest szturchnięcie gitarzysty kopytkiem – podkreślone wtrącenie.

Drugi jest wtedy, jak w czasie grania okazuje się, że jednak nie słyszy się dobrze w odsłuchach – nie rozumiem, dlaczego najpierw wymieniłeś pierwszy, potem trzeci, a na końcu drugi z powodów. To wprowadza zamieszanie. Nie komplikuj.

Posłuchajcie lepiej Marienthala: – dwukropek świadczy o tym, że tam coś powinno dalej być, a tak naprawdę mamy enter i od razu przejście do kolejnego akapitu, który kończy wpis.

"Dzięki za granie, stary. Muszę już lecieć. Widzimy się w środę." – niepoprawny cudzysłów z niepoprawną kropką w środku.

Ostatnie zdjęcie podobało mi się najbardziej. Zastanawia mnie dobór ujęć. Brakło mi też fotki garderoby, o której pojawiło się kilka zdań – z automatu liczyłam więc na wizualizację. Szkoda, że nie umieściłeś jakiegoś choć krótkiego video z próby, o której piszesz. Lub jakiejś własnej solówki. Nie wymagam tego w żaden sposób, jednak pisałeś na temat występów, a czuję, że nie do końca zamknąłeś wątek. Na samym końcu poczułam lekki żal, że tak szybko urywasz notki. Ledwo człowiek zdąży się wczuć, a one już się kończą. Praktycznie za każdym razem! To strasznie brutalne.


9. DZIEŃ Z ŻYCIA PRAKTYKANTA #3 – PAPIEROLOGIA
(...) tak po czterech tygodniach wiedział już nawet [przecinek] co to "emefka" oraz kiedy może być potrzebna i że [spacja] "inka" to nie tylko kawa zbożowa – cudzysłowy. Może i Skaj wie, ale ale ja nie mam pojęcia. Żałuję, że nie wytłumaczyłeś tego w tekście.

Nauczył się też między innymi [przecinek] z czego składa się dokładnie dokumentacja pacjenta.
Bo generalnie to w szpitalu wszystko się wypisuje. Recepty, zlecenia, zaświadczenia, wnioski do pomocy społecznej, konsultacje, badania, wypisy - jak sama nazwa wskazuje - też się wypisuje. Za pomocą wypisu wypisuje się pacjenta ze szpitala oczywiście. Z kolei przyjęcia... się robi. Ale żeby zrobić przyjęcie, trzeba mnóstwo rzeczy wypisać, więc i tak jak się nie obrócisz, zad będzie z tyłu. Tylko długopisy się nie wypisują (...).
Piszesz w urokliwy sposób, leciutko, ale mam wrażenie, że czasem przy tym gombrowiczowsko upupiasz czytelnków. Z jednej strony super, że zrozumie cię większa część, lecz z drugiej – przecież to z góry cholernie logiczne, że praca lekarza opiera się również na wypełnianiu papierków.

Nie każdy jest godzien [przecinek] żeby móc ją uzupełniać.

Niech ktoś mi zabierze ołówek – szkic robiono albo czarnym długopisem, albo cienkopisem.

(karty gorączkowe, jak sama nazwa wskazuje, służą do zaznaczania ciśnienia tętniczego) – no właśnie nie. Nie wyczytam tego z nazwy, co najwyżej skojarzę z gorączką i zaznaczaniem ewentualnej podwyższonej temperatury.

Znalazło się nawet trochę okazji [przecinek] żeby porządnie podszkolić się w pobieraniu krwi i wreszcie kogoś zacewnikować.

(...) żeby się czegokolwiek nauczyć [przecinek] trzeba pchać się do wszystkiego samemu.

Właściwie nigdy nie miałam problemu z tytułami twoich notek, ale tutaj – no cóż, papierologia zajęła może z półtora akapitu, reszta była ogólnie o praktykach. Jestem w szoku, że to praktyki, które opłaca student. Jest też kilka innych ciekawostek, które jako totalny żółtodziób wyciągnęłam z tego wpisu.
Mam mieszane uczucia, bo zdarza się, że piszesz o faktach logicznych, z góry wiadomych, a innym razem napiszesz np. podręcznik do intermy i przeciętny Kowalski od razu posiłkuje się przeglądarką. Spróbuj to jakoś zrównoważyć. Znajdź złoty środek.


