[21] ocena bloga: ferro-igni-dramione.blogspot.com

Adres bloga: Ferro Igni Dramione
Autorka: Anastasia
Tematyka: fan fiction — Harry Potter, Dramione
Oceniająca: Dafne


1. Pierwsze wrażenie i szata graficzna

Czemu ferro igni, tego nie wiem. Spróbuję dowiedzieć się z którejś z podstron, bo translator mówi mi, że z włoskiego „ferro" to żelazko, a „igni" ogień (po łacinie). Przejrzałam menu i odpowiedzi nie znalazłam, dlatego po prostu przechodzę dalej, bo nie widzę sensu w próbach odczytania symboliki połączenia żelazka i ognia; Google Tłumacz nie jest zbyt wiarygodnym źródłem wiedzy. „Ferro igni" rzekomo znaczy „z ogniem". Ok, Z Ogniem Dramione, Dramione z Ogniem. Będzie gorąco. Łacina taki mądry język, wsadźmy go wszędzie i niech ludzie się męczą.
Mieszasz łacinę z angielskim, sądząc po tytułach zakładek. Bez sensu, po co robić coś połowicznie? Zabrakło niemieckiego dla dramaturgii albo japońskiego, coby dodać egzotyki.
Napis na belce mówi o ogniu i stali. Skąd ta stal? Tytuł opowiadania, o którego ocenę prosiłaś, został przetłumaczony jako „er stalowe przeciwpożarowe". Chyba mam dość translatora na dziś. Jak już uparłaś się na łacinę, dołącz w widocznym miejscu tłumaczenie. Więcej z tego nerwów niż pożytku.
Czarno-szaro-czerwono tutaj. W sumie nie najgorszy pomysł ze zmianą tradycyjnego układu na trójkolumnowy. Nagłówek banalny, zbitka kilku obrazków i zdjęć, tradycyjnie z mądrym cytatem (przynajmniej to jedno jest po polsku) wisi sobie po prawej, z obu stron natomiast wyłaniają się ramki. Czcionka czytelna, dzięki Bogu. Chociaż nie bardzo rozumiem, czemu ta nadrzędna jest mniejsza od pobocznych. No nic.
Chaos. Ot co. Inaczej nie można nazwać ciągnącego się w nieskończoność tasiemca utworzonego z notek. Jedna na stronie głównej wystarczy, naprawdę. Ewentualnie dwie albo trzy, zwinięte. Teraz suwak ma mikroskopijny rozmiar, a całość wcale nie wygląda schludnie i zachęcająco.
O ja, masz nawet kolorowy, ruchomy kursor!
Widać, że nie uważasz szablonu za coś błahego i nieistotnego, ale końcowy efekt wcale nie jest tak spektakularny, jak oczekiwałaś; przede wszystkim przez pominięcie istotnych szczegółów. Poza tym, spójrz tylko na tytuły ramek po lewej są widocznie mniejsze niż po prawej. Niby mały defekt, ale kilka takich minusów i bang, całość traci w oczach czytelnika.
Ogólnie pierwsze wrażenie nie jest złe, ale Twój blog w żaden sposób się nie wyróżnia; ani dzięki nieznanej przeciętnemu człowiekowi łacinie, ani na skutek przepychu na głównej, ani poprzez bajerancki kursorek. Minimalizm byłby chyba lepszy.

