Autorka: Bl☺wback
Tematyka: Fan Fiction
Oceniająca: MyJoy
Witam.
Dziękuję za
zgodę napisanie oceny jako stażystka, mam nadzieję, że podołam.
Zacznę od trzech
rzeczy, mniej lub bardziej subiektywnych, które rzucają mi się w oczy od razu,
gdy otwieram Twojego bloga.
Opis bloga. To jest pierwsze miejsce, do którego zaglądam, szukając czegoś dla
siebie. Ma on zachęcić ludzi lubujących się w prezentowanej przez Ciebie
tematyce, ostatecznie nawet tych, którym jest ona daleka. W opisie powinny
zostać zamieszczone informacje, które pozwolą nam się rozeznać w tym, czy w
ogóle chcemy czytać na takim blogu cokolwiek więcej. Jasne, istnieje też
prolog, by takowe wprowadzenie pogłębić, ale często po opisie, jego składni i
tym, co jest w nim zawarte potencjalny czytelnik wyrobi sobie zdanie, czy chce
choćby podejść do prologu. Twój opis wymaga odświeżenia. Jest napisany po
łebkach, nie tłumaczy praktycznie nic o świecie, który stworzyłaś (bo według
mnie, niestety, po prostu go nie stworzyłaś) i w żaden sposób nie zachęca do
zagłębienia się w opowiadanie. Szczerze, mnie by zniechęcił.
Szczęście w
nieszczęściu, jest na sporo niższym poziomie niż sama historia.
Bohaterowie. Kochasz ten zespół, co? Widać. Nie przepadam za mhocznym, emo rockiem,
ale niech będzie, podoba Ci się. Ale pomyśl chwilę nad tym, o kim piszesz.
Piszesz o istniejących, żywych osobach robiących karierę. Mam wrażenie, że
BARDZO inspirowałaś się tym zespołem, choć mogę się mylić, widziałam tylko
teledysk z pierwszego posta, który podobnież zainspirował Cię do pisania
opowiadania.
I teraz moja opinia.
Nie powinno się pisać opowiadań, szczególnie z elementami erotycznymi, o
żyjących osobach. Jest to dla mnie niesmaczne i trochę uwłaczające dla danej
persony. Chciałabyś, żeby ktoś wyobrażał sobie i opisywał Twoje prywatne życie
albo seks? Wątpię. Wiem, że podziw dla artystów bywa ogromny, ale po prostu to
przemyśl.
Kolejną rzeczą,
poniekąd związaną z poprzednią moją radą, są zdjęcia. Wiem, że w internetach
prywatność nie istnieje, ale nie powinnaś umieszczać pod każdym postem fotek osób
prywatnych. Uważam też, że taki zabieg jest zbędny, zdjęcia te nijak się mają
do treści, w szczególności „samojebka” Andy’ego w łazience. Just nope. Zdecyduj
się, czy piszesz fantastykę, SF, czy blogaska ze słit fociami.
Tyle mojego
subiektywnego marudzenia, możesz wziąć je do serca bądź nie. Przejdźmy do
bardziej konkretnych błędów.
Nie stworzyłaś
świata. Nie stworzyłaś go w całości, a tak prawdę
mówiąc, w bardzo niewielkiej części. To nie jest łatwe, rozumiem, dlatego wielu
autorów wybiera światy już stworzone, często wspierając się na przykład różnymi
stronami z opisami. Musisz to zrozumieć, nie czyta się dobrze opowiadania,
którego podstaw się nie rozumie. A świat, którego chyba nie zna nawet autor, to
już w ogóle jest mogiła.
Zdzierżyłam kiedyś
książkę, której uniwersum zaczęłam ogarniać dopiero pod koniec drugiej części.
Było warto, bo świat był dobrze wykreowany i wszystko trzymało się pewnego
schematu nawet, jeśli długo nie był on podany na tacy. Przeczytałam już całość
Twojego tworu i nadal nie znalazłam tam odpowiedzi nawet na podstawowe pytania,
które umożliwiają wciągnięcie się w dany świat. Bo go nie stworzyłaś. Masz
dwóch głównych bohaterów i kilkoro pobocznych zawieszonych w jakiejś cholernej
nicości, bo o więcej nie chciało Ci się postarać.. Bez obrazy, ale myślę, że
tego już się nie da odratować. Wciąż jednak możesz wyciągnąć z tego naukę na
przyszłość, a widzę, że chcesz pisać kolejne opowiadania.
