Autor: Szerlotka
(Cathy L.)
Tematyka: ff – Violetta
Autorka oceny: Marta
Pierwsze wrażenie: 6/10 pkt
Na blogu prowadzisz opowiadanie związane z serialem Violetta,
ale nie widać tego na pierwszy rzut oka: mógłby to być blog właściwie o
wszystkim, a już ten malunek konia, skądinąd uroczy, skojarzył mi się z
opowiadaniem ze świata magii. A tu Violetta. Oczywiście
nawiązaniem do kanwy są: fraza użyta w adresie (odwołanie do
pairingów) i napis na belce (tytuł jednej z piosenek z serialu), ale nie
wszyscy Twoi Czytelnicy mogą na to wpaść, zwłaszcza jeśli, jak ja, nie są
dobrze zorientowani w Violetcie, a takich też powinnaś brać
pod uwagę. Jako plus: schludny wygląd bloga. Zobaczmy, co będzie dalej :).
Szata graficzna: 7/10 pkt
Jak wspominałam, plusem szaty graficznej Twojego bloga jest jej schludność,
minusem – brak istotnego nawiązania do kanwy. Dominującym akcentem jest
wspomniany wizerunek konia, umieszczony po lewej stronie. Podoba mi się białe
tło i generalnie prosta czcionka oraz zharmonizowana kolorystyka (biel,
odcienie niebieskości, fiolety).
Uwagi do wpisów: po pierwsze, swoje wiadomości dla Czytelników
powinnaś wyraźniej oddzielać od tekstów wpisów. Po drugie: czy kierujesz
się jakąś zasadą w wyróżnianiu słów? Jedne słowa zapisujesz kolorem innym niż
tekst zasadniczy i kursywą, drugie – jeszcze innym kolorem, za to z
pogrubieniem i rozstrzeleniem; proponowałabym ustalić jeden format wyróżnień.
Nie wspomnę o prologu, gdzie z czcionkami się po prostu rozhulałaś... Po
trzecie: teksty piosenek wplatane we wpisy raz są wypośrodkowane, innym razem –
justowane tak, jak reszta tekstu; to też należy ujednolicić. Po czwarte:
nie podajesz autorów cytatów, które znajdują się przed wpisami.
Ramki: 4,5/5 pkt
Na blogu prowadzisz następujące ramki:
Strona główna,
Bohaterowie – znajdują się w niej zdjęcia głównych
bohaterów wraz z ich imionami i nazwiskami oraz linki do zdjęć paru
pozostałych; wydaje mi się, że to w zupełności wystarczy,
Historia – ramka z podstawowymi danymi o blogu. Mam
zastrzeżenia do rubryki gatunek: nie zawarłaś w niej informacji logicznie
najistotniejszej – nie napisałaś ani słówka o tym, że jest to opowiadanie fan
fiction oparte na serialu Violetta. To, że jest to
obyczajówka z elementami romansu i dramatu jest mniej ważne. Nie rozumiem
też, po co rozbiłaś pairingi na dwie rubryki: proponowałabym wszystkie ująć w
jednej, a przy tych pairingach, które są czasowe, postawić gwiazdkę. Między
rubrykami są zbędne spacje.
B ł ę d y:
* zbędna spacja przed kropką w nawiasie po pełnym tytule,
* tak ja wszyscy – literówka: zjadłaś k,
* jakie się wydaję –
powinno być wydaje,
Spis treści – wygląda estetycznie; zabrakło kropki po
tytule prologu oraz nie uwzględniłaś w nim jeszcze rozdziału ósmego,
Zapytaj bohatera – bardzo fajny pomysł. Czytelnicy zadają w
komentarzach pytanie wybranemu bohaterowi, a dany bohater (powiedzmy :P)
odpowiada; to spore urozmaicenie dla Czytelników (sądząc nawet po samej ilości
pytań) oraz, jak przypuszczam, świetna zabawa i źródło inspiracji dla
Ciebie :),
Reklama – ramka ze spamem.
Prowadzisz także ściankę z Informacjami oraz spis Czytam
i polecam (jego obszerność jest godna podziwu, Szerlotko!).
Zestaw prezentuje się dobrze; zabrakło mi jedynie ramki poświęconej Tobie jako
Autorce, zastanów się nad nią, proszę.
Treść: 44,5/50 pkt
Z ramki Historia wiem, że przewidujesz około trzydzieści
wpisów oprócz prologu i epilogu; do tej pory dodałaś prolog i osiem rozdziałów.
Przyznam szczerze, że forma, jaką nadałaś prologowi, jest dość
intrygująca: fragment wymownej piosenki, poprzetykany krótkimi refleksjami
głównej bohaterki zrobił kolosalne wrażenie na Czytelnikach i na mnie
troszeczkę też, bo to dowód, że świetnie znasz maksymę mniej czasem
znaczy więcej. Prolog spełnił swoją funkcję znakomicie.
W rozdziałach stosujesz krótkie perspektywy bohaterów, przy czym dotyczą
one na ogół różnych wydarzeń; można poczuć się tak, jakby oglądało
się odcinek Violetty – w Twojej reżyserii. Wyczuwalne
jest także to, że bohaterowie są Ci bliscy, znasz dobrze ich charaktery,
potrafisz plastycznie opisać ich samych, ich uczucia oraz zachowania.
Podobało mi się, że w rozdziale pierwszym nie było
zbyt wielu szczegółów, za to sporo muzyki, słodyczy i klimatu Violetty. Element fan jak
najbardziej dostrzegalny :). Wyjaśniła się też zagadka kolorowych tekstów
– informujesz, że to linki. Kliknęłam w pierwszy, dotyczący Ludmiły,
w przekonaniu, że zobaczę jakieś zdjęcie bohaterki, a tu zaskoczenie –
stylizacja (dlaczego Naty, skoro link jest przy słowach Ludmiły?) wymyślona
przez Ciebie. No, jakby to ująć... jesteś fanką z prawdziwego
zdarzenia, Szerlotko :D mnie nie chciałoby się pisać historii i oprócz
tego tworzyć stylizacji dla bohaterów, więc podziwiam. Efekt wielowymiarowości
odbioru Twojej twórczości – godzien obiektywnego uznania.
Słabym punktem tego rozdziału była perspektywa Camilli. Przekaz z tego
fragmentu jest jasny: Camilla i Francesca przyjaźnią się; w opisie jakiej
sytuacji przemyciłaś ten przekaz? Spotkania obu dziewcząt przy pianinie i
wspólnego śpiewania piosenki. Wszystko fajnie, tylko że Ty tak nadmuchałaś tę
scenę, mówiąc kolokwialnie, że stała się ona absurdalnie pompatyczna i przez to
śmieszna. Cami zachowywała się tak, jakby podeszła do niej miłość jej życia,
odnaleziona po wielu trudach (wręcz po jakimś kataklizmie), a nie po prostu
przyjaciółka. Dla mnie zdecydowanie za dużo tam było wielkich słów i całej
takiej wręcz miłosnej otoczki. Za to dobre było zakończenie,
zwłaszcza ta migawka z Markiem, słońcem, miastem i motorem.
