[52] ocena bloga: 7-roses-ss.blogspot.com

Adres: 7 roses
Autorka: Kisame Omori
Tematyka: ff – Naruto
Oceniająca: Forfeit



Ostrzegam, że w ocenie znajduje się dużo gifów.

1. Pierwsze wrażenie, szablon i kolumny
Adres wydaje mi się ciekawy. Na pewno jest łatwy do zapamiętania i krótki, co działa na Twoją korzyść. Belka i napis na nagłówku to powielenie – trochę kiepsko. Szary, minimalistyczny szablon z ładnym obrazkiem, przedstawiającym Sasuke i Sakurę bardzo mi się podoba. Menu ukryte w kwadracikach to genialna opcja. Czcionka jest czytelna, więc przynajmniej nie zmęczę wzroku.
Spójrzmy na lewą kolumnę. Od razu widzimy ścianę teksu. Pierwszy akapit jest zupełnie zbędny. Jeśli te informacje są dla Ciebie ważne, możesz je przenieść do zakładki. Przez nie panuje nieporządek. Pod tekstem masz statystyki i obserwatorów. Niżej wstawiłaś archiwum. Po co? Przecież masz zakładkę ze spisem treści. „Wciąż piszę” miało być chyba listą linków, lecz widnieje tam tylko jedna pozycja, w dodatku bez odnośnika. Spisy i buttony mogłabyś przenieść do jakiejś zakładki, zaśmiecają stronę główną i wydłużają kolumnę (w dodatku wrzuciłaś pełne adresy stron, lecz ich nie zalinkowałaś). Przy obecnym – dość krótkim – poście, który widnieje na stronie głównej, wygląda to nieestetycznie.
4/6

2. Treść
Błędy, szczególnie dotyczące zapisu dialogów, będą bardziej szczegółowo wypisane w innym punkcie oceny.
Zaznaczam, że autorka używa narracji pierwszoosobowej – na zmianę z perspektywy Sasuke i Sakury.

Akt I

Na chwilę obecną chciałam tylko posiedzieć skulona w kłębek i popatrzyć na wodę obijającą się o brzeg. Przypływ, odpływ, przypływ... Przypływ szczęścia, nadziei na wieczność razem. I odpływ, zabierający to ze sobą.
Popatrzeć.
Przypływów i odpływów nie ma na stawie, to nie morze lub ocean (klik). Staw jest zbyt małym zbiornikiem wodnym, aby mogły powstać na nim nawet fale, o czym wcześniej też pisałaś. Tafla wody może jedynie drgać, gdy coś w nią uderzy, spadnie do wody albo poruszy się w niej. Przez takie małe falki nie powstanie przybój.

Spojrzałam na nią oniemiała. Dwa tygodnie temu przyłapałam MOJEGO chłopaka w MOIM mieszkaniu z dziwką.
Sakura chodzi jeszcze do szkoły. To ile lat ma jej facet, że zamawia sobie dziwki?

Przy nim czułam się dobrze, jakbym brała, był całym moim światem.
A to nie można czuć się dobrze, gdy się nie bierze?

Będę doskonale bawić się wśród dziwek i napalonych kolesiów.
Po pierwsze, Sakura chce iść do klubu pełnego dziwek i napalonych kolesi, wszystkich imprezowiczów tak określa, a siebie samej nie. Okej.
Po drugie, skoro i tak wpycha wszystkich do jednego worka, to może kobieta, z którą zdradził ją chłopak, wcale nie była dziwką? Haruno ma manię wyzywania ludzi, którzy przyczyniają się do jej nieszczęścia. Aż do przesady.

Szłam do domu praktycznie nie myśląc zbyt wiele na temat imprezy czy szkoły.
„Szłam do domu, praktycznie nie myśląc na temat...”/ „Szłam do domu, nie myśląc zbyt wiele na temat...”

Patrzyłam na bezbarwne budynki mijane po drodze.




Na każdej ścianie [klatki schodowej] wymalowane było arcydzieło w stylu penisa. Ach, ci artyści z gimnazjum.
Ambitnie.
Naprawdę na każdej?

Kupiłam ją miesiąc temu, na rocznice związku Usui x Sakura.
Ten x to tam dla ozdoby stoi? Wystarczyło zastąpić spójnikiem „i”. 
Rocznicę. 

-Dwa piwa-krzyknęła, a ja zrozumiałam powagę sytuacji. Albo ona upije mnie w trupa albo będę udawać, że się upiłam. Druga opcja jest zdecydowanie logiczniejsza.
Padłam. + Przecinek przed drugim albo.




W dodatku zmieniłaś czas na teraźniejszy – wyróżniłam to pogrubieniem. Piszesz w przeszłym, więc należałoby przekształcić zdanie. I przecinek przed drugim albo

Tak więc kiedy ona wypiła 10 piw ja nie skończyłam jednego. Mimo to chichotałam jak głupia i udawałam pijaną idiotkę. Żenujące.


Dziesięć powinno być zapisane słownie, a po „piw” przecinek, albo choćby myślnik.
Wątpię, żeby jedna z nastolatek była w stanie wypić dziesięć piw. I to w czasie, gdy druga wypiła jedno. Bądźmy realistami, to niemożliwe. Chyba że Yuuki, zwykła nastolatka, jest alkoholiczką, często trenuje i trzyma to w tajemnicy przed światem. Ups. Sekret się wydał.
Sakura zaczęła zachowywać się jak idiotka i jeszcze się przyznała. To po cholerę? Motywy jej zachowania są kompletnie niejasne i budzą wątpliwości.

Jego szaro-czarne oczy wpatrywały się we mnie jak w bóstwo.
Najpierw Sakura chciała skoczyć z mostu, a teraz popada w samozachwyt, bo jakiś „spocony oblech” wziął ją do tańca. Fajnie. 



Nie wiem, czy po jednym piwie człowiek się wyłącza, ale ja tak zrobiłam.
To ona wreszcie była pijana czy tylko udawała?




Ja chyba jednak przekroczyłam to jedno piwo, sama niepewnie trzymałam się na nogach.
Jedno czy dziesięć, co za różnica. I tak obie się zataczały.



W jego rękach wierciła się dziewczyna.
Jak wiertarka...
Tak ułożyłaś to zdanie, że brzmi co najmniej dziwnie. Może powinnaś napisać w jego ramionach?

Odeszłam powoli, biorąc wcześniej kwiat.
Więc laska widziała morderstwo jakiejś dziewczyny na własne oczy, zabójca obiecał jej, że będzie następna, zniknął, a Sakura zamknęła powieki ofierze i odeszła? Przecież na ciele dziewczyny zostawiła odciski palców. A jakaś policja? Halo? Przecież to morderstwo, a Haruno była świadkiem!



Akt II
Oficjalnie znalazłam sposób na brak kaca.
Kac po jednym piwie. Tak.

Uczucie strachu i bezbronności towarzyszyło mi non stop. Chodziło po głowie i prześladowało tworząc kolejne koszmary. Jakby już nie było ich wystarczająco dużo.
Ale jej szaleństwo to nie wszystko.
Czyje szaleństwo? Wstawiłaś między jedną myśl akapity z innymi, po czym zaczęłaś zdaniem wyrwanym z kontekstu.
Przecinek po prześladowało.

Ubrałam bluzę, dżinsy i T-shirt, po czym wyszłam z domu.






(...) wyszłam z domu. (...) Zamknęłam oczy i dałam się ponieść muzyce.
I tak szła z zamkniętymi oczami przez miasto, nie? Dziwne, że nie potknęła się, pod samochód nie wpadła...

Nie miałam siły, aby być irytująca, ale denerwowanie tego człowieka zwyczajnie poprawiało mi humor.
Wat?

(...) warknęłam jak zwykle zdziwiona swoim tonem.
Brak przecinka przed jak.
Skoro zwykle mówiła takim tonem, to czemu za każdym razem ją to zaskakiwało? 

-Mebuki żyje. Nie zabiłem jej- na te słowa prychnęłam głośno.
-Powiedział morderca. Przyznałeś się. Zabiłeś ją i ukryłeś ciało, jak innych ludzi, ty...-zamilkłam na widok miny strażnika.
-Nie. Ona... odeszła. Nie chciała z nami być. Powiedziałem, że ją zabiłem, ponieważ mnie o to poprosiła. Nie chciała, żebyś jej znienawidziła. Ale skoro to nasze ostatnie spotkanie chcę ci to powiedzieć-jego głos był śmiertelnie poważny.
 zamiast jej. Przecinek przed chcę.
I prowadzili taką rozmowę przy strażniku, tak? A on zareagował tylko pod koniec, dlatego że Sakura wpadła w szał?

Przed oczami stanęły mi różowe włosy, śmiejące się zielone oczy i kołysanka, którą mi nuciła.
Włosy jej stanęły, kołysanka jej stanęła, oczy jej stanęły, a w dodatku się śmiały...

