Ostrzegam, że w ocenie znajduje się dużo gifów.
1. Pierwsze wrażenie, szablon i kolumny
Adres wydaje mi się ciekawy. Na pewno jest łatwy do zapamiętania i
krótki, co działa na Twoją korzyść. Belka i napis na nagłówku to powielenie –
trochę kiepsko. Szary, minimalistyczny szablon z ładnym obrazkiem,
przedstawiającym Sasuke i Sakurę bardzo mi się podoba. Menu ukryte w
kwadracikach to genialna opcja. Czcionka jest czytelna, więc przynajmniej nie
zmęczę wzroku.
Spójrzmy na lewą kolumnę. Od razu widzimy ścianę teksu. Pierwszy
akapit jest zupełnie zbędny. Jeśli te informacje są dla Ciebie ważne, możesz je
przenieść do zakładki. Przez nie panuje nieporządek. Pod tekstem masz
statystyki i obserwatorów. Niżej wstawiłaś archiwum. Po co? Przecież masz
zakładkę ze spisem treści. „Wciąż piszę” miało być chyba listą linków, lecz
widnieje tam tylko jedna pozycja, w dodatku bez odnośnika. Spisy i buttony
mogłabyś przenieść do jakiejś zakładki, zaśmiecają stronę główną i wydłużają
kolumnę (w dodatku wrzuciłaś pełne adresy stron, lecz ich nie zalinkowałaś).
Przy obecnym – dość krótkim – poście, który widnieje na stronie głównej,
wygląda to nieestetycznie.
4/6
2. Treść
Błędy, szczególnie dotyczące zapisu dialogów, będą bardziej
szczegółowo wypisane w innym punkcie oceny.
Zaznaczam, że autorka używa narracji pierwszoosobowej – na zmianę
z perspektywy Sasuke i Sakury.
Akt I
Na chwilę obecną chciałam tylko posiedzieć skulona w kłębek
i popatrzyć na wodę obijającą się o brzeg. Przypływ, odpływ,
przypływ... Przypływ szczęścia, nadziei na wieczność razem. I odpływ,
zabierający to ze sobą.
Popatrzeć.
Przypływów i odpływów nie ma na stawie, to nie morze lub ocean (klik). Staw jest zbyt małym zbiornikiem
wodnym, aby mogły powstać na nim nawet fale, o czym wcześniej też pisałaś.
Tafla wody może jedynie drgać, gdy coś w nią uderzy, spadnie do wody albo
poruszy się w niej. Przez takie małe falki nie powstanie przybój.
Spojrzałam na nią oniemiała. Dwa tygodnie temu przyłapałam MOJEGO
chłopaka w MOIM mieszkaniu z dziwką.
Sakura chodzi jeszcze do szkoły. To ile lat ma jej facet, że
zamawia sobie dziwki?
Przy nim czułam się dobrze, jakbym brała, był całym moim światem.
A to nie można czuć się dobrze, gdy się nie bierze?
Będę doskonale bawić się wśród dziwek i napalonych kolesiów.
Po pierwsze, Sakura chce iść do klubu pełnego dziwek i napalonych
kolesi, wszystkich imprezowiczów tak określa, a siebie samej nie. Okej.
Po drugie, skoro i tak wpycha wszystkich do jednego worka, to może
kobieta, z którą zdradził ją chłopak, wcale nie była dziwką? Haruno ma manię
wyzywania ludzi, którzy przyczyniają się do jej nieszczęścia. Aż do przesady.
Szłam do domu praktycznie nie myśląc zbyt wiele na temat imprezy
czy szkoły.
„Szłam do domu, praktycznie nie myśląc na temat...”/
„Szłam do domu, nie myśląc zbyt wiele na temat...”
Patrzyłam na bezbarwne budynki mijane po drodze.
Na każdej ścianie [klatki schodowej] wymalowane było arcydzieło w
stylu penisa. Ach, ci artyści z gimnazjum.
Ambitnie.
Naprawdę na każdej?
Kupiłam ją miesiąc temu, na rocznice związku Usui
x Sakura.
Ten x to tam dla ozdoby stoi? Wystarczyło
zastąpić spójnikiem „i”.
Rocznicę.
-Dwa piwa-krzyknęła, a ja zrozumiałam powagę sytuacji. Albo ona
upije mnie w trupa albo będę udawać, że się upiłam. Druga opcja jest zdecydowanie
logiczniejsza.
Padłam. + Przecinek przed drugim albo.
W dodatku zmieniłaś czas na teraźniejszy – wyróżniłam to pogrubieniem. Piszesz w przeszłym, więc należałoby przekształcić zdanie. I przecinek przed drugim albo.
Tak więc kiedy ona wypiła 10 piw ja nie skończyłam jednego. Mimo
to chichotałam jak głupia i udawałam pijaną idiotkę. Żenujące.
Dziesięć powinno być zapisane słownie, a po „piw” przecinek, albo
choćby myślnik.
Wątpię, żeby jedna z nastolatek była w stanie wypić dziesięć piw.
I to w czasie, gdy druga wypiła jedno. Bądźmy realistami, to niemożliwe. Chyba
że Yuuki, zwykła nastolatka, jest alkoholiczką, często trenuje i trzyma to w
tajemnicy przed światem. Ups. Sekret się wydał.
Sakura zaczęła zachowywać się jak idiotka i jeszcze się przyznała.
To po cholerę? Motywy jej zachowania są kompletnie niejasne i budzą wątpliwości.
Jego szaro-czarne oczy wpatrywały się we mnie jak w bóstwo.
Najpierw Sakura chciała skoczyć z mostu, a teraz popada w
samozachwyt, bo jakiś „spocony oblech” wziął ją do tańca. Fajnie.
Nie wiem, czy po jednym piwie człowiek się wyłącza, ale ja tak
zrobiłam.
To ona wreszcie była pijana czy tylko udawała?
Ja chyba jednak przekroczyłam to jedno piwo, sama niepewnie
trzymałam się na nogach.
Jedno czy dziesięć, co za różnica. I tak obie się zataczały.
W jego rękach wierciła się dziewczyna.
Jak wiertarka...
Tak ułożyłaś to zdanie, że brzmi co najmniej dziwnie. Może
powinnaś napisać w jego ramionach?
Odeszłam powoli, biorąc wcześniej kwiat.
Więc laska widziała morderstwo jakiejś dziewczyny na własne oczy,
zabójca obiecał jej, że będzie następna, zniknął, a Sakura zamknęła powieki
ofierze i odeszła? Przecież na ciele dziewczyny zostawiła odciski palców. A
jakaś policja? Halo? Przecież to morderstwo, a Haruno była świadkiem!
Akt II
Oficjalnie znalazłam sposób na brak kaca.
Kac po jednym piwie. Tak.
Uczucie strachu i bezbronności towarzyszyło mi non stop. Chodziło
po głowie i prześladowało tworząc kolejne koszmary. Jakby już nie było ich
wystarczająco dużo.
Ale jej szaleństwo to nie wszystko.
Czyje szaleństwo? Wstawiłaś między jedną myśl akapity z innymi, po
czym zaczęłaś zdaniem wyrwanym z kontekstu.
Przecinek po prześladowało.
Ubrałam bluzę, dżinsy i T-shirt, po czym wyszłam z domu.
(...) wyszłam z domu. (...) Zamknęłam oczy i dałam się ponieść
muzyce.
I tak szła z zamkniętymi oczami przez miasto, nie? Dziwne, że nie
potknęła się, pod samochód nie wpadła...
Nie miałam siły, aby być irytująca, ale denerwowanie tego
człowieka zwyczajnie poprawiało mi humor.
Wat?
(...) warknęłam jak zwykle zdziwiona swoim tonem.
Brak przecinka przed jak.
Skoro zwykle mówiła takim tonem, to czemu za każdym razem ją to
zaskakiwało?
-Mebuki żyje. Nie zabiłem jej- na te słowa prychnęłam głośno.
-Powiedział morderca. Przyznałeś się. Zabiłeś ją i ukryłeś ciało,
jak innych ludzi, ty...-zamilkłam na widok miny strażnika.
-Nie. Ona... odeszła. Nie chciała z nami być. Powiedziałem, że ją
zabiłem, ponieważ mnie o to poprosiła. Nie chciała, żebyś jej znienawidziła.
Ale skoro to nasze ostatnie spotkanie chcę ci to
powiedzieć-jego głos był śmiertelnie poważny.
Ją zamiast jej.
Przecinek przed chcę.
I prowadzili taką rozmowę przy strażniku, tak? A on zareagował
tylko pod koniec, dlatego że Sakura wpadła w szał?
Przed oczami stanęły mi różowe włosy, śmiejące się zielone oczy i
kołysanka, którą mi nuciła.
Włosy jej stanęły, kołysanka jej stanęła, oczy jej stanęły, a w
dodatku się śmiały...
-Panno Haruno- odezwał się strażnik. Poprawił nerwowo czapkę, po
czym dopowiedział.-Robiliśmy testy na wykrywaczu kłamstw. Nowoczesnym.
