[61] ocena bloga: my-lines-rethink.blogspot.com

Autorka: ines.j19
Tematyka: poezja
Oceniająca: Skoiastel



Jestem pewna, że interfejs strony należy do tych podstawowych rozwiązań, proponowanych przez  Blogger na samym początku przygody z blogowaniem. Pozwolę więc sobie wysunąć wniosek, że traktujesz tego bloga jak przechowalnię dla swoich tekstów (na profilu Bloggera napisałaś, że wcześniejsze owoce twojej twórczości nieodwracalnie zniknęły w odmętach aplikacji „mój pamiętnik”) lub tak to po prostu wygląda z perspektywy przypadkowego gościa. Blog ma bardzo przyjemną strukturę — minimalistyczny układ wszystkich elementów — ale jednocześnie zawiera totalnie niepotrzebne detale:

  • Klasyczny to standardowy widok strony głównej;
  • Karta podgląd wykorzystywany najczęściej w przypadku fotoblogów, nie blogów stricte z tekstami literackimi. Jako że nie posiadasz zdjęć, są to tylko białe, puste kafle, w które trzeba kliknąć,  by podejrzeć treść. Rozwiązanie kompletnie bez sensu;
  • Magazyn chaotyczna wersja wyglądu klasycznego;
  • Mozaika — dokładnie to samo, co karta, ale tym razem w kaflach wyświetla się tekst. Naprawdę wątpię, aby ktokolwiek kiedykolwiek skorzystał z tego rozwiązania;
  • Pasek boczny — świetna forma archiwizacji postów. Nagle te drugie archiwum wysuwane z prawej strony zupełnie traci na wartości;
  • Migawka — najpierw: nie znaleziono postów, po chwili poszukiwań znaleziono jeden, z obrazkiem. Nie potrzebujesz na swoim blogu galerii;
  • Pasek czasu — kolejna forma archiwum. W jakim celu jest ich aż tyle?


Nie widzę sensu dla istnienia tego całego rozgardiaszu. Nie zrozum mnie źle — nie proponuję ci od razu pracy z szabloniarzami czy złożenia zamówienia na szabloniarni, ale poczytaj o opcjach, którymi dysponuje Blogger. Pobaw się jego możliwościami. Ta wiedza na pewno przyda ci się w dalszym blogowaniu, ułatwi publikowanie i segregowanie postów oraz pozwoli rozwinąć skrzydła, bo póki co twój blog prezentuje się bardzo, bardzo… surowo. I, jak pisałam wyżej, (patrząc tylko przez pryzmat szablonu) w moich oczach pełni jedynie funkcję bezdusznej przechowalni.

Zerknęłam na listę etykiet. To spis bardzo skrajnych czynników. Sięgamy od cierpienia po uśmiech, od goryczy po słodycz i od przeszłości w przyszłość. To dobrze, że nie jesteś monotematyczna. Etykiet jest dużo i prawie wszystkie mają po jednym tekście. Nie o to chyba w tym chodzi, prawda? Raczej by segregować dzieła tematycznie i wrzucać wszystkie smutne do smutnych, wszystkie radosne do radosnych, a nie dzielić je głębiej na: lekarstwo, nadzieję, niezdecydowanie i tak dalej, i tak dalej. Szczególnie że często jeden wiersz ma pięć, sześć podobnych tagów i potem jak klikam w etykiety, to pod dwoma różnymi jest tylko jeden, ten sam utwór. Spróbuj maksymalnie skrócić tę listę.
Niektóre z tych etykiet zbyt mocno kreślą treść, zdradzają od razu, o czym jest wiersz, a przecież w poezji chodzi również o niespodziankę. O zagwozdkę, którą czytelnik musi rozwiązać. Pomyśleć: co autor miał na myśli? Co chciał przekazać i jak ja to odbieram? A ty takimi etykietami bardzo dużo narzucasz, dużo spoilerujesz. Spróbuj niektóre zamienić na ogólniki.
Zauważyłam też, że wiele wierszy nie ma w ogóle żadnej etykiety.

Czas na najważniejszy punkt programu — treść.
No to to dzieła, zaczynamy zabawę:


Daleki Przylądek
Otoczeni śródlądową rzeką
przemierzająca Narnie tworzyw sztucznych
niczym ukryte pragnienie,
które mija się z prawdą
wśród spojrzeń szesnastego wieku
Zostaną w naszej pamięci wryte postulaty
cieniom oparte krzewy ponad wieczne czasy

Narnie — Narnię;
Narnia tworzyw sztucznych bardzo przypadła mi do gustu, ale nie widzę związku pomiędzy nią a ukrytym pragnieniem, które mija się z prawdą. Czy mogłabyś mi wyjaśnić te połączenie? Rozumiem, że sens zapewne tkwi w słowie sztuczny, ale ono nijak się ma do tego, co jest niżej. Tak jakbyś początek napisała o czymś, a zakończyła w zupełnie innym miejscu. Dziwne, bo wiersz ma tylko siedem nieregularnych, ale przyjemnych w odbiorze, strof.
Nie rozumiem również, dlaczego po wieku nie postawiłaś kropki, a mimo to kolejny wers rozpoczęłaś wielką literą? Na pewno musi mieć to jakieś znaczenie dla treści, którego nie widzę. (PWN)


Rozłąka
Uważam, iż  rozłąka najcięższą jest dla nas,
którzy pozostajemy na Ziemi
i czekamy cierpliwie w kolejce do windy.
Osoba, która opuszcza nasz świat,
odchodzi do innej przystani,
w której doświadcza niesamowitego uczucia,
którym jest wieczne szczęście i spokój.
Zerka ona bowiem często w nasze serca
i cieszy się razem z nami osiągniętymi sukcesami,
i jest przy Nas blisko, gdy potrzebujemy jej wsparcia i opieki.

Po pierwsze: który. Absolutnie powtórzenie nie wygląda na celowy zabieg artystyczny. Nieregularność wersów sprawia, że tekst nie prezentuje się estetycznie. I jak to jest, że żywi czekają w kolejce do windy, a zmarły trafia do przystani?

