Adres: Noise Pollution
Tematyka: Uniwersalny/pamiętnik
Oceniające: Lena i Skoiastel
Autor: Fucken_
UWAGA!
Jest to pierwsza ocena
napisana przez dwie oceniające. Lena zaczęła jakiś czas temu pisać tę ocenę,
jednak z powodów osobistych musiała wstrzymać tymczasowo działalność i
pozwoliła mi dokończyć pracę, jej wypowiedzi nie będą więc pełne, gdyż
komentowała wpierw wyrywkowo i nie zdążyła uzupełnić informacji. Postaram się
je w miarę możliwości skompletować w drugiej części oceny.
Już we wrześniu
planujemy rozpocząć przyjmowanie nowych zgłoszeń, chcemy więc jak najbardziej
oczyścić dotychczasową kolejkę.
.: LENA :.
PIERWSZE WRAŻENIE:
Noise pollution to w
dosłownym znaczeniu zanieczyszczenie hałasem. A w rozumieniu
ogólnym, chodzi o hałas wywołany przez samochody czy samoloty. Przyznam, że
adres dość interesujący. Zastanawia mnie, jakie będzie nawiązanie hałasu do
Twoich notek. Czy w ogóle ma to jakiekolwiek powiązanie? W jednej z Twoich
podstron można znaleźć odpowiedź. Piszesz, że nie powinno się adresu rozkładać
na czynniki pierwsze. Wziął się od nazwy zespołu – chciałaś, by był krzykliwy i
perwersyjny. Przyznam, nawet ci się udało.
„Takich chwil nie
zapomina się, kapisz?” – Do kogo należy
napis na belce? Umieściłabym tę informację gdzieś na blogu
np. w ramce noise pollution. I zastanowiłabym się, czy cytat na
pewno pasuje do tematyki Twojego bloga?
Wszedłszy pierwszy raz
na Noise Pollution, miałam mieszane uczucia. Nie wiedziałam, czego
się spodziewać po nazwie, gdyż skojarzyło mi się to z czymś brudnym,
nieestetycznym, hałaśliwym, chcącym zwrócić na siebie uwagę. I przyznam – blog
nie wygląda niechlujnie, lecz wygląd jest niedopracowany. To, jak się
prezentuje, nie zraziło mnie na tyle, by nie chcieć zapoznać się z Twoją
twórczością.
TREŚĆ:
Zajmujesz się różnymi
zagadnieniami na swoim blogu. Spodobał mi się post, w którym umieściłaś różne
cytaty i na nie odpowiadałaś.
POST 102: Wierszyk
ładny, prosty, idealny dla dzieci. Zastanawiam się – dlaczego napisałaś tam o
herbacie i o smerfach?
POST 101: Piękny
rysunek. Zadałaś pytanie, na które czytelnicy powinni sobie odpowiedzieć.
POST 75: Post
pamiętnikowy. Mówisz o swoim związku, o przyjaciołach i cieszysz się, że ich
poznałaś. Wstawiłaś zdjęcia, bodajże z imprezy.
POST 97: Piszesz o
zapomnieniu. O tym, jak bardzo się go boisz.
POST 49: Bolą
mnie... najbardziej te przekleństwa w poezji. Nie zrozumiałam głębszego sensu
Twojego wiersza, ale chyba o to właśnie Ci chodziło.
Wydaje mi się, że jest
za mało refleksji w zamierzonych refleksjach. Dużo postów tyczy się Twojego
życia, ale za mało widzę tam przemyśleń na tematy, których się podjęłaś.
Wszystkie tytuły masz w
języku angielskim.
