[39] ocena bloga: nim-zgasnie-slonce.blogspot.com

Autorka: Forfeit
Tematyka: fanfiction – Naruto
Oceniająca: Niah

Uwielbiam polskie tytuły, a takie metaforyczne, których znaczenia można się domyślać godzinami, to już w ogóle. Dostałam mały spoiler, o czym będzie to opowiadanie, więc zakładam, że chodzi tutaj o coś niemożliwego do spełnienia (niczym „gdy dwie niedziele zejdą się w jedno, a trzecia będzie palmowa”, czy coś w tym guście) albo że właśnie coś się stanie przed tym zachodem słońca, wielkim końcem etc. Mam nadzieję, że znajdę odpowiedź w tekście (ewentualnie w zakładkach, ale zakładki są be. Niech się opowiadanie broni samo) na nurtujące mnie pytania. Wiem, że niektórzy wymyślają tytuły i całkiem zapominają o tym, by jakoś odnosiły się do treści. Liczy się, by były chwytliwe, ale spójrzmy prawdzie w oczy – opowiadanie zyskuje na powiązanym z treścią tytule. Przynajmniej w moich oczach.
I chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, bym znała tekst piosenki, który widnieje na cudzej belce. Zazwyczaj wybiera się coś spoza moich klimatów, a tutaj niespodzianka. Gdybym wcześniej nie wiedziała i tak obstawiałabym, że opowiadanie będzie o miłości, ponieważ to aż ciśnie się samo na usta, gdy widzę „Nim odejdę stąd, chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą”. Podzielę się też nabytą, dzięki Shun, wiedzą (to nie jest post sponsorowany, naprawdę) – usuń kropkę przez zamykającym cudzysłowem. Zawsze powinna stać po nim i nie ma od tego wyjątków. Wracając jednak do tego znaczenia – przyszedł mi do głowy jeszcze pomysł, że może tu też chodzić o przyjaźń, ale jak jest naprawdę, wyjdzie, jak zwykle, w praniu. 
Szablon mi się nie rozjeżdża, jest przejrzysty, czcionka duża (naprawdę, z daleka można ją czytać. Aż jestem zaskoczona) i dopasowana do tła. Spełnił swoje zadanie i zdradził, o kim będzie opowiadanie. Przy tego typu fanfikach lepiej zawczasu wiedzieć, na co się przygotować. Całość jest dość minimalistyczna i nienachalna. No, co mogę powiedzieć więcej – dobra robota i wyrazy uznania dla szabloniarki. 
Zaraz, zaraz. 1920x1080? Kto ma taką rozdzielczość!? Dla mnie osiągalna jest dopiero na czterdziestodwucalowym telewizorze! Widać tylko ja bieduję na nędznym 1366x768... Ach, i usuń spacje między wymiarami, są zbędne. 
Przejdźmy od razu do zakładek. Pierwsza będzie O blogu – na Twoje życzenie, by zapoznać się z nią przed czytaniem.
Masz sprzeczne informacje na głównej i na podstronie. To betuje Arfendes czy Penna? A może obie? Nie rozumiem też, po co są te gwiazdeczki. Nie lepszy byłyby przecinek, myślnik, pionowa kreska, cokolwiek innego? Bo odruchowo szukałam odnośnika na dole. Co więcej: „Po przegranej walce Nejiego z Naruto, chłopak zmienia nastawienie do rodziny” – z tego zdania wynika, że to Naruto zmienia nastawienie do rodziny. Pewnie są martwi w inny sposób. Przekształć zdanie na coś w stylu: po przegranej walce z Naruto, Neji zmienia nastawienie do rodziny. Tak poza błędami – czuję się uprzedzona po przeczytaniu treści tej zakładki. I to tak poważnie.
Skoro już wiem, czego mogę się spodziewać, sprawdzę jeszcze na szybko Linki i przejdę bezpośrednio do treści. 
Recenzje blogów są niepodlinkowane, jedynie button wisi sobie w powietrzu. Leć poprawić. 
Podsumowując, CZYTELNIE i PRZEJRZYŚCIE. Gdybym rozdawała punkty za pierwsze wrażenie, które było jak najbardziej pozytywne, zyskałabyś maksymalną liczbę. Jako że nie biorę tego podpunktu pod uwagę przy ocenie końcowej, to informacja dla Ciebie, możemy przejść do sedna sprawy i zająć się treścią.

Ocenię wszystkie siedem rozdziałów. Pierwsze opowiadanie w mojej karierze oceniającej, które nie ma ich ponad dziesięciu...

ROZDZIAŁ I

Te cytaty popraw w obrębie całego bloga, bo widzę, że będzie to nagminny błąd wynikający z niewiedzy. 
„Nawet na nią nie spojrzał. Przeciwnie – odwrócił się tyłem, jakby miał zamiar za chwilę odejść” – nie wiem jak, ale myślnik w tym zdaniu zmienił kolor na szary. Co to za magia? I w wersie poniżej też. 
„– Misję? – Spojrzał na nią przez ramię nieco zaskoczony. Ostatnio jego starsza córka praktycznie nie uczestniczyła w misjach. Ciągle ciężko trenowała z nim lub jej kuzynem, Nejim, aby stać się lepszą kunoichi” – po pierwsze, powtórzenie, po drugie, przecinek. 
W ogóle, ojczulek, jak możesz twierdzić, że Hinata się spóźni i ją poganiać, skoro sam ją zatrzymałeś? Ach, ci rodzice. Zawsze zwalają całą winę na ciebie.
Hinata miała takie oczy właśnie ze względu na Byakugana. To on sprawiał, że wyglądały, jakby nie miały źrenic i były szarawe. Kłócić się z tym, że niektórzy uważali je za atut, nie będę (gusta i guściki, ale już nie przesadzajmy, że każdemu się podobały), jednak nie jest on dodatkowym, a raczej wliczonym w cenę, że tak to ujmę.
To Wioska Liścia czy Konoha? Wiem, czepialska jestem, ale postaraj się być konsekwentna. Co tłumaczysz, to tłumaczysz, czego nie to nie. I tutaj nie należy się sugerować tłumaczeniem mangi, ponieważ ono jest w kratkę. Powiem tak – większości zwrotów nie przetłumaczysz tak, by brzmiały dobrze, a skoro Konoha (gakure) to nazwa własna, wcale nie musisz jej tłumaczyć. (Która, notabene, oznacza Wioskę Ukrytą w Liściach).
Brak logiki – nagle biegnie, bo nie chce się spóźnić, a po chwili idzie spacerkiem przez park, bo ma jednak trochę czasu. Zdecyduj się, czy faktycznie jest spóźniona, czy jednak nie. Wiem, że chciałaś wcisnąć wcześniej fragment z Nejim, ale i tak nie poświęciłaś mu nawet zdania, więc po co tak kręcić?
We fragmencie o Tsunade akapit ma z jakieś pół linijki. 
To jest Shino Aburame. Nie odmieniamy tego. KLIK.
Wielkości psa nie mierzy się od ziemi do miejsca, gdzie sięga głowa, a do grzbietu. Poza tym Akamaru nie był AŻ TAK wielki. Sięgał najwyżej pasa.
Zmieniasz czas przy opisie kompanów Hinaty. Najpierw Kiba i Akamaru byli, a później są. Nie. Piszesz opowiadanie w czasie przeszłym i tego nie zmieniaj. 
Lepiej by było, gdyby myśli bohaterki były zaznaczone kursywą. Już miałam ręce na klawiaturze, by wytknąć błąd, gdy przeczytałam akapit do końca. EDIT: W późniejszej części jakoś ta kursywa już występuje, więc... wiesz, co masz robić. 
Hinata mdlała na widok Naruto? Nie przypominam sobie... ach, faktycznie, kanon poszedł w las na potrzeby fabuły. Wszystko jasne.
„Wreszcie do niej dotarło wszystko, co wydarzyło się kilka minut temu” – a skąd wiedziała, że to było tylko kilka minut? Głosy jej powiedziały?
„– Dziękuję, Kiba. Och, Kurenai sensei! Dzień dobry! Przepraszam, ja naprawdę… – Dziewczyna zaczęła się tłumaczyć” – dziwaczne formatowanie w akapicie.
„Kurenai sensei” – razem połączone poprzez dywiz. Jest to poniekąd tytuł nadawany danej osobie, tak samo jak dono lub sama, więc łączymy je z imieniem.
„Dziesięć minut na napicie się, krzaczki i ruszamy dalej” – pominę całkowicie to, że czas jest tutaj pojęciem względnym i wcale dopiero co nie wyruszyli. Tutaj bardziej ruszyły mnie te krzaczki w wykonaniu Kurenai. Padłam.
„Kiba i Akamaru zaczęli rozkładać namioty” – jak pies mógł rozkładać namiot? Nawet jak na „Naruto” to trochę abstrakcyjne...
A w pasie nosił jasnobrązowy materiał? A nie był nim przewiązany?
lecz” – czemu jest przekreślone? 
No dobrze, cały ten rozdział to jeden wielki wstęp z nakreśleniem więzi między postaciami, więc niewiele można o nim powiedzieć poza tym, że ten fragment o Naruto na samym końcu wydawał mi się bardzo naciągany. I niedokończony, to przede wszystkim. Zobaczymy, jak akcja się rozwinie dalej.

