Adres bloga: Przy gorącej herbacie
Autorka: Insane
Tematyka: recenzje — książki
Oceniająca: Dafne
1. Pierwsze wrażenie
Tytuł genialny, naprawdę. Gorąca herbata komponuje się z książkami wręcz doskonale, szczególnie w jesienne czy też zimowe wieczory. Chyba nie muszę mówić, jakie obrazy wywołało to w moich myślach. Ukróciłaś adres o słówko recenzje, wpakowałaś je natomiast w motto bloga. Nie wiem, czy powielanie tytułu to dobra recepta na belkę, ale w sumie...
Szablon minimalistyczny do bólu. Estetyczna parująca filiżanka obok napisu jako nagłówek, reszta szablonu to biel, czerń i kilka kresek. Niby proste, ale nieudziwnione, bardzo schludne, pasujące do tematyki. Duże brawa za tę szatę graficzną, naprawdę bardzo tu przyjemnie i przejrzyście.
Cóż mogę dodać? Mam dobre przeczucia, jeśli chodzi o Twoją twórczość, a i zaprezentowałaś mi ją w ładnej okładce. Dawno nie oceniałam recenzji, więc tym bardziej może to być interesujące doświadczenie.
EDIT: Zmiana szaty graficznej nie wyszła Twojemu blogowi na dobre. To szare tło wokół nagłówka wygląda odpychająco.
EDIT: Zmiana szaty graficznej nie wyszła Twojemu blogowi na dobre. To szare tło wokół nagłówka wygląda odpychająco.
8/10
2. Treść
2. Treść
Nie zauważyłam w spisie żadnych lektur, na temat których sama mogłabym się więcej wypowiedzieć (widziałam tylko ekranizację jednej z nich). Mamy więc albo zupełnie inny gust, albo na inne pozycje zwróciłybyśmy uwagę. Pozostaje mi więc ocena recenzji książek, których nie czytałam. Może to i dobrze, zachowam większy obiektywizm i będę mogła zidentyfikować spoilery. Ewentualne spoilery. Spoilery są złe. Nie chcę spoilerów.
„Love, Rosie”.
„Love, Rosie”.
Love, Rosie wyróżnia się tym, że jest napisana w formie listów, e maili, SMS-ów i innych treści zapisanych na papierze. — Że jak? E-maile i SMS-y niewiele mają wspólnego z papierem, chyba że mówisz o książce samej w sobie, ale w takim wypadku byłoby to bezsensowne. Mogło Ci też chodzić o jakieś notatki na pojedynczych kartkach, ale w takim wypadku wolałabym wiedzieć, że chodzi Ci o notatki na pojedynczych kartkach, a nie „inne rzeczy zapisane na papierze” (patrz: początek zdania).
Swoją drogą widok powieści epistolarnej nie powinien dziwić żadnego książkomaniaka ani nikogo, kto przerabiał „Cierpienia młodego Wertera”, częściowo „Oskara i Panią Różę” albo chociażby przeczytał „Biednych ludzi”. Możesz oczywiście nie lubić takiej narracji, ale w takim wypadku to zaznacz zamiast dziwić się, że można pisać inaczej niż za pomocą opisów i dialogów.
Czyli kompletnie odejście od tradycyjnej formy, czy zwyczajnej narracji. — Tutaj zachowujesz się, jakbyś nie była otwarta na nowe koncepcje (albo raczej mniej typowe, bo to wcale nowe nie jest i sięga romantyzmu). Swoją drogą — czy to nie to samo?
I nie wiem czasem, czy właśnie ta forma tak bardzo zepsuła tę książkę. — Czasem? A więc rozmyślasz o tym sporadycznie i rozpamiętujesz narrację?
Dalej wciąż narzekasz na formę, ale przynajmniej wprost mówiąc, że po prostu Tobie się ona nie podoba. Nie wysnuwałabym tak daleko idących wniosków jak „narracja zepsuła tę książkę”, bo to już tylko i wyłącznie kwestia gustu. Przedstawiasz to trochę tak, jakby był to fakt niepodważalny.
Każda postać od początku do końca całego swojego życia wydaje się mieć przypisane konkretne cechy (...) — Nie do końca rozumiem, co chcesz przekazać. Bardzo często bywa tak, że człowiek od początku po kres swojego życia zachowuje tę samą osobowość albo chociaż wybrane ugruntowane cechy swojego charakteru.
Do tego dochodzą decyzje bohaterów, które bardzo mnie irytowały i momentami były strasznie nieracjonalne, a z drugiej strony szablonowe. — To powinni być wyidealizowani i nie popełniać błędów? W życiu też bardzo często tak bywa, to nie może być argument na to, że książka jest do bani. Uważasz, że to nienaturalne, ale ze sposobu, w który to przedstawiłaś, wnioskuję, że to niezwykle naturalne i ludzkie. Irytujący typ człowieka, ale wcale nie taki nierzeczywisty.
Dobra. Nadal nie do końca rozumiem, o czym jest ta książka ani co w niej tak denerwującego (poza mniej typową narracją i bohaterami popełniającymi błędy). Na dobrą sprawę mogłabyś napisać te dwa zdania, dorzucić coś do końca akapitu i voilà, gotowe. Zastanawia mnie też, dlaczego wystawiłaś cztery punkty na dziesięć, skoro w całej tej recenzji nie znalazłam pozytywnego słowa na temat powieści. Głupio się czułaś, nisko ją oceniając, tak? I to tylko dlatego, że innym się nie podoba? Masz prawo mieć inne zdanie. Wolałabym jednak jakieś bardziej konkretne argumenty. Cóż.
Pora na „Marsjanina”. Po obejrzeniu filmu sama jestem zainteresowana tą pozycją, więc — kto wie? — może rozwiejesz lub zwiększysz moje wątpliwości.
Nie tylko za sprawą książki, ale też jej ekranizacji, która prawdopodobnie okaże się z jedną bardziej dochodowych tego roku. — Posunęłabym się do stwierdzenia, że głównie za sprawą ekranizacji. Nie oszukujmy się.
(...) i tak naprawdę zaraz po lekturze nie pamiętam już żadnych nazw lub
zagadnień wymienionych w książce. No, może MAV i MDV, bo o nich jest
naprawdę sporo napisane. — Trochę nie rozumiem, po co wymieniasz nazwy tych dwóch zagadnień (?), skoro my — postronni czytelnicy, niezorientowani w temacie — nie mamy pojęcia, z czym to się je.
To dzięki jego dziennikom lub zapisom plików dźwiękowych, wiemy, co tak
naprawdę dzieje się nie tylko wokół niego, ale w jego umyśle. Najlepsze
w tym wszystkim jest to, że nie wiemy o nim za wiele. — Ee? Jeśli wiemy, co dzieje się w jego umyśle, to wiemy już o nim naprawdę bardzo dużo.
Okej. Skupiłaś się przede wszystkim na języku i specjalistycznym słownictwie, jakie niewątpliwie musi towarzyszyć książce tego gatunku. Mówisz o nich jako największej wadzie, jednocześnie doceniając prostotę przekazu i rozumiejąc potrzebę operowania takimi pojęciami. Co więcej, widzę pewne wykluczanie się opinii — niby zrozumiałe, a zrozumiałaś tylko o tym MAV i MDV. Czytając recenzję, miałam wrażenie, że przeszkadza Ci to dużo bardziej, poświęciłaś przecież temu znaczną część tekstu. A tu bum, 8/10. Zastanawia mnie też, dlaczego tak bardzo zdziwiło Cię nieprawdopodobieństwo zdarzeń. Cóż, to chyba całkiem zrozumiałe, skoro masz do czynienia z science fiction.