POPRAWNOŚĆ:
` 001. I do what I want cuz I see, Nobody else can be
me…
Zastanawiacie się
pewnie… Skoro nie wiem, o czym pisać, to, dlaczego to robię? – zbędny przecinek po „to”;
` 075. Party all nights, afterparty oh god…
NIESTETY ZDJĘCIA NIE
DZIAŁAJĄ :(
Wenę mam, ale
mentalny leń nie pozwala mi tego przenieć na klawiaturę – przenieść;
Póki, co mam
ferię, więc ma lekką przewagę – pierwszy
przecinek zbędny; ferie;
Niestety chandra
na robienie zdjęć nachodzi mnie raczej rzadko, a szkoda – KLIK;
RAMKI:
Układ lewokolumnowy.
Po lewej: pole postów;
Po prawej: kategorie,
archiwum, popularne posty, komentarze, statystyki, uwaga.
STRONY znajdują się pod
nagłówkiem:
Dom – strona główna;
Fucken_ – kilka słów o
Tobie;
Reklama – buttony
Twojego bloga;
Elita – linki;
Noise Pollution –
interpretacja adresu oraz idei powstania bloga.
.: SKOIASTEL :.
Mnie zastanawia dziki
grawis w nagłówku oraz przy tytułach wszystkich postów, ale chyba nie od tego powinnam
zacząć. Szczerze? Pierwsze, co przyszło mi do głowy, gdy tylko odpaliłam bloga
w przeglądarce: nic ciekawego. Tu w ogóle jest jakiś szablon? Czy
nie jest on przypadkiem którymś z podstawowych, proponowanych przez Onet?
Rozumiem brak nagłówka obrazkowego, nawet cieszy mnie to, że blog nie wygląda
jak setki tysięcy innych, no ale ramka ze stronami stoi do połowy pusta i
generalnie jest tu odrobinę… nudno. Fakt, rajcują mnie nieziemsko wszystkie
skomplikowane efekty, gdy wysuwam sobie archiwum tudzież popularne posty, ale
niewyjustowany tekst, wszędobylska monotonna czcionka i zaledwie odrobina
kolorów niknących za tytułem sprawia, że blog nadal wydaje się na pierwszy rzut
oka dość oklepany i okrojony z jakiejkolwiek pomysłowości.
Logistycznie wszystko
gra – łatwo się poruszać i intuicyjnie odnaleźć to, czego się szuka, lecz – jak
zauważyła Lena – adres opowiada o hałasie, belka i tytuł również krzyczą do
mnie, że tego przecież nie da się zapomnieć, a tak naprawdę w szacie graficznej
nie odnajduję niczego, co mogłoby być choć odrobinę adekwatnym do wyżej
wymienionych elementów. Za jakiś czas będzie to wyglądać tak:
„Noise Pollution? Taki
blog? No coś kojarzę, ale w sumie zapomniałam”. Oferujesz mi
„obiecanki cacanki”, a czytelnik wzrusza ramionami i ziewa, zanim zacznie
wdrażać się w treść.
Pozwolę sobie przejrzeć
posty opublikowane od kwietnia 2014 roku, gdyż wtedy ukazał się pierwszy post
zeszłoroczny. Jest ich tylko osiem na siedemnaście miesięcy. Strasznie biednie
idzie Ci publikacja. Ciekawe, co na to Twoi czytelnicy? Niektóre posty mają też
budzącą wątpliwości długość. Ten ma przykładowo zaledwie 103 wyrazy:
`097. I know you were trouble, trouble…
Tylko, że już
zdążyłam zapomnieć o tylu rzeczach - KLIK;
Nie wiem, co o tej notce
powiedzieć. Rzucasz półsłówkami, zdaniami, które nic mi nie mówią. Być może
chciałaś, by brzmiały poetycko, ale przypadkowy czytelnik nic z nich nie
wywnioskuje. Wydaje mi się, że ta notka jest typową, która mogłaby się znaleźć
w Twoim pamiętniku – jasne. Ale publikując ją na blogu, chcesz, by dotarła do
potencjalnych odbiorców, a niczego im nie ułatwiasz. Wspominasz, że ostatni post opublikowałaś w grudniu 2013. To kawał czasu. Wszystko, co działo
się w ostatnim czasie, było piękne. Jak piękne? W jakim sensie? Nic
więcej nie dodajesz. Mam się domyślać, co działo się w Twoim życiu? Następnie piszesz o
panice, bo podejrzewasz u siebie kłopoty z pamięcią i boisz się, że zapomnisz, co się
wydarzyło. Potem od razu przechodzisz do innego tematu. Komuś spalił się dom.
