[3] ocena bloga: malpek-pisze.blogspot.com


Adres bloga: MałpekPisze
Autor: Małpek
Tematyka: Opowiadania, recenzje
Oceniająca: Dafne


1. Pierwsze wrażenie i grafika
Podoba mi się Twój adres. Sugeruje, że na Twoim blogu będzie dużo Ciebie... a raczej Twoich tekstów. Nie wiem jeszcze, czy mowa tutaj o opowiadaniach, wierszach, felietonach, artykułach, recenzjach, czymś innym lub wszystkim po trochu, ale spodziewam się różnorodności. Zastanawia mnie, czemu nie rozdzieliłeś słów myślnikiem — sprawdziłam, taki adres jest dostępny — ale skoro tak zdecydowałeś, widocznie wygląda to dla Ciebie lepiej.
Napis na belce średnio kreatywny, wolałabym coś wprowadzającego w tematykę, jak np. „Świat okiem Małpka", „Moje pisarskie ja" czy nawet „Róg obfitości pióra Małpka" (tak, zmyślam). 
Grafika się załadowała i... hm. Wzbudziła mieszane uczucia.
Ten obrazek mógłby być całkiem dobrym materiałem na nagłówek — nie brak mu wyrazu i potencjału, ale... cóż, jest raczej średnio reprezentacyjny, tak bez żadnej obróbki i z jednym tylko napisem u góry. Pomijając fakt, że ten „Pacyfista" pasuje tam jak ser do konserwy, sam tekst nie wyróżnia się, jest nieco nieczytelny i nie wpada w oczy tak, jak powinien... grafika jest po prostu „rzucona" na — niespodzianka! — białe tło. I tyle. Żadnego przejścia, czegokolwiek. Chyba żeby zaliczyć tę cieniutką niebieską rameczkę, ale raczej nie widzę w niej ratunku. 
Nad nagłówkiem mamy kolejny napis „Małpek Pisze" — kolejna niespodzianka! — już trzeci, i zaproszenie „do siebie" (jakkolwiek inaczej można by to lepiej ująć). Przez to sam nagłówek przesuwa się w dół, co wygląda wyjątkowo nieporadnie.
Szablon jest zbyt szeroki i zbyt długi. Pomniejszyłam całość skrótem klawiszowym dwa razy, zanim ujrzałam całość (a wcale nie mam miniaturowego monitora), a dopiero po przesunięciu kursorem za połowę skończyły mi się ramki. Jesteś pewien, że to wszystko jest Ci na stronie głównej potrzebne? Masz dwie kolumny, a i tak przekraczasz normę. Ale o tym w „Ramkach". Umieszczanie tryliona notek na głównej to również nie najlepszy pomysł.
Kolory czcionek całkiem w porządku, pokombinowałabym jednak z ich rozmiarem, bo przykładowo tytuł posta powinien być większy niż tekst właściwy, odznaczać się. 
Tło zewnętrzne całkiem zabawne, nawet jeśli niezupełnie pasuje do nagłówka.
Cóż by tu dodać? Jeden wielki chaos, zbitka różnych rzeczy, które osobno być może wyglądałyby fajnie, ale razem, bez estetyki, schludności i zgrabnego połączenia... niekoniecznie się sprawdzają. Ot, duży szablon, wrażenie rozgardiaszu i natłoku informacji. Może poproś kogoś o wykonanie szaty graficznej. Możesz przecież takiemu szabloniarzowi podrzucić swoje obrazki i przedstawić koncepcję.
5/10


2. Treść
Wyrażono chęć otrzymania analizy notek zawierających próby literackie, dlatego to spośród nich wybiorę posty do oceny.
Zacznę od „Domu".
Część 1 — Ojciec i syn
Nie mam pojęcia, pod co podpiąć to, co właśnie przeczytałam. Sądziłam, że wraz z lekturą przenoszę się w czasy średniowieczne. Rycerstwo, szlachta, szlachecki ród, gród i inne takie to słowa kojarzące się z tym okresem w dziejach. Z kolei monitory, naboje, noktowizory itp. to atrybuty współczesności. Czy to ma w jakiś pokrętny sposób łączyć historię z teraźniejszą technologią? I ten wampir wspomniany na końcu...
Jestem zaskoczona. Po tym „domu" w tytule spodziewałam się opowiadania obyczajowego. Tutaj widzę szlachecką rodzinę z tradycjami, syna o przeciwstawnych do ojcowskich poglądach, walkę o ziemię i hasła à la „Bóg, honor, ojczyzna". No cóż, zobaczymy.

Część 2 — Noc
Zwykle nie fascynowały mnie opisy walk. Kojarzyły mi się z monotonią i nudą. W tym wypadku było inaczej. Nie wiem, czy to zasługa nietypowego przeciwnika czy też faktu, że sam opis nie ciągnął się w nieskończoność, ale podobało mi się. Muszę też pochwalić pomysł z przekazywaniem sobie wiadomości przez nadajnik, to ciekawe dopełnienie całości.
„Inka za Inką znikała w przełyku Strugackiego, mimo iż nie dawało to żadnego efektu. Niestety, od kilku lat, na prawdziwą kawę w Rzeczypospolitej stać było nielicznych. Kofeiny brakowało, nawyk jednak pozostał." — Ten fragment trochę mnie zastanawia. Szlachcic, którego nie stać na kawę? Musiał być przecież zamożny. Chyba że wszystkie pieniądze zainwestował w skuteczną walkę na wojnie, wtedy jestem w stanie zaakceptować brak kawy.