10. MUZYK NA ULICY
(...) oraz całą resztę, która zmęczona całym dniem wraca do domu lub hotelu – ale że cała ta reszta wraca do jednego domu i jednego hotelu? Wykorzystaj liczbę mnogą.

(...) zamienić ze mną parę słów [przecinek] czasem wrzucić coś do futerału.

Spokojny, kulturalny starszy pan. Jeden z tych schludnie ubranych, których garderoba zatrzymała się jednak w minionej epoce na jakimś ranczu w USA. – Oto dowód na to, jak plastycznie operujesz słowem i jak ładnie pobudzasz dzięki temu wyobraźnię, obrazując swoje doświadczenia i powiązanych z nimi ludzi.

P.S. Skaj twierdzi, że za mało aktywizuję czytelników. Nie stawiam w postach pytań i nie zachęcam do zostawiania odpowiedzi w komentarzach, nie zintegrowałem strony z fejsbukiem i gugleplusem – słowniki poprawnej polszczyzny, ale też słowniki ortograficzne podają jedynie pisownię PS.
Skaj ma rację. Twój blog to świetne miejsce dla czytelników żądnych ciekawostek medycznych czy tych zainteresowanych muzyką, ale wpisów nie masz wiele, nie są one też długie ani specjalnie wyczerpujące. Obrazki Skaja są miłym dla oka uzupełnieniem, ale same w sobie też nie przyciągają większego grona. Być może faktycznie powiązanie FB i konta Google dałoby większy rozgłos. Mógłbyś też nawiązać kontakt z autorami innych, podobnych tematycznie blogów. Może opracować z nimi jakiś wspólny projekt?
Osobiście nie przeszkadza mi brak pytań w postach – masz luźny styl i widać, że piszesz tak, jak czujesz. Moim zdaniem nie wymaga to upiększania pod tym względem. Mam się dobrze, czytając właśnie tak naturalne wpisy. Ten szczególnie – uwielbiam, gdy opierasz się o własne doświadczenia i serwujesz w postach anegdotki z życia wzięte.

11. JAK PRZETRWAĆ NA MEDYCYNIE
Nie sposób nie zwrócić uwagi na poprawność. No, no, no… Jest o niebo lepiej! W jednym monstrualnym zdaniu wielokrotnie złożonym nie potknąłeś się ani razu. Jestem mile zaskoczona. Czy rozpocząłeś pracę z betą? Lub sam bardziej przyłożyłeś wagę do interpunkcji?

(...) w przeciwieństwie do notatek na chomiku opracowanych kiedyś przez jakąś grupę studentów z drugiego końca Polski – na Chomikuj.

(...) kącik porad medycznych z "Przyjaciółki" - nie zaszkodzi skserować na wszelki wypadek. – Genialne! No, poza dywizem i cudzysłowem.

Na facebooku można znaleźć grupy, gdzie studenci zamieszczają oferty kupna, sprzedaży bądź wymiany [podwójna spacja] praktycznie wszystkiego [postaw przecinek] co potrzebne do studiowania. – Facebooku.

(...) zdali wszystko w pierwszym terminie, bądź startowali w jakichś konkursach – jeśli spójnik bądź nie został podwojony, przecinek przed nim jest zbędny.

(...) robią dobre wrażenie na otoczeniu, oraz pozwolą ci czuć – przed oraz również nie stawia się przecinka, chyba że wprowadza dopowiedzenie lub zostało podwojone. Tak samo tutaj, w przypadku albo:
Tapetę na telefonie i komputerze zmień na jakiś szkielet, albo grafikę z atlasu anatomicznego.

Czytając ten wpis, świetnie się bawiłam! Nie mam żadnych uwag, po prostu fajny post, dobra robota. Nigdy specjalnie nie interesowałam się medycyną. No, może tylko w czasie ogarniania wszystkich sezonów House MD. Natomiast twoje posty uczą, bawią i przypominają pojęcia, o których zapomniałam po zakończeniu serialu.
Same plusy!

12. BAJKA O SKAJU CO ANTYWACŁAWA UBIŁ (CZYLI RZECZ O SZCZEPIONKACH)
Ale świetna archaizacja! Jestem pod ogromnym wrażeniem, że skleiłeś taki wymagający post i w całości utrzymałeś go w tak trudnej stylizacji.

(...) nie lza mu było czekać w izbie [przecinek] aż ducha wyzionie.