Podoba mi się to, że po trzech wierszach, które nakreślają świat pozagrobowy, nagle publikujesz wiersz o tym, że życie jest piękne, jest wartościowe i trzeba podejść do niego optymistycznie (Promienistość). To ciekawa odskocznia, ale też uwieńczenie tej wcześniejszej powagi puentą, by korzystać z życia, bo po nim czeka na nas coś zupełnie innego.
Naprawdę cieszę się, że wiersze są i nie są jednocześnie ogólnikowe. Dość wyraźnie opisują, co dzieje się po śmierci, ale nie tworzą żadnej kłopotliwej atmosfery, kiedy czytają je różni odbiorcy. Różni na przykład z perspektywy wiary. Jednocześnie traktuję je jako przyjemną literaturę, dość prostą. Nie ma szans, by poróżniła odbiorców, ale też nie zachęca jakoś specjalnie do dyskusji.
Właściwie nie ma o czym dyskutować. Do tej pory w  jednym z przeczytanych wierszy podmiotem lirycznym byłaś ty. Pisałaś w pierwszej osobie liczby pojedynczej, używałaś wyrażeń takich jak uważam, że i bowiem. Przy takich wierszach już w ogóle trudno wyciągnąć niewłaściwy wniosek. Jest to zupełnie inna bajka niż pierwszy wiersz, ten o ukrytym pragnieniu mijającym się z prawdą. Nad tamtym należało się zastanowić. Nad tym wcale.


Wiersz bez nazwy, napisany 23 marca:
Między ciszą a szumem wiatru
kołysze się powietrze.
Zabrzmij o dziele teatru
nad uśpionym szmerze.
Gdzie piołun i miód sieje spustoszenie
tam rozum rozegra swe dzwony.
Jak urodzajna trawa zło ogarnie,
topiący strumień upadnie w pokłony.
Bądź błogosławiony ponad wieczne czasy
i miłości przestrzegaj jak ogień dziś krwisty.
A zaznasz równowagę kojącego serca zawiasy,
modląc się nad pasterzem ofiarnym i mglistym.

  1. Nad uśpionym szmerem (narzędnik: nad uśpionym czym? — nad szmerem);
  2. Gdzie piołun i miód sieją (l. mnoga) spustoszenie (przecinek);
  3. Jak urodzajna trawa zło ogarnie, topiący strumień upadnie w pokłony – nie kumam;
  4. Miłości przestrzegaj jak ogień dziś krwisty — a jak krwisty ogień (?) przestrzega dziś miłości?
  5. A zaznasz równowagę kojącą serca zawiasy (kojącego nie pasuje do zawiasów serca).

Wiersz bez nazwy napisany 6 marca:
(…)
Szelest drzwi czuję dziś na włosach.
Lecz czego chce, nie wie nikt.
Sama ja okrążam swe niebo.
Być może już zapalił się płomień nadziei
stąpającej po cienkiej nitce wyobraźni.

Nie mam pojęcia, o czym jest ten wiersz. Czasowniki są wszystkie odmienione w czasie teraźniejszym, więc wszystko dzieje się jednocześnie. Jednocześnie widzisz świat w obłokach mgły, okrążasz swoje niebo i czujesz szelest drzwi (dlaczego sugerujesz, że ten szelest czegoś chce?). Wszystko jest bardzo chaotyczne i nie wiem, dokąd zmierzam. Ale ostatni wers mówi o wyobraźni, więc chyba nie powinno mnie nic zdziwić.

Po Idealnym smaku przyszedł czas na Za oknem mróz. I wysuwam wniosek, że bardzo lubisz nawiązywać do natury. Do kwiatów, do rzek, do wiatru — robisz to stale. Wcześniej nie rzuciło mi się to w oczy, mam nadzieję, że nie odnajdę w każdym kolejnym wierszu przyrównania do jakiegoś akwenu wodnego. Można wydać jeden tomik z wyrazami szacunku do Matki Natury, ale do końca mam naprawdę, naprawdę dużo. Nie chcę cofać się w ocenie i wykreślać tych wcześniejszych zdań o oryginalności tematycznej. Chociaż zauważyłam, że wszystkie do tej pory produkcje są z przełomu lutego/marca 2015. Może wtedy akurat w duszy grała ci wiosna?


Przeczucie
Zaufaj swojej intuicji.
Uwierz w swoje przekonanie.
Inni też mogą się mylić.
Jesteśmy tylko ludźmi.
(…)

Jedno słowo: też. I cały początek wiersza traci na wartości. Dlaczego? Ano dlatego, że najpierw przekonujesz do zaufania sobie i podążania za intuicją, a zaraz potem zaznaczasz, że inni TEŻ się mylą. Już na wstępie zauważasz, że prawdopodobnie i tak podejmiemy złą decyzję. Dzięki za pocieszenie.


Rutyna
Płynąc rzeką wśród  promieni potoków  — podwójna spacja
otoczoną mgiełką zalotną.
Tuż nad przepaścią wpadasz
w wir głęboki zatroskany rutyną. — przecinek między dwoma przymiotnikami
(...)
Jak więc spojrzeć na codzienność
otaczającą mury szerokie
w błękitnym pałacu?

Pogubiłam się, bo przez cały wiersz jestem znów „w wodzie”, aż tu nagle jakieś mury i pałace. Niby treść o jednym zjawisku, a jednak wylądowałam gdzieś indziej. Na mojej twarzy pojawił się mindfuck.

Delikatna warstwa śniegu
niczym Kraina wyobraźni sięgająca
dno głębokie skąpej miski kry wysokie dna głębokiego skąpej miski kier wysokich.

Nie wiem, po co są tu te kry wysokie — strasznie komplikujesz czytanie i szukanie sensu takimi pokrętnymi porównaniami. Sama kraina wyobraźni sięgająca jakiejś miski jakiejś kry jest niemożliwa do wyobrażenia. Tak nie można pisać, to zabija wiersz na starcie. Lepiej byłoby, gdybyś napisała, czym właściwie dla ciebie jest ta kraina wyobraźni. Musi być czymś ważnym, skoro zapisałaś ją wielką literą. Ale dlaczego tylko Krainę a wyobraźnię już nie? Uplastyczniaj swoje dzieła. Twórz obrazy, które człowiek jest w stanie jakoś zidentyfikować i przyjąć. I wytłumaczyć.


Wiersz bez nazwy, bez wskazanej daty powstania
Kim naprawdę jest powiew wiatru?
Kiedy odnajdziesz swój cień?
Myśli tak przejrzyste są ukryte niczym łzy.
Każda kropla zmienia postać iglastego żwiru.
Lecz czym są dla nas krzewy winne?
Kto tak naprawdę zna przyszłość wczorajszego dnia?
Przez rzeki i doliny nie ubłagalnie płynie czas.

Tym razem spróbuję potraktować ten wiersz nieco bardziej dosłownie. Powiew wiatru jest czymś, nie kimś. Nie zgubiłam swojego cienia. Coś, co jest przejrzyste, nie może być ukryte. Łzy mogą być przeźroczyste, ale co mają do tego myśli? Krople nie zmieniają postaci w iglasty żwir. Krzew winny jest… krzewem winnym. Wydaje mi się, że akurat ten wiersz jest przykładem bezsensownego farmazonu. Po kilkukrotnym przeczytaniu go nie znalazłam w nim zbyt wielu konkretów... naprawdę nie wiem, o co mogło ci chodzić. To wygląda na zlepek wyrazów, które nie mają żadnego sensu, ale po prostu są wrzucone – trochę o rzekach, trochę o myślach, trochę o łzach. O czasie, o wietrze. O wszystkim i niczym. Bez puenty.
Swoją drogą, nieubłaganie piszemy łącznie.