Miejsce akcji ukazane w sposób wystarczający, zabrakło określenia czasu
akcji.
Drugi rozdział utrzymałaś konsekwentnie w
serialowym stylu, choć byłam trochę zaskoczona tym, że zupełnie nie
nawiązałaś do scen, które ujęłaś w rozdziale poprzednim. Istotą tego
rozdziału jest, że zarysowałaś cienie konfliktu i nieporozumień, które, jak
przypuszczam, w najbliższym czasie padną na szczęśliwą egzystencję bohaterów;
brawo, rozwijasz fabułę, w rozdziale pierwszym pokazałaś nam troszkę słodkości,
w drugim przypomniałaś, że istnieją jeszcze inne smaki, mniej przyjemne. Tylko
nie rozumiem jednego: z ramki o blogu wynika, że wykorzystasz pairing Fedeletta
(Federico + Violetta); tymczasem tu mamy wyraźnie napisane, że Violetta jest
dziewczyną Leona. Czy dobrze rozumiem, że Violetta z nim zerwie i będzie z
Federico – za jakiś czas?
O ile w poprzednim rozdziale fragment Camilli nie został przeze mnie
pochwalony, o tyle tu – tak się właśnie stanie. Podobał mi się, było w nim
odpowiednie napięcie.
Poważny błąd: nadal brak określenia czasu akcji, mogłaś to zrobić chociażby
w smsie od Diego.
Rozdział trzeci, czyli Andres stwierdza, że zakochał się
w Camilli plus trochę humoru ze strony Natalii oraz spojrzenie na przyjaźń
Leona i Franceski z perspektywy Leona. Spróbowałaś scenki miłosnej i moje
wrażenie było takie: zabrakło subtelności i naturalności. Próbowałaś wszystko
nazwać i opisać, podczas gdy, przywołuję tę maksymę znów, mniej czasem
znaczy więcej. Masz przykład w poprzednim rozdziale, gdy Andres zastał
Cami na sali tanecznej: mało słów, sporo emocji. Zostaw więcej marginesu na
domysły i wyobraźnię Czytelnika.
Sam pomysł sytuacji 1:0 dla dzieciaka był zabawny, ale,
moim zdaniem, opis był zbyt chaotyczny i toporny. Myślę, że ten fragment
wyszedłby Ci o wiele lepiej, gdybyś napisała go najpierw w formie maila do
koleżanki – rozumiesz, tak, jakbyś chciała jej opowiedzieć o tym, że przegrałaś
zakład i musiałaś spędzić popołudnie z wyjątkowo rozbrykaną siostrą
przyjaciela; to pozwoliłoby Ci nadać temu opisowi pożądaną naturalność,
szczerość i humorystyczność. Spróbuj kiedyś, to naprawdę ciekawe doświadczenie
literackie, można osiągnąć nadzwyczajny efekt :).
Rozdział czwarty przede wszystkim rzuca trochę światła na
nieczyste sumienie Leona. Od jakiegoś czasu bohaterowie wspominają o dzikich
awanturach, jakie robią sobie nawzajem Leon i Camilla (notabene, szkoda,
że nie pokusiłaś się o opisanie jednej z nich: poprzestanie tylko na tym, że
ktoś o nich mówi, zaś ani razu nie są przedstawiane w tekście na żywo, a
i sami główni zamieszani są ukazywani w sytuacjach absolutnie niewskazujących
na istnienie w ich życiu jakiegokolwiek konfliktu – rzutuje na realistyczność).
W tym rozdziale dominującą sceną jest próba rozmowy na ten temat
między Fran, która zdaje się wiedzieć o wiele więcej, niż mogłoby się
wydawać po scenie rozmowy z Violettą, i Leonem. Próba ta kończy się
wybuchem gniewu chłopaka i pikantną uwagą dziewczyny. Dobrze Ci to wyszło,
Szerlotko, emocje były wyczuwalne i prawdziwe, dialog naturalny, dokładnie
tak wyobrażałam sobie tę scenę.
Pojawił się też Federico i – o, cudzie! – mamy pierwszą informację na temat
czasu akcji. Późno...
Zastrzeżenie: zabawa z sygnałami. Napisałaś, że Leon, jadąc do
Fran, zadzwonił do niej na kilka minut przed dotarciem pod jej dom i nie
rozłączał się, dopóki nie zaparkował. Rozumiem, że tylko się połączył, ale i
tak wydało mi się to jakieś takie... dziwne i mało... życiowe? Nie
mógł po prostu puścić jej jednego sygnału wcześniej i drugiego, jak już będzie
na nią czekał? :P
Rozdział piąty rozbroił mnie samym tytułem: Sztab
niań państwa Verdas. Od razu miałam wielki uśmiech na twarzy i
przystąpiłam do lektury z jeszcze większym zaintrygowaniem ;-). Masz rękę do
tytułów, to cenne.
W tym rozdziale pokazałaś, że Marco potrafi być uczuciowym, empatycznym
facetem, drugim mocnym punktem była dyskusja Natalii i Sebastiana, choć w ich
dialogu było zdecydowanie za dużo pompatycznych stwierdzeń. Mogłaś pokazać
chlubną lojalność tej bohaterki, lecz przez szafowanie słowami – z tym celem
się rozminęłaś. Szkoda.
Na plus zapisuję, że zachowujesz jednak logikę wydarzeń i nie zapominasz o
tym, co napisałaś wcześniej (jednak, bo wcześniej zarzucałam Ci coś
zgoła odmiennego). Wszystko zaczyna się pomału łączyć, mam wrażenie, że w rozdziale
szóstym może być jeszcze bardziej interesująco.
Rzeczywiście, w kolejnym rozdziale mocniej rozwinęłaś fabularne skrzydła.
Pod tym kątem nie mam do czego się przyczepić, a i dialogi jakoś się
obroniły (być może po prostu było tam mało zmian osób mówiących i dzięki
temu nie zdążyłaś się zaplątać w tym wszystkim i skopać zapisu
omówień ;-) ). Ten rozdział był pełen prawdziwych, zrozumiałych dla każdego
emocji, opisanych z wyczuciem i weną; zadbałaś także o nakreślenie
czasu oraz miejsca akcji; umiejętnie połączyłaś wszystkie
perspektywy. Jako całość – rozdział szósty prezentuje się zacnie,
gratuluję, Moja Droga.