Potwierdzono wszystkie morderstwa, oprócz zabójstwa pani Haruno. Naprawdę
odeszła-patrzył mi prosto w oczy, a ja poczułam, że świat załamuje się pode mną.
Strażnik wiedział takie rzeczy i był upoważniony powiadamiać o tym
innych?
Miękki materiał sukienki, którą kupiła mi na studniówkę.
Czyli Sakura skończyła liceum, tak? Studniówka jest w klasie
maturalnej, a matka kupiła jej sukienkę na tę okazję dwa lata temu. Chyba że
robiła zakupy parę lat wcześniej... No i studniówka w Tokio? Rozumiem, że
Haruno chodziła do polskiej szkoły, choć mieszkała w Japonii, tak?
Jednak wkleiłam screena ze względu na wyróżnienie Next day i
tekstu w nawiasie.
To jest…
Głupie.
Chcę stąd wyjść.
Dzień Dobry, panno Haruno.
Niestety, przez szok na parę godzin utraciła panienka pamięć
sprzed ostatnich paru dni. Proszę się nie martwić i cierpliwie poczekać.
A ta wiadomość jest od...?
Zresztą, zwrot panienko jest nienaturalny, Sakura
nie miała żadnego kamerdynera, a jaki lekarz tak się zwraca do pacjenta?
Tak w ogóle, to jak ten ktoś stwierdził, że Sakura straciła pamięć
i na ile dni, skoro była nieprzytomna? Takie rzeczy się rozpoznaje po wywiadzie
lekarskim.
Wbiegłam do budynku i uświadomiłam sobie, że jestem spóźniona.
Około 8:10 wpadłam do klasy.
Godzina powinna być zapisana słownie. Jeszcze o tym wspomnę niżej.
Czyli Sakura nadal chodziła do szkoły, tak? To ile ona w końcu ma
lat?
-Nareszcie przerwa!-ja, Yuuki i Kiri siedzieliśmy pod naszym
drzewem (...)
Myślę, że czynności po myślniku możesz przenieść do kolejnego
akapitu – nie są nijak związane z tekstem i są dość rozwinięte.
Ścisnęłam kwiat w ręku, nie zwracając uwagi na strugi krwi kapiące
na ziemie. Kap, kap, kap. Ciecz ubywała z moich żył, tak samo jak
ze mnie chęć do życia.
Ziemię.
No tak, krwotok, krew tryska dookoła, leje się strumieniami. Przez
co? Przez wbite w dłoń kolce róży. Śmierć na miejscu z wykrwawienia. +
ciecz to słabe określenie.
Stanęłam na nieużywanej części mostu. Przychodziłam tu kiedyś z Keiko. Obok mnie jeździły setki, nie, tysiące samochodów, ale nikt nie mógł mnie zobaczyć.
Nie no, samochody jechały do połowy mostu, a potem zawracały, bo
reszta była „nieużywana”. W dodatku tysiące aut. A Sakury nie widział
absolutnie nikt. Fajnie. A ruch kolizyjny nie wystąpił?
(...) ogromny, odpychający, seksowny chłód.
-Nie powstrzymuj się. Nie będę cię dekoncentrował-jego głos był
niski, aksamitny i urzekający. Brzmiał seksownie nawet pomimo tego, że ociekał
ironią.
Czy wszystko dla Sakury w Sasuke musi być seksowne?
Boże, dlaczego w kilka minut przed śmiercią skazałeś mnie na
towarzystwo super przystojnego faceta, który nie ukrywał swojej pogardy wobec
mnie.
Gdyby jej nie przeszkodził, skoczyłaby z mostu od razu, przez co
zginęłaby wcześniej niż za kilka minut.
(...) a dłonie były zaciśnięte na łodydze, tak jak moje przed
chwilą. On również ignorował czerwoną siecz wydostającą się z
ran.
Ta, tryskała strumieniami, już to wiemy.
Miałam ochotę wrócić na górę i spokojnie popełnić
samobójstwo. Samobójstwo. Pierwszy raz określiłam tak moje
zachowanie.
Podkreślone ląduje w nowym akapicie.
Akt III
Szliśmy jakieś dziesięć minut, po czym zatrzymaliśmy się przy
czarnym samochodzie, którego firmy nie znałam.
A nie marki? Bo samochód posiadający swoją firmę… tego jeszcze nie
grali.
-A co jeśli mnie zgwałcisz?-zapytałam, a Sasuke spojrzał na mnie
jak na totalną idiotkę. Po chwili uśmiechnął się rozbawiony. Co w tym
śmiesznego?
-Gdybym miał zamiar cię zgwałcić zrobiłbym to od razu-wyjaśnił, a
ja miałam wrażenie, że już kogoś zgwałcił.
Yhm.
Niczym Demon Żądzy.
Przecinek przed zrobiłbym.
-Czy to bokserki?-zapytałam odsuwając się jak najdalej od przedmiotu. Byłam totalnie zdegustowana.
-Możliwe. To nie mój samochód. Weź je ze sobą-burknął. Widać było,
że nie miał ochoty na rozmowę. Chwyciłam gacie pomiędzy dwa palce. Jakoś to
przeżyję. Jakoś to przeżyje... Chyba jednak nie... Ale chciałam
dowiedzieć się więcej o mordercy, a Uchiha wydawał się być obiegany w tej
sprawie.
Trzymanie bokserek w dłoniach miało nakłonić Sasuke do wyjawienia
informacji na temat mordercy?
Okej.
Przecinek po zapytałam. Przeżyję. Uchiha miał być
obiegany w czym? Dowiadywaniu się czy mordowaniu?
Nie zamierzałam go wołać, ale nie mogłam też zostać na środku
ulicy w obcym osiedlu, na dodatek z bokserkami w ręce.
Na obcym osiedlu.
To po kij ona brała ze sobą te gacie? Gdzie ona ma mózg?
pokazał Naruto różę, którą trzymał w ręku. Chłopak natychmiast
spoważniał. Na jego czole pojawiły się zmarszczki, a oddech przyśpieszył.-Druga.
-To nasza szansa-kolejna osoba zacisnęła rękę na kwiecie, kolejne
krople krwi zaplamiły łodygę.
Poetycko.
Rozejrzała się po towarzystwie skupiając uwagę na krwi kapiącej na podłogę z dłoni Naruto i tej zaschniętej, na dłoniach mojej i Uchihy.
Przecinek przed skupiając oraz po Naruto.
Ma niezłego zeza.
-Jak pewnie zauważyłaś od jakichś dwóch,
trzech miesięcy zaczęły znikać dziewczyny w twoim wieku.
Jak mogła to zauważyć, skoro wcześniej nie
miała o tym pojęcia, a jedyną ofiarą, którą skojarzyła ze zniknięciami, była
Hinata?
Przecinek przed od.
W miasto jest
jakby... podzielone na dwie połowy. Terytoria. Na jednej obcują oni, na drugiej
my.
W jest zbędne.
Padało wtedy. drogi były
śliskie. Zderzyli się z tirem. Przeżyli wszyscy oprócz dziewczyny.
Taka emocjonująca historia… Nie wiem, czy
te krótkie zdania miały stworzyć napięcie, czy też dodać grozy, w każdym razie
nie udało Ci się.
Drogi wielką literą.
To nie możliwe. Na tym świecie
nie byłoby aż tak źle. Są granice zła. Ktoś, kto kochał nie pozwoliłby na
śmierć siostry. A co musiał czuć Sasuke? W końcu to jego brat.
Niemożliwe piszemy łącznie! I przecinek
po kochał.
Co jego brat? Tak wyrwałaś to trochę z
kontekstu.
Widać, że Sakura nie ogląda telewizji, nie
czyta gazet, nie zna historii. Jak może być tak zszokowana tym, że jedni ludzie
mordują innych?
-Najpierw dawali im [policji] w łapę, ale
dali sobie spokój. Większość glin po prostu o tym nie wie, a pozostali mają to
gdzieś. Mniej roboty. Łapią tylko na naszych granicach.
I nie ma żadnych donosicieli, skarg,
świadków morderstw. Okej. Policja ma w dupie to, że w Tokio są dwa gangi, z
czego jeden chce dopaść drugi, bo ten drugi zabija sobie ludzi. Lepszą wymówką
byłoby to, że stróże prawa są przekupieni.
-Skończyliście?-Sasuke stał w drzwiach
patrząc na nas chłodno.
Sasuke musiał wyjść, pojechać do Nejiego,
porozmawiać z nim, wrócić, a zdążył zrobić to wszystko w ciągu około pięciu
minut? Tak szybko wrócił, że usłyszał końcówkę krótkiej historii, a w dodatku
już jakiś czas stał w drzwiach?
Plus brak przecinka przed patrząc.
Wiedziałam jak to jest nagle stracić życie
i nie życzyłam tego nawet najgorszemu wrogowi.
Ciekawa jestem, ile już razy Sakura
umarła.
Przecinek po wiedziałam.