ROZDZIAŁ II

„- Chodź, trzeba obudzić chłopaków, muszę wam w końcu powiedzieć z czym mamy się tym razem zmierzyć - głos Kurenai był spokojny, ale dało się w nim wyczuć nutkę zaniepokojenia” – wielką literą „głos”, ponieważ reszta nie odnosi się do tego, w jaki sposób została wypowiedziana kwestia, a jest to zwykły opis. I oczywiście kropka na końcu dialogu oraz przecinek przed „z czym”.
„jednak ostrożności Nigdy za wiele” – nadprogramowa wielka litera.
„by nie zaatakować naszą grupę podczas misji” – zła odmiana, naszej grupy.
„zagrożenia orz powagi sytuacji” – oraz.
Na początku Hinata sama pełni wartę nad śpiącymi kolegami, a później oni mają robić to we dwóch? Skoro wcześniej napisałaś, że każde z nich jest świetne w wytropieniu wroga na odległość (Byakugan, węch, owady), dlaczego chłopcy mają pracować razem? Powinna być zmiana Kiby, a później, nad ranem, Shino.
„Od małego wykazywała predyspozycje na świetną kunoichi” – i dalej jest opis wyglądu. Żeby być dobrą kunoichi, trzeba być brunetką – tak wychodzi z tego akapitu. 
Masz tendencję do połowicznego tłumaczenia. Dokładnie opisujesz postacie, ich relacje, umiejętności i kim właściwie są, ale czasami rzucasz takim Jūkenem zawieszonym w próżni i pozostawiasz go bez słowa komentarza. Równie dobrze mogę sobie wygooglować cały życiorys Nejiego.
„powiedziała na wydechu, ukazując szereg białych zębów” – przecinek, imiesłów.
„Jego żona wyszła, widocznie stwierdziła, że już czas przygotowywać kolację” – nie widzę sensu, by robić z tego jedno zdanie. Źle to wygląda. No i przygotować kolację. 
Określanie postaci za pomocą koloru włosów to... taki typowo fanfikowy zabieg. Rozdział jest sprzed roku, podejrzewam, że przez ten czas się wiele zmieniło, ale nadal ten opkowy styl jest dość bolesny.
Co mam na myśli poprzez opkowy – jest dość schematyczny i mało plastyczny. Nie jest błędem, byś przy poznawaniu nowej postaci poświęcała akapit jej wyglądowi, ale gdy robisz tak przy każdej, jest to z lekka nudnawe i, nie ukrywajmy, mało się wtedy zapamiętuje faktycznych cech wyglądu. Ja dobrze wiem, jak wyglądają główni bohaterowie, ale ci poboczni są dla mnie dosyć niewyraźni. Oprócz biżuterii Asami, bo to był jeden z naprawdę dobrych opisów, gładko wepchnięty w całą fabułę i lepiej, byś się właśnie na takich się skupiła – wkomponowanych w fabułę, powiązanych z czynnościami lub zwyczajnymi zjawiskami (typu: granatowe włosy Hinaty przesłoniły jej twarz przy mocniejszym powiewie wiatru). Musisz trochę uatrakcyjnić to, co chcesz przekazać.

ROZDZIAŁ III

„Czemu Ty, który jesteś mi najbliższy, nie pomożesz?” – nie wiem, skąd wzięłaś ten cytat, ale nie ma w nim drugiego przecinka przy wtrąceniu.
„Miała (...) dwu centymetrowe paznokcie” – i co jeszcze? A brwi, z uwzględnieniem załamania, liczyły sobie pięć centymetrów? Skoro już miała takie szpony, to napisz, że wyglądały jak u czarownicy lub podkreśl to w jakikolwiek inny sposób, a nie mi tu z centymetrami wyjeżdżasz!
„Nie miałem z kim i nie miałem po co” – to powtórzenie jest zbędne. Nie wpływa w ogóle na klimat, więc lepiej z niego zrezygnować.
„Ciekawe, co się z nim dzieje.” – to jest pytanie, a pytajnika ni widu, ni słychu. I przecinka też.
Przejrzyj sobie ten rozdział, ponieważ akapity szaleją i robią, co chcą.
I jak osoba, która przewozi dokumenty, może zabraniać osobom ją chroniącym zjedzenia wieczornego posiłku? Przecież wykazała się właśnie skrajną głupotą. Niepotrzebnie ich forsuje, a przez to mogą zostać łatwiej zaatakowani. Co ona sobie myśli? 
„ninja z Liścia” – nieładnie, nie skracamy. To nazwa własna, piszemy oba człony. No i po polsku to brzmi zwyczajnie głupio. Jak już tam gdzieś wcześniej użyłaś Konohy, to wciśnij ją i tutaj.
„tworząc niezapomniany widok, zapierający dech w piersiach” – nie lepiej drugą część wrzucić jako wtrącenie?
„A jak się czujesz – zapytał z troską” – a pytajnik to zjadłaś.
„posadziłbym ci na nim” – literówka.
Tak całkiem między nami – skoro Hinata dostała ostrym narzędziem, sztyletem, i krwawiła obficie, nie powinna doznać jakiegoś uczucia chłodu, whatever? Nie jestem znawcą ran zagrażających życiu i tego, jak się po nich czujesz, ale przy szybkiej utracie dużej ilości krwi ciało traci swoją ciepłotę.
„Shno” – niespodziewany nowy bohater.
„życie bliskiej osoby jest ważniejsze” – wyszło tak, jakby Hinata była bliska Izumi, a to przecież bzdura. Sprecyzuj komu była bliska lub zrezygnuj z tego.
A skąd Izumi ma wiedzieć, kto to jest Naruto? Nie przypominam sobie, by był jakimś wielkim celebrytą, by wszyscy go znali i jeszcze wymieniali się cytatami jego autorstwa.
„Tsunade nie wysyła go ostatnio na żadne misje” – na kilka misji jednocześnie nie mogła go wysłać.
„Nawet Akamaru, wyczerpany długą trasą, którą przebyli” – wtrącenie.
„Nie obchodzi mnie co zarządziła Piąta!” – po pierwsze, przecinek. Po drugie, nadal mówimy o Hokage, najważniejszej osobie w wiosce i dalej jest to Neji, który w stresujących sytuacjach wykazuje się opanowaniem. Nawet jeżeli teraz nie jest zbyt opanowany, bo chodzi o Hinatę, bardzo naciągane jest to, że odezwałby się w ten sposób. To niekanoniczne, zmieniasz charakter postaci.
Podsumowując cały rozdział: nie był w ogóle poprawiany! Spójrz na tę ilość wpadek i literówki, które Ci się trafiły. Zarzuć czytanie oceny w tym momencie, popraw i dopiero wtedy wróć!