5/10


2. Treść

Zgodnie z ustaleniami, zabieram się za całe opowiadanie „er stalowe przeciwpożarowe". Do dzieła!
Okej, prologu nie mogę nawet nazwać prologiem, bo to jeden akapit opisu opowiadania oraz niby zachęcające i intrygujące pytania o losy bohaterów. Czyli, krótko mówiąc, to samo, co wkleiłaś w zakładkę „About the story". Niczego nowego nie wnosi to do mojego życia, równie dobrze mogłoby tej notki nie być. Lepiej nie wstawiać prologu, niż wstawiać coś takiego.
Może rozdział pierwszy okaże się lepszy.
To czerwone jest praktycznie niewidoczne, a zaznaczony na biało tekst dla odmiany okropnie razi w oczy. Przeczytałam go, zainteresowana, co takiego postanowiłaś uwypuklić. Okazuje się, że to zwykła informacja od autora. Dowiaduję się przynajmniej, że translator jest głupi, a tytuł opowiadania to „Ogień i Stal". Wiesz, po polsku brzmi równie dobrze.
Wróćmy do treści właściwej.
Hermiona czyta mitologię grecką, która porwała ją niczym najbardziej fascynująca książka na świecie. Nagle interesuje się bogiem ognia i czuje, że coś ją z nim łączy. Czy to tajemnicze, mistyczne umiejętności pozwalają jej na utożsamianie się z bogami? Jakieś magiczne przeczucia, magnetyczne przyciąganie i inne takie, hm? Nie kupuję tego, ale w porządku.
Okej, mamy teraz kilka linijek tekstu, a w tym trzy przypisy. Wychodzi na to, że matka Hermiony chce jej podrzucić ruch w formie książki, by znalazła się w tajemnicy, ale najpierw Ab musi dokonać obrzędu transmutacji. To bardzo logiczne i zrozumiałe. 
„Wiedziała, że nim to się stanie, musi wykonać zadanie, lecz jeżeli była tak inteligentna jak reszta rodziny, to musiała sobie poradzić". Musi sobie poradzić, jeśli jest inteligentna, jak reszta rodziny. Aha. Ta dziewczyna, będąca czyjąś siostrą, ma chyba kompleks niższości. Przynajmniej odkryłaś jakąś cechę charakteru.
Nie wiem, kim są Rosalia i David. Poznałam już czterech bohaterów, kompletnie obcych. To dopiero pierwszy rozdział, a bohaterowie nie należą do kanonicznych; musisz wyjaśnić, jaką pełnią funkcję. Bez tego tekst jest dla mnie zbitką fragmentów rozmów nieznanych mi postaci, owianą aurą dość taniego mistycyzmu, pełnego niezrozumiałych zwrotów. 
Do puli ludzi-których-nie-znam-i-nie-mam-pojęcia-co-robią dochodzą Dominica i Sonya. Wygląda na to, że to jakaś jedna wielka czarodziejska rodzinka.
Nie no, chyba zaraz się roztopię. Pojawia się kilkuwersowy liścik napisany po łacinie. Widnieją przy nim gwiazdeczki. Pewna, że w przypisach znajdę tłumaczenie, zjeżdżam sobie suwaczkiem... A tam co? Informacja, że to tekst po łacinie, napisany przez Ciebie.
Dużo się dowiedziałam, nie ma co. Cieszę się, że interesujesz się tym językiem i coś tam w nim tworzysz, ale reprezentuje to zerową wartość, gdy nie wiem, co oznacza.
Cudownie. Rozdział złożony z sześciu krótkich fragmentów, w których skaczesz od bohatera do bohatera, niczego nie wyjaśniając. Domyślam się już, że Hermiona jest częścią magicznej rodzinki, która włada żywiołami, i że postawiono przed nią niezwykle ważne zadanie. Szkoda tylko, że po drodze wprowadziłaś mnóstwo bohaterów, którzy na razie są tylko imionami i nie mają żadnych konkretnych cech, urządziłaś sobie wycieczkę między jednym z nich a drugim oraz owiałaś to wszystko dość sztuczną aurą, zbudowaną za pomocą tylko i wyłącznie obcych pojęć... Może dwójka będzie bardziej logiczna i uzyska formę spójnego rozdziału.
Mówisz, że Hermiona rozszyfrowała zagadkę i przeszła do wykonywania zadania. Szkoda tylko, że nie wiem, jaką funkcję pełni to zadanie, jak do niego doszła, ani co po drodze musiała zrobić. Poskąpiłaś też jakichkolwiek opisów uczuć, jakie musiały bohaterce towarzyszyć. Jak na razie wydaje się być z nich całkowicie wyzuta, a chyba nie taki efekt chciałaś osiągnąć. 
- Doskonale! Przygotuj się na opis trzeciego bóstwa.
– Jestem przygotowana.
– A więc...
– Nie zaczyna się zda.."
Boże, naprawdę? To baaaardzo tani humor. Nie sądzę, by w czasie rozmowy o nadprzyrodzonych bóstwach komukolwiek przyszłoby do głowy pouczać jeszcze w tak błahej sprawie swoich nietypowych egzaminatorów. Musiałby być pełen buty i po prostu głupi, a Ty zdążyłaś już kilka razy podkreślić inteligencję panny Granger.
(...) bowiem od tego, czy dziewczynie uda się przejść próby, zależało czy Tony i Bella będą mogli rozpocząć naukę w Hogwarcie". Aha, dołączają Tony i Bella, czyli kolejne obce mi osoby, których edukacja z nieznanych powodów jest uzależniona od Hermiony. Czemu? Nieważne! Czytelniku, sam sobie odpowiedz!
Oho, nagle, ni z tego, ni z owego, przeskakujemy do Malfoya.
Nie widzę sensu w dzieleniu rozdziałów na tak krótkie fragmenty, jak ten: Po przebudzeniu młoda czarownica postanowiła wyruszyć na poszukiwaniu drugiej próby. Po godzinie wędrówki spotkała..." Czy chcesz w ten sposób wywołać zaciekawienie dalszym ciągiem? Bo na tę chwilę udało Ci się jedynie mnie zirytować.
Pierwsza próba przypominała w istocie egzamin, bo polegała na wymienieniu z pamięci imion bóstw. Naprawdę emocjonujące i gruntownie sprawdzające umiejętności Hermiony. A mistycyzmu wokół tego tyle, jakby miała co najmniej rzucić się na armię smoków. No nic, może druga próba będzie bardziej przemyślana. Zobaczmy, co w trójce.