Cieszę się, że wskazałaś największy według Ciebie plus tej książki — poczucie humoru i charyzmę bohatera. Muszę Cię także pochwalić za brak spoilerów, których trochę się obawiałam, bo te zabiłyby chęć czytania w potencjalnym zainteresowanym. Jeśli chodzi o mnie, nadal jestem nastawiona pozytywnie, chociaż już sama nie rozumiem, jak to jest z tymi pojęciami (zrozumiałe czy niezrozumiałe).
„Zbrodnia w szkarłacie” na tapetę.
Przyznaję, że o sięgnięciu po tę książkę przekonała mnie nie tylko
okładka, ale też nietypowe osadzenie akcji w początku XX wieku w Polsce. — Nie rozumiem sensu tego „przyznaję”. Co przyznajesz? I co w tym dziwnego albo występnego?
Przyznaję, że jest to moje pierwsze spotkanie z polskim autorem od naprawdę bardzo, bardzo dawna. — O, znowu. Tu już bardziej zasadne, ale za to nabawiłaś się powtórzenia.
W całej książce pojawiały się niektóre elementy często praktykowane w swoich tworach przez Brytyjkę. — Musiałam przeczytać dwa razy, nim zrozumiałam sens tego zdania. Łopatologicznie napisane.
Często wspominam, że zupełnie nie przepadam za historią, a zwłaszcza za Polską. — Więc Polska to historia? Polska to państwo. Może być historia Polski lub polska historia. Poza tym nie lubić historii ogólnie a głosić, że nie przepada się za historią ojczystego kraju to... no cóż, różnica. Trochę nie rozumiem, co w historii Polski nudniejszego czy gorszego od historii — dajmy na to — Anglii (bo przecież co jak co, lecz historię mamy piękną), ale dobra, nie będę drążyć tematu.
(...) pomogło w większym stopniu doświadczyć naturę tamtego okresu. — Doświadczyć naturę tamtego okresu? Możesz wytłumaczyć?
Chociaż samo rozwiązanie zagadki nie było niezwykle szokujące, to z całą pewnością zaskakiwało. — Aha. Sama już nie wiem, czy to plus czy minus.
Z wielką przyjemnością przeczytałam kryminał nie współczesny, ale taki,
gdzie rozwiązując zagadkę ma się do dyspozycji głównie dowody,
przesłuchania świadków oraz zwyczajne myślenie. — Co? Przecież współcześnie też ma się do dyspozycji dowody, zeznania świadków i myślenie...
Z całej recenzji złożonej z kilku akapitów dowiedziałam się tylko tyle, że autorka pisze w ciekawy sposób, dobrze przeprowadza wątek kryminalny i słusznie osadziła akcję w przeszłości. Niewiele tu konkretów. Równie dobrze mogłabyś napisać: „Nie lubię historii, ale tutaj to nie przeszkadzało; dobrze napisana książka, fajny kryminał, zaskakiwało, ale nie spadłam z krzesła” i wyszłoby dokładnie na to samo. Mam podobne wrażenia jak po pierwszej z ocenianych recenzji.
„Hopeless”. Zdanie wstępne do śmietnika. Ja nie czytałam i mam się dobrze.
Chyba już nie ma ani jednej osoby
(ponieważ mnie już można wykluczyć) która tej książki nie czytała. Jeśli
jednak należysz do tego grona to i tak pozostajesz w mniejszości. — Co? Do jakiego grona? Czytających? To jest mniejszość? Przed chwilą napisałaś, że chyba nie ma osoby, która by tego nie przeczytała? Logiczne, że pozostaję w mniejszości. Chociaż skoro wszyscy to czytali, to chyba mówisz do nieistniejącego grona. Hm.
No bo jak historia nastolatki może być aż tak fascynująca? — To historia, której główną bohaterką jest nastolatka, nie może być interesująca? Skąd ten wniosek? Jest cała masa dobrych książek o małolatach i wcale nie odstają od tych o dorosłych. Nie mówię tutaj o jakichś typowych historyjkach dla trzynastolatek, bo takie z reguły rzeczywiście trudno nazwać oryginalnymi i fascynującymi, ale przecież zdecydowanie za bardzo uogólniasz.
Inaczej odbiera tego przystojnego mężczyznę, z każdą stroną jej doznania niemal ewoluują. — Z każdą stroną... co?
Rzadko kiedy jestem "świadkiem"
przemiany bohatera na bieżąco. Zazwyczaj cechy przypisane postaciom
towarzyszą im od początku powieści aż do końca. — To słabe książki czytasz, skoro nie ma w nich żadnych bohaterów dynamicznych.
Co mogę powiedzieć więcej? — No tak, to Twój odwieczny problem.
Raczej nie przepadam za historiami
przepełnionymi wszelkiego rodzaju "cukrem" w postaci czułych pocałunków i
równie banalnych zdań wypowiedzianych przez niezbyt skomplikowane
postaci. — A nie mówiłaś przed chwilą, że to wszystko z czasem ewoluowało?
Nie rozumiem Twojego systemu punktacji. Książka jedna z lepszych, zachwyciła Cię, wciągnęła i w ogóle, a dostaje 8/10. Czyli dobry. Hm.
„Razem będzie lepiej”. Czyli recenzja rodem ze znaczka pocztowego. Kto wie, może minimum słów, maksimum treści?
I z tego miejsca pozdrawiam serdecznie Niebieską zakładkę! — A nie autora/autorkę Niebieskiej zakładki?
Cała fabuła Razem będzie lepiej skupia się przede wszystkim wokół podróży, która zbliżyła do siebie (nie tylko) zupełnie obcych ludzi. — Do czego odnosi się to „nie tylko”? Nie tylko zbliżyła do siebie? To do czego jeszcze?
Pomimo tego, że wydarzenia opisane w książce czasami są naprawdę nieprawdopodobne, autorka postarała się o ich realizm. — No nie bardzo się postarała, skoro są nieprawdopodobne. Możesz powiedzieć, że postarała się je przedstawić w jak najbardziej realistyczny, naturalny sposób.
Wszyscy bohaterowie są wielowarstwowi, a na ich charakter składa się
wiele różnych cech, które ukształtowały się przez całe ich (krótkie lub
nie) życie. — Podobnie jak w przypadku 99% ludzi na Ziemi (pi razy drzwi).
I chociaż był jeden incydent w książce, który dało się przewidzieć i
trochę zakrawał on o komedię romantyczną to nie zepsuło mi to powieści,
jako całości. — Ale co to ma do charakteru bohaterów, że piszesz to w tym miejscu?
Ale naprawdę nie jestem w stanie napisać nic więcej poza tym, że książka niezwykle mi się podobała. — Kolejny argument na poparcie mojej tezy. Więcej w podsumowaniu.
Sięgam po objętościowo atrakcyjniejszą notkę poświęconą książce „Czerwone gardło”.