-Panno Haruno- odezwał się strażnik. Poprawił nerwowo czapkę, po czym dopowiedział.-Robiliśmy testy na wykrywaczu kłamstw. Nowoczesnym. Potwierdzono wszystkie morderstwa, oprócz zabójstwa pani Haruno. Naprawdę odeszła-patrzył mi prosto w oczy, a ja poczułam, że świat załamuje się pode mną.
Strażnik wiedział takie rzeczy i był upoważniony powiadamiać o tym innych?

Miękki materiał sukienki, którą kupiła mi na studniówkę.
Czyli Sakura skończyła liceum, tak? Studniówka jest w klasie maturalnej, a matka kupiła jej sukienkę na tę okazję dwa lata temu. Chyba że robiła zakupy parę lat wcześniej... No i studniówka w Tokio? Rozumiem, że Haruno chodziła do polskiej szkoły, choć mieszkała w Japonii, tak?






Brak przecinka po zamknął. Japońskie wstawki. Jeśli chodzi o samo bib
klik.
Jednak wkleiłam screena ze względu na wyróżnienie Next day i tekstu w nawiasie.
To jest…
Głupie.
Chcę stąd wyjść.





Dzień Dobry, panno Haruno.
Niestety, przez szok na parę godzin utraciła panienka pamięć sprzed ostatnich paru dni. Proszę się nie martwić i cierpliwie poczekać.
A ta wiadomość jest od...?
Zresztą, zwrot panienko jest nienaturalny, Sakura nie miała żadnego kamerdynera, a jaki lekarz tak się zwraca do pacjenta?
Tak w ogóle, to jak ten ktoś stwierdził, że Sakura straciła pamięć i na ile dni, skoro była nieprzytomna? Takie rzeczy się rozpoznaje po wywiadzie lekarskim.

Wbiegłam do budynku i uświadomiłam sobie, że jestem spóźniona. Około 8:10 wpadłam do klasy.
Godzina powinna być zapisana słownie. Jeszcze o tym wspomnę niżej.
Czyli Sakura nadal chodziła do szkoły, tak? To ile ona w końcu ma lat?

-Nareszcie przerwa!-ja, Yuuki i Kiri siedzieliśmy pod naszym drzewem (...)
Myślę, że czynności po myślniku możesz przenieść do kolejnego akapitu – nie są nijak związane z tekstem i są dość rozwinięte.

Ścisnęłam kwiat w ręku, nie zwracając uwagi na strugi krwi kapiące na ziemie. Kap, kap, kap. Ciecz ubywała z moich żył, tak samo jak ze mnie chęć do życia.
Ziemię.
No tak, krwotok, krew tryska dookoła, leje się strumieniami. Przez co? Przez wbite w dłoń kolce róży. Śmierć na  miejscu z wykrwawienia. + ciecz to słabe określenie.



Stanęłam na nieużywanej części mostu. Przychodziłam tu kiedyś z Keiko. Obok mnie jeździły setki, nie, tysiące samochodów, ale nikt nie mógł mnie zobaczyć.

Nie no, samochody jechały do połowy mostu, a potem zawracały, bo reszta była „nieużywana”. W dodatku tysiące aut. A Sakury nie widział absolutnie nikt. Fajnie. A ruch kolizyjny nie wystąpił?

(...) ogromny, odpychający, seksowny chłód.
-Nie powstrzymuj się. Nie będę cię dekoncentrował-jego głos był niski, aksamitny i urzekający. Brzmiał seksownie nawet pomimo tego, że ociekał ironią.
Czy wszystko dla Sakury w Sasuke musi być seksowne?

Boże, dlaczego w kilka minut przed śmiercią skazałeś mnie na towarzystwo super przystojnego faceta, który nie ukrywał swojej pogardy wobec mnie.
Gdyby jej nie przeszkodził, skoczyłaby z mostu od razu, przez co zginęłaby wcześniej niż za kilka minut.

(...) a dłonie były zaciśnięte na łodydze, tak jak moje przed chwilą. On również ignorował czerwoną siecz wydostającą się z ran.
Ta, tryskała strumieniami, już to wiemy.
Siecz: klik.

Miałam ochotę wrócić na górę i spokojnie popełnić samobójstwo. Samobójstwo. Pierwszy raz określiłam tak moje zachowanie.
Podkreślone ląduje w nowym akapicie.

Akt III
Szliśmy jakieś dziesięć minut, po czym zatrzymaliśmy się przy czarnym samochodzie, którego firmy nie znałam.
A nie marki? Bo samochód posiadający swoją firmę… tego jeszcze nie grali.

-A co jeśli mnie zgwałcisz?-zapytałam, a Sasuke spojrzał na mnie jak na totalną idiotkę. Po chwili uśmiechnął się rozbawiony. Co w tym śmiesznego?
-Gdybym miał zamiar cię zgwałcić zrobiłbym to od razu-wyjaśnił, a ja miałam wrażenie, że już kogoś zgwałcił.
Yhm.
Niczym Demon Żądzy.
Przecinek przed zrobiłbym



-Czy to bokserki?-zapytałam odsuwając się jak najdalej od przedmiotu. Byłam totalnie zdegustowana.
-Możliwe. To nie mój samochód. Weź je ze sobą-burknął. Widać było, że nie miał ochoty na rozmowę. Chwyciłam gacie pomiędzy dwa palce. Jakoś to przeżyję. Jakoś to przeżyje... Chyba jednak nie... Ale chciałam dowiedzieć się więcej o mordercy, a Uchiha wydawał się być obiegany w tej sprawie.
Trzymanie bokserek w dłoniach miało nakłonić Sasuke do wyjawienia informacji na temat mordercy?
Okej.
Przecinek po zapytałam. Przeżyję. Uchiha miał być obiegany w czym? Dowiadywaniu się czy mordowaniu?

Nie zamierzałam go wołać, ale nie mogłam też zostać na środku ulicy w obcym osiedlu, na dodatek z bokserkami w ręce.
Na obcym osiedlu.
To po kij ona brała ze sobą te gacie? Gdzie ona ma mózg?

pokazał Naruto różę, którą trzymał w ręku. Chłopak natychmiast spoważniał. Na jego czole pojawiły się zmarszczki, a oddech przyśpieszył.-Druga.
-To nasza szansa-kolejna osoba zacisnęła rękę na kwiecie, kolejne krople krwi zaplamiły łodygę.
Poetycko.



Rozejrzała się po towarzystwie skupiając uwagę na krwi kapiącej na podłogę z dłoni Naruto i tej zaschniętej, na dłoniach mojej i Uchihy.
Przecinek przed skupiając oraz po Naruto.
Ma niezłego zeza.

-Jak pewnie zauważyłaś od jakichś dwóch, trzech miesięcy zaczęły znikać dziewczyny w twoim wieku.
Jak mogła to zauważyć, skoro wcześniej nie miała o tym pojęcia, a jedyną ofiarą, którą skojarzyła ze zniknięciami, była Hinata? 
Przecinek przed od

W miasto jest jakby... podzielone na dwie połowy. Terytoria. Na jednej obcują oni, na drugiej my.
W jest zbędne.

Padało wtedy. drogi były śliskie. Zderzyli się z tirem. Przeżyli wszyscy oprócz dziewczyny.
Taka emocjonująca historia… Nie wiem, czy te krótkie zdania miały stworzyć napięcie, czy też dodać grozy, w każdym razie nie udało Ci się.
Drogi wielką literą.

To nie możliwe. Na tym świecie nie byłoby aż tak źle. Są granice zła. Ktoś, kto kochał nie pozwoliłby na śmierć siostry. A co musiał czuć Sasuke? W końcu to jego brat.
Niemożliwe piszemy łącznie! I przecinek po kochał.
Co jego brat? Tak wyrwałaś to trochę z kontekstu.
Widać, że Sakura nie ogląda telewizji, nie czyta gazet, nie zna historii. Jak może być tak zszokowana tym, że jedni ludzie mordują innych?

-Najpierw dawali im [policji] w łapę, ale dali sobie spokój. Większość glin po prostu o tym nie wie, a pozostali mają to gdzieś. Mniej roboty. Łapią tylko na naszych granicach.
I nie ma żadnych donosicieli, skarg, świadków morderstw. Okej. Policja ma w dupie to, że w Tokio są dwa gangi, z czego jeden chce dopaść drugi, bo ten drugi zabija sobie ludzi. Lepszą wymówką byłoby to, że stróże prawa są przekupieni.

-Skończyliście?-Sasuke stał w drzwiach patrząc na nas chłodno.
Sasuke musiał wyjść, pojechać do Nejiego, porozmawiać z nim, wrócić, a zdążył zrobić to wszystko w ciągu około pięciu minut? Tak szybko wrócił, że usłyszał końcówkę krótkiej historii, a w dodatku już jakiś czas stał w drzwiach?
Plus brak przecinka przed patrząc.

Wiedziałam jak to jest nagle stracić życie i nie życzyłam tego nawet najgorszemu wrogowi.
Ciekawa jestem, ile już razy Sakura umarła.
Przecinek po wiedziałam.