Uuu, a to co znowu? Kłopoty w raju? Biało mi!
„Teraz orzechowoka prawie od razu podeszła do ścian budynku (...)" Orzechowooka? Doceniam chęć uniknięcia powtórzenia, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność...
„Młoda latorośl państwa Granger nie rozumiała co ma to oznaczać". To Hermiona jednak jest córką Grangerów? Kurczę, chyba się gubię.
„Brązowowłosa zrozumiała, że jeżeli koloseum jest podzielone na cztery części, to muszą one odpowiadać czterem żywiołom, co jest jednoznaczne z tym iż każda  część odpowiada jednemu z nich". Widzę, że lubisz tłumaczyć oczywiste rzeczy. Nie wiem natomiast, jaki ma to cel, bo chyba każdy, kto umie czytać, umie też dzielić w zakresie czterech. 
„Do tej pory nikt nie wiedział na ile jest to prawdą, ponieważ przyszłości nie da się przejrzeć, gdyż kształtuje się ona poprzez nasze wybory, a pani ognia miała ich w swoim życiu bardzo wiele, prawda?" Pytasz mnie, czy próbujesz wywołać refleksję?
Cóż, dwie pierwsze części to bardzo długie, zagmatwane opisy, opowiadające historię Hermiony. Pełno tutaj podniosłej gadki o żywiołach, panach, księżniczkach i innych takich. Nie ma natomiast podziału na akapity, przez co ciągnie się toto w nieskończoność i przypomina potok składniowy.
Trzecia część jest jeszcze gorsza. Zaznaczony tekst to u Ciebie jeden akapit. Nie zmieścił mi się nawet na ekranie. Litości!
„Spróbujcie sobie wyobrazić zdziwienie Granger kiedy zobaczyła na podłodze znak czterech żywiołów". Aaa! To taki sposób wybierasz, huh? Zwracanie się do czytelnika? No cóż. By the way, ja bym nie była tym widokiem zdziwiona, bo wcześniej wszystko było alegorią tych czterech żywiołów, nawet wilkopodobne zwierzę.
(...) było zasiane zboże, jednakże nie zdążyło jeszcze wyjść ponad ziemię i tkwiło pod nią".
Skoro nie zdążyło wyjść ponad ziemię, to chyba logiczne, że pozostało pod nią i nie trzeba tego czytelnikowi, niczym idiocie, tłumaczyć.
„Ironia prawda?" Takie pojedyncze wstawki wcale nie sprawiają, że pogłębia się Twój kontakt z czytelnikami.
„Nagle przed jej oczami ukazały się wilki, jednak nie takie zwykłe". Kunszt literacki, ot co.
Czyli drugą próbą było uniesienie rąk i niekontrolowane zniszczenie (pojawiającymi się znikąd kulami ognia) wilka, który reprezentował inne żywioły. To ma sens.
Cieszę się, że dotrwałam do końca. Wreszcie pojawiły się jakieś opisy, ale miały formę przydługiego tasiemca pełnego powtórzeń, dlatego nie mogę nazwać tego w pełni pozytywną zmianą. Niestety, wyszło trochę nieporadnie. Powtarzałaś nie tylko pojedyncze słowa, ale całe zdania. Ileż razy można czytać o tym, że to i tamto symbolizuje cztery żywioły, że wszystko jest niepojęte, że Hermiona (pod różnymi wymyślnymi nazwami, od orzechowookiej do młodszej latorośli państwa Granger) nie wie, co myśleć, że to takie piękne i niesamowite... Tak naprawdę kwintesencję emocji Hermiony mogłabyś zawrzeć w kilku zdaniach i na to samo by wyszło, jeśli chodzi o przekaz. Zdecydowanie musisz popracować nad budową opisów bogatych w treść, a nie tylko formę.
Czwórka na tapetę.
„Draconie Lucjuszu Malfoy, mam zaszczyt mianować cię jedynym Księciem Stalowego Księżyca, dziedzicem Ćandry". Nie wiem, dlaczego, ale ta Ćandra strasznie mnie śmieszy. Pewnie dlatego, że wymawia się i tak jako „ciandra", w języku polskim „ć", „ś" czy „ź" nie występują przed samogłoskami, bo i tak zostają zmiękczone. No ale jest Ćandra, ma brzmieć egzotycznie. Chyba że to kolejne zapożyczenie z języka obcego, to też bardzo prawdopodobna wersja.
„Powoli otwierała swoje duże, czekoladowe oczy". A nie orzechowe?
„(...) wymawiając ostatnie słowo, zakreśliła palcami w powietrzu cudzysłowie". Cu... dzy... słowie?... Taki wyraz istnieje, ale nie jako biernik... CUDZYSŁÓW.
Właśnie Abigail powiedziała Hermionie, że może nazywać ją matką, a ta, zamiast zainteresować się, skąd ta poufałość, skupia się na tym, że kobieta użyła liczby mnogiej. Trochę dziwna kolejność priorytetów, ale dobrze, może jest po prostu skołowana.
„– Ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego? – spytała, ale niemal od razu dodała – Zaraz, zaraz! To... ja? – nie dowierzała". Nie ma co, bardzo błyskotliwa ta Twoja Hermiona. Właśnie kobieta opisała w skrócie jej ostatnie losy, a ona potrzebowała chwili, żeby zrozumieć, że to o niej mowa.
Podoba mi się natomiast motyw ze zmianą koloru oczu, jest w nim coś zmysłowego i zarazem tajemniczego.
„– Nie może wiedzieć wszystkiego o....
Zdanie zostało ucięte przez zamknięcie drzwi".
I znów, bardziej mnie zirytowałaś, niźli zaciekawiłaś. Może rozdział piąty, ostatni z opublikowanych, wniesie coś nowego do Twojego stylu.
Dziewczyny się poznają. To oczywiście dobrze rokuje, ale dlaczego ograniczają się do powiedzenia, jaki kolor lubią, jakie książki czytają i do którego domu w Hogwarcie chciałyby trafić? To trochę płytkie, niewiele o nich mówi i przypomina bardziej mantrę, jedną z tych recytowanych, gdy ktoś każe Ci powiedzieć coś o sobie przed grupą nieznajomych osób, a Ty mówisz to, co jako pierwsze ślina przyniesie na język.
„Czy jest tu gdzieś kominek? – zapytała po chwili „odnaleziona”". Tobie już chyba naprawdę brakuje synonimów...