Pierwsze sto stron Czerwonego gardła jest wprowadzeniem, w którym poruszane jest kilka wątków. — No wiesz, jakoś trzeba książkę zacząć, żeby czytelnik się od początku nie pogubił.
Niestety zupełnie mnie wciągnęła, a przy tym drugim podejściu początek wyglądał tak samo. — Niestety Cię wciągnęła, aha. Zdziwiłabym się, gdyby treść książki w fantastyczny sposób zmieniła się przez ten rok.
O tak, Myron Bolitar u Cobena jest fantastyczny. Szkoda, że nie masz na blogu żadnej recenzji tego autora. Tym bardziej, że sama o nim wspominasz. No i lubisz kryminały.
Bardzo się cieszę, że Jo Nesbo nie zrobił z Harryego Hole'a typowego
policjanta — czyli życiowego nieudacznika, oczywiście samotnika. — Nie wiedziałam, że typowy policjant to samotny nieudacznik, ale dzięki za informację.
Chociaż sam początek powieści trochę mi się dłużył, myślę, że nie
przebrnęłabym przez niego, gdyby nie bardzo dobry warsztat pisarski
autora. — Po tym „chociaż” spodziewałabym się innej konstrukcji. Sama przeczytaj, jak to brzmi.
Jednak w tym przypadku każde drugorzędne wydarzenie, czy też dialogi, które zwyczajnie nie wnosiły nic do książki były ciekawe. — Ale takie wydarzenia i dialogi są potrzebne. Nie uważam, by niczego do książki nie wnosiły. Przecież to też książkę buduje. Może co najwyżej nie ma bezpośredniego wpływu na rozwój głównego wątku.
Nie tyle ciekawe, ale przede wszystkim bardzo sprawnie i interesująco napisane. — To ciekawe =/= interesująco napisane? Poza tym skąd wiesz, czy pisanie szło autorowi sprawnie? Może niespecjalnie mu się spieszyło?
Postać Harryego Hole'a nie tylko zyskała moją sympatię, ale z równie wielkim zaangażowaniem śledziłam jego losy. — Ale dlaczego taka łopatologiczna konstrukcja, no dlaczego? Nie tylko zyskała moją sympatię, ale również... co?
Uważam, że posty o najlepszych i najgorszych książkach 2015 roku to ciekawa inicjatywa. Niby tylko krótkie zestawienie, ale może być dla kogoś pomocne. Stanowi też pewną reklamę poszczególnych recenzji, dodatkowe ich uwypuklenie. Zastanawia mnie tylko, dlaczego dodałaś do nich etykiety-tytuły, skoro więcej postów oznaczonych tym tagiem już się przecież nie pojawi. Sama nie wiem, dziwna metoda oznaczania.
Dobrze, przeczytam jeszcze kilka nowszych recenzji i ocenię dwie wybrane. Myślę, że mam już dobry ogląd na Twój styl pisania, ale niech te świeże notki utwierdzą mnie w tych przekonaniach.
„Powód, by oddychać”. A może „Powód by oddychać”? Bo wiesz, to dość istotna różnica. Używasz pierwszej wersji, ale na załączonym zdjęciu okładki widnieje druga. Jak to w końcu jest z tym tytułem?
(...) od tych zachwalających całą serią do tych niezbyt pochlebnych nawet tylko o pierwszym tomie. — A co takiego wyjątkowego jest w pierwszym tomie, że użyłaś słówka „nawet”? Chciałabym wiedzieć. Jako ciekawski człowiek, ale także jako czytelnik.
Oczekiwałam, że wyjaśnienie jej zachowania będzie bardziej jakby głębsze, skomplikowane. — Jakby? Musisz wiedzieć, co chcesz powiedzieć.
Ale widocznie autorka wymyśliła to w ten sposób, żeby ktoś miał jakiekolwiek powody do sprawiania bólu głównej bohaterce.
Jeżeli chodzi o bohaterów - o dziwo główna bohaterka denerwowała mnie najmniej. — O dziwo ponieważ?... Bo póki co można wywnioskować, że każdy główny bohater z reguły jest irytujący.
Niby jest powiedziane, wyjaśnione, ale mnie to nie przekonuje. — Oho, znowu.
Co nie podobało mi się w tej powieści ewidentnie to jej długość. Może nie tyle sama długość (...) — Kobieta zmienną jest.
(...) książka jest strasznie przegadana. Autorka chyba wyznaczyła sobie za cel jakąś tam ilość stron i dlatego często leje wodę. (...) Powód by oddychać czyta się naprawdę przyjemnie i nie mam żadnych zarzutów, co do stylu autorki. — Bardzo zmienną.
Trochę rozczarował mnie problem przemocy, który - pomimo nieszablonowego podejścia - nieco rozczarowuje. — Rozczarował Cię problem, który rozczarowuje. To ma sens. Mistrzyni argumentowania.
Powód by oddychać okazało się lekkim rozczarowaniem. — To już wiemy.
Już po kilku dniach po jej przeczytaniu pamiętam bardzo mało szczegółów z książki (...) — No raczej że z książki, skoro po jej przeczytaniu.
„Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności” (jako jeden z ostatnich postów) na tapetę i przechodzę do podsumowania. Nie jest całkowicie uporządkowana chronologicznie, a dwójka rozmówców
czasami zbacza z głównego toru rozmowy, czy też narzuconej myśli. — To narracja przybiera formę rozmowy dwojga ludzi? Powinnaś uwzględnić to już na początku, bo teraz nie bardzo wiem, jak to rozumieć.
Jak wspomniałam, polega na rozmowie pomiędzy Maćkiem Suthrem oraz Beatą Nowicką. — Tak? Gdzie? Chyba nie widzę. Pierwsze słyszę o Beacie Nowickiej. Suthrem?
Niezwykle podobała mi się taka forma opowiadania życia, ale też ukradkiem
poznawania na podstawie wypowiadanych zdań własnie charakter aktora. — Na podstawie wypowiadanych zdań... Opowiadania życia... To wszystko brzmi, jakbyś na siłę próbowała uniknąć powtórzeń. Znów. Niedobrze.
Dzięki formie rozmowy można było odnieść wrażenie, że również uczestniczy się w wymianie zdań pomiędzy dziennikarką a aktorem. — Dziwna jestem. Oglądając lub czytając wywiad, raczej nie czuję się jak rozmówca.
(...) a pomiędzy każdego z nich jest minimum strona opowiedziana przez osoby (...) — Opowiedziana strona? Ok. To jest strona z powieści „Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności”. Jest biała. Zawiera około 250 słów. Bardzo mi się podoba.
(...) które znają - bliżej lub mniej - aktora. — Ok, rozumiem. Dalej lub więcej, bliżej lub mniej. Wolniej lub piękniej, szybciej lub brzydziej. To ma sens.
Poza tym chciałam napisać, że Stuhrmówka jest bardzo ładnie wydana,
kolory świetnie ze sobą współgrają, a poza rozmową książka wzbogacona
jest o liczne zdjęcia (...) — Dobry moment sobie wybrałaś na zachwyty nad oprawą.
(...) oraz decyzjach, które podejmuje się oceniając sławnych ludzi, najczęściej aktorów. — Jakiego rodzaju decyzje masz na myśli? Poza tym nie uważam, by ludzie bardziej oceniali aktorów niż, na przykład, piosenkarzy.