Teatr
Magiczne słowa są w mym sercu od lat.
Bo kiedy nadejdzie cisza wszystko stanie się błękitne.
Strumyk morski się zarumieni
a zachód słońca zachwyci się swoim blaskiem
wśród ziaren pszenicy.
Wszystko co piękne stanie się nad zwyczajne,
otaczając w koło niemy utwór dziś na scenie.

Gdy nadejdzie cisza, wszystko ma stać się błękitne. A jednak strumyk (mały strumień — nie może być morski, płynie w terenie o zróżnicowanej rzeźbie, w wąskim, płytkim korycie o niewielkim spadku i zlewni na ogół nieprzekraczającej 20 km²) się zarumieni. Myśl, co piszesz. Wprowadzasz czytelnika w błąd. Poza tym wiersz jest o tym, co się stanie, kiedy nadejdzie cisza. Więc dlaczego używasz słowa dziś w ostatniej strofie? Ma to sens?


Zabiegani
Pośpiech goni nas niczym pędzący wiatr.
A ja wciąż biegnę wprost swą własną drogą,
wśród napotkanych przeszkód w koło.
Jesteśmy już coraz bliżej mety,
nad bieżącą burzą wśród białej zieleni.
Chcąc poznać nasz świat, kręcimy się wzdłuż Oceanii.
Tylko parę metrów bzdur nad przepaścią,
Przeskoczymy w mig wonnym zapachem róż.

Znowu wiatry. Znowu drogi, burze, zielenie, róże. Mam wrażenie, że jednak większość wierszy do tej pory jest na jedno kopyto. Burza białej zieleni niczego mi nie ułatwia, bo to oksymoron. Jak najbardziej poprawny środek stylistyczny, ale jego zastosowanie musi mieć jakiś cel, którego tu nie odnajduję. No chyba że spadł śnieg. Ale to nie ma nic do napotkanych przeszkód i pośpiechu.
Natomiast wers o Oceanii jest zbyt długi. Psuje konstrukcję całości. Próbujesz też wysuwać rymy, jednak robisz to nieregularnie. W efekcie mamy więc wiersz, który dobrze czyta się tylko w niektórych momentach.


Wiersz bez nazwy, bez wskazanej daty powstania:
Inspiracje gasną niczym blask.
Codzienność zaczyna się bać.
Usta milkną mrużąc uśpiony kask.
Moralistyczny sen nie może spać.
Lecz gdzie podział się sens istnienia?
Mroczne ogniwo zapala świeczkę.
Wiekuiste brwi malują zretuszowane marzenia.
Jaskrawy ogród otwiera nowe drzwi w kosteczkę.

Ten wiersz ma ogromny potencjał. Podoba mi się jego budowa, rytmika. Jest to pierwszy utwór, w którym całościowo zastosowałaś rymy i jakoś się nawet prezentują. Brakuje tylko przecinka przed mrużąc.
A co do przekazu — wiesz, z wierszami jest tak, że można napisać zupełnie wszystko, powykańczać linijki rymami i już, jestę poetę. Tylko że kiedy próbuję odnaleźć sens w tych wersach, nie daję rady. A nie podchodzę do nich dosłownie — nie na tym ta sztuka polega. Jednak nie dziw mi się, że szukam puenty. Liczę na nią. Po to sama piszę i po to czytam wiersze innych. Wiersze powinny być sposobem wyrażania siebie, tego, co nas dusi, co chcemy z siebie wyrzucić i czym chcemy się podzielić. Można wprost, można za pomocą metafor. Za pomocą personifikacji, uosabiając na przykład codzienność czy inspirację. Próbując minimalnie cię zrozumieć, muszę jakoś szukać sensu. A więc, przykładowo, tutaj uśpiony kask kojarzę ze śpiącym kaskiem na czyjejś głowie, czyli kimś śpiącym. Ale w tej formie to obraz aż śmieszny. Widać, że na siłę po prostu szukałaś rymu, nie myśląc na sensem. No bo niby jak do tego wszystkiego mają się brwi? Dlaczego malują zretuszowane marzenia? Dlaczego marzenia w ogóle trzeba retuszować? Twoje wiersze stawiają pytania. I nie dają odpowiedzi. Tym bardziej mam pytanie kolejne: dlaczego zrezygnowałaś z tytułowania? Mogłoby to chociaż nakierować.


Kolejny wiersz bez tytułu rozbawił mnie. Rozproszkował doszczętnie:
(…)
Leżeć wśród błękitnych fal każdy by chciał.
Jednak życie nie jedne plata figle.

Pierwszy wers, z odpowiednią pauzą dialogową, brzmi śmiesznie. Można to nawet zarapować, serio. I byłby to jeden z gorszych wersów polskiego rapu. Nawet Rahim z PFK nie sadził tak płytkich farmazonów, a zdarzało mu się dawniej i częstochowskimi zarzucić. W każdym razie estetyka liryczna tego wersu została gdzieś w piwnicy.
I nie plata, tylko płata.

Marzysz o przejrzystej zieleni ukrytej w powiece.
Lecz za  ściany wydobywa się żrący blask drażniącej muzyki.
Twój nastrój pogłębia zatroskany kształt w śpiącej rzece.
Szum morza jest tak daleki od niedzielnej dynamiki.

Dynamika…
Woda…
Rozumiecie?

Ok, koniec części rozrywkowej, wracamy do ocenki. I żeby nie było, teraz cytuję następny wiersz:

Ocean gaśnie niczym blask na uśpionym zachodzie.
Zdeptany piasek maluje ludzkie spojrzenia.
Cóż można począć przy otchłani namysłów kapiąc się w wodzie?
Tylko wewnętrzny spokój uratuje Cię od nadmiaru płomienia.

Przecież te wszystkie produkcje od dłuższego czasu brzmią tak samo! Faktycznie, można by ten tomik nazwać Oda do Matki Ziemi. Ja nie wiem, czy tobie się wyczerpują pomysły? Na początku nawet zaciekawił mnie taki styl, było to coś nowego. Ale pierwsze dobre wrażenie się wyczerpało, teraz proszę o więcej. Zaskocz mnie. Nie odgrzewaj już więcej tych kartofli. Ta krowa została wydojona do końca. Pomijając już, że całość jest nielogiczna, monotonna i nic nie wnosi.
Przecinek przed kąpiąc.