-To co ty przeżyłeś to nic! Nie traktuj
mnie jak idiotkę próbującą cię pocieszyć, bo nie próbuję!-krzyknęłam. Może
trochę przesadziłam. Ale tylko trochę. Zachowywał się jak dupek, oceniał mnie
nie znając mojej historii.
To takie dorosłe kłócić się o to, kto
więcej przeżył w życiu, będąc jeszcze nastolatkiem.
Przecinek w pierwszym zdaniu po pierwszym to i
przed drugim to. Przed nie w ostatnim zdaniu
również.
Chłopak zatrzymał samochód i zaczął
wpatrywać się szybę.
Tak na środku ulicy?
(...) jego głos był wypruty z
emocji. Po raz pierwszy nie słyszałam w nim ani ironii, ani pogardy. Tylko
prawie niedosłyszalny smutek.
To głos był bez emocji czy dało się
słyszeć smutek?
Był irytujący, chamski i egoistyczny. Tak
jak druga ja, skutecznie ukrywana przed światem. Nie wypuszczałam jej na
wolność, ponieważ nie chciałam zrazić do siebie ludzi.
Przecież od początku opowiadania
dziewczyna jest chamska. I ma schizofrenię.
Ale była też pierwsza ja, której zależało
na Yuuki i Kirito, a także w niewielkim stopniu na Naruto i Kisame. I w jednej
setnej na Sasuke.
Zależało jej na osobach, których jeszcze
tak naprawdę nie znała?
Miłość w tych czasach wydawała się być...
nierealna.
Powiedziała na widok całującej się dwójki,
bo to jej akurat przeszkodziło. A nie zauważała zakochanych par lub
szczęśliwych rodzin na ulicach, podwórkach, w sklepach. Bo po co.
-A co ty tu robisz i to bez koszulki?
-Przyszedłem do Omori. Wiesz, Uzumaki ma
słabą klatę i nawet jego narzeczona to stwierdziła.
Nie mogłam uwierzyć, że w tym wieku jest zaręczona. Chociaż...
właściwie to nie miałam pojęcia ile ona ma lat.
My, czytelnicy, nie mamy pojęcia, ile lat ma główna bohaterka i
jakoś musimy z tym żyć, autorko.
Przecinek przed ile.
Spałam jak kamień - ale taki, który miał bardzo żywe sny.
Kamień, mający żywe sny…
Akt IV
Przez chwilę wpatrywałam się oniemiała. Jej [Kisame] włosy były
czarne.-Niestety, musiałam zmyć różowy. Nie można farbować się do szkoły.
[wypowiedź Kisame]
Fuck logic. Jak Kisame zmyła farbę z włosów w ciągu chwili?
Pierwsze zdanie brzmi, jakby było skończone w złym momencie.
Ja i Sasuke powtarzamy rok, więc dobrze się składa-czyli jednak
była ode mnie starsza. O jeden rok.
No tak, w dodatku chodzą do tej samej szkoły. Ba! Do jednej klasy.
A Sakura jeszcze dwa dni wcześniej ich nie znała. Ciekawe.
W dodatku Sasuke powinien być w wieku Sakury, prawda?
Po tych słowach wyszła z pokoju, rzucając mi patrząc uprzednio
w sufit z miną Dlaczego ja?!, a ja szybko założyłam dresy i bluzę.
Zaspana prowadziłam Kisame i Sasuke do klasy od chemii. Oboje zapomnieli, gdzie ona jest.
Bo rok
lub mniej nie byli w szkole? To dlaczego dołączają w trakcie roku szkolnego?
Wiesz, to nie działa tak, że po prostu przyjdą sobie, kiedy chcą i
już są uczniami.
(...)
nasz misterny plan bezszelestnego wymknięcia się z budynku przeszkodził Serek.
Serek
przeszkodził nasz plan? Polska język trudna być.
Ta
dziewczyna była niezwykła. Potrafiła opanować emocje i miała dużo tajemnic.
[myśli Sasuke]
To miała
dużo tajemnic brzmi strasznie sztywno w połączeniu z wcześniejszą
wypowiedzią. Zresztą nie wiem, czy posiadanie tajemnic i opanowywanie emocji
czyni kogoś niezwykłym, ale jeśli tak, to prawie każdy jest niezwykły. Ba dum
tss!
Drobnej,
uroczej dziewczyny, rumieniącej się na każdy komplement. Lubianej
przez wszystkich, nawet dziewczyny takie jak Karin nic do niej
nie miały. >Karin - ruda.....<
Co za
rasizm i stereotypowość. Co za szyk drugiego zdania (choć najlepiej byłoby w
ogóle się go pozbyć). I powtórzenie.
I wtedy mój wzrok padł na komódkę. Stały na niej zdjęcia pięknej dziewczyny. (...)
-odwróciłam się gwałtownie, ramka prawie wypadła mi z ręki.
Przecież napisałaś, że Sakura patrzyła na zdjęcie, a wcale go nie
trzymała. Jakim więc cudem nagle prawie wypuściła je z rąk?
W drzwiach stał wysoki, przystojny chłopak, z oczami Hinaty.
Przeszczep?
Drugi przecinek zbędny. Zastosowałaś zbędne wtrącenie.
-Więc znasz Ino?-Ino, Ino, Ino... Imię kojarzyło mi się z
niebieskooką blondynką. Chyba przyjaciółką Hinaty. Nie znałam większości klasy,
nie obchodzili mnie zbytnio.
No tak, chodzi do ostatniej klasy liceum, nie zwiewa z lekcji, a
nie pamięta znajomych. No, ładnie. Trochę to nierealne, nie sądzisz?
Neji wbił spojrzenie w dywan. Sprawiał wrażenie osoby zwykle
śmiałej, ale takiej, której można zaufać.
No, szczególnie wbijając spojrzenie w dywan widać jego
śmiałość. Yhy.
Nie znałam jej, burzowe oczy na zawsze pozostaną
dla mnie tajemnicą.
Burzowe oczy?
Uśmiechnęłam się do niego szczerze i zaczęłam rozmawiać o Hinacie.
Wspominaliśmy ją ze śmiechem. W mojej pamięci odgrzebały się wpadki na
wycieczkach i w szkole.
Tysiące historii.
Miliony wspomnień.
I cudowny czas.
Przecież wyżej pisałaś, że Sakura nie zna większości znajomych z
klasy; trzyma się tylko z Kirito i Yuuki. Skąd więc nagle miliony wspomnień z
Hinatą?
-Jak to wychodzisz z Naruto?!
-Mamy rocznicę.
-Spotykacie się od dwóch miesięcy- Sasuke był wkurzony.
Dwa miesiące temu zaczęli być razem, a już są zaręczeni. Szybko.
Ja w to nie wieżę.
Wieżę.
Wieżę.
Wieżę.
Dwie godziny z otwartym balkonem.
Haruno stała na balkonie. Który przecież był
zamknięty.
Podobała mi się scena, w które Sakura prosiła Sasuke o pozostanie
na noc, a on wyszedł bez słowa, by następnie wrócić z własną pościelą. Dobrze
to rozegrałaś, nie było zbyt słodko. Udało Ci się naturalnie to przedstawić.
Akt V
Nie słyszałam takich tekstów od podstawówki lub gimnazjum.
W Japonii wyróżnia się podstawówkę, szkołę średnią niższego
stopnia i szkołę średnią wyższego stopnia, nie ma gimnazjum. Przypominam, że
studniówki też nie.
Omori, Uzumaki i Uchiha byli w szpitalu u Ino, a ja nareszcie
spotkałam się z przyjaciółmi.
Przecież Kisame, Naruto i Sasuke mieli jej nie odstępować na krok.
Było bardzo uroczo, zwłaszcza kiedy Yuuki podrzuciła Kirito damski
biustonosz, a on wyszedł z nim ze sklepu. Na szczęście udało się wyjaśnić to
władzom i Minoru uniknął aresztowania.
Takie głupie zabawy mogą się źle skończyć. Toć to kradzież.
Zauważyłam różowowłosą postać rozmawiającą z kimś przy sklepie.
Przecież Kisame zmyła farbę z włosów. Kiedy je znów pomalowała? I
po co? Przecież i tak do szkoły musiała zmyć kolor.
Dobrze rozumiem? Sakura poszła na zakupy z Yuuki i Kirito, nagle
olała ich i zgubiła, bo zobaczyła Kisame z Gaarą. Nie zapytała, co Omori robi w
sklepie, skoro miała być u Ino, ani tamta nie zapytała Haruno, dlaczego łazi po
mieście sama, kiedy morderca może ją porwać w każdej chwili. No tak, logiczne.
W dodatku spotka swoją dawną przyjaciółkę-ćpunkę, a wtedy Kisame sobie o niej
przypomniała i uciekają razem do mieszkania. A Yuuki i Kirito zaginęli w akcji.
Ja pitolę.
A ja słuchałam jak zaklęta, śmiałam się, nie myślałam o niczym
innym niż przyjaciółka.
A nie była przyjaciółka?