ROZDZIAŁ IV

„Mężczyzna miał na sobie niemal czarną, przylegającą bluzkę i kamizelkę” – szyk wskazuje na to, że kamizelka także była czarna, a to nieprawda. 
Jak dotychczas, to jeden z najmniej udanych opisów, ponieważ wszędzie pojawia się „był”. Rozmnożyło się w tym akapicie i to okropnie. Strasznie też spoilerujesz, ponieważ niby opisujesz wszystko tak, by nawet czytelnik, który nie zna oryginału, mógł się rozeznać w akcji, ale podajesz informacje, które dla czytelników „Naruto” w pewnym momencie były przełomem, a u Ciebie to tylko sucha wzmianka na temat bohatera. Źle dawkujesz informacje, najczęściej dając ich po prostu zbyt wiele. 
Neji się nieprawdopodobnie szybko uspokoił... Wygląda na to, że gdy pojawia się jakaś osoba, którą darzy szacunkiem, nagle jest w stanie powstrzymać wszystkie negatywne emocje. To znaczy, że gdyby Hokage sama przyszłaby z nim porozmawiać, nie zrobiłby takiej dramy?
„że to, co teraz omówią, nie będzie dla niego łatwa” – literówka. Łatwe.
Mimo że rodzina Hinaty wydaje się trochę patologiczna, to jest jeden z najlepszych elementów tego opowiadania. Dobrze oddajesz surowość Hiashiego oraz twarde zasady, którymi się kieruje w życiu – cała historia na tym zyskuje. Brakuje tylko jakiegoś fragmentu z jego punktu widzenia, gdy przedkłada dobro klanu nad dobro własnej córki i jak trudną decyzją musiałoby być dla niego przyznanie, że żałuje, że Neji nie jest jego synem (w końcu Neji to tylko „gałąź”, a Hinata „trzon”, ale nawet Hiashi widzi, że w tym wypadku „gałąź” jest zwyczajnie grubsza i mocniejsza). Skoro już pojawia się kilka punktów widzenia, które się między sobą przeplatają, dodaj też te kontrowersyjne.
Zmartwionej twarzy raczej mieć nie można. Wyraz twarzy, minę, ale samą twarz to już niekoniecznie.
„Mój kręgosłup strasznie mnie bolał” – mógł boleć kogoś innego? Mógł boleć ją cudzy kręgosłup? Zbędne.

ROZDZIAŁ V

Znów mam wątpliwości co do tego, czy faktycznie dobre zrozumiałam. Hinata dostała zatrutym ostrzem w brzuch, a trucizna dostała się do krwiobiegu. Już wędruje po całym jej ciele i przechodzi do ostatniego stadium rozwoju (całkiem jak wirus), a Shizune przygotowuje maść? Ale... dlaczego? Czemu to nie może być jakiś płynny lek, który wstrzyknęłoby się bezpośrednio do żyły i który szybciej rozszedłby się po ciele niż maść, która najpierw będzie musiała się wchłonąć? To są tylko dywagacje, ale mój sposób wydaje mi się jakiś bardziej logiczny.
„Późnym wieczorem, gdy latarnie na zewnątrz powoli gasły” – to się kupy nie trzyma. Późnym wieczorem latarnie powinny już świecić pełnym blaskiem, a gasnąć mogły tuż nad ranem.
Mam jakieś mgliste wspomnienie, że sake tak właściwie nie da się upić. Nawet podpytałam znajomych i wyszło ostatecznie coś w stylu, że da się nim upić do tego stopnia, by człowiek czuł się podpity, ale nigdy nie upije się nim do tego stopnia, by urwał mu się film (to niskoprocentowy trunek). Być może trochę hiperbolizuję i przekładam to na europejskie standardy, ale raczej będę się trzymała swojego zdania.
Jaką Ty masz... irytującą manierę nie opisywania czegoś wprost! Jasne, czasem to brzmi lepiej, ale gdy opisujesz mi szczegółowo, na czym polega puszczanie kaczek i unikasz słowa „kieliszek” jak ognia, to aż mnie krew zalewa! Czasami nie trzeba tak kręcić.
Odruch to coś, co robimy bez większego zastanowienia, podświadomie. Nie ma obojętnych odruchów, są obojętne ruchy.
Sunagakure to nazwa własna, którą zapisujemy łącznie, a Suna to ewentualny skrót.
Hikari przez jedno i.
Nieodpowiedzialne za strony Tsunade było zostawienie osoby postronnej samej w gabinecie Hokage, ale jak wezmę pod uwagę, ile głupich rzeczy działo się w samym „Naruto”, wcale mnie ten fakt nie dziwi...

ROZDZIAŁ VI

Rozumiem, że w przypadku Nejiego sen jest dla słabych i po całej nocy spędzonej na czytaniu woluminów nie odczuł nawet grama zmęczenia?
Tutaj się naprawdę dziwne rzeczy dzieją. Neji mnie zaskakuje. Nie dość, że zdemolował gabinet Hokage, to teraz jeszcze stwierdza, że na żadną misję nie da się wysłać, bo takie ma widzimisię. Tsunade jest jego szefem, musi jej okazywać szacunek i wykonywać rozkazy! Tutaj wszyscy zachowują się jak dobrzy znajomi.
Jedna kunoichi walczy o życie, bo przez niezjedzenie śniadania stała się łatwym celem, ale gdy Naruto prosi o możliwość posiłku, okazuje się, że nie, bo są ważniejsze rzeczy do roboty. Na co nam logika.
Stop. Tsunade dała Kakashiemu sześć godzin na wykonanie całej misji. Nie było powiedziane, jak długo zajęło mu dostanie się do Doliny Wiecznego Krzyku, ale ile już będzie wracał tak – pięć godzin. Czyli podróż w jedną i drugą stronę wynosi dziesięć godzin. Inaczej to byłoby durne, gdyby szło się godzinę, a wracało pięć. Więc za nic się nie wyrobi.
„zajęli miejsca na drewnianych krzesłach przy drewnianym stole, nad którym wisiał obraz w drewnianej ramie. Prawdę powiedziawszy, wszystko wokół było drewniane: szafki, naczynia, sztućce, siedzenia, stolik, nawet łóżko i szafa, które było widać w sąsiednim pokoju przez otwarte drzwi. Rzecz jasna ściany i podłoga również nie stanowiły wyjątku” – a drewno drewnem drewno poganiało. Zdajesz sobie sprawę, że, oprócz sztućców i naczyń, reszta nie jest wcale aż tak dziwna, ponieważ wioski w „Naruto” (szczególnie w Kraju Ognia) były budowane z najbardziej dostępnego materiału, czyli drewna? W Sunie byłoby to już dziwne, ale nie tutaj.
Tsunade kazała im wrócić najpóźniej o pierwszej, nie drugiej.

RODZIAŁ VII

Wyjątkowo nie komentowałam tego rozdziału na bieżąco w trakcie czytania, ponieważ za dużo wątków się razem przeplatało, by jakoś to pooddzielać.
Trochę się na początku przestraszyłam, gdy okazało się, że Shikamaru miał malować płot. Byłam pewna, że zobaczę jakąś abstrakcyjną scenkę, gdzie każdy z nich wykonuje jakąś robotę dla staruszka, a czas im leci przez palce. Jeżeli chodzi o samego Narę – bardzo podobały mi się wzmianki Naruto i Tsunade, jakoby wszyscy już wiedzieli, że razem z Temari mają się ku sobie. Plotkarska ta Konoha.
Co do samego Hiashiego, okazało się, że ma drugie oblicze, to bardziej czułe i rodzicielskie. Dodałaś mu realizmu i uczuć tym jednym zabiegiem. Uważam, że to strzał w dziesiątkę.
Neji – znów nie podoba mi się to jego lekceważenie rozkazów i przerywanie medykom, a sam fakt, że gdzieś tak w połowie misji uświadomił sobie, że właściwie nie ratuje z obowiązku, a z chęci, wydawał mi się z lekka naciągany – jednak kto wie, może go olśniło w połowie i sam o tym nie wiedział?
Przy tej walce z ninja z Chmury trochę się pogubiłam i nie widziałam, kto jest kim. Przejrzyj ten fragment i go delikatnie skoryguj.

Przeczytałam wszystko i mogę przejść do podsumowania. Pierwszym podpunktem będzie kreacja bohaterów. Zaczniemy od głównej (przynajmniej z początku) bohaterki, Hinaty.

HINATA HYŪGA to, nie ukrywajmy, postać, którą ciężko lubić. Owszem, jest wytrwała, uparta i konsekwentna, a to jej najlepsze cechy, ale jej ogromna nieśmiałość sprawia, że czasami człowiek ma ochotę nią potrząsnąć lub dać jej leki na ADD. No i bardzo szybko wypadła z grona głównych bohaterów tylko dlatego, że nie potrafiła się postawić nienormalnej (nie bójmy się użyć tego słowa!) kobiecie. I wiesz, oceniam ją tak samo, jak oceniam oryginalną Hinatę, więc o braku kanoniczności w jej zachowaniu nie można mówić, ponieważ jest to najlepiej odwzorowana postać w całym Nim zgaśnie słońce. To, że nie jest w gronie moich ulubionych bohaterów, to nie jej wina. Boli mnie tylko ten naciągany motyw z tym, że mdleje na widok Naruto. Całkowicie mi to nie pasuje. Skoro piszesz, że opowiadanie jest kanoniczne do jakiegoś momentu, nie możesz pomijać tego, że w oryginale Hinata przy Uzumakim była bardziej nieśmiała, jednak dalej potrafiła się jakoś wysłowić i zachować trzeźwość umysłu.