Nie wiem komu, nie wiem dlaczego. Wszystko to zapisane jakby na pół
gwizdka. Tyle pytań… tyle pytań…
’099. Lose yourself, die…
Wiecie,co jest
najgorsze? – na pewno nie to, że zjadłaś spację;
Tylko, że ja nie
podchodzę do tego tak obojętnie – przecinek
zbędny;
Po prostu kręci
mi się czasem w głowie kiedy mijam moją podstawówkę – przecinek przed „kiedy”;
youtube – YouTube;
Obojętnie
co…Piękno to dziwne słowo – Obojętne, co… „Piękno” to
dziwne słowo;
„Powinieneś
odkrywać piękno, gdzie tylko można; większość ludzi w ogólenie dostrzega
piękna.” – w cytatach kropki stawia się po cudzysłowu,
nie w środku; w ogóle nie dostrzega;
Bo to blog mimo
wszystko, publiczny – bo to blog, mimo wszystko,
publiczny;
niezbyt popularny
a już na pewno nie tak jak photoblogi – przecinek przed
„a”;
Wszędzie trzeba
dostrzegać,czy jednak należy trochę się opamiętać?! Trochę mi już lepiej – spacja przed „czy” oraz powtórzenie „trochę”;
Ło boru, jaka ta notka
chaotyczna i fogle. Przez pierwsze dwa akapity zastanawiałam się, czy nie
poratować Cię dobrą radą. Znów piszesz o strachu przed przemijaniem, obawą
zapomnienia czegokolwiek. To przykre i naprawdę wywarło we mnie uczucie
współczucia, ale… zaraz potem piszesz, że jednak kochasz życie, kochasz piękno,
dochodzisz do wniosku, że wcale nie czujesz się źle. Robisz mi z mózgu papkę.
Nie nadążam za Tobą, dziewczyno!
Dodatkowo podejrzewam,
że nie masz bladego pojęcia, jaką męką dla czytelnika jest przechodzenie przez
tekst pełen egzaltacji, patosu, dziwnych związków przyczynowo-skutkowych,
niedopowiedzeń, zmiennych tematów, metafor. Bueh. Zawsze mam problem ze
skupieniem się przy nafaszerowanych niezrozumieniem treściach. Niekiedy nawet
nie chce mi się domyślać. Czasem „wprost” wcale nie znaczy „źle”. Piszesz, że
ten blog jest publiczny i nie możesz przekazać wszystkiego. Okej, rozumiem. Ale
nie wejdę Ci do głowy. Nie zajrzę do Twojego wnętrza i nie wyciągnę z niego
wszystkich potrzebnych mi informacji, by wydedukować, o czym są Twoje notki.
Jest to dla mnie niewykonalne.
Dowiedziałam się, że
rysujesz. Pochwal się kilkoma rysunkami na przyszłość. Zachęcaj czytelników do
swojego bloga. Niech znajdą w nim coś, co ich przyciągnie, a nie odrzuci.
`098. Drawing, drawing…
Studiowanie w
Hogwardzie samo w sobie nie sprawi, że życie będzie ekscytujące. Nie każdego
dnia zjawi się Voldemort i nie każdego odbędzie się mecz quidditcha. Dlatego
rzeczywistość trzeba pielęgnować samemu, dbać o nią jak się tylko da, bo
inaczej szybko umrzemy. Trzeba znaleźć siłę, by przezwyciężyć każdy marazm,
należy być czujnym, nie zasypiać i zawsze mieć przy sobie kredki – nawet w
miejscu, gdzie zdawałoby się, że powinno być ich pod dostatkiem.