Tam bowiem monarcha zwykł najrozmaitszymi dryjakwiami sobie tylko znanymi wszystkie przypadłości ludu swego leczyć. A i to dzięki mądremu władcy zdarzało się tylko od wielkiego dzwonu [przecinek] albowiem dekretem królewskim każde dziecko w Uniwersytecie było chronione specjalnym zabiegiem wakcynacyją zwanym.

Niektórych archaizmów nie znałam i musiałam wspomagać się Google. To samo tyczyło się niektórych pojęć medycznych takich jak, przykładowo, wakcynacja.
(...) wysłał król swoich heroldów po całym królestwie z wieścią [przecinek] jak następuje"Obywatele Uniwersytetu Medycznego! Nasz miłościwy pan i władca, król Dziekanus dwudziesty piąty ogłasza [przecinek] co następuje: na zamku zalęgł się stwór szkaradny Antywacławem zwany, która to poczwara, w szpitalu królewskim mając swoje leże, nie pozwala naszemu władcy dzieci wakcynować, coby zdrowe były i dobrze im się powodziło.
Niepoprawny cudzysłów. Liczby przy tytule króla powinieneś zapisać wielkimi literami lub systemem rzymskim.

(...) o połowie punktu na LEPie nie wspominając – LEP-ie.

(...) a nynie już [przecinek] jak kto ledwo nerwy czaszkowe po kolei spamiętał, gnał co koń wyskoczy do zamku, coby o swoje pół punktu i rękę królewny pro publico bono się ubiegać. – Trochę namieszałeś, bo z jednej strony mamy „nynie” wzięte pewnie z czeskiego „nyně”, a tuż obok łacińskie „pod publikę”.

Zaraz też inni żacy poczęli kręcić głowami i powtarzać: "Skajko-jajko, tyś to na Antywacława chciał się porwać? Pomyśl [przecinek] co on zrobił z mądrzejszymi od ciebie. Pomyśl o swojej matuli. Co ona pocznie [przecinek] jak z ręki potwora zemrzesz? Ucz ty się lepiej, bo za tydzień masz zaliczenie ze zdrowia publicznego" - mówili. – Dywiz i cudzysłów.


- Wyłaź gadzino i stawaj ze mną w szranki albo zmykaj, gdzie pieprz rośnie, bo nie godzi się [przecinek] aby niewinnych dziatków nie pozwalać królowi wakcynować!
- A pocałuj mnie w dupę - zagulgotał złośliwie Antywacław, co ani myślał wychodzić i stawać z pegazem do pojedynku, jeno odpowiednią część ciała wystawił lekko do przodu, coby wspomniany akt oralny przeciwnikowi ułatwić.
Rozsierdził się tedy Skaj nie na żarty, że sobie z niego taki byle Antywacek dworuje i uczciwie na logiczne argumenty walczyć nie zamierza. - Takiś to [przecinek] bratku? - zapytał gniewnie - Wychodź zaraz, bo tak cię kopnę, że cię własne limfocyty nie poznają! - zagroził. Nie doczekał się jednakże żadnej reakcji, toteż jak powiedział, tak zrobił: odwrócił się tyłem do oponenta i z całej siły bryknął tylnymi nogami, a Antywacław zawył z bólu i tak daleko poleciał niesiony trzecią zasadą dynamiki Newtona, że wylądował dopiero w przyszły czwartek.

Fantastycznie! Uwielbiam ten post. Nie jestem wielką fanką archaizacji i kilka razy musiałam znów zaczerpnąć porady Google, jak i innych oceniających, ale post miał na celu dobrą zabawę – i taki jest. Udało się. Bawiłam się przednio.
Dodatkowym plusem jest śliski temat ruchu antyszczepionkowego, którego ideologia na szczęście coraz bardziej traci na sile. Całość na końcu uwieńczyłeś przesłodkim obrazkiem Skaja – jestem zachwycona. Znów mam do czynienia z tekstem mądrym, który uczy i bawi. Nie potrzebuję niczego więcej.

Proś [przecinek] o co chcesz, a jeśli będzie w mojej mocy, tako ci uczynię.
O punkty do LEPu nie dbam, a anatomię zdałem w sesyji wrześniowej – LEP-u.


13. MOŻESZ BYĆ KIMKOLWIEK ZECHCESZ
Ale nawet jeśli już z grubsza zdecydowaliśmy się na daną ścieżkę kariery [przecinek]  czy powinniśmy porzucić wszystkie inne pasje (...).