Za to NEJI HYŪGA to już inny problem. Widzisz, jest kanoniczny, kiedy sytuacja tego wymaga, a gdy robi się nerwowo, kreujesz go na jakiegoś furiata i choleryka, który niszczy cudzą własność, nie słucha Hokage (och, będę z tym truła, ale ona jest jego PRZEŁOŻONĄ), uważa, że należy mu się, by inni na bieżąco wyjaśniali mu sytuację. Dobrze, takie zachowanie jest zrozumiałe do jakiegoś czasu, ale gdy to powtarza się za każdym razem, robi się uciążliwe. To jest naprawdę ogromna zmiana charakteru bohatera, bo Neji czasem może i krzyczał, ale nigdy się tak nie zachowywał (oprócz walki z Naruto, ale tam to już naprawdę odchodziły cuda). Nie podoba mi się to. Nawet gdyby był autorską postacią, też by mi się nie podobało. Gdy nie mówimy o Hinacie, to naprawdę dobry bohater – w stosunku do Kiby, Naruto, Hiashiego. Tylko ta Hinata wszystko psuje. A to zapowiedziane NejiHina na razie wydaje się bardzo jednostronne. Bo on może nie mówi tego wprost, ale nie traktuje jej tylko jako kuzynki. Szkoda tylko, że ona zaszufladkowała go pod etykietką „brat”.

Trochę już o nim pisałam, ale takim najbardziej realistycznym bohaterem jest chyba HIASHI HYŪGA. Kontrowersyjnie, biorąc pod uwagę jego oschły stosunek do rodziny, ale czy każdy musi być kochającym tatusiem? Nie. Hiashi jest idealną głową rodu – jest wyrachowany, zależy mu na rodzinie i gdy widzi, że Hinata nie nadaje się, by zająć jego miejsce, mówi to wprost i nie próbuje nikogo oszukiwać. Z drugiej strony chciałby, by była lepsza, by mógł na niej polegać i mieć w niej oparcie. Tyle że jego pozycja nie pozwala na kierowanie się w życiu uczuciami. Jestem naprawdę pełna podziwu pod względem zachowania surowości oryginalnego Hiashiego, a jednak dodałaś mu od siebie trochę dobroci i zrobiłaś to w tak nienachalny sposób, że ja po prostu to kupuję.

Na temat HANABI HYŪGI to może ja bym się i wypowiedziała, gdyby głównie nie robiła kanapek na śniadanie (taki wielki ród, a nie mają gosposi). No dobrze, zmartwiła się stanem siostry, ale to tyle w tym temacie. Całkowicie olałaś kreację tej bohaterki i dopiero pod koniec coś ją ruszyło.

Za to o KIBIE INUZUCE można powiedzieć już znacznie więcej. Każdy chciałby mieć takiego przyjaciela, który sprzeciwiłby się wszystkim zasadom tylko po to, by pomóc. On jest osobą zwyczajnie dobrą, która nie potrafi patrzeć na cierpienie innych, ma mocny system wartości, którego się trzyma i tylko to cytowanie Naruto przy obcej osobie wydało mi się takie... patetyczne i do bólu mangowe. Aż mnie to zabolało. Jest to też typ bohatera, który może jest i beztroski, ale wie, kiedy kończą się żarty i trzeba być poważnym. Plus za niego. 

I wspomniany już NARUTO UZUMAKI. Głupiutki lekkoduch myślący o ramenie. Do tego najbardziej ślepa osoba w całej Wiosce, która nie zauważyła, że Hinata od kilku lat potajemnie do niego wzdycha. Czyli mangowy Naruto, wypisz, wymaluj. Jego wkręcanie Kakashiego (i to, jak sensei mu łatwo uwierzył!) zrobiło mi dzień, bo nie spodziewałam się po nim takiej psychologicznej zagrywki (no dobrze, tutaj puściłaś wodze fantazji, ale zrobiłaś to w dobrym stylu). Co mogę więcej powiedzieć – tak trzymaj.

Wiesz co, KURENAI YŪHI i ORAMU wrzucę do jednego worka, że tak to ujmę, bo mają jedną wspólną rzecz, która mnie w nich denerwuje. Są to osoby dorosłe, a nawet nie zareagowały na to, że jedna z kunoichi jest w złym stanie fizycznym! Nikt NIC nie powiedział, gdy zemdlała, nawet słowem się nie odezwali, gdy została ranna. Jak Kurenai wydawała się jeszcze naprawdę fajną postacią, tak straciła w moich oczach bezpowrotnie. Oramu może i miał szlachetny powód, by nie kłócić się ze swoją panią, ale nawet on powinien jej zwrócić uwagę na to, że jeżeli stracą jedną osobę z drużyny chroniącej ich, misja może zakończyć się porażką. Dwie tragiczne postacie, które zachowują się tak, jakby zapomniały języka w gębie. (Tak btw. Raz jest Oramu, raz Osamu. Jak w końcu?)

Sama IZUMI taka zła już nie jest, ponieważ widać, że taki jest jej styl bycia i ukrywa przerażenie pod maską nieczułej kobiety. Dopiero przy rozmowie z Kibą pokazuje, jaka jest naprawdę i to ją ratuje. Jako tako, bo tak mądrym, by głodzić ochroniarzy, to nawet pantofelek nie jest. Nie ubliżając pantofelkom.

SHINO ABURAME to właściwie był tylko trochę i jako zapychacz tła niż wyjątkowo ważny bohater.

KAKASHIEGO HATAKE oraz SHIZUNE też połączę, ponieważ wydaje mi się, że oni mają jakiś romans między sobą. To całkiem prywatne odczucie i jeżeli tak nie jest, to ja niczego wmawiać nie będę, ale ta przyjaźń wydaje mi się zbyt zażyła. Ich wątki zawsze są ciekawe i widać, że przemyślałaś ich kreację, ponieważ nie zaskakują mnie żadne fochy Shizune ani gwałtowne reakcje Kakashiego. 

Ale TSUNADE jest już dziwna. Może nie pamiętam zbyt dokładnie, jaka była w oryginale, ale wydawało mi się, że przy burzeniu biura przez Nejiego, wzięłaby go za kark i szybko wybiła mu z głowy głupie pomysły, a ona okazała się... bardzo wyrozumiała. Nie żeby oryginalna Tsunade była jakimś wielkim cholerykiem, ale raczej nie pozwalała na takie rzeczy. Jak już wspominałam – wydaje się, że wszyscy mają takie stosunki z Hokage jak mangowy Naruto, a to nieprawda. 

Ostatnim bohaterem będzie SHIKAMARU NARA, który pojawił się kilka razy i, co muszę Ci zarzucić, za rzadko mówił, że coś jest męczące. Przecież to jego flagowy tekst. Mendokuse było dodawane prawie wszędzie, gdzie się dało. Do dzisiaj to zapamiętałam, a u Ciebie pojawiło się chyba tylko raz i to gdzieś na początku. Tak poza tym, jego reakcje na komentarze innych odnośnie jego i Temari były naprawdę urocze, odpowiednie do wieku oraz, wydaje mi się, bardzo kanoniczne (nie pamiętam jednak, by ktoś go tak zażył kiedyś wprost w mandze).

To wszyscy co ważniejsi bohaterowie, którzy pojawili się w Nim zgaśnie słońce. Ciężko mi ogólnie określić, czy masz dryg do kreowania postaci czy nie, bo czasami masz, a czasami nie. Trudno też powiedzieć, co powinnaś zrobić, by z równi pochyłej przejść na jedną stronę (i mówimy o dobrej), ale chyba najlepszym sposobem będzie zastanowienie się, czy reakcja mojego bohatera jest logiczna. Tak, wiem, w „Naruto” logiki tyle, co kot napłakał, ale poza głównym bohaterem nie wszyscy byli aż tak kontrowersyjni. Buduj ich na podstawie realizmu, jak Hiashiego, a wszyscy zyskają.
W ich wypowiedziach zgrzytów nie zanotowałam, więc przejdźmy dalej.