-To co ty przeżyłeś to nic! Nie traktuj mnie jak idiotkę próbującą cię pocieszyć, bo nie próbuję!-krzyknęłam. Może trochę przesadziłam. Ale tylko trochę. Zachowywał się jak dupek, oceniał mnie nie znając mojej historii.
To takie dorosłe kłócić się o to, kto więcej przeżył w życiu, będąc jeszcze nastolatkiem.
Przecinek w pierwszym zdaniu po pierwszym to i przed drugim to. Przed nie w ostatnim zdaniu również.

Chłopak zatrzymał samochód i zaczął wpatrywać się szybę.
Tak na środku ulicy?

(...) jego głos był wypruty z emocji. Po raz pierwszy nie słyszałam w nim ani ironii, ani pogardy. Tylko prawie niedosłyszalny smutek.
To głos był bez emocji czy dało się słyszeć smutek?

Był irytujący, chamski i egoistyczny. Tak jak druga ja, skutecznie ukrywana przed światem. Nie wypuszczałam jej na wolność, ponieważ nie chciałam zrazić do siebie ludzi.
Przecież od początku opowiadania dziewczyna jest chamska. I ma schizofrenię.

Ale była też pierwsza ja, której zależało na Yuuki i Kirito, a także w niewielkim stopniu na Naruto i Kisame. I w jednej setnej na Sasuke.
Zależało jej na osobach, których jeszcze tak naprawdę nie znała?

Miłość w tych czasach wydawała się być... nierealna.
Powiedziała na widok całującej się dwójki, bo to jej akurat przeszkodziło. A nie zauważała zakochanych par lub szczęśliwych rodzin na ulicach, podwórkach, w sklepach. Bo po co.

-A co ty tu robisz i to bez koszulki?
-Przyszedłem do Omori. Wiesz, Uzumaki ma słabą klatę i nawet jego narzeczona to stwierdziła.



Nie mogłam uwierzyć, że w tym wieku jest zaręczona. Chociaż... właściwie to nie miałam pojęcia ile ona ma lat.
My, czytelnicy, nie mamy pojęcia, ile lat ma główna bohaterka i jakoś musimy z tym żyć, autorko.
Przecinek przed ile.

Spałam jak kamień - ale taki, który miał bardzo żywe sny.
Kamień, mający żywe sny…



Akt IV
Przez chwilę wpatrywałam się oniemiała. Jej [Kisame] włosy były czarne.-Niestety, musiałam zmyć różowy. Nie można farbować się do szkoły. [wypowiedź Kisame]
Fuck logic. Jak Kisame zmyła farbę z włosów w ciągu chwili?
Pierwsze zdanie brzmi, jakby było skończone w złym momencie.

Ja i Sasuke powtarzamy rok, więc dobrze się składa-czyli jednak była ode mnie starsza. O jeden rok.
No tak, w dodatku chodzą do tej samej szkoły. Ba! Do jednej klasy. A Sakura jeszcze dwa dni wcześniej ich nie znała. Ciekawe.
W dodatku Sasuke powinien być w wieku Sakury, prawda?

Po tych słowach wyszła z pokoju, rzucając mi patrząc uprzednio w sufit z miną Dlaczego ja?!, a ja szybko założyłam dresy i bluzę.




Zaspana prowadziłam Kisame i Sasuke do klasy od chemii. Oboje zapomnieli, gdzie ona jest.
Bo rok lub mniej nie byli w szkole? To dlaczego dołączają w trakcie roku szkolnego? Wiesz, to nie działa tak, że po prostu przyjdą sobie, kiedy chcą i już są uczniami.

(...) nasz misterny plan bezszelestnego wymknięcia się z budynku przeszkodził Serek.
Serek przeszkodził nasz plan? Polska język trudna być.

Ta dziewczyna była niezwykła. Potrafiła opanować emocje i miała dużo tajemnic. [myśli Sasuke]
To miała dużo tajemnic brzmi strasznie sztywno w połączeniu z wcześniejszą wypowiedzią. Zresztą nie wiem, czy posiadanie tajemnic i opanowywanie emocji czyni kogoś niezwykłym, ale jeśli tak, to prawie każdy jest niezwykły. Ba dum tss!

Drobnej, uroczej dziewczyny, rumieniącej się na każdy komplement. Lubianej przez wszystkich, nawet dziewczyny takie jak Karin nic do niej nie miały. >Karin - ruda.....<
Co za rasizm i stereotypowość. Co za szyk drugiego zdania (choć najlepiej byłoby w ogóle się go pozbyć). I powtórzenie.




I wtedy mój wzrok padł na komódkę. Stały na niej zdjęcia pięknej dziewczyny. (...)
-odwróciłam się gwałtownie, ramka prawie wypadła mi z ręki.
Przecież napisałaś, że Sakura patrzyła na zdjęcie, a wcale go nie trzymała. Jakim więc cudem nagle prawie wypuściła je z rąk?

W drzwiach stał wysoki, przystojny chłopak, z oczami Hinaty.
Przeszczep?
Drugi przecinek zbędny. Zastosowałaś zbędne wtrącenie.
-Więc znasz Ino?-Ino, Ino, Ino... Imię kojarzyło mi się z niebieskooką blondynką. Chyba przyjaciółką Hinaty. Nie znałam większości klasy, nie obchodzili mnie zbytnio.
No tak, chodzi do ostatniej klasy liceum, nie zwiewa z lekcji, a nie pamięta znajomych. No, ładnie. Trochę to nierealne, nie sądzisz?

Neji wbił spojrzenie w dywan. Sprawiał wrażenie osoby zwykle śmiałej, ale takiej, której można zaufać.
No, szczególnie wbijając spojrzenie w  dywan widać jego śmiałość. Yhy.

Nie znałam jej, burzowe oczy na zawsze pozostaną dla mnie tajemnicą.
Burzowe oczy?

Uśmiechnęłam się do niego szczerze i zaczęłam rozmawiać o Hinacie. Wspominaliśmy ją ze śmiechem. W mojej pamięci odgrzebały się wpadki na wycieczkach i w szkole.
Tysiące historii.
Miliony wspomnień.
I cudowny czas.
Przecież wyżej pisałaś, że Sakura nie zna większości znajomych z klasy; trzyma się tylko z Kirito i Yuuki. Skąd więc nagle miliony wspomnień z Hinatą?

-Jak to wychodzisz z Naruto?!
-Mamy rocznicę.
-Spotykacie się od dwóch miesięcy- Sasuke był wkurzony.
Dwa miesiące temu zaczęli być razem, a już są zaręczeni. Szybko.

Ja w to nie wieżę.
Wieżę.
Wieżę.
Wieżę.




Dwie godziny z otwartym balkonem.
Haruno stała na balkonie. Który przecież był zamknięty.

Podobała mi się scena, w które Sakura prosiła Sasuke o pozostanie na noc, a on wyszedł bez słowa, by następnie wrócić z własną pościelą. Dobrze to rozegrałaś, nie było zbyt słodko. Udało Ci się naturalnie to przedstawić.

Akt V
Nie słyszałam takich tekstów od podstawówki lub gimnazjum.
W Japonii wyróżnia się podstawówkę, szkołę średnią niższego stopnia i szkołę średnią wyższego stopnia, nie ma gimnazjum. Przypominam, że studniówki też nie.  

Omori, Uzumaki i Uchiha byli w szpitalu u Ino, a ja nareszcie spotkałam się z przyjaciółmi.
Przecież Kisame, Naruto i Sasuke mieli jej nie odstępować na krok.

Było bardzo uroczo, zwłaszcza kiedy Yuuki podrzuciła Kirito damski biustonosz, a on wyszedł z nim ze sklepu. Na szczęście udało się wyjaśnić to władzom i Minoru uniknął aresztowania.
Takie głupie zabawy mogą się źle skończyć. Toć to kradzież.

Zauważyłam różowowłosą postać rozmawiającą z kimś przy sklepie.
Przecież Kisame zmyła farbę z włosów. Kiedy je znów pomalowała? I po co? Przecież i tak do szkoły musiała zmyć kolor.

Dobrze rozumiem? Sakura poszła na zakupy z Yuuki i Kirito, nagle olała ich i zgubiła, bo zobaczyła Kisame z Gaarą. Nie zapytała, co Omori robi w sklepie, skoro miała być u Ino, ani tamta nie zapytała Haruno, dlaczego łazi po mieście sama, kiedy morderca może ją porwać w każdej chwili. No tak, logiczne. W dodatku spotka swoją dawną przyjaciółkę-ćpunkę, a wtedy Kisame sobie o niej przypomniała i uciekają razem do mieszkania. A Yuuki i Kirito zaginęli w akcji. Ja pitolę.