Dobrze, czas na podsumowanie tego, co miałam okazję przeczytać na Twoim blogu.
Wiem, że to dopiero początek, ale skoro poprosiłaś o ocenę akurat tego utworu, wywiążę się z  zadania. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego zdecydowałaś się na Dramione. Jak na razie, świata wyjętego z serii o Harrym Potterze jest tyle, co kot napłakał. Właściwie w ogóle nie zajmujesz się kreacją świata przedstawionego. Wiemy, że akcja rozgrywa się po wojnie, a wydarzenia nie są w pełni kanoniczne, np. Ron i Hermiona nie zostali parą. Wielokrotnie nazywałaś Hermionę nastolatką. Skoro tak, wszystko musi się dziać bezpośrednio po zakończeniu bitwy o Hogwart. Poskąpiłaś jednak jakichkolwiek informacji na temat tego, jak bohaterowie odnaleźli się w życiu, co ich łączy, jakie mają plany... Mówisz tylko, że chcą wrócić do Hogwartu po to, by ukończyć opuszczony siódmy rok, tak? Bo o funkcjonowaniu Hogwartu też nic nie wiemy.
Bardzo dużo uwagi poświęcasz natomiast wszelkim bogom i boginiom. Wiem bardzo wiele o mitologiach, którymi najwyraźniej się interesujesz. Nie jest to zły motyw nawet jeśli czytanie obco brzmiących nazw, o których nic się nie wie, jest męczące i nużące ale wklepywanie suchych faktów, zasypywanie czytelnika imionami bogów i ogólnie prawienie na ich temat nie wypełnią pustki w kreowaniu świata akcji.
Podobnie dzieje się z opisami. Nie dowiedziałam się za dużo o uczuciach targających bohaterami jeśli nie liczyć płytkich sloganów, wrzuconych gdzieś w wypowiedź narratora wiem za to, jakiego zapachu był płyn do kąpieli, którego używała Hermiona. Spójrz np. na ten fragment: „Dlaczego akurat MOJE życie musi być tak skomplikowane?” – pomyślała. Po dwudziestu minutach, w czasie których Hermiona zastanawiała się nad swoim żywotem, postanowiła wyjść z wanny, gdyż woda powoli stawała się zimna". Do tego właśnie ograniczają się Twoje opisy przeżyć wewnętrznych; do rzuconego gdzieś cytatu czy hasła, równie szybko porzuconego.
Przez to niewiele wiem o bohaterach. Podkreślasz, że Hermiona jest inteligentna, ale nie popierasz tego konkretnymi czynami. Rozwiązanie zagadki właściwie zostało nieco zbyte, a jej geniusz w drugim zadaniu polegał na tym, że wystawiła ręce, nie wiedząc, co robi. Cały czas była jednak zafascynowana i skonfundowana, ale nic poza tym o niej nie wiemy.
Poznałam już kilkunastu bohaterów, każdy okazał się równie bezpłciowy. Jedyną charakterystyczną cechą jest nieśmiałość jednej z sióstr. Nawet wstawki o Draco pozbawione są jakiegokolwiek przesączenia jego podłym charakterkiem albo czymkolwiek innym (zależy, czy ma być on kanoniczny, czy nie; tak czy owak, musi mieć jakieś cechy personalne).
Skoro już o wstawkach mowa... Naprawdę myślisz, że zestawienie kilku krótkich, niepasujących do siebie fragmentów, gdzie każdy jest z innej parafii, to dobra recepta na spójne, zrozumiałe i interesujące opowiadanie? Widzę, że masz na to wszystko koncepcję, ale najwyraźniej nie możesz się zdecydować, o czym i o kim w danym momencie pisać albo najzwyczajniej w świecie nie wiesz, jak to połączyć. Mogłaś to rozgraniczyć na pisanie raz z perspektywy Draco, a raz z perspektywy Hermiony, albo prowadzić równolegle dwie historie i doprowadzić później do ich złączenia; równolegle nie znaczy jednak przeplatając je non stop w każdym rozdziale". Bardzo kiepski efekt, próba zaciekawienia czytelnika, która w efekcie okazuje się skutkować zdenerwowaniem i rozdrażnieniem spowodowanym skakaniem z kwiatka na kwiatek, które finalnie nic konkretnego nie wnosi.
Twój styl nie jest dobry. Opisów albo w ogóle nie ma, albo ciągną się przez cały rozdział jako jeden długi i ciężki akapit. Ciężki, bo pełno w nim rozdrabniania i powtarzania tych samych fraz, a za to mało konkretów i zdań poświęconych emocjom. Nie wspominając już o powielaniu wyrazów i tworzonych na siłę, sztucznych synonimach, które w konsekwencji brzmią po prostu śmiesznie. Profesjonalne słownictwo wyjęte z mitologii ani wstawki w obcym języku, przeciętnemu człowiekowi nieznane, nie podnoszą wcale walorów językowych opowiadania. Brak tutaj jakiegokolwiek wyważenia, notuję przerost formy nad treścią, a i forma, jak widać, wcale nie jest zadowalająca.
Na dodatek, w jednym czy w dwóch rozdziałach zastosowałaś apostrofę do czytelnika. Potem ten pomysł odrzuciłaś. Wygląda to jak eksperyment, z którego postanowiłaś tak po prostu sobie zrezygnować, jakby nigdy nie zaistniał. Zgoda, warto eksperymentować ze stylem, by szlifować warsztat, ale rzucenie jakiegoś kompletnie niepasującego do reszty opisu prawda?", skierowanego zresztą jakby do nikogo, nie buduje wcale kontaktu z czytelnikami. To nie jest typ opowiadania, do którego ten rodzaj narracji pasuje.
Przed Tobą bardzo dużo pracy. Musisz nadać opowiadaniu spójność, uczynić je bardziej przystępnym dla czytelnika, wypełnić luki w świecie przedstawionym i popracować nad piórem na razie na pewno nie można nazwać go lekkim. Cóż mogę dodać? Polecam dużo ćwiczyć i nie porzucać pisania, ale nanieść na wszystko poprawkę. Podkreślam: nie wystarczy nagromadzenie słów w obcym języku, podawanie mądrych cytatów mądrych ludzi na początku każdej notki czy wykład z mitologii i etymologii boskich imion, by stworzyć aurę mistycyzmu i tajemniczości.
Poleciłabym przerobić opublikowane już rozdziały, a przy następnych skupić się bardziej na świecie przedstawionym, charakterze bohaterów czy spójności, niźli na wpychaniu w każde możliwe miejsce zapożyczeń z mitów. Gwarantuję, że opowiadanie stanie się bardziej lekkie, przystępne dla przeciętnego czytelnika bo nie każdy musi być tak zagorzałym fanem mitologii, by chcieć wciąż i wciąż o niej czytać i tym samym bardziej interesujące. Dobrze zrobi też podkręcenie tempa akcji, które rzeczywiście nie może być szybkie w pierwszych rozdziałach, ale tym bardziej nie może sprawiać, że akcja ciągnie się i ciągnie, nie porywa, nie wciąga, nie interesuje. I nie zapominaj też, że zdecydowałaś się pisać fanfik chciałabym więc czuć, że to właśnie fanfik czytam, a nie opowiadanie tematyczne, określone mianem fantasy. Bo takie, przeznaczone dla węższego grona odbiorców, również mogłoby być ciekawe, ale... skoro powiedziało się a, to trzeba powiedzieć również be. Musisz się w tym odnaleźć. To wymaga przemyślenia i koncepcji, a nie tylko zapału, którego Ci w żadnym wypadku nie odmawiam. Powodzenia!

