Papatki

Według regulaminu mam jeszcze miesiąc. Paczcie, poświęciłem się i przeczytałem tego regu(s-s-serious business!)lamina w przeciwieństwie do szefowej. Miłe panie już mi napisały pożegnanie (czy raczej informację, chyba nic mnie nie kochają :<), więc i ja skrobnę coś od siebie.

Nie ogarniam tej kuwety, że niby ja jeden nic nie robię, a reszta haruje jak te wołki [zbożowe], ale teraz faktycznie jestem naczelnym nierobem, bo KTOŚ zarąbał mi miejsce pracy bez wynagrodzenia (aka szałt). Czara się przelała – szczególnie teraz bez mojego głównego miejsca pracy, szałta, gdzie żebrałem o marchewki, odrobinę miłości oraz pomoc w odnalezieniu członków rodziny (Zerwane więzi!), nie lubię, kiedy ktoś nieustannie zagląda mi przez ramię, chociaż obiecywał niezależność, nie chce mi się słuchać tekstów spod znaku przenieś się na Recenzowisko czy tych o tym, jakim to obowiązkiem jest łocenianie (żeby jeszcze ktoś za to płacił, ale nic z tego). Trzeba walczyć o wolność i nie poddawać się tyranii Kim Jong-una ocenkowalni No i ostatnio czuję pierda w powietrzu, a nie mam zamiaru wąchać, więc sayonara.

(A tak naprawdę to bez szałta nie mam co tu robić, a skoro nie mogę radośnie wisieć dla dekoracji jak inni, mówi się trudno).

Swoją drogą, skoro tak bardzo chciałyście mnie wywalić na zbity pysk, mogłyście wymyślić coś, co nie łamałoby dopiero co wprowadzonego regulaminu… (Na miejscu zgłaszających się, rozważyłbym, czy opyla się paczać w regulamina).

Nara.

Kochanko, zwijasz bety ze mną?