Niezwykłe, dopracowane wydanie książki tylko cieszy oczy. — Mówimy, że coś cieszy oko.
Nie oczekiwałam niczego wielkiego, ale bardzo pozytywnie się zaskoczyłam tą książką. — Nie spodziewałaś się fajerwerków, a jednak bardzo chciałaś ją mieć. Ciekawy paradoks. Ach, my kobiety...
Recenzja powinna być subiektywna. Trudno oceniać coś bez wyrażania swoich opinii, bez koncentrowania się na własnym postrzeganiu danej książki czy filmu. Wszystko to jednak musi być poparte przykładami z książki, odpowiednio uargumentowanymi.
Ale naprawdę nie jestem w stanie napisać nic więcej poza tym, że książka niezwykle mi się podobała. — Więc dlaczego, no dlaczego bierzesz się za pisanie recenzji? To, że książka Ci się podobała, nie jest żadną cenną informacją dla czytelnika; ten fakt powinien jasno wynikać z tego, co o owej książce napisałaś. Tymczasem Ty sugerujesz, że to wszystko, co możesz powiedzieć. To może od razu zrób listę dobrych i złych — Twoim zdaniem — powieści? Wyjdzie na to samo. Staraj się zawsze pisać o konkretnych rzeczach, które przypadły Ci do gustu (bądź też nie). Czytelnika bardziej zainteresuje, że styl autora był lekki i zabawny albo że następowały liczne zwroty akcji niż fakt, że książka była fajna. Naprawdę.
Uogólniasz nie tylko w tym aspekcie. Stwierdzasz, że główny bohater o dziwo był w porządku (normalnie tak się nie zdarza?) albo że jesteś pewna, że wszyscy daną pozycję przeczytali. Takie skróty myślowe nie są dobre. Powiedz, że bohaterowie tej powieści zostali zaskakująco ciekawie wykreowani, bo np. w ostatnich, które czytałaś w obrębie danego gatunku, ten aspekt pozostawiał wiele do życzenia. Porównuj do innych dzieł, mów, jak to recenzowane wypada na ich tle. Ale nie posuwaj się do tak ogólnych stwierdzeń, bo można przez to wyciągnąć błędne wnioski.
Lejesz wodę. To wiąże się trochę z faktem, że zazwyczaj sprawiasz wrażenie, jakbyś nie miała pojęcia, co o książce napisać i w kółko mówisz o tym samym, zazwyczaj w ogólnikach. Pomyśl — kilkaset zapełnionych tekstem stron. Ileż można z tego wyciągnąć! Bohaterowie Ci się podobali? Napisz, co było w nich innego, zaskakującego. Denerwował Cię styl autora? Dlaczego? Był zbyt ciężki, opisy zbyt szczegółowe i nużące? A może coś zaczęło dziać się dopiero po ośmiu rozdziałach? Komu spodoba się ta książka? Może fanom innej, bardziej znanej? Pozwól czytelnikom wyciągnąć jak najwięcej z Twojej recenzji. Nie tylko tego, co Ci się podobało, bo nie wchodzą na Twojego bloga tylko po to, by poznać Twój gust, ale także tego, co zachęci ich do przeczytania książki lub raczej do niej zniechęci. Nie zrozum mnie źle, czasem podrzucasz naprawdę sporo informacji — jak np. o charyzmie głównego bohatera „Marsjanina” czy konstrukcji książki o Stuhrze. To powinno dotyczyć każdego elementu. Pełna recenzja to właśnie zawiera. Nigdy też nie wiadomo, co interesuje czytelnika najbardziej, czego w książce szuka.
Bądź konsekwentna. Nie dawaj sprzecznych sygnałów. Kiedy piszesz, że (...) książka jest strasznie przegadana. Autorka chyba wyznaczyła
sobie za cel jakąś tam ilość stron i dlatego często leje wodę, to nie powinnaś za chwilę oznajmiać: Powód by oddychać czyta się naprawdę przyjemnie i nie mam żadnych zarzutów, co do stylu autorki. To woła o pomstę do nieba. W tej chwili czytelnik nie wie, jak to tak naprawdę jest z tym stylem. A może wraz z rozwojem akcji rozwinął się też sposób pisania autorki? Pisz o tym. Pisz o wszystkich istotnych uwagach, jeśli jesteś pewna swoich słów i jeśli tylko nie zawierają one spoilerów. Na szczęście tych raczej próżno u Ciebie szukać.
Twoje recenzje przypominają bardziej dość mało treściwe i konkretne teksty, więcej mówiące o Twoich gustach niż o faktycznej treści książki. Nie wyglądają one profesjonalnie, nie zawierają cennych szczegółów, informacji o wyjątkowych cechach danej powieści, porównań — czyli w sumie najlepszych „smaczków”. Spróbuj uatrakcyjnić swoje posty, zachowaj swoje „ja” — subiektywizm jest jak najbardziej wskazany, wszelkie dygresje i żarty również, ale wszystko to ma prowadzić do osiągnięcia celu pisania recenzji — sprawienia, aby czytelnik dzięki Twojej opinii zadecydował, czy warto lub nie warto po daną pozycję sięgnąć. A żeby takową decyzję podjął, musi mieć chyba jakieś podstawy, czyż nie? Coś więcej niż informację, co Ty o tej książce myślisz. Gusta są przecież różne.
17/40
4. Poprawność
„Love, Rosie”
„Marsjanin”
„Zbrodnia w szkarłacie”
„Hopeless”
„Razem będzie lepiej”
„Czerwone gardło”
„Powód(,) by oddychać”
„Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności”
15/25
4. Ramki
4/5
Zdobyłaś 44/89 punktów
Ocena: słaby (2)
W pewnym momencie, dwa miesiące temu, nawet byłam bardzo bliska jej przeczytania, ale kiedy otwarłam ją żeby przejrzeć i zobaczyłam tę dziwną formę to się przeraziłam i odłożyłam książkę.
— Już wiemy, że nastąpiło to dwa miesiące temu, nie musisz więc mówić o „pewnym momencie” — doskonale znamy ten moment, możemy umiejscowić go w czasie. Przecinki leżą. I to lekko odrzucające otwarłam też. Dwa miesiące temu byłam bardzo bliska jej przeczytania, ale kiedy otworzyłam książkę i zobaczyłam tę dziwną formę, lekko się przeraziłam i odłożyłam ją.
Czyli kompletnie odejście od tradycyjnej formy, czy zwyczajnej narracji.
— Bez przecinka. Chociaż sądzę, że ten dopisek jest niepotrzebny, bo mówi o tym samym.
(...) podczas zwykłej wymiany zdań (chyba każdy potwierdzi, że zupełnie inaczej odbywa się rozmowa twarzą w twarz od telefonicznej). Wszystko wiedziałam z relacji kartek i listów. Przez cały czas mnie to męczyło i utrudniało czytanie. Nie wspominając o zbędnych wymianach zdań (...)
— Wymiany zdań, wymianach zdań — powtórzenie.
Nie wspominając o zbędnych wymianach zdań albo fragmentów przebywania na czacie dla rozwodników...
— Nie wspominając (o kim? o czym?) o fragmentach (czego?) rozmów na czacie dla rozwodników.