A ja słuchałam jak zaklęta, śmiałam się, nie myślałam o niczym innym niż przyjaciółka.
A nie była przyjaciółka?
Zdanie powinno brzmieć: A ja słuchałam jak zaklęta, śmiałam się, nie myślałam o nikim innym niż o przyjaciółce.
Chociaż nie wiem, jak można słuchać jak zaklęta i śmiać się jednocześnie, noale.

Mogłaś wspomnieć, że Sakura, gdy z Sasuke szła uliczkami do Nejiego, widziała właśnie Keiko. Ja zrozumiałam to dopiero przy drugim czytaniu wszystkich rozdziałów.
Co więcej, nie rozumiem, skąd nagle wzięła się Keiko niedaleko Sakury, jak zdobyła jej numer, dlaczego odpuściła ponowne próby kontaktu z Haruno i tak dalej. Wydaje mi się, że była jedynie zapychaczem. I wymyślonym na szybkiego powodem, przez który Kisame chciała powrócić do nałogu, choć nawet ten fakt wydaje mi się nierealny.

Wybiegłam z pomieszczenia i pobiegłam do przodu.
Dobrze, że nie do tyłu.

Księżyc odbijał się o tafle wody, a w jego poświacie siedziała drobna postać.
Chciałabym zobaczyć, jak księżyc się od wody odbija. Jak piłeczka ping-pongowa od stołu, hueh.

Przy kimkolwiek nie wiedziałbym co zrobić, ale przy niej wszytko przychodziło samo.
A ona nie należy do kimkolwiek?

Wątek z pocałunkiem wyszedł naturalnie. Podobał mi się opis sceny, nie biło od niej sztucznością, nie zmieniłaś całości w przepełnione słodkością miłosne uniesienie. Był to zwykły pocałunek zwykłych nastolatków. I taki idealnie pasował do klimatu.

Akt VI

Patrząc z tamtego punktu wydawało mi się, że ten pocałunek był pewny od naszego pierwszego spotkania.
Punktu? Chyba punktu widzenia.
Przecinek przed wydawało.

Mimo starań zasnęłam z głową na szybie, po moich myślach krążyło w to i z powrotem jedno imię; Sasuke...
Przecinek przed zasnęłam. Dwukropek zamiast średnika. W tę i z powrotem.

Róż został zmyty z jej włosów i po raz pierwszy w życiu widziałam ją bez makijażu. Pod jej lewym okiem widniały trzy czarne kropki, przypominające tatuaż. Najwidoczniej maskowała je wcześniej makijażem.
I znowu zmyła kolor włosów? To po co ciągle te włosy farbowała? I jak zmywała tak szybko farbę?
W dodatku Kisame nawet na noc nie zmywała makijażu? Codziennie i co noc miała tak mocny makijaż, że przykrywał tatuaż? A Sakura nie zauważyła niczego, choć spały w jednym łóżku. Okej.

Gdy nacisnęłam klamkę rozległ się głos Sasuke, od którego dostałam palpitacji serca.
-Wiesz, nie chce nic mówić, ale to jest mój pokój.
Z rumieńcem na twarzy otworzyłam drzwi obok i rzuciłam się na czarną pościel.
Przecież to Sasuke miał czarną pościel. W końcu Kisame poznała wcześniej, że spał w jej pokoju po właśnie czarnej poduszce.
Przecinek po klamkę.
Palpitacja: klik. Czyli Sakura ma od teraz chore serce i stany nerwicowe?

Żeby jeszcze powiększyć moją katorgę, Kisame uznała, że zastąpię ją w szkole.
A kto zastąpi Sakurę?

Zabiję go, pomyślałam. Naprawdę go zabiję, bez żadnych szkopułów, i będę patrzeć jak powoli umiera. Będę napawać się tym widokiem.
Sakura bała się śmierci i brzydziła morderstwem. Co z tego, że zabójca wiedział o uzależnieniu jej przyjaciółki? To nie jest dostateczny powód do tak nagłej zmiany przekonań.
Zamiast szkopułów -> skrupułów.
Przecinek po patrzeć.

Akt VII
Dziwi mnie tylko fakt, że Sasuke i Omori przestali chodzić do szkoły. Jednego dnia przyszli oboje, aby pilnować Sakury, potem był jedynie Sasuke, a w rozdziale siódmym Haruno poszła sama.

Jak ona mogła puścić moją Sakure samą?
Nie za wcześnie, aby mówił na Sakurę „moja”? Przecież w tym momencie niszczysz jego charakter. Ile oni się znają? Parę dni. Zresztą, spójrzmy prawdzie w oczy, Sasuke raczej by jej tak nie nazwał.

(...) grube dupsko Karin bez pukania przecisnęło się przez drzwi.
Eeee… z tego, co pamiętam, Karin nie była gruba, ale może się mylę. Przypomnijmy sobie:



Nie, nie była. Chyba że specjalnie cechujesz ją negatywnie na potrzebę opowiadania, co jest raczej trochę bez sensu. Możesz to robić przecież za pomocą charakteru, nie wyglądu.
No i jak dupsko mogło pukać, jak?!

-A może nie-warknąłem i zostawiłem Karin z rozwścieczoną Omori.
Przecież Naruto też był jeszcze w pomieszczeniu.

Chłopak odepchnął ją od siebie i odwrócił się w moją stronę. Ale mnie już nie było.
Skoro jej nie było, to skąd wie, co zrobił Sasuke?

Wziął głęboki oddech, po czym chwycił moje ręce i ukląkł przede mną. Nie ukrywałam zdziwienia i zaciekawienia, choć nie spodziewałam się czegoś tak banalnego jak zaręczyny. Byłyby one kompletnie nieszczere.



Cała scena z tego rozdziału… Przychodzi sobie Karin, rzuca się na Sasuke i go całuje, w tym czasie w drzwiach salonu pojawia się Sakura, on odpycha rudą, biegnie za Haruno, tłumaczy jej, że to nie jego wina, wybaczają sobie i żyją razem długo i szczęśliwie. Słodkie, ckliwe i przewidywalne. Ten rozdział był najpłytszy ze wszystkich.

Epilog
Nie rozumiem, czemu Sakura, widząc w tłumie w klubie mordercę, uciekła od Sasuke, który zapewniał jej bezpieczeństwo, i wybiegła na zewnątrz. To oczywiste, że stała się wtedy łatwym celem. Przecież bała się śmierci, bo większość rozdziałów (już po próbie samobójczej, będącej aktem rozpaczy) użalała się, że nie chce umierać, a sama ułatwiała napastnikowi sprawę.

Zamarłam widząc ciemny cień przede mną. Próbowałam się zatrzymać, ale siła rozpędu wepchnęła mnie prosto w jego ramiona.
Przecinek po zamarłam.
Zamarła, ale biegła? Klik. Można podpiąć ewentualnie pod ostatnią pozycję, ale strasznie mi się to gryzie.

Bałam się. Po cholerę zostawiłam Sasuke? Och, wiedziałam, że mój idiotyzm do tego zaprowadzi.
Doprowadzi.



Biegła w naszą stronę z rozwianymi, różowymi włosami kompletnie nie pasującymi do sytuacji.
Włosy nie pasowały do sytuacji?

Podeszłam do nich na czwórka.
Czwórka? Klik.

Mam nóż w brzuchu. Tego nie da się przeżyć.
Strasznie ogólne założenie i błędne. Da się przeżyć, jeśli ma się nóż w brzuchu. Wszystko zależy od choćby miejsca, gdzie dokładnie powstała rana oraz głębokości.

Co do jednego mieli racje; policja nie zainterweniowała. Mieli gdzieś jakąś pięćdziesiątkę młodych ludzi, którzy wtedy zginęli.



Yuuki nie miała o niczym pojęcia, przyjaźnimy się do tej pory.
I wcale nie zainteresowało ją, dlaczego Kirito, przyjaciel, w którym się podkochiwała, nagle zniknął. Yhm.