15/50


3. Poprawność

Rozdział pierwszy

Najbardziej wciągnęła ją historia anioła żywiołu ognia - Agni. Nie wiedziała jednak dlaczego to właśnie ta historia ją intrygowała.
Historia, historia powtórzenie. Przecinek przed dlaczego. Agniego.

Nawet nie wiedziała jak wiele.
Przecinek przed jak wiele.

Nie chodziło o to, że może tego nie zaakceptować, ale o to jak ona sobie poradzi z tak wielką mocą i z powierzonym jej zadaniem by ją odzyskać.
Przecinki przed jak i by.

 (...) usiadła wyciągając w między czasie czasopismo.
Przecinek przed imiesłowem. Międzyczasie.

Zdezorientowana dziewczyna próbowała przypomnieć sobie w jakim języku może to być napisane. 
Taka inteligentna niby, przecież na pierwszy rzut oka widać, że to łacina! Przecinek przed w jakim.

Przepowiednia mówi, ze jedna (...)
Że.

(...) gdzie czeka cię przeszkoda, którą pokonasz jedynie siłą ducha i wiar.
Wiara to rzeczownik niepoliczalny.

Oni doskonale wiedzieli dlaczego ona tam się znajduje
Przecinek przed dlaczego. Jaka ona? Operujesz zaimkami, a nie nazwałaś rzeczowników, od których pochodzą.

Wiedzieli też, że dziewczyna doskonale poradzi sobie z zadaniem i co się stanie jeżeli je wykona.
Przecinek przed jeżeli.

Rozdział trzeci

Po godzinie wędrówki przed jej oczami pojawił się ogromny budynek z daleka przypominający rzymskie koloseum, jednak kiedy nastolatka podeszła bliżej zauważyła, że nie do końca wygląda ono tak jak te wiele lat temu w Rzymie. 
Przecinki dobra rzecz! Po godzinie wędrówki przed jej oczami pojawił się ogromny budynek, z daleka przypominający rzymskie Koloseum, jednak kiedy nastolatka podeszła bliżej, zauważyła, że nie do końca wygląda ono tak, jak... Nie, „jak te wiele lat temu w Rzymie" nie brzmi dobrze. Te Koloseum (co, nawiasem mówiąc, poprawne nie jest), te lata czy te coś jeszcze innego?