Iskierka
Wszystko przemija,
lecz pamięć sięga do księgi
zwaną naszymi skarbcami.
Spisane arcydzieło będzie
Twoją inspiracją na przyszłość.
Niezależnie jaki podejmiesz krok,
los pokieruje Tobą.
Niecodzienność jest blisko nas.
Zawirowany kryształ wiedzy
wodzi nas za skrzypce.
Przez przezroczystą przestrzeń
widać krzyk nadziei.

Do momentu z inspiracją byłabym w stanie łyknąć ten wiersz, bo było to czymś nowym, niesztampowym. Dość sensownym. Ale co mamy dalej? Dlaczego pierwsze strofy są o wiedzy i jej wadze, a później jest o tym, że nie mamy na nic wpływu, że ktoś nas wodzi, słychać krzyki… krzyki nadziei? Nie widzę związku przyczynowo-skutkowego w tym wierszu. Wysuwanej tezy i dalszej myśli krążącej w obrębie jednego tematu. Znów zaczynasz o czymś, a kończysz w innym miejscu. Takie teleporty nie są, wbrew pozorom, dobre, bo wprowadzają zamieszanie i utrudniają wyciąganie wniosków. Być może nie dostrzegam tutaj skrótu myślowego, który przytoczyłaś, bo był dla ciebie bardziej logiczny niż dla mnie. Jest również taka możliwość. Jeśli tak jest, opowiedz mi, co miałaś na myśli, pisząc o przeźroczystej przestrzeni? I jak można widzieć krzyk? Jest w tym głębszy sens?


Wiersz bez tytułu
Skrzynką tajemnic ukryte szwy.
Pod białą lawą malownicze sny.
Czas spełnić wymarzone kry,
poprzez starannie wybiegany rytm.
Jesteśmy już coraz bliżej gwiazd.
Przed oczyma migający świat
struga nam wirujący kwiat.
Gdy jednak postawimy sobie cel,
mamy większe szanse na takt.
Dzisiejszym porankiem zapewniam Cię,
iż ambitność  uleczy cię z zaszytych ran.
A złocisty rumieniec wiedzy
nie raz zaprosi Cię do tańca.
Więc żyj chwilą nie zapomnianych wspomnień,
unosząc się w czarującą przestrzeń,
a być  może spadniesz na Ziemię.

No to po kolei: czym jest biała lawa? Czym są wymarzone kry? Potem do taktu było dobrze, ale później zgubiłaś rymy. Ambitność zamień na ambicję. Podobała mi się puenta, bo każdy wers był pozytywny, natomiast końcówka okazała się niemałym zaskoczeniem.
Niezapomnianych łącznie.


Talent
Pielęgnuj owoc Twego życia dar.
Podlewaj go strumianym rytmem
Przez krwistą Matkę, naszą Ziemię.
Pamiętaj o białej zieleni.
Każdy Twój krok i szmer wiodą za sobą swój cień.
(…)

Mam dziwne odczucia co do tego wiersza. Głównie dlatego, że znów pojawia się strumień i biała zieleń.
To już chyba było, prawda? Piszesz o tym kilka miesięcy później, a ja czytam tytuł, czytam pierwszą strofę i domyślam się zakończenia. Znów woda, znów prosty przekaz – dbaj o życie, chroń przyrodę. Przez dłuższy moment zastanawiałam się, czy nie ma tam drugiego dna i nie doszłam do takiego wniosku.
Podobała mi się ostatni wers, gdyż faktycznie ma on sens. (o! rymuję tak samo! też częstochowskimi!) Jestem w stanie zrozumieć, o czym w nim napisałaś. Przepraszam, ale często nie potrafię przez twoją formę odczytać, o co chodzi w niektórych momentach. Wydedukować tego. Nie rozumiem twoich myśli. Nie wiem, dlaczego ta matka musi być krwista? Czym jest ta biała zieleń? Naprawdę, nurtuje mnie to pytanie.

Marynistycznych motywów ciąg dalszy…

Wiersz bez tytułu
Co zrobisz, jeśli minąłeś się z powołaniem?
Nadmorska bryza nie daje mi spać.

I w Żuczku:
Zawirowany rytm po raz kolejny osiąga dno głębokie.
Przez głębiny mrocznej krainy wydobywa się zamęt.
Kołysze się wolno strumień.




Uśmiech na twarzy mimo goryczy
Kiedy żałość idzie w cień
wszystko nie po twojej myśli toczy się.
Jestem bezsilna wobec tego co mam
a właściwie czego nie mam lub stracę.
Wylałam już cały kubeczek łez.
Teraz pragnę być silna poprzez stan obojętności.
Smutek i szczęście jest to pojęcie względne.
Dla każdego zawsze znaczy co innego.
O wierna rozpaczy! Jak na  długo zagościsz u mej duszy?
Lecz czy tak naprawdę zasługuje na miłość od ciebie.
Ja, która wciąż czekam.
(…)

Zastanów się, bo być może złym pomysłem nie będzie, gdy zaczniesz czasem wprowadzać podział na strofy. Służą one również do oddzielania myśli, a gdy wiersz jest długi – ceni się je również ze względów czysto estetycznych. Interpunkcja postanowiła się ulotnić, gdy zobaczyła, jakimi ogólnikami rzucasz. Smutek, łzy, rozpacz, dusza. No i miłość. W sensie, to może źle zabrzmieć z mojej strony, ale przecież warto uzmysłowić sobie, że takie rzeczy już ktoś pisał, tak? Ile razy można podchodzić do tego samego tematu w taki sam sposób? Nie jest to awangardowe, niczym mnie nie zaskoczyło. Wzruszyłam ramionami, bo takich wierszy przewija się wszędzie na pęczki, przeważnie w internetach. Nie zrozum mnie źle. Nie bagatelizuję tematu, ale formę, którą się posłużyłaś. Nie ma w tym wierszu nic nowatorskiego, nic świeżego.
Zapis jest błędny. Wybierasz sobie, kiedy postawić przecinek, a kiedy nie. Pierwsze dwa wersy znów śmieszą – rym jest prosty, brzmi jak początek piosenki disco polo. Potem już żadnych rymów nie ma. No i dalej będę męczyć o przekaz – prosty, sztampowy, trochę suchy. Być może tak dużo tych nieszczęśliwych określeń wpakowałaś, że aż się przejadło. Nawet w poezji są jakieś kanony i ramy. Nie możesz sobie wstawiać rymów w białym wierszu, bo się fajnie zrymowało — wiersz rymowany powinien być taki od początku do końca. Pozostaje też kwestia tego, ile sylab jest w wierszu i masa innych rzeczy, o których napiszę dokładniej w podsumowaniu. Głównie chodzi o to, że nie jesteś poetą tylko dlatego, że piszesz o pompatycznych rzeczach.
Ach, no i jeszcze tytuł. Bardziej dosłownie się nie dało, prawda?