Zdanie powinno brzmieć: A ja słuchałam jak zaklęta, śmiałam się,
nie myślałam o nikim innym niż o przyjaciółce.
Chociaż nie wiem, jak można słuchać jak zaklęta i śmiać się
jednocześnie, noale.
Mogłaś wspomnieć, że Sakura, gdy z Sasuke szła uliczkami do
Nejiego, widziała właśnie Keiko. Ja zrozumiałam to dopiero przy drugim czytaniu
wszystkich rozdziałów.
Co więcej, nie rozumiem, skąd nagle wzięła się Keiko niedaleko
Sakury, jak zdobyła jej numer, dlaczego odpuściła ponowne próby kontaktu z Haruno
i tak dalej. Wydaje mi się, że była jedynie zapychaczem. I wymyślonym na
szybkiego powodem, przez który Kisame chciała powrócić do nałogu, choć nawet
ten fakt wydaje mi się nierealny.
Wybiegłam z pomieszczenia i pobiegłam do przodu.
Dobrze, że nie do tyłu.
Księżyc odbijał się o tafle wody, a w jego poświacie siedziała
drobna postać.
Chciałabym zobaczyć, jak księżyc się od wody odbija. Jak piłeczka
ping-pongowa od stołu, hueh.
Przy kimkolwiek nie wiedziałbym co zrobić, ale przy niej wszytko
przychodziło samo.
A ona nie należy do kimkolwiek?
Wątek z pocałunkiem wyszedł naturalnie. Podobał mi się opis sceny,
nie biło od niej sztucznością, nie zmieniłaś całości w przepełnione słodkością miłosne uniesienie. Był to zwykły
pocałunek zwykłych nastolatków. I taki idealnie pasował do klimatu.
Akt VI
Patrząc z tamtego punktu wydawało mi się, że ten pocałunek był
pewny od naszego pierwszego spotkania.
Punktu? Chyba punktu widzenia.
Przecinek przed wydawało.
Mimo starań zasnęłam z głową na szybie, po moich myślach
krążyło w to i z powrotem jedno imię; Sasuke...
Przecinek przed zasnęłam. Dwukropek zamiast
średnika. W tę i z powrotem.
Róż został zmyty z jej włosów i po raz pierwszy w życiu widziałam
ją bez makijażu. Pod jej lewym okiem widniały trzy czarne kropki,
przypominające tatuaż. Najwidoczniej maskowała je wcześniej makijażem.
I znowu zmyła kolor włosów? To po co ciągle te włosy farbowała? I
jak zmywała tak szybko farbę?
W dodatku Kisame nawet na noc nie zmywała makijażu? Codziennie i
co noc miała tak mocny makijaż, że przykrywał tatuaż? A Sakura nie zauważyła
niczego, choć spały w jednym łóżku. Okej.
Gdy nacisnęłam klamkę rozległ się głos Sasuke, od którego dostałam
palpitacji serca.
-Wiesz, nie chce nic mówić, ale to jest mój pokój.
Z rumieńcem na twarzy otworzyłam drzwi obok i rzuciłam się na
czarną pościel.
Przecież to Sasuke miał czarną pościel. W końcu Kisame poznała
wcześniej, że spał w jej pokoju po właśnie czarnej poduszce.
Przecinek po klamkę.
Żeby jeszcze powiększyć moją katorgę, Kisame uznała, że zastąpię
ją w szkole.
A kto zastąpi Sakurę?
Zabiję go, pomyślałam. Naprawdę go zabiję, bez żadnych szkopułów,
i będę patrzeć jak powoli umiera. Będę napawać się tym widokiem.
Sakura bała się śmierci i brzydziła morderstwem. Co z tego, że
zabójca wiedział o uzależnieniu jej przyjaciółki? To nie jest dostateczny powód
do tak nagłej zmiany przekonań.
Zamiast szkopułów -> skrupułów.
Przecinek po patrzeć.
Akt VII
Dziwi mnie tylko fakt, że Sasuke i Omori przestali chodzić do
szkoły. Jednego dnia przyszli oboje, aby pilnować Sakury, potem był jedynie Sasuke, a w
rozdziale siódmym Haruno poszła sama.
Jak ona mogła puścić moją Sakure samą?
Nie za wcześnie, aby mówił na Sakurę „moja”? Przecież w tym
momencie niszczysz jego charakter. Ile oni się znają? Parę dni. Zresztą,
spójrzmy prawdzie w oczy, Sasuke raczej by jej tak nie nazwał.
(...) grube dupsko Karin bez pukania przecisnęło się przez drzwi.
Eeee… z tego, co pamiętam, Karin nie była gruba, ale może się
mylę. Przypomnijmy sobie:
Nie, nie była. Chyba że specjalnie cechujesz ją negatywnie na potrzebę
opowiadania, co jest raczej trochę bez sensu. Możesz to robić przecież za
pomocą charakteru, nie wyglądu.
No i jak dupsko mogło pukać, jak?!
-A może nie-warknąłem i zostawiłem Karin z rozwścieczoną Omori.
Przecież Naruto też był jeszcze w pomieszczeniu.
Chłopak odepchnął ją od siebie i odwrócił się w moją stronę. Ale
mnie już nie było.
Skoro jej nie było, to skąd wie, co zrobił Sasuke?
Wziął głęboki oddech, po czym chwycił moje ręce i ukląkł przede
mną. Nie ukrywałam zdziwienia i zaciekawienia, choć nie spodziewałam się czegoś
tak banalnego jak zaręczyny. Byłyby one kompletnie nieszczere.
Cała scena z tego rozdziału… Przychodzi sobie Karin, rzuca się na
Sasuke i go całuje, w tym czasie w drzwiach salonu pojawia się Sakura, on
odpycha rudą, biegnie za Haruno, tłumaczy jej, że to nie jego wina, wybaczają
sobie i żyją razem długo i szczęśliwie. Słodkie, ckliwe i przewidywalne. Ten
rozdział był najpłytszy ze wszystkich.
Epilog
Nie rozumiem, czemu Sakura, widząc w tłumie w klubie mordercę,
uciekła od Sasuke, który zapewniał jej bezpieczeństwo, i wybiegła na zewnątrz.
To oczywiste, że stała się wtedy łatwym celem. Przecież bała się śmierci, bo
większość rozdziałów (już po próbie samobójczej, będącej aktem rozpaczy)
użalała się, że nie chce umierać, a sama ułatwiała napastnikowi sprawę.
Zamarłam widząc ciemny cień przede mną. Próbowałam się zatrzymać,
ale siła rozpędu wepchnęła mnie prosto w jego ramiona.
Przecinek po zamarłam.
Zamarła, ale biegła? Klik. Można
podpiąć ewentualnie pod ostatnią pozycję, ale strasznie mi się to gryzie.
Bałam się. Po cholerę zostawiłam Sasuke? Och, wiedziałam, że mój
idiotyzm do tego zaprowadzi.
Doprowadzi.
Biegła w naszą stronę z rozwianymi, różowymi włosami kompletnie
nie pasującymi do sytuacji.
Włosy nie pasowały do sytuacji?
Podeszłam do nich na czwórka.
Mam nóż w brzuchu. Tego nie da się przeżyć.
Strasznie ogólne założenie i błędne. Da się przeżyć, jeśli ma się
nóż w brzuchu. Wszystko zależy od choćby miejsca, gdzie dokładnie powstała rana
oraz głębokości.
Co do jednego mieli racje; policja nie zainterweniowała. Mieli
gdzieś jakąś pięćdziesiątkę młodych ludzi, którzy wtedy zginęli.
Yuuki nie miała o niczym pojęcia, przyjaźnimy się do tej pory.
I wcale nie zainteresowało ją, dlaczego Kirito, przyjaciel, w którym
się podkochiwała, nagle zniknął. Yhm.
a) Fabuła i akcja
Akt pierwszy wydawał mi się banalny. Załamana nastolatka – bo
chłopak ją zdradził – pocieszana przez przyjaciół. Dobiłaś mnie faktem wyjścia
na imprezę. To takie ałtoreczkowe i mega amełykańskie.
Udało Ci się jednak stworzyć ciekawy zwrot akcji. Choć opisany tak sobie,
pomysł bardzo przypadł mi do gustu. Dzięki temu dałam szansę opowiadaniu.
Zaciekawiłaś mnie. Siedem dni życia i siedem białych róż dla ofiary, jedna
każdego dnia. Koncepcja dość ciekawa, więc, mając nadzieję, że Haruno na koniec
zginie w jakiś wymyślny sposób, przeszłam do aktu drugiego. A tu proszę,
niespodzianka. Postanowiłaś pokrzyżować plany rodzące się w mojej głowie. Cała
historia opiera się na tym, że Sakura razem z Sasuke i przyjaciółmi chce złapać
mordercę. Próbujesz stworzyć coś na zasadzie kryminału pomieszanego z romansem.
Jak Ci wyszło? Słabo. Gdyby to zobrazować na osi, jesteś bliżej tej gorszej
strony niż lepszej.