a) Fabuła i akcja
Akt pierwszy wydawał mi się banalny. Załamana nastolatka – bo chłopak ją zdradził – pocieszana przez przyjaciół. Dobiłaś mnie faktem wyjścia na imprezę. To takie ałtoreczkowe i mega amełykańskie. Udało Ci się jednak stworzyć ciekawy zwrot akcji. Choć opisany tak sobie, pomysł bardzo przypadł mi do gustu. Dzięki temu dałam szansę opowiadaniu. Zaciekawiłaś mnie. Siedem dni życia i siedem białych róż dla ofiary, jedna każdego dnia. Koncepcja dość ciekawa, więc, mając nadzieję, że Haruno na koniec zginie w jakiś wymyślny sposób, przeszłam do aktu drugiego. A tu proszę, niespodzianka. Postanowiłaś pokrzyżować plany rodzące się w mojej głowie. Cała historia opiera się na tym, że Sakura razem z Sasuke i przyjaciółmi chce złapać mordercę. Próbujesz stworzyć coś na zasadzie kryminału pomieszanego z romansem. Jak Ci wyszło? Słabo. Gdyby to zobrazować na osi, jesteś bliżej tej gorszej strony niż lepszej.
Wiesz, ciężko opisać miłość między dwojgiem ludzi w siedmiu rozdziałach (plus epilog), które długością nie grzeszą. W dodatku Sasuke poznaje Sakurę w drugim rozdziale, tak więc tworzysz ich relację od podstaw. A podstawy są takie, że oboje cierpieli i próbują się nawzajem zrozumieć. To Cię trochę ratuje. Jestem skłonna uwierzyć, że ból zbliża ludzi, którzy przeżyli podobne traumy. Dobrze zaczęłaś tworzyć ich relację, potem jednak wszystko poszło zbyt szybko. Bo cała akcja rozgrywa się w ciągu tygodnia, a fragment epilogu kilka lat później. Owszem, najpierw stopniowo rozwijałaś znajomość, a następnie łup! Big love forever. Po pierwszym pocałunku Sakura od razu zastanawiała się, czy Sasuke ją kocha, czy też nie. Dobrze budowaną znajomość przekształciłaś w dość tandetną. W pewnym momencie skupiłaś się na wątku miłosnym do tego stopnia, że zapomniałaś o różach. Ile ich dostała Sakura? Sześć. A ile powinna dostać? Siedem. I to zniszczyło piękno pomysłu. Nie byłaś wystarczająco konsekwentna, rozwinęłaś akcję i zapomniałaś o istotnych rzeczach. Nie, tak się nie robi.
Kolejną moją uwagą jest fakt, że bohaterowie nie pracują, a na wszystko ich stać. Skąd dzieciaki mają hajsy na życie? Jedzenie, ubrania, randki, paliwo do samochodu… Mają za co żyć, świetnie. Szkoda, że pieniądze nie spadają z nieba. Nawet jeśli Naruto miałby gdzieś pracować, samemu ciężko byłoby mu utrzymać cztery osoby. A Sakura? Matka ją zostawiła, ojciec w więzieniu. Jeśli jest pełnoletnia, bo nie znamy jej wieku, to mogła mieszkać sama. Chodziła do szkoły, a pieniądze skąd brała? Z zasiłku? Nie wyjaśniłaś tego.
Najgorsze, że nie ujawniłaś motywów postępowania mordercy. Bo co z tego, że zabijał laski jak leci, chociaż był nastolatkiem? Dziwne wydaje się także to, że Sakura nie skojarzyła, kim jest zabójca. Niby widziała go w kapturze, ale znaki charakterystyczne – postawa, sposób poruszania się, zarys postaci – wiele zdradzają.
Podsumowując, fabuła nie jest aż tak zła, ale ma pełno luk, przez które opowiadanie wydaje się niewiarygodne.
6,5/15

b) Bohaterowie
Mamy poszkodowaną Sakurę. Mamy poszkodowanego Sasuke. Mamy więcej poszkodowanych ludziów. Każdy, tak na dobrą sprawę, jest poszkodowany. To miało być pesymistyczne opko, czy samo tak wyszło, że niemal każdy bohater to sierota i pechowiec? Zacznijmy może od panny Haruno. Wydaje się być rozwydrzoną, ciężko kapującą ofiarą losu z syndromem niedowartościowania i zazdrości. Taka niby standardowa nastolatka, ale sierota, która sama dbała o siebie. Dziewczyna reaguje dość naturalnie: nagle rano przypomina sobie o tym, że tego dnia ma szkołę – jest wystraszona, że zaspała i się spóźni; widzi śmierć nastolatki – jest sparaliżowana, wie, że wkrótce umrze – załamuje się i chce się zabić (choć zamordowaną po prostu zostawia na środku ulicy, noale). Jej emocje są dobrze opisane. Gdy poznaje Sasuke, nie ufa mu od razu. Nie wierzy ojcu, gdy ten mówi jej prawdę. Te zachowania kupiłam, dobrze pasowały do sytuacji. Są niestety sceny, w które nie mogłam uwierzyć, jak spotkanie z dawną przyjaciółką-ćpunką, uważanie się za kompletnie pijaną po wypiciu jednego piwa czy też zbyt szybkie dojście do wniosku, że jest się zakochaną. Nie przemyślałaś wszystkich sytuacji do końca, próbowałaś naciągać zachowanie bohaterki. Wydaje mi się, że w większości udało Ci się przedstawić oryginalne zachowanie Sakury: czasami bojąca się prawdy, szczera, uparta, wierna i sprawiedliwa. Może momentami zbyt ufna. Podobnie jest z Sasuke. On jako członek tajemniczej organizacji, usiłującej zniszczyć zły gang, to dobry wybór. Brakowało jednak refleksji nad psychiką bohatera – przecież jego brat był przywódcą gangu. Z zachowaniem Uchihy przeginałaś. Zbyt szybko zakochał się w Sakurze (a wiemy, że u Sasuke samo zakochanie się to nie lada wyczyn). Może to dlatego, że nie miał rodziców i zabito jego siostrę; główna para razem znosiła podobne cierpienie. Jednak na początku płynnie rozwijałaś cały wątek, a potem nagle „hop!” i wskoczyłaś wyżej. I już się kochają. A cała scena z klękaniem przed Haruno jest po prostu... żenująca. Ale stworzyłaś taką fabułę, że ostatecznie jestem skłonna uwierzyć w miłość tych dwojga.
Naruto również ma zachowany charakter, poza tym, że przyjaźni się z Uchihą, mieszka z nim i dobrze się dogadują. W anime przyjaźnili się, lecz nieustannie się kłócili i była to inna forma przyjaźni niż ta, którą ukazałaś. Podoba mi się fakt, że uwzględniłaś bałaganiarstwo i roztrzepanie Uzumakiego. Dzięki temu postać lepiej wpasowała się w ramy swojego oryginału. Związek Naruto nieco mnie zaskoczył, ale skoro jest to OC – nie będę krytykować. Nie wpłynęło to na zmianę zachowania bohatera. Kisame Omori – imię oczywiście kojarzy mi się z członkiem Akatsuki, a Omori z Omoim – uczniem Killera B. Zadziwiłaś mnie faktem, że Kisame to kobieta, w dodatku druga połówka Naruto. Przez całe opowiadanie nie mogłam się przyzwyczaić, w końcu tłumaczenie tego imienia to „Demoniczny Rekin” i raczej nie funkcjonuje w języku japońskim jako imię, szczególnie żeńskie. Niemniej jednak podobał mi się charakter młodej kobiety, jej styl i wyróżniająca się osobowość. Nie kupiłam tylko tych jej różowych, farbowanych włosów. Zajechało mi tandetą. Jak na byłą ćpunkę, fajnie ukazałaś Kisame. Przelałaś w Omori część swoich uczuć. Scena, gdy dziewczyna chciała znów zażyć narkotyki, wyszła dobrze pod względem emocjonalnym, choć wydaje mi się, że Kisame zbyt łatwo przypomniała sobie o swoim nałogu.
Przejdźmy jednak do kolejnych postaci. Podobał mi się pomysł zrobienia z Sanninów nauczycieli – trójka najgorszych w szkole. Może trochę nie pasowali do fabuły, lecz ładnie ich wyróżniłaś. Myślę jednak, że osobowość Tsunade bardziej nadje się na groźną i poważną osobę niż do Orochimaru. To prawda, może wydawać się najstraszniejszy ze względu na zdradę przyjaciół, ale biorąc pod uwagę charaktery Sanninów, to Ślimacza Księżniczka nadaje się do roli „wrednej opiekunki porządku”.
Kirito na początku był się nieco dziwny, ale najbardziej normalny z całego towarzystwa. Potem zaczęłam go zaliczać do podejrzanych w sprawie morderstw. Występował niewiele, zdradziło go jednak ciągłe przebywanie z Sakurą w momentach, gdy dostawała róże; nieobecność na imprezie, kiedy potem doszło do morderstwa, a przede wszystkim tajemniczość, skrytość i odizolowanie. Wszyscy wiedzieli, że Yuuki jest w nim zakochana, a on wydawał się olewać jej uczucia. Widać było, że emocje są dla niego nic nie warte. Jest nieczuły, fałszywy, sztywny. Ale dobrze opisany. Nie podobała mi się scena, gdzie zatrzymał Sakurę, by nie uciekała z Uchihą ze szkoły. To popsuło jego charakter, cały wątek nie wpasował się w opowiadanie. Jakby Kirito nie był Kirito, tylko kimś zupełnie innym.
Yuuki to niby dobra przyjaciółka, ale po rozpoczęciu właściwej akcji, została zepchnięta na margines. Sakura przejęta swoją sytuacją lekko olała Asai, lecz tamta nie interesowała się Haruno. Nie odwiedzała jej, nie pomagała, nie miały chwili zwierzeń. Ot, trzymały się, bo chodziły razem do klasy. Ta relacja wydawała mi się nieszczera, a postać niedokończona. Na początku opowiadania występuje cały czas, potem przewija się momentami, aby kompletnie zaniknąć. Staje się bezużyteczną zapchajdziurą, niedokończonym wątkiem.
W zakładce o bohaterach wymieniłaś jeszcze Gaarę, Shikamaru, Nejiego i Ino, lecz nie mieli oni zbyt dużego udziału w historii. Jedynie Neji odbył raz rozmowę z Sakurą, ale reszta raczej nie została dostatecznie nakreślona. Wspomniałaś też o Itachim. Nie mieliśmy z nim styczności, znamy go tylko z opowiadań innych. Czytając, w ogóle nie odczuwałam istnienia tej osoby, jest jedynie nazwiskiem, nikim więcej. Dlatego też nie czuję tego żalu i nienawiści, które młodszy Uchiha żywi do starszego.