Do fabuły też nie mam się co przyczepić, ponieważ nic nie dzieje się bez przyczyny. Wątki wprowadzasz na zasadzie akcja-reakcja, co nadaje tempa, ale nie będę ukrywać, że początek jest nudny. Dwa pierwsze rozdziały są przegadane, później się to poprawia, ale naprawdę dobrze czyta się dopiero ostatnie dwa. Wiąże się to z opisami, które są robione pod schemat i gdy widzę kolejnego bohatera, już wiem, że zaraz zaatakujesz mnie sztywnym opisem. To nieprawda, że nie da się napisać dobrego tekstu bez opisania wyglądu bohatera. Da się. Naprawdę się da, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Zwyczajnie nie opisuj wszystkich na tej samej zasadzie, niektórych nie opisuj wcale (bo i po co? Tamta pielęgniarka z blizną był wciśnięta na siłę), a jeżeli już opisujesz, to nie na zasadzie wyliczenia, a połączenia fabuły z opisem (czy pierścionek jest ważny? Tak, bo później o nim rozmawiają. Czy pas przepasający czyjąś talię jest ważny? Nie, więc wyrzucamy). Bardzo możliwe, że to właśnie przez to początek idzie jak flaki z olejem, bo później, im mniej jest takich gniotów, tym przyjemniej się czyta.
Nie określaj nikogo po kolorze włosów. Ok, czasem można, bo i dobrze to wygląda, ale gdy w akapicie, gdzie śmiało możesz wcisnąć imię bohatera, zarzucasz mi opkowym granatowowłosa, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Jeżeli powtórzysz imię, świat się nie zawali, a wręcz przeciwnie, wszystko stanie się bardziej przejrzyste.
Wróćmy jednak do tej fabuły. Na tym etapie ja nie mam za bardzo o czym pisać, bo wydarzyły się dotychczas dwie ważne rzeczy (misja Hinaty, zranienie), ale bardzo ładnie kształtujesz w międzyczasie relacje między bohaterami. Te nagłe retrospekcje trochę mi się przejadły, ale nie są złe tak na dobrą sprawę. Tylko proszę Cię, niech one nie będą tak rozlazłe, ponieważ w ostatnim rozdziale w połowie straciłam wątek i nie wiedziałam, dlaczego retrospekcja została w ogóle wsadzona.

Następne podpunkty wrzucę już do świata przedstawionego, a mianowicie – czas to u Ciebie pojęcie względne. Niby określasz, że sytuacja jest napięta, muszą się śpieszyć, by uratować Hinatę, ale jesteś w tym całkiem niekonsekwentna. A do tego Neji to w ogóle nie śpi, bo i po co? Zarzucasz mnie nazwami okolicznych wiosek, jakbym wiedziała, gdzie dokładnie leżą i na jakim terenie. Sunę rozumiem, jej tłumaczyć nie trzeba, ale takie pomniejsze lokacje miło byłoby opatrzyć krótkim opisem. Dolina Wiecznego Krzyku jest najlepszym przykładem na to, że jak chcesz, to potrafisz. Tylko chciej częściej.
I ten fragment o tym, że wszystko było zrobione z drewna. Pamiętasz, jak wygląda Kraj Ognia? Tam rosną drzewa z gałęziami grubości Choujiego, jest ich mnóstwo. To nie powinno być dziwne, że ktoś korzysta z naturalnego surowca. Mogłaś wspomnieć o tym, że łyżki i talerze to już przesada, ale opisałaś drewniane krzesła tak, jakby w Konosze wszyscy siedzieli na czymś innym (niby na czym? Na plastiku?). 

Tym oto sposobem przechodzimy do poprawności i tutaj Ci się dostanie. Literówek to jest zatrzęsienie. Wypisałam te, które mi się rzuciły w oczy, ale było ich jeszcze trochę po drodze, więc proszę Cię, popraw to natychmiast. Z przecinkami też jest problem, ponieważ z pośpiechu i gapiostwa stawiasz je w takich miejscach, że aż mi ręce opadają. Jak już dodajesz rozdziały raz na kilka miesięcy, przynajmniej daj im odleżeć i wtedy poprawisz je w większości sama. Akapity to robią, co chcą. Raz są małe, raz zaczynają się od połowy kolumny tekstu, myślniki zmieniają kolory – no bajka, co masz w tym formatowaniu. Tyle dobrze, że przynajmniej myśli i wspomnienia wyróżniają się od zwykłego tekstu (chociaż tutaj też czasami robisz sobie od tego wyjątki). Masz wiele powtórzeń (najczęściej coś „było” i „miało”), które są irytujące, bo pojawiają się najczęściej w jednym akapicie. To takie – nie ma powtórzeń – jest ich masa – znów ich nie ma – i pojawiają się nie wiadomo skąd.
A to, co błędem samym w sobie nie jest, ale irytowało mnie bardziej niż Izumi – lanie wody. Robisz to po mistrzowsku. Tylko dlaczego!? Skoro coś jest kieliszkiem, nie określaj go jako naczynia, z misek tego wina nie piły. Puszczanie kaczek też nie jest czymś, czego czytelnik by nie wiedział, więc nie rób z niego idioty i nie tłumacz mu dosłownie wszystkiego. I to jeszcze na wyrywki, bo jak wyglądał kwiat, po który wybrał się Kakashi, to nie raczyłaś wspomnieć.

Podsumowując, opowiadanie ma potencjał, któremu podcinasz skrzydła tak naprawdę bzdetami, które przy takim natężeniu wręcz zniechęcają. Też część źle skonstruowanych postaci sprawia, że poziom idzie w dół, ale da się z tego wszystkiego wybrnąć. To tak naprawdę sam początek, więc nie postawię ci dobrego, ponieważ tylko ostatni rozdział mnie naprawdę zainteresował, ale PRZECIĘTNY z plusem dostaniesz na pewno. Nie piszesz źle, masz pomysł, który skrupulatnie realizujesz, tylko robisz to naprawdę powoli...
Pozdrawiam, Niah.

Gify sponsorowane przez Tumblra oraz Giphy.

18 komentarzy:

  1. „Dostałam mały spoiler o czym będzie to opowiadanie,”
    Przecinek przed „o czym”.
    „(ewentualnie w zakładkach, ale zakładki są be. Niech się opowiadanie broni samo)”
    Dlaczego są be? Czy to nie w zakładkach znajdują się opisy opowiadań?
    „Liczę się, by były chwytliwe, ale spójrzmy prawdzie w oczy – powiadanie zyskuje na powiązanym z treścią tytule”.
    Zgaduję, że miałaś na myśli „liczy” i „opowiadanie”. Poza tym zazwyczaj to właśnie tytuły mówią nam, o czym będzie opko/książka/łotewer.
    Mój koci umysł nie pojmuje, po kiego grzyba ocenia się pobrany z szabloniarni szablon. Rozumiem, kiedy jest własnoręcznie robiony przez autora/autorkę blogaska, noale przez szabloniarkę? Naaah?
    „po przegranej walce z Naruto, Neji zmienia nastawienie do rodziny”
    Zbędny przecinek po „Naruto”.
    „Podsumowując, CZYTENIE i PRZEJRZYŚCIE”.
    „Czytenie?” Nah?
    „Zdecyduj się, czy faktycznie jest spóźniona czy jednak nie”.
    Przecinek po „spóźniona”.
    „To jest Shino Aburame. Nie odmieniamy tego. KLIK”.
    A w linku: „Imiona japońskie na e mogą być odmieniane”
    „razem połączone poprzez myślnik”
    A nie poprzez dywiz?
    „Zobaczymy jak akcja się rozwinie dalej”.
    Przecinek przed „jak”.
    „„- Chodź, trzeba obudzić chłopaków, muszę wam w końcu powiedzieć z czym mamy się tym razem zmierzyć - głos Kurenai był spokojny, ale dało się w nim wyczuć nutkę zaniepokojenia” – wielką literą „głos”, ponieważ reszta nie odnosi się do tego, w jaki sposób została wypowiedziana kwestia, a jest to zwykły opis. I oczywiści kropka na końcu dialogu”.
    I, oczywiściE, pauzy lub półpauzy, a nie dywizy oraz przecinek przed „z czym”.
    „„Nie miałem z kim i nie miałem po co” – to powtórzenie jest zbędne.”
    A nie wypowiada tego jakaś postać? W mowie potocznej często występują powtórzenie, mało kto zwraca na to uwagę.
    „nie ładnie”
    Nieładnie.
    „„Tsunade nie wysyła go ostatnio na żadne misje” – na kilka misji jednocześnie nie mogła go wysłać.
    Nah...?
    „HINATA HYŪGA to, nie ukrywajmy, postać którą ciężko lubić.”
    Zjadłaś przecinek przed „którą”.
    „Ich wątki zawsze są ciekawe i widać, że przemyślałaś ich kreację, ponieważ nie zaskakują mnie żadne fochy Shizune, ani gwałtowne reakcje Kakashiego”.
    Przed „ani” nie stawia się przecinka.
    „Może nie pamiętam byt dokładnie”
    Zbyt.
    „wzięłaby go za kark i szybko wybiła mu z głowy głupie pomysły”; „Nie żeby oryginalna Tsunade była jakimś wielkim cholerykiem”
    Co ma do tego bycie cholerykiem? Przełożony powinien karać swoich podwładnych za złe zachowanie, niszczenie mienia, niesłuchania się rozkazów itepe.
    „Tak, wiem, w „Naruto” logiki tyle, co kot napłakał, ale poza głównym bohaterem nie wszyscy byli aż tak kontrowersyjni”.
    Kot :D.
    „To nie prawda, że nie da się napisać dobrego tekstu bez opisania wyglądu bohatera.”
    Nieprawda.
    „Tamta pielęgniarka z blizną był wciśnięta na siłę”
    Gender!
    Po co są te wszystkie gify?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omójboru, nie zrobiły mi się cudzysłowy wewnętrzne. Przyjmijcie moje najszczersze przeprosiny!