Siódemka wprawiła mnie w szampański humor scenką
Lara & Marco. Genialna sytuacja, opisana w krótkich, prostych słowach,
przez to z należnym ładunkiem emocji. Lektura była wielką
przyjemnością. Widzisz, jak potrafisz oddać iskrzenie między bohaterami,
nie stosując wielkich słów i zbędnych opisów? Tu masz
najlepszy dowód. Moje życie właśnie się skończyło. Krótko, brutalnie. I
miło. – to mój ulubiony tekst, pozwolę go sobie zapamiętać. Swoją
drogą... mam wrażenie, że Lara odkryła najlepszą drogę w postępowaniu z
niektórymi mężczyznami :P.
O ile jednak ten początek był zabawny, o tyle dalej jest zdecydowanie mniej
śmiechu; stonowałaś barwy i ukazałaś nam Ludmiłę oraz Natalię z perspektywy
hm... ich problemów i bolesnych zdarzeń z przeszłości.
Od paru rozdziałów wstecz przygotowywałaś Czytelników do sceny, w której
pokażesz Ludmiłę Ferro jako normalną dziewczynę, która zdaje się spełniać
marzenia swojej matki o wielkim sukcesie, ale w życiu realnym, w bezpiecznych
czterech ścianach własnego domu ma odwagę stanąć twarzą w twarz z kompleksami i
problemami rodzinnymi. Ludmiła nie jest taką Królową Śniegu, na jaką
pozuje w Studio – przekaz może niezbyt oryginalny, acz ukazany
w sposób refleksyjny, nie schematyczny. Ta scena to również kolejny przykład
tego, że powinnaś podążać drogą słów prostych i oszczędnych, bo przez nie
potrafisz idealnie ukazać całą gamę uczuć i ważnych spostrzeżeń (abstrahuję tu
już od sposobu wyrażania się Ludmiły). Widzę też zarys sceny, która zapewne
będzie jedną z wielu przełomowych w tym opowiadaniu – gdy Violetta i Ludmiła
dowiedzą się, że ich rodzice są parą. Szczerze: to scena, która ma w sobie
potencjał, ale czy naprawdę żadna z bohaterek nie miała ani cienia przeczucia
czy jakiejś tam informacji, z kim spotyka się jej rodzic? No i czy Gerard
i Priscilla nie mieli pojęcia, że ich córki się nienawidzą? Taka mała dygresja.
Ostatnia część tego rozdziału poświęcona jest Natalii; utrzymałaś klimat Każdy
z nich ma własne problemy i troski przez spojrzenie na
chorobę bohaterki. Fragment również udany.
No i mamy rozdział ósmy, ostatni, jak dotąd i mamy naszą
przełomową scenę. Udało Ci się mnie zaskoczyć: spodziewałam się chyba tak po
Ludmile, jak i po Violetcie szoku, dzikiej awantury i ogólnie iskier, tymczasem
zaś Twoje bohaterki zachowały się w sposób o wiele dojrzalszy, mniej wybuchowy.
Pokazałaś, że ta rewolucja w ich życiu była tak silna, że nijak się do niej
miałyby jakieś krzyki: scena, w której obie dziewczyny wysłane zostają przez
absurdalnie niczego nieświadomych rodziców do pokoju, w którym we względnej
ciszy spędzają jakieś dwie minuty, została przez Ciebie opisana wspaniale.
Finał w postaci piosenki też nosił znamiona dobrej, ciekawej sceny: uchroniłaś
się od nadmiernej słodyczy i od sztampowego happy endu, przyjrzałaś
się natomiast pewnej sytuacji z przeszłości, gdy obie bohaterki były w stanie
współpracować z sobą bezkonfliktowo.
Dygresja na koniec Twojego opowiadania: podoba mi się, że Twoja praca z pomysłem na fan fiction oparte na serialu Violetta jest widoczna w każdym kolejnym rozdziale. Z początku miałam sporo uwag krytycznych, perspektywy wydawały się być chaotyczne, wątki – niepoukładane, miałam problem z wyłapaniem linii fabularnej, którą sygnalizowałaś w streszczeniu: nic nie jest takie, jakie wydaje się być. Od pewnego momentu – widać diametralną zmianę, zaczynasz łapać przysłowiowy wiatr w żagle i pisać coraz zręczniej i lepiej, rozdziały tworzą całości, poszczególne perspektywy mają wyraźny przekaz i są napisane w sposób zasługujący na uznanie. Wspominałam już, że moje zastrzeżenia stylistyczne budziły dialogi i pewne sceny, które opisywałaś przy użyciu zbyt wielkich słów, ze śmiesznym przesadyzmem – ale w ten sposób Ty szukałaś drogi, sprawdzałaś, w czym czujesz się najlepiej oraz co wychodzi Ci najlepiej – i bardzo się cieszę, że w końcu chyba obie doszłyśmy do tego samego wniosku: mniej znaczy więcej :). Możesz opisać naprawdę każdą scenę: błahą, bardzo emocjonalną, zabawną, smutną, romantyczną – i wiesz już, że najlepiej to robisz, używając słów prostych i niewiele, pozostawiając przestrzeń na to, co Czytelnik sam może sobie wyobrazić lub dopowiedzieć.
Co więcej, należy podkreślić, że bardzo dobrze czujesz swoich bohaterów –
wszystkich, nie tylko Violettę i Ludmiłę. Rozmowa chłopaków przed próbą jest
świetnym tego przykładem. Wiesz, o czym piszesz, znasz temat, świat i postaci,
potrafisz wpleść w tekst emocje.
Może trochę więcej przydałoby się akcentów na czas akcji; miejsca akcji z
reguły dookreślasz w sposób wystarczający, nawet plastyczny, well done, Szerlotko.
Przejdźmy teraz do dwóch miniatur, które opublikowałaś na blogu.
Miniatura One day część 1 wzbudziła moje zainteresowanie od początku i utrzymała je do samego końca. Bohaterka – Francesca, zaręczona z Leonem i postawiona w obliczu brutalnej prawdy o dwulicowości swojego narzeczonego – została przez Ciebie ukazana w sposób bardzo plastyczny, naturalny i sprawiający, że Czytelnik (zwłaszcza płci żeńskiej, oczywiście) z łatwością może identyfikować się z jej emocjami i postępowaniem. Stanęłaś na wysokości zadania, przynajmniej pod tym kątem, bo samą linię fabularną i postępowanie głównych bohaterów można uznać za przewidywalne, schematyczne i, w efekcie, ocenić One day jako dzieło napisane w bliżej nieokreślonym celu. Zaniedbałaś wątek tego, co tak naprawdę zrobił Leon (kim naprawdę była ta kobieta i czy naprawdę spotykał się z nią przez cały rok, będąc jednocześnie zaręczonym z Franceską), w moim odczuciu, wizerunek Leona w tej miniaturze momentami jest na granicy wiarygodności. Jednakże, tak, jak wspominałam, One day ma w sobie, prócz żywych emocji, dużo kolorytu, smaku, dźwięku i prawdy, przez co lektura była całkiem przyjemna. Ujęło mnie zakończenie – te łzy w oczach Franceski po nocy z Marco; chyba tylko kobieta jest w stanie mieć w sobie tyle różnorakich emocji: tu zdrada, ból, pragnienie zemsty, tu – nowo nabyte poczucie bezpieczeństwa i nadzieja, choć pozornie tak nietrwała... fajnie to opisałaś. Tytuł sugeruje, że planujesz kontynuację tej opowieści – czy faktycznie?