Podsumowując:
Relacje poszczególnych osób wydają się okej. Jedne są bardziej dopracowane, inne mniej. Sam związek Naruto i Kisame jest o wiele bardziej wiarygodny niż Sakury i Sasuke, których zbyt szybko połączyłaś. Zaczynałaś dobrze, potem za bardzo chciałaś przyspieszyć.
Niektórzy bohaterowie wydają się kukiełkami. Wstawisz je w scenę, coś się dzieje, zapominasz i wyrzucasz kompletnie, nie wspominając o nich ani słowa. Tak było z Keiko. Była, wystąpiła, zniknęła. To samo z Karin. Gdy stworzyła zamieszanie, przestała Cię obchodzić. A czytelnik się zastanawia, co zrobiłaś z bohaterką. Jak coś zaczynasz, kończ. Wystarczą dwa zdania wyjaśnienia. 
Raz było lepiej, raz gorzej. Mam dość mieszane uczucia. Charaktery raz są porządku, raz dziwne, a jeszcze innym razem nielogiczne. Udaje Ci się w miarę dobrze opisać zachowania i uczucia, choć nieco chaotycznie. Jesteś też dość stała w cechach poszczególnych osób, dlatego daję połowę.
7,5/15

c) Świat przedstawiony
Tutaj będzie krótko, bo nie ma też za bardzo o czym pisać. Rzadko opisujesz miejsca akcji. A jeśli już, to bardzo pobieżnie. Ciemna ulica, zamknięta część mostu, zabałaganione mieszkanie z trzema pokojami i łazienką. Tyle według Ciebie wystarczy, prawda? Niestety, jest to zbyt mało. Potrafisz częściowo oddać klimat danego miejsca, jednak nie umiem sobie wszystkiego dokładnie wyobrazić. W ogóle nie czułam, że akcja rozgrywa się w Japonii, nie mówiąc już nawet o takiej metropolii jak Tokio. Nie zainteresowałaś się nawet japońskim szkolnictwem. To wygląda tak, jakbyś rozgrywała akcję w Polsce, zmieniając nazwę kraju i miejscowości. To jest ważne, a – niestety – olałaś Japonię kompletnie.  
Wplatasz drobne opisy pomiędzy wypowiedzi bohaterów, co ratuje Twoje opowiadanie, jednak musisz bardziej skupiać się na kreacji świata przedstawionego. A potrafisz. Wiesz, kiedy Ci w miarę ładnie wyszło? Gdy Sakura siedziała nad stawem. Oby tak częściej i jeszcze lepiej!
3,5/10

d) Dialogi, opisy, styl
Zacznijmy od opisów. Miejscami wychodzą Ci ładnie, a momentami mam wrażenie, że kompletnie je psujesz. Na przykład tutaj:
Zsunęłam trampki ze stóp i ruszyłam do łazienki. Krótki prysznic nieco mnie orzeźwił. Szybko przesuszyłam włosy i w samym ręczniku ruszyłam do łazienki. Spojrzałam na zegarek, wiszący na ścianie w kuchni.
Po co wymieniasz mi poranne czynności? Są zupełnie zbędne. A czytanie tego jest monotonne. Plus powtórzenia.
W dodatku: brała prysznic poza łazienką, aby potem pójść do niej przez kuchnię, gdzie sprawdzała godzinę. To trafiła wreszcie tam, gdzie chciała iść, czy nie?
Twoją kolejną wadą jest opisywanie wyglądu i ubrań. Określasz także osoby za pomocą koloru włosów – to nie zbrodnia, ale typowy dla opek styl, a świadczy to o słabym warsztacie autora.  
Był ubrany w czarną, skórzaną kurtkę, czarną koszulkę, czarne dżinsy i czarne buty.
Nie łatwiej napisać, że chłopak był cały ubrany na czarno?
Miała na sobie turkusową sukienkę, idealnie pasującą do rudawych  włosów i błękitnych oczu. Na głowie miała koka, z którego wystawały gdzieniegdzie kręcone kosmyki.
Między rudawych i włosów masz podwójną spację. Zamiast koka -> kok.
Opisujesz całą garderobę niemal według schematu. Przez to powtarzasz „mieć” i „być” w różnych formach. Spróbuj wplatać opisy osób pomiędzy wypowiedzi, przy okazji ruchów postaci lub w jakiś inny sposób, a zobaczysz, że tekst będzie przyjemniejszy i bardziej płynny, bo gdy widzę, że zaraz zaatakujesz mnie kolejnym sztywnym opisem, mam ochotę pominąć akapit.
Dialogi wychodzą Ci ładnie. Potrafisz naturalnie przedstawić wypowiedź bohatera. Wiesz, kiedy używać mowy potocznej, a kiedy nie. Umiesz zachować umiar. W opowiadaniu dialogi są w miarę proporcjonalne do opisów (zbyt słabo rozwiniętych). Tutaj mogę Ci jedynie zarzucić brak poprawności, ale o tym wspomnę niżej.
Jeśli chodzi o styl, często przesadzasz z krótkimi zdaniami. Próbujesz zbudować napięcie wtedy, kiedy nie trzeba. Wpływają na to także nierozbudowane opisy. Często mogłabyś połączyć dwa zdania, bo momentami miałam już. Dość. Czytania. Takiego. Tekstu.
W opowiadaniu są również słówka, które strasznie lubisz powtarzać. Przykładowo – bez przerwy wspominasz o krwi, szczególnie w rozdziale, gdzie Sakura spotyka Sasuke oraz w tym, kiedy przyjeżdża do jego mieszkania. Nadużywasz spojrzeń i cierpienia, lecz to jestem w stanie jeszcze przeboleć.
Są jednak plusy Twojego stylu – piszesz wprost. Nie owijasz w bawełnę, jesteś strasznie szczera. Przykładowo tu:
To dziwne coś działało chyba w dwie strony, bo Sakura również nie odwracała wzroku, mimo zarumienionych policzków.
Nagle znudził mnie cały ten gówniany romantyzm. Podniosłem głowę i pocałowałem ją. Tak po prostu.

Używasz takiego języka i w taki sposób konstruujesz zdania, że wypowiedzi i myśli bohaterów są naprawdę naturalne.
7/15

e) Oryginalność
Opowiadanie jest oparte na „Naruto”, a fanfiction nie dostają u mnie maksymalnych punktów. Oryginalność – tylko pod względem pomysłu na opowiadanie. Nie wyróżniasz się ani stylem, ani nie tworzysz opisów, które mogą zapaść mi w pamięć na dłużej, a sama fabuła kojarzy mi się z marną podróbą „Death Note”. Sam fakt, że wplątałaś Sakurę w zupełnie inny świat, przydzieliłaś każdemu bohaterowi rolę zupełnie inną, niż odgrywa w anime, kaleczy całość. Utrzymałaś charaktery, zniszczyłaś osobowość. Poprawnością też nie grzeszysz. Zapamiętałabym bloga jedynie przez dobry pomysł o słabym wykonaniu.
0,5/3

3. Poprawność
a) Błędy

Zakładka Kisame Omori
Cóż, może wrzucę tu tylko najważniejsze błędy, które popełniłaś. Poprawność kuleje w każdym zdaniu.
Piszę dopiero od września i muszę powiedzieć, że się od tego uzależniłam. *_* Zmieniałam konto, i muszę szczerze powiedzieć, że tęsknie za komentarzami.
Powtórzenie, zbędny przecinek, zbędna emotikona, powinno być: tęsknię.
Kocham twórczość L. J. Smitch i mam ochotę wyściskać Cassandre Clare za "Diabelskie Maszyny"(Team Will!) (nie, żebym pomijała "Dary Anioła", ale Will przebija Jace'a) 
Pomyliłaś nazwisko autorki, którą uwielbiasz. I to znane nazwisko. Powinno być Cassandrę. Niepoprawny cudzysłów. Informacje w nawiasie są zbędne. Jeśli chcesz, możesz sobie o tym pisać. Ja bym wyrzuciła, tekst brzmi dziecinnie.  

Rysuję anime, głównie Naruto, postacie z moich blogów i bardzo rzadko ludzi (w sensie z realu.