A jednak na końcu pojawiło się pytanie. I wiesz co? Sądziłam, że kiedy we wcześniejszych notkach zwróciłeś na nie uwagę, w kolejnych pojawią się one pod postacią wymuszonego, wciśniętego elementu, bez którego można się przecież obejść. Ale nie. Trafiłeś w sedno z zakończeniem i, faktycznie, działa, bo miałam ochotę na zadane pytanie odpowiedzieć w komentarzu. Ale skleiłeś je mądrze, prowadząc cały tekst ku temu – zabawny wstęp, rozwinięcie tematu i podsumowanie go – dla mnie post-petarda. Wybuchowo motywująca, bo Shia i Skajus w jednym wpisie muszą, po prostu muszą zwiastować coś dobrego.


14. SAKSOFON JAKIEGO NIE ZNACIE – CZYLI O TYM INNYM ADOLFIE
To się nazywa chwytliwy tytuł.
Zastanawia mnie wykorzystane zdjęcie. Dlaczego akurat takie? Czy to po prostu biały krzyż, czy faktyczny nagrobek Saxa, a może po prostu miałeś pewien zamysł, którego nie dostrzegłam?
Skopiowałam kilka fragmentów biografii do Google. Łatwo wykorzystywać w takich notkach sztukę kopiuj-wklej, natknęłam się na ten zabieg już kilkukrotnie – ale nie tym razem. Na dodatek na samym końcu podałeś rzetelne źródła. Dodatkowo wpis, który podejrzewałam o bycie nudną rozpiską z życia saksofonisty, okazał się zajmujący. Łyknęłam go bardzo szybko, zresztą jak wszystko inne na tym blogu. Wrażenie zrobiło na mnie i pechowe dzieciństwo, i wybitny talent odziedziczony po ojcu, ale w szczególności upartość Saxa w dążeniu do celu mimo wszelkich przeciwności, których sporo się namnożyło.
Błędów też masz coraz mniej:

(...) fragmenty artykułu opisującego pierwszy saksofon [przecinek] napisanego przez samego Hektora Berlioza.

Można to szczególnie zauważyć [przecinek] słuchając starych nagrań Jean-Marie Londeixa (...).


15. PEGAZ NA DERMATOLOGII – CZYLI KRÓKIE STUDIUM NARZEKANIA
Przedmiot, którego używa się czasem [przecinek] by zależnie od okazji postraszyć albo zaimponować młodszym kolegom i koleżankom (...).

Pierwsza Zasada Dermatologii mówi o tym, że problem zaczyna się wtedy, kiedy nie działają sterydy.
Tak poza oceną – czy to prawda, że lekarze uwielbiają przepisywać sterydy na wszelkie najprostsze zmiany skórne, a potem wraca taki pacjent po dłuższym okresie użytkowania i okazuje się, że tolerancja organizmu na lek jest zbyt silna? I nagle 0,5 mg propionianu klobetazolu już nie działa? Rozumiem, że wtedy dopiero zaczyna się problem, no ale już same w sobie „sterydy” nie brzmią przekonująco.

Skaj od początku czuł niechęć do porządków [przecinek] jakie panują na podczas tych zajęć (...).

(...) monotonny głos opisujący terapię łuszczycy nie wiadomo kiedy zlał się w cichy i przyjemny szmer, który nie dochodząc nawet do ośrodka Wernickego w płacie skroniowym, ginął gdzieś między błoną bębenkową, a trąbką Eustachiusza. No i przysnęło się biedakowi. – Z tego wynika, że tym biedakiem jest głos, gdyż to on jest podmiotem w poprzednim zdaniu.

(...) nie robi nic [przecinek] co obiektywnie jest straszne.

Czasem jej dodatkową metodą odpytywania praktykowaną przez panią profesor jest otwieranie podręcznika na losowej stronie – mowa o jednej i tej samej kobiecie, więc albo „jej”, albo „praktykowaną przez panią profesor” jest zbędne. Jedno z nich wystarczy.

Nie trzeba być psychologiem, żeby stwierdzić tą prostą zależność. – Tę prostą zależność. Z tą prostą zależnością.