Tutaj więc nastąpi
rada ode mnie, miłośnika fantastyki – zanim zaczniesz myśleć o postaciach,
historii czy czymkolwiek, STWÓRZ ŚWIAT. Spróbuj go sobie sama wyobrazić,
pomyśleć, o co mógłby zapytać czytelnik. Na razie jest to dla mnie dosłownie
wielkie „WTF?”. Przykładowe pytania czytelnika, w tym wypadku mnie:
Pustynia? Czemu, jak?
Jak oni tam teraz żyją, jak pustynia wszędzie?
Czemu wszędzie się
idzie tak szybko? Bohaterowie chodzą z buta, najdłużej szli cztery godziny. Ile
można przejść w cztery godziny? Akcja dzieje się w cholernym USA, to jest dość
duży kraj.
Czemu buntownicy żyją
dosłownie za rogiem, przy samiutkiej siedzibie swoich wrogów? Chcą się sami
wytrzebić?
Kim rządzą Wild Ones?
Bo ja widzę samych władców, pomniejszych władców, ludzi rządzących się swoimi
prawami i nikogo do rządzenia prócz kilku niewolników. A to podobno dyktatura?
Coś małe jest
zdziwienie ludności na zaistniałą magię. Usadowiłaś historię na naszej Ziemi, w
niedalekiej przyszłości, czyli teoretycznie jest to science fiction. A tu
magia! I wszystkim ludziom z tym neutralnie – jak jest, to niech będzie i magia. W
naszym świecie zaistniałoby prawdopodobnie takie zjawisko jak panika.
Europa, w której jest
fajnie, dobrze, nie ma niewolnictwa i w ogóle zajebiście. To czemu Rebels Army
tam nie uciekło? JUST WHY?!
I tak dalej, i tak
dalej. Masa dziwnych wydarzeń i okoliczności, których nie tłumaczysz, a które
człowiekowi robią papkę z mózgu, bo nie da się ominąć tylu niezrozumiałych
fragmentów, udając, że się je rozumie i nadal cieszyć się lekturą. Nie próbuj
na siłę być tajemnicza i pozostawiać czytelnikowi pola do wyobraźni. Większość
takich tworów jest dopracowywana latami. Nie musisz wszystkiego wyłożyć na
sztywno, jak w podręczniku, ale przydałaby się w każdym kolejnym rozdziale
jakaś niewielka wzmianka odnośnie uniwersum, która pozwalałaby nam, zwykłym
ludziom, którzy nie siedzą w Twojej głowie, wszystko zrozumieć.
„Nie wiem, co się
dzieje, gdzie jestem, po co, dlaczego, co to będzie?!” Tak mniej więcej wygląda
początek Twojego opowiadania. Nie rób, proszę, z bohaterki idiotki, czegoś tam
chyba musi się domyślać, prawda? Zrozumiałabym małe dziecko, ale to dziewczę ma
dziewiętnaście lat, już jej się włączyło myślenie.
Bohaterka. No, tu to już jest w ogóle cudo na kiju! O ile Andy ma jakiś tam swój charakter, który nie ulega zmianom – ładnie udało Ci się oddać jego
uczucia, pozostawiając go przy tym nadal agresywnym i silnym – o tyle Leah to
po prostu patchworkowa postać, w którą chciałaś wcisnąć wszystko.
Jestem silna i
niezależna! Boję się każdego napotkanego człowieka, jak pisklak.
Zabił mi rodzinę! Ale
jest taki przystojny, chyba się w nim zakocham.
Jestem wredna i
pyskata! Przez większość czasu boję się cokolwiek powiedzieć.
Pobiegnę do swojego
brata! Co tam, że mój oprawca powiedział mi, że jest mnie w stanie bez żadnego
problemu znaleźć.
Takich krotochwil
jest w Twoim opowiadaniu dosłownie cała masa. I nie są to jakieś małe występki,
to są fundamenty całej historii, które są mieszaniną wszystkiego.
Zdecyduj się, jest
zniewolona, upodlona i jest jej źle, czy chce walczyć i godzi się na
upokorzenia, by potem wyjść na prostą?