Część 3 — Nowy dzień
Zaskoczyłeś mnie. Nie chcę powiedzieć, że morderstwo da się uzasadnić, ale chyba jestem w stanie zrozumieć, co kierowało Michałem, gdy zabijał swojego ojca. Jego decyzje może i miały potężne fundamenty w postaci szlachetnych idei, ale w rzeczywistości nie podtrzymywały dobrze całego domu — dosłownie i w przenośni. 
Brawa za tak interesujące zakończenie tej krótkiej serii i urwanie w tym właśnie momencie. Nie ciągnąłeś nic dalej na siłę, nie próbowałeś spisywać sztucznych rozmów matki z synem. Po prostu zastopowałeś z klasą. Dobre zwieńczenie całej historii.

Za największy plus tego opowiadania uważam połączenie nowoczesności ze staroświeckością. Widać to było i w świecie przedstawionym, i w języku. Próbuję odnaleźć główny sens tej miniaturki. Upatruję się go w popadaniu ze skrajności w skrajność, ludzkiej pysze, niesłuchaniu rad innych ludzi i desperackich czynach, do jakich niektórzy ludzie są zdolni w obliczu zagrożenia.
Niewątpliwie kolejnym bardzo dużym plusem jest fakt, że bohaterowie byli ze sobą spokrewnieni. Gdybyś zabójcą władcy nie uczynił jego syna, to zdarzenie nie byłoby aż tak spektakularne i dające do myślenia.
Zabrakło mi z kolei ukazania uczuć. Rozumiem, że król zgrywał twardego, jeśli mogę to tak nazwać, ale jego żona? Zepchnąłeś ją na dalszy plan, a wydaje mi się, że gdyby dać jej dojść do głosu (w przenośni, chodzi mi głównie o wewnętrzne przemyślenia), historia nabrałaby więcej emocjonalności.
Co do kreacji bohaterów, w tych kilku czynach widać najważniejsze, wyróżniające ich cechy. Na te drobne nie starczyło czasu, to przecież tylko trzy krótkie rozdziały.


No to może ze dwie miniaturki...
„Zdarzyło się w nocy ze środy na czwartek"
Jeśli założyłeś, że tym krótkim tekstem uda Ci się kogoś zdziwić... to gratuluję, udało Ci się. Kompletnie nie spodziewałam się czegoś takiego. To opowiadanie znacznie odbiega od tego, co do tej pory znalazłam na Twoim blogu. Styl żartobliwy, nadal nieco staroświecki (słowa: wyro, ki czort i tym podobne; szyk, wyrażenia), ale jednak z tą bardzo ważną nutką humoru.
I jeśli jest tak, jak napisałeś w komentarzu — że ten styl jest dla Ciebie „najmojejszy" — pozostaje mi pogratulować także poczucia humoru i luzu. Miła odmiana.

„Puchar"
To naprawdę smutne opowiadanie, pełne niesprawiedliwości, fałszerstwa, nieuczciwości, ludzkiej chciwości i szeroko pojętego zła. Nie muszę chyba pisać, że zrobiło mi się okropnie smutno, kiedy czytałam to opowiadanie. Już z pojawieniem rycerza stało się jasne, że pszczelarz zostanie potraktowany jak... no, źle.
Zauważyłam tylko jedną niepasującą mi w tym wszystkim rzecz... Opisy bardzo barwne, jak na całym tym blogu, słownictwo wyszukane, ale... dialogi... tam nie czułam już tego stylu. Rycerz wypowiadał się bardziej... współcześnie. Czy to tylko moje wrażenie? Hm...
+ Ciekawy dobór tytułu. Naprawdę dobry. Niełatwo jest wymyślić taki, który byłby jednocześnie krótki i dobrze oddający tematykę opowiadania.


Sięgnijmy teraz po „Pacyfistę" — czuję, że do tego opowiadania po prostu muszę zajrzeć.

Prolog
Nie wiem, czemu Pacyfista, czemu Biały Pielgrzym, czemu południca. W zasadzie ogólnie niewiele wiem i zastanawiam się, czy powinnam. Wygląda mi to na fantasy z motywem walki dobra ze złem, gdzie ta pierwsza postać jest „tą dobrą", zaś druga — złą. Końcówka obiecująca, choć nie mam pojęcia, czego się spodziewać.

Część pierwsza 1  
W rozdziale pierwszym trochę się wyjaśniło. Daje mi to dokładniejszy obraz Pacyfisty. Wiem też, czym (a może raczej kim) jest południca i jakie zadanie postawiono przed naszym bohaterem. Zastanawiam się tylko, jaką rolę w tym wszystkim ma Cebula. Co do tego ostatniego zdania, inaczej sformatowanego — próbowałeś całkiem wyczyścić formatowanie? Albo napisać u góry i zenterować?
Propozycja bogacza jest dość śmiała. Szczerości mu jednak odmówić nie można. Zastanawia mnie, jak Biały Pielgrzym postąpi w tym wypadku.

Część pierwsza 2
Zabierasz mnie w świat, do którego zazwyczaj mnie nie ciągnie, ale robisz to w sposób, który intryguje. Skupiasz się na codzienności ludzi w tej tak odległej w czasoprzestrzeni wsi, jednocześnie kreując osobowość głównego bohatera. Skoro już przy nim jesteśmy... intryguje mnie. Nie umiem go rozszyfrować. Z jednej strony wydaje mi się taki boski i fantastyczny, a z drugiej ludzki, szczególnie dzięki tym jego dygresjom wplecionym gdzieś w narrację, sprawia wrażenie... współczesnego? 
No i Cebula kopnął w wiadro. Szczerze mówiąc, spodziewałam się jakiegoś zwrotu akcji. Może ocalenia, ucieczki... sama nie wiem, chyba wyobraźnia mnie ponosi. Ale to dobrze, bo brak koncepcji równa się znudzeniu.

Część pierwsza 3
Dość stabilny rozdział, jeden z tych, w których akcja nie pędzi do przodu, tak przynajmniej ja to odbieram. Końcówka utrzymana w odmiennym stylu, opis kusicielki był bardzo dokładny i obrazowy. Przez chwilę myślałam nawet, że mężczyzna jej ulegnie. 
Zobaczmy, co stanie się dalej z tą (nie)spokojną wsią.