Wiesz, ciężko opisać miłość między dwojgiem ludzi w siedmiu
rozdziałach (plus epilog), które długością nie grzeszą. W dodatku Sasuke
poznaje Sakurę w drugim rozdziale, tak więc tworzysz ich relację od podstaw. A
podstawy są takie, że oboje cierpieli i próbują się nawzajem zrozumieć. To Cię
trochę ratuje. Jestem skłonna uwierzyć, że ból zbliża ludzi, którzy przeżyli
podobne traumy. Dobrze zaczęłaś tworzyć ich relację, potem jednak wszystko
poszło zbyt szybko. Bo cała akcja rozgrywa się w ciągu tygodnia, a fragment
epilogu kilka lat później. Owszem, najpierw stopniowo rozwijałaś znajomość, a
następnie łup! Big love forever. Po pierwszym pocałunku Sakura od razu
zastanawiała się, czy Sasuke ją kocha, czy też nie. Dobrze budowaną znajomość
przekształciłaś w dość tandetną. W pewnym momencie skupiłaś się na wątku miłosnym
do tego stopnia, że zapomniałaś o różach. Ile ich dostała Sakura? Sześć. A ile
powinna dostać? Siedem. I to zniszczyło piękno pomysłu. Nie byłaś wystarczająco
konsekwentna, rozwinęłaś akcję i zapomniałaś o istotnych rzeczach. Nie, tak się
nie robi.
Kolejną moją uwagą jest fakt, że bohaterowie nie pracują, a na
wszystko ich stać. Skąd dzieciaki mają hajsy na życie? Jedzenie, ubrania,
randki, paliwo do samochodu… Mają za co żyć, świetnie. Szkoda, że pieniądze nie
spadają z nieba. Nawet jeśli Naruto miałby gdzieś pracować, samemu ciężko
byłoby mu utrzymać cztery osoby. A Sakura? Matka ją zostawiła, ojciec w
więzieniu. Jeśli jest pełnoletnia, bo nie znamy jej wieku, to mogła mieszkać
sama. Chodziła do szkoły, a pieniądze skąd brała? Z zasiłku? Nie wyjaśniłaś
tego.
Najgorsze, że nie ujawniłaś motywów postępowania mordercy. Bo co z
tego, że zabijał laski jak leci, chociaż był nastolatkiem? Dziwne wydaje się
także to, że Sakura nie skojarzyła, kim jest zabójca. Niby widziała go w
kapturze, ale znaki charakterystyczne – postawa, sposób poruszania się, zarys
postaci – wiele zdradzają.
Podsumowując, fabuła nie jest aż tak zła, ale ma pełno luk, przez
które opowiadanie wydaje się niewiarygodne.
6,5/15
b) Bohaterowie
Mamy poszkodowaną Sakurę. Mamy poszkodowanego Sasuke. Mamy więcej
poszkodowanych ludziów. Każdy, tak na dobrą sprawę, jest
poszkodowany. To miało być pesymistyczne opko, czy samo tak wyszło, że niemal
każdy bohater to sierota i pechowiec? Zacznijmy może od panny Haruno.
Wydaje się być rozwydrzoną, ciężko kapującą ofiarą losu z syndromem
niedowartościowania i zazdrości. Taka niby standardowa nastolatka, ale
sierota, która sama dbała o siebie. Dziewczyna reaguje dość naturalnie: nagle
rano przypomina sobie o tym, że tego dnia ma szkołę – jest wystraszona, że
zaspała i się spóźni; widzi śmierć nastolatki – jest sparaliżowana, wie, że
wkrótce umrze – załamuje się i chce się zabić (choć zamordowaną po prostu
zostawia na środku ulicy, noale). Jej emocje są dobrze opisane. Gdy
poznaje Sasuke, nie ufa mu od razu. Nie wierzy ojcu, gdy ten mówi jej prawdę.
Te zachowania kupiłam, dobrze pasowały do sytuacji. Są niestety sceny, w które
nie mogłam uwierzyć, jak spotkanie z dawną przyjaciółką-ćpunką, uważanie się za
kompletnie pijaną po wypiciu jednego piwa czy też zbyt szybkie dojście do
wniosku, że jest się zakochaną. Nie przemyślałaś wszystkich sytuacji do końca,
próbowałaś naciągać zachowanie bohaterki. Wydaje mi się, że w większości udało
Ci się przedstawić oryginalne zachowanie Sakury: czasami bojąca się prawdy,
szczera, uparta, wierna i sprawiedliwa. Może momentami zbyt ufna. Podobnie jest
z Sasuke. On jako członek tajemniczej organizacji, usiłującej
zniszczyć zły gang, to dobry wybór. Brakowało jednak refleksji nad psychiką
bohatera – przecież jego brat był przywódcą gangu. Z zachowaniem Uchihy
przeginałaś. Zbyt szybko zakochał się w Sakurze (a wiemy, że u Sasuke samo
zakochanie się to nie lada wyczyn). Może to dlatego, że nie miał rodziców i
zabito jego siostrę; główna para razem znosiła podobne cierpienie. Jednak na
początku płynnie rozwijałaś cały wątek, a potem nagle „hop!” i wskoczyłaś
wyżej. I już się kochają. A cała scena z klękaniem przed Haruno jest po
prostu... żenująca. Ale stworzyłaś taką fabułę, że ostatecznie jestem skłonna
uwierzyć w miłość tych dwojga.
Naruto również ma zachowany
charakter, poza tym, że przyjaźni się z Uchihą, mieszka z nim i dobrze się
dogadują. W anime przyjaźnili się, lecz nieustannie się kłócili i była to inna
forma przyjaźni niż ta, którą ukazałaś. Podoba mi się fakt, że uwzględniłaś
bałaganiarstwo i roztrzepanie Uzumakiego. Dzięki temu postać lepiej wpasowała
się w ramy swojego oryginału. Związek Naruto nieco mnie zaskoczył, ale skoro
jest to OC – nie będę krytykować. Nie wpłynęło to na zmianę zachowania
bohatera. Kisame Omori – imię oczywiście kojarzy mi się z
członkiem Akatsuki, a Omori z Omoim – uczniem Killera B. Zadziwiłaś mnie
faktem, że Kisame to kobieta, w dodatku druga połówka Naruto. Przez całe
opowiadanie nie mogłam się przyzwyczaić, w końcu tłumaczenie tego imienia to
„Demoniczny Rekin” i raczej nie funkcjonuje w języku japońskim jako imię,
szczególnie żeńskie. Niemniej jednak podobał mi się charakter młodej kobiety,
jej styl i wyróżniająca się osobowość. Nie kupiłam tylko tych jej różowych,
farbowanych włosów. Zajechało mi tandetą. Jak na byłą ćpunkę, fajnie ukazałaś
Kisame. Przelałaś w Omori część swoich uczuć. Scena, gdy dziewczyna chciała
znów zażyć narkotyki, wyszła dobrze pod względem emocjonalnym, choć wydaje mi
się, że Kisame zbyt łatwo przypomniała sobie o swoim nałogu.
Przejdźmy jednak do kolejnych postaci. Podobał mi się pomysł
zrobienia z Sanninów nauczycieli – trójka najgorszych w
szkole. Może trochę nie pasowali do fabuły, lecz ładnie ich wyróżniłaś. Myślę
jednak, że osobowość Tsunade bardziej nadje się na groźną i poważną osobę niż
do Orochimaru. To prawda, może wydawać się najstraszniejszy ze względu na
zdradę przyjaciół, ale biorąc pod uwagę charaktery Sanninów, to Ślimacza
Księżniczka nadaje się do roli „wrednej opiekunki porządku”.
Kirito na początku był się nieco
dziwny, ale najbardziej normalny z całego towarzystwa. Potem zaczęłam go
zaliczać do podejrzanych w sprawie morderstw. Występował niewiele, zdradziło go
jednak ciągłe przebywanie z Sakurą w momentach, gdy dostawała róże; nieobecność
na imprezie, kiedy potem doszło do morderstwa, a przede wszystkim tajemniczość,
skrytość i odizolowanie. Wszyscy wiedzieli, że Yuuki jest w nim zakochana, a on
wydawał się olewać jej uczucia. Widać było, że emocje są dla niego nic nie
warte. Jest nieczuły, fałszywy, sztywny. Ale dobrze opisany. Nie podobała mi
się scena, gdzie zatrzymał Sakurę, by nie uciekała z Uchihą ze szkoły. To
popsuło jego charakter, cały wątek nie wpasował się w opowiadanie. Jakby Kirito
nie był Kirito, tylko kimś zupełnie innym.
Yuuki to niby dobra przyjaciółka,
ale po rozpoczęciu właściwej akcji, została zepchnięta na margines. Sakura
przejęta swoją sytuacją lekko olała Asai, lecz tamta nie interesowała się
Haruno. Nie odwiedzała jej, nie pomagała, nie miały chwili zwierzeń. Ot,
trzymały się, bo chodziły razem do klasy. Ta relacja wydawała mi się
nieszczera, a postać niedokończona. Na początku opowiadania występuje cały
czas, potem przewija się momentami, aby kompletnie zaniknąć. Staje się bezużyteczną
zapchajdziurą, niedokończonym wątkiem.