Twoja bohaterka jest
ciapą. Nie mówię, że to źle, ale opisujesz dwie różne rzeczy. Bo zachowuje się
jak ciapa, a opisy mówią o buntowniczce, pyskowaniu i walczeniu. Jakie
walczenie, ja się pytam? Jakie pyskowanie?
Cytacik: „Czy tylko
ja się buntowałam?”
Że jak?! Jak się
zbuntowała?! Wyszła za niego za mąż i wyznała mu miłość, no bunt, że tylko
pieśni wojenne pisać. Trzymaj się jednego charakteru. Bardzo pragniesz opisać
bohaterkę jako dzielną i waleczną, a z drugiej strony nieśmiałą ciapę. Z
obu da się zrobić porządnego głównego bohatera, ale w żadnym wypadku naraz.
Kolejny
kopniak w mój mózg, którym mnie częstujesz w KAŻDYM rozdziale,
to Twoje nieśmiertelne „przewracanie oczami”. Zrobił to chyba każdy bohater, w
każdej możliwej okoliczności. Istnieją takie zwroty u każdego z nas, które nam
weszły w krew i najchętniej wcisnęlibyśmy je wszystkie, ale walcz z tym,
dziewczyno. Bo aktualnie zawierasz ten zwrot w dosłownie każdej notce. Gdybym
miała więcej samozaparcia, to bym Ci tu wypunktowała wszystkie te przypadki,
ale po co? Sama możesz sobie sprawdzić, skrót CTRL + F istnieje.
I jeszcze jeden smaczek z ostatniego rozdziału. Zjawa układająca ciała w literki,
bo nikt nie jest w stanie jej usłyszeć. Napisałaś, że ziemia była za twarda, by
móc po niej pisać, jasne. Ale naprawdę nie było żadnej prostszej alternatywy?
Pisanie krwią poległych, wysypanie piaskiem czy ułożenie z kamieni? Układanie
całych ciał wydaje się bardzo naciągane.
Podsumowując całość
Twojej prozy – jesteś bardzo niezdecydowana. Bloga przeczytałam w dosłownie
półtora dnia, więc nawet wciąga, historia mnie zaciekawiła. Ale musisz się
zdecydować, jeśli jakieś opisy są dwojakie, nie pokrywają się ze sobą, to je
uargumentuj. Musisz też pozbyć się takich zalatujących mi dziecinnością
idiotyzmów jak zakochiwanie się w kimś, kto wybił bohaterce całą rodzinę, albo
„Jestem silna, ale taka biedna”. Piszesz poważną historię, więc niech ma ona
poważne podstawy.
Ustawienia
bloga.
Szablon dość ciemny.
Nie polecam pisania długich opowiadań na takim tle, od czytania bolą
oczy. Czcionka mogłaby być o jeden punkt większa, czasami trzeba nos w
monitor/tablet wlepić. Nie oceniam samej grafiki, ponieważ to zależy od kwestii
gustu, nie będę się rozwodzić. Jest bohaterka, pasuje do fabuły. Ładny, nie
wyszedł z Painta, więc mi pasuje.
Menu. Zakładka z Bohaterami bardzo uboga, niewiele się można dowiedzieć. I te
prywatne zdjęcia. Bueh… Może jakiś Fan Art. Z DeviantArta? Nawet, gdyby był
inspirowany dokładnie tą samą osobą, jest to już wyobrażenie postaci, a nie
chamskie foto konkretnego artysty.
Zakładka z
informowanymi czytelnikami. Po co to komu? Przydatne tylko Tobie, myślę, że nie
jest niezbędne w głównym Menu. A są ważniejsze rzeczy, jak na przykład…
ARCHIWUM! Jego brak
mnie boli. Nie lubię wchodzić w spis miesięczny i od samego dołu czytać
poszczególnych rozdziałów. Archiwum kolejnych publikacji jest rzeczą bardzo
przydatną na blogu z opowiadaniem, polecam.