Wkleiłam ten cytat
celowo, gdyż przykuł moją uwagę. Jest świetny, jak cała notka, chociaż nie
mogłam wkleić jej w całości. Najpierw opisałaś jeden z wielu dni na uczelni.
Opisujesz dokładnie, jak wygląda przygotowanie do pracy, przypominało to dopracowaną kartkę z
pamiętnika. Naprawdę przyjemny tekst, łatwy w wyobrażeniu
sobie, dla przypadkowego czytelnika również interesujący, bo o Twojej pasji, a
z drugiej strony – trudnym obowiązku. W podsumowaniu wykorzystałaś bliskie
młodym ludziom i bardzo adekwatne przyrównanie do Hogwartu. Wątpię, aby było
dla kogokolwiek niezrozumiałe, nawet moja pięćdziesięciosześcioletna matka
wiedziałaby, do czego nawiązujesz. I ładnie to wszystko spuentowałaś. Mamy więc
wstęp, rozpoczęcie i zakończenie. Krótką bajkę o Tobie, która pozwala choć na
chwilę wejść w Twój świat. A potem, jak na życzenie (ku mej uciesze), obrazy.
Swoją drogą, naprawdę mogą zapierać dech w piersiach. Jestem pod wrażeniem.
Tym
bardziej, skoro jesteś artystką, dlaczego nie wykorzystasz swoich prac w
stworzeniu genialnego, wbijającego się w pamięć szablonu? Możesz zawsze nawiązać współpracę z jedną z szabloniarni, autorki szablonów na pewno skusiłabyś swoimi pracami, które mogłyby wyeksploatować przy tworzeniu Twojego prywatnego szablonu. Właśnie po to, aby inni nie mogli
puścić Twojego bloga w niepamięć. Aby nie mieli takiego problemu, z jakim Ty
boisz się mierzyć. Pomóż im nie zapomnieć.
`100. I remember, i want it
back…
W tej notce pominę
fragmenty i pytania dotyczące Liebster Award, gdyż strasznie jestem cięta na
tego typu formy odznaczeń blogowych. Jest to
dla mnie zwyczajnie niesmaczne, chociaż rozumiem Twoją nostalgię za „starymi” czasami i głównie dlatego powstrzymam się od komentarza. Ale błędy chętnie sprawdzę:
na onecie – Onecie;
noise pollution – dlaczego nazwę swojego bloga zapisujesz małą literą?
Chciałam choć na
moment przypomnieć sobie jak to było kiedy o moich głośnych polucjach słyszało
wielu blogerów – przecinki przed „jak” i „kiedy”;
pisano o moim
blogu a czytelników miałam co nie miara – przecinek przed
„a”;
Przy okazji
wspomnę o tym, że nominuję więcej blogów, gdyż nie chciałabym nikogo wyróżnić – skoro nie chciałaś wyróżnić nikogo, musiałabyś nie nominować wcale.
Chciałaś wyróżnić WSZYSTKICH;
Natomiast kiedy
jestem w towarzystwie znajomych to wymyślamy jakieś kreatywne zajęcie – przecinek przed „to”;
Najpierw są
kontrowersyjni a potem płaczą – przecinek przed „a”;
nie jestem w
stanie wyobrazić sobie jakby to było – przecinek przed
„jakby”;
posłucham jego
wytłumaczenia a potem jej wypaplę – przecinek przed „a”;
spełniasz
wymagania by wypożyczyć samochód – przecinek przed „by”;
`101.