Post z wklejonym zdjęciem — chociaż nie jest ono najwyższej jakości — to dobry pomysł. Urozmaicenie wśród wierszy i sentencji życiowych. Jestem zdziwiona, że później już nic podobnego się nie pojawiło.


Kolejny wiersz bez nazwy, opublikowany 14 sierpnia:
Wszystko budzi się do życia,
słychać już pierwszego słowika.
Modne panie stroją pąki,
czuć już świeży zapach trawy.

Czas przestawić już zegarki.
Dni są coraz gorętsze a noce cieplejsze.
Dzieci cieszą się z długiego weekendu,
lecz niebawem kolejna przygoda.
(…)

Ten wiersz na początku brzmiał mi jak jedna z piosenek, których dziecko uczy się na koloniach czy w zuchach. Pierwsze dwa wersy jeszcze budowały atmosferę, a potem rytmika się posypała (mimo wprowadzenia stroficzności — na plus), rymy zgubiły. Przecież taki układ i tematyka jak nic zachęcają do czegoś na wzór rytmicznego wierszyka o wiośnie. W takich przypadkach licz sylaby w wersach. Niech jednakowe długości przeplatają się sensownie lub następują po sobie, by wiersz nabrał odpowiedniej konstrukcji. Spróbuj rymować. Do tej pory kilka razy próbowałaś i wielokrotnie kończyło się to słabo, ale przecież uczymy się i rozwijamy cały czas. Wprawiaj się w tym, co mimo wszystko sprawia ci jakieś trudności, bo jak na razie nie widzę żadnego progresu w twoich utworach. Jak gdybyś stała w miejscu. Nie bawiła się słowem, nie eksperymentowała. Korzystała z repertuaru sprawdzonych, bezpiecznych słów.

Kolejny bez tytułu, 15 sierpnia:
Po raz ostatni wracam do spalonej kuchni.
Cały sen maluje me powieki.
Nad cichym bzem powiewa lśniący wiatr,
który kołysze me serce.
(…)

Mam wrażenie, że już to czytałam. Naprawdę. Strasznie podobny do tego o niedzielnej dynamice. Zaczyna się podobnie i zmierza w podobnym kierunku. Kończy się właściwie tak samo — podmiot liryczny marzy o odpoczynku. Dodatkowo powtarzają się frazy: powieki, sen, wiatr (tym razem lśniący. Ale jak lśniący? Tak jak Ed w Zmierzchu czy raczej jak talerz w reklamie Pura?).


Kolejny bez tytułu, 24 sierpnia
Kiedy życie mówi stop
A ty ranisz me słowa.
Nadszedł czas byś odszedł już.
Przestań liczyć na me kruche serce.
Od dziś jestem inna.
Nawet jeśli krzyczę wróć.
Zotaw mnie proszę.
Chcę być szczęśliwa.
Chcę poczuć cichy ląd.
Odnaleźć swój brzeg.
Po raz ostatni usłyszeć, że kochasz mnie.

Chodzi mi głównie o to, że podmiot liryczny, którym niewątpliwie jest kobieta, przejawia niezdecydowanie, objawiając swoją rozpacz i mocniej podkreślając swoje rozdarcie. I poszłabym na taką tematykę, ale kruche serce moim zdaniem odebrało urok początkowi. Przede wszystkim dlatego, że zabija nadzieję na przeczytanie w końcu tekstu napisanego choć odrobinę rytmicznie. Wersy rozjeżdżają ci się nieraz na dwukrotną długość jednego; naprawdę trudno czytać takie utwory, jeszcze o tak sztampowej tematyce. Nie zaskoczyło mnie to. Nie zrobiło też na mnie pozytywnego wrażenia.


Nieosiągalne to kolejny wiersz o tym, by się nie poddawać:
Najważniejsze w życiu jest pokonywać nowe cele – cele się zdobywa, a nie pokonuje;
Więc idź do przodu, nie cofaj się w tył (...) – nie cofaj się (pleonazm – nie można się cofać w przód);

Bądź po prostu szczęśliwy i korzystaj z życia.
Czerp korzyść z każdej sekundy napotkanej po drodze.
A te dwa ostatnie wersy dosłownie oznaczają to samo. Korzystaj = czerp korzyść. Sądzę, że napisałaś już o tym tyle, że temat został wyczerpany do końca, nawet odrobinę zbyt dosłownie. I jak jeszcze raz przeczytam kolejny utwór o tym samym, to – wbrew pozorom i wbrew temu, co mówią wiersze – stracę siły witalne.

Do tej pory najbardziej podoba mi się wiersz opublikowany 16 października. Jest to jedyny utwór, którego wszystkie wersy są dla mnie jasne, nie dostrzegłam też żadnego potknięcia językowego. Natomiast kolejny, ten z 18 października, to pierwszy stricte religijny wiersz napisany na chwałę bożą. Pojawiły się nawet rzeki i jeziora jako przykłady stworzenia. No i jeszcze kilka linijek o tym, że życie jest piękne i trzeba z niego korzystać. Że daje nadzieję. Kręcimy się więc w kółko.



Następny utwór zaczyna się słowami: I znowu pustka./Me skrzydła opadły./A ja wciąż smutna.
Ze skrajności wpadasz w skrajność. Raz piszesz o tym, że trzeba cieszyć się każdym dniem, zaraz później o tym, że coś w tobie zgasło, czujesz się źle. Nie powinnam odnosić się do tematyki, którą sobie upodobałaś, ale widzę, że wiersze są pisane odruchowo, bez przemyślenia, poprzez napęd emocjonalny. To nie zawsze wychodzi dobrze, bo czytelnik to wyczuje. Na dodatek łatwo przewidzieć twoją treść, bo zawsze piszesz skrajnie – albo o tym, że jest cudownie, albo o tym, że jest koszmarnie. Nie ma nic pomiędzy. Także kolejny minus twojej twórczości to przewidywalność.

W wierszu Skrzydła z XVII w. nie rozumiem tytułu. W utworze opisujesz przepis na dobry początek dnia: kawa, marzenia, euforia, brak zmartwień. Potem mówisz, że jesteś gotowa na dalszą naukę życia. Gdzie tu wiek XVII? Zupełnie czegoś innego spodziewałam się po tytule i odrobinę się rozczarowałam. Na dodatek forma – zero w niej finezji, zero estetyki. Wersy o wątpliwej długości nie przypominają w żaden sposób poezji, ale twoje prywatne myśli ostatnio coraz częściej wyrażane za pomocą kolokwializmów. Linijki zwykłego tekstu oddzielasz enterami i nazywasz to wierszem, a ja coraz rzadziej czuję w tym jakikolwiek zalążek liryki.