Komentarze. Dziewczyno, jest tyle smutnych rzeczy na świecie… Ludzie wchodzą na Twojego
bloga, żeby przeczytać opowieść i myślą, że pisanie sprawia Ci przyjemność. A w
prawie każdym komentarzu opisujesz, że ciężko, że Ci się nie chciało, nie
podoba Ci się, co wyszło i w ogóle to przepraszasz, że to napisałaś i że
żyjesz. Stahp it. Gdybyś nie chciała, to byś nie pisała, prawda? Więc nie
zgrywaj wstydliwej i nie narzekaj pod postami. Raz na jakiś czas wolno, nie
wolno non stop. To Twoje opowiadanie, Twoja praca, jest zajebista, cudowna,
lepsza być nie mogła, jasne? Chyba że ktoś się czepia i ma argumenty, ale nie
czepiaj się sama siebie.
Błędy, błędy i
jeszcze więcej błędów. Od razu zaznaczę – nie jestem humanistką.
Prawdopodobnie nie wyłapałam dziesiątek innych potknięć interpunkcyjnych i
składniowych. Wypisałam tu te, które mi zacinały mózg na kilka sekund.
„Na świecie powstała
armia Wild Ones władająca nim i buntownicy, którzy nie chcieli podlegać
jakiejkolwiek władzy”. – Buntownicy też „powstali” wcześniej nie istnieli?
Powstać może grupa.
„Jednak do jej
zabójstwa nie dochodzi, przez jednego z władców, Andy`ego Biersacka, który
przyjął ją do siebie, jako niewolnicę”. – … z władców – Andy’ego Biersacka … –
wskazujesz go, to nie jest kolejna osoba, więc myślnik.
Prolog.
„Krzywiąc się na
uczucie bólu przez”. – Raczej „krzywiąc się z bólu” chyba że widziała Ból i,
patrząc mu w oczy, krzywiła się do niego.
„Ale nie było
jej dane dojrzenie”. – Nie było jej dane dojrzeć. Skoro przeszły, to przeszły.
„Z rękami zwisającymi
przed nią, związane grubą liną”. – Związanymi.
1.01
„Następnie
poczesały rude włosy”. – Raczej przeczesały bądź uczesały.
„By zrobić
gwałtowny ruch swoim ciałem”. – Czy kiedykolwiek pomyślałaś „Moje ciało”? Nie,
człowiek myśli „Ja”. Dziwnie to brzmi.
„Jedynie przez jego
czarne buty z boku”. – Bok? Taki materiał?
„Nie byłam pewna
dokąd mnie prowadził”. – Przecinek przed „dokąd”.
„Właściwie nawet nie
wiem, jak się nazywasz – mruknęłam”. – Żadnego „Panie”, „Władco”? Toż to chyba
jedna z pięciu najpotężniejszych osób na świecie. No kurde, nieważne, jak byłby
zdziwaczały, nie zaszedłby tak daleko, będąc na „Ty” z każdym łachmaniarzem po
kolei. Taka natura dyktatorów.
1.02
„Trudno powiedzieć,
że mi się tu podobało”. – „Żeby mi się tu podobało” lub na przykład „Nie mogłam
powiedzieć, żeby mi się tu podobało”. Znów dwa czasy.
„Następna dawna
bólu”. – Dawka.
„Opuchlizna powoli
przechodziła”. – Opuchlizna nie może przejść, może zejść. To nie choroba.
„Powiedzmy, nie było
to moim hobby”. – Że.
1.03
„Dzięki niemu,
wiedzieliśmy o rzeczach”. – Zbędny przecinek.
„W końcu, to
strefa prywatna, tak?” – I znów.
„Musi mnie zostawić,
tutaj, samą?” – I jeszcze raz. Tu nawet poniekąd rozumiem chęć tego przecinka,
ale nie może go tu być. Dla podkreślenia możesz podzielić to zdanie nawet na
trzy, ale przecinek przed „tutaj” musi zginąć.
Pozostałe błędy są z
rozdziałów nieznanych, acz w kolejności chronologicznej.
„Dym otaczał go
białym kolorem”. – Nie lepiej byłoby „otaczał go biały dym”? Nie da się otaczać
barwą, nie jest ona materialna.
„Po prostu, wymyślona
i nieprawdziwa”. – Zbędny przecinek.
„Po prostu, byli
jakoś połączeni”. – I znów. Wiem, że czytając to zdanie, w miejscu tego
dodatkowego przecinka robi się pauzę, ale jest to jedno zdanie.
„Podkreślał do kogo
należę”. – A tu brak.
„Pełne malinowe
usta”. – A tu znów niedomiar.
„Patrząc prosto w te
ślepa”. – Ślepia.