Gdy się na nie patrzyło można było odnieść wrażenie, że jest ono podzielone na cztery części (...)
Gdy się na nie patrzyło, można było... Nie potrzebujesz zaimka, wiadomo, że chodzi tutaj o ten konkretny budynek.

Pierwsza część mieniła się delikatną bielą zmieszaną z błękitem, a po podejściu do niej czuło się delikatny powiew wiatru, a na ścianach tej części pojawiał się delikatny obraz chmur „sunących” w nicość.  
A, a powtórzenie. Delikatną, delikatny kolejne powtórzenie. I znów: „tej części" nie jest potrzebne, bo cały czas opisujesz ten sam element i oczywiste jest, że masz go na myśli.

(...) która oddzielała części, one znikały, a po drugiej stronie pojawiały się na nowo. Kiedy Hermiona wyrwała się ze swego rodzaju transu, odsunęła się od „nieba” i podeszła do następnej części. 
Części, części powtórzenie. Zacytuję koleżankę z Załogi: „Hermiona ma jakiś swój prywatny rodzaj transu? Łał!"

 (...) by zobaczyć co znajduje się (...)
Przecinek przed co. Mieszasz czasy.

magicznego -  bo to było więcej niż oczywiste, że ma to duży związek z magię, lecz nie tylko – koloseum. 
To, to powtórzenie. Z magią literówka. „Lecz nie tylko", kiedy nie wyjaśnia się tego drugiego punktu widzenia, wygląda po prostu źle.

(...) poczuła jakby coś ruszało się pod jej stopami.
Przecinek przed jakby.

Tak pod nimi nastało lekkie trzesienie ziemi, ale nie bała się go. 
Trzęsienie, to raz. A dwa dlaczego, do diaska, to zdanie rozpoczyna się od „tak"?

Po wyjaśnieniu sobie wszystkiego w głowie postanowiła w końcu zobaczyć co tym razem ukaże jej się na murach starożytnej areny. 
Po wyjaśnieniu sobie wszystkiego w głowie, postanowiła w końcu zobaczyć, co tym razem ukaże jej się na murach starożytnej areny. Ale... Co ona sobie w głowie wyjaśniała?

Młoda latorośl państwa Granger nie rozumiała co ma to oznaczać.
Przecinek przed co

 Nie wiedziała jakie połączenie tkwi między tymi dwoma żywiołami.
Przecinek przed jakie. Tkwiło, znów mieszasz czasy.

(...) co jest jednoznaczne z tym iż każda  część odpowiada jednemu z nich.  
Przecinek przed .

Historia jej zaginięcia była nie do końca prawda, ale i nie do końca kłamstwem. Była to bowiem długa historia (...)
Prawdą. Historia, historia powtórzenie. Coś może być kłamstwem albo prawdą.

Tak, bowiem istniało jeszcze proroctwo, w której było zapisane (...)
Co ty masz z tym „tak"? TO proroctwo, W KTÓRYM było coś zapisane.

Jego siostra, a zarazem jego przeciwieństwo, czyli pani życia oraz cztery siostry.
Jego siostra oraz cztery siostry, aha. Jego, jego.

(...) gdzie nikt nie mógł jej odnaleźć prócz nich.
Gdzie nikt prócz nich nie mógł jej odnaleźć.

(...) które pokażą czy może ona powrócić do prawdziwej rodziny (...)
Przecinek przed czy.

(...)  które mówiły o tym jak odnajdzie ona miłość (...)
Przecinek przed jak.

Do tej pory nikt nie wiedział na ile jest to prawdą (...)
Przecinek przed na ile. Było.

Wszystko wydawało się jej takie niemożliwe i niesamowite, a zarazem straszne i dziwne, jednak ona nie bała się tego.
Po co to „ona"? No po co?

Odczuwała za to dziwne mrowienie  w swoim ciele (...)
Zdziwiłabym się, gdyby odczuwała mrowienie w czyimś.
 (...) z tym co się wokół niej działo.
Przecinek przed co.

Po chwili zastanowienia postanowiła podejść do trzeciej już części. Była ona związana z wodą. Z każdym krokiem wydawało jej się (...)
Chyba naprawdę musisz większą uwagę zwracać na zaimki. Z tego fragmentu wynika, że podmiotem w ostatnim zdaniu jest trzecia część. A tak być nie może, jeśli chcesz zachować logikę wypowiedzi.

(...) wydawało się jakoby gdzieś niedaleko znajdywał się ocean, bądź morze.
Przecinek przed jakoby, za to brak przecinka przed bądź.

Miało ono takie cechy jakie panna Granger zawsze chciała mieć.  
Przecinek przed jakie.

Chciała być spokojna, a głównie aby takie było jej życie (...)
A raczej, aby takie było jej życie.

(...) po tym jak ze słynnym Harry'm Potter'em (...)
Zabijcie mnie. ZABIJCIE. Harrym Potterem. HARRYM POTTEREM, na Boga! DO CZYTANIA, ALE TO JUŻ! (KLIK) Przecinek przed jak.

To wszystko niosło ze sobą wielką sławę i obowiązki, ale także wszystko podane na tacy. 
Wszystko, wszystko.