Część pierwsza 4
„– Pożrę wasze dusze! – krzyknął nieco teatralnie Tristis, wyciągając przed siebie ręce i rozczapierzając palce."
— Rozbawiłeś mnie tym.
I rozbawiłeś mnie także fragmentem z babą. Cieszę się, że nie unikasz takich zabawnych wstawek.
Podobał mi się również motyw ghula. Dość zaskakujący, nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Zakończenie, oczywiście, przebiło wszystko. Jestem bardzo ciekawa, co takiego usłyszał Pacyfista od tej niewinnej (?) dziesięciolatki.
Słowem — dobry rozdział, poprzedni się do niego nie umywał.

Część pierwsza 5
Podoba mi się, że nie odsłaniasz całej tajemnicy życia i służby Morthona od razu. Wszystko wynika w trakcie i dzięki temu jest ciekawsze niż wyklepany tekst narratora. 
Nie wiem dlaczego, ale zaczęłam mieć nadzieję, że mężczyzna nie oprze się pokusie. W tej chwili wydał mi się bardziej ludzki, przystępny i... no, bądź co bądź, męski. To byłby ciekawy zwrot akcji, wyraz braku tendencji do idealizowania go. Bo tacy bohaterowie zazwyczaj są idealizowani. A tu się okazuje, że jednak nie muszą.
Niewiele się wyjaśniło w tej części, myślę, że to kolejna klasyczna przejściówka.

Część pierwsza 6
Nie chcę nawet pisać, jak wielkie obrzydzenie wzbudził we mnie klecha, ani co uważam, że powinien zrobić Morthon. Zamiast tego wyrażę swoje zaciekawienie ciągiem dalszym, a konkretnie tym, co Boży Wojownik chce teraz zrobić. Bo najwyraźniej ma jakieś plany.
Ten rozdział obudził we mnie pewną refleksję, ale o tym w podsumowaniu, bo to tyczy się już całego tego utworu. 

Wiesz, od początku zastanawiałam się, jaką właściwie wymowę ma mieć to opowiadanie. Rzadko czytam podobne utwory, dlatego nie lada wyzwanie stanowiła dla mnie jego ocena. Nie wiem, na ile moja interpretacja i wrażenia pokrywają się z Twoimi życzeniami, ale mam nadzieję, że opinia kogoś naprawdę postronnego wniesie cokolwiek do Twojego warsztatu.
Pierwszą rzeczą, jaka powraca w moich myślach od pierwszej notki, jest postać tytułowego bohatera. Wcześniej nie podobała mi się, według mnie trochę za bardzo ją idealizowałeś. Wydawała się być kimś abstrakcyjnym, odległym, nienaturalnym nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Później zauważyłam, jak bardzo mylne może być to pierwsze wrażenie. Pokazujesz ludzką stronę Bożego Wojownika. Wyciągasz na światło dzienne jego zwątpienie, słabości, podejście do życia. W niektórych słowach, czynach czy po prostu opisach przeżyć wewnętrznych ukazywał, że tak naprawdę nie jest niezwyciężony. I tu nie chodzi tylko o moment załamania podczas kuszenia sukkuba czy rozmyślania nad osadzeniem się w jakimś miejscu na stałe; to całokształt bardzo złożonej osobowości, a przede wszystkim stawianie pod znakiem zapytania całej swojej życiowej misji. I tutaj tkwi jeden z ważniejszych problemów natury egzystencjalnej tego bohatera, tak przynajmniej ja to odbieram. Uważam, że kreacja tej postaci wyszła Ci naprawdę dobrze. Możesz wciąż ją rozwijać, udoskonalać, przekształcać. Czuję, że nie poprzestaniesz na tym wizerunku. Objawisz coś jeszcze, co na pewno pociągnie za sobą ciąg wydarzeń. Główny bohater może rzucić blask lub cień na opowiadanie. U Ciebie wyszło zdecydowanie na plus. Nie zepsuj tego.
Co zaś tyczy się pozostałych bohaterów, większość nie jest zbyt wyraźna, może poza sołtysem. Chłopi zachowują się jak chłopi, baby jak baby i tak ma być. Celowo pominęłam Kwiatuszka, to jest bowiem moje „po drugie". Dostrzegam alegorię w tej postaci. Twoje opowiadanie osadzone jest w czasach, których ja i Ty znać nie możemy, a mimo to Kwiatuszek wydaje mi się być uosobieniem naszych czasów. Bo czy to, co jej się przytrafiło, nie jest odzwierciedleniem tego, co przytrafia się ludziom w naszym świecie? Tematyka Twojego opowiadania krąży wokół tematów mistycznych, trudnych, dotyka religii, wiary i przeszłości. Ta postać to taki łącznik z dzisiejszym światem, alegoria zła, które przybiera wiele odcieni i o którym nie można zapominać w całej tej atmosferze, która przypomina o istnieniu jakiegoś absolutu. 
Skoro już jesteśmy przy tematyce (po trzecie). Widzę tutaj Boga. Boży Wojownik, misja w imię dobra, zwalczanie zła... Do tego upiory, sukkuby... Czyżbyś próbował połączyć historię z fantastyką? Ale ile w tym wszystkim jest historii, a ile fantastyki? 
Bo po czwarte... realia są bardzo historyczne. Weźmy pod ostrzał język. Szczególnie chłopi mówią po staropolsku. Pacyfista podniośle. Reszta po prostu... inaczej. A sama narracja jest raczej zwyczajna. Nie jest to, oczywiście, typowy styl (Weszła, odgrzała sobie obiad, zjadła i poszła), ale mocno kontrastuje z dialogami. Zastanawiam się teraz, jak to wszystko pogodzić. Z jednej strony nieco mi się to ze sobą gryzie, bo po dłuższym opisie jakaś wypowiedź postaci przypomina mi, że to nie jest zwykłe opowiadanie obyczajowe, bliskie naszym czasom. Z drugiej zaś mam świadomość, że pisanie całości w języku odbiegającym od naszego byłoby niezmiernie trudne (swoją drogą, podziwiam Cię; widać, że musisz to lubić), a i czytanie po prostu by męczyło. Myślę, że wyśrodkowanie tego wszystkiego przyjdzie z czasem, już teraz mniej to zauważam i nie sądzę, by była to kwestia przyzwyczajenia, bo czytałam poszczególne części w różnych odstępach czasu.
Słowem, świat przedstawiony jest inny niż w większości opowiadań, które miałam okazję poznać. Stopniowo zdradzasz jego tajemnice, ale osobiście bardzo bym chciała, żebyś wyjawiał więcej prawdy o Pacyfiście — skąd jego misja, dlaczego właśnie on, w jaki sposób się to dziedziczy, jakie jest jego nastawienie do wiary, czy może prowadzić normalne życie poza swoją „pracą", czy może się tego zrzec et cetera. Ten świat to dla mnie kompletna nowość, mam wrażenie, jakbym coś pominęła. Nie potrafię doszukać się miejsca, do którego ta historia zmierza. Mam nadzieję, że albo tylko ja zmagam się z taką niemożnością, albo że jest ona skłonna człowieka opuścić po przeczytaniu jeszcze kilku części.
Mam na koniec pytania. Czy opierałeś się o coś, pisząc to opowiadanie? Czy masz już koncepcję na to, jak chcesz je rozwinąć i jakie wątki poruszyć? Czy może chcesz improwizować? Jeśli mogę Ci coś jeszcze doradzić, to proszę — nie trzymaj się schematu. Boję się, że jeśli nadasz opowiadaniu zbyt sztywny ton, straci ono swój urok. Póki co dostrzegam dużo zalet w przypadkowych rozmowach, z których dużo wynoszę, mniej ważnych dla rozwoju akcji opisów... Nie wyglądają one na zaplanowane. Wiem, że takie pomysły na przedstawienie punktu widzenia bohatera zazwyczaj wpadają do głowy spontanicznie, dlatego proszę, nie bój się ich. Nawet jeśli miałbyś przesunąć w czasie jakieś zaplanowane wydarzenie, wydłużyć rozdział, wprowadzić mniej istotną dla fabuły sytuację... To odnosi się do tego, co mówiłam o kreowaniu postaci Pacyfisty i zdradzaniu tajemnic jego misji. Nadmiar takich przerywników nie jest dobry, ale wplataj je w opowiadanie, jeśli zależy Ci nie tylko na przeskakiwanie z punktu do punktu. Łatwo zatracić zdolność lekkiego opisu myśli czy osobistych wrażeń. Na razie nie wychodzi Ci to źle, ale wraz z postępem akcji nietrudno o zbytnie przyspieszenie. Pilnuj równowagi. Balans jest w opowiadaniu tego typu bardzo ważny, przynajmniej dla mnie. W końcu bez bohaterów nie byłoby opowiadania.