Nie da się rysować anime. Kropka powinna stać za nawiasem. 
Staram się kończyć blogi happy endem. (żart! >.<) W mojej głowie jest 10000000069 pomysłów na nowe blogi, więc jeszcze parę ich będzie. Kocham (*.*) dostawać miłe komentarze. Mam wtedy taki zaciesz... No dobra, bez przesady. :P Bynajmniej komentowanie jest miłe (to nie aluzja żebyście komentowali, skądże...)
Rozmawiasz ze swoim drugim ja?
Powtórzenie. Liczby lepiej napisać słownie, ta wyżej jest mocno przesadzona. „Zaciesz” to okropny potocyzm. Bynajmniej nie jest równoznaczne z przynajmniej (klik).
Tekst z nawiasu zbędny.

Stwierdziłam, że wypisywanie wszystkich błędów po kolei nie ma sensu, bo musiałabym przekopiować trzy czwarte każdego rozdziału, albo i więcej. Wypiszę Ci w punktach, z czym masz problem, tak chyba będzie Ci łatwiej to ogarnąć. Dorzucę też parę przykładów z tekstu.

1. Zdania złożone, oddzielanie orzeczeń
W zdaniach złożonych pojawiają się dwa lub więcej czasowników. Każdą część zdania, gdzie znajduje się czasownik, oddzielamy przecinkiem.
Czerwonym zaznaczam to, czego brakuje.

Kiedy auto odjechało, poinformowałam krótkim SMS-em jej starszego brata, żeby ją odebrał, po czym ruszyłam ulicą.

Już trochę po otrzymaniu pierwszej róży czułam się, jakby morderca miał za chwilę wejść do pokoju, mówiąc, że zmienił termin, wyciągnąć mnie za włosy i poderżnąć gardło. (Trzeci zaznaczony przecinek powinien znaleźć się w tekście ze względu na imiesłów).

Skoro jej rodzice nie mieli wiedzieć, była pijana lub było późno.

Chociaż nie musiałam płakać, by pozbywać się bólu.

Gdy zauważyłam wyczekiwany budynek, bezceremonialnie wysiadłam, trzaskając drzwiami. (Drugi zaznaczony przecinek powinien znaleźć się w tekście ze względu na imiesłów).

2. Imiesłów
Imiesłowy kończące się na -ąc, -łszy oraz -wszy poprzedzamy przecinkami. Klik.
Czym prędzej odepchnęłam od siebie faceta i ruszyłam do baru, ignorując jego zaskoczenie.

(...) powiedziałam, rzucając mu cyniczny uśmieszek.

Coś we mnie wrzeszczało, darło się w niebo głosy, nie dając mi pomyśleć. (Wniebogłosy piszemy łącznie).

(...) mruknęłam, wypakowując książki.

(...) siedzieliśmy pod naszym drzewem, wcinając drugie śniadania(Śniadanie)

Moi przyjaciele przekomarzali się jak stare małżeństwo, kłócąc się o szaliki Kiriego.

Więc po prostu milczałam, patrząc w twarz chłopakowi.

Przemierzyła kuchnię wzrokiem, poszczególnie oglądając każdą osobę, która przebywała w pomieszczeniu.

3. Liczby
Godzinę, numer piętra czy też wiek piszemy słownie.

Świetnie, w takim razie idź się przebrać, spotkamy się o 19 w "Reli".

Mieszkałam na 5 piętrze.

Napotkałam wrogi wzrok sąsiadki spod 10-ątki.

Wkroczyłam do sali pewnym krokiem, jak zwykle ignorując 40 latka siedzącego przy stole.

Jest 7:43... Dzisiaj mam na 9:00...

Około 8:10 wpadłam do klasy.

W zasadzie takie informacje, jak godzina wejścia do klasy, są dość zbędne.

4. Cudzysłów
Polski cudzysłów wygląda następująco: „”. Ani razu nie użyłaś poprawnego zapisu. Word wstawia polski cudzysłów automatycznie, Ty używasz angielskiego. Apostrof również nie pełni tej funkcji.  

"Rela"? Świetnie.

Jakimś cudem "uciekła" z jednego z najbardziej strzeżonych miejsc w Tokio.

Spojrzałam po raz kolejny na mojego "wybawiciela".

Ile razy ja słyszałam 'rozumiem' od nic niewiedzących idiotów.

Zdecydowanie zależało mu na Naruto, Kisame i reszcie 'nas'.

5. Japońskie wstawki
Japońskie słówka są zbędne. Tekst piszesz w języku polskim. Zresztą, tych podkreślonych niżej słówek używasz zamiennie z polskimi odpowiednikami. Mogłabyś być przynajmniej konsekwentna.

Spojrzałam na zegarek, wiszący na ścianie w kuchni. 18:30. Kuso[Godzina słownie].

Kuso! Co to ma być....

Kami! Mój smartfon!

6. Powtórzenia
Robisz ich mnóstwo. Zaznaczyłam kilka wybranych.

jego rękach wierciła się dziewczyna. Była w piżamie, łzy spływały jej po policzkach. Jej brązowe włosy były poplątane. Zasłonił jej dłonią usta, więc wydawała tylko niezrozumiałe pomruki.

Stała przede mną, oddychała tak głęboko, bała się. A teraz leżała przede mną bezwładna lalka.

Są umazane czerwoną cieczą, jeszcze ciepłą. Ale... jak? Jeszcze jej nie dotknęłam.
(...) dziewczyna z poderżniętym gardłem znaleziona przez policje dzisiaj rano i Hinata Hyuuga. [+ policję].

Ta biedna dziewczyna chodziła ze mną do szkoły.
(...) na oczach kolejnej niewinnej dziewczyny. To gra. To tylko jakaś durna gra, w którą wprowadził mnie i resztę dziewczyn.

(...) podobnie jak oczy wpatrujące się we mnie z pogardą. Oczy zaś były częścią najpiękniejszej twarzy, jaką dane mi było ujrzeć.

(...) wyciągnął w moją stronę rękę, a mnie ogromnie korciło, żeby ją chwycić. Naprawdę chciałam złapać rękę człowieka z totalną huśtawką nastrojów?
Widząc moje zaciekłe spojrzenie chłopak zmarszczył brwi.-Proszę, to ważne.
Spojrzałam po raz kolejny (…).
Sam widok śmierci podziałał na mnie katastrofalnie, a samo pozbawienie kogoś życia?

Naruto siedział u siebie w pokoju i chyba oglądał telewizję, a Sasuke zniknął u siebie.
Reszta jej ciała zajmowała resztę kanapy, ale nie to zwracało uwagę.

Chwiejnie wstała z łóżka, co nie obyło się bez interwencji Uzumakiego, po czym chwiejnym krokiem ruszyła w moją stronę.

Choć jej głos był żartobliwy dało się usłyszeć żal w jej głosie.

W tej sytuacji osoba przede mną powinna schować się za kanapą, a nie stać przede mną jak Omori.

Niespodziewanie zerwałam się z stołka i wykorzystując swoją drobną sylwetkę przepchnęłam się przez tłum do wyjścia. Wiedziałam, że Sasuke mnie goni, ale miał małe szansę na szybkie przedostanie się do wyjścia.  [+ małe szanse, ze stołka]

Tak dobrze mi znane. Wokół unosił się znajomy zapach sosny. Wody kolońskiej Kirito. Poczułam nóż na gardle. Cichy jęk strachu wyrwał się z mojego gardła.

7. Literówki
Często zdarzały Ci się literówki. Gdybyś czytała rozdział przed opublikowaniem, na pewno większość z nich byś wyłapała.

Bylłam kawałek od latarni, więc szybko przyzwyczaiłam wzrok do półmroku. Byłam.

Próbuję jej pomoc, ale ona odczołguje się jak najdalej. Pomóc.

Emocje nękały mnie, zaczęłam się w nich zatrać. Zatracać.

Oczy dziewczyny było rozbiegane, źrenice rozszerzone z zaskoczenia.  Były.

Kisame wydawała się był szczerze zaskoczona moim widokiem. Być.

Cyba po prostu chciałam to usłyszeć (...). Chyba.

(...) zachłannie wpiłam się w ego wargi. Jego.

Nie, to o prostu jest kłamstwo. Po.

Chciał, abym postradała zmysły, a on potem zarżnąłby mnie jak świnieŚwinię.

Miałam własną teorie cmentarza. Teorię.

Tęsknie za nią. Tęsknię.

8. Dialogi
Błędnie zapisujesz dialogi.
Po pierwsze: używasz dywizu (-), a nie myślnika, który może być zarówno pauzą (—) jak i półpauzą (–).
Po drugie:  Nie robisz odstępu między dywizami a tekstem.
Po trzecie: Nie znasz zasad interpunkcji dialogowej.
-Mebuki żyje. Nie zabiłem jej- na te słowa prychnęłam głośno.

Zdanie powinno wygladać tak:
– Mebuki żyje. Nie zabiłem jej. – Na te słowa prychnęłam głośno.
Na końcu wypowiedzi jest kropka, a zdanie po myślniku zaczyna się wielką literą, ponieważ czynność nie odnosi się do wypowiedzi.
Tutaj kolejny przykład:
-Dowiemy się na dłuższej przerwie-mruknęła mi do ucha (...).