Miniatura Świąteczna
Ta miniatura jest zdecydowanie mniej złożona od poprzedniej. Wiesz, o co mi chodzi: linia fabularna też opiera się na jednej bohaterce i jej emocjach, ale o ile w miniaturze o Francesce świetnie nakreśliłaś tło i wypełniłaś właściwie wszystkie luki, o tyle tu – tego zabrakło. Ta miniatura to właściwie dwie sceny, które nie zostały dobrze połączone i przede wszystkim ten most zburzyło wplatanie dość chaotycznych w ogólnym zarysie refleksji na temat przeszłości bohaterki. Zauważ też, że ani razu nie użyłaś imienia bohaterki i właściwie tylko z zawartego w tytule pairingu mogę się domyślać, że chodziło o Natalię. Zdecydowanie nie podobał mi się brak płynności oraz niezbyt czytelne umiejscowienie w czasie opisywanych wydarzeń: przez to, jaki styl sobie w tym utworze narzuciłaś, można było odnieść wrażenie, że tylko pierwsza scena dzieje się tu i teraz, a cały ten słabo opisany galimatias w postaci koszmarnego małżeństwa i jego dramatycznego końca oraz trudnego nowego życia w świecie, w którym nie ma się już nikogo bliskiego i wyrozumiałego – jest tylko wspomnieniem. Krócej mówiąc: ja odniosłam takie wrażenie, że spotkanie z Maxim też było częścią wspomnień i że Natalia jest obecnie samotna nie tylko przez to, że po jej kłopotach z prawem w związku ze śmiercią jej męża straciła rodzinę i przyjaciół, ale także przez to, że Maxi ostatecznie też ją zostawił, choć spędził z nią Święta. Szczerze muszę przyznać, że jedynym elementem struktury tego utworu, który jako tako mi się podobał, były skreślone zdania. Cała reszta – płaska, nie najlepiej przemyślana i ukazana. Poza tym, z okazji Świąt Bożego Narodzenia, jako Twoja Czytelniczka oczekiwałabym miniatury zdecydowanie barwniejszej i weselszej w kolorycie (choć w sumie fakt, iż bohaterka w końcu znalazła światełko w tunelu można przypisać stereotypowej bożonarodzeniowej cudownej mocy...).
Styl: 13/20 pkt
W Twojej twórczości publikowanej na niniejszym ocenianym blogu wyraźnie
widać, że piszesz z pasją i energią, które jednakże rzutują na jakość. Wśród
błędów, jakie w następnej rubryce Ci wypisałam i omówiłam, sporo było także
stylistycznych i sądzę, że biorą się one tak z pisania z gorącą głową,
jak i z nieuwagi (nieszczęsny telefon). Apeluję o pracę nad stylem, o
pamiętanie, w jakiej osobie piszesz i jakiej ona jest płci. O problemie
pompatyczności i braku naturalności wypowiedziałam się wyżej, więc tu nie będę
się powtarzać, myślę, że to już mamy dostatecznie wyjaśnione. Mniej
czasem znaczy więcej.
Poprawność: 3/20 pkt
Szczegółowo oceniłam pod tym kątem rozdział pierwszy i drugi Twojego opowiadania.
1.
-Nata do cholery! Gdzie mój puder, co?! Jak ja mam wyjść do ludzi bez
makijażu? Jestem w końcu supernovą! Idź do sklepu i mi go kup!- gdy skończyłam
wrzeszczeć na Natalię, zanim zamknęłam jej drzwi od łazienki przed nosem,
spojrzałam na nią tym wzrokiem "puder, albo nigdy więcej nie pokazuj mi
się na oczy".
Dywizy (-) zamiast myślników (–), brak odpowiednich spacji (powinny
być po myślniku przed wypowiedzią dialogową oraz po obu stronach
myślnika po tej wypowiedzi). Stosujesz również
błędne cudzysłowy. Prawidłowe wyglądają tak: „”.
błędne cudzysłowy. Prawidłowe wyglądają tak: „”.
Brak pudru, to brak makijażu? Wydaje mi się, że to przykład hiperboli ;).
Co miałaś na myśli, używając określenia supernova w tym
kontekście?
Przecinek stawia się przed albo wtedy, gdy jest używane
więcej niż jeden raz (przed drugim i każdym kolejnym albo).
Stylistycznie zapisałabym omówienie wypowiedzi dialogowej nieco inaczej,
rezygnując z gdy oraz tym (jest ono zbędne,
skoro niejako opisujesz spojrzenie Ludmiły): skończyłam wrzeszczeć na
Natalię i, zanim zamknęłam jej drzwi od łazienki przed nosem, spojrzałam na nią
wzrokiem „puder albo nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy”.
2.
Bo co ona sobie myśli, co? Bez pudru, to jak bez ręki.
Potrząsnęłam głową zdumiona jej głupotą i podeszłam do lustra.
Moja łazienka nie jest duża, jest dużo mniejsza
niż ta na dole. Ale jest tylko moja. Ma porcelanową wannę, która stoi pod
ścianą, umywalkę wykonaną z tego samego materiału i duże
lustro w pozłacanej ramie. To lustro należało kiedyś do mojej babci. Dostałam
je na jedenaste urodziny.
Przecinek przed to stawia się tylko wtedy, gdy to pełni
funkcję spójnika, tj.: wprowadza zdanie współrzędne (np. Jeśli masz
ochotę, to pójdziemy do kina). W zdaniu, które podkreśliłam, to występuje
w funkcji łącznika, a nie spójnika, więc przecinek przed to jest
błędem.
Zdumiona jej głupotą jest wtrąceniem, a zasadą jest, że wtrącenia oddziela się przecinkami od reszty zdania (u Ciebie zabrakło więc przecinka przed zdumiona i
po głupotą; zwróć uwagę, że drugi przecinek stawiasz
po głupotą, ale zarazem przed i, spójnikiem,
przed którym co do zasady przecinków się nie stawia – wtrącenie przed i jest
wyjątkiem od tej zasady).
Powtórzenie dużo. Lepiej byłoby napisać: Moja
łazienka nie jest duża, jest sporo mniejsza niż ta na dole. Błędny
przecinek przed niż, ponieważ jest to zdanie pojedyncze, a zgodnie
z zasadami interpunkcji, przecinek przed niż stawia
się tylko w dwóch wypadkach: po pierwsze – gdy niż wprowadza
zdanie podrzędne, tj. zawierające orzeczenie (np.: Jesteś lepszym graczem,
niż myślałem), po drugie – gdy niż wprowadza równoważnik
zdania (np.: Wolę poczytać książkę, niż iść na spacer).