Powrót do notek z życia wziętych, nafaszerowanych własnymi doświadczeniami studenta medycyny. Nie ma lekko.
Bardzo się cieszę, że opisujesz, jak wyglądają zajęcia z poszczególnych przedmiotów i zaliczenia u różnych profesorów. Tym razem trafiło na dermatologię i od razu nasunął mi się pomysł, by stworzyć osobną sagę, która określiłaby każdy przedmiot czy specjalizację. Uwielbiam „chodzić w butach” autora, a twoje notki umożliwiają mi wczucie się. Like it.



16. SAKSOFON RAZ JESZCZE
(obecnie nie produkowane) – niepublikowane.
(...) jeśli chodzi o wszystko [przecinek] co można napisać o tym instrumencie (...).

Niewiele mam do napisania odnośnie tej notki. Zainteresowała mnie odrobinę mniej niż poprzednia, bo nie bardzo mogę się odnieść do historii saksofonu w muzyce klasycznej. Przeczytałam, uzupełniłam wiedzę, sprawdziłam źródła. Podobało mi się, bo zrobiłeś to w swoim stylu, swoim lekkim językiem.
Napisałeś, że wciąż odczuwasz braki w swojej wiedzy – z jednej strony dobrze, że zauważasz możliwość rozwoju, jednak po opracowaniu tego wpisu umieszczanie takiej adnotacji jest jak wystawienie diagnozy, a potem od razu poinformowanie pacjenta, że właściwie nie jest się pewnym… Podajesz też odnośniki do innych źródeł o temacie. Czyli mam zasięgnąć porady innego specjalisty? No nie wiem, czy chcę; czuję się trochę zniesmaczona. Chodzi o to, że jeśli tworzysz bloga tematycznego i notka, którą zaplanowałeś, wymaga wiedzy z wyższej półki, to ją zdobądź i opisz, a nie wahaj się potem, czy zrobiłeś to dobrze. Lub omiń temat, gdy nie czujesz się na siłach, i wróć do niego, kiedy będziesz już pewien.


17. DZIEŃ Z ŻYCIA PRAKTYKANTA #4 – OKIEM SKAJA
Skaj ma zupełnie inną stylistykę niż twoja – to dobrze, bo w końcu przepisywałeś jego pamiętnik. Czasem zapominam, że to tylko wyimaginowany, niebieski pegaz, ale to akurat dobrze świadczy o blogu i twojej pisaninie. Zdecydowanie zabrakło mi w tym wpisie większych emocji Skaja, gdy zauważył zgon. Nawet jeśli podkreślił, iż dowiedział się o nim z przypadku, to jednak odczuwam deficyt wrażeń. Skaj ma też poważne problemy interpunkcyjne. Nawet jeżeli cytujesz jego tekst, to przecinki byłyby mile widziane. W tej notce błędów jest prawdopodobnie najwięcej:

(...) zobaczyć rzeczy [przecinek] o które często ciężko na zajęciach klinicznych.
No i nie ma kiedy tego zrobić [przecinek] tylko w wakacje.
Ba, jestem nawet [w stanie] przymknąć oko na to (...).
Już pierwszego dnia pokazała mi [przecinek] jak obsługiwać przenośny respirator (...).
Gdy nadzorujący salę specjalista, [przecinek zbędny] stwierdził, że
A propos tych zakażeń – à propos.
Pegaz - orkiestra ze mnie. – Dywiz nie wymaga spacji z dwóch stron.
(...) widziałem [przecinek] gdzie jestem.

Wysłali nas na anestezjologię i intensywną terapię [przecinek] zanim w ogóle zaczęliśmy ten przedmiot na uczelni (...).

ALE ŻEBY W WAKACJE WSTAWAĆ O 6 [słownie]? Umieram. Ale jest świetnie.

Za pierwszym razem natknąłem się na nią [przecinek] kiedy dorabiałem, sprzedając choinki przed świętami. Wtedy jeszcze myślałem, że tylko mi się wydaje, bo przecież szefowa działu ogrodów z Lerłamerlę mogła być tylko do niej podobna (...).

(...) miała trochę nietęgą minę, ale zgodziła się wszystko mi pokazać i przy drugim pacjencie miałem spróbować zrobić to samemu.

Z drugiej strony [przecinek] ja pierdziu, ale to nudne.

Przez pół godziny do końca badania słuchałem [przecinek] jak technik rozmawia z doktorem Marcinem o dzieciach. Ma dwójkę i puszcza im Reksia [przecinek] i jadą na urlop nad morze.

Poza tym w wolnych chwilach, [przecinek zbędny] obczajam w Empendium leki (...)