      Usuń
    2. „(ewentualnie w zakładkach, ale zakładki są be. Niech się opowiadanie broni samo)”
      Dlaczego są be? Czy to nie w zakładkach znajdują się opisy opowiadań?
      – ale tutaj chodziło mi o samo wyjaśnienie tytułu, nie opis. Opisy zawsze mile widziane w zakładkach.
      Oceniam szablon pod względem tego, czy jest czytelny i dobrany do treści. Zdążyłam się naoglądać od groma pięknych szablonów, które do opowiadań nie nadawały się zupełnie przez rozmiar czcionki, jej kolor i tak dalej...
      „Zdecyduj się, czy faktycznie jest spóźniona czy jednak nie”.
      Przecinek po „spóźniona”
      – przed „czy” w tym przypadku nie stawia się przecinka.
      A w linku: „Imiona japońskie na e mogą być odmieniane” – po czym na końcu jest adnotacja, że nie we wszystkich wypadkach. Poza tym – mogą, nie muszą.
      „„Nie miałem z kim i nie miałem po co” – to powtórzenie jest zbędne.”
      A nie wypowiada tego jakaś postać? W mowie potocznej często występują powtórzenie, mało kto zwraca na to uwagę
      – to były, jeżeli mnie pamięć nie myśli, retrospekcje, które zawsze były pisane w narracji pierwszoosobowej. Akurat ten fragment brzmiał drętwo.
      „„Tsunade nie wysyła go ostatnio na żadne misje” – na kilka misji jednocześnie nie mogła go wysłać.
      Nah...?
      – chodziło o złą odmianę. Wyszło z tego tak, jakby mogła go wysłać na kilka różnych misji jednocześnie. A co się będzie rozdrabniała.
      Dziękuję za wypisanie błędów i będę się starała jednak czytać dokładniej to, co piszę, jak już coś dopisuję na ostatnią chwilę...
      A, i po co są gify. Lubię je dodawać i zazwyczaj trochę umilają czytanie ;)
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
    3. „przed „czy” w tym przypadku nie stawia się przecinka”
      Czyżby? http://www.prosteprzecinki.pl/przecinek-przed-czy#c
      „po czym na końcu jest adnotacja, że nie we wszystkich wypadkach. Poza tym – mogą, nie muszą”.
      A tymczasem z ocenki: „Nie odmieniamy tego”.
      „chodziło o złą odmianę”.
      Nadal nie czaję. Czego złą odmianę? Miało być „Tsunade nie wysyła go ostatnio na żadnĄ misjĘ”?
      „Dziękuję za wypisanie błędów i będę się starała jednak czytać dokładniej to, co piszę, jak już coś dopisuję na ostatnią chwilę...”
      Do usług.
      Pozdrawiam, Pan Kot.

      Usuń
    4. @przecinek ok, o tym nie wiedziałam i żyłam w niewiedzy ._.
      @odmiana-imion tak było w oryginale, więc tego się trzymałam.
      @odmiana tak, dokładnie o to chodziło.
      Jeszcze raz dziękuję ;)
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
  2. W ogóle, ojczulek, jak możesz twierdzić, że Hinata się spóźni i ją poganiać, skoro sam ją zatrzymałeś? Ach, ci rodzice. Zawsze zwalają całą winę na ciebie.
    Może dlatego, ze jak ją zatrzymywał, nie wiedział, gdzie ona pędzi i dowiedział się w trakcie rozmowy?

    To Wioska Liścia czy Konoha? Wiem, czepialska jestem, ale postaraj się być konsekwentna.
    Przecież to synonimy. W anime były używane zamiennie.

    Naprawdę odmieniłam nazwisko Shino? O.o

    Czas w jedynce już wcześniej naprawiłam.

    Hinata mdlała na widok Naruto? Nie przypominam sobie... ach, faktycznie, kanon poszedł w las na potrzeby fabuły. Wszystko jasne.
    Nie. Pierwszy rozdział był wzorowany na 34 odcinku i w anime Hinata naprawdę zemdlała. Dwa razy. W sumie to opisałam scenę z anime, bo oglądając ten odcinek, tak mi się zamarzyło, aby od tego momentu zacząć pisać opko. Więc jest to żywcem zerżnięte.

    „Wreszcie do niej dotarło wszystko, co wydarzyło się kilka minut temu” – a skąd wiedziała, że to było tylko kilka minut? Głosy jej powiedziały?
    Mieli mało czasu do wyruszenia na misję, a skoro Kurenai jeszcze się nie pojawiła (i Naruto nadal z nimi stał), musiało minąć jedynie kilka minut.

    „Kiba i Akamaru zaczęli rozkładać namioty” – jak pies mógł rozkładać namiot? Nawet jak na „Naruto” to trochę abstrakcyjne...
    Przecież nie wykonywali tych samych czynności. Akamaru mógł pomagać choćby naciągając zębami linę.

    ten fragment o Naruto na samym końcu wydawał mi się bardzo naciągany. I niedokończony, to przede wszystkim.
    Miał określić, co w tym czasie działo się w tle. W sensie, że jesteśmy przed wydarzeniami na Moście Nieba i Ziemi.

    Oprócz biżuterii Asami, bo to był jeden z naprawdę dobrych opisów
    A beta mi zarzuciła, że był niepotrzebnym zapychaczem :D

    I jak osoba, która przewozi dokumenty, może zabraniać osobom ją chroniącym zjedzenia wieczornego posiłku? Przecież wykazała się właśnie skrajną głupotą. Niepotrzebnie ich forsuje, a przez to mogą zostać łatwiej zaatakowani. Co ona sobie myśli?
    Myśli, że zrobią dla niej wszystko, bo muszą, a ona się może poznęcać. Taki człowiek.

    „ninja z Liścia” – nieładnie, nie skracamy.
    To chyba też występowało w anime, z tego co pamiętam. Wiesz, przyzwyczajenie.

    Mimo że rodzina Hinaty wydaje się trochę patologiczna, to jest jeden z najlepszych elementów tego opowiadania.
    Przecież ta rodzinka trochę taka była :D

    Brakuje tylko jakiegoś fragmentu z jego punktu widzenia, gdy przedkłada dobro klanu nad dobro własnej córki i jak trudną decyzją musiałoby być dla niego przyznanie, że żałuje, że Neji nie jest jego synem (w końcu Neji to tylko „gałąź”, a Hinata „trzon”, ale nawet Hiashi widzi, że w tym wypadku „gałąź” jest zwyczajnie grubsza i mocniejsza). Skoro już pojawia się kilka punktów widzenia, które się między sobą przeplatają, dodaj też te kontrowersyjne.
    A nie za dużo będzie tych punktów widzenia? Fragment z taką trudną decyzją Hiashiego będzie. I będzie wybór między tym, co powinien, a tym, co czuje.

    Czemu to nie może być jakiś płynny lek, który wstrzyknęłoby się bezpośrednio do żyły i który szybciej rozszedłby się po ciele niż maść, która najpierw będzie musiała się wchłonąć?
    Bo nie posiadają takiego leku i będą tworzyć dopiero odtrutkę. :P Ale może i masz rację, zmienię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. „Późnym wieczorem, gdy latarnie na zewnątrz powoli gasły” – to się kupy nie trzyma. Późnym wieczorem latarnie powinny już świecić pełnym blaskiem, a gasnąć mogły tuż nad ranem.
      No to u mnie jest tak, że wieczorem się zapalają, później gasną, zapalają się nad ranem, a rano znów gasną. Ot, taka logika mazowieckich dostawców prądu.