Kolejną rzeczą, która była naprawdę źle zrealizowana to cały proces dorastania,
— Kolejna rzecz to albo kolejną rzeczą był.
Mogę przysiąc z ręką na sercu, że domyśliłam się każdego, pojedynczego
— Bez przecinka, każdego pojedynczego. I tyle.
Postaci w tej książce zachowywały się, jak te z komedii romantycznych (...)
— Bez przecinka.
Nie rozumiem zachwytów nad tą książką i źle się czuję wystawiając taką, a nie inną ocenę biorąc pod uwagę jej rewelacyjne (...)
— Zachwytu. Źle się czuję, wystawiając taką, a nie inną ocenę, biorąc pod uwagę...
„Marsjanin”
(...) ale też wszystkiego co jest związane z takimi podróżami.
— Jakimi podróżami? Nic wcześniej nie wspominasz, sugeruje to tylko tytuł. Przecinek przed co.
(...) autor starał się przedstawić wszystkie szczegóły nie tylko najprościej,
ale też nie w sposób "suchych" faktów, jakie moglibyśmy usłyszeć w
jednym z programów na Discovery Channel.
— W sposób suchych faktów? Może w ich formie?
Pomimo tego, że nierzadko nie potrafię zrozumieć dlaczego komuś coś się podoba lub nie (...)
— Przecinek przed dlaczego.
Zdaję sobie również sprawę, że przez trudne wyrażenia (które pomimo swojej częstotliwości i tak wylatywały mi z głowy..)
— Okej. Jak zwykle przechodzę do instruktażu:
. — to jest kropka
: — to jest dwukropek
... — to jest wielokropek
.. — a to jest błąd.
(...) pasjonuje się fizyką oraz innymi podobnymi do niej dziedzinami. Nie
chodzi tutaj tylko o wyliczanie kolejnych reakcji chemicznych albo nazw
skafandrów (...)
— Fizyką. A mówisz o nazwach skafandrów i reakcjach chemicznych. Może jakbyś powiedziała, że chodzi o inne nauki ścisłe, to bym się teraz nie czepiała.
Dzięki tym wszystkim szczegółowym opisom Marsjanin, pomimo tak nieprawdopodobnej fabule (...)
— Pomimo (czego?) tak nieprawdopodobnej fabuły.
Byłam przekonana, że dowiem się czegoś więcej o jego przeszłości, rodzinie oraz tego, jak wyglądało jego życie na Ziemii.
— Oraz tym, jak wyglądało jego życie na Ziemi.
Czy skutecznie, czy też nie - przekonajcie się o tym sami.
— Bez tego o tym.
„Zbrodnia w szkarłacie”
Autorka chyba nie bez powodu została nazwaną polską Agathą Christie.
— Została nazwana.
— Została nazwana.
Z wielką przyjemnością przeczytałam kryminał nie współczesny, ale taki,
gdzie rozwiązując zagadkę ma się do dyspozycji (...)
— Z wielką przyjemnością przeczytałam kryminał nie współczesny, ale taki,
gdzie rozwiązując zagadkę, ma się do dyspozycji...
Myślę, że Katarzyna Kwiatkowska już zapoczątkowała moją chęć, na czytanie polskich autorów.
— Bez drugiego przecinka.
„Hopeless”
Chyba już nie ma ani jednej osoby (ponieważ mnie już można wykluczyć) która tej książki nie czytała.
— Przecinek przed która.
Pomimo, że wszystkie (...)
— Dlatego że, pomimo że.
Sky denerwuje mnie swoim "podniecaniem" i fascynowaniem się Holderem - jego gołego torsu, słodkich dołeczków w policzku itp.
— Jego (czym?) gołym torsem...
(...) a każda podjęta przez nich decyzja, czy też wypowiedziane zdanie (...)
— Bez przecinka.
Czułam, że to jest prawdziwe i nie wymuszone (...)
— Niewymuszone.
To, czym wyróżnia się Hopeless a brakuje wielu innym książkom młodzieżowym, czy obyczajowym to zaskoczenie.
— To, czym wyróżnia się Hopeless, a czego brakuje wielu innym książkom młodzieżowym i obyczajowym, to zaskoczenie (lepiej: zaskakująca fabuła).
Chociaż niektórych kwestii sama się domyśliłam to rozwiązanie pewnych zagadek i niedomówień po prostu mnie zaskoczyło
— Ups, powtórzenie. Przecinek przed drugim zdaniem składowym.
Ponadto, Collen Hoover bardzo umiejętnie wplotła wydarzenia (...)
— Bez przecinka.
(...) jedną z wielu, a okazało się, że jest to jedna z lepszych książek (...)
— Jedną, jedna — powtórzenie.
„Razem będzie lepiej”
(...) ale polubiłam każdego, pojedynczego bohatera tej książki (...)
— Bez przecinka.
— Bez przecinka.
(...) pomimo, że tak bardzo się od siebie różnią.
— Pomimo że, mimo że, dlatego że...
I chociaż był jeden incydent w książce, który dało się przewidzieć i trochę zakrawał on o komedię romantyczną to nie zepsuło mi to powieści, jako całości.
— I chociaż był jeden incydent w książce, który dało się przewidzieć i który trochę zakrawał o komedię romantyczną, to nie zepsuło mi to powieści.
A przynajmniej mnie się kojarzy z nim ta książka.
— A przynajmniej mnie ta książka się z nim kojarzy.
Cieszę się, że w książce zostały poruszone przyziemne problemy takie, jak problem z pieniędzmi, rozstanie, czy też gnębienie dziecka, nastolatka.
— Problemy, problem — powtórzenie. Przecinek przed takie jak, a nie przed jak. Bez przecinka przed czy. Nastolatek to też dziecko.
„Czerwone gardło”
(...) podeszłam do ekspedientki w księgarni i zapytałam od jakiej części powinnam najlepiej zająć.
— Przecinek przed od jakiej.
Pierwsze sto stron Czerwonego gardła jest wprowadzeniem, w którym poruszane jest kilka wątków.
— Jest, jest.
Jednak po przebrnięciu przez ten "wstęp" było co raz lepiej.
— Po co cudzysłów? Coraz.
Podobnie, jak wielu innych pisarzy (...)
— Bez przecinka.
I jak w niektórych przypadkach ten zabieg jest dobrze przeprowadzony (Myron Bolitar u Harlana Cobena, czy agentki Rizzoli i Isles u Tess Gerritsen) to na przykład u Camilli Lackberg moim zdaniem, było to nieudane.
— Zaczęłabym od „o ile”. Przecinek przed to, za to pierwszy zbędny. Moim zdaniem to wtrącenie, więc wymaga przecinka z obu stron. To, to — powtórzenie.
Postaci w jej książkach jest niezwykle dużo, a wątki obyczajowe za bardzo dominują nad tym kryminalnym. Jednak w Czerwonym gardle jest zupełnie inaczej.
— Jest, jest.
(...) że Jo Nesbo nie zrobił z Harryego Hole'a typowego policjanta (...)
— Harry'ego.
Jednak w tym przypadku każde drugorzędne wydarzenie, czy też dialogi (...)
— Bez przecinka.
Nie tyle ciekawe, ale przede wszystkim bardzo sprawnie i interesująco napisane.
— Nie tyle coś tam, co coś tam.
Książka jest naprawdę bardzo dobra i z całego serca polecam go wszystkim miłośnikom kryminałów. — Ten książka?