W bez tytułu, 1 listopada 2015 piszesz jednocześnie o tym, że boisz się egzaminu, ale postanowiłaś się rzucić na na głęboką rzekę, by móc dotknąć dna goryczy. Co to za egzamin, którego się obawiasz? Musi być jakiś bardzo, bardzo poważny, skoro boisz się go bardziej niż tego rzucania. A poprawny frazeologizm brzmi: rzucać się na głęboką wodę.

Ze wszystkich tych skrajnie smutnych najbardziej ujął mnie tekst Znudzonej walki, gdyż budowa i przekaz ściśle łączą się ze sobą. Jest to wiersz biały i wolny, jak większość tych, które piszesz, jednak ten jednocześnie ma sens i dobrze brzmi, gdy czyta się go na głos.  

Sentencja z dnia 11 listopada mówi:
I już nic nie będzie tak jak dawniej, lecz wszystko się zmieni.
Jedno = drugie. To okropnie płytkie.


Mój płomień zgasł
Niektóre sformułowania – owszem, są perfekcyjne, ale inne wydają mi się pisane na siłę. Mdlą mnie. W każdym bądź razie ja tak niektóre z nich odbieram. Nie podoba mi się. Widać, że ogromnie się przy tym wysiliłaś, ale to nie może do mnie dotrzeć. Szczególnie, że wiersz jest toporny, ciężki, twardy. Nie płynę w nim, tylko maszeruję w ciężkiej zbroi, chociaż wcale nie jest rytmiczny. Każda kolejna linijka jest coraz dłuższa. Tematyka – znów przykra. Jest ta zła, okropna miłość. Twoje wyuczone na pamięć słowa-klucze: łzy, ból, powietrze, sen, serce. Znów ta sama śpiewka, mimo że zmieniłaś podmiot liryczny na męski.

W kolejnych wierszach zadajesz coraz więcej pytań (często retorycznych). Utwór opublikowany w Boże Narodzenie sklada się praktycznie z nich samych.

Czy można czuć jednocześnie smutek i radość?
Jak zdobyć odwagę będąc odważnym?
Czy można być jednocześnie złym i dobrym człowiekiem?
Jak zmienić siebie by nie zatracić siebie?
Czy można ranić innych a zarazem im pomagać?
Jak skraść serce prawdziwej miłości?
Czy można kłamać a zarazem mówić prawdę?
Co to wszystko ma znaczyć?
Pozwól mi odejść wielka udręko.

Każdy wers brzmi jak wymyślony przez Coelho tytuł na Buzzfeeda. Serio, coś w rodzaju: „Jak zmienić siebie, żeby nie zatracić siebie?! Te 15 osób, które nie zatraciło siebie was zaskoczy!”.Coraz większy bullshit sadzisz w swoich utworach. Jak zdobyć odwagę, będąc odważnym? Naprawdę dziwię się, że w ogóle wpadłaś na coś takiego. Robi się coraz gorzej, coraz dziwniej. Coraz mniej logicznie. Też mam do ciebie pytania: co chcesz osiągnąć takim kleceniem?



Natomiast wiersz opublikowany 28 grudnia jest przyjemny. Kryje za sobą bardzo dobry wstęp do sytuacji lirycznej, którą wyjątkowo wykorzystałaś na plus. Tylko temat… to samo, to samo i to samo. Blask marzeń? Nie wiem, co o nim napisać, bo wykorzystałam już chyba wszystkie środki, aby przedstawić, co jest twoją słabą stroną. I większość z poruszonych kwestii znajduje się w tym wierszu.  A do końca został jeszcze tylko jeden, bez tytułu, z dnia 24 stycznia:

Uciekamy w marzeniach rzucając cień na horyzont.
Zmierzamy ku nieśmiertelnej miłości.
Każda sekunda zenitu skrapla z nas niczym ocean.
Tak naprawdę wszędzie szukamy ciepła,
Które zapewni nam poczucie bezpieczństwa.
Pragnę się poddać, lecz idę dalej.
Kocham to co mam i mogę stracić.
Od nowa zaufałam swemu sercu, mej iintuicji i duszy.
Mój blask nie jest mi już obcy
Chcę pozostać tu na zawsze i być blisko Ciebie.
Nie pozwól mi zatracić wiary w siebie.
Podaruj mi swój płomyk radości.
Od dziś jestem piękna i już żadne słowa tego nie zmienią.
Po raz pierwszy czuję się silna a wiatr dodaje mi otuchy.
Proszę byś był szczęśliwy razem ze mną.

Ułatw sobie zadanie i unikaj udziwnień. Pisz swobodnie, lekko. Poezja powinna płynąć, a ja kroczę nierównym krokiem. Im bardziej skomplikowanie i popieprzone zdanie, tym czytelnik jest bardziej zdegustowany. Po co tak bardzo unikać normalności? No i znów tematyka – w kółko wałkujesz to samo. Naprawdę skończyły ci się tematy? Stoisz w miejscu, a kto zatrzymał się, ten w rzeczywistości się cofa, bo świat idzie w przód. Ludzie się rozwijają.