Za całokształt przeczytanych przeze mnie utworów taka, a nie inna liczba punktów. Najbardziej doceniam tutaj oryginalność, nietuzinkowość, fantazję, ogromny trud wkładany w troskę o język i styl (który, nawet jeśli czasem brzmi nienaturalnie, i tak jest bardzo dobrze dopracowany; to naprawdę niełatwe zadanie), pasję w tworzeniu (bo nie wierzę, że bez niej byłbyś w stanie zdecydować się na taki klimat). Klimat... No właśnie. Nie można Ci go odmówić. I tym zdecydowanie punktujesz. Pamiętaj: naturalność i balans. Powodzenia!
39/50


3. Poprawność

Część 1 - Ojciec i syn

„(...) o z góry do dołu i na odwrót."
— Z góry na dół lub od góry do dołu.

„Przy tak niskich plonach, nie miał jednak skąd uszczknąć."
— Bez przecinka.

„Marysieńka mimo nie najmłodszego już wieku i wielu trosk odciskających swe piętno w kącikach ust i oczu, nadal była piękną kobietą."
— Marysieńka, mimo nie najmłodszego już wieku oraz wielu trosk odciskających swe piętno w kącikach ust i oczu, nadal była piękną kobietą.

„(...) nadal była piękną kobietą. Była również mądrą (...)"
- Była, była - powtórzenie.

„Nie specjalnie miał ochotę na tę konfrontację (...)"
- Niespecjalnie (partykułę nie" piszemy łącznie z przymiotnikami i przysłówkami w stopniu równym).

"(...) rzuciła jeszcze nim zniknęła w ciemnym korytarzu."
— Przecinek przed nim.

„(...) lecz doskonale wiedziała kiedy samej dać drapaka."
— Przecinek przed kiedy. Bez samej.

„ Jak myślisz, ile czasu zajmie nim każą (...)"
— Przecinek przed nim.

„Sądzisz, że w za miejskimi murami znajdziesz spokój?"
W za miejskimi murami?

„(...)nie było roku byśmy kogoś nie tracili."
— Przecinek przed byśmy.

„(...)czy będziesz szczęśliwy zostając w pustym domu (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„(...) dziś więc pokaże ile jest wart jako mężczyzna."
— Przecinek przed ile.

„(...) obserwując jak na jednym z ekranów (...)"
— Przecinek przed jak.

„Kocham cię synu (...)"
— Kocham cię, synu...

„Wiesz, że dziś będzie wiele od ciebie zależało."
— Lepiej: wiele będzie dziś od ciebie zależało.

„Bóg z tobą synu (...)"
— Bóg z tobą, synu...

„Gdy Wiktor został sam odetchnął głęboko."
— Gdy Wiktor został sam, odetchnął głęboko.