(...) studentowi trzęsą się kopytka, [przecinek zbędny] albo będzie kilka razy pod rząd próbował założyć wenflon.


18. DZIEŃ Z ŻYCIA PRAKTYKANTA #5 – BABY DON’T CRY
(...) dwa tygodnie wcześniej [przecinek] na intensywnej terapii, miało się pełne kopytka roboty.

Generalnie gdy wchodząc do sali [przecinek] widzisz [przecinek] jak kilkuletnia dziewczynka na twój widok przerywa zabawę i wtula się kurczowo w mamę, przed twoimi oczami przewijają się najgorsze scenariusze.

Z tego powodu [przecinek] gdy po krótkiej perswazji zakładasz rękaw sfigmomanometru na niepewnie wyciągniętą rączkę i zaczynasz pompować powietrze, w jednej chwili uczysz się mierzyć ciśnienie najdelikatniej na świecie. – Tutaj wtrącenie ma miejsce od „gdy” aż do „powietrze”, ale zapomniałeś tylko o pierwszym przecinku.

Świetne, dopasowane obrazki. Może zastanów się nad stworzeniem jakiejś animacji? Unikalnego gifa ze Skajem?
Szkoda, że notki czyta się tak szybko, bo ani się obejrzałam, wszystkie wpisy mam juz za sobą. Ten przypadł mi do gustu nieco mniej niż poprzedni, bo chociaż przedstawiłeś kilka przypadków, to jednak w dużej mierze pojawiły się ogólniki. Jakbyś zaczął o dzieciach, a skończył tak po prostu o praktyce. Jakbyś napisał A, ale nie dociągnął do Z.



Ominęłam notkę dotyczącą tysiąca wyświetleń bloga oraz tę z okazji Dnia Bloggera 2016, natomiast wszystko inne przeczytałam. Wnioski? Niewiele, gdyż wszystko, co zwróciło moją uwagę, zdążyłam już wypisać na podstawie przykładów wyciągniętych z twoich wpisów.
Zdecydowanie lepszy efekt robią na mnie obrazki ze Skajem w postach niż w samej zakładce, gdzie wymienione są wszystkie po kolei. Tam część na samym początku nie ruszyła mnie wcale, natomiast już wśród tekstu dopasowanego tematycznie – szkice zyskują na wartości. No i jestem trochę zawiedziona samą sobą, bo najpierw zajrzałam do owej zakładki, a potem w posty i sama sobie zepsułam niespodziankę. Na pewno warto byłoby uprzedzić czytelnika na tej podstronie, że obrazki te znajdują się również w postach.

W tytułach notek zamień dywizy na myślniki. W ocenie zrobiłam to automatycznie, ale u ciebie wciąż wiszą te nietrafione kreski.
Masz dwadzieścia niedługich wpisów od lutego 2014. To niewiele, ale są one napisane w sposób, który przyciąga czytelnika. Szczególnie jestem zadowolona właśnie z tego, co i jak piszesz. Każda stworzona przez Ciebie notka wiąże się z pewną historią, którą opisujesz; było miejsce również na bajkę czy wywiad. Nie wymagasz też szczególnie pracy z betą. Jasne, że wpadki się zdarzały (nie oszukujmy, jakoś specjalnie mało tego nie było) – zakładam, że często stawiasz przecinki na wyczucie, ale ogólnie robisz to w miarę poprawnie. Chwała, że nie musiałam kopiować każdego zdania, chociaż niektóre przykłady były wyciągnięte z systemu edukacji szkoły podstawowej. Teraz tylko wyeliminuj to, co znalazłam i kilka zasad zapamiętaj. Weź pod uwagę, że opis refleksji wymaga takiej samej poprawności jak wpis z fragmentem opowiadania. Jakby nie było – ta treść reprezentuje ciebie, więc popracuj również nad stroną techniczną.

Jeszcze raz, tak w skrócie:
PRZECINEK STAWIAMY PRZED:
a, ale, lecz, jednak, jednakże, zaś, wszakże, owszem, natomiast, tylko, tylko że, jedynie, przecież, raczej, tymczasem, za to, więc, dlatego, toteż, to, zatem, wobec tego, skutkiem tego, wskutek tego, czyli, to jest, to znaczy, innymi słowy

PRZECINKA NIE STAWIAMY PRZED:
i, a (jako „i”) bądź, tudzież, oraz, albo, lub, ni, ani, czy, zarazem

Więcej informacji: KLIK.