      Nawet podpytałam znajomych i wyszło ostatecznie coś w stylu, że da się nim upić do tego stopnia, by człowiek czuł się podpity, ale nigdy nie upije się nim do tego stopnia, by urwał mu się film (to niskoprocentowy trunek).
      No, do dwudziestu procent alkoholu ma, ale piwem da się upić, nie? Zresztą, mam przebłyski, że Tsunade się raz nieźle upiła w anime, że spała z głową na stole. Czy tylko mi się przyśniło? W każdym razie często spożywała sake i ledwo kontaktowała.

      Nieodpowiedzialne za strony Tsunade było zostawienie osoby postronnej samej w gabinecie Hokage, ale jak wezmę pod uwagę, ile głupich rzeczy działo się w samym „Naruto”, wcale mnie ten fakt nie dziwi...
      Tak, racja. To po pierwsze. Po drugie. Była zmęczona i nie miała czasu na myślenie o tym. Musiała zająć się ważniejszymi sprawami. Ot, taka rozgarnięta Tsu.

      Tutaj się naprawdę dziwne rzeczy dzieją. Neji mnie zaskakuje. Nie dość, że zdemolował gabinet Hokage, to teraz jeszcze stwierdza, że na żadną misję nie da się wysłać, bo takie ma widzimisię. Tsunade jest jego szefem, musi jej okazywać szacunek i wykonywać rozkazy! Tutaj wszyscy zachowują się jak dobrzy znajomi.
      Trochę za bardzo chyba poleciałam z tym, że Tsunade jest wyrozumiała, ale zachowanie Nejiego, które uchodzi mu płazem, ma trochę wytłumaczenia w interwencji Hiashiego. Później będzie wspomniane o tym, że rozmawiał on z Tsunade, aby była wyrozumiała dla Nejiego, który odpokutuje zachowanie po tym, jak Hinata wydobrzeje.

      Neji – znów nie podoba mi się to jego lekceważenie rozkazów i przerywanie medykom, a sam fakt, że gdzieś tak w połowie misji uświadomił sobie, że właściwie nie ratuje z obowiązku, a z chęci, wydawał mi się z lekka naciągany – jednak kto wie, może go olśniło w połowie i sam o tym nie wiedział?
      Miał to wiedzieć podświadomie, ale nie chciał się do tego przyznawać. Olśniło go, gdy to zrozumiał i przyznał sam przed sobą, jak naprawdę jest. Wmawiał sobie, że robi wszystko z obowiązku i wcale nie wpadł. :D

      Przy tej walce z ninja z Chmury trochę się pogubiłam i nie widziałam, kto jest kim. Przejrzyj ten fragment i go delikatnie skoryguj.
      Pisany na podstawie fillera, naprawdę łatwo się w nim pogubić? O.o

      Boli mnie tylko ten naciągany motyw z tym, że mdleje na widok Naruto. Całkowicie mi to nie pasuje. Skoro piszesz, że opowiadanie jest kanoniczne do jakiegoś momentu, nie możesz pomijać tego, że w oryginale Hinata przy Uzumakim była bardziej nieśmiała, jednak dalej potrafiła się jakoś wysłowić i zachować trzeźwość umysłu.
      Jeszcze raz powtórzę, że to było jak najbardziej kanoniczne zachowanie, nawet dialogi w większości oryginalnie spisane z anime.

      Usuń
    2. Za to NEJI HYŪGA to już inny problem. Widzisz, jest kanoniczny, kiedy sytuacja tego wymaga, a gdy robi się nerwowo, kreujesz go na jakiego furiata i choleryka, który niszczy cudzą własność, nie słucha Hokage, uważa, że należy mu się, by inni na bieżąco wyjaśniali mu sytuację.
      Bo on MUSIAŁ na bieżąco znać sytuację. Bo tak. Bo mu się zachciało i sumienie mu dokuczało. Może i jest zbyt nerwowy, muszę to naprawić, ale nie zapominajmy, że był też cholernym egoistą i uważał się za lepszego niż inni. Lekceważył ludzi. I może w stosunku do Hokage rzeczywiście przesadziłam, ale chciałam też pokazać, że nie kontrolował się tylko wtedy, jeśli chodziło o Hinatę. I potrafił się zachować tak naprawdę tylko przy wuju i starszych członkach rodzinki.

      A to zapowiedziane NejiHina na razie wydaje się bardzo jednostronne. Bo on może nie mówi tego wprost, ale nie traktuje jej tylko jako kuzynki. Szkoda tylko, że ona zaszufladkowała go pod etykietką „brat”.
      Takie można odnieść wrażenie, bo tak miało być. Zresztą, ona jest nieprzytomna przez połowę tych rozdziałów, które dotąd napisałam. Ciężko jeszcze wejść w jej psychikę. Zresztą, nie mogą od razu rzucać się sobie w ramiona. Od początku miałam zamiar, aby Neji się zakochiwał, a Hinata nie. I to będzie miało swój wątek w przyszłości.

      Trochę już o nim pisałam, ale takim najbardziej realistycznym bohaterem jest chyba HIASHI HYŪGA.
      Myślałam, że to właśnie Hiashi mi się kompletnie nie udał i nie przekazałam jego zachowania tak, jakbym chciała. A widzę z dalszego opisu, że jego charakter jest ukazany idealnie tak, jakbym tego chciała. Z uwzględnieniem wszystkich szczegółów. Jej, zaskoczyłam się.

      Całkowicie olałaś kreację tej bohaterki i dopiero pod koniec coś ją ruszyło.
      Bo Hanabi ma być mało znaczącą postacią. Na razie. Chciałam bardziej nakreślić główną sytuację, a dopiero potem wziąć się za pobocznych bohaterów. Nie mogę wrzucać wszystkiego na raz. O Tenten też mało wspomniałam i chciałam znać Twoje zdanie na jej temat. Bo wkrótce wystąpi w opku, będzie jej więcej, tylko nie wiem, czy nie przesadziłam z jej dziecinnym zachowaniem.

      Co do Naruto, w tamtym momencie anime miał już coraz więcej oleju w głowie, ale miałam nadzieję ukazać go jak przechodzi od dzieciaka do poważnego chłopaka. Jak coraz szybciej dorasta, ale nie pozbywając go pogody ducha. Chyba w jakimś stopniu początek wychodzi chyba nieźle.

      Sama IZUMI taka zła już nie jest, ponieważ widać, że taki jest jej styl bycia i ukrywa przerażenie pod maską nieczułej kobiety.
      Nie nakreślałam jej mocniej, bo nie będzie zbyt ważną postacią. Potrzebowałam kogoś nieco... przemądrzałego, upartego i egoistycznego. I tak powstała Izumi. I jest tak bezmyślna, jak miała być.

      Shino jest, bo występuje w drużynie. Zwykle trzymał się na uboczu, a przebywał raczej tylko ze swoją drużyną. Nie jest ważny dla fabuły.

      Kakashi i Shizune są chyba najbardziej przemyślaną częścią opka. Naprawdę staram się nie zatrzeć ich charakterów, chociaż różnie to wychodzi, ale ich losy rozwiną się później.

      Tsunade rzeczywiście mi nie wyszła.

      Co do Shikamaru i Temari, coś tam było wprost do nich powiedziane raz w anime, dlatego się właśnie odważyłam do tej sceny. Uwielbiam ten pairing i chcę lekko nakreślić ich relacje.

      Retrospekcje wrzucam, żeby pokazać, dlaczego teraz relacje bohaterów są takie, a nie inne. Dlaczego Neji aż tak zżył się z Hinatą? To miało być na zasadzie uzasadnienia.

      Usuń
    3. lanie wody. Robisz to po mistrzowsku.
      Taaak, wiem, a to mój najgorszy problem. Nie umiem pisać zwięźle. Ot, co.

      Przede wszystkim chciałam też ukazać wady bohaterów, żeby nie robić z nikogo Marysi Zuzanny. Bo przecież to są ludzie, nie? Nie muszą mieć więcej pozytywnych niż negatywnych cech.

      Dziwi mnie, że najbardziej naciągane dla Ciebie zachowania bohaterów, to te, które opisywałam na podstawie anime (nie chodzi całościowo, tylko momenty, przykładowo to, że Hinata zemdlała dwa razy na widok Naruto, którego długo nie było).

      Co do nowych imion i literówek, klawiatura mi od dawna szwankuje, albo Word przestawia literki. Ot, cały problem z Osamu zamiast Oramu.