„Michał był władczy i uparty jak on, co oczywiście rodziło konflikty, lecz jednocześnie wiedział, że gdy go już zabraknie, gdy jego doczesne szczątki spoczną w zimnej mogile, a ostrze topora odłączy głowę od reszty ciała, rodzina pozostanie w dobrych rękach."
— Brzmi, jakbyś poprzez gdy go już zabraknie" miał na myśli Michała.

„(...) powoli zmierzało za horyzont."
— Lepiej: ku horyzontowi.

„(...) podczas swego tradycyjnego przeglądu. Obsługa jeszcze się nie pojawiła – podczas dnia (...)"
— Podczas, podczas - powtórzenie.

„(...) sprawdzając czy noktowizory (...)"
— Przecinek przed czy.

"(...) upewniając się czy pasy z nabojami (...)"
— Przecinek przed czy.

„Dlatego też dobudowano, prowadzącą do bramy gardziel, ułatwiającą obrońcom rażenie szturmujących wejście napastników."
— Bez przecinka.

„(...) jeszcze od swego pana ojca gdy wkraczał w wiek męski (...)"
— Przecinek przed gdy.

„(...) Przez krótką chwilę prawie nie miał wątpliwości, że nikt i nic nie stawi im czoła, z – lub bez – rządowej pomocy."
— To wtrącenie? W takim razie, jeśli się je usunie, zostaje z rządowej pomocy". No cóż.

„(...) i dziś, wznosząc się na wyżyny szlacheckiej odwagi i fantazji dokonają czegoś wielkiego."
— ...i dziś, wznosząc się na wyżyny szlacheckiej odwagi i fantazji, dokonają czegoś wielkiego.

„Michał, powodowany braterską miłością (...)"
— Lepiej: motywowany.

„Stary Strugacki widział jednak jak w ich oczach (...)"
— Przecinek przed jak.

„(...) rzucił jeszcze nim zniknął wewnątrz budynku."
— Przecinek przed nim.


Część 2 - Noc

„Atak rzadko następował zaraz po zmroku. W pierwszych godzinach jedynie czasami jakaś wygłodniała pijawka rzucała się samotnie na mury. Zmasowany atak (...)"
— Atak, atak —  powtórzenie.

„Cholery równie dobrze jak na czterech, poruszały się w pozycji wyprostowanej."
— W tym zdaniu zdecydowanie czegoś brakuje.

„Bez względu jak akurat się poruszały (...)"
— Bez względu na to, jak akurat się poruszały...

„Na bladej twarzy, czy raczej pysku nie malowały się żadne ludzkie emocje."
— Na bladej twarzy, czy raczej pysku, nie malowały się żadne ludzkie emocje.

„To głos Janka, broniącego ze swoimi ludźmi odcinek przy garażach (...)"
— Broniącego (kogo? czego?) odcinka.

„Jak zwykle miał wrażenie jakby stanęło mu serce (...)"
— Przecinek przed jakby.

„Gwidon i jego ludzie nie zauważyli jak pijawki wspięły się na mury (...)"
— Przecinek przed jak.

„Szybko, Michała tam!"
— Michała?

„Starał się na szybko analizować co widzi i słyszy."
— Przecinek przed co.

„(...) tak blisko jak mieszkańcy Zambrowa nie słyszeli od lat."
— Przecinek przed jak.

„Innego wyjścia nie mieli jeśli chcieli zachować swój dom."
— Przecinek przed jeśli.

„Wampir przez chwilę uskakiwał parskając i szczerząc zęby (...)"
— Przecinek przed parskając.

„Długi ułamek sekundy później (...)"
— Długi ułamek sekundy? To trochę brzmi jak oksymoron, nie sądzisz?

„Wygięła się w pałąk, a po chwili rzuciła się na starca."
— Drugie się już nie jest potrzebne.

„Wiktor, nie czekając na wynik starcia dopadł broni (...)
— Wiktor, nie czekając na wynik starcia, dopadł broni...

„Wstrzymał oddech celując."
— Przecinek przed imiesłowem.
  

Część 3 - Nowy dzień

„Jedynie na północno wschodnim skraju fortu (...)"
— Północno-wschodnim.

„Pijawka, sycząc złowrogo skoczyła między szlachciców."
— To wtrącenie, jak sądzę, a więc: Pijawka, sycząc złowrogo, skoczyła między szlachciców.

„Piszcząc i parskając ranny wampir popędził wzdłuż zabudowań."
— Piszcząc i parskając, ranny wampir popędził wzdłuż zabudowań.

„Pocztowy już dobył noża gdy bestia zerwała się nagle (...)"
— Przecinek przed gdy.

„Broń prawie wyrwała się z dłoni."
— Prawie wyrwała mu się z dłoni.

„Korytarz, którego pokonanie zwykłym tempem, nie zajmowało zwykle nawet kilkudziesięciu sekund (...)"
— Po co ten drugi przecinek?

„(...) najszybciej jak potrafił."
— Przecinek przed jak.

„Mimo, że cofając się (...)"
— Mimo że, chyba że.

„(...) lecz nie wyszło mu to tak sprawnie jak sobie zaplanował."
— Przecinek przed jak.

„(...) pierwsze słonecznie promienie (...)"
— Promienie słoneczne.


Część pierwsza 2

„Po drugiej stronie małego, piaszczystego placyku wznosił się niewielki drewniany kościółek (...)"
— Mały, piaszczysty placyk; niewielki drewniany kościółek. Czym te zdania się różnią, że raz stawiasz przecinek, a raz nie, hm? Do zastanowienia.

„Teraz jednak stał wśród wieśniaków czekając na to co zaraz ma się wydarzyć."
— Czasy. Przecinek przed imiesłowem i przed co.

„(...) lecz zerkanie nań przy tak jasno świecącym słońcu musiało łączyć się z olśnieniem i bólem oczu."
— Olśnieniem? W jakim sensie? Żaróweczka mu się zapaliła?