Mam mieszane uczucia co do tego lustra. Kto daje jedenastolatce lustro po
babci na urodziny? Nie sądzisz, że to dziwne, Szerlotko?
3.
Tylko, że normalni ludzie mają też wady. [...] siec drobnych
piegów na nosie. Do ich zakrycia potrzebny był mi puder, którego
oczywiście, Naty nadal mi nie przyniosła. Swoją drogę, gdzie
ona się podziewała? [...] Przez ten cały czas usilnie krył moje
niedoskonałości, i jak na razie wychodziło mu to świetnie.
Pierwszy przecinek zbędny.
Literówki: powinno być sieć i drogą.
Zabrakło przecinka przed oczywiście.
Co do zasady, nie stawia się przecinka przed i, brak przecinka przed i po wtrąceniu jak na razie. Mam
mieszane uczucia co do tego usilnie. Proponowałabym napisać po
prostu: Świetnie krył moje niedoskonałości.
4.
Po za nią. Zacisnęłam dłonie w pięście, i odetchnęłam
głęboko.
Poza, pięści, znów błędny przecinek przed i.
5.
niedługo ja będę gwiazdą a ona zerem.
Zabrakło przecinka przed a.
Przecinek przed a stawia się, gdy:
* łączy ono zdania składowe,
* wprowadza dopowiedzenie / wtrącenie,
* przeciwstawia sobie pewne wyrazy (omówiona sytuacja).
Nie stawia się przecinka przed a, gdy:
* łączy ono wyrazy w konstrukcji między X a Y (np.
między młotem a kowadłem),
* łączy wyrazy w sposób (np. pieniądze a szczęście),
* występuje między wyrazami, co do których zastosowano powtórzenie w celu
wzmocnienia ich wydźwięku (np.: Wypadek miał miejsce dnia tego a tego, o
godzinie tej a tej.)
6.
[...] warknęłam biorąc od niej okrągłe pudełeczko
Frazy z użyciem imiesłowów przysłówkowych (są współczesne i uprzednie, te
pierwsze przyjmują formy np.: czytając, idąc, te drugie np.: przeczytawszy,
poszedłszy) oddziela się od reszty zdania przecinkami. Ty nie postawiłaś przecinka przed taką frazą (podkreślenie).
7.
Kreski na powiekach, podkład i puder, odrobina różu, przecież nie
chcę wyglądać jak Violetta i tusz.
Nie rozumiem podkreślonej frazy. Czy znakiem rozpoznawczym Violetty były
nieuróżowane policzki? No nie, aż sprawdzę... [chwilę później] Obejrzałam kilka
zdjęć Violetty Castillo i rzeczywiście, coś w tym jest, że, nakładając róż,
Ludmiła mogła sądzić, iż jej makijaż będzie różnił się od makijażu Violetty,
przynajmniej pod tym względem :P.
8.
Poprawiałam włosy i odwróciłam się do
Hiszpanki. [...] Raz jeszcze przyjrzałam się sobie, posłałam buziaka do
swojego odbicia po czym pstryknęłam palcami.
Poprawiłam.
Brak przecinka przed zdaniem składowym (drugie podkreślenie).
9.
-Nata, bierz moją torebkę. Co się tak ociągasz? Za dwadzieścia minut
zajęcia, rusz się! - dziewczyna posłusznie wstała, wzięła moją torbę i płaszcz
i otworzyła mi drzwi.
Przykład technicznie błędnego zapisu dialogu. Po pierwsze – dywizy, a nie
myślniki, brak spacji po pierwszym dywizie. Po drugie – wypowiedź była Ludmiły,
a reakcja Natalii, więc omówienie wypowiedzi powinno być zapisane od nowego
zdania i od wielkiej litery (po myślniku po wypowiedzi dialogowej zapisuje się
omówienie dotyczące wypowiadającego się). Po trzecie – powtórzyłaś i, a
mogłaś tego uniknąć, używając oraz lub a następnie.
Podsumowując, poprawny zapis prezentowałby się następująco:
– Nata, bierz moją torebkę. Co się tak ociągasz? Za dwadzieścia
minut zajęcia, rusz się!
Dziewczyna posłusznie wstała, wzięła moją torbę i płaszcz, a następnie
otworzyła mi drzwi.
10.
Natalia zawzięcia skrobała sms'a, marszcząc przy tym zabawnie
nos. Skorzystałam z tej okazji i przybrałam na twarz mój najsłodszy
uśmiech.
Poprawny zapis to SMS-a, ponieważ jest to skrótowiec od angielskiego wyrażenia Short Message
Service, a skrótowce zapisuje się przy użyciu pierwszych liter i to od
wielkich liter.
Przybrać można maskę, przybrać na odnosi
się do wzrostu wagi np.: ciała. Proponowana modyfikacja fragmentu: [...]
i uśmiechnęłam się najsłodziej, jak potrafiłam.
11.
Muzyka. Tak naprawdę tylko ona dawała mi ukojenie. Kochałam śpiewać, to
była moja pasja.
Po kiego grzyba tu czas przeszły? Tak naprawdę tylko ona daje mi
ukojenie. Kocham śpiewać, to moja pasja!
12.
Odwróciłam się i napotkałam jej piwne oczy.
Usunęłabym to jej. Czytelnik jeszcze nie wie, jakiej płci była
osoba ujrzana przez bohaterkę.
13.
Teraz piosenka brzmiał dużo lepiej. Nasz głosy-
jej mocny i dźwięczny, mój wysoki i ginący przy jej głosie, zlały
się w jeden, tworząc zupełnie inny, piękny dźwięk. Kochałam ją. Była moją
najlepszą przyjaciółką, dziewczyną dla które byłam w stanie zrobić
absolutnie wszystko.
O pompatyczności tego fragmentu już się wypowiadałam.
Piosenka brzmiała.
Powtórzenie głosy, drugie użycie mogłaś spokojnie sobie
darować.
Brak przecinka przed zdaniem składowym rozpoczynającym się od dla
której (a raczej dla które, odwołując się do pisowni
oryginalnej). Literówka które (powinno być której).
14.
Z nią nawet nudne zadanie na zajęcia z Pablo, było wspaniałe.
Gdyby nie ona, w ogóle nie miałbym dla kogo żyć.
Zbędny przecinek przed jedynym orzeczeniem w zdaniu (podkreślenie
pierwsze).
Zmienił się podmiot, czy po prostu zabrakło Ci koncentracji, Szerlotko? Miałabym.
15.
Serce po raz kolejny mnie zabolało, na wspomnienie wczorajszego
dnia. Gdy zobaczyła ją z tym typem na ulicy, moim
pierwszym odruchem była chęć zabicia go, tu i teraz. [...] Mimo,
że rozstaliśmy się tydzień temu, ja nadal za nią tęskniłem. [...]
Sfrustrowany wciągnąłem na siebie pierwsza lepszą [...]