W zakładce o bohaterach wymieniłaś jeszcze Gaarę, Shikamaru,
Nejiego i Ino, lecz nie mieli oni zbyt dużego udziału w historii. Jedynie Neji
odbył raz rozmowę z Sakurą, ale reszta raczej nie została dostatecznie nakreślona.
Wspomniałaś też o Itachim. Nie mieliśmy z nim styczności, znamy go tylko z
opowiadań innych. Czytając, w ogóle nie odczuwałam istnienia tej osoby, jest
jedynie nazwiskiem, nikim więcej. Dlatego też nie czuję tego żalu i nienawiści,
które młodszy Uchiha żywi do starszego.
Podsumowując:
Relacje poszczególnych osób wydają się okej. Jedne są bardziej
dopracowane, inne mniej. Sam związek Naruto i Kisame jest o wiele bardziej
wiarygodny niż Sakury i Sasuke, których zbyt szybko połączyłaś. Zaczynałaś dobrze,
potem za bardzo chciałaś przyspieszyć.
Niektórzy bohaterowie wydają się kukiełkami. Wstawisz je w scenę,
coś się dzieje, zapominasz i wyrzucasz kompletnie, nie wspominając o nich ani
słowa. Tak było z Keiko. Była, wystąpiła, zniknęła. To samo z Karin. Gdy
stworzyła zamieszanie, przestała Cię obchodzić. A czytelnik się zastanawia, co
zrobiłaś z bohaterką. Jak coś zaczynasz, kończ. Wystarczą dwa zdania
wyjaśnienia.
Raz było lepiej, raz gorzej. Mam dość mieszane uczucia. Charaktery
raz są porządku, raz dziwne, a jeszcze innym razem nielogiczne. Udaje Ci się w
miarę dobrze opisać zachowania i uczucia, choć nieco chaotycznie. Jesteś też
dość stała w cechach poszczególnych osób, dlatego daję połowę.
7,5/15
c) Świat
przedstawiony
Tutaj będzie krótko, bo nie ma też za bardzo o czym pisać. Rzadko
opisujesz miejsca akcji. A jeśli już, to bardzo pobieżnie. Ciemna ulica,
zamknięta część mostu, zabałaganione mieszkanie z trzema pokojami i łazienką.
Tyle według Ciebie wystarczy, prawda? Niestety, jest to zbyt mało. Potrafisz
częściowo oddać klimat danego miejsca, jednak nie umiem sobie wszystkiego
dokładnie wyobrazić. W ogóle nie czułam, że akcja rozgrywa się w Japonii, nie
mówiąc już nawet o takiej metropolii jak Tokio. Nie zainteresowałaś się nawet japońskim szkolnictwem.
To wygląda tak, jakbyś rozgrywała akcję w Polsce, zmieniając nazwę kraju i
miejscowości. To jest ważne, a – niestety – olałaś Japonię kompletnie.
Wplatasz drobne opisy pomiędzy wypowiedzi bohaterów, co ratuje
Twoje opowiadanie, jednak musisz bardziej skupiać się na kreacji świata
przedstawionego. A potrafisz. Wiesz, kiedy Ci w miarę ładnie wyszło? Gdy Sakura
siedziała nad stawem. Oby tak częściej i jeszcze lepiej!
3,5/10
d) Dialogi,
opisy, styl
Zacznijmy od opisów. Miejscami wychodzą Ci ładnie, a momentami mam
wrażenie, że kompletnie je psujesz. Na przykład tutaj:
Zsunęłam trampki ze stóp i ruszyłam do łazienki.
Krótki prysznic nieco mnie orzeźwił. Szybko przesuszyłam włosy i w samym
ręczniku ruszyłam do łazienki. Spojrzałam na zegarek, wiszący
na ścianie w kuchni.
Po co wymieniasz mi poranne czynności? Są zupełnie zbędne. A
czytanie tego jest monotonne. Plus powtórzenia.
W dodatku: brała prysznic poza łazienką, aby potem pójść do niej
przez kuchnię, gdzie sprawdzała godzinę. To trafiła wreszcie tam, gdzie chciała
iść, czy nie?
Twoją kolejną wadą jest opisywanie wyglądu i ubrań. Określasz
także osoby za pomocą koloru włosów – to nie zbrodnia, ale typowy dla opek
styl, a świadczy to o słabym warsztacie autora.
Był ubrany w czarną, skórzaną kurtkę, czarną koszulkę, czarne
dżinsy i czarne buty.
Nie łatwiej napisać, że chłopak był cały ubrany na czarno?
Miała na sobie turkusową sukienkę, idealnie pasującą do rudawych
włosów i błękitnych oczu. Na głowie miała koka, z którego
wystawały gdzieniegdzie kręcone kosmyki.
Między rudawych i włosów masz
podwójną spację. Zamiast koka -> kok.
Opisujesz całą garderobę niemal według schematu. Przez to
powtarzasz „mieć” i „być” w różnych formach. Spróbuj wplatać opisy osób
pomiędzy wypowiedzi, przy okazji ruchów postaci lub w jakiś inny sposób, a
zobaczysz, że tekst będzie przyjemniejszy i bardziej płynny, bo gdy widzę, że
zaraz zaatakujesz mnie kolejnym sztywnym opisem, mam ochotę pominąć akapit.
Dialogi wychodzą Ci ładnie. Potrafisz naturalnie przedstawić
wypowiedź bohatera. Wiesz, kiedy używać mowy potocznej, a kiedy nie. Umiesz
zachować umiar. W opowiadaniu dialogi są w miarę proporcjonalne do opisów (zbyt
słabo rozwiniętych). Tutaj mogę Ci jedynie zarzucić brak poprawności, ale o tym
wspomnę niżej.
Jeśli chodzi o styl, często przesadzasz z krótkimi zdaniami.
Próbujesz zbudować napięcie wtedy, kiedy nie trzeba. Wpływają na to także
nierozbudowane opisy. Często mogłabyś połączyć dwa zdania, bo momentami miałam
już. Dość. Czytania. Takiego. Tekstu.
W opowiadaniu są również słówka, które strasznie lubisz powtarzać.
Przykładowo – bez przerwy wspominasz o krwi, szczególnie w
rozdziale, gdzie Sakura spotyka Sasuke oraz w tym, kiedy przyjeżdża do jego mieszkania.
Nadużywasz spojrzeń i cierpienia, lecz to jestem w
stanie jeszcze przeboleć.
Są jednak plusy Twojego stylu – piszesz wprost. Nie owijasz w
bawełnę, jesteś strasznie szczera. Przykładowo tu:
To dziwne coś działało chyba w dwie strony, bo Sakura również nie
odwracała wzroku, mimo zarumienionych policzków.
Nagle znudził mnie cały ten gówniany romantyzm. Podniosłem głowę i
pocałowałem ją. Tak po prostu.
Używasz takiego języka i w taki sposób konstruujesz zdania, że wypowiedzi
i myśli bohaterów są naprawdę naturalne.
7/15
e) Oryginalność
Opowiadanie jest oparte na „Naruto”, a fanfiction nie dostają u
mnie maksymalnych punktów. Oryginalność – tylko pod względem pomysłu na
opowiadanie. Nie wyróżniasz się ani stylem, ani nie tworzysz opisów, które mogą
zapaść mi w pamięć na dłużej, a sama fabuła kojarzy mi się z marną podróbą
„Death Note”. Sam fakt, że wplątałaś Sakurę w zupełnie inny świat,
przydzieliłaś każdemu bohaterowi rolę zupełnie inną, niż odgrywa w anime,
kaleczy całość. Utrzymałaś charaktery, zniszczyłaś osobowość. Poprawnością też
nie grzeszysz. Zapamiętałabym bloga jedynie przez dobry pomysł o słabym
wykonaniu.
0,5/3
3. Poprawność
a) Błędy
Zakładka Kisame Omori
Cóż, może wrzucę tu tylko najważniejsze błędy, które popełniłaś.
Poprawność kuleje w każdym zdaniu.
Piszę dopiero od września i muszę powiedzieć, że się
od tego uzależniłam. *_* Zmieniałam konto, i muszę szczerze powiedzieć, że tęsknie za komentarzami.
Powtórzenie, zbędny przecinek, zbędna emotikona, powinno być:
tęsknię.
Kocham twórczość L. J. Smitch i mam ochotę wyściskać Cassandre Clare za "Diabelskie Maszyny". (Team Will!) (nie,
żebym pomijała "Dary Anioła", ale Will przebija Jace'a)
Pomyliłaś nazwisko autorki, którą uwielbiasz. I to znane nazwisko.
Powinno być Cassandrę. Niepoprawny cudzysłów. Informacje w nawiasie są zbędne.
Jeśli chcesz, możesz sobie o tym pisać. Ja bym wyrzuciła, tekst brzmi
dziecinnie.