„Omiótł wzrokiem raz jeszcze zebranych (...)"
— Raz jeszcze omiótł wzrokiem, to określenie odnosi się do orzeczenia, a nie dopełnienia.

„(...) na oko piętnasto – może siedemnastoletnią, rudowłosą dziewczynę."
— Spacja Ci się wkradła.

„(...) odparł krótko Morthon patrząc na przygotowywania egzekucji i"
— Przygotowywanie egzekucji, albo przygotowania do egzekucji. Przecinek przed imiesłowem.

„Widział ją już wielokrotnie odkąd był w okolicy i musiał przyznać, że zaiste była wyjątkowo urodziwa (...)"
— Przecinek przed odkąd. Był, była — powtórzenie.

„Aż ciarki przeszły mu po plecach widząc spokój człowieka (...)"
— To brzmi, jakby to te ciarki widziały tenże spokój i dlatego przeszły sobie po plecach.

„Spokój, który nie opuszczał go nawet gdy (...)"
— Przecinek przed gdy.

„Tylko jam poznał czym (...)"
— Przecinek przed czym.

„Wszyscy odruchowo rzucili się do tyłu wpadając (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„(...) kątem oka dostrzegł jak jakiś wielki (...)"
— Przecinek przed jak.

„(...) wysapał sołtys próbując wygramolić (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„Pacyfista w kilku susach przebył placyk lawirując między (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„Gospodarze stali otrzepując swe ubrania z kurzu i piachu."
— Przecinek przed imiesłowem.

„(...) tym bardziej gdy sprawa zbawienia ich duszy nie była oczywista."
— Przecinek przed gdy.

„Morthon idąc przez nawę w stronę prezbiterium rozglądał się po niedużym kościółku."
— Morthon, idąc przez nawę w stronę prezbiterium, rozglądał się po niedużym kościółku.

„Zaklinam cię pacyfisto na Rany Chrystusa (...)"
— Zaklinam cię, pacyfisto, na rany...

„Zaczynał wątpić czy dobrze zrobił udając się tego dnia do karczmy."
— Zaczynał wątpić, czy dobrze zrobił, udając się tego dnia do karczmy.

„(...) pewnie jeszcze w wiosce by się nie pokazywał."
— Lepiej: pewnie jeszcze nie pokazywałby się w wiosce.

„(...) zajdź i do mnie Biały Pielgrzymie."
— ...zajdź i do mnie, Biały Pielgrzymie.

„Większość chłopów już od dłuższego czasu siedziała w swych domach i albo dojadali swe wieczerze (...)"
— Większość (chłopów) dojadali?

„(...) myślał pacyfista przyglądając się życiu tutejszej ludności."
— Przecinek przed imiesłowem.


Pacyfista: Część pierwsza 5

„Również i Morthon nie pospał długo (...)"
— Skoro mamy już również", to i" jest niepotrzebne.

„(...) w miejscu gdzie z nieszczęśnika wypłynęły (...)"
— Przecinek przed gdzie.

„W odległy szczyt góry uderzył piorun (...)"
— Z uprzedniego opisu wynika już, że chodzi o szczyt góry.

„Mimo to zatrzymał się lustrując rozpościerające się przed nim niwy."
— Przecinek przed imiesłowem przysłówkowym.

„(...) że nawet najwięksi z mędrców nie byli pewni czy uosabia ona moc Upadłego (...)"
— Przecinek przed czy.

„Zadziwiające, iż mimo czasu jaki tu spędził nikt nie wspomniał o tym upiorze (...)"
— Zadziwiające, iż mimo czasu, jaki tu spędził, nikt nie wspomniał o tym upiorze...

„Pacyfista szedł miedzą przyglądając się pracy rolników (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„(...) do słów małej Jagny, czy też niewytłumaczalnych ataków jakie miał nieprzyjemność doświadczać ."
— ...do słów małej Jagny czy też niewytłumaczalnych ataków, jakich miał nieprzyjemność doświadczać.

„(...) wymamrotał prosząc bezgłośnie (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„Może i sam Bolko był ciężko pracującym kmieciem, tak dworski styl życia nie stał mu się zupełnie obcy."
— Może i coś tam, ale coś tam. Czego brakuje?

„(...) wiejską, kloszową sukienkę w zielone pasy, z szerokimi falbanami i bez rękawów. W jasnych promieniach słońca jej twarz emanowała – jeszcze bardziej niż zwykle – radością, witalnością i pięknem. Była naprawdę ładna, lecz nie urodą dworską, niezdrowo bladą, upudrowaną, modnie retuszowaną. Była to uroda naturalna, żywa, wiejska."
— Wiejską, wiejska — powtórzenie.

„(...) trudu ciężkiego życia i pracy, czy chociażby wielu trosk."
— Bez przecinka.

„Zaiste jej uroda określała idealnie jej poniekąd (...)"
— Jej, jej — powtórzenie.

„Nie wiem co mu odbiło (...)"
— Przecinek przed co.

„Szczerze mówiąc… Nie."
— Tutaj wielokropek ma za zadanie wzmocnić sens wypowiedzi, nie trzeba po nim używać wielkiej litery.

„Jeżeli już to zdecydowanie na ich niekorzyść."
— Przecinek przed to.

„Czemu Morthonie (...)"
— Czemu, Morthonie...

„(...) rzucił okiem tam gdzie patrzyła córka młynarza."
— Przecinek przed gdzie.

„(...) odbicie delikatnie marszczone przez niemal niezauważalne fale."
— ...odbicie, delikatnie marszczone przez niemal niezauważalne fale.

„(...) odpowiedział kucając (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„Zawahał się jeszcze przez chwilę zerkając na nadciągające chmury."
— Przecinek przed imiesłowem.

„Jedyne więc co mógł zrobić (...)"
— Przecinek przed co.

„Kropelki potu leniwie spływały po zgrabnej szyi podążając (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„(...) miał zapytać czy przyszły mąż nie jest dla niej troszkę za stary (...)"
— Przecinek przed czy.