W praktyce twój blog to nie materiał dostępny dla wszystkich – nigdy nie odnalazłabym go i nie zainteresowałabym się nim w sieci, gdybyś sam nie zgłosił się do oceny. Podejrzewam, że docierasz w głównej mierze do wielu studentów medycyny czy saksofonistów. Jednak piszesz w sposób, który jest przyjemny w odbiorze i w miarę zrozumiały również dla ludzi spoza tych dziedzin, więc szkoda marnować takiego potencjału. Gdybyś publikował stricte dla wtajemniczonych, podejrzewam, że w niektórych notkach nie wypisywałbyś tak wielu oczywistości. Do czego zmierzam?
Spróbuj dotrzeć do większego grona odbiorców. Mimo wszystko trochę mi mało. Raz na jakiś czas odnośnik do YT czy gif – okej, ale niewiele tego jest. Jestem nadal ciekawa, co będzie się znajdować w następnych notkach i z czystym sumieniem zacznę obserwować twojego bloga, ale proszę o więcej. Lista środków do wykorzystania jest nieskończona – reportaż ze szpitalnej kolejki czy wizytacja w kostnicy, wywiad z innym muzykiem z twojego otoczenia, link do twojego utworu, zdjęcia twojego autorstwa wyrażające więcej niż na wpół widoczną torbę na podłodze autobusu… Zastanów się, o czym ludzie tacy jak ja – totalne zółtodzioby chciałyby czytać.
Najsłabiej wypadła notka o śnie. Przekonała mnie tylko w połowie, kiedy wszystkie inne urzekały całością. Wydawała się jakby o niczym. Najmocniej natomiast utrwaliły mi się bajka o Antywacławie i Okiem Skaja. Te dwa wpisy udowodniły, że potrafisz sięgać po różne stylizacje – szczególnie czuć różnicę między tobą a Skajem (tylko on używa w swoich wpisach określeń w stylu „ja pierdziu”. Ty czasem rzucisz najwyżej „kurde”, poza tym twoje opisy są bardziej dojrzałe), chociaż i nad tym radzę wciąż pracować, aby różnice między wami uwypuklić jeszcze mocniej. Również dziękuję ci za poszerzenie mojego zasobu wiedzy chociażby o przypadek tego innego Adolfa. Uczysz i bawisz – wspominałam już o tym gdzieś wyżej.
Świetne jest to, że każda umieszczana pod notką zapowiedź kolejnej treści się zgadza. Co sobie zaplanujesz – to publikujesz. Doceniam, bo wiem, jak trudno czasem wybiegać myślami w przód, a potem realizować zamierzenia zgodnie z planem.
Na koniec jeszcze chciałabym zauważyć, że kiedy na blogu spędza się trochę więcej czasu i czyta się naraz wszystko od deski do deski – ciemność tam panująca odrobinę demotywuje. Notki masz utrzymane w bardzo pozytywnym brzmieniu, przez to też wydajesz się być sympatycznym facetem, ale szablon jest dość smętny. To mi się gryzie.
Na dziś – czwóra, bo średnio na jeża z poprawnością. I wciąż mi mało. Jest rekreacyjnie, ale zawsze może być bardziej. Skaj mnie w którejś notce przekonał, że jednak trzeba popracować nad interakcją z czytelnikami i zasypywać ich kolejnymi interesującymi wpisami z większą ilością pytań, anegdot zmuszających do przemyśleń i w ogóle zachęcających do częstszych odwiedzin. Chociaż na początku nie chciałam się z nim zgodzić, to jednak dużą rolę na tym blogu odgrywa entertainment, a tego nigdy za wiele.
Życzę ci powodzenia – w dalszym tworzeniu, blogowaniu, a także na studiach i w życiu muzyka. I, oczywiście, pozdrowienia dla Skaja!



2 komentarze:

  1. Dziękuję za rzetelną i tak pozytywną ocenę. Jest mi strasznie miło, że spodobało ci się to co piszę, a co do krytyki, jestem właśnie po parogodzinnej sesji uzupełniania moich braków w znajomości zasad interpunkcji i poprawiania już opublikowanych tekstów. Dziękuję też za konstruktywne uwagi i postaram się korzystać z nich, pisząc kolejne posty.