Tutaj musiała wykazać się by zdobyć informację, albo stąd wyjść. 
Tutaj musiała wykazać się, by zdobyć informację albo stąd wyjść. 

Nie zastanawiając się dłużej odeszła od ściany (...)
Nie zastanawiając się dłużej, odeszła od ściany...

Nie miała pojecia dlaczego to właśnie tam najbardziej ją ciągnęło
Pojęcia. Przecinek przed dlaczego.

Może dlatego, iż miała ona dosyć ognisty temperament.
Po. Co. To. Ona.

Zostać by czuć i słuchać.
Przecinek przed by.

Z zamyślenie wyrwał ją fakt iż przyjemne zjawiska zanikały (...)
Przecinek przed .

(...) że musi zobaczyć jeszcze co pokażą (...)
Przecinek przed co. Wywaliłabym "jeszcze".

(...) był jakby.. szczęśliwy?
Kropka lub trzy kropki. Dwie funkcjonują tylko w postaci pionowej.

Taki sam jaki widniał na ścianie.
Taki sam, jak ten, który widniał na ścianie. 

Nie wiedziała dlaczego tak uważała.
Przecinek przed dlaczego.

(...) przed jej oczami pojawiło się zwierzę. Na pierwszy rzut oka przypominał zwykłego wilka (...)
Zwierzę PRZYPOMINAŁO wilka. 

Hermiona nie potrafiła opisać tego co czuła
Przecinek przed co.

Wiedziała iż będzie to niebezpieczne (...)
Przecinek przed .

Spróbujcie sobie wyobrazić zdziwienie Granger kiedy (...)
Przecinek przed kiedy.  

(...) rzeczy jakie dziewczyna zrobiła. 
Przecinek przed jakie.

(...) chłopak może sobie nie poradzić i dać się ponieść emocją.  
E. M. O. C. J. O. M!

Co bowiem może się wydarzyć kiedy (...)
Przecinek przed kiedy.

Ironia prawda? 
Ironia, prawda?

Władcy żywiołów kiedy się o tym dowiedzieli wysłali ją w inny świat wpędzając tym samym (...) 
Władcy żywiołów, kiedy się o tym dowiedzieli, wysłali ją w inny świat, wpędzając tym samym...

Może sam plan byłby dobry gdyby nie mały istotny fakt. 
Przecinek przed gdyby. Mały, istotny fakt.

Nie znali oni niestety ostatnich wersów tego tekstu.
Po co to „oni", skoro z poprzednich zdań wszystko o podmiocie wiemy i możemy się go z łatwością domyślić? 

(...) wiersz opowiadający o czterech żywiołąch.
Żywiołach.

(...) nie rozumiała co on ma oznaczać. 
Przecinek przed co. Miał.

Wszystko do działo się dalej trwało zaledwie kilka sekund. 
Wszystko, co działo się dalej, trwało zaledwie kilka sekund.   

 (...) na przeciw Hermiony pojawiły się Aditja (...)"
Naprzeciw.

(...) że potrafi zrobić coś czego inni nie dali by rady.
Przecinek przed czego. Cząstkę „by" piszemy łącznie z osobową formą czasownika.

Wyglądało to tak jakby nieokrzesany żywioł omijał ją.
Przecinek przed jakby.

 Po chwili, jednak zorientowała się (...)
Bez przecinka.

Po chwili, jednak zorientowała się, że biegną one w jej stronę.
ONE. ONE. ONE.

Nie rozumiała co się stało (...)
Przecinek przed co.

Witaj o Pani Ognia! 
Witaj, o Pani Ognia!
    
 Powoli otworzyła oczy i to co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
Powoli otworzyła oczy i to, co zobaczyła, przeszło jej najśmielsze oczekiwania.

Z jej rąk prowadziły „strumienie“ ognia. 
Co prowadziły? Psa na smyczy?

Nastolatka nie wierzyła w to co widziała. 
Przecinek przed co.

Uniosła ręce nas swoją głowę (...)
Nad.

(...) jednakże nic jej nie dotknęło tylko ominęło i spadało obok.
Przecinek przed tylko.

(...) a ona czuła się jakby podczas teleportacji.
Przecinek przed jakby.

(...) nie miała zielonego pojęcia co się dzieje.
Przecinek przed co     

(...) tak szybko jak mrok nastał, tak szybko zniknął.
Przecinek przed jak.

Rozglądała się po pokoju puki nie poczuła ogromnego bólu w skroniach.
PÓKI! Przecinek przed póki.


Rozdział piąty
 
  Był zagubiony i zły, dlatego że tajemnicza aura w niczym mu nie pomogła i nie wyjaśniła, jednak najbardziej frustrował go fakt (...)
Czego nie wyjaśniła? 

Istotne było tylko to, że stawiało Harry'ego w trudnej sytuacji.
Ale co go stawiało w tej trudnej sytuacji?

Nie wiem do jakiego domu chciałabym trafić (...)
Przecinek przed do jakiego.

Mój ulubiony kolor to błękitny i granatowy.  
To już dwa ulubione kolory, a nie jeden.

Lubię kolor czerwony i złoty. 
Jak wyżej.

(...) która słuchała wszystkiego co mówiła pozostała trójka.
Przecinek przed co.
 