„Szłam ciemnym
korytarzem niedługo”. – Zły szyk zdania à la Yoda. „Szłam niedługo” lub nawet
lepiej – „Szłam krótko”. Poza tym przydałoby się również słówko „czas”,
ponieważ, na upartego, można to zdanie zinterpretować jako „Robiłam niedługie
kroczki”.
„Paręnaście
dziewczynek z Rebels Army zostały porwane”. – Zostało porwanych.
„Zagrał skórę na
mojej szyi”. – Bueh.
„Jego dłoń na tyle
swojego uda. Oplótł ją wokół własnego biodra”. – Że swoją dłoń oplótł?
„Niebezpiecznie
połyskać”. – Połyskiwać
„Pod jego lewym oka”.
„Pochmurne chmury”. –
Pleonazm.
„Biała pustka robiła
się coraz bardziej czarna”. – Białe nie może robić się bardziej czarne, bo nie
jest czarne. Czerń może być bardziej czarna. Biel może za to ciemnieć.
„A potem w
zastraszająco szybkim tempie”. – Przecinek przed „w”.
„To było dziwne,
widząc go takiego”. – Widzieć.
„Dobre się
wysławiać”.
„Myślałam tylko osobie”.
„Wyglądał
zmarnowanie”. – Nie ma takiego słowa. Wyglądał na zmarnowanego.
„Nie byłam na to
silna”. – Wystarczająco silna, jeśli już.
„Od tego głupiego pomysły”.
„Znikał na godziny”.
– Czas jest pojęciem względnym, więc musisz to zdanie sprecyzować. Znikał na
tak długo czy tak krótko? Mógł znikać na długie godziny.
„Sprawcy tej dziwnej
rzeczy”. – Bohater nie stworzył przedmiotu, stworzył sytuację.
Ogólne
wrażenie.
Lepszy w środku niż
na zewnątrz. Ogarnij podstrony, żeby zachęcały, a nie odpychały. Muzyka i
zdjęcia wpychane do każdego posta do mnie nie przemawiają, piszesz opowiadanie,
a nie prowadzisz fotobloga. Historia jest niespójna, ma wiele niedociągnięć i
wręcz sprzeczności. Moja opinia jest taka, że gdybyś napisała romans w znanym
sobie świecie – naszym bądź innym, ale dokładnie określonym – to nie miałabym
się do czego przyczepić. Do tych fragmentów bardzo się przykładasz, a i dobrze
stworzone uniwersum nie jest romansidłu potrzebne, więc się sprawdza. Piszesz
jednak fantasy (SF), więc z powodu ogromnych luk w samej podstawie nie jestem
Ci w stanie wystawić więcej niż dostateczny. Błędów dużo nie robisz, więc
jesteś do odratowania. Tylko nie popadaj w grafomanię, najpierw porządnie
obmyśl, co chcesz napisać, a potem dziel się tym z internautami.
Tak więc trója i
polecam się na przyszłość, mam nadzieję, że pomogłam.
Pozdrawiam.
Na początek chciałam podziękować za ocenę. Dostałam - jakby nie patrzeć - zjebkę, ale nie mam jakiejś wielkiej złości. Pomyślałam, jednak, że wytłumaczę parę rzeczy.
OdpowiedzUsuńPierwsza z nich: naprawdę nie rozumiem twojego... czepiania się zdjęć, które nie są artami. Według mnie, to naprawdę niewiele osób tego nie lubi, JA tego nie lubię, więc dlaczego miałabym ich użyć? Poza tym, główna postać jest identyczna wyglądem do Andy'ego Biersacka, więc nie widziałam żadnej potrzeby zmiany. A tak nawiasem mowiąc: jeśli ktoś publikuje swoje zdjęcia do internetu, one nie są już prywatne.
Bardzo wytykałaś mi nienakreślenie tego świata. Blog jest wzorowany na filmie tego zespołu, a właściwie wiedziałam, że czytelnicy będą mieli chociaż odrobinę pojęcia o tym, dlatego, przyznaję, kompletnie to olałam. Oglądając LOTB, odniosłam wrażenie, że wszystko jest... blisko, więc tak to mniej więcej przedstawiłam. Właściwie, to "wbrew pozorom" nie odwiedzili wiele miejsc, więc nie czułam potrzeby, by wciskać tam więcej.