„I na prawdę nie wadzi mi, ze mógłby być moim ojcem, czy dziadkiem."
— Naprawdę. Że (literówka). Bez przecinka przed czy, tutaj pełni on funkcję synonimu do lub", bądź" itp.

„(...) a sołtys nie jest Cerberem, ani Kiełbasową!"
— Bez przecinka.

„W pewnym sensie śluby, które złożysz zniewolą cię."
— W pewnym sensie śluby, które złożysz, zniewolą cię.

„A ty Morthonie?"
— A ty, Morthonie?

„Jakie śluby składacie, jakim słowom musicie być wierni."
— To chyba pytanie, czyż nie?

„Zresztą czy to ważne."
— Zresztą, czy to ważne? LUB Zresztą, czy to ważne...

„A ty, Morthonie, jeśli nie jesteś klerykiem to kim?"
— A ty, Morthonie, jeśli nie jesteś klerykiem, to kim?

„Władzę nad zmarłymi dostajemy od kościoła, nad żywymi od władców."
— Władzę nad zmarłymi dostajemy od kościoła, nad żywymi — od władców. (Tu wystąpi pauza, warto ją zaznaczyć.)

„(...) chciała już zakończyć tą rozmowę."
rozmowę. Jedynie w narzędniku piszemy .

„Rozsiadła się wygodniej, odchylając się do tyłu (...)"
— Z "się" też nie należy przesadzać, szczególnie, gdy łatwo jest temu zaradzić.

„Zamiast tego rzekł tylko:
– Jeśli naprawdę jesteś ciekaw, podam ci kilka bardzo interesujących tytułów…"
— Rzekł Kwiatuszek, tak? Brzmi, jakby chodziło o Morthona, szczególnie że w jego wypowiedzi występuje przymiotnik w formie męskiej — ciekaw.

„Wszystkie są groźne skoro sprzeciwiają się woli Pana."
— Przecinek przed skoro.

„Dziewczyna zamyśliła się popatrując (...)"
— Przecinek przed imiesłowem.

„Zaczął wiać delikatny wiatr niosący ze sobą zapach burzy."
— Zaczął wiać delikatny wiatr, niosący ze sobą zapach burzy.

„(...) gdyż do odwiedzania domu rodzinnego nie szczególnie mu się spieszyło."
— Nieszczególnie, to stopień równy.

„A jednak, gdy nawet dziś wspominał piękną Andreę coś paliło go w piersi…"
— A jednak, gdy nawet dziś wspominał piękną Andreę, coś paliło go w piersi…

„(...) i tak ciemną jaką mogą mieć tylko prawdziwe piękności z Południa."
— Przecinek przed jaką.

„Wpatrywała się w niego i sądząc po skupieniu malującym się na twarzy (...)"
— Wpatrywała się w niego i, sądząc po skupieniu malującym się na twarzy...

„(...) i postarał się być szczęśliwym."
— Szczęśliwy.

„Andrea, jego Andrea zapałała uczuciem do innego (...)"
— Andrea, jego Andrea, zapałała uczuciem do innego... (wtrącenie)

„(...) i nagle wszystko, całego jego życie roztrzaskało się w drobny mak…"
— ...i nagle wszystko, całego jego życie, roztrzaskało się w drobny mak… (jak wyżej)

„Wiele lat później nieraz Morthon zastanawiał się czy dałby się zrekrutować, gdyby nie pęknięte wonczas serce?"
— Przecinek przed czy. To jest z kolei zdanie oznajmujące.

„Poczuł jak lica pokrywa szkarłat."
— Przecinek przed jak.

„(...) a i okolica nie jest taka idylliczna jak się na pierwszy rzut oka wydaje (...)"
— Przecinek przed jak.

    
"Puchar"

„Nie wiedząc czemu z całych sił pragnął (...)"
— Przecinek przed czemu.

„(...) żwawego, górskiego strumienia (...)"
— Żwawy jako cecha tego strumienia, a górski jako jego rodzaj. Nie musisz stawiać tu przecinka.

„W worze tym prócz kawałków padliny – dowodu jego bohaterstwa, znajdował się też nieduży (...)"
— W worze tym, prócz kawałków padliny — dowodu jego bohaterstwa, znajdował się też nieduży...

„Więcej nie był wstanie dźwigać."
— Nie był w stanie.

„Ból pomału ustępował.To on (...)"
— Zjadło Ci spację.

„Potwór był jednak czujny i szybszy."
— Czujny i szybki albo czujniejszy i szybszy.

„Był niemal pewien, że zaraz ustanie, że przegra z bólem i wycieńczeniem, i umrze."
— Aż się prosi, by i na końcu było że".

„(...) dostatni żywot dla jego rodziny o jakim marzył (...)"
— Przecinek przed o jakim.
„Dopiero, gdy ktoś (...)" — Bez przecinka.

„– Co się stało Giwonie?"
— Co się stało, Giwonie?

„Gdy w końcu ugasił pragnienie wyszeptał:"
— Gdy w końcu ugasił pragnienie, wyszeptał.

„Giwon poczuł jak strach ściska mu trzewia."
— Przecinek przed jak.

„Ośmieszył byś naszego władcę!"
— Ośmieszyłbyś. Tę cząstkę piszemy łącznie z osobowymi formami czasowników.

„Księżniczka nie godna byle kmiecia?!"
— Niegodna. Partykuła "nie" łącznie z przymiotnikami i przysłówkami w stopniu równym.

„(...) a oni w tajemnicy przekażą tę informację dalej i dalej, i dalej."
— Technicznie nie jest to błąd, ale dodałbyś nostalgicznego nastroju, zamieniając kropkę na wielokropek.

„Spoczywaj w pokoju dzielny Giwonie…"
— Spoczywaj w pokoju, dzielny Giwonie... Wołacz = przecinek.