Zdanie powinno wyglądać tak:
– Dowiemy się na dłuższej przerwie – mruknęła mi do ucha (...).

Czynność po myślniku odnosi się do wypowiedzi, więc nie stawiamy kropki i zaczynamy małą literką.
Polecam następującą lekturę: klik.

9. Inne
Ale zginęła, została zamordowana przez człowieka siedzącego na przeciwko mej osoby dwa lata temu.
Ze zdania wynika, że człowiek siedział naprzeciwko dwa lata temu, a nie, że kobieta została wtedy zamordowana. I kto we własnych myślach wyraża się mej osoby?

W moim umyśle migały urywki wspomnień, troskliwe spojrzenia zielonych oczów, chude palce zaplatające warkocze w moich włosach.
Oczu. Niepoprawnie odmieniłaś.

Wypełniło  dziwną pustkę, którą czułam od rana, choć nie do końca byłam jej świadoma.
Tę.

Trzymał w ręce  przeklętą różę (...).
Tę.

W końcu tak zaraz umrę, wszystko mi jedno.
W końcu i tak zaraz umrę.

Pachniało tu jak na wysypisku
Brak kropki na końcu zdania.

Był wściekły oto, że go zapytałam.
O to.

Gdy zobaczył bieliznę, którą trzymałam w ręku, rozpromienił się.
Przecinek, ponieważ jest to wtrącenie.

Po chwili stałam przed czarnym samochodem, tym razem wsiadłam przodu.
Z przodu.

Uznałam, że Kisame i tak nic nie usłyszy krzyków, a Naruto pewnie usnął, więc założyłam na siebie ręcznik i wyszłam z łazienki.
nic nie usłyszy/nie usłyszy krzyków

Mimo, że nie widziałem jej oczu wyobraziłem sobie jak mruga powiekami walcząc ze łzami.
W zwrocie „mimo że” nie stawiamy przecinka. Klik. Powinien się znaleźć przed walcząc.

To bez sensowne, daje tylko zapuchnięte oczy.
Pomieszałaś czas. Powinnaś zastosować przeszły. Bezsensowne piszemy łącznie!

Tylko, że zakończeniem żadnej komedii romantycznej nie była śmierć głównej bohaterki.
W zwrocie „tylko że” w tej konstrukcji nie stawiamy przecinka. Klik.

Nie płakałam, udało mi się to pomimo wszystkiemu.
Pomimo wszystko.

Josuke znał  historię, miał już piętnaście lat.
Tę.

Często gubisz ogonki, robisz głupie błędy. O przecinkach już nie wspomnę. Jak wcześniej napisałam, wystarczyłoby przeczytać rozdział przed publikacją, a pozbyłabyś się połowy błędów. Widać wyraźnie Twoje lenistwo i niedokładność, również brak konsekwencji. Mam wrażenie, że w ogóle nie obchodzi Cię poprawność Twojego tekstu.
3/15

b) Estetyka
Tekst masz wyjustowany, do tego nie mogę się przyczepić. Niestety ozdobniki oddzielające sceny są wyrównane do lewej, a między nimi a samym tekstem nie robisz odstępów. Wygląda to nieestetycznie. Kolejnym czynnikiem, negatywnie wpływającym na odbiór, jest brak akapitów. Bo wiesz, jakieś tam masz, tyle że na zasadzie wyliczanki. Gdzie się trafi, tam będzie. Powinnaś robić akapit przy każdej nowej myśli oraz przy każdym dialogu. W dodatku Twoje wcięcia są zapisane za pomocą spacji. W Wordzie używasz przycisku Tab, aby zrobić odstęp. Porządnie popraw tekst pod tym względem.
1/4

4. Zakładki/Podstrony/Kategorie
Wybrałaś ciekawe nazwy zakładek. Nie są standardowe, ale też łatwo się domyślić, co w której się znajduje. Strona główna oraz SPAM – oczywiste. Sceny to po prostu rozdziały. Są uporządkowane i zalinkowane, nie mam nic do zarzucenia. Podstrona Marionetki, jak mogę się domyślać, przeniesie mnie do bohaterów. Szkoda, że nazwa podstrony nie mieści się kwadraciku. Wrzuciłaś i podpisałaś zdjęcia postaci, występujących w opowiadaniu. Jest to jako tako pójście na łatwiznę, gdyż osoby powinno się opisywać w rozdziałach. Ze względu na to, że Twoja twórczość to fan fiction, a bohaterowie są zapożyczeni, można przymknąć oko. Kisame Omori jest zakładką o Tobie. Od razu odrzuciły mnie brak akapitów i występowanie dużej ilości emotikon. Tekst ma mnóstwo błędów, powtórzeń i jest laniem wody. Taki wywód nastolatki, porównywalny do rozmowy na czacie. Przejrzyj tę zakładkę jeszcze raz, zamieść tam ważne informacje, a wyrzuć to, co jest zbędne. Albo lepiej usuń cały tekst i napisz wszystko od nowa.
2/3

5. Punkty dodatkowe
Minus jeden za muzykę, która automatycznie się włącza. Playlista powinna być opcją dla czytelnika, a nie denerwować go przy każdym przełączaniu strony.
Ale plus jeden za tytuły rozdziałów, bo mi się podobają.
0/2

Razem:
 35/87 punktów, czyli 40%. Słaby z bardzo dużym minusem.

Tekst czytało się szybko. Twój styl jest naprawdę lekki, ale kuleje pod wieloma względami. Musisz popracować przede wszystkim nad poprawnością i logiką. Odczucia co do tej historii były przyjemne, jednak analizując całość, widać poważne braki. Mam nadzieję, że będziesz pisać coraz lepiej, bo pomysły – genialne, zachowujesz naturalność i w sumie tylko to Cię ratuje.

6 komentarzy:

  1. Jak ja czekałam na hejty. <3
    7 Roses pisałam stosunkowo niedawno, ale uważam to za masakrę bez logicznej fabuły. Mam do tego bloga sentyment i niektóre momenty wyszły mi całkiem nieźle, ale dobrym opowiadaniem bym tego nie nazwała. Tak szczerze, poprawiłaś mi humor tą oceną. Mogłam się pośmiać. Dzięki.
    Co do tego "Next day" i tekstu w nawiasie, to kiedy w zeszłym miesiącu to przeczytałam nie wiedziałam, czy się śmiać czy płakać.
    Z postaciami nie było szału. Pisząc tego bloga dopiero zaczynałam oglądać Naruto i mniej więcej przy III, czy IV kompletnie znielubiłam postać Sakury. W chwili obecnej nie zdecydowałabym się na SasuSaku, gdyż jestem świadoma tego, że nie potrafię oddać jej charakteru w sposób chociaż w miarę realistyczny.
    O Sasuke nie będę wspominać - wyszedł mi źle. Bardzo źle.
    Kisame i Naruto, moim zdaniem, są jednymi z bardziej udanych i postaci na tym blogu. Uwielbiam Naruto za jego charakter, a nad Kisame myślałam dość długo.
    Reszta... Jest kompletnie niedopracowana. Wstyd mi za siebie, kiedy widzę, jak mogłam to rozbudować i zrobić z tego całkiem dobrego bloga.
    W chwili obecnej pracuję nad opisami. Myślę, że idzie mi to już lepiej, choć minie jeszcze sporo czasu zanim to ogarnę.
    Cudzysłowy piszę nie tak jak trzeba do tej pory. Wiem, że to błąd, ale wolę pisać je na górze. To bardziej przyzwyczajenie.
    Dziękuję za tą ocenę i zmarnowany czas. W najbliższym czasie ogarnę błędy i postaram się poprawić.
    Pozdrawiam
    Kisame Omori

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz potencjał i pomysły, ćwicz pisanie, a z czasem będzie coraz lepiej! Dziękuję za szybki komentarz zwrotny. Nie zmarnowałam czasu na Twojego bloga – cieszę się, że mogłam pomóc, zawsze możesz skorzystać z rad przy nowym opowiadaniu. Świetnie, że dostrzegasz swoje błędy i nad nimi pracujesz. Powodzenia!
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. A mi tam się bardzo wesoło czytało tę ocenkę : P Sakura-paranoiczka i Sasuke-kochaś tak bardzo!

      Usuń
  2. "Kupiłam ją miesiąc temu, na rocznice związku Usui x Sakura.
    Ten x to tam dla ozdoby stoi? Wystarczyło zastąpić spójnikiem „i”." - nie rozumiesz, że bochaterka jest sziperkom????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, nie ogarnęłam takiej oczywistości ;<
      I czo teraz bendzie?
      Ej, ej, ej, jak Sakura może szipować się z Usuim, jak ją zdradził z dziwką, a ona woli Saska? ;c

      Usuń
  3. Bardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.

    OdpowiedzUsuń