    Najbardziej chyba zdziwiła mnie twoja pozytywna reakcja na wywiad ze Szczerbatkiem. Uznałem swego czasu tamten post za nietrafiony pomysł i zrezygnowałem z kontynuowania go, chociaż w zamyśle smoków miała być trójka :)

    Nie przedłużając, odniosę się jeszcze do paru twoich wypowiedzi.

    „(...) uparcie obstaje przy obecnej jego pisowni – ę.”
    Ale to nie ja obstaję tylko Skaj. Zauważ, że przez cały post piszę o nim w trzeciej osobie i nigdzie nie ujawniam się w tekście jako autor.

    „Wychodzi na to, że pegaz dość nisko mierzy. No i sam fakt, że wcześniej napisałeś, że szansa na zostanie lekarzem-ignorantem wynosi pięćdziesiąt procent – strasznie słabe rokowania! Chcesz przez to powiedzieć, że część specjalistów nie potrafi nawet porządnie zająć się kupą pacjenta? No to już gówniana sprawa…”
    Wczytałem się w to jeszcze raz i... rzeczywiście tak brzmi o_O Wydaje mi się, że myślenie Skaja wynika raczej z bardzo dziecinnego podejścia niż braku ambicji :P Z kolei pięćdziesiąt procent wzięło się od naszego profesora z genetyki klinicznej, który zwykł powtarzać, że "połowa lekarzy to idioci". Musiałem tu nieświadomie użyć jakiegoś skrótu myślowego z wypowiedziami doktor Buki na temat błędów w badaniach mikrobiologicznych.

    „Przedstawia w bardzo słabej jakości różowy plecak(...)”
    On jest CZERWONY D: (i obiecuję wstawiać lepsze zdjęcia, jeśli już jakieś robię).

    „(karty gorączkowe, jak sama nazwa wskazuje, służą do zaznaczania ciśnienia tętniczego) – no właśnie nie. Nie wyczytam tego z nazwy, co najwyżej skojarzę z gorączką i zaznaczaniem ewentualnej podwyższonej temperatury”.
    To miała być ironia. Oczywiście widzę teraz, że nie wyszła, ale pomyślałem, że wyjaśnię.

    „Tak poza oceną – czy to prawda, że lekarze uwielbiają przepisywać sterydy na wszelkie najprostsze zmiany skórne, a potem wraca taki pacjent po dłuższym okresie użytkowania i okazuje się, że tolerancja organizmu na lek jest zbyt silna? I nagle 0,5 mg propionianu klobetazolu już nie działa? Rozumiem, że wtedy dopiero zaczyna się problem, no ale już same w sobie „sterydy” nie brzmią przekonująco”.
    Chodzi o to, że jeśli otworzysz sobie jakikolwiek podręcznik do dermatologii, w większości jednostek chorobowych jako leki pierwszego rzutu zaleca się właśnie sterydy. To najbezpieczniejszy wybór, jeżeli próbujesz strzelać na zaliczeniu ;) Akurat w ich przypadku bardziej od tolerancji należy się bać przedawkowania (cechy zespołu Cushinga) i tzw. „efektu z odbicia”, gdy po nagłym przerwaniu terapii następuje szybki powrót objawów.

    Jeszcze raz dziękuję za poświęcony mi czas. Skaj też pozdrawia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wywiad ze Szczerbatkiem to kolejna ciekawa odskocznia od formy i ja ją kupiłam. Nie wydaje się nietrafiona, może odrobinę zmarnowałeś jej potencjał, bo pod postacią Pegaza i Nocnej Furii dałoby się schować chociaż kilka metafor. Spróbuj to kontynuować z jakimś zamiarem – nie po prostu, by odwalić kolejny post, ale zastanawiając się, co chciałbyś przekazać. Co czytelnik miałby znaleźć.

    „myślenie Skaja wynika raczej z bardzo dziecinnego podejścia niż braku ambicji” – sądziłam, że taki był właśnie twój zamysł, bo Skaj wychodzi czasem na infantylnego, więc zauważyłam zgrzyt :)

    Nie wyczułam ironii, ale jedna z oceniających zapytała się mnie, czy przypadkiem jej tam faktycznie nie ma. Ja jej nie dostrzegłam, przyznaję się. Może to moja nieuwaga.

    Dziękuję za wyjaśnienie kwestii sterydów i za pozostawiony komentarz. Cieszę się, że ocena mogła na coś się przydać.
    I również bardzo ciepło pozdrawiam, bo za oknem coraz chłodniej się robi :)

    OdpowiedzUsuń