Zacznę od pochwały. Dobrze sobie radzisz z dialogami. To ważna umiejętność dla epika, zdałeś ten test. 
Ortograficznie zdarzały się nieliczne wpadki, najczęściej związane z pisownią łączną i rozdzielną. Największy Twój problem to, oczywiście, przecinki. Oczywiście, bo wielu bloggerów ma z tym problem. Trudno jest przyswoić sobie wszystkie zasady, a i to nie daje nam żadnej gwarancji, że nasz tekst będzie w stu procentach interpunkcyjnie poprawny. Warto pamiętać o wyjątkach (chyba że, mimo że, dopiero gdy itp.), ogólnych zasadach (pisownia „nie"), imiesłowach (przysłówkowych)... Zauważam postęp. Mam nadzieję, że wkrótce jeszcze bardziej ograniczysz liczbę popełnianych błędów. Obecnie niektóre rzucają się w oczy, ale generalnie nie przeszkadzają w czytaniu.
Stylistycznie zazwyczaj wszystko grało, czasem tylko mieszałeś szyk zdania. Kiedy coś nie brzmi, polecam przeczytać owo „coś" na głos, jeśli trzeba, nawet parę razy. Pomaga, gwarantuję. Nie mówiąc już o możności zwrócenia się do kogoś o pomoc. Osobiście czasem praktykuję. Żaden wstyd.
I pamiętaj — ćwiczenie czyni mistrza!

16/25


4. Ramki

Tutaj naprawdę jest co oceniać. Menu zostawimy sobie na koniec, zacznijmy od tego, co można znaleźć w kolumnach.
— Małpek paczy — czy to ma jakąś funkcję poza zapychaniem miejsca?
— i zagląda tu — no okej, to może i jest potrzebne, sama korzystam z tego komponentu;
— Małpek maile czyta — hm... Bardziej oszczędne (pod względem miejsca) byłoby podanie po prostu adresu do kontaktu, każdy chyba umie wejść na skrzynkę; 
— Obserwuj przez e-mail — mało kto z tego korzysta, ale jeśli uważasz to za konieczne...
— Refllinki — nie kwestionuję;
— Statystyka — ok;
— Archiwum bloga — jedno z najmniej wygodnych form archiwum, jakie Blogspot widział. Zainwestuj w szeroką listę. Albo pozostań na spisie. Albo etykietach. To zajmuje dużo miejsca i wcale nie jest takie praktyczne. Masz wszystkie trzy formy: archiwum, spis i kategorie. Po co?;
— Popularne posty — ta kolumna jest bardzo wąska i ramka wydłuża się. Może zmniejsz liczbę wyświetlanych postów, by choć trochę temu zaradzić?; 
— Toplisty — jeśli czujesz potrzebę trzymania tego tutaj...;
— Etykiety;
— Buttony...
Nie sądzisz, że jest tego za dużo? Na pewno jakąś część można wstawić do menu. Ciągnie się to i ciągnie. A końca nie widać.
Dobra, teraz przeglądnijmy karty.
— Salon — strona główna, ok;
— Katalog — wspomniany wcześniej spis, podzielony na kategorie (to jest fajne i estetyczne, ja się pytam — po co to archiwum? Jeśli chcesz zachować chronologię, podopisuj daty publikacji w nawiasach i już);
— Newsroom — fajne aktualności. Po prostu etykieta do postów. Te, które są nią oznaczone, wcale nie muszą być aktualne. Jak ktoś będzie chciał, to sobie z listy i tak wybierze;
— Kącik recenzenta — po co Ci te tagi na stronie głównej, skoro linkujesz je potem w kartach? Czytelnik głupi nie jest, wybierze sobie sam interesującą go kategorię, jeśli wyeksponujesz tę ramkę;
— Okno na świat — linki. Fajna forma. Szkoda tylko, że przez pierwsze kilka minut (?) strona wygląda tak:

No cóż... (Zapewniam, że szybkość mojego internetu nie pozostawia wiele do życzenia.)
— Pokój gościnny — księga gości to coś, co umarło śmiercią naturalną. Jeśli masz na myśli spamownik, to nazwij to po imieniu;
— Pokój muzyczny — inspiracje;
— Pokój zabaw — znów etykiety...
Trochę sztuczny ten bałagan. A można by spojrzeć na to logistycznie. Zapewniam, że z korzyścią.

2,5/5



5. Punkty dodatkowe

Błagam, zrób coś z czcionką w postach. Usuń formatowanie, ustaw jakąś czytelną czcionkę, ujednolić rozmiar. Wstaw równe akapity i WYJUSTUJ treść posta. Kilka prostych czynności, a będzie pięknie.

Minus jeden.


Zdobyłeś 61,5/95 pkt
Ocena: dostateczny (3)

Osobiście dałabym trójkę z dużym plusem. Inny, aczkolwiek bardzo ciekawy styl pisarski. Pracuj nad nim, szlifuj i udoskonalaj, widać w Twoich opowiadaniach wiele pasji.

No to... wreszcie na nowej domenie. Oby jak najdłużej i jak najefektywniej. :) Witam serdecznie.

3 komentarze:

  1. Cześć!
    Wtf?! I to ma być ocena? To chyba jakaś kpina!

    Hehe, wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać, sprowokowany prośbą o kulturalne komentowanie recenzji. :P
    Bardzo dziękuję za poświęcony czas i bardzo ciekawą recenzję. Do kilku kwestii chcę się odnieść, odpowiedzieć na zadane pytania, ale... to w przeciągu najbliższych kilku dni, jak wygospodaruję wolną chwilkę.
    Teraz chciałem tylko wpaść i powiedzieć: Wielkie dzięki!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyższy poziom trollingu, prawie mnie zagiąłeś. :)
      Cieszę się, że masz uwagi i odpowiedzi, czekam cierpliwie.
      Pozdrawiam.

      Usuń