      Akapity mi przez szablon tak wariują albo przez Bloggera, bo w Wordzie mam równiutkie, jak wklejam treść też, a jak publikuję, to się psują.
      Wszystkie rozdziały były poprawiane, tylko że ja jak zwykle nie widzę swoich błędów. Nawet, jeśli rozdział odleży. Arfendes mi trochę sprawdza, Penna betuje, ale i tak wciąż coś umyka. Chyba najlepszym wyjściem będzie napisanie całości od nowa. Tylko wiesz, Niah, ja nie mam cierpliwości i nie jestem wytrwała, więc może to się nie udać.
      Trzymaj kciuki, żeby wyszło. :)
      Dziękuję bardzo za ocenkę, baaaaardzo mi się przydała!
      PS parę błędów Ci się przytrafiło, jakieś literówki generalnie.

      Usuń
    4. @ojczulek oczywiście, że nie wiedział, ale zrobił to w bardzo pretensjonalny sposób, jakby nie mógł zwyczajnie powiedzieć „to idź, nie będę cię zatrzymywał”.
      @synonimy umówmy się, że połowiczne tłumaczenie fanów nie jest wzorem do naśladowania. To taka sama sprawa jak z tłumaczeniem w Grze o Tron: jest Królewska Przystań zamiast King's Landing, ale Winterfell to Winterfell. Tylko tak, jak coś dało się przetłumaczyć dosłownie, to było przetłumaczone i nie odmieniane wraz z oryginalną nazwą. Ja sama akurat nie lubię tłumaczenia nazw japońskich.
      @Shino naprawdę do odmieniłaś. Wyglądałam jeszcze Shina, ale tego już nie było ;D
      @mdlenie nie pamiętam tego... sugerowałam się tym, że później już się normalnie do niego odzywała. Czytam Naruto od co najmniej ośmiu lat, więc trochę zapominam...
      @opisy ja lubię takie opisy, inni nie, więc to kwestia gustu, ale fakt faktem, że jak są na jedno kopyto, to jest nudno.
      @ninja z Liścia w takim razie ktoś to naprawdę niefortunnie przetłumaczył...
      @punkty widzenia dużo ich jest, fakt, ale dodajesz je w dobrych miejscach – tzn. jak potrzebujesz tego punktu to go używasz, a nie robisz wielkie lanie wody o niczym, bo tak. A ten Hiashi aż prosił się, by go wcisnąć.
      @światła u mnie latarnie są normalne, świecą całą noc!
      @sake Japończycy mają słabe głowy. Ostatnio to sprawdziłam.
      @ninja z Chmury tak, łatwo się zgubić. Szczególnie w tym przeskakiwaniu pomiędzy Kibą a Nejim.
      @Hiashi wyszedł Ci i powtórzę jeszcze raz – super bohater :D
      @naciągane momenty ja Shippuudena czytałam na bieżąco i tak też go skończyłam, więc nie pamiętam dokładnie tego, co robili bohaterowie i mam ich bardziej dojrzałą wersję przed oczami, gdzie było to już na sam koniec. No i podczas wielkiej wojny nie było tylu naciąganych śmiesznych sytuacji, więc się trochę odzwyczaiłam.
      @formatowanie ja mówiłam, by pilnować formatowania i nie ufać wordowskiemu :D

      Czy ja wiem, czy pisać od nowa? Moim zdaniem nie ma sensu, bo tutaj wystarczy nanieść tylko korekty, nie od razu wywalać całe akapity w cholerę. No i z Twoją cierpliwością... to może być trudne ;P
      Ale trzymam kciuki!
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
    5. @Hiashi - bo był sztywny i fokle. Zresztą, scena również wzorowana na anime.
      @mdlenie http://naruto.wbijam.pl/naruto_shippuuden-034.html tutaj jest scena z tym, jak mdleje ;D
      @światło - widocznie mam nienormalne latarnie :D oszczędność prądu i te sprawy.
      @retrospekcja, poprawię
      @Hiashi - jej, jestem z siebie dumna *_*
      @naciągane momenty, no wiesz ja zaczęłam Shippuudena 1,5 roku temu oglądać więc do wojny leciałam w miarę szybko. :P Pewnie kwestia przyzwyczajenia.
      @formatowanie - zmienię szablon i na kodach porobię akapity, przynajmniej będą równe :D
      @od nowa, jasne, że będzie gorzej, ale skoro mam zmienić cały charakter Nejiego i Tsunade... No, zobaczę, co da się zrobić i czy w ogóle jest sens, skoro opko do 7 rozdziału jest nudne. :P

      Usuń
    6. Opisujesz bardzo dokładnie akcję, a przy tym piszesz stosunkowo krótkie rozdziały, więc wychodzi tak, że to, co mogłabyś zamieścić w trzech długich, bo długich, rozdziałach, masz w siedmiu. Z tym, że tak naprawdę nie rozciągasz akcji, po prostu przedstawiasz ją w ten sposób. Większość opowiadań jest nudna z początku, ponieważ trzeba jakoś zacząć, przedstawić wątki, bohaterów, ale ja myślę, że u Ciebie to i tak zgrabnie idzie. M.in. dlatego tak ustaliłam limit opublikowanych rozdziałów, bo u ciebie 7 i zaczęło się coś dziać, u innych byłoby to 3 i ciężko ostatecznie stwierdzić, jaki jest dobry środek.
      Uważam, że zgrabnie sobie radzisz tylko potrzebujesz więcej czasu dla samego opowiadania, a doba, jak wiadomo, ma tylko 24 godziny.
      Powodzenia ;)
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
    7. Krótkie? :D Kiedyś pisałam na 1/3 tych co mam :D Dla mnie to są takie długościowo idealne. :P Ale przerobię to trochę, pozmieniam opisy, to może nieco krótsze rozdziały wyjdą i szybciej się przeleci przez te momenty nudy.
      Opko przejdzie remoncik, żeby całość ogarnąć w jak najkrótszym czasie, w sensie, żeby nie zajęła mi renowacja 2 miesiące, bo znów nie będę pamiętała co i jak napisałam w drugim rozdziale na temat czegoś i będę musiała się wracać. Jak ogarnę całość systematycznie, to raczej wyjdę na prostą. A najważniejszego wątku jeszcze nie wprowadziłam.
      W sumie, opko na czwórkę mi by wystarczyło, a do czwóreczki chyba niewiele brakuje. Piątka to za wysokie progi dla mnie na chwilę obecną. Więcej ćwiczyć muszę. :D

      Usuń
    8. Dobra, ja spaczona jestem :D Teraz piszę rozdziały po 20 stron, więc mam niewiele do gadania! Sama też niedawno byłam na pułapie 10,a teraz się wymądrzam ;P
      No, najlepiej się spiąć i zrobić to szybko, w miarę bezboleśnie ;) A później, gdy wie się, że jest w porządku, to leeeci. Nim się obejrzysz,a będziesz miała dwadzieścia rozdziałów :D Tylko nie rób jak ja, że prawie trzydzieści i nadal jestem na etapie „jeszcze jeden rozdział i dojdę do głównego wątku!”. Bujam się tak od styczni, nie polecam ;P
      Tak, czwórka to była kwestią literówek, bo dużo ich było. Bo tak poza tym, historia czwórkowa, bo naprawdę dobrze rokuje.
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
    9. Nieee, muszę koło 15 wrzucić główny wątek, bo 40 rozdziałów to ja planuję, ale w moim tempie to zajmie kilka lat pewnie. :P
      No to muszę poprawić to i owo i czwóreczka będzie, w takim razie zadowolona z siebie jestem, dziękuję raz jeszcze. ;)
      W sumie NejiHina ciężko jest opisać tak naprawdę. To jak Dramione, tylko ze oni są w dodatku po rodzinie. Eh, muszę próbować. :D

      Usuń
    10. Ja już nie wierzę w to, że wyrobię się w jakimkolwiek limicie rozdziałów i piszę dla samego pisania :D Ale podziwiam i wspieram tych, którzy próbują!
      Proszę bardzo.
      No dokładnie. Dramione to jeszcze da się jakoś umieścić w historii, przekłamać i nagiąć rzeczywistość, ale NejiHina to już wyższa szkoła jazdy. Mi akurat incesty nie przeszkadzają, więc w sumie wszystko jedno. Aby dało się w to uwierzyć.
      Pozdrawiam, Niah.

      Usuń
    11. No właśnie, musi dać się uwierzyć, dlatego tak ciężko idzie to pisanie ;_; Chce to jakoś realnie przedstawić, a co będzie, zobaczymy. Plany są, oby wprowadzić w życie. ;)

      Usuń