„Powód(,) by oddychać”
(...) od tych zachwalających całą serią do tych niezbyt pochlebnych nawet tylko o pierwszym tomie.
— Przecinek przed nawet.
Pomimo tego, coś mnie do powieści przyciągnęło (...)
— Bez przecinka.
Książka zaczyna się dość ciekawie, z trochę szokującą relacją Emmy na temat jej... incydentu z ciotką.
— Mówimy o relacji z meczu czy relacji na temat meczu? No właśnie. Poza tym ten incydent koślawo brzmi. Tym bardziej, że ten, kto nie czytał książki, nie ma pojęcia, o co Ci chodzi.
Ku mojemu zdziwieniu, Emma nie doświadczała upokorzeń ze strony pijanego ojca (...)
— Przecinek zbędny.
(...) Emma nie doświadczała upokorzeń ze strony pijanego ojca, a żony swojego wujka - czyli rodziny, która zaoferowała się nią zaopiekować. "
— Członka rodziny. Najpierw cudzysłów, potem kropka.
Pomimo to, nie podobała mi się do końca realizacja całego problemu przemocy.
— I znów: bez przecinka!
Chociaż motywy ciotki Emmy były jasno wyjaśnione, dla mnie nie były zbytnio zadowalające.
— Były, nie były — powtórzenie.
(...) ale przez całą masę innych wątków w książce, nie odnosiłam wrażenia (...)
— Bez przecinka.
(...) aż taka krzywdę, jaką byłaby w rzeczywistości.
— Jaką?
To samo dotyczy się męskiej części szkoły - Ci, którzy pojawiali się na dłużej byli (...)
— Tyczy się albo dotyczy. Nie ma kompilacji. Ci małą literą, to nie list.
Chyba, że ja żyłam w jakiejś innej rzeczywistości i w każdej szkole do której nie chodziłam własnie tak było?
— Chyba że ja żyłam w jakiejś innej rzeczywistości i w każdej szkole, oprócz tej, do której chodziłam, tak właśnie było?
(...) jej charakter jest ciekawy, a transformacja, jaką przechodzi przez całą książkę jest wyraźnie widoczna.
— Jest, jest — powtórzenie. Oddziel wtrącenie przecinkiem z obu stron, nie tylko z jednej.
Co nie podobało mi się w tej powieści ewidentnie to jej długość.
— To, co nie podobało mi się w tej powieści, to zdecydowanie jej długość.
(...) i nie mam żadnych zarzutów, co do stylu autorki.
— Bez przecinka.
Polubiła główną bohaterkę i jej przyjaciółkę (...)
— Kto? Twoja ciotka? Koleżanka? Sąsiadka?
„Stuhrmówka, czyli gen wewnętrznej wolności”
Pomimo, że nie jestem nie wiadomo (...)
— Mimo że, pomimo że, chyba że etc.
— Mimo że, pomimo że, chyba że etc.
Dlatego, kiedy zobaczyłam tę książkę w ofercie (...)
— To „dlatego” stanowi wstęp do dalszej części zdania, nie musisz stawiać po nim przecinka. Przeczytaj na głos. Nie ma pauzy, czyż nie?
Szczęśliwym trafem, otrzymałam ją na swoje urodziny w grudniu.
— Bez przecinka.
Nie czytałam dotychczas żadnej publikacji dotyczącej życia aktora, (jedynie widziałam kilka wywiadów) dlatego większość wydarzeń (...)
— Przecinek stawiasz po nawiasie. Nie przed.
(...) większość wydarzeń, czy też sytuacji (...)
— Bez przecinka. Chociaż... wydarzenia to też sytuacje, czyż nie? Nie napiszesz „dalmatyńczyków czy też psów”.
Nie jestem dlatego w stanie stwierdzić, czy historie, jakie padają z ust Maćka nie były już wcześniej opowiadane lub publikowane.
— To dlatego w środku wygląda koślawo. Przecinek z obu stron wtrącenia.
(...) niezwykle dużo dowiedziałam się o tym aktorze. Na początku nie umiałam trochę przyzwyczaić się do rytmu tej książki.
— Niezwykle to taki trochę wymuszony epitet. Tym, tej — powtórzenie.
(...) zbacza z głównego toru rozmowy, czy też narzuconej myśli.
— Bez przecinka.
Pomimo to, bardzo podoba się to (...)
— Zagadka na dziś: znajdź trzy błędy.
(...) było trudno przebrnąć nawet przez kilka rozdziałów biografii, pomimo dużego zainteresowania daną postacią. Dzięki formie rozmowy można było (...)
— Było, było — powtórzenie
A każdy gest, czy też śmiech zapisany na papierze był widzialny lub słyszalny.
— O, znów był. Bez przecinka.
(...) po zachowaniu oraz zwyczajnej rozmowie, niż dzięki opowiadaniu tylko o sobie.
— Przecinek jest zbędny.
(...) każdy poświęcony osobnemu wydarzeniu, czy też szczególnemu okresu z życia Maćka (...)
— Bez przecinka.
(...) a pomiędzy każdego z nich jest minimum strona opowiedziana przez osoby (...)
— Pomiędzy każdego z nich?
(...) ale też przyjaciół, czy też rodziny młodego Stuhra.
— Bez przecinka.
Poza tym chciałam napisać, że Stuhrmówka jest bardzo ładnie wydana, kolory świetnie ze sobą współgrają, a poza rozmową książka wzbogacona jest o liczne zdjęcia (...)
— Oznacz tytuł kursywą. Poza, poza. Jest, jest.
(...) zastanowienia się nad samym sobą, swoim życiu oraz decyzjach,
— Zastanowienia się nad (czym?) samym sobą, (czym?) swoim życiem, (czym?) decyzjami.
(...) które podejmuje się oceniając sławnych ludzi (...)
— Przecinek przed imiesłowem.
Nie oczekiwałam, że będzie to aż tak poważna książka, która w pewien sposób wpłynie na mój sposób myślenia o aktorach i o tym zawodzie, który (...)
— Która, który.
(...) i o tym zawodzie, który jest tak naprawdę taki, jak każdy inny. A niektórzy o tym zapominają.
Podsumowując, Stuhrmówka okazała się bardzo ciepłą, interesującą spowiedzią utalentowanego aktora. Niezwykłe, dopracowane wydanie książki tylko cieszy oczy. Podczas czytania niejednokrotnie się uśmiechałam i śmiałam, ale też smuciłam. Stuhrmówka obfituje w liczne zabawne anegdoty oraz ciekawe sytuacje z życia Maćka, który jest tak naprawdę tylko jednym z wielu aktorów.
— Czytam, czytam i nagle coś mi tu brzmi znajomo...Okropne powtórzenie. Usunąć tego potworka z pola widzenia czytelnika. Zawód jak każdy inny powiadasz? To można porównać pracę nauczyciela i dajmy na to chirurga? Bo to to samo?
Zacznijmy od dwóch podstawowych błędów, które rzucają się w oczy każdemu, kto dba o poprawną pisownię. Te znaczki, które masz na klawiaturze i których używasz w charakterze cudzysłowów, na pewno cudzysłowami nie są. To ważne, zwłaszcza że korzystasz z nich dość często. Poza tym tak wygląda prawdziwy myślnik: —. Tak natomiast: - wygląda dywiz. Pauz i dywizów nie używa się zamiennie. Dywizu możesz użyć, gdy piszesz, że coś jest czarno-białe, ale nie gdy chcesz oddzielić jakąś część wypowiedzi myślnikiem.