Po co Ci ten przecinek w pierwszym zdaniu, hm?
Marco chyba nie jest kobietą, więc zobaczyłem.
Nie stawia się przecinka we frazie mimo że.
Pierwszą.
16.
-Hej mamuś - powiedziałem, zgarniając przy tym tosta z talerza. Pacnęła
mnie w rękę i oznajmiła:
-To nie dla Ciebie, tylko dla Alby.- Burknąłem coś pod nosem. Moja
kochana siostrzyczka, Alba.
Dziś wraca z Meksyku, pojechała tam na szkolenie. Ma dwadzieścia trzy lata i studiuję architekturę.
Panna idealna. Obrażony, nawet się nie żegnając, wyszedłem.
Dywizy, spacje.
Burknąłem coś pod nosem nie jest omówieniem dotyczącym
reakcji wypowiadającego się (w tym przypadku – mamy Marka), więc powinno być
zapisane od nowego zdania, nie po myślniku po wypowiedzi dialogowej.
Zdania Moja kochana siostrzyczka, Alba i Dziś
wraca z Meksyku [...] stylistycznie lepiej byłoby połączyć w jedno.
Szyk w ostatnim zdaniu powinien być taki: Obrażony, wyszedłem,
nawet się nie żegnając albo Wyszedłem obrażony, nawet się nie
żegnając.
Uwaga dotycząca logiki: jest poranek, Marco wychodzi do Studia. Jego mama
przygotowała tosty, a gdy capnął jednego, ona go ochrzaniła, że to dla Alby.
Nie ma mowy o tym, by Alba miała pojawić się w domu w przeciągu najbliższych
pięciu minut, a wręcz przeciwnie – można odnieść wrażenie, że ze szkolenia w
Meksyku wróci dopiero za kilka godzin, więc możesz mi wyjaśnić, dlaczego jej
matka przygotowała dla niej tosty na długo przed jej przyjazdem? Gdzie sens,
gdzie logika? No chyba że w Buenos Aires tosty jada się na zimno lub się je
odgrzewa...
17.
tą buzującą adrenalinę, ten pęd
powietrza. Oprócz muzyki, był to moja jedyna pasja.
Powinnaś dopasować końcówkę odmiany ta do końcówki
odmiany rzeczownika, a więc: tę adrenalinę.
18.
Pokłóciliśmy się o jakąś drobnostkę, chyba o to, że spóźniła się na randkę.
Zaczęliśmy na siebie wrzeszczeć, ona płakała a ja... Ja z nią zerwałem. I to
był błąd, bo ona szybko się pocieszyła a ja nie. Ja nadal ją kochałem.
Chwila, chwila. Kilkanaście zdań wcześniej jest mowa o tym, że Marco i Fran
zerwali tydzień temu. TYDZIEŃ, a ona już się pocieszyła (czytaj: nie rozpacza vel może
już spotyka się z kimś innym, on zaś nadal ją kocha (choć, jak mniemam, wg
Ciebie powinien już przestać). To na pewno był stabilny, prawdziwy, solidny
związek, oj, tak... + dwukrotnie brak przecinka przed „a”
19.
Zapaliło się zielone światło, więc włączyłem gaz i
pojechałem dalej.
Wydaje mi się, że włączyć mógł silnik, jeśli mowa o motorze; włączyć
gaz użyłabym raczej w odniesieniu do kuchenki.
20.
Zszedłem z motoru, zdjąłem kask i już miałem [...]
[...] w oczach miał rządzę mordu.
Jako, że pragnąłem wyjść z tego cało,
uniosłem ręce w pokojowym geście.
-Leon, zanim coś powiesz, wiedz, że ja też tęskniłem za tobą, Verdas- uśmiechnąłem się lekko.
Zejść to on sobie mógł ze szczytu góry, z dachu domu, ale z motoru, moja
droga Szerlotko, to on mógł tylko zsiąść.
Żądzę.
Nie stawia się przecinka we frazie jako że.
Dywizy, spacje.
Albo Zanim coś powiesz, wiedz, że ja też za tobą tęskniłem, Verdas, albo Leon,
zanim coś powiesz, wiedz, że ja też za tobą tęskniłem. Używanie
zarówno imienia, jak i nazwiska – jest bezcelowe.
21.
Jego siostra ma pięć lat i kocha różowy.
Jego siostra ma pięć lat i kocha różowy.
Róż albo kolor różowy.
22.
- No hej, tak jestem dziś wolna... No coś ty ! Ha ha, zabawny jesteś. To
widzimy się o ósmej? Tak, też Cię kocham, okay, buziaki- wcisnęłam ikonkę
czerwonej słuchawki i wrzuciłam telefon do szafki. Perspektywa randki z Ramiro
byłą cudowna i od razu poprawił mi się humor. Ten chłopak był świetny i w
dodatku mój. Wyjęłam strój do tańca i ją zamknęłam.
Zbędna spacja przed wykrzyknikiem. Brak przecinka po „tak”. Literówka (byłą, powinno być była), powtórzenie i (drugie zamieniłabym na więc, nie zapominając o przecinku przed nim, oczywiście. Ostatnie zdanie brzmi nieskładnie. Propozycja modyfikacji: Wyjąwszy strój do tańca, zamknęłam szafkę.
23.
Za pięć minut zaczynają się zajęcia taneczne, a ja nie
chciałam się spóźnić. Na te lekcje nie można było się spóźniać. Gregorio bardzo
przestrzegał punktualności, a osoba spóźnialska miała poważne kłopoty.
Nie dałabyś się przekonać do miały się zacząć? Powtórzyłaś a. Propozycja modyfikacji ostatniego zdania: Gregorio bardzo przestrzegał punktualności, więc każda osoba, która spóźniła się choćby o pół minuty, miała poważne kłopoty.
24.
Fran, masz może gumkę do włosów? - pokiwałam głową, wskazując jej
moją torbę.
-Są w tej małej kieszonce. - Brunetka podeszła, wyjęła przedmiot i zaczęła związywać włosy. Patrzyłam na nią przez dłuższą chwilę. Wydawał się jakaś inna, smutna. Zaczynałam się powoli martwic. [...]
-Są w tej małej kieszonce. - Brunetka podeszła, wyjęła przedmiot i zaczęła związywać włosy. Patrzyłam na nią przez dłuższą chwilę. Wydawał się jakaś inna, smutna. Zaczynałam się powoli martwic. [...]
-Coś się stało Violu?- moja przyjaciółka pokręciła głową
zaprzeczając i odłożyła szczotkę do torby.
Kolejny przykład błędnego zapisu omówienia wypowiedzi dialogowych (podkreślenia: pierwsze, drugie i ostatnie). Pierwsza wypowiadała się Violetta, omówienie zaś dotyczy Fran, więc powinno być zapisane od nowego zdania, od wielkiej litery, nie zaś po myślniku po wypowiedzi dialogowej. To samo – drugie i ostatnie omówienie (wypowiedź Fran, omówienie dotyczy Violetty). Dywizy, spacje.