Tony chodził w te i we wte po pomieszczeniu.
  - KLIK. Poczytaj.

(...) był zbyt zdeterminowany. Czuła się bezradna. Ostatnia nadzieja była w Nich.
Był, była powtórzenie.

Przez ten czas poznały się na tyle, by między nimi zaczęły tworzyć się początki dziwnej, łączącej ich więzi. 
Skoro między nimi, to wiadomo, że łączącej. Je, mowa tutaj o samych dziewczynach.

(...) tę niby „moc", ale nie miał pojęcia jak. 
Nie potrzeba tego niby", skoro użyłaś już cudzysłowu.
 

Zakładka o opowiadaniu

(...) stawia czoła życiu codziennym.
— Życiu codziennemu.

Zakochuje się w kimś w kim nie powinna.
— Przecinek przed w kim.


Twoje rozdziały nie są długie, ale w niektórych wręcz roi się od błędów; dobrym przykładem może być chociażby rozdział trzeci. Musisz popracować nad poprawnością, bo na tę chwilę częste pomyłki po prostu odrzucają.
Dominują błędy interpunkcyjne (głównie związane ze złym umiejscowieniem przecinka lub po prostu jego brakiem; polecam lekturę prostych zasad, nie stawiasz przecinków przed typowymi spójnikami) oraz stylistyczne. Budujesz zdania o łopatologicznej konstrukcji, powtarzasz wyrazy, wciskasz zaimki tam, gdzie nie powinno ich być, źle odmieniasz słowa... Zdarzają Ci się również ortograficzne wpadki — nadal pamiętam puki" czy emocją". Tego typu błędy są niedopuszczalne i znacząco obniżają poziom opowiadania. Na dodatek nie brakuje literówek, a te przecież nietrudno wyeliminować; wystarczy z uwagą przeczytać tekst przed publikacją.
Popracuj też nad budową dialogów. Z reguły sobie z tym radzisz, ale czasem potrafisz np. nie postawić kropki po wypowiedzi bohatera i zacząć tekst narratora małą literą, mimo że nie odnosi się on bezpośrednio do tego, co powiedział bohater. Polecam lekturę wpisu z naszej szibujowej encyklopedii: KLIK, na pewno co nieco się rozjaśni.
Masz problem z nazwami własnymi. Raz wszystkie te panie, boginie i inne takie piszesz wielką literą (nawet Nich" tak napisałaś, jakbyś tworzyła nową Biblię, a z Nich" robiła bogów), a raz małą. Zdecyduj się, czy to rzeczownik pospolity czy też nie. Podobna sytuacja wynikła podczas porównania budynku do Koloseum w Rzymie. Rzymskie Koloseum to konkretny budynek; musisz napisać to słówko wielką literą.
Wkradają Ci się dywizy zamiast myślników. Dywizem możesz łączyć dwa wyrazy (np. czarno-białe), ale przy dialogach czy w zdaniu — tak, jak ja teraz — nie wolno Ci go użyć.
Przed Tobą dużo pracy. Być może dobrym rozwiązaniem byłoby poszukanie pomocy u profesjonalnej bety? Profesjonalnej, tzn. takiej, która nie tylko znajdzie i poprawi błędy, ale wyjaśni ich genezę.

9/25


4. Ramki


Mamy button, informację (btw: nie mam pojęcia, a nie nie ma pojęcia), kontakt, archiwum, obserwatorów, statystykę, credit i menu. Zajrzyjmy.
Characters o proszę, niegrzeczna Hermiona będzie władać ogniem, a Draco zdobędzie potęgę Księżyca. Wygląda ciekawie, tylko szkoda, że stanowi wzorcowy spoiler.
Table of contents czyli spis treści, o wiele wygodniejszy niż archiwum (które polecam wywalić, po co dwie formy archiwizacji?)
About the author kilka podstawowych informacji o Tobie. Zdjęcie Ci nie działa.
About the story niespecjalnie oryginalne (zwłaszcza z tymi pytaniami na końcu), ale na pewno co nieco wyjaśniające. Później awansuje do miana prologu.
Promovet linki.
ADS spam. Z łaciny. Angielski już się znudził.
Jest wszystko, gdzieniegdzie widać jednak niedociągnięcia. 

3,5/5 


5. Punkty dodatkowe

Za brak wcięć w akapitach i niewyjustowany, niechlujny tekst.

Minus jeden. 


Zdobyłaś 31,5/95 pkt.
Ocena: niedostateczny (1)


Przykro mi, ale na razie Twoje opowiadanie zawiera zbyt wiele niedociągnięć, braków i błędów, by uzyskać wyższą notę. Wierzę, że weźmiesz sobie moje rady do serca, popracujesz nad warsztatem i kiedy zgłosisz się ponownie nawet jeśli już nie do mnie zapracujesz na dużo lepszą ocenę. Powodzenia raz jeszcze!

2 komentarze:

  1. Przepraszam, że jeszcze nie skomentowałam oceny mojego bloga, ale na wakacjach nie mam jak. Jak tylko znajdę dłuższą chwilę, to napiszę dłuższy komentarz. Oczywiście bardzo dziękuję za ocenę.
    Pozdrawiam,
    An.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porządku, czekam niecierpliwie. ;)
      Pozdrawiam również.

      Usuń