Notorycznie stawiasz przecinki przed utartymi wyrażeniami, między które nic nie ma prawa się wpychać. Mowa tutaj chociażby o dlatego że, mimo że, pomimo że, chyba że. Czasem o nich zapominasz, nie oddzielając nimi wtrąceń, chyba że z jednej strony. Czasem zaś wstawiasz ich aż za dużo. Zdarzają Ci się powtórzenia i błędy językowe. Polecam uważniej sprawdzać tekst, w razie kłopotów czytać na głos; to naprawdę pomaga w wyłapywaniu tego typu pomyłek. Wbrew pozorom całkiem łatwo ich uniknąć.
Raczej nie popełniasz błędów ortograficznych, gdzieś wyłapałam jedynie fleksyjny, ale źle stosowane przecinki, powtórzenia czy chociażby zapominanie o poprawnych cudzysłowach i myślnikach sprawiają, że tekst traci wartości estetyczne. Warto skupiać się na szczegółach i zachować pełną poprawność.
15/25
4. Ramki
Dobra, po pierwsze archiwum to rzecz absolutnie fatalna, szczególnie zważywszy na kategorię bloga. Co mi po tym, że wprowadzisz chronologię, jak nie będę mogła zobaczyć, co masz mi do zaoferowania? Posiadasz przecież etykiety i estetyczny spis recenzji. Archiwum tylko zapycha miejsce.
Zajrzyjmy do reszty zakładek, do reszty komponentów po prawej nie mam zastrzeżeń.
Zajrzyjmy do reszty zakładek, do reszty komponentów po prawej nie mam zastrzeżeń.
— Konkursy — wszystko w porządku, ale po co przetrzymujesz tu buttony konkursów, które już dawno się zakończyły?
— Kontakt — początkowo zastanawiałam się, po kiego grzyba powstała oddzielna podstrona na dane kontaktowe, ale widzę, że miałaś całkiem dużo do powiedzenia w tym temacie.
Reszta to dwa linki. Niewiele treści samej w sobie, a aż sześć odnośników. Brakuje mi jakiejś notatki o Tobie, Twojej pasji i innych takich. Może to takie moje zboczenie, ale lubię wiedzieć, czyje wypociny czytam.
4/5
Zdobyłaś 44/89 punktów
Ocena: słaby (2)
Uff... Szło mi opornie, a nawet bardziej niż opornie, ale w końcu zdołałam dokończyć ocenę. Mam nadzieję, że pomoże Ci nabrać więcej profesjonalizmu w dziedzinie pisania recenzji, bo pasję przecież masz i dużo książek zdążyłaś już przeczytać. Bez problemu powinnaś sypać porównaniami czy przykładami z rękawa. Powodzenia!
Wydaje mi się, że wkradł się mały błąd: "To ważne, zwłaszcza że korzystasz z nich dość często. Poza tym tak wygląda prawdziwy myślnik: C". Chyba po dwukropku miało być "-". Pozdrawiam! Bardzo wnikliwa ocena, jak zawsze.
OdpowiedzUsuńO mateczko, a co to się stało z moim myślniczkiem? Już poprawiam. Dziękuję bardzo!
UsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńCzyli kompletnie odejście od tradycyjnej formy, czy zwyczajnej narracji. — Tutaj zachowujesz się, jakbyś nie była otwarta na nowe koncepcje (albo raczej mniej typowe, bo to wcale nowe nie jest i sięga romantyzmu). - Dziwnie odczytałaś moje "zachowanie" - to była po prostu informacja.
bo to już tylko i wyłącznie kwestia gustu. Przedstawiasz to trochę tak, jakby był to fakt niepodważalny. - Moje recenzje z reguły są subiektywne, więc tak - jest to kwestia gustu ;)
Chciałam komentować dalej każdą osobną wypowiedź, ale... nie zrobię tego. Masz do mnie jakby pretensje o moje osobiste odczucia. Dla mnie decyzje bohaterów były nieracjonalne. Oceniłam książkę na 4/10, bo totalnym badziewiem nie była i czułam, że na właśnie taką ocenę zasługuje. Wyjątkowo nie podoba mi się fakt swego rodzaju wysnuwania przedziwnych teorii na mój temat.
Z wielką przyjemnością przeczytałam kryminał nie współczesny, ale taki, gdzie rozwiązując zagadkę ma się do dyspozycji głównie dowody, przesłuchania świadków oraz zwyczajne myślenie. — Co? Przecież współcześnie też ma się do dyspozycji dowody, zeznania świadków i myślenie... - I niezliczoną ilość elektronicznych urządzeń do badania dowodów itp.
Inaczej odbiera tego przystojnego mężczyznę, z każdą stroną jej doznania niemal ewoluują. — Z każdą stroną... co? - Z każdą stroną książki.
Rzadko kiedy jestem "świadkiem" przemiany bohatera na bieżąco. Zazwyczaj cechy przypisane postaciom towarzyszą im od początku powieści aż do końca. — To słabe książki czytasz, skoro nie ma w nich żadnych bohaterów dynamicznych. - Widocznie trudno znaleźć mi naprawdę dobrą lekturę.
I z tego miejsca pozdrawiam serdecznie Niebieską zakładkę! — A nie autora/autorkę Niebieskiej zakładki? - Nie, Niebieską zakładkę.
(Swoją drogą prosiłam, żeby Razem będzie lepiej nie było oceniane)
Bardzo się cieszę, że Jo Nesbo nie zrobił z Harryego Hole'a typowego policjanta — czyli życiowego nieudacznika, oczywiście samotnika. — Nie wiedziałam, że typowy policjant to samotny nieudacznik, ale dzięki za informację. - Trochę się tych kryminałów naczytałam i w nich zazwyczaj właśnie tak przedstawieni są policjanci.
Jeżeli chodzi o bohaterów - o dziwo główna bohaterka denerwowała mnie najmniej. — O dziwo ponieważ?... Bo póki co można wywnioskować, że każdy główny bohater z reguły jest irytujący. - Zazwyczaj, niestety, w tego typu książkach tak jest.
albo że jesteś pewna, że wszyscy daną pozycję przeczytali. Takie skróty myślowe nie są dobre. - są, jeśli na 200 obserwowanych przeze mnie blogów przynajmniej 90% ją recenzowało.
Trochę ode mnie: Dziękuję za napisanie o poprawności itp. Na tym najbardziej mi zależało. Zdaję sobie sprawę z niektórych błędów, o innych mnie uświadomiłaś. W wolnej chwili porządnie nad tym przysiądę i w przyszłości postaram się skupić na poprawie tego, co wadliwe.
Ale poza tym... nie podobało mi się to. Nie wiem, może, jak czytałam oceny innych blogów i jakże cięte riposty oceniających to to było śmieszne. Jednak kiedy przyszło czas na mojego bloga to już takowe nie jest. Niektóre Twoje zarzuty są... zbyt zaczepliwe? Zresztą wcześniej odniosłam się do tych pseudo-zarzutów. Bo to, jak ja postrzegam daną książkę i jaką wystawię ocenę... Bez przesady, może sama o tym zadecyduję?