Brakuje przecinków przed Violu i zaprzeczając.
Wydawała, martwić.
25.
Brunetka westchnęła cicho, przytuliła się do mnie o powiedziała:
I zamiast o.
26.
Poczucie winy i moje własne sumienie zżerało mnie od środka, to palące uczucie "A nie mówiłam" wreszcie
znalazło ujście.
Błędne cudzysłowy + powinno być zżerały (poczucie winy, moje własne sumienie).
27.
[...] zrozumiałam jak żałośnie brzmią. [...] Jednak uśmiech na jej twarzy, i
ogniki w oczach świadczyły, że mimo wszystko zrobiłam dobrze.
-Tak? Ojej Fran, dziękuje, dziękuję Ci bardzo. Zawsze
mieliście dobry kontakt i... - dziewczyna coś jeszcze paplała ściskając
moją rękę, a ja sztucznie się uśmiechałam. Nie chciałam tego robić Leonowi,
ale ta istotka przy mnie, doskonale uświadamiała mi, że oto jestem
między młotem a kowadłem.
Czemu się tak upierasz na przecinki przed i?
Zaimek osobowy Ci nie powinien być zapisywany z wielkiej
litery w tej sytuacji; praktykuje się to natomiast w korespondencji, cytowaniu
jej et cetera.
Brak przecinka przed imieniem. Brak ogonka w „dziękuje”.
Brak przecinka przed imiesłowem przysłówkowym ściskając. I
przed „jak żałośnie”.
Zbędny przecinek przed doskonale...
28.
- I kup mi ten błyszczyk, wiesz który! Och, i te słodkie naklejki na
paznokcie, no kocham Cię! - zrezygnowana usłyszałam dźwięk
zakończonego połączenia i moja kochana siostrzyczka Lena wyłączyła telefon.
Czy ja jestem jej prywatną służącą? Czy noszę na szyi tabliczkę "
Nie mam własnego życia, chętnie pomogę Ci przeżyć swoje"? Bo coś mi
się nie wydaje. Wystarczy, że robię za służącą Lu. O wilku mowa- jutro
mam trudny sprawdzian u Angie, a co ja robię? Siedzę u Channel i
przymierzam sukienki. To znaczy, ona przymierza a ja jej towarzyszę.
Noszę torebkę, torby z zakupami, piszę z nią sms-y, bo ona ma
świeżo zrobiony manicure. Dzień ja co dzień.
Powinien być przecinek po no.
Zbędny zapis zaimków osobowych od wielkich liter.
Błędny zapis omówienia wypowiedzi dialogowej (wypowiedź Leny, omówienie
dotyczy Natalii, więc omówienie winno było być zapisane od nowego zdania, od
wielkiej litery).
Problemów ze spacjami i dywizami ciąg dalszy... Do tego nieprawidłowy
cudzysłów.
Powtórzenie a, brak przecinka przed a ja jej
towarzyszę.
Z nią? Chyba za nią i nie sms-y, a SMS-y.
Jak, nie ja.
29.
Spojrzałam na zegarek; wpół do piątej. Dziś, na przykład szukałyśmy
sukienki na kolację, na której Ludmiła miała poznać nowego fagasa swojej
matki.
Zamiast średnika dałabym dwukropek. Zbędny przecinek po dziś.
30.
W sumie to nie wiem dlaczego, większość była całkiem porządna.
Przecinek przed dlaczego.
31.
Okręciła się wokół a dół sukienki zawirował. Zaklaskałam, bo
ona właśnie tego oczekiwała. Posłała mi królewski uśmiech i znowu zniknęła w pomieszczeniu,
aby się przebrać.
Przecinek przed a.
Lepiej byłoby np.: za kotarą, skoro już nie chciałaś powtórzyć
rzeczownika przymierzalnia.
32.
Westchnęłam i spojrzałam na jej komórkę, która nagle
zaczęła pikać. Wzięłam złotego iPhone'a do ręki i nacisnęłam ikonkę wiadomości, która pulsowała
na ekranie.
Powtórzenie. Zbędne ponowne określenie przedmiotu: skoro w jednym zdaniu
piszesz komórka, mogłabyś to wykorzystać dalej. Podsumowując,
proponowałabym ten fragment zapisać np.: Westchnęłam i spojrzałam na
jej komórkę, na wszelki wypadek leżącą blisko mnie, która nagle zapikała,
a na jej ekranie pojawiła się ikonka wiadomości. Nacisnęłam ją.
33.
Znałam ją i wiedziałabym co odpisać.
Zabrakło przecinka przed równoważnikiem zdania (co odpisać).
34.
-Raz i dwa, trzy i cztery, pięć i sześć, siedem i...- powtarzałam
na głos kroki i ćwiczyłam układ na zajęcia z Gregorio, ten którego uczyliśmy
się dzisiaj.
Stylistycznie i logiczniej byłoby odliczałam na głos. Gdyby Cami chciała powtarzać na głos kroki, mówiłaby zapewne coś w stylu: piruet, skłon, trzy kroki w prawo, wypad w przód na lewą nogę et cetera, nie uważasz, Szerlotko?
Brak przecinka przed którego.
35.
Dwa razy się wywróciłam a raz walnęłam ręką w magnetofon. Jestem straszną
niezdarą. Świadczy o tym to, że już trzeci raz zaliczyłam bliskie spotkanie z
podłogą.
Zapomniałaś o przecinku przed a. Usunęłabym ostatnie zdanie, jest niepotrzebne, bo z poprzedniego już wynika, że Cami jest cokolwiek niezdarna :P.
36.
Dzisiejszy dzień był do bani; najpierw nie zdążyłam na autobus i do Studio
musiałam iść pieszo, prze co spóźniłam się na pierwszą lekcję,
potem na zajęciach tanecznych jako jedyna nie załapałam nowego układu,
następnie znowu zaliczyłam codzienną kłótnię z Leonem, a jako zwieńczenie to dnia,
zgubiłam gdzieś portfel.
Dwukropek zamiast średnika, przez, tego. Zamiast przecinka przed zgubiłam dałabym myślnik.
37.
Bliska płaczu wstałam, sięgnęłam po pilota aby wyłączyć
wieżę, gdy plastikowy przedmiot wypadł mi z dłoni.
Zmieniłabym szyk na wstałam, bliska płaczu i.
Przecinek przed aby.
Końcówkę zdania zamieniłabym na gdy ten wypadł mi z dłoni.
38.
Upadł i roztrzaskał się na kawałki. Opadłam na ziemię, łzy popłynęły mi po
twarzy i drżącymi rękoma próbowałam pozbierać części, które jeszcze chwilę temu
stanowiły pilot.
Ojej, to ten pilot chyba ze szkła był i nie miał w sobie baterii?