Balloons, balloons…
nie naliczycie
więcej balonów, niż dziewięćdziesiąt osiem – przecinek zbędny;
W tym poście wykazałaś się głębią przekazu. Nie
ma w nim nic sztampowego, oczywistego. Co jest zaletą wszystkich notek, bo nie
da się przewidzieć tematu każdej następnej i żadna nie jest podobna do swojej
poprzedniczki. Po przeczytaniu ich nie odczuwam psychicznego zmęczenia, nie mam
wrażenia, że to wszystko w koło Macieju, jedno i to samo. Nie wypowiadasz się,
jeśli nie masz niczego do powiedzenia. To też trochę boli, bo odstępy czasowe między
postami wołają o pomstę do nieba. Ale gdy już zdarzy Ci się coś naskrobać, nie
lejesz wody w postach, byle by tylko coś opublikować. Każda publikacja ma
konkretny temat i trzymasz się go, czasem (jak w tym przypadku) popuszczając
wodze fantazji. Piszesz o tym, co jest dla Ciebie ważne, tylko to się liczy.
Robisz to w dobrym stylu, dodatkowo poprawnie. Patetyzm i poetyckie
kwiatki, które zdarzało Ci się wrzucać w poprzednie notki, co było uciążliwe,
gdy jeden post ociekał nimi w całości, porzuciłaś na rzecz dobrego smaku. Z
biegiem czasu widać, że idziesz w dobrą stronę. Twój styl nie zmienia się od
samego początku, czuć w nim Ciebie, to wciąż ten sam sposób wyrażania swoich
odczuć, a mimo to mam wrażenie, że z notki na notkę ten styl kwitnie. Przecinki
i kropki najczęściej są na swoim miejscu. Przyjemnie się to czyta, gdy dodatkowo dodajesz zdjęcia swoich prac.
`102. Is it possible, is it…
Czy to
możliwe żyć tak jak smerf?
O rachunki
z pitami nie martwić się.
Mieć czas
by wypić herbatę rano.
Czy to
możliwe żyć tak jak smerf?
I co dzień
kolejną książkę jeść.
Głowę mieć
w środku pomalowaną.
Oto treść całego posta. Co mnie w nim zaintrygowało?
Na pewno skojarzenie z dzieciństwem. Za dzieciaka tata, wracając po pracy, czasem
przynosił mi jakieś drobiazgi. Najczęściej były to kolorowanki, ale
kilkukrotnie zdarzyło się, że dostałam kasetę Smerfnych Hitów. Tak się więc
składa, że znam większość przebojów bardzo dobrze. I Twój tekst od razu
sprawił, że odpaliłam Wujka Google i poszukałam znajomo brzmiącej nuty: KLIK. Co mnie
zaniepokoiło? Brak jakiegokolwiek komentarza z Twojej strony. Żadnej
najmniejszej wzmianki o inspiracji, przekształceniu istniejącego już utworu:
Czy to
możliwe żyć tak jak Smerf?
Pośród
drzew z ptakami budzić się,
Rosę z
konwalii pić co rano.
Czy to
możliwe żyć tak jak Smerf?
I co dzień
poziomki z krzaka jeść,
Głowę mieć
śmiechem obwiązaną.
Jakby na to nie patrzeć, wiele zaczerpnęłaś z
oryginału. Wypadałoby przynajmniej o tym wspomnieć. Dodatkowo w głowie pojawiła
mi się czerwona lampka. Może nie powinnam tak bardzo chwalić dnia przed
zachodem słońca? Poprzednia notka była zaskakująco genialna, a po tej… no cóż.
Nie mam nic do dodania, nie pozostaje mi nic innego poza rozczarowaniem.
Zapewne opublikowanie
tych sześciu wersów zajęło Ci minut dwie, ale poprzednią notkę wstawiłaś na
bloga 57 dni wcześniej, na kolejną notkę czytelnicy poczekali sobie aż 46 dni i
dostali…
`103. Reality is hard, reality is sad…
DOKŁADNIE 1:1 TREŚĆ POSTA `098. Drawing, drawing…
Powtórka z rozrywki. Nic nowego. Onet zrobił
Ci dowcip? Raczej nie chce mi się w to wierzyć, bo posty mają dwa różne linki:
Nie wiem, jak się do tego odnieść.