Och, dlaczego nikt nie przeniósł się do Europy? Z potrzeby walki o kraj, braku jakiegokolwiek transportu? To główne przyczyny.
Sceny +18 nie są dla wszystkich i mogę rozumieć twoje ewentualne zdegustowanie, ale dla mnie to normalna sprawa, dlatego takie rzeczy się u mnie pojawiają.
Główna bohaterka ma być ciapą! W jej sposobie widzenia jest ten fakt, że określa siebie buntowniczą, ponieważ nadal uważa, że taka jest. Mogłam niewystarczająco to podkreślić, jednak tak chciałam ją przedstawić. Jej miłość do Andy'ego ma własną nazwę - Syndrom Sztokholmski. Nie nazywam tego po imieniu w opowiadaniu, ale tak miało to wyglądać.
Och, sposób Svarta także ma swój własny urok, jeśli można tak to nazwać. Po prostu kiedyś znalazłam podobnego arta: upadły anioł układał martwe ciała w napisy i postanowiłam użyć ten dziwny sposób.
Po co zakładka z osobami, które informuję? Wydaje mi się, że w dużej mierze, by ludzie mogli pisać tam, a nie pod rozdziałami swoje nicki na TT lub cokolwiek innego.
Nigdy nie powiedziałam, że nie chcę. Jedyne, co robię, to podkreślam fakt, iż oczekiwałam więcej. Bo właśnie to trzeba robić, zawsze chcieć od siebie więcej. A przepraszanie za błędy, to zwykły gest kultury, jakikolwiek by nie był.
A tak na koniec: nie miałam świadomości, że robię tyle dziwnych błędów. To smutne.
Jeszcze raz dziękuję za ocenę bloga.
Moim zdaniem Twój argument jest inwalidą, jeśli chodzi o ten nieszczęsny świat przedstawiony. Bo to z leksza takie pójście na łatwiznę. Ktoś nie zna kanonu? "Nie muszę go opisywać, bo i tak nie będzie czytał. Opko jest tylko dla zaznajomionych z tematem i nie muszę się bardziej wysilać" - słabo. Ile razy czytałam książki, pomijając np. prequele, ale potrafiły dzięki opisom mnie wciągnąć na tyle, bym nie miała dziur i spokojnie mogła czytać bez żadnych konsternacji? To ciężka sztuka. Podejmujesz się wyzwania, publikując rozdziały ogólnodostępne w sieci i prosząc o ocenę. Twojej historii nie czytają tylko osoby zainteresowane tematem. Nie olewaj ich, tylko wypełnij luki, skoro jednak potencjalny czytelnik ma do nich zastrzeżenia.
UsuńInnych kwestii nie poruszę, bo to nie moja ocenka.
Pozdrawiam,
Skoia.
Oczywiście, wszystko rozumiem. To jest Twój blog i Twoje opowiadanie, możesz pisać co chcesz i jak chcesz. Ale niestety nie da się stworzyć opowiadania umieszczonego w wyimaginowanym świecie na podstawie czterominutowego teledysku.
UsuńTwórczość w internecie nadal ma prawa autorskie. Zdjęcia również.
Ocena jest obiektywna, nie mam jej nic do zarzucenia, zrobisz z nią, co będziesz chciała.
Pozdrawiam.
Jak to się nie da!
UsuńWszystko jest możliwe, jeśli chce.
Oczywiście, że się da :] . Dlatego w ocenie nie napisałam ani słowa o tym, że opowiadanie jest na podstawie teledysku. Ale ten filmik nie robi całej roboty odnośnie kreacji otoczenia, robi jej po prawdzie bardzo malutko. I tylko o to mi chodziło, by te brakujące części jednak w opowiadaniu zaistniały ^^ .
Usuń. A tak nawiasem mowiąc: jeśli ktoś publikuje swoje zdjęcia do internetu, one nie są już prywatne.
UsuńIdąc tym tropem, publikując swoje opko w internecie, tracisz do niego prawa, a więc ktoś szybszy i sprytniejszy może je wydać w formie książki i zbić kokosy.
Nope. Tak nie ma. Tak jak MyJoy wspomniała, istnieje coś takiego jak prawa autorskie. Internet to nie jakaś wolna amerykanka. Tutaj też są zasady.