Trochę się o sobie dowiedziałam, trochę zmienię, a trochę zostawię. Nie tego chyba jednak się spodziewałam.
Mimo wszystko dziękuję za poświęcony czas i ocenę. Pozdrawiam.
#gust - Dafne ma rację. Musisz znać granice, nie każdy myśli tak, jak Ty, więc nie możesz prezentować swoich odczuć jako jedyne słuszne.
Usuń#zaznania itp. - użyłaś słowa głównie, więc poza wymienionymi może tam być również sprzęt elektroniczny. I znowu uważam, że Dafne ma rację - właśnie na rzeczach, które opisałaś, opiera się każdy kryminał.
#mężczyzna&strona - nie widzisz, że pomyliłaś podmioty?
#dobra lektura - o taką nie trudno, wystarczy pierwsza lepsza biblioteka, prawie w każdej książce jest choć jeden taki bohater.
#policjanci - Srsly? A te sprawy to rozwiązują się same, skoro to takie ciapy?
#skróty myślowe - skoro wszyscy już napisali do tego recenzje, to dla kogo Ty je piszesz? Bo polegają one właśnie na tym, żeby czytelnik, który chce wybrać lekturę, miał wsparcie. Ideą tego tekstu jest skierowanie go do osób, które nie czytały tej książki!
#zaczepliwość - raczej od Ciebie wieje tu lekkim czepialstwem moim zdaniem : ) Ocena jest dobra, merytoryczna, jeśli oczekiwałaś głaskania po głowie i pochwał, mogłaś to nadmienić w zgłoszeniu. I widać, że nie czytałaś podstrony Daf, bo pisała tam, jak ocenia.
Pozdrawiam
Hej,
UsuńCzy ja wiem, odebrałam uwagi o narracji w taki właśnie sposób, bo i nie wspomniałaś o niej tylko mimochodem.
No dobrze, recenzje muszą być subiektywne, tutaj kluczowe jest zdanie: "Przedstawiasz to trochę tak, jakby był to fakt niepodważalny". Nie podważam subiektywności, piszę tylko, jak to mi wygląda.
Mam pretensje? Nie mam pretensji. ;) To mnie przecież w żaden sposób nie uraża, że tak piszesz; ja tylko patrzę na to w sposób możliwie jak najbardziej obiektywny, a recenzje oceniam jak recenzje i stąd moje uwagi. W żadnym fragmencie oceny nie wysnuwałam teorii na Twój temat, a jedynie analizowałam to, co piszesz, w kontekście publikowanych postów.
Owszem, nowoczesne technologie jak najbardziej ułatwiają śledztwo. Ale to dodatek. Nadal bez myślenia, dowodów i przesłuchań nie będzie z nich żadnego pożytku.
Wiem, że o książkę chodzi, nie dlatego o tym piszę.
Może trudno, ja tam nie wiem.
Ale blog nie ma uczuć :(
Jeśli faktycznie prosiłaś o nieocenianie tego posta, w co jak najbardziej wierzę, to przepraszam, musiałam przeoczyć lub zapomnieć, pisałam tę ocenę z pewnymi przerwami. Nie sądzę, by to coś zmieniło w ogólnym rozrachunku, także tyle dobrego.
No dobrze, może i w taki sposób są przedstawiani, ale to jeszcze nie znaczy, że nie zostali w ten sposób wykreowani na potrzeby książki. Z rzeczywistością nie musi mieć to zbyt wiele wspólnego, stąd wniosek ogólny raczej nie powinien się nasuwać.
Matko, skąd Ty to bierzesz. W jakiego typu książkach? Że niby wszyscy główni bohaterzy obyczajówek są irytujący? Prowadzisz jakieś statystyki? Znów trochę uogólniasz. Tylko o to mi chodzi. Mało to... profesjonalne. Bo też wcale nie piszesz o bohaterach przeczytanych przez Ciebie książek. Mówisz o policjantach ogólnie.
90% to nie 100%. Z komentarzy też tak wynika.
Hm... A czego się spodziewałaś? Podziel się, proszę, swoimi oczekiwaniami, chętnie je poznam. Zaznaczyłam w chyba każdym możliwym miejscu, że się czepiam. Taka jestem, tak oceniam. Dokładnie i szczerze, nawet jeśli coś zabrzmi wrednie, bo wtedy autorzy zapamiętują swoje błędy i łatwiej jest im je skorygować. Ten system się sprawdza, przynajmniej w zdecydowanej większości poprzednich ocen, gdzie zgłaszający, zapoznawszy się z moją podstroną i poprzednimi publikacjami, tego z mojej strony chcieli. Wiem, że weselej czytać o czyichś błędach niż swoich własnych, ale jak bumerang muszę powrócić do faktu, że powinnaś być na to przygotowana. Trochę mnie tylko rozczarowało, że znając mój "styl" zdecydowałaś się na ocenę i wydajesz się być zdziwiona efektami. Chociaż osobiście nie uważam, by ta ocena jakaś mocno czepliwa była, ale może potrzeba w tej kwestii obiektywnej opinii, nasze raczej takie nie będą. No cóż. Skoro coś tam jednak to dało, to może było warto. Nawet jeśli bardziej potrzebowałaś bety niż oceniającej.
Pozdrawiam!
Elektrownia: nigdzie nie napisałam, że chciałam żeby ktoś głaskał mnie po głowie. Znowu sobie tutaj ktoś coś dopowiada ;) Wręcz przeciwnie, po części otrzymałam to, czego oczekiwałam i bardzo się z tego cieszę.
UsuńI przykro mi, że mam taki gust, że pierwsza lepsza książka z biblioteki jest dla mnie dobrą lekturą.
UsuńDafne - przyjęłam, zrozumiałam, a co reszty nie chcę się raczej odnosić. Pozdrawiam :)
Umm, ale gdzie ja napisałam, że masz zły gust książkowy i że pierwsza lepsza jest dla Ciebie dobra? Przecież publikowałaś recenzje negatywnie oceniające daną książkę, tutaj zupełnie nie o Twój gust chodzi, wciąż tylko o uogólnieniach mówię; o tym, że zamiast mówić, że każdy główny bohater jest zły, można powiedzieć, że akurat na takich trafiałaś i po problemie. Sobie wypraszam, bym czyjkolwiek gust oceniała ;)
UsuńW porządku, Twoja wola. Pozdrawiam raz jeszcze (czemu chciałam napisać dobranoc...)
To było do Elektrowni ;) I miało być: nie jest. Ugh, chyba muszę odpocząć.
Usuń. — to jest kropka
OdpowiedzUsuń: — to jest dwukropek
... — to jest wielokropek
.. — a to jest błąd.
Ja chcę ten napis na koszulce. Dafne, powinnaś wydać jakąś serię t-shirtów. Nosiłabym.
A tak poza tym, ocenka godna. Mocne argumenty, wiele cennych rad i ździebko humoru. To lubię ;)
Hahah no dzięki, Skoia, dzięki. ^^ Jak mówiłam - pomyślę. Może dobry biznes by się dało z tego ukręcić.
Usuń69 ocenka <3
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam, ale nie chciałam być gimbusem. Dzięki, że mnie wyręczyłaś. :*
Usuń