Cami mogła paść na podłogę, nie opaść na ziemię, poza tym, czy nie sądzisz,
że to zbyteczna dramaturgia? Mogłaś zapisać to troszkę łagodniej, np.: Nie
wytrzymałam napięcia i zaczęłam płakać, jednocześnie próbując zebrać z podłogi
części, które chwilę temu stanowiły pilot.
39.
Zawstydzona otarłam łzy i powiedziałam:
Dałabym przecinek po zawstydzona.
40.
Andres uśmiechnął się lekko i podał mi moją sportowa torbę.
Przyjęłam ją z wdzięcznością po czym wyszłam z sali. Chłopak
poszedł za mną przy okazji zamykając ją na klucz.
Sportową.
Brak przecinka przed zdaniem składowym (podkreślenie drugie) i przed frazą
z imiesłowem przysłówkowym (podkreślenie trzecie). Błędnie użyłaś imiesłowu
przysłówkowego współczesnego i już tłumaczę, dlaczego. Otóż, użycie imiesłowu przysłówkowego współczesnego wskazuje na to, że
czynności opisane przy jego użyciu oraz przy użyciu czasownika – wydarzyły się
jednocześnie. Czy jednocześnie można pójść za kimś oraz zamknąć drzwi od sali?
Myślę, że nie. Myślę, że najpierw Adres zamknął salę, a potem poszedł za
Camillą – a skoro taka była kolejność, powinnaś była użyć albo dwóch
czasowników (Chłopak zamknął salę na klucz i poszedł za mną), albo
imiesłowu przysłówkowego uprzedniego (Chłopak poszedł za mną, zamknąwszy
salę na klucz), który wskazuje na następstwo czynności (czynność opisana
przy użyciu imiesłowu wydarzyła się przed czynnością opisaną przy użyciu
czasownika).
41.
Stanęłam przy swojej szafce, wyciągnęłam stamtąd kurtkę i
ją założyłam.
Średnio pasuje tu stamtąd. Z tego zdania może wynikać, że założyła szafkę. Popraw: (...)wyjęłam z niej swoją kurtkę, którą zaraz założyłam.
42.
-Może Cię podwieźć? - drgnęłam, gdy usłyszałam to
pytanie. [...] Szybko skalkulowałam pytanie i wszelkie
możliwe odpowiedzi.
Dywizy, myślniki, błąd w zapisie omówienia jw.
Skalkulować oznacza rozważyć, ocenić. Wydaje mi się,
że Camilla mogła rozważyć tylko możliwe odpowiedzi na to pytanie, samego
pytania – nie.
43.
Przeniosłam wzrok na jego twarz, i jakoś tak, nawet nie wiem jak,
spojrzałam mu w oczy.
Nie czuję się przekonana podkreślonym fragmentem. To chyba najczęściej spotykane, że przenosi się wzrok na czyjąś twarz i patrzy w oczy, nie ma żadnych metod, reguł ani nic... nawet jeśli to miała być subtelność, dla mnie jest słaba.
44.
Miały cudowny, czekoladowy odcień, iskierki śmiechu i coś, co przyciągnęła mnie
jak magnes.
Iskierki radości – nie śmiechu.
Coś, więc przyciągnęło.
Inne popełnione przez Ciebie błędy, na które chciałabym zwrócić Twoją uwagę:
Pasa bezpieczeństwa nie można rozpiąć, można go odpiąć.
Zwrot zdjęcie, które służyło mi jako tapetę w telefonie –
rzeczownik tapeta powinien być odmieniony w mianowniku, nie w
dopełniaczu, tj.: zdjęcie, które służyło mi jako tapeta w telefonie.
Zwrot pęd powietrza wiał nam po twarzach - wiatr wieje,
pęd uderza.
~~~
Szerlotko. Popełniasz sporo błędów. Z pewnością wiele z nich bierze się z niewiedzy, ale równie dużo – z niestaranności, w trakcie pisania (pisanie na telefonie!) oraz później, podczas sprawdzania wpisów przed ich publikacją (bo zakładam pozytywnie, że to robisz). Przede wszystkim są to: błędy w zapisie dialogów (dywizy zamiast myślników, niechlujne spacje, zapisywanie omówień dotyczących reakcji innej niż wypowiadająca się osoby po myślniku po wypowiedzi dialogowej zamiast od nowego zdania), błędy interpunkcyjne (w szczególności – nie stawiasz przecinków przed zdaniami składowymi, po mimo że, jako że, przed aby, nie oddzielasz fraz z imiesłowami przysłówkowymi od reszty zdania, stawiasz przecinki tam, gdzie nie powinno ich być, zwłaszcza przed i), literówki, błędy stylistyczne i logiczne.
Zalecam, abyś uważnie zapoznała się z tym, co wyłożyłam Ci w tej rubryce
oraz z zasadami, z których stosowaniem masz największy problem, a
następnie – byś zaczęła pisać bardziej świadomie. Musisz
dołożyć o wiele więcej starań do samego procesu pisania,
spróbuj pisać jak najpoprawniej już na bieżąco, ale nie zaniedbuj także
wnikliwego sprawdzenia tekstu po jego napisaniu. Dobrym nawykiem jest
sprawdzanie nie bezpośrednio po ukończeniu pracy nad danym fragmentem, lecz w krótkim
odstępie czasowym, najlepiej parodniowym. Kiedy przeczytasz swój rozdział na
świeżo, jesteś w stanie dostrzec to, co przeoczyłaś podczas pisania i
co mogłabyś przeoczyć, sprawdzając tekst na gorąco. Myślę też,
że mogłabyś rozważyć zatrudnienie osoby, która zajmie się betowaniem Twojego
opowiadania, a przy okazji, będzie mogła pomóc Ci w doskonaleniu warsztatu
pisarskiego na bieżąco.
Jestem pewna, że jeśli posłuchasz moich raz oraz nie zabraknie Ci zapału,
energii i dyscypliny – wkrótce poprawność Twojej twórczości znacząco się
poprawi. Tego Ci życzę.
Punkty dodatkowe: 0/5 pkt
Suma punktów: 78/120 pkt = 65,00 %
Ocena: dostateczna (3)
Szerlotko. Uzyskałaś ocenę, którą, moim zdaniem, powinnaś potraktować jako ważny punkt w swojej drodze literackiej. Starałam się udzielić Ci jak największej ilości porad oraz wskazać jak najwięcej rzeczy, nad którymi praca powinna znacząco udoskonalić Twój warsztat. Mam nadzieję, że potraktujesz tę ocenę jako wartościową lekcję i że wkrótce staniesz się pisarką nie tylko spełnioną, ale także naprawdę dobrą. Życzę Ci wszystkiego najlepszego i trzymam kciuki za to, byś opowiadanie Yo Soy Asi doprowadziła do zaplanowanego końca oraz by w finale tym towarzyszyli Ci wierni Czytelnicy. Powodzenia!
0 Comments:
Prześlij komentarz