PODSUMOWANIE
Mam wrażenie, że za bardzo nie wiesz nawet, jak zbudować wiersz. Nie znasz podstawowych rodzajów i nie wiesz, jak zabrać się za pisanie. Z czego się właściwie składa wiersz? Jak korzystać poprawnie ze środków, które pojawiły się w twojej poezji? Polecę ci kilka poradników. Nie nauczą cię zagrywania słowem i nie przedstawią dokładnie JAK PISAĆ. Musisz to poczuć sama. Bo wiersze to nie tylko czysta teoria, ale również przekazywanie emocji, dowolność tematu, brak ograniczeń. Wolność. Ale, jak w każdym systemie – tylko pozorna, ponieważ zawsze coś sprzeda się lepiej, coś gorzej. Coś robić warto, coś innego kompletnie się nie opłaca. A moim zdaniem sadzenie kolejnych poematów na temat natury, wartości życia i tego, że podmiot liryczny się poddaje lub – odwrotnie – odzyskuje nadzieję, nie ma żadnego sensu. Nie zachwyciło mnie za piątym razem, nie zachwyci i za trzydziestym. Musisz pójść w przód. Odnaleźć inspirację, wymyślić tematykę, złożyć wiersz rytmiczny, który czyta się z zachwytem. Z zapartym tchem. Tylko raz czy dwa (na wszystkie twoje utwory) miałam takie uczucie.
Większość twoich wierszy ładnie brzmi i jest prosta. Na początku widziałam w tym dużo zalet, ale z każdym kolejnym dziełem dostrzegałam coraz więcej podobieństw, które nie działały na twoją korzyść. Jasne, miałam styczność z elementami, które sprawiały, że twoje wiersze poznawałabym po kilku strofach, ale nie były to subtelne wskazówki, nie były trudne do odnalezienia. Trąciły banałem. Non stop te same frazy, te same określenia, te same porównania. Sztuką jest przekuć je na coś innego, mniej bezpośredniego, ale o tym samym sensie, aby czytelnikowi chciało się pomyśleć nad znaczeniem. Nad puentą. Zatrzymać się na chwilę. Zatracić w tej poezji.
Ja dostałam w większości przypadków suchy tekst o tym, jak coś widzisz. Napisany wprost. Subiektywny. Ale żaden z wierszy nie przedstawiał sytuacji typowo ludzkiej. Obrazu, na którym ludzie coś robią. Gdzieś podążają. Wszystkie twoje dzieła obracają się wokół abstrakcji. Z jednej strony odległej, trudnej do wyobrażenia, nieplastycznej. A z drugiej, jak napisałam, wszystko wprost. Prostymi słowami. Te dwie formy nie pasują do siebie, źle im przy sobie. O rzeczach górnolotnych, abstrakcyjnych powinno się pisać raczej w sposób niebanalny, nieoczywisty. Aby było nad czym myśleć. A o rzeczach ludzkich — po ludzku. U ciebie w każdym wierszu sprawa wygląda tak samo. Jak kawa na ławę, ale topornymi środkami, trudnymi do wyobrażenia, mimo że słowa dobierasz proste.
Nie znalazłam u ciebie wieloznaczności, metaforyczności. Oksymorony i paradoksy – tak, tylko użyte w niepoprawny sposób. To jak wylanie farbki do zlewu i zastanawianie się, czym możnaby namalować obraz. Wiesz, że istnieją różne środki stylistyczne i związki frazeologiczne, ale korzystasz z nich wtedy, gdy nie są potrzebne (bo puenta jest jednoznaczna). A gdy sytuacja liryczna aż się prosi o metaforę, bo utwór trąci banałem – nie urozmaicasz. Nie bawisz się słowem. Więc albo w stu procentach rozumiałam wiersz i jego przekaz (i to nawet za szybko, już po pierwszym wersie), albo nie wiedziałam, o czym piszesz, mimo że czytałam utwór kilkukrotnie. Także interpretacja – albo zbyt banalna, albo w ogóle niemożliwa. A najgorsze, że najczęściej na jedno, na dodatek okropnie sztampowe i skrajne, kopyto.



INTERPUNKCJA I INNE KWESTIE POPRAWNOŚCI

Brak interpunkcji w poezji powinien być poetycko umotywowany, rezygnacja z niej musi wpływać więc na wieloznaczność wiersza. Łatwo zgubić przecinek, a potem zabrać wszystkie i mówić, że tak miało być. Panuje też w poezji współczesnej moda na brak znaków interpunkcyjnych, bo połowa wierszokletów nie zadaje sobie trudów, by poznać ścisłe zasady: przecież chodzi o wyższe cele, kto by się przejmował kilkoma przecinkami i kropkami?
Ano ja.
Kiedy rezygnuje się z przecinków, trzeba zawiązać treść taką strukturą, która te przecinki zastąpi. Ich miejsce nie wskazuje tylko i wyłącznie momentu, w którym należy zrobić pauzę. One nadają często zupełnie inny obraz. Spójrz, oto przykład z twojego wiersza (Przystań):

Tak wygląda to w oryginale:
Wszystko staje się blade
niczym wichry szerokie.

A tak zmienia się sens zdania, w zależności od tego, w którym miejscu postawimy znak interpunkcyjny:

Wszystko staje się blade
niczym wichry — szerokie.

Wszystko staje się blade,
niczym wichry szerokie.

Wszystko staje się blade
niczym wichry, szerokie.

Wszystko staje się blade,
niczym wichry, szerokie.

Pisząc wiersz, zwróć uwagę przede wszystkim na to, co masz na myśli i jaki zapis jest najbliższy temu, co chcesz osiągnąć, by czytelnik mógł podłapać twoją wizję. Nie stawiając znaków wcale, możesz zostawić mu otwartą furtkę, ale rób to w przypadku metafor, a nie wtedy, kiedy naprawdę należy coś podkreślić, by rozwiać wątpliwości. Czasem trudno znaleźć jakikolwiek sens, gdy brak znaków.


Zły cudzysłów w KAŻDYM tytule (przykłady):
,,Bezsilna i smutna wobec realności"
,, Dwie twarze "
,,Obserwator"
,, Znudzona walką"
,,Mój płomień zgasł"
,, Urok śmiertelności "

Jedyny słuszny polski cudzysłów wygląda właśnie „tak” – otwierający to dwie pochyłe kreski na dole, zamykający to dwie pochyłe kreski na górze. Nie są to dwa przecinki na dole czy dwa apostrofy u góry. I nie ma między nimi a tekstem w środku żadnych spacji.


Bliskie wspomnienie
Spoglądając przez srebrzyste okno
wspomnienia rosną w naszych sercach.
Nie widzę powodu, by nie postawić przecinka w zdaniu, w którym wykorzystałaś imiesłów. To, że zdanie jest częścią wiersza i tworzy dwa wersy w tym przypadku nie ma żadnego znaczenia. I taki błąd popełniasz wielokrotnie, więc przetrzep całą swoją twórczość pod tym względem.


Wymiana
oddają miejsce drugim pokoleniom.
Każde z nich jest jednak inne.
Chociaż przypominają poprzednich — poprzednie (te pokolenia);
Mimo, iż dzielą je lata rozłąki — nie stawia się przecinka takiej konstrukcji: KLIK


Z okazji dnia dziecka
To one tuliły nas do snu
Uczyły pierwszego wierszyka.
Przypominali o ważnym spotkaniu — przypominały;
oraz tuliły gdy było nam smutno. — Przecinek przed gdy;


Teatr
Bo kiedy nadejdzie cisza wszystko stanie się błękitne. — Przecinek po ciszy;
Strumyk morski się zarumieni — przecinek na końcu;
stanie się nad zwyczajne nadzwyczajne.


Jeden przycisk
Czasami jak czytam ten wierszyk mam wrażenie, że są to słowa z jakiejś piosenki. Jednak nie udało mi się znaleźć jej w internecie, a dokładniej tych tych samych słów.— Czasami, jak czytam ten wierszyk, mam wrażenie, że są to słowa jakiejś piosenki. Jednak nie udało mi się znaleźć jej w Internecie, a dokładniej tych samych słów.

Jeśli są to naprawdę słowa tekstu jakiejś piosenki proszę podać mi jej tytuł — brak przecinka w zdaniu złożonym oddzielającego dwie części składowe (z dwoma orzeczeniami). Postaw go przed proszę.


(wiersz bez nazwy, bez wskazanej daty powstania)
Twoim jedynym celem jest meta.
Pomimo zmęczenia pragniesz powtórzyć swój kręg KLIK


Utwór Skazitelna nieśmiertelność bardzo mi się podobał. Miał ciekawy przekaz i przyjemną konstrukcję, ale nie zrozumiałam jednego wersu:
a liście łakną ziarno pszenicy łaknąć (dopełniacz — kogo? czego?) ziarna. No i dlaczego liście łakną ziaren?


Uśmiech na twarzy mimo goryczy
Wiem, że jestem żywa dla świata,
więc dlaczego tracę swoją  cząstkę siebie.
Poprzez wiarę i wytrwałość, kiedyś odbuduje siebie..
Drugi wers (pytanie) powinien zakończyć się znakiem zapytania. Tam też postawiłaś dwie spacje obok siebie. Trzeci zawiera zbędny przecinek oraz umarły dwukropek. Postaw jeszcze jedną kropkę, to reinkarnuje  w wielokropek.


Chciwość
Życie to nie bajka, ani żadna lista życzeń — przecinek zbędny;


Bez nazwy, 6 października 2015
Jestem tak naprawdę kruchą osobą , którą łatwo zranić — zbędna spacja przed przecinkiem;
Czy ty wiesz jak trudno było mi powstrzymać łzy — przecinek przed było;


Bezsilna i smutna wobec realności
Jestem jakby nieprzytomna lecz jednak wciąż żywa — przecinek przed lecz;
Być może dlatego, iż nie wiem co ze sobą zrobić — przecinek przed co;
Obawiam się , iż teraz jest to niemożliwe, gdyż jestem bezradna — zbędna spacja przed przecinkiem;


Dwie twarze
Czasami nie poznaje samej siebie — poznajĘ;
Teraz toczę walkę pomiędzy sobą — pomiędzy sobą a kim?
Chcąc odnaleźć spokój muszę odszukać moją duszę — przecinek przed muszę;
Już dawno zabłądziłam gubiąc swe odbicie — jak wyżej (znów konstrukcja z imiesłowem) brakło ci przecinka;


Obserwator
przedewszysykim — osobno;


Wiersz bez tytułu, 8 grudnia:
Nocy dziwna, czcigodna dlaczego podazasz galopem?
Czyżby znudził cię marsz po Ziemi, naszej krwistej ojczyźnie. ?
Ciągle patrzysz w me zmrużone powieki, jednak nie pozwalasz mi odejść.
Dlaczego?
Moja dusza cierpi przecież razem z Tobą.
Pozwól mi odkryć sekretną podróż moich snów i odkryć na nowo wnętrze.
Wlej do mej ciszy strumień pszenicy.
Okaż chociaż odrobinę wsparcia i opieki.
Bądź dla mnie kimś więcej niż zwykłym przyjacielem.
Pozostań w mym sercu na zawsze.

  1. Podążasz; przecinek przed dlaczego;
  2. Ta kropka przed znakiem zapytania ma jakiś konkretny cel?
  3. Patrzenie NA powieki nie ma związku z zatrzymywaniem kogoś, niepoprawnie użyłaś jednak;
  4. Przypadkowy rym w siódmym wersie kłuje w uszy!


Przestroga-słowa, które ranią najmocniej
Znowu tłumy milczący ludzi.
Brak reakcji, obojętność.
Dlaczego tak się dzieje.?
Czy musi dojść do tragedii by dostrzec nieszczęście.
Słowo po raz kolejny rzucone na wiatr.
Dlaczego nie przemyślisz swojej wypowiedzi. Nie masz wyobraźni?
Proszę Cię zastanów się zanim wypowiesz przykre słowa.
Pomyśl jakie mogą być tego konsekwencje!
Niewinny żart? -być może tylko dla ciebie nikczemna bestio.
Ona teraz stoi ku przepaści.
Jak myślisz? Dlaczego?

  1. Dywiz w tytule (i dziewiątym wersie) nie pełni funkcji myślnika: KLIK;
  2. Milczących;
  3. Co ty masz z tą kropką przed pytajnikiem?
  4. Postaw przecinek w czwartym wersie;
  5. W szóstym pierwsze zdanie to pytanie, więc zamień kropkę na znak zapytania;
  6. Postaw przecinek w zwrocie do kogoś – siódmy wers – przed zastanów;
  7. W ósmym postaw przecinek przed jakie;
  8. Zbędna spacja przed dziewiątym;
  9. W dziewiątym wersie przecinek przed nikczemną bestią (znów zwrot do kogoś)

W wielu wierszach wisi kupa innych błędów, ale wymieniłam tylko przykłady — nie opisałam wszystkich baboli. W twoim interesie jest przejrzeć wszystkie swoje utwory lub rozpocząć współpracę z betarederem.


NICZYM
W siedemnastu wierszach użyłaś tego słowa. Śmiało więc stwierdzam, że go NADużywasz. Na dodatek porównania zwykle są nietrafione, zbyt pokrętne albo odbijają od tematu wiersza, wprowadzając chaos:

Każda sekunda zenitu skrapla z nas niczym ocean;
Twój wdech zapada w ogniwo, które gaśnie niczym wiatr;
Kontynent niczym zielona mgła cieszy się powietrzem czystym jak ukryta łza;
Sekretność powraca niczym cień lekkości;
Pryska niczym cień utrapiony;
Ocean gaśnie niczym blask na uśpionym zachodzie;
Jestem niczym kra przejrzysta nad łomotem silnika;
Pośpiech goni nas niczym pędzący wiatr;
Myśli tak przejrzyste są ukryte niczym łzy;

To tylko przykłady. Takie konstrukcje to kolejny dowód na to, że nie rozwijasz się.


Artykuły na temat poezji: KLIK
Polecam głównie ten o rodzajach rymów oraz brzmieniu.

I w końcu CZEGO UNIKAĆ: KLIK




Powodzenia w dalszym tworzeniu. Życzę weny twórczej.

4 komentarze:

  1. Podziwiam za podjęcie się oceny poezji. Czytać lubię, ale chyba nie czułabym się kompetentna, by to recenzować. Brawo ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za szczerą opinię i poświęcony czas.Jak znajdę odrobinę więcej czasu to wezmę się za zmiany na blogu. Być może w przyszłości jeszcze raz zgłoszę się do oceny. Chciałam wystawić dłuższy komentarz, ale narazie mam inne sprawy na głowie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, już drżę z niepokoju na myśl, że mnie w niedalekiej przyszłości czeka to samo :) . Poraża mnie profesjonalność i długość oceny/ To utwierdza w przekonaniu, że warto dłużej poczekać, by zyskać na jakości.
    OdpowiedzUsu

    OdpowiedzUsuń