Rysuję anime, głównie Naruto, postacie z moich blogów i bardzo
rzadko ludzi (w sensie z realu.)
Nie da się rysować anime. Kropka powinna stać za nawiasem.
Staram się kończyć blogi happy endem. (żart! >.<) W mojej
głowie jest 10000000069 pomysłów na nowe blogi, więc jeszcze parę ich
będzie. Kocham (*.*) dostawać miłe komentarze. Mam wtedy taki zaciesz... No dobra, bez przesady. :P Bynajmniej komentowanie
jest miłe (to nie aluzja żebyście komentowali, skądże...)
Rozmawiasz ze swoim drugim ja?
Powtórzenie. Liczby lepiej napisać słownie, ta wyżej jest mocno
przesadzona. „Zaciesz” to okropny potocyzm. Bynajmniej nie
jest równoznaczne z przynajmniej (klik).
Tekst z nawiasu zbędny.
Stwierdziłam, że wypisywanie wszystkich błędów po kolei nie ma
sensu, bo musiałabym przekopiować trzy czwarte każdego rozdziału, albo i
więcej. Wypiszę Ci w punktach, z czym masz problem, tak chyba będzie Ci łatwiej
to ogarnąć. Dorzucę też parę przykładów z tekstu.
1. Zdania złożone, oddzielanie orzeczeń
W zdaniach złożonych pojawiają się dwa lub więcej czasowników.
Każdą część zdania, gdzie znajduje się czasownik, oddzielamy przecinkiem.
Czerwonym zaznaczam to, czego brakuje.
Kiedy auto odjechało, poinformowałam krótkim SMS-em jej starszego brata, żeby ją
odebrał, po czym ruszyłam ulicą.
Już trochę po otrzymaniu pierwszej róży czułam się, jakby morderca miał za
chwilę wejść do pokoju, mówiąc, że zmienił termin, wyciągnąć mnie za włosy i
poderżnąć gardło. (Trzeci zaznaczony przecinek
powinien znaleźć się w tekście ze względu na imiesłów).
Skoro jej rodzice nie mieli wiedzieć, była pijana lub było późno.
Chociaż nie musiałam płakać, by pozbywać się bólu.
Gdy zauważyłam wyczekiwany budynek, bezceremonialnie wysiadłam, trzaskając drzwiami. (Drugi zaznaczony przecinek powinien znaleźć się w tekście ze
względu na imiesłów).
2. Imiesłów
Czym prędzej odepchnęłam od siebie faceta i ruszyłam do baru, ignorując jego zaskoczenie.
(...) powiedziałam, rzucając mu cyniczny uśmieszek.
Coś we mnie wrzeszczało, darło się w niebo głosy, nie dając mi pomyśleć. (Wniebogłosy piszemy łącznie).
(...) mruknęłam, wypakowując książki.
(...) siedzieliśmy pod naszym drzewem, wcinając drugie śniadania. (Śniadanie)
Moi przyjaciele przekomarzali się jak stare małżeństwo, kłócąc się o szaliki
Kiriego.
Więc po prostu milczałam, patrząc w twarz chłopakowi.
Przemierzyła kuchnię wzrokiem, poszczególnie oglądając każdą osobę, która przebywała w
pomieszczeniu.
3. Liczby
Godzinę, numer piętra czy też wiek piszemy słownie.
Świetnie, w takim razie idź się przebrać, spotkamy się o 19 w
"Reli".
Mieszkałam na 5 piętrze.
Napotkałam wrogi wzrok sąsiadki spod 10-ątki.
Wkroczyłam do sali pewnym krokiem, jak zwykle ignorując 40 latka
siedzącego przy stole.
Jest 7:43... Dzisiaj mam na 9:00...
Około 8:10 wpadłam do klasy.
W zasadzie takie informacje, jak godzina wejścia do klasy, są dość
zbędne.
4. Cudzysłów
Polski cudzysłów wygląda następująco: „”. Ani razu nie użyłaś
poprawnego zapisu. Word wstawia polski cudzysłów automatycznie, Ty używasz
angielskiego. Apostrof również nie pełni tej funkcji.
"Rela"? Świetnie.
Jakimś cudem "uciekła" z jednego
z najbardziej strzeżonych miejsc w Tokio.
Spojrzałam po raz kolejny na mojego "wybawiciela".
Ile razy ja słyszałam 'rozumiem' od nic
niewiedzących idiotów.
Zdecydowanie zależało mu na Naruto, Kisame i reszcie 'nas'.
5. Japońskie wstawki
Japońskie słówka są zbędne. Tekst piszesz w języku polskim.
Zresztą, tych podkreślonych niżej słówek używasz zamiennie z polskimi
odpowiednikami. Mogłabyś być przynajmniej konsekwentna.
Spojrzałam na zegarek, wiszący na ścianie w kuchni. 18:30. Kuso. [Godzina słownie].
Kuso! Co to ma być....
Kami! Mój smartfon!
6. Powtórzenia
Robisz ich mnóstwo. Zaznaczyłam kilka wybranych.
W jego rękach wierciła się dziewczyna. Była w
piżamie, łzy spływały jej po policzkach. Jej brązowe
włosy były poplątane. Zasłonił jej dłonią
usta, więc wydawała tylko niezrozumiałe pomruki.
Stała przede mną, oddychała tak głęboko, bała się. A
teraz leżała przede mną bezwładna lalka.
Są umazane czerwoną cieczą, jeszcze ciepłą.
Ale... jak? Jeszcze jej nie dotknęłam.
(...) dziewczyna z poderżniętym gardłem
znaleziona przez policje dzisiaj rano i Hinata Hyuuga. [+ policję].
Ta biedna dziewczyna chodziła ze mną do szkoły.
(...) na oczach kolejnej niewinnej dziewczyny. To gra.
To tylko jakaś durna gra, w którą wprowadził mnie i resztę dziewczyn.
(...) podobnie jak oczy wpatrujące się we mnie z
pogardą. Oczy zaś były częścią
najpiękniejszej twarzy, jaką dane mi było ujrzeć.
(...) wyciągnął w moją stronę rękę, a mnie ogromnie
korciło, żeby ją chwycić. Naprawdę chciałam złapać rękę człowieka
z totalną huśtawką nastrojów?
Widząc moje zaciekłe spojrzenie chłopak
zmarszczył brwi.-Proszę, to ważne.
Spojrzałam po raz
kolejny (…).
Sam widok śmierci
podziałał na mnie katastrofalnie, a samo pozbawienie kogoś
życia?
Naruto siedział u siebie w pokoju i chyba oglądał
telewizję, a Sasuke zniknął u siebie.
Reszta jej ciała
zajmowała resztę kanapy, ale nie to zwracało uwagę.
Chwiejnie wstała z
łóżka, co nie obyło się bez interwencji Uzumakiego, po czym chwiejnym krokiem
ruszyła w moją stronę.
Choć jej głos był żartobliwy dało się usłyszeć
żal w jej głosie.
W tej sytuacji osoba przede mną powinna schować
się za kanapą, a nie stać przede mną jak Omori.
Niespodziewanie zerwałam się z stołka i
wykorzystując swoją drobną sylwetkę przepchnęłam się przez tłum do
wyjścia. Wiedziałam, że Sasuke mnie goni, ale miał małe szansę na szybkie
przedostanie się do wyjścia. [+ małe szanse, ze stołka]
Tak dobrze mi znane. Wokół unosił się znajomy zapach
sosny. Wody kolońskiej Kirito. Poczułam nóż na gardle. Cichy jęk
strachu wyrwał się z mojego gardła.
7. Literówki
Często zdarzały Ci się literówki. Gdybyś czytała rozdział przed
opublikowaniem, na pewno większość z nich byś wyłapała.
Bylłam kawałek od
latarni, więc szybko przyzwyczaiłam wzrok do półmroku. Byłam.
Próbuję jej pomoc, ale ona odczołguje się jak
najdalej. Pomóc.
Emocje nękały mnie, zaczęłam się w nich zatrać. Zatracać.
Oczy dziewczyny było rozbiegane, źrenice
rozszerzone z zaskoczenia. Były.
Kisame wydawała się był szczerze zaskoczona moim
widokiem. Być.
Cyba po prostu chciałam to
usłyszeć (...). Chyba.
(...) zachłannie wpiłam się w ego wargi. Jego.
Nie, to o prostu jest kłamstwo. Po.
Chciał, abym postradała zmysły, a on potem zarżnąłby mnie
jak świnie. Świnię.
Miałam własną teorie cmentarza. Teorię.
Tęsknie za nią. Tęsknię.
8. Dialogi
Błędnie zapisujesz dialogi.
Po pierwsze: używasz dywizu (-), a nie
myślnika, który może być zarówno pauzą (—) jak i półpauzą (–).
Po drugie: Nie robisz odstępu
między dywizami a tekstem.
Po trzecie: Nie znasz zasad
interpunkcji dialogowej.
-Mebuki żyje. Nie zabiłem jej- na te słowa prychnęłam głośno.