`104. Tell me, how old are you…
Naprawdę intrygująca notka o rzadko poruszanej
tematyce. Starość – nie radość, a młodość – nie wieczność. Świetna sprawa z
cytatami, które dodałaś. Urozmaicają notkę i dają Ci podstawę do komentowania
ich, rozwijając przy okazji temat posta.
Przejdę już więc od razu do podsumowania, bo
mogłabym pisać i pisać, a wniosek sam nasunął się już dawno – jesteś dobrą
bloggerką, potrafisz poprawnie pisać, zainteresować, przyciągnąć jak magnes
rzadko poruszanymi tematami, dodatkowo pokazujesz swoje prace, co również się
ceni dość mocno, ale jednocześnie odstraszasz nieregularnością w publikacji,
czasem zbyt górnolotnym stylem literackim. Przez publikację takich notek jak
102, mam wrażenie, że nie dbasz o czytelników, a bloga stworzyłaś dla siebie i
nie bardzo interesuje Cię, co, kiedy i jak opublikować. Coś w stylu: a, niech mają cokolwiek i się cieszą.
Podstawą do takich podejrzeń jest przede wszystkim metaforyka Twoich postów. Czasem nie piszesz
wprost, co wiele utrudnia. Jak wspominałam wyżej – nie jestem w stanie wejść do
Twojej głowy i dowiedzieć się, o co tak naprawdę Ci chodzi. Niektórych metafor nie
da się rozszyfrować, a sytuacji wyobrazić sobie, kiedy szczędzisz chociażby
ogólnikowych informacji. Często piszesz „A”, ale „B” czytelnicy muszą sobie
wyczarować.
Przedostatni post udowodnił mi, że trochę mieszasz się w
publikowanej treści. Ale bronisz się wybitną lekkością, posty czyta się szybko
i łatwo. Pod tym względem akurat przypadła mi do gustu taka forma pamiętnika. Nie wypisujesz bredni
takich jak szczegółowy opis całego dnia łącznie z adnotacją, co zjadłaś na
obiad. Bogaty zasób słownictwa sprawa,
że tekst jest jeszcze bardziej interesujący.
Wykorzystaj walory swojej
pisaniny, wyzbądź się niewielkich potknięć, które wymieniłam. Postaraj się
publikować odrobinę częściej, aby nie dać o sobie zapomnieć. Wszystko jest w
porządku, ale nie czuję powiązania z adresem. Jest tu zbyt spokojnie, zbyt
klinicznie, zbyt pusto. Nic się nie dzieje, a jeśli już, to rzadko jest do czego zajrzeć, bo posty są wszelakiej maści – długie, krótkie, z sensem i bez niego. Wszystko wydaje się wypadać losowo, w zależności kto na co trafi. Miło spędziłam czas na Twoim blogu,
ale nie ukrywam, że odrobinę się wynudziłam.
Na koniec sprawdzę jeszcze błędy w Twoich
podstronach, bo Lena nie zdążyła tego zrobić:
Fucken_
nigdy nie
będę idealna, i tak szczerze mówiąc, nie chce
taka być –
nigdy nie będę idealna i, tak szczerze mówiąc, nie chcę taka być;
Reklama
Chcę
byście pomogli mi
– brak przecinka;
Jest to
nie tylko reklama ale też wspomnienie poprzednich szablonów bloga – przecinek przed
„ale”;
Noise
Pollution
ponieważ
uważałam wszystko co robię za nie dość perfekcyjne – ponieważ uważałam
wszystko, co robiłam, za nie dość perfekcyjne;
PIERWSZE
WRAŻENIE I SZATA GRAFICZNA: 5/10
TREŚĆ: 28/40
POPRAWNOŚĆ:
17/20
DODATKI: 4/5
PUNTY
DODATKOWE: 0/5
Nie tym razem.
RAZEM:54/80
OCENA: DOSTATECZNY
(68%)
Szczegóły
systemu oceniania znajdziesz tu: KLIK
+
procentowy przelicznik WS tu: KLIK
0 Comments:
Prześlij komentarz