Zdanie powinno wygladać tak:
– Mebuki żyje. Nie zabiłem jej. – Na te słowa prychnęłam głośno.
Na końcu wypowiedzi jest kropka, a zdanie po myślniku zaczyna się
wielką literą, ponieważ czynność nie odnosi się do wypowiedzi.
Tutaj kolejny przykład:
-Dowiemy się na dłuższej przerwie-mruknęła mi do ucha (...).
Zdanie powinno wyglądać tak:
– Dowiemy się na dłuższej przerwie – mruknęła mi do ucha (...).
Czynność po myślniku odnosi się do wypowiedzi, więc nie stawiamy
kropki i zaczynamy małą literką.
9. Inne
Ale zginęła, została zamordowana przez człowieka siedzącego na
przeciwko mej osoby dwa lata temu.
Ze zdania wynika, że człowiek siedział naprzeciwko dwa lata temu,
a nie, że kobieta została wtedy zamordowana. I kto we własnych myślach wyraża
się mej osoby?
W moim umyśle migały urywki wspomnień, troskliwe spojrzenia
zielonych oczów, chude palce zaplatające warkocze w moich włosach.
Oczu. Niepoprawnie odmieniłaś.
Wypełniło tą dziwną pustkę, którą czułam od rana,
choć nie do końca byłam jej świadoma.
Tę.
Trzymał w ręce tą przeklętą różę (...).
Tę.
W końcu tak zaraz umrę, wszystko mi jedno.
W końcu i tak zaraz umrę.
Pachniało tu jak na wysypisku
Brak kropki na końcu zdania.
Był wściekły oto, że go zapytałam.
O to.
Gdy zobaczył bieliznę, którą trzymałam w ręku, rozpromienił się.
Przecinek, ponieważ jest to wtrącenie.
Po chwili stałam przed czarnym samochodem, tym razem
wsiadłam przodu.
Z przodu.
Uznałam, że Kisame i tak nic nie usłyszy krzyków, a
Naruto pewnie usnął, więc założyłam na siebie ręcznik i wyszłam z łazienki.
nic nie usłyszy/nie usłyszy krzyków
Mimo, że nie
widziałem jej oczu wyobraziłem sobie jak mruga powiekami walcząc ze łzami.
To bez sensowne, daje tylko zapuchnięte oczy.
Pomieszałaś czas. Powinnaś zastosować przeszły. Bezsensowne piszemy
łącznie!
Tylko, że zakończeniem
żadnej komedii romantycznej nie była śmierć głównej bohaterki.
Nie płakałam, udało mi się to pomimo wszystkiemu.
Pomimo wszystko.
Josuke znał tą historię, miał już piętnaście lat.
Tę.
Często gubisz ogonki, robisz głupie błędy. O przecinkach już nie
wspomnę. Jak wcześniej napisałam, wystarczyłoby przeczytać rozdział przed
publikacją, a pozbyłabyś się połowy błędów. Widać wyraźnie Twoje lenistwo i
niedokładność, również brak konsekwencji. Mam wrażenie, że w ogóle nie obchodzi
Cię poprawność Twojego tekstu.
3/15
b) Estetyka
Tekst masz wyjustowany, do tego nie mogę się przyczepić. Niestety
ozdobniki oddzielające sceny są wyrównane do lewej, a między nimi a samym
tekstem nie robisz odstępów. Wygląda to nieestetycznie. Kolejnym czynnikiem,
negatywnie wpływającym na odbiór, jest brak akapitów. Bo wiesz, jakieś tam
masz, tyle że na zasadzie wyliczanki. Gdzie się trafi, tam będzie. Powinnaś
robić akapit przy każdej nowej myśli oraz przy każdym dialogu. W dodatku Twoje
wcięcia są zapisane za pomocą spacji. W Wordzie używasz przycisku Tab, aby
zrobić odstęp. Porządnie popraw tekst pod tym względem.
1/4
4. Zakładki/Podstrony/Kategorie
Wybrałaś ciekawe nazwy zakładek. Nie są standardowe, ale też łatwo
się domyślić, co w której się znajduje. Strona główna oraz SPAM –
oczywiste. Sceny to po prostu rozdziały. Są uporządkowane i
zalinkowane, nie mam nic do zarzucenia. Podstrona Marionetki, jak
mogę się domyślać, przeniesie mnie do bohaterów. Szkoda, że nazwa podstrony nie
mieści się kwadraciku. Wrzuciłaś i podpisałaś zdjęcia postaci, występujących w
opowiadaniu. Jest to jako tako pójście na łatwiznę, gdyż osoby powinno się
opisywać w rozdziałach. Ze względu na to, że Twoja twórczość to fan fiction, a
bohaterowie są zapożyczeni, można przymknąć oko. Kisame Omori jest
zakładką o Tobie. Od razu odrzuciły mnie brak akapitów i występowanie dużej
ilości emotikon. Tekst ma mnóstwo błędów, powtórzeń i jest laniem wody. Taki
wywód nastolatki, porównywalny do rozmowy na czacie. Przejrzyj tę zakładkę
jeszcze raz, zamieść tam ważne informacje, a wyrzuć to, co jest zbędne. Albo
lepiej usuń cały tekst i napisz wszystko od nowa.
2/3
5. Punkty dodatkowe
Minus jeden za muzykę, która automatycznie się włącza. Playlista
powinna być opcją dla czytelnika, a nie denerwować go przy każdym przełączaniu
strony.
Ale plus jeden za tytuły rozdziałów, bo mi się podobają.
0/2
Razem: 35/87 punktów, czyli 40%. Słaby z bardzo dużym minusem.
Tekst czytało się szybko. Twój styl jest naprawdę lekki, ale
kuleje pod wieloma względami. Musisz popracować przede wszystkim nad poprawnością
i logiką. Odczucia co do tej historii były przyjemne, jednak analizując całość,
widać poważne braki. Mam nadzieję, że będziesz pisać coraz lepiej, bo pomysły –
genialne, zachowujesz naturalność i w sumie tylko to Cię ratuje.
Jak ja czekałam na hejty. <3
OdpowiedzUsuń7 Roses pisałam stosunkowo niedawno, ale uważam to za masakrę bez logicznej fabuły. Mam do tego bloga sentyment i niektóre momenty wyszły mi całkiem nieźle, ale dobrym opowiadaniem bym tego nie nazwała. Tak szczerze, poprawiłaś mi humor tą oceną. Mogłam się pośmiać. Dzięki.
Co do tego "Next day" i tekstu w nawiasie, to kiedy w zeszłym miesiącu to przeczytałam nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać.
Z postaciami nie było szału. Pisząc tego bloga dopiero zaczynałam oglądać Naruto i mniej więcej przy III, czy IV kompletnie znielubiłam postać Sakury. W chwili obecnej nie zdecydowałabym się na SasuSaku, gdyż jestem świadoma tego, że nie potrafię oddać jej charakteru w sposób chociaż w miarę realistyczny.
O Sasuke nie będę wspominać - wyszedł mi źle. Bardzo źle.
Kisame i Naruto, moim zdaniem, są jednymi z bardziej udanych i postaci na tym blogu. Uwielbiam Naruto za jego charakter, a nad Kisame myślałam dość długo.
Reszta... Jest kompletnie niedopracowana. Wstyd mi za siebie, kiedy widzę, jak mogłam to rozbudować i zrobić z tego całkiem dobrego bloga.
W chwili obecnej pracuję nad opisami. Myślę, że idzie mi to już lepiej, choć minie jeszcze sporo czasu zanim to ogarnę.
Cudzysłowy piszę nie tak jak trzeba do tej pory. Wiem, że to błąd, ale wolę pisać je na górze. To bardziej przyzwyczajenie.
Dziękuję za tą ocenę i zmarnowany czas. W najbliższym czasie ogarnę błędy i postaram się poprawić.
Pozdrawiam
Kisame Omori
Masz potencjał i pomysły, ćwicz pisanie, a z czasem będzie coraz lepiej! Dziękuję za szybki komentarz zwrotny. Nie zmarnowałam czasu na Twojego bloga – cieszę się, że mogłam pomóc, zawsze możesz skorzystać z rad przy nowym opowiadaniu. Świetnie, że dostrzegasz swoje błędy i nad nimi pracujesz. Powodzenia!
UsuńPozdrawiam ;)
A mi tam się bardzo wesoło czytało tę ocenkę : P Sakura-paranoiczka i Sasuke-kochaś tak bardzo!
Usuń"Kupiłam ją miesiąc temu, na rocznice związku Usui x Sakura.
OdpowiedzUsuńTen x to tam dla ozdoby stoi? Wystarczyło zastąpić spójnikiem „i”." - nie rozumiesz, że bochaterka jest sziperkom????
Kurczę, nie ogarnęłam takiej oczywistości ;<
UsuńI czo teraz bendzie?
Ej, ej, ej, jak Sakura może szipować się z Usuim, jak ją zdradził z dziwką, a ona woli Saska? ;c
Bardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuń